Święto liturgiczne św. Marii Magdaleny

Maria Magdalena (2)Spójrzmy na Marię Magdalenę (J 8,1nn). Patrząc po ludzku, w swoim życiu dosięgła dna. Upadła strasznie. Wcale nie była szczęśliwa z tym, co robiła. Choć miała pieniądze i urodę, nie była szczęśliwa. Pierwszą Osobą, która spojrzała na nią z prawdziwą miłością, z miłością, która nie poniża człowieka, która nie ocenia, która nie dzieli ludzi na gorszych i lepszych, był Jezus. I jej dusza pierwszy raz w życiu doznała prawdziwej miłości. A miłość Boga jest miłosierdziem, przebaczeniem, którego bardzo potrzebowała Magdalena. Potrzebowała tego nie tylko po to, aby zmazać swoje grzechy. Potrzebowała tego jej psychika, ponieważ sama sobie nie potrafiła przebaczyć, sama siebie nie kochała. To pełne miłości spojrzenie Jezusa pomogło jej to zmienić. Dzięki Jezusowi stała się innym człowiekiem. Ale to nie stało się tak od razu. Nie wystarczyło jedno spotkanie, które od razu sprowadziło Magdalenę na właściwą drogę. To pierwsze poruszyło ją. Ale po jakimś czasie wróciła do dawnego życia. Na krótko. Jednak pragnęła zmiany. Myślała o Jezusie. I nastąpiło drugie spotkanie, które tak ją umocniło, że od tej pory zupełnie przemieniło się jej życie.

Przepiękna i wzruszająca jest scena, kiedy Magdalena poszła do grobu i nie znalazła swojego umiłowanego Nauczyciela (J 20, 1-18). Wydawało jej się, że rozmawiała z ogrodnikiem. Ale gdy Jezus wypowiedział słowo – jej imię, tak jak to tylko On potrafił powiedzieć, od razu rozpoznała swoją Miłość. I powiedziała najczulsze słowa miłości. W języku polskim nie ma właściwego odpowiednika słowa Rabbuni. Owszem, wiemy, że chodzi o „nauczyciela”, ale nie zwykłego, tylko „umiłowanego nauczyciela”. Ma więc to znaczenie bardzo czułe, podobne do naszych zdrobnień. Tak jak mówi się nie: mamo, a: mamusiu, mamulku. Tak jak się mówi: tatusiu czy babuniu – tak i to słowo: Rabbuni ma właśnie takie znaczenie – nie zwyczajne „nauczycielu”, ale o wiele czulej. Magdalena nie mówiła wiele. W tym jednym słowie wyraziła cały swój ból i całą miłość do Jezusa. I doznała ogromnego pocieszenia w wielkim cierpieniu. W jej sercu zmartwychwstał Jezus i już był żywy.

Postarajmy się podczas Mszy Świętej cały czas prosić o miłość. A potem przyjmijmy tę miłość, mając świadomość, jak wielki cud dokonuje się w naszej duszy. I że jest to wyraz Bożej miłości. Możemy wtedy mówić Rabbuni, albo nazywać Boga jak zechcemy, najczulszymi słowami. A można też nic nie mówić, jedynie trwać. Gdy serce kocha, duch jednoczy się z Duchem i człowiek cały zatapia się w Bogu.

I pamiętajmy – bądźmy sobą. Ale nie gaśmy ducha. Jeśli porwie nas Duch Święty, to pozwólmy Mu na to. Każdy z nas inaczej może przeżywać zjednoczenie z Jezusem Eucharystycznym, więc nie patrzmy na nikogo, nie pragnijmy niczego, tylko samej miłości. A Bóg zleje ją na nas w niesamowitej obfitości.

Modlitwa

Jezu mój! Cieszę się, bo spełniłeś moje pragnienie. Pragnąłem spotkać się z Tobą i Ty przyszedłeś do mnie, tak jak byłeś na spotkaniu z Magdaleną. Dziękuję Ci, Panie. Wiem, że również dla mnie zstąpiłeś z Nieba na Ołtarz. Moje serce raduje się, bo czuje się kochane. Gdy chodzi o króla człowieczego, to do niego wszyscy muszą iść, a Ty – Król prawdziwy, Bóg – sam przychodzisz do człowieka. Opuszczasz swój pałac i przychodzisz do mnie, w tak nędzne progi. I nie straszne jest Ci to, jak bardzo słaby jestem. Moje serce tak różni się od Twego pałacu. Ale Twoja miłość sprawia, że spostrzegasz je jako najpiękniejszy pałac, Twoje mieszkanie. Trudno mi to pojąć, Boże, ale raduję się, że mogę Ciebie gościć, ze przychodzisz do mnie, że mieszkasz we mnie, że wypełniasz moje serce miłością. Uszczęśliwiasz mnie, Jezu. Pragnę Ciebie wielbić.

