Rozważania

Nr. 75  Dni skupienia w Różanymstoku, kwiecień 2013

Zachwycając
się dokonującym się nieustannie Zbawieniem, rozważając to, czego dokonuje Jezus
na Krzyżu i w sercu każdego człowieka będziemy dzisiaj szczególnie dziękować i
wielbić Boga za dar Osoby Jezusa, za Jego Ofiarowanie się i Jego ciągłą
obecność pośród swoich dzieci.
Rozważymy także niezwykłe pozostanie Jezusa w swoim
Kościele, Obecność, którą można przyjąć tylko wiarą, tylko szczerym, otwartym
sercem, a jednocześnie Obecność, która jest tożsamą, która dokonywała się, miała
miejsce w Wieczerniku i tą, która miała miejsce na Krzyżu. Postaramy się
zobaczyć cud Bożej Obecności, cud Miłości, która objawia się nieustannie. Nie
tylko uczyniła to raz na Krzyżu, ale nieustannie objawia się każdego dnia
człowiekowi. Nieustannie przychodzi do duszy, by powiedzieć jej jak bardzo Bóg
kocha każdego człowieka. Bóg zaprasza każdą duszę do tej niezwykłej Obecności. 
Samo
Zbawienie, sama męka, śmierć na Krzyżu – można powiedzieć – nie wystarcza Bogu,
ponieważ On chce, aby w tym uczestniczyła każda dusza, aby w tym uczestniczył
cały Kościół.
A więc by uczestnikami tej niezwykłej misji Jezusa byli nie tylko
Apostołowie i ludzie żyjący wtedy, gdy Jezus chodził po ziemi, ale każdy
człowiek. Wszyscy są zaproszeni do uczestnictwa w tym Dziele; uczestnictwa
bezpośrednio w Męce, Śmierci i Zmartwychwstaniu i jednocześnie do uczestnictwa
czynnego w Dziele Zbawienia.
Postaramy się
otworzyć serca na te niezwykłą prawdę, która pokazuje nieskończoność Bożej
miłości.
To objawienie Bożej miłości sprawia, że dusza wręcz nie może nie ufać.
Każdy ma otwierać się na taką miłość. Uwielbimy tę miłość i ofiarujemy się tej
miłości, by podziękować, a jednocześnie wynagradzać Bożemu Sercu odrzucanie
Jego miłości, brak wiary w dokonujący się cud Przeistoczenia na ołtarzu, przepraszać
będziemy za każdą niegodnie przyjętą Komunię św. Uwielbimy Boga w Jego
niesłychanej łasce udzielanej każdej duszy, w możliwości uczestnictwa we wszystkim,
co Boże, w życiu Boga. Zapraszam was do tego i błogosławię. + W Imię Ojca i
Syna, i Ducha Świętego. Amen.
Kazanie
Czy nadal żyjemy radością Zmartwychwstania
Jezusa? Czy jest w nas Jezus Zmartwychwstały?
Czy fakt Jego Obecności w nas
sprawia, że inaczej patrzymy na otaczającą rzeczywistość? Dusza, która żyje Bogiem, która żyje
otwartością serca na życie Kościoła, nadal powinna żyć radością
Zmartwychwstania; powinna cieszyć się z Obecności Jezusa, który
Zmartwychwstał i który zamieszkuje duszę, dając jej swoje życie. To jest powód
tej radości, to jest przyczyna, dla której dusza zupełnie inaczej odbiera
otaczający świat. To jest powód, dla którego dusza przede wszystkim zajmuje się
tylko Bogiem. On jest najważniejszy i wszystko Jemu jest podporządkowane. W
pojęciu ludzkim śmierć Jezusa i Jego Zmartwychwstanie dokonało się 2000 lat
temu. Jednak Bóg tak kocha ciebie, iż pragnie abyś miał możliwość
uczestniczenia w tym niezwykłym wydarzeniu również teraz, abyś mógł nieustannie
towarzyszyć Jezusowi w Jego najważniejszym Dziele i zaprasza każdą duszę, by
duchowo towarzyszyła Jezusowi.
