Czy wolno w szabat dobrze czynić, czy źle

Dzisiejszy fragment Ewangelii (Łk 6, 6-11) ukazuje bardzo smutną rzeczywistość; rzeczywistość, która niestety ma miejsce we wszystkich wiekach, nie tylko wtedy, gdy Jezus chodził po ziemi, nauczał i uzdrawiał. Ukazuje bowiem, jak bardzo człowiek potrafi być zamknięty na Bożą miłość, jak bardzo potrafi być pyszny w swoim pojmowaniu rzeczy Bożych, jak mało w człowieku jest otwartości i miłości, jak mało słucha Boga. Przerażająca jest dzisiaj reakcja faryzeuszy na cud uzdrowienia. I każdy, kto czyta lub słucha dzisiejszych słów jest oburzony. Nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, że i w jego sercu coś z zachowania bohaterów Ewangelii można znaleźć.

Serce ludzkie nie jest wolne od pychy. Niestety, zazwyczaj tak jest, że ci, którzy chcą żyć przykazaniami, jakimiś zasadami obowiązującymi w religii, gdy nie mają na celu miłości, stają się często zatwardziałymi fanatykami. Stają się ludźmi trzymającymi się sztywno litery prawa; tak sztywno, że już nie ważny jest Bóg, ważne jest prawo. Często dochodzi do tego, że wręcz przestają słuchać Boga i sami wyznaczają zasady, reguły postępowania. Mówimy tu nie tylko o sektach, o tych, którzy odeszli od Kościoła tworząc jakiś własny. Mówimy o katolikach, o ludziach wierzących, żyjących w Kościele. Warto przyjrzeć się sobie samemu, by zaobserwować, w jaki sposób reagujemy na innych ludzi, szczególnie wtedy, gdy zachowują się inaczej niż przewiduje, według naszych wyobrażeń, wiara katolicka. Zaznaczmy tutaj – według naszych wyobrażeń. Zawsze jest tak, że własną miarą mierzymy innych, to co my sądzimy uważamy, że jest dobre, tak jak my pojmujemy wiarę, Boga, tak osądzamy innych krytykując lub oceniając pozytywnie. Niestety człowiek jest słaby i nie posiada miłości w sobie. Źródłem miłości jest Bóg i tylko Bóg. Człowiek nie powinien wierzyć sobie, nie powinien sobie ufać, bo jest słaby, upada, popełnia błędy. Tylko Bogu należy ufać i wierzyć. Tylko On jest Miłością, tylko On jest doskonały, tylko On jest dobry, tylko On zna prawdę, sam jest Prawdą. Zatem człowiek nigdy nie powinien wypowiadać sądów w sposób kategoryczny i ostateczny. Widząc zachowanie inne niż jego własne, nie powinien krytykować i nakłaniać na siłę drugą osobę do zmiany swego postępowania. Na pewno nie należy oceniać negatywnie, nie należy oburzać się, wypowiadać negatywnych sądów, tworząc nieprzyjemną atmosferę. Wtedy stajemy się podobni do faryzeuszy, którzy własną miarą mierzą, wcześniej ustaliwszy tę miarę według siebie, ustaliwszy prawa według własnego sądu, sposobu myślenia i rozumienia. Faryzeusze już nie patrzyli na Boga i Jego wolę, ale na swój sposób pojmowania tego, co mówił Bóg, jakie dał przykazania. Sami ustalili wiele reguł i tego się trzymali. Zabrakło w nich miłości, była natomiast pycha, która całkowicie przysłoniła im oczy.

Człowiek ma dokładnie tę samą tendencję, chociaż tak jak i faryzeusze zasłania się Bogiem, obroną Jego praw, Jego przykazań. W Imię rzekomej obrony staje się bardziej pyszny, pewny siebie, oddala się od Boga. Jezus w dzisiejszej Ewangelii uczynił rzecz bardzo dobrą – uzdrowił. Za fizycznym uzdrowieniem zazwyczaj szło uzdrowienie duchowe. Faryzeusze tak zamknięci w swoim ciasnym pojmowaniu prawa, przykazań, w swoim ciasnym myśleniu o Bogu, nie widzą dobra, nie widzą miłości, wręcz oburzają się za ten dobry czyn. To, co dobre uznają za złe. I chociaż każdy z nas nie czuje jakiegoś związku swojej osoby z postawą faryzeuszy, wręcz odwrotnie – każdy oburza się na ich postawę, to jednak warto przyglądać się własnym zachowaniom w różnych sytuacjach, aby pilnować się i nie dać ponieść się pysze. Nie pozwolić, by to ciasne pojmowanie swojej wiary, sposobu przestrzegania przykazań nie ograniczało naszego spojrzenia na innych i nie zamykało nas na miłość; by pycha nie powodowała, że nie dostrzeżemy miłości, nie dostrzeżemy dobra i nie otworzymy się na nie.