Panie! Moje serce przepełnia radość, bo jesteś. Moje serce się raduje, bo dotknąłeś je miłością. Ono ożyło, bo spotkało Ciebie. I żywym staje się to spotkanie Twoje z Marią Magdaleną. Zaczynam rozumieć, co się działo w jej sercu. Rozumiem jej radość i wzruszenie, gdy wypowiedziałeś jej imię. Ja także pragnę odpowiedzieć jak ona, sercem pełnym miłości: Rabbuni. Och, Bądź w moim sercu na zawsze, mieszkaj w nim, nie odchodź. Będę stale przy Tobie, będę mówić do Ciebie słowami  miłości. Będę Ciebie adorować. Będę wszystko czynić dla Ciebie. Każda myśl będzie z miłości do Ciebie, każde słowo i każdy czyn z myślą o Tobie – o Miłości. Ze wszystkiego zrezygnuję, aby kochać Ciebie bardziej, by posiąść Cię i należeć do Ciebie w pełni; by być Twoim całkowicie i do końca. Jak to dobrze, Jezu, że przyszedłeś; jak to dobrze, że jesteś. Jakie to cudowne, że Ty – wszechmogący Bóg przyszedłeś właśnie do mnie – duszy maleńkiej, serca najsłabszego. Nie pojmuję Ciebie, Twojej miłości, ale czuję ją. Wiem, Panie, Twoja miłość uskrzydla moje serce. Ono wznosi się teraz na skrzydłach Twojej miłości do samego Nieba, aby tam, u stóp Twego tronu, spocząć na zawsze, nieustannie adorując Ciebie, nieustannie Ciebie wielbiąc, wywyższając. Będę tak trwać, Boże mój, Trójco Święta, Ojcze, Synu i Duchu. I wraz z aniołami i świętymi będę oddawać Ci chwałę. Dziękuję Ci, Boże, że dałeś mi  skrzydła miłości. Ona mnie przeniesie wszędzie. Dzięki niej mogę być wszędzie. Będę więc z Tobą, zawsze. Uwielbiam Cię, Boże, wywyższam Cię, oddaję Ci cześć.

Twoja obecność, Jezu, Twoja miłość przemienia moje serce. Tyle w nim teraz odwagi, tyle mocy. Ufność wstąpiła we mnie i wiem – z Tobą mogę wszystko. Tobie ufam, dla Ciebie żyję i wszystko Ci poświęcam. Ofiarowuję się Tobie. Chcę pełnić Twoją wolę. Będę słuchać, a Ty mów. Teraz, gdy jesteś we mnie, wiem, że mam siłę, aby być wiernym i posłusznym Tobie. Mam siłę, aby kochać innych ludzi, by przebaczać, by patrzeć  z miłością i z miłością odpowiadać na wszystko. Ty, Jezu, w moim sercu jesteś tą miłością, siłą, mocą, wytrwałością – wszystkim. Odtąd żyję Tobą. Żyj w moim sercu. Proszę, pobłogosław nas, Jezu.

Refleksja:

W Bogu wszystko jest możliwe i każdy z nas może doświadczyć tej miłości, jaką miała w sercu Magdalena, gdy spotkała Jezusa Zmartwychwstałego. To przepiękna miłość, czysta; miłość, jakiej doświadcza mało dusz. Do tej miłości trzeba pozostawić wszystko, swoje stare życie. Maria Magdalena tak uczyniła. Doświadczyła ogromu miłości Jezusa i Jego miłosierdzia, przyjęła je i od tej pory kochała czystą piękną miłością Tego, który ją stworzył i obdarował zbawieniem. Ta miłość ją uskrzydlała, dawała jej szczęście o wiele większe niż człowiek zaznaje z powodu różnych ziemskich spraw. Jeśli i ty pragniesz doświadczyć prawdziwego szczęścia, jeżeli chcesz zakosztować prawdziwej miłości, otwórz serce, poproś o to spotkanie z Jezusem i czekaj na Niego. On na pewno przyjdzie. On już jest w twoim sercu, tylko ty musisz otworzyć się na Jego obecność. Błogosławię was. W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.

Adoracja Najświętszego Sakramentu

Przebywanie z Bogiem to nie tylko wysiłek, by wytrwać na kolanach, rozmyślać, rozważać bardzo poważne kwestie. Przebywanie z Bogiem to również może być odpoczynek. Zapraszam ciebie dzisiaj, abyś odpoczął w Bogu. Możesz usiąść, możesz uklęknąć, przyjąć dogodną pozycję. Ważne jest, aby twoje serce otworzyło się. Zobacz oczami duszy przed sobą Jezusa. Jest na Ołtarzu. Jest cały dla ciebie. Ma otwarte ramiona w geście zaproszenia. Zaprasza ciebie. Aby podejść do Jezusa, aby przytulić się, stać się dzieckiem, stań się małą duszą, maleńką duszą, niemowlęciem. Pozostaw swoją dorosłość, swój sposób myślenia. Teraz jesteś małą duszą; duszą, która nie posiada sił, nie posiada wiedzy ani umiejętności; duszą, która pragnie przytulić się do Jezusa, która nie ma co Mu dać, bo jest jeszcze za mała, ale pragnie wtulić się w Jego ramiona. Więc i ty podejdź i przytul się do Jego Serca. Przylgnij do Niego tak, jak przytula się małe dziecko. Swoimi rączkami obejmuje za szyję tatę, a tata obejmuje całe dziecko. Dziecko w tych ramionach ginie, nie widać go, bo jest maleńkie. I ty połóż swoją głowę na Jego piersi tak, abyś mógł czuć bicie Jego Serca i pozostań w takim przytuleniu. Nie musisz niczego robić, nie musisz nic mówić. Ty cały przytuliłeś się do Jezusa, a On przytula ciebie i to wystarczy. Nie potrzeba niczego więcej. Pozostań tak w ciszy. Staraj się poczuć równy oddech Jezusa, równe bicie Jego Serca. Staraj się odczuć pokój, który spływa na ciebie. Jesteś ty i Jezus. Niczego więcej nie potrzeba. Nie ma teraz innych spraw, jest tylko Jezus.