Dlaczego Jezus to czyni? Spójrz na Krzyż,
będziesz wiedział!
Bóg objawia swoją miłość, największy jej wymiar właśnie
na Krzyżu. Poprzez Krzyż mówi do każdego z nas: – Kocham ciebie bardziej niż
swoje życie. Kocham ciebie ponad wszystko i daję swoje życie tobie. Ofiarowuję
się tobie cały, abyś ty mógł żyć Moim Życiem, w całkowitym zjednoczeniu z
Bogiem. 
I Bóg do tego niezwykłego wydarzenia
zaprasza nie tylko Apostołów, czy uczestników tego wydarzenia 2000 lat temu,
ale zaprasza każdego człowieka, zaprasza cały Kościół, aby nieustannie brał
udział w tym wydarzeniu.
Dlaczego? Dlatego, że jest to przejaw największej
Bożej miłości. Bóg chce, aby każda dusza doświadczała tej miłości, aby
szeroko otworzyła oczy i zobaczyła to niezwykle Objawienie się tej Bożej
miłości. A to zaproszenie do duchowego uczestnictwa jest przecież też podyktowane
miłością. Każdy z nas, jeśli otwiera serce, jeśli odpowiada na zaproszenie
Boga towarzyszy Jezusowi w tym niezwykłym wydarzeniu, jest świadkiem wylewu
wielkiej miłości, wielkiego miłosierdzia na świat. I każdy z nas wtedy sam
doświadcza tego wylewu miłości i miłosierdzia, sam zostaje w tym skąpany i
przeniknięty. 
To, co dokonuje się na Krzyżu jednocześnie
dokonuje się podczas Ostatniej Wieczerzy.
I do tego wydarzenia również każdy
z nas jest zaproszony. Ostatnia Wieczerza dla Apostołów jest zapowiedzią
tego, co za moment ma się wydarzyć, choć oni tego wtedy tak nie rozumieli.
Zrozumieli dopiero to po fakcie. Jednocześnie Jezus podczas Ostatniej Wieczerzy
pokazuje swoim uczniom, w jaki sposób mają nieustannie uczestniczyć w Jego
Ofiarowaniu się, w Jego przekazywaniu życia duszom, w Jego dziele Zbawczym. I
udziela Apostołom i poprzez Apostołów wszystkim kapłanom niezwykłej łaski namaszczenia
serc, aby poprzez nich schodzić na Ołtarz. W momencie wypowiadanych słów
konsekracji chleba i wina sam Jezus posługując się ustami kapłana, jego dłońmi
trzyma chleb, trzyma wino, wypowiada słowa Konsekracji. To już nie kapłan
czyni, to Jezus. I On samego siebie składa na Ołtarzu. Zadziwiający jest fakt,
iż to, co się działo podczas Ostatniej Wieczerzy, to, co się dzieje podczas
każdej Eucharystii jest tożsamym z tym, co się dokonało na Golgocie. I znowu
możemy zobaczyć, jak Bóg pokazuje nam swoją miłość. On chce byśmy już
nie tylko duchowo przenosili się na Golgotę, ale byśmy również uczestniczyli w
tak niebywały sposób i przyjmowali jego Ciało i Jego Krew w sposób fizyczny,
nie duchowy. W tym objawia się niezwykła miłość Boga do człowieka. Dokonuje się
to podczas każdej Mszy św., możemy w tym uczestniczyć codziennie. Bóg
codziennie mówi do ciebie: – Zobacz, jak ciebie ukochałem,
aż po Krzyż! Czy przyjmiesz Moją miłość? 
Człowiek przyzwyczaił się do tego, co
dzieje się na Mszy św.
