Rozważania

Nr. 17  Czy moja dusza jest godna przyjmować Boga? (Łk 19,45-48)

23 listopada 2012 r.

 

Cieszę się, że
jesteśmy razem. Cieszę się patrząc na was. Cieszę się patrząc na całą Wspólnotę.
Tak wiele serc żyje tym, co dzieje się we Wspólnocie. Tak wiele serc żywo
interesuje się tym, w jaki sposób Bóg prowadzi naszą Wspólnotę, czego oczekuje od
nas, tworzących ją. I prawdziwie staramy się, na miarę swoich możliwości,
odpowiadać na każde Boże pouczenie, wezwanie, powołanie. Cieszę się, ponieważ
zaczynamy tworzyć jedno we Wspólnocie. Jako dusze najmniejsze, pochodzący z
różnych stron i miejscowości, zaczynamy czuć, czym jest wspólnota, zaczynamy
doświadczać jej jedności, utożsamiamy się ze Wspólnotą i z innymi duszami
najmniejszymi, mimo, że przecież nie znamy się wszyscy. To początek naszej
wspólnej drogi, jeszcze wiele jest do zrobienia na niej. Ale jeśli nasze dusze
będą otwarte i wsłuchane w głos swego Pasterza, to prawdziwie zapanuje jedność
między nami, a zbliżający się Wieczernik Ogólnopolski, zaplanowany na 1 czerwca
w Czerwińsku, będzie zapewne wyrazem jedności wszystkich naszych serc. Będzie
jednym wielkim wybrzmieniem miłości skierowanej ku Niebu, miłości płynącej ze
wszystkich serc; miłości, która te serca połączy; jednej wielkiej ogromnej
miłości serc, chociaż maleńkich, to jednak wielkich mocą Bożą, wielkich mocą
Bożej miłości. A zatem należy nieustannie starać się o tę jedność, należy
starać się o to, by każde serce z osobna było usposobione do tej jedności. 
A w czym tkwi
ta jedność, co daje tę jedność? Dzisiejszy fragment z Ewangelii (Łk 19,45-48),
choć pozornie może wydawać się nieco odległy tematycznie od tego, co mówimy, to
jednak właśnie wskazuje na to, co uczyni jedno nasze dusze. Jezus w dzisiejszym
fragmencie pokazuje, iż świątynia jest Domem Boga i nie można jej zaśmiecać
niczym, co nie służy modlitwie, nie służy Bogu, nie służy oddawaniu Mu czci.
Świątynia musi być czysta. Musi być niejako na miarę Boga. Oczywiście,
uczyniona ludzką ręką będzie na miarę Boga w ludzkim pojęciu. Niemniej jednak
to, co jest ludzkim wyobrażeniem, aby świątynia swoim wyglądem wielbiła Boga,
oddawała Mu cześć, to człowiek powinien czynić; starać się tak czynić, aby
świątynia wyglądała w ten sposób.
Jednak Jezus
nie tylko myśli o świątyni – o budowli. Sam przecież mówił, iż każdy z nas jest
świątynią, w której mieszka Bóg. Każdy z nas stworzony przez Boga otrzymał
duszę z tym zamiarem, że tam mieszkać będzie Bóg. Zatem, skoro każdy z nas jest
tą świątynią, należałoby zastanowić się, na ile moja świątynia, czyli moja
dusza jest godna przyjmować Boga? Na ile jest święta, aby przyjmować Świętego?
Na ile swoim wyglądem i stanem oddaje Bogu cześć i chwałę? Wszystko to, co
niezgodne jest z Bożymi przykazaniami, wszystko to można przyrównać do tych kupców,
kramików, do tego wszystkiego, co zgromadzili Żydzi w świątyni, a co potem tak
bardzo zabolało, oburzyło Jezusa. Przecież pierwszym podstawowym przykazaniem
jest przykazanie miłości Boga, drugim – miłości bliźniego. Patrząc pod tym
kątem, na ile nasza dusza, na ile twoja dusza oddaje Bogu cześć? Czyli, na ile
twoja dusza kocha Boga? Ta miłość ma wyrażać się w konkretach. Uczucie to nie
wszystko. Zresztą, z czasem przemija. Na ile twoja postawa w życiu wyraża
miłość do Boga? Na ile twoje myśli wyrażają miłość do Boga? Na ile twoje słowa
są słowami miłości do Boga? Na ile twoje rozplanowanie czasu jest wyrazem
miłości do Boga? Na ile twoje wykonywanie obowiązków jest wyrazem miłości do
Boga? Więc wszystko, cały ty, na ile jesteś wyrazem miłości do Boga? Czy, gdy
Jezus przyjdzie zastanie tam czystą, pełną światła świątynię, czy może pełną
stołów, kramików, sprzedających, pełną brzęczących pieniędzy, pełną zwierząt
ofiarnych? Na ile rzeczywiście twoja dusza przedstawia tę prawdziwą świątynię,
w której jest miejsce dla Boga, miejsce przygotowane, w której nic nie zabiera
szacunku Bogu, nic nie odejmuje Mu chwały, nic Go nie obraża, nic Go nie
zasmuca, nie rani? Na ile twoje serce jest taką świątynią?
