Rozważania

Nr. 10  Kto nie wyrzeka się wszystkiego, nie może być moim uczniem. (por. Łk 14,25-33)

I znowu radość
jest w moim sercu, że jest nas tak dużo. I znowu się cieszę, bo widzę serca
spragnione tego spotkania, spotkania z Bogiem; serca, które tęsknią za Nim i
pragną Go słuchać. Cieszę się i razem z wami pragnę zaglądać do Bożego Serca,
aby w Nim szukać miłości, którą Bóg pragnie nas dzisiaj obdarzyć w formie
pouczeń, a przede wszystkim pod cudowną eucharystyczną postacią Chleba i Wina. 
Razem więc,
zajrzyjmy do Bożego Serca, aby najpierw poprzez Słowo przygotować się na to
wspaniałe i tak upragnione spotkanie. To spotkanie może przynieść ogromną
radość i przemianę serca, szczególnie wtedy, kiedy serce jest przygotowane,
kiedy serce pragnie tego spotkania i kiedy serce będzie otwarte na to
spotkanie; kiedy nic ani nikt nie będzie przeszkadzał, zawadzał, stał na
drodze; kiedy nic i nikt nie będzie przysłaniał Boga. No właśnie, a czy w twoim
sercu nie ma przypadkiem czegoś, co szczególnie zajmuje ciebie lub jest dla
ciebie ważne, z czego trudno ci zrezygnować? 
Widzę w nim
twoje poglądy, twoje zdanie, twoje pragnienie, twoją wygodę, to co lubisz, do
czego się przyzwyczaiłeś. Widzę twoją drogę, twoją codzienność i codzienne
zachowania, rytuały. Widzę twoje przedmioty, którymi się otaczasz. Widzę też
twój wizerunek, jaki nosisz w sercu. Widzę to, na czym tobie zależy, to, z
czego trudno ci zrezygnować. Jakże wiele spraw widzę, z którymi łączy ciebie
wiele nici, tak jakbyś był przywiązany, przyszyty wieloma nićmi różnej grubości
i długości. A jednak jesteś z tymi sprawami i rzeczami związany. Gdyby teraz
stanął przed tobą w postaci widzialnej Jezus i powiedziałby Ci: Pójdź za mną, zostaw to wszystko, to
nawet gdybyś w pierwszym momencie powiedział: tak idę, to w drugim momencie, te nici, te sznurki i te łańcuchy
nie pozwoliłyby ci na to. Można by przyrównać te wszystkie rzeczy, sprawy do
ogromnej, przerastającej ciebie, ołowianej kuli, która jest przywiązana
łańcuchem do twojej nogi. Nie byłbyś w stanie iść z taką kulą u nogi. Są kule
mniejsze, które przeszkadzają, a jednak człowiek po trochu może się posuwać do
przodu. Ty byś nie poszedł kroku. Dlatego dzisiaj, Jezus mówi do ciebie o tym,
co powinno być twoją największą miłością, co jest pierwsze, co jest
najważniejsze. 
Aby być uczniem Jezusa, aby należeć do Niego, aby móc iść za Nim, musisz prawdziwie postawić
Boga na pierwszym miejscu. Słowa są nawet dość ostre: masz mieć w nienawiści
pozostałe rzeczy, osoby (Łk 14,26). Oczywiście, nie chodzi tutaj o nienawiść, a
więc uczucie złe. Chodzi o zobaczenie tego, co tak naprawdę jest dla ciebie
ważne, jaka jest twoja hierarchia ważności poszczególnych spraw, rzeczy i osób.
W tej hierarchii na pierwszym miejscu powinien być Bóg, a jednak ty w sposób
szczególny liczysz się z opinią otoczenia, ze zdaniem innej osoby. A
najważniejsze powinno być zdanie Boga i Jego opinia o tobie.
Wielokrotnie
mówiliśmy już o tym i w różny sposób podkreślaliśmy to, iż należy zrezygnować
ze wszystkiego, co twoje, ze wszystkiego, co ludzkie, aby przyjąć samego Boga.