Słucha często o wydarzeniach z życia Jezusa i
również z nimi niejako opatrzył się już. Nie potrafi zagłębić się w istotę tych
wydarzeń, tego, co się dokonuje również w codziennej Liturgii. Nie potrafi
dojrzeć niebywałej Bożej miłości, która nieustannie zaprasza człowieka do
spotkania z Bogiem i to za każdym razem w tak niebywały sposób. Jest to
spotkanie prawie, że twarzą w twarz. Dusza spotyka się z żywym Bogiem. Dusza ma
otwarty świat duchowy, może w niego wejść i uczestniczyć w wydarzeniach Bożych.
Dusza zapraszana jest do całego Dzieła Zbawczego przeprowadzonego przez Boga,
choć wcale tego Bóg czynić nie musi. Nie jest niczym zobowiązany wobec
człowieka. On tego nie potrzebuje. A człowiek?
Postaraj się dzisiaj otworzyć swoje serce,
by od nowa zadziwić się faktem obecności Boga w twoim życiu, tak niezwykłej Obecności.

Staraj się zadziwić tą objawiającą się Bożą miłością. Staraj się
zadziwić! Zachwycić! Spróbuj całą swoją istotą wejść w ten Boży
dar życia, aby całym sobą przeżyć, doświadczyć, czym jest Boża miłość. Człowiek
jest bardzo słabą istotą. Sam nie potrafi dociec, rozważyć, kim jest Bóg, czym
jest Jego miłość. Ale jeśli podejmuje starania, aby mimo to, choć odrobiny
dotknąć tajemnicy Boga, a czyni to pokornie, Bóg udziela łaski i otwiera przed
duszą swój świat. Daje poznać swoją miłość. 
Bóg podczas swojej Ofiary na Krzyżu daje
Siebie całego.
Z wielką czcią wszyscy przyjaciele Jezusa zdejmowali Jego
Ciało z Krzyża, namaszczali i zawijali w płótna. Z wielką czcią zbierana była
każda kropla Jego Krwi. Z wielką czcią przechowywane były różne pamiątki po
Jezusie. Wszystko, co miało z Nim styczność, z czego korzystał było wielką
pamiątką dla Jego przyjaciół. Na Ołtarzu jest Ciało i Krew Jezusa. Zauważ,
że kapłan zawsze bardzo dokładnie sprawdza, czy nie została najmniejsza
okruszyna Chleba, a więc najmniejsza cząstka Jezusa. Zbiera wszystkie. Przecież
w każdej z nich jest cały Bóg.
Jeszcze jedno nawiązanie do wydarzenia z
życia Jezusa – dzisiejsza Ewangelia.
W tym fragmencie rozmnożenia chleba i
ryb też dopatrujemy się zapowiedzi tego niezwykłego wydarzenia, jakim jest za
każdym razem Eucharystia (por. J 6,1-15). Znowu Apostołowie zrozumieli to, zobaczyli
tę analogię dopiero później. W momencie, kiedy to się dokonywało widzieli tylko
cud. Nie widzieli głębi. Ludzie tam zebrani patrzyli w sposób bardzo cielesny.
Oto jest Ktoś, kto prawie z niczego może uczynić wiele, może dać im jeść.
Trzeba Go obwołać Królem. Czyni cuda, uzdrawia, z Nim się czujemy dobrze, bo
jesteśmy zdrowi i najedzeni, syci. Ale przecież to wydarzenie jest zapowiedzią
tego, co dokonało się na Golgocie i dokonuje się nieustannie codziennie w
Kościele. Bóg daje całego Siebie i jest w stanie nakarmić każdego. I każdemu
daje całego Siebie. Nikt nie odszedł głodny. Mowa jest o tym w Ewangelii, że
wszyscy najedli się do syta. Oczywiście, tam był pokarm zwykły – dla organizmu,
dla ciała. W Eucharystii Bóg karmi Sobą do syta każdą duszę, jeśli ona otworzy
się na ten Pokarm.
Jedna Eucharystia – cały Bóg – ta jedna
Eucharystia wystarczyłaby, abyś został świętym. Dlaczego nie jesteś
świętym?