Za każdym razem, gdy wypowiadać będziemy słowo oceniające, zastanówmy się, czy przypadkiem już nie dołączyliśmy do faryzeuszy. Może to nie będzie taki wymiar, jak ich, może to będzie miało maleńki wymiar, ale pycha z czasem urasta do ogromnych rozmiarów i niestety bardzo szybko odciąga duszę od Boga, bardzo szybko czyni przepaść między Bogiem a człowiekiem.

  • Starajmy się w swoim patrzeniu na innych i na wszelkie sytuacje widzieć miłość, dobro, zauważać obecność Boga.
  • Starajmy się nie osądzać i nie krytykować w sprawach nawet wydawałoby się błahych, zwykłych codziennych.
  • Starajmy się nie wypowiadać ani jednego słowa, które by w jakimś stopniu chociaż stanowiło krytykę czy ocenę innej osoby, czy spraw z nią związanych. Każde takie słowo stwarza niestety taką rzeczywistość, z jaką intencją to słowo zostało wypowiedziane. Jeżeli w tym słowie jest pycha, stwarza coraz większą pychę i otacza człowieka zło, które delikatnie, niepostrzeżenie wsącza się w inne ludzkie serca. Brak miłości wsącza się w inne serca, ale i nasze serca coraz bardziej przesiąkają się tym brakiem miłości.

Ludzie oburzają się, że faryzeusze kombinują, jak pojmać Jezusa, jak Go zgładzić. Nie rozumieją, że KAŻDE SŁOWO BEZ MIŁOŚCI JEST SŁOWEM ŚMIERCI. Zabija miłość w twoim sercu, w innych sercach, sprawia, że ludzie odchodzą od Boga, przestają sami żyć miłością, odwracają się od miłości. Czy nie jest to zamach na Jezusa, na Jego życie pośród nas? KAŻDE SŁOWO, KTÓRE WYPOWIADASZ BEZ MIŁOŚCI, KAŻDE SŁOWO, KTÓRE WYPOWIADASZ Z INTENCJĄ NIE ZWIĄZANĄ Z MIŁOŚCIĄ JEST PRZECIWKO JEZUSOWI, PRZECIWKO JEGO KRÓLESTWU TU NA ZIEMI, PRZECIWKO MIŁOŚCI. Każde takie słowo nie buduje, nie tworzy, ale burzy i niszczy. Wydaje ci się, ot, takie mało znaczące – jedna osoba usłyszała i to jeszcze nie przeciwko niej było. Nic nie znaczy? Niestety, już to słowo wsącza swój jad do serca tej osoby. Nie szkodzi, że nie było ono przeciwko niej. Nie szkodzi, ale jad został podany. Ten jad dotyka również ciebie. Każda osoba, która wypowiada takie słowo też jest tym jadem dotykana i otruwana. Cokolwiek czynisz bez miłości również obraca się i przeciwko tobie – każde słowo, postawa, intencja, czyn. Wszystko, cokolwiek jest bez miłości niestety stanowi taki jad, który rozprzestrzenia się i w tobie, i w otoczeniu. A potem dziwisz się, że nie doświadczasz miłości, albo, że w tobie jest tyle nerwowości, tyle niecierpliwości, albo, że nie potrafisz się opanować – chciałbyś dobrze, a nie wychodzi. No ale wcześniej pozwoliłeś, czy pozwoliłaś na to, by ten jad wyszedł od ciebie i rozprzestrzeniał się.

U podłoża wszelkiego zła jest pycha. Pycha jest u podłoża wielu grzechów, wielkiego zła, u podłoża schizm w Kościele, u podłoża powstawania sekt. Zobacz, jak groźna jest pycha, dlatego szatan tak bardzo na niej bazuje. Wie, ile może zdziałać, gdy w duszy znajduje pychę. Posługuje się nią i jest bardzo sprawny w tym.

Połóż swoje serce na Ołtarzu, prosząc Ducha Świętego, byś zawsze miał świadomość intencji, z jakimi wypowiadasz słowa; byś miał świadomość, co jest u podłoża twoich postaw, twoich zachowań. A gdy będziesz miał tę świadomość, abyś miał siłę przeciwstawić się pysze, która pragnie pokonać ciebie.

