Rozważanie Adwentowe – 1. (Mt 8, 5-11)

U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary (Mt 8, 5-11)

Niezwykłe są dzisiejsze czytania (Iz 2, 1-5), poruszająca Ewangelia (Mt 8, 5-11). Spróbujmy zastanowić się nad nimi w kontekście rozpoczynającego się Adwentu, odnosząc wszystko do naszych serc.

Rozpoczął się przepiękny czas; czas, w którym każda dusza powinna z radością, z utęsknieniem wyczekiwać przyjścia Jezusa. Ale skąd tę radość i tęsknotę brać, skoro każdy z nas przytłoczony jest różnymi sprawami, problemami, codziennością? Dzisiaj słyszymy radosne słowa, że nadejdzie taki czas, kiedy nastanie pokój. Każdy z nas tęskni za takim pokojem serca, gdy nic nie zdoła go zniszczyć, zniweczyć. Słyszymy o niezwykłej wierze setnika, któremu wystarcza Słowo Jezusa, który wierzy, że na to Słowo Jezusa stanie się rzeczywistość, o którą prosi. Każdy z nas pragnąłby takiej wiary.

Moi kochani! Bóg pragnie obdarzyć nas radością. Chce ukazać nam w naszej codzienności światło, które rozjaśni naszą duszę, dając radość, nadzieję, wprowadzając w nią pokój. Rozjaśni, bo napełni miłością. Tym wszystkim Bóg obdarza nas nieustannie, daje każdego dnia. On jest obecny w życiu każdego z nas i to w sposób tak realny, tak rzeczywisty, że to, co widzimy zmysłami jest wobec Jego rzeczywistości jedynie złudzeniem. Spróbujmy na chwilę pozostawić swoje troski, oderwać swoje myśli od tego, co tak przyziemne, co zajmuje nas, bardzo mocno angażując nasze uczucia, emocje, nasze myśli. To, o czym mowa jest dzisiaj w czytaniach ma się dokonać i to już w niedługim czasie. Potrzeba jednak wiary setnika.

Bóg daje swoje Słowo. Bóg mówi nam, co nadejdzie. Już niedługo nastanie pokój. Już niedługo Pokój zstąpi z Nieba do każdego serca. Już niedługo zstąpi do każdego serca Miłość. Już niedługo ta miłość, pokój będą budzić nadzieję, ufność i każdy z nas doświadczy radości. Już niedługo! Nie potrzeba czekać końca świata, aby tego doświadczyć. Owszem, trudno jest duszy zaabsorbowanej życiem codziennym tak od razu przestawić się na przyjęcie tego pokoju, radości, miłości, nadziei. Dlatego dany jest pewien czas, by przygotować się, by każdego dnia coraz bardziej pragnąć, coraz bardziej tęsknić, coraz bardziej otwierać się, coraz bardziej z miłością myśleć o Jezusie – Światłości. Gdyby nasze serca były otwarte, każdego dnia doświadczałyby Bożego Narodzenia, radości, pokoju, miłości. Każdy dzień byłby świętym, bo w każdym spędzalibyśmy czas z Tym, który umiłował nas najbardziej i którego umiłowała nasza dusza. Ale ponieważ dusze są słabe, ułomne w swojej miłości potrzebują czasu. Perspektywa jest przecież cudowna. Wystarczy uwierzyć Słowu, a stanie się.

Już niedługo cały Kościół przeżywać będzie przyjście Jezusa. Możemy już teraz cieszyć się, ponieważ On jest. Pod Sercem Maryi rozwija się, rośnie, kocha. On jest. Towarzyszy nam każdego dnia, w każdym jego momencie, w każdej sytuacji. Żeby też nasze serca chciały, choć trochę więcej uchylić swoich drzwi, aby promyczek słońca mógł dostać się do nich i wlać w nie nadzieję, ufność, że Jezus jest. W Sercu Maryi już jest ogromna radość, ogromne pragnienie, aby Go wziąć na ręce. W Niej już jest nadzieja i ufność, jest radość, miłość. Uwierzyła Słowu – to wystarczyło. Bóg nie musiał Jej tego udowadniać w inny sposób. Poprzez Posłańca powiedział swoje Słowo i na to Słowo stało się.