To nie dlatego, że Bóg daje cząstkę Siebie, bo w tej cząstce jest
On cały. To dlatego, że w tobie brakuje tej otwartości i miłości. Jesteś
tak słaby, że musisz stale przystępować do tego Stołu, by karmić swoją duszę.
Ale jedna Eucharystia daje Zbawienie. Nie trzeba by przyjmować ich tysiące.
Jedna jest w stanie przemienić całkowicie wszystko w tobie – oczyścić,
uświęcić, wydoskonalić. Żebyś tylko uwierzył, żebyś tylko tak kochał,
znalazłbyś się od razu w Niebie, w ramionach Ojca. 
Zauważ, w
dzisiejszej Ewangelii mowa jest o tym, że po tym posiłku zebrano jeszcze
ułomki.
I to nie kilka, nie garść, ale kosze całe. Wszyscy najedli się do
syta i jeszcze zostało. To również znak tej wielkiej obfitości Bożej miłości.
Znak tego, iż Bóg karmi dusze z tak wielką hojnością, że dusza otrzymuje więcej
niż jest w stanie przyjąć, więcej niż może oczekiwać, więcej niż potrafi się na
to otworzyć; po prostu dusza skąpana jest w tej wielkiej obfitości Bożego Daru. 
Jezus chciał, aby zebrano wszystkie ułomki,
aby nie marnowano jedzenia.
To też swego rodzaju sugestia do tego, aby
podczas Eucharystii, kiedy ma miejsce to prawdziwe Ofiarowanie się Jezusa,
kiedy prawdziwie Jego Ciało, Jego Krew jest na Ołtarzu, by niczego nie pozostawić,
nie zmarnować, by wszystko trafiło do serca, by uszanować najmniejszy,
najdrobniejszy okruch Chleba i najmniejsza kropla Krwi Jezusa nie upadła gdzieś
tam, ale by trafiła do serca ludzkiego – bo to Bóg, którego mieszkaniem jest
dusza ludzka.
Połóż dzisiaj swoje serce na Ołtarzu i
poproś, abyś otrzymał świadomość niezwykłości obecności Boga codziennie podczas
Eucharystii.
Abyś miał świadomość tego, iż to jest dokładnie to, co
dokonuje się na Golgocie, podczas Ostatniej Wieczerzy i byś umiał łączyć te
wydarzenia w jedno, bo są jednym. Abyś otwierał swoją duszę, by
uczestniczyć w pełni – duchowo, cieleśnie – w tym wspaniałym objawieniu Bożej miłości
tobie, konkretnie tobie; całej ludzkości również, ale konkretnie teraz tobie.
Proś, byś potrafił to dostrzec i przyjąć. Proś, byś potrafił, choć odrobinę
dziękować i uwielbić Boga w tym Darze, bo zbyt mało ludzie dziękują za ten
największy Dar.
Dziękczynienie
Panie mój!
Oddaję Ci cześć. W moim sercu jest zachwyt. Jesteś obecny we mnie. Przyszedłeś,
gościsz we mnie. Jakże niepojęty to Dar! Wybacz mi Jezu moją ograniczoność.
Kiedy rozmyślam o Tobie i Twojej obecności we mnie, dochodzę do pewnego miejsca
i nie mogę pójść dalej. Jestem tylko człowiekiem, bardzo słabym człowiekiem.
Rozważam, Jezu, Twoją obecność w Kościele, Twoją obecność w Eucharystii, Twoją
obecność we mnie i przeczuwam nieskończoność, wielkość, potęgę, ale nie
potrafię Jezu dojść rozumem. Moje serce pada przed Tobą na kolana, na twarz i
pokornie, Boże, trwa przed Tobą, przed tą Tajemnicą, jaką jesteś. Ale dziękuję
Ci, że chociaż tyle mogę zrozumieć, iż jesteś niepojętą Tajemnicą. Dziękuję Ci,
że mogę zrozumieć, że Cię nie mogę objąć. Dziękuję Ci, że mogę przed Tobą po
prostu klęczeć, choć niczego już nie pojmuję; choć wobec Twojej obecności
jestem tak mała, że znikam. Dziękuję Ci Boże! Wiem, że właśnie to, choć
niepojęte dla mnie jest doświadczeniem Ciebie, Twojej obecności. Dziękuję Ci
Boże!