Jest to trudne. I nawet, jeżeli człowiek jednego dnia zwycięży i rzeczywiście
na tronie serca posadzi Boga, to następnego dnia znowu detronizuje Boga, a
sadza na tronie swoją wolę. Bardzo trudno jest wytrwać w tym umieraniu samego
siebie na rzecz Boga, w tej rezygnacji totalnej z samego siebie, w tej
rezygnacji codziennej w każdej godzinie dnia. Ponieważ człowiek doświadcza i
cierpienia, i zmęczenia, ma jakieś pragnienia, pewne przyjemności i przyzwyczajenia
i potrzeba rzeczywiście silnej woli, by z tego wszystkiego rezygnować. Trzeba
wielkiej miłości, by z tego wszystkiego zrezygnować. O wiele łatwiej przychodzi
rezygnacja, gdy człowiek kocha. I to widać chociażby na przykładzie
zakochanych. Są zdolni do wielkich rezygnacji, poświęceń – dla miłości.
Więc i ty
spróbuj powrócić do tej pierwszej miłości, jaką darzyłeś Boga, kiedy się
nawróciłeś, kiedy darzyłeś Go taką miłością, kiedy tak bardzo ci zależało na
Nim, na spotkaniach z Nim. To prawda, że nieustannie człowiek nie może
przeżywać tego pierwszego zachwytu, pierwszego zakochania. Jego duchowy rozwój musi
postępować, a miłość dojrzewać. Po pewnym czasie musi wkroczyć twoja wola.
Musi! Inaczej ostygnie twój zapał lub też powrócisz do takiego pojmowania wiary
z czasów dzieciństwa, kiedy to wiara była bardzo niedojrzała. A w końcu to
przestanie ci wystarczać i zrezygnujesz. Musisz dojrzewać! Twoja miłość musi
dojrzewać! Musisz sięgnąć po wolę, twoją wolę i na niej się oprzeć. Musisz
jeszcze raz przypomnieć sobie, kim jest Bóg dla ciebie? I tak naprawdę, czego w
głębi duszy pragniesz? Czego pragnie twoja dusza? Musisz wyrazić wolą to
pragnienie i postanowić sobie, że chcesz dla Boga codziennie umierać,
rezygnować z siebie, z tego, co ludzkie. Chcesz rezygnować w każdym calu, w
każdym momencie, w każdej sferze. Chcesz rezygnować w sprawach wielkich i
małych, i tych najdrobniejszych. Chcesz żyć tylko dla Niego. Prawdziwie chcesz,
aby był dla ciebie najważniejszy. A potem musisz stale powracać do tego postanowienia
w swojej codzienności, analizując kolejny krok, przypominając sobie tę decyzję
umierania. Do tego musisz pamiętać, że czynisz to z miłości. Bowiem, jeśli
będziesz czynił cokolwiek nie z miłości, będzie to zbyt trudne dla ciebie.
Zrezygnujesz lub też twoje działanie będzie dalekie od tego, czego Bóg
oczekuje, dalekie od miłości. Nie będzie dobrem, ale może być wykrzywione i
pójść w kierunku zła. Pamiętaj, by powracać nieustannie do Boga z tym
postanowieniem umierania z miłości dla Niego. Pamiętaj szczególnie w momentach,
które mogą być trudne dla ciebie i w związku z tym możesz tracić poczucie
pewności, że właśnie tą drogą masz iść; kiedy nachodzić będą na ciebie wątpliwości
lub też, kiedy ciężary sprawią, iż zapragniesz nieco sobie ulżyć powracając do
swoich spraw, sposobów i pragnień.
Droga
wyrzeczenia, droga wyboru Boga jako tego najważniejszego w życiu, jako
pierwszej miłości, pierwszej i najważniejszej, jest jednocześnie drogą
nieustannego czuwania i walki. To droga, na której nie ma odpoczynku. Potrzeba
czujności, ponieważ jej brak jest od razu powrotem do dawniejszego sposobu
życia, jest powrotem do dawniejszej hierarchii wartości. A więc jest
osłabieniem duszy i trzeba ponownie zmagać się, by wejść na tę drogę, gdzie Bóg
jest najważniejszy. Ciągła czujność i walka! Te małe drobne zwycięstwa, jakich
doświadczać będziesz, dzięki łasce Boga, Jego pomocy, będą cię na tej drodze
umacniać i pomagać w kolejnych zwycięstwach; pomagać w kolejnych wyborach. Będą
pomagać dokonywać tych właściwych wyborów. I z czasem doświadczysz tego, iż nie
jest to już takim trudem dla ciebie rezygnować z tego, co twoje, bowiem dusza
twoja w jakimś stopniu wydoskonali się. A życie oddane Bogu, z Nim związane,
sprawi, że świat zewnętrzny, który miał duży wpływ na twoją wolę, twoje
pragnienia, nie będzie miał już takiego wpływu na ciebie. Jednak należy się
mieć na baczności przez całe swoje życie, bowiem w każdym momencie, czy jest
się na początku drogi ku świętości, czy jest się już na wyżynie, zawsze można upaść.
