Rozważania

Nr. 29  „Czy miłujesz Mnie? (…) Paś owce Moje.” (J 21,15-19)

 
Olsztyn, 10 czerwca 2011
Pokój wam, Dusze
Najmniejsze! Każdą duszę, którą Jezus powołuje i której pragnie powierzyć
szczególne zadanie, pyta o jedno: czy Go kocha? Bowiem serce, które kocha jest
zdolne do wszystkiego. Serce, które prawdziwie kocha stara się zjednoczyć ze
swoją Miłością, a Jezus właśnie tego pragnie. Pragnie zjednoczenia, pragnie ogromnej
bliskości duszy wybranej. Pragnie wielkiej zażyłości z taką duszą.

Zauważmy, że Jezus
zadawał trzy razy pytanie o to, czy Piotr Go miłuje i dopiero po jego odpowiedzi,
że miłuje, Jezus powierzył mu bardzo ważną misję w Kościele. Nie egzaminował go
z wiedzy, nie wypytywał o umiejętności, pytał o serce. Tylko serce, które
potrafi kochać może rzeczywiście wypełniać swoje powołanie. Brak miłości nie
uzdatnia serca do tego, by realizowało powołanie, które daje mu Bóg pełen Miłości.
Bóg, który jest Miłością. Trzeba nadawać niejako na tych samych falach, aby
zrozumieć siebie nawzajem, aby słyszeć głos Boga. A więc serce musi kochać, aby
słyszeć to prowadzenie Boga Miłości. Serce musi kochać, aby być zdolne umrzeć
ze względu na Miłość, aby być zdolne poświęcić wszystko. Poświęcić samego
siebie ze względu na Miłość. By dobrze służyć Bogu, który jest Miłością, trzeba
kochać, ponieważ służba Bogu ma być dokładnie czynieniem tego, czego Bóg
oczekuje. Bóg zaś oczekuje tego, czym Sam jest. Bóg jest doskonałą Miłością.
Miłością, która wyraziła Siebie w Krzyżu. W cierpieniu. W śmierci i w Zmartwychwstaniu.
Bóg i wcześniej wyrażał Siebie poprzez prowadzenie narodu wybranego i opiekę
nad nim. Nieustannie otrzymujemy jako ludzkość znaki Bożej Miłości, dowody
Bożej Miłości. Zatem służba takiemu Bogu, to służba miłości, a więc konieczność
bycia zdolnym do czynienia podobnie jak czyni Bóg.

Tu należałoby
rozważyć różne przymioty Boskie,
jednak zatrzymajmy się tylko na najważniejszych. Miłość zakłada wolność.
Z jednej strony zdolna jest do poświęcenia wszystkiego, do ofiary z samej
siebie na rzecz tego, kogo kocha. Z drugiej strony czyni to w całkowitej
wolności, pragnąc to czynić. Nie dlatego, że czuje się przymuszana, ale
dlatego, że ze swej istoty właśnie taką jest. Miłość jest ofiarna, nie oczekuje od drugiej strony, iż koniecznie
ta druga strona musi odpowiedzieć w ten sam sposób. Pozwala tej drugiej stronie
dokonać wyboru. Przyjęcia takiej miłości lub jej odrzucenia. Kiedy Jezus zadawał
pytanie Piotrowi on sam nie zdawał sobie sprawy, czym jest miłość. Wtedy
jeszcze nie wiedział wszystkiego, nie doświadczył na sobie. Dopiero z czasem
różne przeżycia kształtowały jego serce, jego duszę, ucząc tej prawdziwej,
doskonałej Miłości. Jednak była w nim gotowość do kochania i rzeczywiście po
swojemu miłował Jezusa i właśnie taką gotowość do kochania Jezus od niego przyjął.
Dusze, które Jezus nadal powołuje do spełnienia pewnego zadania w Kościele pyta
o miłość i choć zna serca i wie, że jeszcze nie są gotowe, to jednak przyjmuje
to, co już w tych sercach jest. Wystarczy otwarcie na Miłość Jezusa i zwykła
ludzka próba odpowiedzenia miłością na Jego Miłość. Jeśli dusza się zgadza Jezus
powoli różnymi doświadczeniami kształtuje ją tak, by wydoskonaliła się w Miłości,
by nieomal osiągnęła najwyższy stopień Miłości. Miłości ofiarnej.

Kiedy Jezus pyta
duszę o miłość, to również myśli o miłosierdziu,
bowiem prawdziwa miłość zakłada miłosierdzie, bez niego nie istnieje. To prawda,
że miłosierdzie jest cechą Boga, a człowiek musi uczyć się miłosierdzia i nie
zawsze przychodzi mu ono łatwo, a jednak dusza powinna mieć tego świadomość. Jeśli
rzeczywiście kocha, jeśli rzeczywiście pragnie kochać, musi być miłosierna. Miłosierna
wobec bliskich, znajomych wobec innych dusz. Miłosierna wobec samej siebie, bo
miłosierdzie łączy się z pokorą. Brak miłosierdzia oznacza pychę.