Adoracja
Najświętszego Sakramentu
(1)
Uwielbiam Ciebie Jezu w tym cudzie Twojej
Obecności!
Uwielbiam Ciebie! Ty jesteś! Ja nie tylko wierzę, ja wiem, ja
widzę. Kłaniam Ci się Jezu! Chylę czoło do samej ziemi przed Twoim Majestatem.
Tyś mój Król! Ty mój Bóg! Jesteś moim Panem! Oddaję Ci cześć! Proszę, uznaj
mnie za swoją własność. Uznaj mnie za swego niewolnika, za swego sługę. Będzie
to dla mnie wielką radością i rozkoszą duszy – być Twoją, należeć do Ciebie,
służyć Ci. O Panie mój! Wiem, widzę i czuję – Ty jesteś! Bo tylko Twoja
obecność tak bardzo porusza moje serce. Tylko Twoja obecność sprawia tak
wielkie wzruszenie w duszy. Tylko Ty dajesz tak cudowny pokój i tę rozkosz,
która jest w moim sercu, a która porywa mnie ku Tobie i sprawia, że wszystko
blednie. I biegnie moja dusza do Ciebie i błaga, abyś ją zabrał, abyś ją porwał
w swoje objęcia, abyś ją ukrył w Sobie. Panie mój! Tylko Ty potrafisz to
uczynić. Dlatego ja wiem, że Ty jesteś, ja to czuję i widzę oczami duszy.
Kruchość tej białej Hostii ukrywa Ciebie, Twoją Wszechmoc, Twój Majestat, Twoje
piękno. Ale dzięki Twojej łasce ja widzę Ciebie, choć Postać Chleba może mówić
coś innego. Ja widzę Ciebie żywego. Uwielbiam Ciebie Jezu!
Mój Umiłowany! Widzę Ciebie. Biel tej Hostii
mówi mi o Twojej czystości, o Twojej świętości.
I widzę tę Twoją czystość i
świętość i zachwycam się jej pięknem. Choć inna dusza mogłaby się dziwić, ale
ja widzę tę czystość na Krzyżu. Twoje Ciało Jezu, tak zmasakrowane, tak
straszliwie zalane Krwią, zakurzone aż bije blaskiem świętości. To najczystsze
Ciało! Nie ma drugiego takiego. To najczystsza Dusza! Drugiej takiej nie ma.
Widzę Jezu w tej bieli Hostii Twoją Boską czystość, Boską świętość i uwielbiam
Ciebie. Wiem Jezu, że Ty mocą swej miłości otworzyłeś przede mną Twoje Serce,
Twój świat. I choć ja jestem tutaj, choć żyję 2000 lat po Twoim Narodzeniu na
ziemi, to jednak uczestniczę w tym najważniejszym wydarzeniu dla całej
ludzkości, bo Ty wprowadzasz mnie w ten świat, świat ducha. Ty wprowadzasz mnie
do swojego Serca, udzielasz łaski wiary i ufności. O Panie mój! Klęcząc teraz
przed Tobą, widząc biel Hostii, ja widzę Ciebie na Krzyżu. Widzę Jezu Twoje
Ciało, widzę Jezu Twoją mękę, słyszę Twoje słowa. Wraz z Twoją Matką, Jezu,
klęczę u stóp Krzyża, wraz z Twoimi przyjaciółmi. Ale obok nas są i ci, których
serca są zamknięte, a nawet pełne nienawiści. I widzę Jezu tę cudowną niepojętą
miłość, jaka objawia się teraz na Krzyżu; miłość obejmująca wszystkich.