Modlitwa

Witaj, mój Jezu! Witaj, Święty, Czysty! Witaj, mój Panie! Jesteś moim Królem. Oddaję Ci chwałę dzisiaj. Całym sobą uznaję, że jesteś Bogiem, Panem wszechświata, że jesteś moim Panem, Królem mego serca. Pragnę, Boże, aby tak było. Uniżam się przed Tobą, do samej ziemi kłaniam się. Jestem Twoim sługą, Jezu, Twoim niewolnikiem, Twoją własnością. Pragnę, abyś królował we mnie, panował w moim sercu, w całym moim życiu. Pragnę, aby Twoja miłość była we wszystkim, co robię, co mówię, co myślę. Przyjmuję Ciebie, Jezu, do mojego serca, a w ten sposób przyjmuję do całego mego życia. Proszę, spraw, aby Twoja miłość, Twoja czystość, Twoja dobroć była w każdej sferze mego życia, była we mnie, królowała we mnie. Proszę Cię, Jezu!

***

Pragnę, Jezu, abyś mnie przemieniał w Siebie. Znam trochę siebie samego i widzę, jak bardzo jestem słaby. Kiedy przyglądam się swoim reakcjom, zachowaniom, swojemu postępowaniu, swoim słowom, zaczynam dostrzegać pewne analogie do zachowania faryzeuszy. Wtedy przerażam się. Wielki smutek gości w moim sercu z tego powodu. Wcale nie jestem lepszy, moje serce tak samo z kamienia, tak samo zamknięte i tak samo pyszne. Ustanawia swoje prawa i według swoich praw się rządzi, powołując się na Twoje Imię. Przepraszam Cię, Jezu, za ten brak miłości, za tę pychę. Chcę, Jezu, dostrzegać Twoje działanie, Twoje dobro, Twoją miłość. Chcę dostrzegać Ciebie wszędzie – i w ludziach, i w sytuacjach. Nie chcę już oceniać, nie chcę krytykować, bo to mnie samą niszczy. Chciałbym mieć jasne spojrzenie na wszystko, ufne, pełne nadziei i wiary, takie spojrzenie dziecka. Ale we mnie tak dużo jest różnych doświadczeń i one rzutują na mój sposób odbierania rzeczywistości. Chcę na nowo zacząć, chcę jak dziecko ufnie, z otwartością przyjmować wszystko, z wiarą, że wszystko pochodzi od Ciebie i służy memu dobru. Pomóż mi, Jezu, bo sam tak nie potrafię, sam nie mam siły. Proszę, pomóż mi!

***

O, Panie, Twoje spojrzenie na mnie i na każdego człowieka jest czyste, jasne, pełne miłości. Pragnę w Twoim spojrzeniu się zanurzyć, wręcz zatracić. Chcę przyjmować Twoje spojrzenie, aby zrozumieć, w jaki sposób i ja mam patrzeć na innych. Chcę od Ciebie nauczyć się takiej miłości. Przecież Ty, będąc doskonałym, miałbyś największe prawo krytykować, oceniać, podsumowywać, wytykać. A Ty przychodzisz łagodny, cierpliwy, wyrozumiały, pełen miłości. Nie wytykasz. O, Panie mój, pomóż mi zamknąć usta za każdym razem, gdy miałbym ochotę kogoś skrytykować albo pouczyć. Nie chcę tego czynić. Twoja postawa pełna miłości jest dla mnie wzorem, chciałbym tak samo postępować. Przemień mnie, Jezu! Przemień mnie w miłość. Przeniknij wszystko, co moje, co we mnie, przeniknij miłością. Przemień mój sposób myślenia, patrzenia, mówienia. Przemień, proszę!

Kiedy Ty przychodzisz do mnie, zaczynam widzieć wielką różnicę pomiędzy Twoją postawą a moją, pomiędzy Twoją miłością i moim brakiem miłości. Dopiero wtedy, gdy Ty jesteś we mnie, zaczynam pewne rzeczy rozumieć. Ale tak w codzienności zapominam o Tobie i kieruję się swoją pychą, swoim sposobem oceniania, brakiem miłości. Och, proszę, przemień mnie w Siebie, abym już czynił tylko tak, jak Ty i mówił to, co Ty, patrzył tak, jak Ty. Proszę Cię, Jezu!