***

Nadal trwaj w przytuleniu do Jezusa. Jego miarowy oddech niech połączy się z twoim oddechem, a Jego bicie Serca niech połączy się z twoim biciem serca. Poczuj, jak spływa na ciebie pokój; pokój, który daje odpoczynek twemu ciału, ale i duszy. Ten pokój porządkuje twoje myśli. Sprawia, że wszystkie ukierunkowane są na Jezusa. Ten pokój spływa na twoje serce i sprawia, że w twoim sercu przestają teraz budzić się różne emocje. Jest tylko jedno pragnienie, wytrwać. Ten pokój wpływa na twoje ciało, wypełnia całe twoje ciało i czujesz, jak wypoczywa twoje ciało. Jezus patrzy na ciebie z wielką miłością, tak jak patrzy ojciec na swoje maleństwo. Maleństwo odpoczywa. Wprawdzie nie śpi, ale jest uspokojone, zadowolone. Jezus patrzy na ciebie właśnie jako na takie maleństwo. W Jego oczach jest miłość, czułość, tkliwość.

Gdy Jezus patrzy na ciebie, twoje serce zalewa fala miłości. Czujesz jak ta miłość wypełnia ciebie. Miłość i pokój dają ci poczucie szczęścia. Jakże dobrze ci w ramionach Jezusa. Czujesz się bezpiecznie, czujesz się dobrze. Nie miałbyś teraz ochoty wyjść z tych ramion, bo cały jesteś w nich zanurzony. Ty cały zanurzony jesteś w pokoju, cały zanurzony jesteś w miłości. W tobie jest pokój i miłość, więc nadal trwaj w przytuleniu. Niech oddech Jezusa i bicie Jego Serca wyznacza twój oddech i bicie twojego serca. Niech wprowadza pokój w ciebie i miłość.

***

W takich chwilach małe dziecko często zasypia w ramionach ojca, czym wzbudza wielką Jego czułość i miłość. Wtedy tata odnajduje w sobie całe pokłady delikatności, czułości, by dziecku było dobrze w jego ramionach, by się nie zbudziło, ale by odpoczęło. Czasem trzyma tak dziecko długo. Ramiona trochę zdrętwieją, ale tata boi się poruszyć, żeby nie obudzić dziecka. A czasem delikatnie kładzie dziecko do łóżeczka, a potem siada przy nim, dotyka małych paluszków i patrzy. Czuwa przy dziecku.

Twoja dusza jest takim niemowlęciem. Ty jesteś takim niemowlęciem w ramionach Boga Ojca. Jeśli zdarzy ci się zasnąć na modlitwie, to się nie przejmuj. Pomyśl sobie, że właśnie Bóg Ojciec patrzy na ciebie jak ten tata na swoje niemowlę. Wzbudzasz w Jego sercu całe pokłady miłości i czułości, tkliwości. On dba o to, abyś spał spokojnie. Cały czas przygląda się tobie i kocha. Możesz czuć się bezpiecznie właśnie w Jego ramionach. Potrzebne jest takie przytulenie do Boga. Potrzebne jest zaczerpnięcie miłości, pokoju. Potrzebne jest dla twojej duszy, aby w przytuleniu do Serca Bożego wyciszyła się. Potrzebne jest takie trwanie w Bogu, kiedy dusza napełnia się miłością i pokojem, kiedy napełnia się Bogiem. W takiej chwili nie potrzeba ani słowa, nie potrzeba silić się na nic, wystarczy być, kochać i to wszystko.

Więc i ty teraz po prostu bądź. Przyjmuj miłość, którą Bóg ciebie obdarza i kochaj. To wystarczy.

***

Zobacz, modlitwa może być odpocznieniem w Bogu, gdzie przytulone jest serce do Serca, gdzie nie ma słów, ale jest miłość i pokój. Teraz będziesz miał okazję, aby odpowiedzieć Jezusowi na Jego przytulenie, będziesz mógł i ty przytulić Jezusa, a potem On pobłogosławi ciebie. Przez cały ten czas trwaj w przytuleniu. Nie rozpraszaj się na niczym, nie myśl o niczym innym. Bądź cały czas przy Sercu.

Jedna myśl nt. „Święto liturgiczne św. Marii Magdaleny

  1. Dziękuję za pouczenia, za modlitwę i przytulenie do Serca Jezusa.
    Jak cudownie przebywać w ramionach kochającego Tatusia. JMKWRD

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>