Rozważania

Nr. 96  Czystość jest niezmiernie ważną w dążeniu ku świętości. (Mt 5,27-32)

Bóg jest Święty. Jego świętość jest
doskonała – jest Czysty, Nieskazitelny. On Jedyny jest Źródłem świętości.

Oznacza to, że żadne stworzenie nie jest samo z siebie czyste i święte. Jeżeli
mówimy o świętych, to należy to rozumieć, iż obdarzeni zostali świętością Boga,
otrzymali Jego czystość w darze. Żadna istota sama z siebie nie jest święta i
czysta. Tylko Bóg, który Jedyny jest Święty, jest Źródłem świętości i obdarza
świętością innych.
Dużo mówimy o miłości. Ona wiąże się ze
świętością.
Dla potrzeb człowieka dokonuje się pewnych rozgraniczeń i mówi
się o miłości, o świętości, o czystości, mówi się o innych przymiotach Boga.
Jednak one wszystkie w Nim, w Bogu stanowią jedno i wszystkie w Nim mają swoje
źródło. Jak Wspaniałym, jak Pięknym jest Bóg, tego nie da się opisać. Dusze przez
całą wieczność będą poznawać i zachwycać się Bogiem. Jednocześnie będą
dziękować Bogu za to, że daje im uczestnictwo w swoim życiu, a więc w tym
pięknie. Bóg stworzył człowieka, by człowiek mógł uczestniczyć w życiu Boga. Mówiliśmy
też o tym, że uczynił to możliwym poprzez obdarowanie człowieka duszą. To w
niej zamieszkuje Bóg i dzięki zamieszkaniu duszy przez Boga możliwe jest
miłowanie, możliwa jest świętość duszy. Jednocześnie to, w jaki sposób dusza
żyje na ziemi może ją przybliżać bądź oddalać od wiecznego szczęścia. Skoro w
wieczności dusza ma żyć w zjednoczeniu z Bogiem, żyć Jego życiem to zrozumiałym
jest, że dusza musi się upodobnić do Boga w miłości, w czystości i świętości. Dlatego
Bóg daje człowiekowi wskazania, w jaki sposób osiągnąć świętość, co czynić, aby
być czystym. 
Bóg dał człowiekowi Przykazania. Nie
mają one ograniczać człowieka, zniewalać, utrudniać mu życia. Przykazania
pomagają człowiekowi w kroczeniu ku świętości, w tym doskonaleniu swojej duszy,
w kształtowaniu jej, by coraz bardziej mogła przybliżać się do Boga, upodabniać
się do Niego. Jednym z przykazań jest przykazanie, o którym dzisiaj również
mowa w Ewangelii (Mt 5,27-32). Czystość jest niezmiernie ważną w dążeniu ku
świętości. Brak czystości może bardzo szybko sprowadzić duszę na samo dno.
Dlatego tak wielu świętych w swoich pozostawionych modlitwach i pismach prosi
Boga o czystość – o czystość myśli, czystość serca, czystość intencji, o to, by
w słowach, w ich spojrzeniu, w ich czynach była czystość. 
Współcześnie świat pogrąża się coraz
bardziej w straszliwym brudzie.
Gdyby przyrównać dzisiejszy świat do czegoś,
to można by powiedzieć, że przypomina on chociażby piłkę wrzuconą do
straszliwego bagna, w którym jest zanurzana, zatapiana, a bagno, muł, brud
oblepia ją całkowicie tak, że już nie widać, jakiego była koloru; widać jedynie
brud. Szatan widząc jak ważna jest czystość serca właśnie na czystość serca zagiął
parol. Atakuje czystość serca. Jego poczynania
sprawiają, że człowiek zatracił wrażliwość serca i nie widzi już, najczęściej
nie widzi już różnych zagrożeń, które to serce coraz bardziej oblepiają mułem,
brudem, bagnem. Ze wszystkich stron wdziera się do duszy ludzkiej proponowana
przez świat obojętność na czystość, a wręcz proponowana jest nieczystość jako
coś normalnego. W związku z tym dusza ludzka nie widzi już bardzo wielu
zagrożeń. Ulega temu, co spostrzega w oku, przyjmuje te propozycje i sama nimi
żyje. Sposób patrzenia na świat, na ludzi, sposób kreowania siebie, sposób
nawiązywania relacji między ludźmi – wszystko to jest zabrudzone, obraz tego
jest zamazany. Nie ma w tym wszystkim czystości. Rzadko zdarza się dusza, która
spostrzega najdrobniejsze elementy nieczystości w ludzkim zachowaniu,
spojrzeniu, w słowie. Rzadko zdarza się dusza, która potrafi w sobie samej i w
swoich pragnieniach, myślach i działaniach zobaczyć nieczystość intencji,
ponieważ świat zdominowany jest nieczystością; ponieważ brud podawany jest jako
rzecz normalna. 