***

Mój Jezu, tak bardzo doświadczam swoich słabości, swojej wręcz bezradności wobec tych słabości. Nie potrafię im się przeciwstawić, ciągle upadam. A jednocześnie, Panie, dziwię się, bo Ty przychodzisz do mnie, pomimo tak licznych moich słabości. Nie patrzysz na moje upadki, ale przychodzisz. Nie patrzysz na te słabości, ale gościsz w moim sercu. Nie potrafię tego pojąć. Zachwyca mnie to, ale i zadziwia. Panie, moje serce przed Tobą drży. I chociaż nie jestem kimś ważnym, nie jestem kimś świętym, kimś tak dobrym, to jednak Ty, Jezu, przychodzisz również do mnie – Ty, Bóg. I wszystko, co Boże wraz z Tobą zawiera moje serce. Chciałbym uniżyć się jak najbardziej przed Tobą. Chciałbym paść na twarz przed Tobą, ale czuję, że Twoje zniżenie się do mojego serca jest o wiele większe. Pojąć tego nie mogę, dlaczego to czynisz, Boże? Dlaczego obdarzasz mnie cudowną łaską swojej obecności? Dlaczego moje serce jest dotykane cudowną miłością, otwierane i wypełniane tą miłością, choć jest tak małe, ludzkie, tak słabe i tak grzeszne, choć jest tak bardzo niczym? Dlaczego Ty – Bóg, Stwórca całego wszechświata, wybrałeś właśnie mnie, aby dzisiaj przyjść do mnie? Zawieram w sobie całego Boga, a wraz z Tobą, Boże, wszystko.

O, Panie, i tego pojąć nie mogę, że zawieram w sobie wszystko, całe stworzenie, wszechświat cały, całe Twoje Dzieło Zbawcze – wszystko w jednym maleńkim sercu. Ale skoro tak jest, to w tym momencie, kiedy Ty przychodzisz do mnie mam niejako nieskończone możliwości. O, Panie, skoro w moim sercu jest Twoja miłość, to znaczy, że ja tą miłością władam, więc mogę rozlewać ją na wszystkie dusze. Tak więc, chcę to czynić. Pragnę Boże, aby Twoja miłość rozlana została na cały świat, aby rozlana została na wszystkich potrzebujących, spragnionych miłości, na wszystkich przeżywających trudne chwile, na wszystkich osamotnionych, przeżywających cierpienie, porzuconych, na wszystkich przeżywających tragedie, jakieś dramaty, którzy już nie widzą przed sobą sensu życia. Na tych wszystkich wylewam Twoją miłość. O, Panie, Twoją miłość wylewam w sposób szczególny na miejsca, gdzie są konflikty i wojny. Wylewam na wszystkich, którzy czynią wojnę i na tych, którzy są ofiarami wojny. Na wszystkie serca! O Panie, przecież przyszedłeś do mojego serca, dając mi Siebie. Jak niezwykłą władzą dysponuję! Wylewam Twoją miłość na każde serce uchodźcy, uciekiniera ze swego kraju i na tych, którzy rzekomo uciekają, mając w sercu złe zamiary. Wylewam Twoją miłość na wszystkich, którzy będą przyjmować uciekających, bezdomnych. Wylewam Twoją miłość na wszystkich chorych, cierpiących, wszystkich umierających. Wylewam Twoją miłość na wszystkie dzieci – i te, które są w łonach matek, i te, które są już narodzone, a jednak porzucone. Wylewam Twoją miłość na wszystkie serca, które mają głos decydujący w sprawach społeczeństw, narodów, państw i świata. Wylewam Twoją miłość Boże, na każdy naród, każde państwo, na każdy kontynent, na całą ziemię. Wylewam Twoją miłość w sposób szczególny na kapłanów, na Papieża. O, Panie, jak oni potrzebują Twojej miłości, Twego światła, Twego Ducha! Boże, niech Twoja miłość rozlewa się z mego serca na cały świat, na przyrodę, na kosmos. O, Panie mój, Boże mój!

***

Daję Ci, Boże, moje serce, daję Ci moją duszę. Czuję, jak Twoja miłość, Boże, przechodzi przeze mnie na cały świat. O, Panie, wybacz mi brak wiary. Wybacz mi brak świadomości, jak ważnym jest, aby pozwolić Twojej miłości rozlewać się na świat. Wybacz mi! Wiem, że jestem jak niewierny Tomasz, który musiał włożyć palec w Ranę Twoją, aby uwierzyć. O, Panie, teraz wierzę. Pozwól wszystkim sercom uwierzyć, że Ty przychodzisz do nich w Eucharystii i pragniesz całego Siebie dać światu poprzez te serca. I że dajesz. Chociaż jestem tu, w tym miejscu, to Twoja miłość poprzez moje serce rozlewa się na każdy skrawek ziemi, na każde serce, na świat cały.