Każdy z nas może doświadczać radosnego oczekiwania; oczekiwania z Jezusem, który obecny jest w naszych sercach. Tyle mówimy o Jego obecności; o tym, że żyje w każdej duszy, że każdą zamieszkuje. Spróbujmy ze wszystkich swoich sił, odrzucając wszystkie niepotrzebne myśli i wątpliwości, przyjąć teraz do serca wiadomość, dobrą nowinę, że Jezus żyje w naszych sercach. Przy nas wraz z Nim jest obecna i Maryja.

Dusze Najmniejsze! Dobrze by było, abyśmy przyjęli Słowo Boga. Przemieniłoby ono nasze życie. Uczyniłoby lżejszym, radośniejszym, bo ze świadomością, że Jezus towarzyszy w każdym momencie inaczej się żyje. Możemy długo rozważać i mówić dużo mądrych rzeczy na temat przyjścia Jezusa na ziemię, możemy poprzeglądać różne książki teologiczne, w których bardzo mądre osoby będą uzasadniać wagę tego Przyjścia. Ale na nic się zdadzą te rozważania, jeśli my nie otworzymy serca i po prostu nie zaczniemy czekać na Niego, nie zaczniemy tęsknić za Jezusem; jeśli nie otworzymy serca, by wejść w nie i tam spotkać Jezusa. DUSZA, KTÓRA OTWIERA SIĘ NA RZECZYWISTOŚĆ BOGA, KAŻDEGO DNIA PRZEŻYWA Z RADOŚCIĄ OBECNOŚC BOGA W SOBIE. Każdy dzień napawa ją radością, bo w nim jest Bóg, bo przeżywa go razem z Bogiem. Wszystkie wydarzenia w ciągu roku przeżywane wspólnie przez cały Kościół dusza przyjmuje z radością, z otwartością, bo w każdym wydarzeniu ona jeszcze bardziej zbliża się do Boga, bo doświadcza niezliczonej ilości łask. Ona nie wie, jakie to łaski, ale wie, że obdarzana jest wielką ich obfitością. Raduje się i modli za cały Kościół, aby te łaski przyjął, aby przyjął Boga.

I my spróbujmy otworzyć się na obecność Jezusa w naszych sercach. Spróbujmy otworzyć się na obecność Maryi przy nas. O tym wielokrotnie mówiliśmy, wydaje nam się to już takie znane. Teraz zacznijmy tym żyć, aby ta wiadomość nie stała się odłożoną na półkę informacją, ale by stała się życiem. Abyśmy, gdy nadejdzie już pora, mogli przyjąć z całym Kościołem Narodziny Boga. Abyśmy mogli przeżywać, bardzo głęboko doświadczając, ten cudowny czas. Abyśmy mogli po prostu zjednoczyć się z Bogiem w tym świętym czasie. Nie potrzeba niczego innego, tylko, by dusza żyła z Nim w zjednoczeniu. To wystarczy. To jest cel, do którego dążymy. Gdy dusza żyje z Bogiem, wtedy On żyje w niej.

Połóżmy swoje serca na Ołtarzu. Pozostawmy wszelkie mądrości światowe, ale i wszelkie mądrości, które nagromadziły się w nas do tej pory związane z naszą wiarą. I w prostocie prośmy, by Bóg pomógł nam otworzyć serca na Jego obecność. Byśmy razem prowadzeni przez Ducha Świętego oczekiwali Narodzin – przyjścia, objawienia się Boga całej ludzkości. Aby w nas był pokój, ufność, nadzieja, miłość, radość.

 Modlitwa

Dziękuję Ci, Jezu! Dzięki Twojej łasce moje serce doświadcza Twojej obecności. Dzięki Twojej łasce moja dusza otwiera się i mogę radować się Tobą. Dziękuję Ci, Jezu!

Dziękuję Ci za każdą chwilę, w której wiem, że jesteś we mnie. Wiem, że jesteś obecny przy mnie. Wiem, że razem ze mną przeżywasz kolejny moment, sekundę, minutę, godzinę dnia. Dziękuję Ci, Jezu!

Dziękuję Ci za każdą chwilę, kiedy dajesz mi znać o Sobie w takim wewnętrznym poruszeniu serca, kiedy mówisz do mnie tak czule. Moje serce jest wzywane, dotykane, pociągane Twoją miłością. Och, jak wtedy bardzo pragnie iść za Tobą, jakże wyrywa się do Ciebie! Dziękuję Ci, Jezu! To są przepiękne chwile każdego dnia.

