Rozważania

Nr. 1  Oficjalne rozpoczęcie Roku Wiary we Wspólnocie

Również w naszej
Wspólnocie rozpoczynamy Rok Wiary. To ważne, by wszyscy członkowie Kościoła
żyli jednym duchem. By wszyscy słuchali Głowy Kościoła i postępowali w zgodzie
z pouczeniami Papieża. Ważne też, by wszyscy realizowali wspólnie to, co jest
głoszone przez Ojca Świętego. Tak więc i my wsłuchujemy się w nauczanie papieża
Benedykta XVI i staramy się żywo na jego naukę reagować. Staramy się odpowiadać
żywo na to, co mówi Ojciec Święty, na to, do czego wzywa. Być może towarzyszy
nam przekonanie, że nasza Wspólnota bardzo często wyprzedza o krok kolejne
kroki całego Kościoła. Jednak cały czas miejmy się na baczności, słuchajmy i
patrzmy. To pokora serca powinna skłaniać nas do takiej ciągłej postawy słuchania
i patrzenia. Każdy święty, mimo, że doświadczał szczególnego prowadzenia przez
samego Boga, przez Ducha Świętego, przez posyłanych do niego Aniołów i
świętych, jednak przede wszystkim okazywał swoje posłuszeństwo Papieżowi. I
chociaż święci mają w swojej duszy mądrość Bożą, Jego światło dające poznanie
kolejnych kroków co czynić, co robić, to w pokorze stają posłusznie, by iść za
Ojcem Świętym. W ten sposób służą Bogu i Kościołowi. Jakikolwiek krok dany w
inną stronę nie służy, a wręcz może uczynić wiele zła wewnątrz Kościoła.
Dlatego i my ciesząc się szczególnym prowadzeniem Ducha Świętego w pokorze
nasłuchujemy tego, co mówi Papież. Radujemy się nauczaniem Benedykta XVI i staramy
się wszystko zgodnie z jego wskazaniami realizować. Jednocześnie cieszymy się
tym faktem, że istnieje jedność i zgodność pomiędzy tym, co otrzymują nasze
serca we Wspólnocie, a tym, co mówi Papież. Dziękujemy za to Bogu i staramy się
stale postępować w pokorze. 
Dzisiaj w
sposób oficjalny nasza Wspólnota wkracza w Rok Wiary. Przeżywaliśmy już różne
lata formacyjne we Wspólnocie (m.in. Rok Miłosierdzia – 2009, Rok Miłości –
2010, Rok „W komunii z Bogiem”- 2011, Rok „Kościół naszym domem” – 2012). Każdy
kolejny rok formował nasze serca, był przez Boga zaplanowany i był wyrazem Jego
mądrości. Cokolwiek przeżywaliśmy, czegokolwiek doświadczaliśmy było to
dokładnie w czasie, w jakim miało się dokonywać. Gdyby przyrównać tę formację naszej
Wspólnoty chociażby do zwykłej rzeźby w drewnie, to wiadomo, że nie można
zacząć rzeźbić detali dopóki nie wyrzeźbi się ogólnego jej kształtu. Tak z nami
czyni również Bóg. Najpierw nadawał nam ogólny kształt. Potem wziął narzędzia
nieco delikatniejsze, dokładniejsze i nadawał większe szczegóły temu kształtowi.
A potem znowu, jeszcze inne narzędzia i jeszcze większe szczegóły. Z każdym kolejnym
rokiem formacyjnym rzeźba nabierała doskonalszego kształtu. Jednocześnie
poprzednie działania rzeźbiarza były przygotowaniem pod jego działania następne,
a ich kolejność nie mogła być zamieniona. Zaufajmy więc, że i do rozpoczynającego
się obecnie Roku Wiary Bóg przygotowywał nas przez poszczególne minione lata
formacji naszych serc. Nasze dusze potrzebowały w tym czasie tak wielu pouczeń,
takiego zagłębiania się w poznawanie Boga i samych siebie, by dzisiaj móc
wkraczać w kolejny etap, którym jest Rok Wiary.
