Rozważania

Nr. 69  „Czas mój jest bliski…” (Mt 26,14-25) – Wielka Środa

Tak mało już
czasu, tak niewiele go zostało do tych najważniejszych wydarzeń. Czy nasze
serca są już przygotowane? Czy nasze serca pełne są miłości? Czy nasze serca
wpatrzone są w Jezusa?
 
Tylko wtedy,
gdy będziemy pełni miłości, gdy będziemy wypatrywać Boga, gdy będziemy pragnąć
Go i tęsknić za Nim, kiedy Jemu poświęcimy wszystko, tylko wtedy jest możliwym
prawdziwe przeżycie, doświadczenie Męki Jezusa; tylko wtedy możliwym jest
zrozumienie (niewielkiej cząstki, ale jednak zrozumienie), czym ta Męka jest;
tylko wtedy można zrozumieć Boga, Jego miłość. Można przybliżyć się do Boga.
Nic tak nie przybliża duszy do Boga, jak rozważanie, przeżywanie Męki Jezusa,
otwieranie się na tę niezwykłą rzeczywistość miłości.
Od kilku dni
wspólnie przygotowujemy się i staramy się o czystość serca, o czystość myśli, o
czystość języka.
O całkowite zapomnienie o sobie, o rezygnację ze wszystkiego,
co nie jest niezbędne, nie jest konieczne. A jednocześnie staramy się, byśmy w
tym, co jest naszym obowiązkiem, co musimy wykonywać, starali się sercem
jednoczyć z Jezusem. Trudno jest wytłumaczyć duszy, jak bardzo ma być blisko
Boga, jak bardzo ma się oddać. I chociaż tak wiele było już porównań, tak wiele
słów na ten temat, to jednak serca nie do końca rozumieją, czym jest to
zbliżenie się do Jezusa i trwanie przy Nim. Do tego potrzebna jest łaska.
Dzisiaj będziemy o te łaskę się modlić, prosząc Boga, by każdemu z nas udzielił
jej. 
Dusza, która otrzymuje
tę łaskę i przyjmuje ją otwartym sercem, odpowiada na nią, w swoim sercu
doznaje z jednej strony niezwykłej słodyczy, bo doświadcza Bożej obecności.
To
niemalże mistyczne doznanie rozkoszy Ducha, kiedy Bóg jest tak blisko.
Jednocześnie doświadcza cierpienia. Ona widzi i czuje w sobie cierpienie
Jezusa. Dzięki Bożemu oświeceniu rozumie, czym jest to cierpienie, na czym ono
polega? Nie zawsze potrafi opisać, opowiedzieć, ale w swoim sercu dobrze
rozumie, czym jest Boże cierpienie. Dzięki łasce nieustannie trwa przy Jezusie,
cierpiąc razem z Nim, choć jednocześnie doświadcza niezwykłej rozkoszy
przebywania w obecności Boga. Jej serce doznaje szczęścia, choć przeżywa
smutek, choć przeżywa ból. To doświadczenie bliskości Jezusa doświadczającego
męki, bólu, cierpienia jest wielką łaską dla duszy. Ono otwiera duszy oczy na
rzeczywistość Boga, ukazując niezwykłość miłości, jaką Bóg darzy człowieka.
Dusza, dzięki temu poznaniu zaczyna rozumieć
głębię miłości.
Widzi, że nie da się tej miłości opisać, ponieważ ma ona różne
wymiary i każdy z tych wymiarów można opisywać na różne sposoby. Jednocześnie
dostrzega, że to, co do tej pory myślała o miłości jest błędem, a to, co
uważała za miłość swoją do Boga jest niczym, nie jest miłością. Doświadczając
tej niezwykłej obecności Jezusa cierpiącego, dusza napełnia się miłością,
jakiej do tej pory nie znała. W niej samej ta miłość wywołuje wielką radość i
wielkie wzruszenie. I doświadcza niezwykłej relacji do Boga. Widzi prawdę,
widzi, kim jest wobec Stwórcy. Chociaż widzi własną małość, to doświadczenie
miłości, jaką Bóg ją otacza jest tak pięknym doświadczeniem, tak niezwykłym, że
unosi ją ku Niebu. Nie załamuje się własną nicością, otchłanią własnej nędzy,
tylko zadziwia się, zachwyca i wzrusza potęgą Bożej miłości. 
W tej miłości,