Dzisiaj Jezus mówi o spojrzeniu. Nie
tylko chodzi o spojrzenie na kobietę, spojrzenie nieczyste, pełne pożądliwości.
Chodzi o to, aby każdy, czy to kobieta czy mężczyzna, zaczął bardziej słuchać
swego serca i zastanawiać się nad intencją swoich czynów i słów. Abyśmy
bardziej zwracali uwagę chociażby na to, dlaczego mówimy właśnie takie słowa do
tej osoby; na co patrzymy, dlaczego wybieramy taki obraz, taki film, taką
rozmowę; co jest w naszych sercach, kiedy widzimy, czy też rozmawiamy z jakąś
osobą? Mamy w swoich sercach badać czystość swoich intencji. Jakże wiele
przykryte jest pod różnymi pozorami, pod płaszczykiem dobra. A jednak, jeśli
człowiek zanurzy się w głąb swego serca potrafi dojrzeć z pomocą Bożą prawdziwe
intencje, prawdziwe pragnienia, prawdziwe dążenia. Tyle, że bardzo często wtedy
nie ma odwagi przyznać się do tego sam przed sobą.
Czystość ma obejmować wszystkie sfery życia
i działania.
Ma być we wszystkim, co robimy, o czym myślimy, w każdym naszym
słowie. Dlatego powiedzieliśmy, iż w Bogu miłość, świętość, czystość stanowi
jedno. Bowiem, gdy dusza zbliża się do Boga, gdy pragnie Jego miłości i tę
miłość przyjmuje, dusza taka również staje się wrażliwa i potrafi odczytywać w
swoim sercu prawdziwość intencji. Ona widzi czystość lub też nieczystość tych
intencji i stara się, by w każdym momencie zachowana była czystość, w każdej
rozmowie, w każdej sprawie, w każdym działaniu. Dusza odwołuje się do Boga i
prosi o wypełnienie Jego woli. Prosi o siły, by ona nigdy więcej nie
realizowała swoich pragnień, swojej woli, ale wolę Bożą. Ona pragnie tego z
miłości do Boga. 
Kochając prawdziwie dusza pragnie
świętości; nie dla jej samej.
Ponieważ pragnie Boga, dlatego też pragnie
być czysta, aby podobać się Bogu, aby Go nie ranić, aby Go nie zasmucać. I to
ze względu na Boga dusza ta stara się we wszystkim: i w swoim spojrzeniu, i w
swoich słowach i czynach, w swoich myślach, w swoim sercu być czystą,
nieskalaną. Ona kocha i tylko dlatego chce być święta, i tylko dlatego chce
zawsze wybierać świętość; tylko dlatego dąży do czystości w najdrobniejszych
sprawach, we wszystkich szczegółach. Każda inna dusza nawet nie dostrzega tych
niuansów, tych drobiazgów i potrafi śmiać się, uważając duszę dążącą do
świętości za przesadną. Dusza, która kocha Boga pragnie upodobnić się do Niego,
do Tego, Który jest Nieskalany, Który jest Czysty doskonałą czystością, w
Którym nie ma żadnej rysy. A w tej czystości jest niewysłowione piękno. Dusza
zachwyca się tym pięknem. Ona rozumie to piękno, bo Bóg czasem daje jej pojąć,
doświadczyć, przeczuć, aby mogła jeszcze bardziej pragnąć i ze wszystkich sił
dążyć do takiej doskonałości. 
Złóżmy swoje serca na Ołtarzu, by Bóg
uczynił je wrażliwymi, by zakochane w Bogu zapragnęły być tak jak On święte,
czyste, by otrzymały dar wejrzenia w swoje serca głęboko i zobaczenia
prawdziwości intencji własnych. A potem by miały siły dążyć do świętości,
rezygnując z samych siebie. 
Modlitwa
Panie mój!
Kłaniam Ci się do samej ziemi. Tyś Bogiem moim, Królem! Jakże jesteś Piękny!
Jakże Święty! Przychodzisz do mnie, zwykłej małej duszy; duszy, która jest tak
słaba, że często nawet nie ma siły podnieść głowy do góry, by spojrzeć w Niebo.