Otwórz jeszcze bardziej moje serce i czyń, co chcesz. Ratuj każdą duszę, ratuj każdego człowieka, ratuj całe narody. Panie mój, należę do Ciebie. Nie patrz na moją małość, na moje słabości. Nie patrz na moje niedowiarstwa, nie patrz na nic, tylko czyń, co zechcesz, bo należę do Ciebie. Od dawna oddałem Ci prawo do mego serca, do mojej duszy, do mego ciała – czyń, co zechcesz! Wierzę, Boże, że teraz w tym momencie przychodzisz do serc ludzkich na całym świecie. Wierzę, że Twoja miłość wypełnia ludzkie serca. Wierzę, że zwycięża Twoja miłość w ludzkich sercach. Dziękuję Ci za to! I uwielbiam Ciebie!

***

Dziękuję Ci, Jezu, że Twoja miłość rozlewa się po całej ziemi, że dosięga ludzkich serc. Czynisz to poprzez moje serce. Dziękuję Ci, Jezu! Wzmocnij mnie, bo widzisz jak bardzo jestem małym. Wzmocnij moje serce, moją duszę, moje ciało, aby mogło przyjmować i przekazywać pełnię Twojej miłości. Dziękuję Ci, Jezu za to co tak niewyobrażalne, niepojęte, a jednak staje się udziałem i mojej duszy, i mego serca. Pragnę, Boże, byś czynił, co zechcesz. Cały do Ciebie należę, we wszystkim. Nie liczy się już to, co moje. Ty jesteś Najważniejszy, Twoja miłość i dusze. Więc ratuj świat, ratuj dusze.

Uwielbiam Ciebie, Boże, we wszystkim! Uwielbiam Ciebie, Panie, we wszystkim!

***

Jezu, oczekujesz ode mnie życia w całkowitym oddaniu się Tobie, życia w ciągłym zjednoczeniu, nieustannie, o każdej porze dnia i nocy. Pragniesz, Boże, poprzez serca Tobie oddane triumfować na świecie. I mówisz, że to jest jedyny sposób ratowania dusz, jedyny ratunek dla świata. Chcę, Panie, chcę wypełniać Twoją wolę. Nie posiadam nic i nie potrafię nic, i jestem niczym. Jeśli pragniesz posłużyć się mną, takim „nic”, to wiem, że się posłużysz, bo Ty jesteś Wszechmocny i Ty wszystko możesz.

Oddaję Ci siebie i proszę, abyś umacniał mnie swoim Duchem, abyś mnie prowadził i abyś nie pozwolił mi oglądać się za siebie. Abyś pilnował mego serca, które będzie złączone nieustannie z Tobą, w Ciebie wpatrzone. Tak, Panie, od tego momentu, tylko Ty. I każda czynność – dla Ciebie, każda najmniejsza ofiarka – dla Ciebie, każde cierpienie – dla Ciebie. Wszystko przyjmuję dla Ciebie – z miłości do Ciebie i do dusz. Wszystko, abyś ratował dusze. Proszę Cię, Jezu, pobłogosław mnie, w ten sposób umacniając moje ofiarowanie się Tobie, moje pragnienie życia w zgodzie z Twoją wolą. Pobłogosław nas, Jezu.

Refleksja

Tylko miłość uzdrawia, tylko miłość buduje. Tylko miłość jest w stanie uratować świat. TYLKO MIŁOŚĆ! Jezus oczekuje, że każdy z nas będzie trwał w miłości, będzie trwał w Nim nieustannie, że każdy z nas porzuci w końcu swoją pychę i z pokorą, ze wszystkich sił będzie starał się trwać w zjednoczeniu z Bogiem. To jest droga, by tworzyły się przyjaźnie, przyjazne stosunki między narodami. Miłość jest jedynym sposobem, by człowiek odwrócił się od grzechu, by znowu wszedł na drogi Pana. Miłość, dusze najmniejsze! Nie mylmy faryzejskiego trwania przy prawie z miłością, z trwaniem przy Bogu, z realizacją Jego przykazania miłości.

Błogosławię was – W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>