Wszystkich! Nie tylko tych, którzy nazywają się Twoimi przyjaciółmi, ale i
tych, którzy myślą, że jesteś ich wrogiem. Jak cudowna Boże jest Twoja miłość!
Obejmuje nas i nasze serca. Ta miłość, Jezu, niesie nam życie Twoje, Boskie. Ta
miłość Jezu odradza nas, przemieniając nasze dusze, stwarzając od nowa. Ta
miłość Jezu czyni wszystko nowe. Ta miłość zbawia! Uczestniczymy Jezu w cudzie Zbawienia
ludzkości, darowania życia każdej duszy; w cudzie wprowadzenia do nowego, do
Twojego świata; w cudzie jednoczenia naszych serc z Twoim Sercem. O Jezu! Nasze
serca zachwycają się tym, co z nimi czynisz. Nie da się już tego wyrazić. Serca
pragną uwielbić Ciebie, podziękować Ci za niezwykłą obecność Twoją, za to
otwarcie przed nami świata duchowego, za to zaproszenie nas pod Twój Krzyż, za
to włączenie nas do Twego Dzieła Zbawczego. Uwielbiamy Ciebie Jezu!
Uwielbiam Ciebie Jezu! Jezu, pod tą piękną
Postacią białej, czystej, kruchej Hostii dajesz moim oczom widzieć więcej.
Objawiasz mi się Jezu i widzę Ciebie, że to Ty, Który łamiesz Chleb, jako tę
pierwszą Eucharystię dajesz Apostołom. O Panie mój! Człowiek jest taki mały,
taki słaby, nic nie rozumie, ale Ty się tym nie zrażasz. Choć Apostołowie
niczego nie rozumieją, Ty dajesz im Siebie, Ty ich pouczasz jak mają sprawować
Eucharystię. Ty im tłumaczysz, iż to jest Twoje Ciało i Twoja Krew. A oni nadal
nie rozumieją, ich oczy są ślepe, uszy głuche, serca zamknięte. A jednak Jezu,
Twoje Serce pełne miłości dalej objawia Twoją wielką, nieskończoną, niepojętą miłość.
I teraz również Jezu, tę miłość objawiasz wobec nas, bo zapraszasz nas do
Wieczernika. Zapraszasz do czasu Ostatniej Wieczerzy, łamiesz przy nas Chleb i
dajesz nam pić z Twego Kielicha. Mówisz nam, że to Ciało Twoje i Twoja Krew. A
my tak jak Apostołowie, niczego nie rozumiemy. Nasze serca są zamknięte. O
Panie, pomóż nam, ponieważ my już wiemy, to znaczy nasze umysły już wiedzą,
posiadamy wiedzę, ale Ty pomóż naszym sercom, aby otworzyły się i zobaczyły
Ciebie, Twoją Postać. Aby zobaczyły Apostołów, aby zobaczyły w Twoich dłoniach
Chleb i Kielich z Winem. Pomóż naszym sercom uwierzyć, że otwierasz przed nami
swój świat, w którym nie ma czasu, nie ma tej granicy. Pomóż nam uwierzyć, że
zanurzasz nas teraz w Ostatniej Wieczerzy, że pozwalasz nam w tym uczestniczyć,
że jest to jednocześnie przecież Twoje Ofiarowanie – dajesz nam Siebie, dajesz
nam miłość, objawiasz miłość. Jakże słabe są nasze serca! Pomóż nam widzieć
więcej i rozumieć więcej, aby pełniej Tobie dziękować, aby pełniej Ciebie
wielbić, aby kochać Ciebie ponad wszystko.
Jezu mój! Jakże cudowny jest Dar Twojej
obecności! Przychodzisz do nas i mówisz: –
Pokój wam!