Upadek z tych wyżyn bywa szczególnie bolesny.
Zapraszam
dzisiaj każdego z nas, każdego indywidualnie, osobiście, byśmy podjęli tę
decyzję jeszcze raz – rezygnacji z siebie, ze wszystkiego, co jest nasze, co
ludzkie na rzecz Boga. Byśmy zrezygnowali ze świadomością, iż rezygnujemy
rzeczywiście totalnie ze wszystkiego. Przestaje się liczyć nasze zmęczenie, złe
samopoczucie, nasze marzenia, aspiracje, pragnienia, nasza wygoda,
przyzwyczajenia. Przestaje się liczyć nasze zdanie, przestaje się liczyć opinia
o nas. Przestaje się liczyć wszystko. Od tej pory najważniejszy jest Bóg, Jego
miłość, Jego królowanie w sercach, Jego Królestwo. Jego wola ma panować w naszych
sercach, Jego miłość ma nami kierować. Jego głosu mamy nasłuchiwać we własnych
duszach. Jego nauka, Jego słowa mają być wyznacznikami naszego postępowania.
Nie jest to proste. To właściwie zadanie dla
wielkich świętych. Ale Bóg pragnie, byśmy podjęli tę drogę, byśmy próbowali, a
On udzieli łaski, byśmy mogli na tej drodze wytrwać. Nie znaczy to, że będzie
to droga pełna zwycięstw. Raczej nastawić się trzeba na walkę, upadki i ponowną
walkę. Ale to droga, której Bóg błogosławi.
Więc zapraszam
każdego z nas, byśmy położyli swoje serca na Ołtarzu, oddając wszystko Bogu i
przyjmując Boga jako swoją największą, pierwszą, jedyną, najważniejszą miłość;
przyjmując Boga jako sens i cel swojego życia, jako przewodnika, jako swojego
Mistrza, Nauczyciela i Króla; przyjmując Jego wolę jako swoją, oddając zaś
swoją wolę Jemu; rezygnując ze wszystkiego. Niech Bóg pobłogosławi tym sercom i
niech udziela potrzebnych łask, by nasze serca w pełni rozumiały sens takiego
oddania się Bogu.
Modlitwa
Mój Jezu!
Dusza, która przyjęła Ciebie jako swojego Gościa często nie potrafi wyrazić
tego, co w niej się dzieje. Doświadcza Twojej obecności, ale gdy próbuje nazwać
to doświadczenie zdaje sobie sprawę, iż ono samo jest o wiele głębsze,
potężniejsze niż słowa, którymi ona próbuje nazwać to doświadczenie. Dusza
pragnie dziękować Ci za Twoją obecność. Dusza doświadcza szczęścia, bo Ty
jesteś. I to szczęście jest czymś więcej niż to, co człowiek zwykł nazywać
szczęściem. To jakaś radość niebiańska, która sprawia, że dusza odrywa się od
ziemi, a unosi się ku Niebu. Twoja obecność Jezu sprawia, że wszystko, na co
dusza spojrzy, nabiera innego kształtu. Dusza lepiej rozumie i wydarzenia, i
lepiej rozumie siebie, i lepiej rozumie tę relację z Tobą. To zadziwiające i
zachwycające, że Twoja obecność w duszy tak bardzo zmienia wszystko. W Tobie
Jezu zmienia się życie duszy, jej doświadczenie życia, jej samej, jej
patrzenie, jej rozumienie, jej relacja z Tobą. Twoja obecność Jezu jest
najcudowniejszym doświadczeniem duszy, za którym ona potem tęskni, którego
znowu pragnie. A sama nie może przecież w sobie tego doświadczenia wywołać. Uwielbiamy
Ciebie Jezu w Twojej obecności w duszy!