Takie pytania
warto sobie zadawać przed każdą Mszą św., bo przecież podczas Eucharystii tak
szczególnie gościć będzie w twojej duszy Bóg. Zstąpi do Ciebie w niebywały
sposób, dokona się cud, będzie miała miejsce wielka tajemnica. Bóg przyjdzie,
aby zjednoczyć się z tobą. A ty naprzeciw Niego wystawisz stoły z mnóstwem rzeczy.
Może nie. Może będzie to pięknie przystrojona świątynia, pełna światła i świec
palących się na ołtarzu. Ta gotowość twoja do goszczenia Boga jest bardzo
ważna. Właściwie nieustannie powinieneś zastanawiać się nad tym, czy świątynia
twojej duszy przedstawia obraz idealny, czy może taki, jak z dzisiejszej
Ewangelii? Dlatego, że Bóg uczynił sobie mieszkanie w tobie, by mieszkać stale.
Nie od czasu do czasu, ale zawsze. To niezwykłe wyróżnienie, jakie Bóg uczynił
człowiekowi. Żadne inne stworzenie nie otrzymało takiego daru, nie jest tak
wyróżnione. Przecież stworzeń na ziemi jest niezliczona ilość, gatunków,
odmian, człowiek jeszcze nie poznał wielu. A jednak Bóg wyróżnił człowieka.
Jego stworzył na swój obraz, swoje podobieństwo i w nim uczynił sobie świątynię
do zamieszkania. Tak więc, Bóg pragnie żyć w tobie, nie po to, abyś zamknął Go
w tej świątyni, ale po to, by uczestniczyć żywo w twoim życiu. I prawdziwie On
żywo uczestniczy. Pytanie tylko, czy ty zauważasz ten Jego czynny udział w
twoim życiu, czy ze swej strony pozwalasz Mu na to? Bo jakże często jest tak,
że dusza bierze sprawy w swoje ręce i po prostu nie pozwala Bogu na wiele
rzeczy, nie przyjmuje od Boga daru Jego uczestnictwa w życiu, Jego opieki,
pomocy. Zatem nieustannie powinieneś czuwać nad stanem duszy – świątyni Boga.
Nieustannie!
No tak, ale
wiemy, że człowiek jest bardzo słaby i właściwie, kiedy tak dobrze się
przyjrzeć, gdy Bóg udzieli tego światła duszy, to zauważysz, że ty nieustannie
upadasz, a więc nieustannie twoja dusza narażona jest na ciągły brud. Świątynia
twojej duszy nieustannie jest skażana. A przecież Jezus mieszka i chce, żebyś
ty o tym pamiętał. Co robić? Jedynym sposobem usunięcia brudu, a więc tego
skażenia, czyli tego grzechu jest zanurzenie we Krwi Baranka. Jezus jako jedyny
pokonał grzech. Tylko On ma tę władzę. Tylko On ma tę moc. Zatem dobrze by
było, abyś pamiętał i przy każdym upadku przynosił Jezusowi pod Krzyż swój
grzech, swoją słabość, aby Bóg obmywał twoją duszę kroplą Krwi. Masz prosić o
swoistą zamianę: ty Bogu dasz swój grzech, On tobie w zamian jedną kroplę Krwi.
Uwierz Mi, że ta jedna kropla ma moc obmycia ciebie z całego brudu.
To przyjście
do Jezusa nie może być jednorazowe. Ty masz przychodzić za każdym razem, kiedy
spostrzegasz swój grzech. I to nie taki spektakularny grzech, oczywisty,
widoczny na zewnątrz. Wystarczy, iż zauważysz, że twoja myśl była bez miłości.
