Rozważania

Nr. 1  Orędzie na Nowy Rok 2012 – „Kościół naszym domem”

Pokochajmy Kościół miłością doskonałą
Orędzie na Nowy Rok 2012 – „Kościół naszym domem”
29 grudnia 2011 r.

Dusze Najmniejsze!
Bóg prowadzi nas i naszą Wspólnotę prostą drogą ku Niebu. Każdy kolejny krok wynika z Jego woli i jest konsekwencją Jego nieskończonej miłości do człowieka. Wszystko jest przeniknięte Bożą mądrością i ma swoje uzasadnienie, swój cel, chociaż nie zawsze musimy to rozumieć. Jesteśmy Wspólnotą, która z wielkim zaangażowaniem uczestniczy w życiu Kościoła. Prowadzeni przez Bożego Ducha odpowiadamy na jego potrzeby – potrzeby Kościoła. Włączamy się w duszpasterski program, mimo, że nie zawsze jesteśmy tego świadomi. Duch Święty przygotowuje nas, byśmy mogli w pełni stawać się żywymi członkami Kościoła.
Cóż oznacza słowo: żywymi? Zatrzymajmy się na chwilę nad pojęciem tego słowa, abyśmy dobrze je pojmowali, w znaczeniu, w jakim będziemy go używać. Otóż życie prawdziwe w odniesieniu do Boga, to życie wieczne. Dopiero wtedy, gdy jest wiecznym, jest prawdziwym. Jeśli nie posiada tej cechy wieczności, nie można mówić o jego prawdziwości. Bóg pragnie dla nas prawdziwego życia, Bóg chce, byśmy byli żywymi członkami Kościoła. A więc członkami po wieczność. Ten, kto ma w sobie życie wieczne, może je przekazywać. Nie da się przekazać życia innym, jeśli w sobie się go nie posiada.
Człowiek dzieli się z innymi świadomie lub nieświadomie, tym, co ma w sercu, tym, czym jest wewnątrz. Jeśli posiada dobro, emanuje dobrem na otoczenie. Jeśli zło wypełnia jego wnętrze, to zło sączy się z niego, czy chce tego, czy nie. Życie prawdziwe posiada cechę rodzenia, stwarzania, dzielenia się sobą. Nie ma w nim umierania. W zwykłym organizmie zachodzą stale procesy zamierania i rodzenia. Często na bazie obumarłych części, rodzą się i rozwijają nowe. W życiu doskonałym, a więc wiecznym, nie ma śmierci. Bóg takim życiem nas obdarza. Prawdą jest, iż na ziemi podlegamy temu prawu życia i śmierci. Nawet w sferze duchowej to się uwidacznia i należy to przyjąć. Musi umrzeć stary człowiek, musi umrzeć miłość własna, egoizm, pycha, by mógł narodzić się nowy człowiek z Ducha. Jednak to życie, które otrzymujemy z Ducha jest wiecznym. To życie prawdziwe! To życie doskonałe, bowiem jest życiem samego Boga!
Bóg obdarza nas swoim życiem. Wlewa On swoje życie w członki Kościoła, by Kościół żył i był świętym. Świętość jednych członków rozlewa się na innych i ich uświęca. To jest przekazywanie sobie życia, życia prawdziwego, wiecznego, doskonałego. Każdy z nas otrzymał zadatek życia wiecznego na Chrzcie św. Ten Boży dar należy w sobie pielęgnować i rozwijać. Należy o niego dbać. Byśmy mogli to czynić, otrzymaliśmy inny dar – Kościół. Tylko w nim możliwy jest rozwój, wzrost jego członków. Bez niego nie jesteśmy w stanie żyć prawdziwie. Tak, jak odcięta ręka, czy noga nie może żyć swoim życiem, tylko umiera, tak my nie możemy żyć odcięci od Kościoła. Bez niego umieramy. Tylko łączność poszczególnych organów z organizmem pozwala im żyć i spełniać swoje funkcje. Tylko łączność z Jezusem będącym Głową Kościoła daje tę pewność, iż będziemy żyć i wypełniać swoje powołanie w Nim.
Ważnym jest, by dusza właściwie rozeznała, jakie jest jej powołanie, czyli jakiego typu członkiem jest w tym organizmie. Bowiem inną funkcję pełni ręką, inną noga. Co innego żołądek, a co innego płuca. Każda część jest ważna i przydatna, gdy jest sobą. Gdyby przestały spełniać swoje funkcje, stałyby się nieprzydatne, a w niektórych przypadkach, nawet szkodliwe dla organizmu. Wtedy trzeba je usuwać lub zastępować np. dokonując przeszczepów. Toteż każda dusza otrzymując życie i będąc włączana w żywy organizm Kościoła, przyjmuje jednocześnie odpowiedzialność za to życie i za Kościół.