I nam niedowiarkom pokazujesz swoje dłonie, abyśmy zobaczyli
rany. Pokazujesz swój bok i stopy. Ty Zmartwychwstały przychodzisz do nas! A
Twoja obecność, tak cudowna, dotyka naszych serc, przenika serca. I choć nie
rozumiemy, co takiego się dzieje, to przeczuwamy, iż Twoja miłość wypełnia nas,
Twój pokój, Twoja dobroć. Pragniemy Jezu uwielbiać Ciebie w darze Twojej
obecności. Pragniemy uwielbiać Ciebie w darze Eucharystii, pragniemy
Ciebie uwielbiać w darze Krzyża. Uwielbiamy Ciebie w darze Ostatniej
Wieczerzy. Uwielbiamy Ciebie Jezu w darze Twojego nieustannego
przychodzenia do każdej duszy codziennie. Uwielbiamy Ciebie! Twoja miłość
Boże nigdy się nie zachwieje, nie zmniejszy, nie zmieni się. I nie zraża Ciebie
to, że my jej nie widzimy w pełni, że jej nie rozumiemy, że nie potrafimy jej
docenić, nie znamy jej wartości. Panie mój! Nie potrafimy nawet na nią
odpowiedzieć, a Ty i tak kochasz nas swą cudowną nieskończoną miłością. Ta
miłość podpowiada Ci ciągłe przychodzenie do naszych dusz. Chcemy Jezu
uwielbiać Ciebie, wychwalać Twoje Imię, dziękować Ci. Chcemy całymi sercami
wyśpiewywać Tobie miłość. Pomóż naszym duszom, aby uniosły się ponad to, co
ziemskie, aby wpatrzone w Ciebie wraz z Aniołami, ze Świętymi uwielbiły Ciebie
i oddały Tobie cześć.
Uwielbiamy Ciebie Jezu! Pragniemy z wiarą i
ufnością przyjmować Twoją obecność.
Tak wiele dusz nie rozumie, iż Ty, Jezu
Zmartwychwstały, przychodzisz do nas pod Postacią świętej Hostii. Tak
wiele osób nie rozumie, Jezu, że Twoja obecność jest prawdziwa, żywa, że
to jest to samo przyjście, które miało miejsce w Wieczerniku przy zamkniętych
drzwiach, kiedy przyszedłeś i witałeś się z uczniami. Panie mój! Tak mało dusz
widzi w tej świętej Hostii Ciebie umęczonego, udręczonego na Krzyżu. Tak mało
przyjmując świętą Hostię do serca, widzi w Tobie Boga konającego na Krzyżu. Tak
mało Jezu dusz prawdziwie cieszy się z Twojej obecności w sercu podczas Komunii
św. Tak mało wierzy, że Ty cały Bóg, choć nieogarniony jesteś cały w sercu.
Mieścisz się w nim. Choć dusza nie jest w stanie Ciebie objąć, to posiada Boga.
Panie mój! Pragnę Ciebie wielbić i kochać i wierzyć za wszystkie dusze, które
Ciebie nie kochają, nie wielbią, które nie wierzą w Ciebie. O Panie mój!
Pozwoliłeś mi się posiąść. Sam przyszedłeś, abym mogła Ciebie przyjąć. Sam mi
się oddałeś. To cudowne i niepojęte! Nie potrafię, Boże, rozmyślać o tym, to
zbyt wielkie, zbyt piękne. Moje serce nie wytrzyma. Panie mój! Skoro Ty z
miłości oddałeś mi się cały, skoro sam przyszedłeś, oddałeś się w ręce ludzkie
i pozwalasz, aby czynili, co chcą z Tobą, a wszystko to z miłości, Jezu, ja
również pragnę, bardzo pragnę oddać się Tobie cała. Ja też chcę należeć cała do
ciebie. Chcę Boże, abyś posiadł moją duszę, moje serce. Będzie to dla mnie
największa radość, największe szczęście, największa rozkosz – być Twoją i tylko
Twoją w pełni, całkowicie, zdana na Twoją wolę, swojej się wyrzekam. O Panie
mój! Dopiero teraz, gdy oddaję się Tobie, a jednocześnie, posiadam Ciebie
czuję, że żyję. Czuję, że całą mnie wypełnia miłość. Każda cząstka mojej duszy
prześwietlona jest miłością i wypełniona miłością. Cała moja istota przemienia
się w miłość, cała staje się miłością w Tobie, choć Ty jesteś we mnie. Chociaż
rozum tego nie pojmuje, to moje serce przyjmuje to jako naturalną rzecz, bo
serce jednoczy się z Twoim Sercem. I to, co w Twoim Sercu jest również w moim.