Jeszcze jej nie wprowadziłeś w czyn, ale już sama myśl, która powstała w tobie
była bez miłości. Idź od razu pod Krzyż, kładź tę myśl pod Krzyż i proś o
kroplę Krwi Jezusa. Kiedy chciałbyś zareagować, powstały w tobie emocje, jesteś
zdenerwowany i zdajesz sobie sprawę, że twoja reakcja byłaby bez miłości, idź
pod Krzyż, kładź swoje uczucia i to co chciałeś uczynić lub co  czynisz już i proś o kroplę Krwi. Za moment
poczułeś może niechęć do kogoś, odpowiedziałeś może z niechęcią, zdajesz sobie
z tego sprawę, idź pod Krzyż, kładź u stóp Jezusa, proś o kroplę Krwi. Za
każdym razem, gdy będziesz to czynił z wiarą, z ufnością, Jezus tą jedną kroplą
będzie obmywał twoją duszę i będziesz odchodził czysty. Za każdym razem
świątynia twojej duszy będzie mogła gościć Boga, a każda z tych kropli Krwi
Jezusa będzie stawała się bogactwem twojej duszy. Ponieważ prosiłeś o nią,
czyniłeś to z wiarą, będziesz w sobie gromadził Krew Jezusa, wyraz Jego
miłosierdzia. Im częściej będziesz podbiegał pod Krzyż, tym więcej będziesz
miał kropli Krwi, tym będziesz bogatszy. Wydaje się to absurdalne, przecież im
więcej będziesz grzeszył, tym więcej będziesz miał w sobie kropli Krwi, tym
większe będzie Miłosierdzie Boże wobec ciebie. Tak naprawdę, twój grzech jest
wielki, to tylko ty nie zauważasz większości swoich grzechów. Więc nie myśl o
tym, ile znowu nagrzeszysz, jak bardzo zasmucisz Jezusa, prosząc o kolejne
krople Krwi, tylko za każdym razem, kiedy Bóg udzieli Ci tej łaski
uświadomienia sobie grzechu, upadku, słabości, ty biegnij pod Krzyż z tą
ufnością i z radością, że Bóg udzieli ci kropli Krwi, swego miłosierdzia. Miej
w sercu wdzięczność, że chociaż ty okazałeś się tak słaby, to Bóg odpowiada na
twoją słabość z tak wielką miłością i obdarza miłosierdziem.
Ta Krew w
Twoim sercu nie zniknie. Przez całe życie będziesz ją gromadził. Ona u kresu
twoich dni będzie twoim bogactwem, które przedstawisz Bogu Ojcu. Jesteś
człowiekiem, czyli istotą bardzo słabą. O własnych siłach nie jesteś w stanie
uczynić nic dobrego. Cokolwiek czynisz dobrego, jest to Boża łaska. Dzięki
Bożej pomocy możesz czynić dobro. Ale tym dobrem nie możesz się chlubić, bo
jest to łaska Boga, nie twoja własność. Zatem nawet tego nie możesz przedstawić
Bogu Ojcu w chwili, gdy będziesz przekraczał bramę śmierci. Pod tym względem
tylko puste ręce możesz Mu pokazać. Ale Krew Jezusa możesz Bogu przedstawić, bo
to będzie twój skarb. Miłosierdzie –
to będzie twój skarb. I przedstawisz Bogu Ojcu nie jako twoje osiągnięcie, twój
sukces, ale jako wyraz miłości Syna Bożego do ciebie, a jednocześnie jako wyraz
twojej ufności w Jego miłość, w Jego miłosierdzie. I to tak wzruszy Serce Boga
Ojca, zobaczy poprzez tę Krew samego Jezusa. Skoro Jezus z Krzyża już obmył
ciebie, to On Ojciec może uczynić tylko jedno: z radością wziąć ciebie w
objęcia, bo nosić będziesz na sobie Krew jego Syna. W oczach Ojca jest ona
najcenniejsza, oznacza przecież dane życie. Oznacza śmierć, a wcześniej Mękę
Jezusa, dlatego Bóg Ojciec przyjmie ciebie z otwartymi ramionami.
Wracając do dzisiejszego
fragmentu z Ewangelii, jaka jest wymowa tego postępowania Jezusa? Otóż Jezus
pragnie, abyś dał Bogu świątynię swojej duszy. Podaje ci sposób, w jaki to
możesz czynić. A wszystko po to, aby Bóg Ojciec był uwielbiony w tobie i aby
ciebie przyjął z miłością do swojego Królestwa. Czyż nie jest to wszystko
wyrazem nieskończonej miłości Jezusa do ciebie, chociażby to dzisiejsze
pouczenie? Rozważ je jeszcze później już sam w swoim sercu i podejmij
postanowienie, aby dbać nieustannie o swoją duszę, o jej czystość. A dzisiaj na
Ołtarzu połóż ją, aby została połączona z Ofiarą Jezusa, by Ofiara Jezusa
obmyła Krwią twoje serce, twoją duszę i abyś mógł przyjąć Boga do czystej
świątyni, pełnej światła, udekorowanej, pięknej. A to piękno i tę czystość da
ci sam Jezus poprzez swoją Ofiarę.