Dziękuję Ci, Jezu! Każdego dnia zaznaczasz swoją obecność. Wiem, że jesteś również wtedy, kiedy mam jakieś trudności. Również wtedy tak szczególnie prowadzisz mnie, pomagasz. Nie jest łatwo, czasem jest bardzo trudno, ale – Panie mój – dzięki Twojej łasce w moim sercu jest ufność, nadzieja, jest wiara – dzięki Tobie.

Dziękuję Ci, Jezu, za każdą chwilę, kiedy odczuwam słodycz Twojej obecności. Wiem, że wtedy szczególnie pragniesz, abym doświadczał, iż jesteś we mnie. Dajesz mi znać o Sobie, przypominasz. Jakże troszczysz się o mnie, Jezu, cały czas, choć nie jestem kimś znaczącym, kimś ważnym. Wiem, poprawiasz mnie teraz – jestem ważny dla Ciebie. Dla Ciebie jestem najważniejszy. Dla Ciebie jestem szczególnie umiłowany. Dla Ciebie!

O, Panie mój! Właśnie te chwile, kiedy w różny sposób dajesz mi poznać swoją miłość do mnie, są przepiękne. Moje serce wtedy całe zanurza się w pokoju. To są przepiękne chwile, bo tak mało pokoju jest w całym świecie, w codzienności tak wiele pośpiechu i zamieszania, tak wiele niepokoju, niepewności. Więc kiedy moje serce obejmowane jest pokojem, słodyczą Twojej obecności – o, Panie mój – z radością zanurzam się w te chwile. Moja dusza zaznaje rozkoszy. Nie wiem jak to inaczej nazwać, nie znam się na tym. Ty dajesz mi szczęście. Ty dajesz mi to, czego potrzebuje moja dusza. Kocham Ciebie, Jezu!

***

O, Panie mój! Wiem, że to wszystko, czego doświadczam jest łaską. Bez Twojej łaski nie byłoby we mnie wiary, ufności, nie byłoby pokoju. Nie miałbym tego poznania, rozumienia. Teraz wiem, czym ma zajmować się moje serce. Wiem Boże, że mam otwierać moje serce na Twoją obecność. Wiem, że w mojej codzienności mam cały czas otwierać się na Ciebie, patrzeć, słuchać, kochać. Mam nieustannie łączyć się z Tobą. Wiem, Boże, dajesz to zrozumienie memu sercu, ukazując konkretne sytuacje, kiedy i w jaki sposób mam to czynić. Dziękuję Ci, Jezu!

Widzę, że czynisz moje życie prostszym, że zabierasz mi różne rzeczy, które komplikowały moje życie. A choć czasem wydaje mi się, że nie starczy mi czasu dla Ciebie, to jednak Ty sprawiasz, że czas znajduję. Dziękuję Ci, Jezu, że prowadzisz mnie codziennie przed Najświętszy Sakrament, że mogę pobyć z Tobą trochę. O, Panie mój! Widzę, że kiedy spędzam z Tobą czas, wtedy moje serce jest otwarte. Wtedy moje serce Ciebie widzi, słyszy, idzie za Tobą. O, Panie, wtedy czuję Twoją obecność, cieszę się Tobą. Chociaż nasze spotkania w tej kaplicy adoracyjnej nie zawsze są pełne uniesień – zazwyczaj wychodzi moja nieudolność i nie potrafię się modlić – to za Twoją sprawą po prostu jestem przed Tobą. I wszystkie sprawy mego serca stają się Twoimi. Nie muszę nic mówić, nie muszę o wiele prosić, w ogóle nie muszę nic czynić, tylko jestem przed Tobą, a Ty w cudowny sposób obejmujesz mnie swoją obecnością. Przychodzisz zrywając kolejne zasłony. O, Panie! Jakże niepojęty to czas! Piękny! Miłuję Ciebie, Jezu! Wielbię Ciebie!

***

Dziękuję Ci, Jezu, za czas Adwentu. Pragnę czekać na Ciebie wypatrując Twego przyjścia. Dałeś mi łaskę, że moje serce się raduje, że czeka z miłością. Wiem, sam w sobie nie wzbudziłbym tych uczuć. Sam z siebie zdolny jestem zajmować się tylko swoimi sprawami. To Ty odwracasz mój wzrok od tego, co ziemskie, abym skierował go ku temu, co Twoje.