Jezu mój!
Cieszymy się Twoją obecnością. Twoja miłość wypełnia nasze serca. Pragniemy tą
miłością, radością, pokojem dzielić się ze wszystkimi. Zatem pragniemy prosić
Ciebie, aby Twoja miłość, również poprzez nasze serca, rozlewała się na
wszystkich, którzy czują się związani ze Wspólnotą i na wszystkich naszych
bliskich. Szczególnie w sercach niesiemy Tobie Jezu wszystkich chorych,
wszystkich, którzy cierpią; wszystkich, którzy doświadczają trudnych chwil, często
bardzo trudnych. Jezu! Zjednocz nasze serca, serca wszystkich dusz
najmniejszych, aby ta miłość, ta Twoja obecność teraz tutaj była we wszystkich
sercach, aby Twoja miłość jednoczyła nas. Jednocześnie, aby Twoja miłość dawała
życie wszystkim nam, dodawała odwagi, dawała pokój. Aby rodziła się w sercach
nadzieja i ufność. Aby każdy, gdziekolwiek teraz jest doświadczał Twojej
obecności, Twojej mądrości, Twego światła. Aby miał jasne spojrzenie na ważne
sprawy. Aby wiedział, co czynić, jak postępować. Aby w sercu każdej duszy
najmniejszej zagościła słodycz Twojej obecności, Twojej miłości, czułości,
dobroci. Aby każdy odczuł, iż teraz przychodzisz i jednoczysz nas.
Prosimy
Ciebie, abyś uzdrawiał, bo każde serce, każda dusza potrzebuje uzdrowienia.
Abyś uzdrawiał też nasze ciała, tego też potrzebujemy. Abyś uzdrawiał nasze
relacje, jakże potrzebujemy uzdrowienia ich. Abyś uzdrawiał wszystko w naszym
życiu, wszystko, co jest oddalone od Ciebie, co jest poranione, co jest chore.
Prosimy, niech Twoja obecność uzdrawia wszystkie dusze najmniejsze, dzięki tej
łączności duchowej poprzez Twoją miłość. Prosimy Ciebie i dziękujemy Ci za ten
dar jedności, za ten dar miłości, za dar Twojego Serca.
Wierzymy Jezu,
że zjednoczyłeś nasze serca. Wierzymy, ze Twoja miłość wypełniła serca
wszystkich dusz najmniejszych. I wierzymy, że dokonywać teraz będzie cudów,
przemieniać będzie życie, będzie triumfować w życiu. Na ten czas, czas do
kolejnej Komunii św., do kolejnego spotkania z Tobą, tak cudownego, prosimy,
abyś nas pobłogosławił, byśmy pamiętali o tej jedności, o Tobie, o miłości.
Warto zapamiętać!
Dusza, która
całą siebie oddaje Bogu, zawierza siebie, która całkowicie Bogu ufa i która
oczekuje od Boga wszystkiego, doświadcza Bożej pomocy, Bożej obecności. A Bóg
nie jest taki, jak sobie człowiek wyobraża. Nie jest zwykły i ludzki. Bóg jest
pełen mocy, Bóg jest Wszechmocny, Bóg jest pełen fantazji i działa tak, jak On
chce. Dlatego Święci doświadczali niebywałej obecności Bożej w swoim życiu,
doświadczali zadziwiających zdarzeń w swojej codzienności, bo Bóg nie działa w
zwykły, ludzki sposób. Działa tak, jak On chce i używa przy tym swoich środków.
My również
możemy doświadczać tej niezwykłej Bożej obecności w swoim życiu, zapraszając Go
do każdej sytuacji, każdego zdarzenia i dając Mu pierwszeństwo we wszystkim,
czyniąc Go najważniejszym w swoim życiu, rezygnując zupełnie z siebie samego,
pozwalając na to, by Bóg czynił wszystko. A On będzie to czynił w
niekonwencjonalny sposób, po swojemu. Niejeden raz będziesz zadziwiony,
niejeden raz się uśmiechniesz, bo Bóg ma też poczucie humoru. Twoje życie
będzie radosne, bo Bóg jest zawsze uśmiechnięty, bo miłość jest radosna, daje
szczęście i pokój.
Błogosławię was –  w Imię Ojca i
Syna, i Ducha Świętego. Amen.


<-- Powrót