To już jest jedno serce. Jakie to szczęście Boże! Dziękuję Ci za to, co
czynisz. Dziękuję Ci za tę obecność Twoją we mnie. Dziękuję Ci za to, że
otwierasz oczy moje, uszy duszy, za to Boże, że otwierasz mnie na Ciebie.
Pragnę tak trwać w Tobie, bo cała jestem miłością i cała kocham. O Panie mój! Czuję,
że w Tobie cała znikam. Bądź uwielbiony Boże w cudzie Twojej miłości, w
objawieniu Twojej miłości. Bądź uwielbiony Ty, który jesteś. Bądź uwielbiony!
O Panie mój! Dajesz duszy tak dużo. Jesteś
tak hojny.
Trudno jest wszystko opisać, trudno jest wszystko nazwać. Twoja
hojność przewyższa wszelkie ludzkie wyobrażenia. Nie jesteśmy w stanie sobie
wymarzyć wszystkiego, bo Ty dajesz o wiele więcej. My niewiele rozumiemy, nawet
jeśli serca dotknięte łaską otwierają się, to i tak jesteśmy mali i słabi. Nie
potrafimy Boże wszystkiego objąć, ogarnąć, zrozumieć, zobaczyć. Chcemy Jezu uwielbić
Twoją obecność. Chcemy Jezu wierzyć w Twoją obecność w Eucharystii.
Chcemy Jezu wierzyć i ufać, że w tej Hostii na Ołtarzu jesteś Ty. Chcemy
Jezu cały czas Ciebie uwielbiać, dziękować Ci, aby choć troszkę wynagrodzić Ci
Jezu to odrzucenie przez wiele dusz, odrzucenie Twojej miłości. Aby choć trochę
pocieszyć Twoje Serce z powodu nie przyjmowania Twojej miłości, by choć trochę
Jezu być przy Tobie, kiedy dusze Ciebie ranią brakiem wiary w Twoją żywą
obecność w Eucharystii. Aby choć troszeczkę Jezu współczuć z Tobą, gdy ty doświadczasz
niezrozumienia, choć objawiasz tak cudowną miłość na Krzyżu. Panie mój! Chcemy
Ciebie przepraszać za te dusze, które nie chcą wierzyć i nie chcą zobaczyć
związku pomiędzy Krzyżem, Ofiarą na Krzyżu a Eucharystią i Twoją obecnością. O
Panie mój! Za te dusze chcemy wierzyć! Za te dusze będziemy Ciebie wielbić!
Za te dusze będziemy Ciebie kochać, aby Twoje Serce, choć trochę było
pocieszone. Uwielbiamy Ciebie Jezu!
Chcemy
Jezu trwać przed Tobą z wiarą, z ufnością, uwielbiać Ciebie naszymi sercami,
adorować Ciebie, ciągle uświadamiać sobie, iż Ty jesteś obecny na Krzyżu tutaj.
Ciągle zdawać sobie sprawę z tego, że to jest ten czas; czas, kiedy
zbawiasz nas i my jesteśmy w tym czasie. Chcemy zdawać sobie sprawę, że
włączasz nas w swoje Dzieło Zbawienia i dajesz się dotknąć. Chcemy Jezu!
Prosimy Ciebie, abyś nas pobłogosławił. Twoje błogosławieństwo pomoże nam w
tym. Udziel, prosimy, tej łaski, byśmy patrząc na tę wystawioną świętą Hostię
całym sercem widzieli Ciebie i kochali Ciebie.


<-- Powrót