Będąc zatem
świadomi ważności poszczególnych etapów naszej wspólnej drogi, która
przyczyniała się do formacji naszych serc, postarajmy się bardziej dojrzale
podejść do rozpoczynającego się Roku Wiary. Nie jesteśmy już przeciętnymi
niedzielnymi katolikami. Nasze serca poznały więcej i zakosztowały więcej. I w
związku z tym potrzeby naszych serc wzrosły. Im bardziej ktoś ma wyszukany
smak, tym większe ma potrzeby. Podobnie jest i u nas. Nasze serca żyją Bogiem i
doświadczają Jego miłości. Boga również pragną. Mówimy o tym pragnieniu,
jednocześnie zdając sobie sprawę z ogromnej małości, czy też słabości naszych
serc i częstych naszych upadków. Ale to wcale nie przeczy temu, by dusze miały
ogromne pragnienia, włącznie do pragnienia wielkiej świętości. Takie pragnienie
świętości nie pojawia się w zwykłych sercach. Trzeba mieć pewną już świadomość Boga
w swojej duszy. Trzeba trochę poznać, doświadczyć, aby tej świętości zapragnąć.
W naszych sercach to pragnienie jest. Jesteśmy każdego roku bardziej dojrzali.
Tak jak dziecko, z miesiąca na miesiąc, z roku na rok zmienia się, rośnie,
dojrzewa, rozwija się, tak i my. Więc wchodząc w Rok Wiary postarajmy się
uczynić to w sposób bardziej dojrzały, stawiając sobie wymagania. Nie bądźmy
takimi dziećmi, które tylko czekają na to, co im się da. Czekają aż ktoś je
zabawi, ktoś poda zabawkę, ktoś zorganizuje zabawę, ktoś poczyta, a one są
bierne. Wkraczając w Rok Wiary, postanówmy sobie być bardziej aktywnymi, ale aktywnymi
w odpowiednim znaczeniu. Chodzi tu o aktywność duszy, o czujność duszy, o
nieustanne staranie się otwierania duszy na obecność Boga; o to, by w swoim
życiu wiary angażować swoją wolę; o to, by być świadomym, iż nie uczucia a wola
nasza decyduje o tej wierze. Wielu świętych przez całe lata żyło nie
doświadczając ani odrobiny rozkoszy duchowej, nie doświadczając Bożej
obecności, a wręcz odwrotnie mając poczucie odrzucenia. A jednak oni wierzyli w
Bożą miłość, w Boże miłosierdzie. I z miłości do Boga czynili wszystko. Bóg i
od nas oczekuje takiej wiary, która choć płynie z serca, z miłości, to jednak
opiera się na woli, a nie na uczuciach szybko przemijających. Bóg pragnie
wprowadzać nas w coraz większą zażyłość ze sobą, jednak wiąże się to z większym
otwieraniem na świat duchowy. Pragnie odsłaniać przed nami także tajemnice
swoje, ale wiąże się to z ufnością i ze szczerym, prostym otwarciem się na to,
co nieuchwytne zmysłami, otwarciem się na to, co rozumem nie da się objąć i nie
da się ludzkimi sposobami, narzędziami zbadać. Bóg pragnie byśmy wchodzili w
świat tak duchowy, jak i mistyczny, a do tego potrzebna jest wiara i miłość, stąd
tak długie przygotowania naszych serc.
Dusza dojrzała
to taka, która kocha i bierze swoją pewność Bożej obecności z wielkiego zaufania,
z wiary zakorzenionej głęboko w duszy. Bardzo trudno jest uzyskać, czy też zapracować
na wiarę. Człowiek tego sam nie jest w stanie uczynić, ponieważ wiarę otrzymuje
od Boga jako łaskę. Ale może prosić Boga o wiarę i w pewnym stopniu poprzez
miłość może niejako wysłużyć sobie tę łaskę. Wiara jest czymś, co Bóg
umiejscawia głęboko w duszy. Jeśli człowiek rzeczywiście taką wiarę posiada,
ona kieruje jego życiem, jest trzonem, jest pniem, na którym opiera się wszystko.