Każdy z nas przygotowywał się podczas Adwentu na przyjście Jezusa. W nas, którzyśmy zaprosili Matkę Bożą, poczęte życie Syna Bożego nabierało coraz bardziej wyrazistego kształtu i w Wigilijną Noc otrzymaliśmy w darze Boże Dziecię. Wraz z Nim Bóg odrodził w nas swoje życie i przemieniając nas, usposobił serca do doskonalszego wypełniania naszego powołania na ziemi. Naszym głównym celem jest zjednoczenie z Bogiem. Dążąc do Niego, przemieniamy się w miłość, stajemy się do Niego podobni i jak On kochamy. Kochamy inne dusze, kochamy Kościół.
Dzisiaj jeszcze bardziej podkreślamy znaczenie tego faktu. Dlaczego Bóg obdarza nas tak hojnie? Dlaczego otrzymujemy tak dużo? Czy tylko za względu na nas? Czy tylko otrzymujemy dla siebie? Otóż nie. Otrzymujemy taką obfitość nie tylko dla siebie, ale i ze względu na Kościół. Bowiem on ubogaca się bogactwem poszczególnych swoich członków. Jesteśmy odpowiedzialni przed Bogiem za otrzymywane dary. Od tego, w jaki sposób je spożytkujemy, zależy nie tylko nasze życie, ale życie Kościoła, jego odrodzenie, rozwój, uświęcanie się. To oznacza życie wielu tysięcy, milionów dusz. Nie żyjemy dla siebie, nie żyjemy w próżni. Sami nie istniejemy. Aby żyć prawdziwie, trzeba być w łączności ze Źródłem życia i dzielić się nim z innymi.
To oznacza konieczność wielkiej duchowej więzi z Kościołem. To oznacza konieczność pokochania Kościoła miłością doskonałą. To oznacza traktowania go jako swego prawdziwego DOMU, w którym czujemy się najlepiej, który kochamy, ale i o który dbamy tak, jak potrafimy najpełniej. To oznacza osobisty stosunek do Kościoła niczym do Matki, w której poczynają się kolejne dzieci, w której się rozwijają, a potem są rodzone do wieczności. Tylko w łonie matki te maleńkie dzieci przeżyją przechodząc cud rozwoju od maleńkiej mikroskopijnej komórki, po w pełni rozwinięty, bardzo skomplikowany organizm, którego tajemnic człowiek nie poznał do końca. Poza organizmem matki jest to niemożliwe.
Będąc duszami maleńkimi starajmy się uświadomić sobie wagę znaczenia Kościoła dla nas samych i dla innych dusz oraz, abyśmy w tym roku szczególnie modlili się w intencji Kościoła. Niech będzie to rok, w którym z większą świadomością, my jako umiłowane dusze będziemy realizować swoje powołanie bycia miłością w sercu Kościoła. I ze względu na to powołanie będziemy podejmowali swoją codzienność. Nie oznacza to zmiany celów do tej pory wytyczanych Wspólnocie. Cel jest ten sam – Miłość. Oznacza to świadome uczestnictwo w życiu Kościoła i ofiarowywanie siebie na jego rzecz z miłości do Jezusa. Oznacza to zwiększenie intensywności aktu miłości ze względu na miłość do Matki, czyli Kościoła. Oznacza to doskonalsze nasze zjednoczenie z samym Bogiem. Wzrastając w miłości będziemy nią obdarzać siebie nawzajem. Zatem i miłość we Wspólnocie będzie większa, nasze wzajemne relacje ściślejsze.
Pamiętajmy, że Bóg obdarza nas nieskończenie hojniej, niż my możemy odwzajemnić. Tak więc powodów do nieustannego dziękczynienia nam nie zabraknie. Uwielbijmy Boga w nadchodzącą Noc Sylwestrową. Niech wybrzmi chwała, która obejmie całą ziemię, a unosząc się do Nieba, niech rozraduje Tego, który jako jedyny jest jej godzien.

Niech nas błogosławi Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty.


<-- Powrót