Modlitwa
Witaj, mój
Gościu! Witaj Królu! Z wielkim orszakiem z Nieba przychodzisz do nas. Poprzedzają
Ciebie Twoi Święci, śpiewając hymny na Twoją cześć. Za nimi wokół Ciebie idą
Aniołowie, którzy sławią Twoje Imię i powtarzają: Święty, Święty. I wchodzisz Ty. Rozstępują się wszyscy Święci i
Aniołowie, rozchodzą się na boki, abyś Ty mógł wejść. Jakże jesteś piękny w
królewskiej szacie z koroną. Panie mój! Jakże jesteś piękny! Witam Cię, mój
Królu! Całuję Twoje stopy. Tyś moim Panem! Tyś moim Bogiem! Pragnę Ci służyć.
Moje serce pragnie być Twoją świątynią, niech Ci służy. Moja dusza pragnie być Twoim
mieszkaniem, chce Ci służyć. Cała należę do Ciebie, pragnę Ci służyć. Niech
Twoje Imię będzie uwielbione w każdym moim słowie! Niech Twoje Imię będzie
uwielbione w każdej mojej myśli! Niech każdy mój czyn wysławia Imię Pana!
Bowiem uczynił mi tę łaskę, wstąpił w progi mego serca i zamieszkał we mnie,
mój Bóg, mój Zbawca, mój Stworzyciel. Uwielbiać Ciebie będę Boże, wysławiać
będę Twoją dobroć, rozgłaszać będę Twoją nieskończoną miłość, dziękować Ci będę
za Twoje Miłosierdzie, bo to Ty dokonałeś tego. Zniżyłeś się do mnie,
wyróżniłeś mnie, podniosłeś mnie do takiej godności bycia Twoją świątynią,
umiłowałeś mnie. Uwielbiam Ciebie Jezu!
Pragniemy
Ciebie wielbić, nasz Królu, nasz Panie! Pragniemy dziękować Ci za Twoją dobroć.
Pragniemy wysławiać Twoją miłość i Twoje miłosierdzie. W sercach naszych jest
wdzięczność za wszystko, za życie, które nam dałeś, za to wszystko, co się w
życiu wydarza, za te wszystkie łaski, jakimi nas obdarzasz nieustannie.
Pragniemy Ci dziękować za tę Wspólnotę, za wszystkie dusze w tej Wspólnocie i
za Twoją obecność w niej. Pragniemy Ciebie wielbić za każde Słowo skierowane do
tej Wspólnoty, za każde pouczenie. Każde jest wyrazem Twojej miłości do nas.
Pragniemy Ci dziękować za to, że łączysz nasze serca, że uczysz nas kochać siebie
nawzajem. Uczysz nas wpatrywać się w Ciebie i w Tobie się jednoczyć. Dziękujemy
Ci za każdą łaskę, za każde Twoje błogosławieństwo, za wszystko, czego nie
widzimy, a czym nas obdarzasz w tej Wspólnocie. Uwielbiamy Ciebie Boże za
wielką Twoją hojność, za dobroć Twego Serca, za miłość i miłosierdzie.
W naszych
sercach, Jezu, jest wielka wdzięczność. Nasze dusze śpiewają Tobie.
Rozradowałeś nas swoją obecnością. Czynisz nas szczęśliwymi. Dziękujemy Ci za
wszystko. Pragniemy Ciebie prosić o Twoje błogosławieństwo na dziś, na noc, na
jutrzejszy dzień. Prosimy, abyś przyłożył pieczęć miłości do każdego serca,
abyś upewnił w wierze i w miłości. I abyś sprawił, że serca będą trwać przy
Tobie, że będą adorować Ciebie, który ukryłeś się w każdym z nas. Pobłogosław nas
Jezu.
Warto zapamiętać!
Starajmy się
mieć w swoim sercu obraz Jezusa przychodzącego do nas, do naszych dusz jako do
świątyni; Jezusa, który idzie w przepięknym orszaku, w otoczeniu Aniołów i
Świętych; Jezusa, który przychodzi do nas jako Król w pięknych szatach, w
koronie. Niech ten obraz nieustannie będzie w nas. Niech nam przypomina, że nasza
dusza musi być gotowa na przyjęcie takiego Gościa. A więc stale oczyszczajmy
swoją duszę biegnąc do stóp Krzyża i zamieniając, dokonując tej zamiany, my
dawajmy swoje słabości i grzechy a prośmy o jedną kroplę Krwi Jezusa. To
wystarczy. To będzie taki swoisty rachunek sumienia czyniony na bieżąco. Nie
raz na dzień, nie raz na godzinę, ale nieustannie.
Błogosławię was – W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.


<-- Powrót