I wtedy nawet przeżywane trudności i ciemności duszy nie złamią człowieka.
Człowiek w najtrudniejszych chwilach w swoim wnętrzu ma pewność Boga, Jego
opieki, Jego miłości i miłosierdzia. I wtedy nie na uczuciach opiera się ta
wiara. Człowiek skłania swoją wolę ku temu, by wierzyć. Swoją wolą wyznaje
wiarę. Poprzez takie doświadczenia dojrzewa ta wiara. Taką drogą w głąb naszych
dusz Bóg pragnie poprowadzić także nas, byśmy dotarli do pnia wiary i zdali
sobie sprawę z tego, iż tkwi on w nas, byśmy na nim się oparli i doświadczali rozwoju
nie tylko osobistego, ale także całej naszej Wspólnoty. By nastąpiło takie
umocnienie nas wszystkich, umocnienie w wierze i miłości, by nastąpił taki wzrost,
dojrzewanie, dojrzałość chrześcijanina, byśmy stawali się prawdziwie świadkami
Jezusa, świadomymi Jego apostołami.
W dzisiejszej
Ewangelii Jezus mówi o tym, aby nie brać ze sobą niczego, gdy głosi się Dobrą
Nowinę (por. Łk 10,1-9). Potrzeba naprawdę wiary, aby człowiek odrzucił
wszelkie zabezpieczenia, wszystko, co daje mu jakże często pozorne poczucie
bezpieczeństwa. Jakże potrzeba wiary, żeby człowiek to wszystko pozostawił i
szedł w świat, swoją postawą, swoim życiem świadcząc o Bogu. Bowiem słowa te
skierowane są nie tylko do typowych apostołów lub też ich następców, kapłanów.
Słowa te skierowane są do wszystkich, również do nas. I niekoniecznie mówią o
typowym fizycznym głoszeniu Ewangelii, ale raczej mówią o świadczeniu o Bogu
swoim życiem, o świadczeniu na co dzień, o tym, by pójść na całość w tym
świadectwie. A jakże często człowiek trzyma się różnych zabezpieczeń, z rezerwą
czyni pewne rzeczy. Niby daje świadectwo, ale tak ostrożnie, żeby i nie urazić,
i sobie nie zaszkodzić, opinii nie zszargać. To są te trzosy, dodatkowe suknie,
sandały, to są te zabezpieczenia. A Jezus mówi, że to nam jest niepotrzebne.
Prawdziwa wiara tego nie potrzebuje.
W tym Roku
Wiary zawierzamy nas i całą Wspólnotę Niepokalanemu Sercu Najświętszej Maryi
Panny i ufamy, że Maryja będzie razem z nami kroczyć każdego dnia ku wzrostowi
w wierze. Niech Matka Kościoła i nasza dopomaga nam wzrastać w dojrzałości
chrześcijańskiej, byśmy stawali się prawdziwie apostołami, świadkami samego Jezusa.
Pragniemy pod matczyną opieką Maryi wkraczać w ten cudowny tajemniczy świat
Boży – świat duchowy. I przez Jej Niepokalane Serce prosić o to, by Duch Święty
rozjaśniał nam tajemnice wiary i dał poznanie swojego życia. Na początku tego
czasu złóżmy też razem nasze serca na Ołtarzu prosząc, by sam Bóg pobłogosławił
nam w tym kroczeniu przez cały ten Rok Wiary, by nasze serca zostały uformowane
przez samego Boga-Mistrza. A my byśmy po prostu poddali się tej formacji.