której doświadcza jest ofiarowanie, jest całkowite oddanie siebie, toteż
doświadcza tego sama wobec Boga.
Pojawia się w jej sercu prawdziwe, czyste
pragnienie, by i ona mogła ofiarować się Jemu, tak jak On uczynił wobec niej na
Krzyżu. Dopiero wtedy rozumie, czym jest Krzyż i śmierć na Krzyżu. A pojmując
głębię tego wydarzenia, a jednocześnie głębię miłości sama pragnie tak kochać,
ukochać do końca po ofiarę. W tym pragnieniu, które rodzi się w niej zbliżana
jest do Boga w sposób niezwykły, bardzo blisko. Bóg przyjmuje to ofiarowanie
się duszy i jednoczy ją ze Sobą jak nigdy dotąd. Choćby dusza do tej pory
doświadczała już różnych mistycznych doznań, to zdaje sobie sprawę z tego, że
jeszcze nigdy dotąd nie była tak blisko Boga, nie była tak blisko w Jego Sercu
zjednoczona istotowo. Nigdy jeszcze jej istota nie była przenikana przez Istotę
Boga. Otrzymuje ona zrozumienie jeszcze głębsze, Kim jest Bóg. I wpada w
zachwyt, w uwielbienie. Czuje, że przemienia się cała stając się prawdziwą,
czystą miłością. A będąc tą miłością czuje, że bierze udział w niezwykłym życiu
Boga; życiu, które stwarza świat duszy, prowadzi ją ku świętości, zbawia. Bóg
daje duszy udział w swoim życiu. 
Niezwykłość
tego doświadczenia na zawsze pozostaje w pamięci duszy.
Nigdy nie zapomni tego.
Pozostawia ono piętno na duszy. Teraz jest ona już tylko Boga i żyje tylko dla
Niego. Choćby największe nawałnice, choćby burze z piorunami, choćby cały świat
stanął przeciwko niej, ona w Bogu ma schronienie, ona w Nim żyje i nic nie jest
straszne. I chociaż doświadczać będzie nadal trudów życia na ziemi, nieraz
bardzo mocno, to w głębi swej duszy bardzo mocno tkwi w Bogu. Jest w niej
pokój, mocne przekonanie, że tylko Bóg, tylko On i nic poza tym.
Każdy z nas
przez Boga zaproszony jest na drogę miłości.
A droga ta prowadzi do
zjednoczenia. Pouczenia, które otrzymujemy służą temu, byśmy mogli iść na tej
drodze ku zjednoczeniu. Łaskę otrzymujemy. Od nas zależy, jak na tę łaskę każdy
z nas odpowie. Jeśli pragniemy życia w tak wielkiej bliskości z Bogiem, jeśli
pragniemy takiego dotyku miłości, jeśli jesteśmy gotowi oddać wszystko, by ta
ofiara była równorzędna do Ofiary Boga, to prośmy o to, aby Bóg tego dokonał.
Serca kładąc na Ołtarzu, oddawajmy wszystko, całych siebie i prośmy, by Bóg
udzielił tej łaski zjednoczenia. Byśmy mogli kochać, kochać jak Bóg. Byśmy w
swoim sercu mieli doskonałą, czystą miłość. Byśmy mogli trwać przy Jezusie
jednocząc się z Nim w każdej sekundzie, a w szczególności podczas Jego Męki.
Byśmy mogli mieć udział w Jego Męce, Śmierci i Zmartwychwstaniu, aby nasze
dusze mogły służyć Bogu. A w ten sposób przynosić Mu większą chwałę. 
Modlitwa duszy najmniejszej
Panie mój!
Obdarowałeś duszę niezwykłymi darami, ale ten największy, najwspanialszy dzieje
się teraz.
Ty sam przyszedłeś do duszy. Trudno pojąć duszy, zrozumieć
niezwykłość tego Daru. Dusza codziennie Ciebie gości i być może dlatego
przyzwyczaiła się do Twoich wizyt. Przecież za każdym razem staje się coś
niebywałego. Za każdym razem w duszy gości Twoja Męka, Twoja Śmierć, Twoje
Zmartwychwstanie. Za każdym razem, Boże, przeżywasz wielki ból, wielkie
cierpienie, idziesz Drogą Krzyżową, jesteś krzyżowany, Twoje Serce pęka z
miłości, umierasz, a potem Zmartwychwstajesz. Dzieje się to wszystko w duszy w