Dziękuję Ci, Jezu, za Twoje obietnice; za to, że przyniesiesz pokój; że przyniesiesz miłość, radość; za to, że wlejesz w serca nadzieję i ufność. Wierzę, że tak uczynisz. Ja to wiem, bo w moim sercu już dokonałeś przemiany i moje serce doświadcza Ciebie. I wiem, jak wielkim szczęściem jest posiadać Boga. Wiem też, że to łaska otrzymana darmo. Niczym nie wypracowana, ani zasłużona. Pragnę modlić się za wszystkie dusze, aby wszystkie mogły otworzyć się na Twoje przyjście, Jezu. Ja już widzę Niebo otwarte i widzę, jak schodzisz, Jezu. Ja już widzę z daleka jaśniejące słońce i widzę, jak powoli zbliża się do nas. O, Panie mój! A z każdym Twoim krokiem coraz większy pokój obejmuje moje serce, coraz większa ufność. Dziękuję Ci, Jezu!

Wszystko jest Twoim darem, Twoją łaską. Będę modlić się, by szczęścia Twojej obecności doświadczyła każda dusza, by w każdej rozlany został pokój. Aby każda z wiarą mogła mówić – tak jak setnik – że wystarczy Twoje Słowo.

O, mój Jezu! Jesteś rozkoszą mego serca! Jesteś Miłością mojej duszy! Jesteś Umiłowanym moim! Ciebie pragnę, za Tobą tęsknię, podążam każdego dnia Twoją drogą. Wszystko Tobie oddaję i ofiarowuję. Pragnę tego, co Ty czynisz. Chcę wypełnić Twoją wolę. Zgadzam się Jezu na wszystko. W każdej chwili mego życia chcę uwielbiać Ciebie moją myślą, moim słowem, czynem, wszystkim – pracą, wypoczynkiem, obowiązkami, zabawą, radością, cierpieniem, całym sobą. Bądź uwielbiony, Jezu!

***

Kocham Cię, Jezu! Nie znajduję słów, którymi mógłbym wyrazić miłość, radość. Jakże pragnąłbym, Jezu, przytulić się już tak na zawsze do Ciebie. Jakże pragnąłbym pozostać w Tobie, o, Panie mój! Ale zapewne te wszystkie moje pragnienia zawierają w sobie również moje słabości, bo skoro chciałbym pozostać, to znaczy, że nie chciałbym już być tu na ziemi. A przecież moim pragnieniem powinno być to, co jest pragnieniem Twoim. Powinienem być wolny w swoich pragnieniach, aby wiedzieć, jakie Ty masz pragnienia i pragnąć tego samego. Więc będę hamować swoje pragnienia, aby Twoje były we mnie.

Zatem pragnę, Jezu, tego, co Ty. Przyjmuję Twoją wolę i wszystko, co mi dajesz. Przyjmuję już teraz każdą kolejną chwilę, każdą godzinę i kolejne dni. Przyjmuję wszystkie osoby, które spotkam i wszystkie sytuacje jako Twoją wolę. W każdym momencie, Jezu, pragnę kochać Ciebie i wielbić. Ufam, że skoro będę wypełniać Twoją wolę, Ty mi w tym dopomożesz i udzielisz łaski. Teraz dla mojej słabości uczyń widzialny znak błogosławieństwa, choć ja wiem, Jezu, że nieustannie mi błogosławisz.

 Refleksja

Niech nasze serca będą otwarte na miłość Bożą. Miłość Boża poprowadzi nas w głąb Bożego Serca. Tam odnajdziemy wiarę, ufność, nadzieję. Tam odnajdziemy pokój i miłość. Tam obejmie nas światło. Tam rozradujemy się obecnością Jezusa. Sam Bóg nauczy nas, jak czekać na Boże Narodzenie. Wszystko jest w Bogu, wszystko jest od Niego. Nic nie posiadamy, czego byśmy od Niego nie otrzymali. Zdaje się nam, że brakuje nam czegoś, że nie potrafimy otworzyć się na Jego obecność, nie potrafimy zobaczyć przychodzącego Jezusa, nie potrafimy z radością oczekiwać, że brakuje nam miłości. Sami tego w sobie nie wzbudzimy, ale Bóg może nas tym wszystkim obdarować. Dlatego przed Nim stawajmy nieustannie w pokorze, w uznaniu swojej małości, z prośbą, by obdarzył nas Sobą. A On to uczyni.

Błogosławię was – W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>