I tu przeszliśmy
do następnej cechy, którą należy łączyć z miłością – pokora. Jezus zadając pytanie duszy o miłość ma również na myśli
pokorę, bo tylko taka dusza pozwoli Jezusowi doskonalić ją, kształtować,
formować, jeśli trzeba ociosywać. Tylko pokorna dusza pozwala, aby Jezus nadawał
jej kształt taki, jaki On pragnie aby miała. Pokorna jest z miłości do Niego,
nie ma nic w sobie z pokory niewolnika, który pochyla głowę strofowany, ale
zaciska zęby i pięści. Nie odpowiada swojemu Panu z obawy. Dusza pokorna
przyjmuje Bożą wolę z miłości, a strofowanie przyjmuje jako Jego Miłość, która
w sposób delikatny stara się ją uformować.

Kiedy Jezus pyta
duszę o miłość myśli również o posłuszeństwie.
Dusza, która kocha, pragnie być posłuszna. Pragnie z miłości do Jezusa czynić
tylko to, co On jej nakaże, o co poprosi, czego będzie oczekiwał. Jest to dusza
posłuszna z miłości. Takim duszom powierza Swoje dzieło w Kościele. Powierza
inne dusze. Powierza prowadzenie Kościoła. Powierza Dzieło Zbawienia. Mógł to
czynić tylko wobec takich dusz, które upodabniając się do Niego coraz lepiej
rozumiały Jezusa i Jego Dzieło. Takie dusze kochając nabierają Jego wyglądu,
kształtu, Jego Ducha i ich dusze stają się prawdziwie Chrystusowymi. Tak
zjednoczone z Nim, iż myślą jak On. Czują to, co On i wypowiadają Jego słowa.
Nie znaczy to, że nie mają swojego temperamentu czy charakteru. O jakże często
muszą nadal nad nim pracować i mocno trzymać w ryzach swoje słabości, a mimo
to, ich dusze nabierają niebiańskiego blasku.

I nas Jezus pyta,
czy Go miłujemy?. Każdemu z nas zadaje to pytanie: „Czy Mnie miłujesz?”  Każdą duszę najmniejszą pyta, czy Go kocha?
Nie pyta o nic innego. Niczego innego nie potrzebuje. Potrzebuje serc, wolnych
serc. Pragnących kochać. Serc, które oddają Mu się z własnej woli. Tylko wtedy będą
zdolne podejmować kolejne zadania. Iść Jego drogą. Tylko wtedy nie będą się
czuć niewolnikami. Nie będą czynić niczego w nienawiści, bo miłość sprawia, że
wszystko, czego Jezus oczekuje od duszy staje się jej wielką radością,
pragnieniem, a na coraz wyższych etapach rozwoju duchowego staje się rozkoszą.
Czy ty miłujesz Jezusa? Choć już jakiś czas idziesz z Nim razem, to jednak
ponownie zadaje ci to pytanie, bowiem musisz być duszą świadomą, czego od
ciebie Jezus oczekuje, a więc miłujesz Go?

To Dzieło, do
którego Jezus ciebie powołał jest Dziełem Zbawczym. Do tego Dzieła powoływał
różne dusze, znasz je jako Świętych, ale są też całe rzesze nieznane nikomu.
Dusze maleńkie, ukryte. Czy chciałbyś być w ich szeregach? Pomyśl. A więc czy
miłujesz Jezusa? To Dzieło ma wielkie dziedzictwo, wielcy Święci wnosili tam
wiele do tego dzieła. Wszystko staje się również twoją własnością, ze
wszystkiego możesz korzystać. Wszystko, co dokonało się do tej pory w Kościele,
co służyło jego rozwojowi, wzrostowi, uświęceniu dusz, to wszystko jest również
i twoje. Wszelkie dobre czyny, wszelkie dobro staje się twoim udziałem. Każda
myśl pełna miłości jest również twoja. Każde poznanie, bliższe zrozumienie
prawdy należy do ciebie. Miłość wszystkich serc wypełnionych nią w sposób
doskonały, jednocząca serca z Bogiem jest twoja. Jezus zapraszam ciebie do
grona serc miłujących Boga, które z miłości do Niego zdolne były do każdego
szaleństwa. Otrzymujesz wszystko, całe dotychczasowe bogactwo Kościoła,
ponieważ w świecie Ducha nie ma poczucia czasu, otrzymujesz jeszcze więcej.
Wszystko to, co wszystkie dusze na przestrzeni wszystkich wieków zdołały
zgromadzić duchowo. To bogactwo duchowe jest również naszym bogactwem. Z tego
bogactwa już czerpiemy, a otwierając się coraz bardziej na Świat Ducha czerpać
będziemy jeszcze więcej.

Niech każdy z nas podczas tej Eucharystii odpowiada na pytanie Jezusa o
miłość. Niech ofiaruje siebie dzisiaj na Ołtarzu i niech poprosi o wielką
otwartość na Miłość. Wielką otwartość na Ducha, abyśmy mogli czerpać z całego
bogactwa Świata Ducha, aby On mógł nas kształtować, a my byśmy poddawali się
temu kształtowaniu. Niech Bóg błogosławi nas.


<-- Powrót