zadziwiający cudowny sposób, kiedy Ty przychodzisz pod osłoną małej, białej
Hostii. Dokonujesz Boże rzeczy niezwykłych. A dusza, ponieważ jest mała i słaba,
nie rozumie, co tak naprawdę się dzieje. Nie rozumie, Kogo gości i co takiego
staje się jej udziałem. Pragnę Boże
uwielbiać Ciebie dzisiaj za to wszystko, czego dokonujesz, a czego dusza ze
względu na swoją małość i nędzę nie potrafi docenić, zrozumieć. Całym sercem
pragnę Ciebie uwielbić Boże!
Mój Boże!
Jakże mam wysłowić to wszystko, wyrazić, co dzieje się w duszy, skoro nie ma w
ludzkim języku takich pojęć, nie ma takich wyrazów.
Nawiedzasz duszę, Ty Bóg i
całym Sobą wypełniasz ją. Dusza staje się pełna Twojej miłości. Ta miłość
podnosi ją, jednoczy z Twoim Sercem. Jedno serce przenika drugie. W zadziwiający
sposób łączą się te serca i dusza czuje, ż pełna jest Ciebie, że Ty jesteś w
niej, a ona jest w Tobie. Nie ma już barier, granic, nie ma ciała, jest Duch.
Dusza doświadcza Twego istnienia, Twego Bytu w sobie. Twoje życie jest w niej.
Ona staje się tym życiem, ona staje się miłością w zadziwiający sposób.
Przebiega myślą cały świat, obejmuje go w sobie i ogarnia miłością. Zadziwia
się, zachwyca i nieustannie wielbi Ciebie. A wraz z każdym słowem uwielbienia
jeszcze bardziej wzrasta w niej pragnienie, by Ciebie wielbić. I nie ma końca.
Stale wielbi Ciebie, wysławia Twoje Święte Imię, wychwala Twoje Wielkie Dzieła
i trwa w zachwycie nad niepojętą Twoją miłością, którą teraz ona ma w sobie i którą
teraz staje się.
Moja Miłości!
Dusza kocha, dusza pragnie, dusza tęskni. Chciałaby teraz pozostać już na
zawsze u Twoich stóp.
Chciałaby ciągle śpiewać, wielbić, mówić. Chciałaby stale
patrzeć na Ciebie. Mówisz duszy, że jest to możliwe, że całe swoje życie może
przemienić w uwielbienie, w dziękczynienie, w adorację. Ty Panie możesz to
zrobić. Tylko Ty! Pragniemy tego, chcemy, dlatego oddajemy Ci serca, dlatego
złożyliśmy je na Ołtarzu. To Ty wzbudzasz w nas te pragnienia, więc z ufnością
oczekujemy, że będziesz je w nas realizował. Prosimy Ciebie, abyś umocnił nas w
tej wierze, w ufności. Pobłogosław nas, Jezu.
Warto zapamiętać!
Pamiętajmy o
tym, że mamy starać się trwać przy Jezusie sercem czystym. Mamy starać się być
przy Nim cali. A więc trzeba zostawić wszystkie sprawy, wszystkie myśli gdzieś
na boku, aby tylko zająć się Bogiem, aby być przy Nim sercem. To, o czym
mówiliśmy jest wynikiem całkowitego, świadomego ogołocenia się duszy ze
wszystkiego, co ludzkie. Jest wynikiem jej całkowitego oddania się Bogu,
ofiarowania na wzór Ofiarowania samego Jezusa. Dusza ma pragnąć miłości, ma
pragnąć z miłości trwać przy Jezusie cierpiącym, ma pragnąć współczuć z Nim,
przeżywać z Nim wszystko. Jej celem nie ma być doświadczenie mistyczne. Jej
celem jest Jezus, aby kochać Go jak najwięcej. 
I oto się
starajmy. Prośmy o taką łaskę i cały wysiłek swój podejmujmy właśnie w tym
kierunku, by trwać przy Bogu, by czynić wszystko z miłości do Niego, by czynić
wszystko z myślą o Nim, by być przy Nim w tych tak trudnych chwilach, by kochać
Go wtedy szczególnie mocno. 
Niech Maryja zabierze
nas do swojego serca, byśmy mogli razem z Nią przeżywać kolejne godziny. Razem
z Maryją adorujmy Jezusa. Razem z Nią otwierajmy się na doświadczenie tego,
czego doświadcza Jego Serce.

Błogosławię was – w Imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego. Amen.


<-- Powrót