Modlitwa
Uwielbiam
Ciebie Jezu, moja Miłości! Uwielbiam Ciebie, Światło mojej duszy! Uwielbiam
Ciebie, Serce moje najsłodsze! Uwielbiam Ciebie, moje Życie! Jesteś wszystkim,
bez Ciebie nie istnieję. Panie mój! Jakże pragnęłabym móc wysławiać Ciebie,
uwielbiać, przepięknie Tobie śpiewać, adorować Ciebie, ale doświadczam boleśnie
swojej małości, swojej nicości. Ty dajesz poznawać mi Siebie, ale poznając
Ciebie, Twoją wielkość, czystość i doskonałość, widzę w tym świetle siebie jako
przeciwieństwo Twoje. I nie potrafię już modlić się, śpiewać. Tylko serce leży
u stóp Twoich, czując bardzo dobrze, Kim jesteś i kim jestem ja wobec Ciebie. A
co dziwniejsze, przestaje mi przeszkadzać milczenie, bo serce rozmawia z Tobą.
Dokonuje się w cudowny tajemniczy sposób, rozmowa Twojego Serca z moim, bo Ty
dajesz mi w tym spotkaniu poznanie prawdy. I tym bardziej chylę czoło aż do
ziemi przed Twoim Majestatem kochając, doświadczając własnej małości, a mimo to
pragnąc kochać Ciebie miłością nieskończoną. Moje serce uwielbia Ciebie.
Do Ciebie Jezu
należymy i nieustannie Tobie się powierzamy. Oddajemy Ci wszystko, co nasze.
Całymi sercami wyznajemy naszą wiarę w Ciebie i gorąco prosimy o Twego Ducha.
Chcemy kochać Ciebie, chcemy wierzyć i ufać, chcemy żyć z Tobą. Chcemy, by
nasza wiara była żywa, by nasza wiara była wielka. Pragniemy przebywać w Tobie,
pragniemy żyć w Tobie, pragniemy czynić wszystko w Tobie. Chcemy, by Twoja
obecność w naszej świadomości była realna, stała. Chcemy żyć w Twoim świecie,
chcemy obracać się w świecie ducha, chcemy stawać się duchowymi. Jakże
pragniemy, by oczy naszych dusz były szeroko otwarte. Nie chcemy być ślepcami.
Chcemy widzieć Twoją świętość, która rozświetla cały świat duchowy. Chcemy, by
i nasze dusze tą świętością, tym blaskiem Twoim rozjaśniały się. Prosimy więc
Ciebie, abyś udzielał nam wszelkiej potrzebnej łaski ku temu, by zrealizowały
się te pragnienia, ku temu, by życie Twoje w nas było. Prosimy więc,
pobłogosław nas, aby poprzez ten znak błogosławieństwa nasza wiara wzrastała,
byśmy w tej wierze, w tej miłości nie ustawali.
Refleksja
Rok Wiary jest bardzo ważny, bowiem temat, który będzie przez cały czas
jego trwania się przewijał jest niezmiernie ważny. Wiara w życiu człowieka to
cały sens jego istnienia, a więc tym bardziej należy się cieszyć, a
jednocześnie modlić o to, by odpowiednio ten rok przeżyć; modlić się również za
inne dusze o pogłębienie wiary, o zwrócenie się ku wierze. Miejmy świadomość,
że wkraczamy w bardzo ważny czas dla każdego z nas z osobna i dla całej
Wspólnoty. Pamiętajmy o jedności, która umacnia i która daje wzrost o wiele
szybszy  niż gdyby dusza szła pojedynczo.
Każdy rozwój, wzrost poszczególnych członków to wzrost całej Wspólnoty; łaski
udzielane są wszystkim. Więc jedni drugich podnośmy w tej wierze, jedni drugich
prowadźmy, jedni dla drugich stawajmy się drogą uświęcenia. A sam Bóg i Jego
Matka niech nam na tej drodze błogosławią –  w Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.


<-- Powrót