I Ty właśnie do takiej duszy przychodzisz. Niezwykłe to, bowiem samo Twoje
przyjście, sama Twoja obecność uświęca duszę, czyni ją świętą. Twoje przyjście,
Jezu, w tej cudownej Postaci Eucharystycznej sprawia, że dusza staje się na ten
czas czysta. To niezwykłe, co czynisz. Moja dusza w ciągu dnia tak często
zabrudzana, tak słaba, że stale upadająca, myśląca jedynie o sprawach
przyziemnych nagle dostępuje Nieba. Wprowadzana jest w inny świat, w inną
rzeczywistość. To Ty sprawiasz, to Ty przemieniasz moją duszę i czynisz ją – o
Panie mój – czynisz ją niczym najpiękniejszy kwiat. I nagle dzięki niezwykłej
jedności w Kościele, dusza znajduje się pośród wielu, wielu tak pięknych
wspaniałych kwiatów – dusz czystych, dusz świętych. I gdy rozgląda się dookoła
wszędzie widzi piękno, które jest Twoim pięknem Panie. Wszędzie jest blask
Twojej świętości. To wszystko Ty sprawiasz. A jeszcze bardziej zadziwiające
jest to, że chociaż moja dusza jest kwiatem spośród tak wielu, to czuje się
szczególnie umiłowana, szczególnie ukochana przez Ciebie, wyróżniona. Pozwalasz
mojej duszy poczuć, że nie zasłużyła na to wszystko, na cud Twojej Obecności w
niej samej. Ale mówisz jej, że Twoja miłość jest tak wielka, iż skłania Ciebie
nieustannie do tego, by nawiedzać moją duszę, że to Twoja miłość popycha Cię do
tak szaleńczego kroku, aby schodzić na ziemię, rezygnując z Nieba, by gościć w
maleńkiej, słabej duszy. Jak mam Ci podziękować Boże? Skłaniam moją głowę do
samej ziemi i ze łzami w oczach kładę przed Tobą moje serce. Oddaję Ci je na
własność. Pragnę kochać Ciebie. Ty we mnie wlewasz pragnienie kochania Ciebie,
pragnienie życia z Tobą nieustannie, pragnienie tej świętości, której
doświadczam teraz, gdy przychodzisz w Komunii. Daję Ci serce, a Ty Boże
zjednocz je ze Sobą na zawsze, aby mogło już być zawsze z Tobą, przy Tobie; aby
mogło już zawsze ukrywać się w Tobie; aby mogło żyć Tobą; abyś Ty był treścią
życia, całym sensem. Kocham Ciebie Jezu!
Panie mój!
Dajesz mojej duszy zobaczyć cząstkę Siebie i dusza poznaje, czym jest świętość,
czym jest czystość. Dusza zachwyca się pięknem Twoim i nie znajduje słów, aby
uwielbić Twoje piękno. Jednocześnie widząc Ciebie dusza doznaje wielkiego
porywu, aby być taką jak Ty, aby żyć w Tobie, w zjednoczeniu; aby Twoje piękno
było pięknem duszy, Twoja czystość jej czystością; aby dusza zajaśniała Twoją
świętością; aby przemieniła się w Twoją miłość, aby całkowicie zniknęła w Tobie.
Chociaż, Jezu mój, rozum podpowiada duszy, że to przecież niemożliwe dla takiej
nędzy, to dusza nie patrzy na to, zostawia wszystko, przestaje myśleć o świecie
i zaczyna pragnąć. W jej wnętrzu pozostaje na stałe obraz Twój, który pobudza
ją nieustannie do otwierania się na Ciebie, do dążenia do Ciebie. Ten obraz
staje się jej cierpieniem. Sprawia, że nie może spokojnie żyć tak jak
dotychczas. Ona pragnie już innego życia; pragnie życia w Tobie. I dusza czuje
się na wygnaniu w tym świecie. Zaczyna widzieć, że to nie jest jej życie, jej
świat właściwy, jej dom. Ona widzi, że to tylko podróż, a jej właściwym
miejscem, jej właściwym domem jesteś Ty, Twoje Serce. Dusza więc prosi Ciebie,
abyś poprowadził ją do domu, do Twojego Serca, abyś poprowadził drogą
bezpieczną, abyś ją chronił, abyś dał jej siły, by mogła odtąd żyć inaczej, z
tą świadomością, gdzie jest jej naprawdę prawdziwe miejsce, gdzie jest jej źródło,
gdzie jest jej miłość. Proszę Ciebie Jezu pobłogosław nas, aby w naszych
sercach nieustannie był Twój obraz, który będzie nas pociągał ku Tobie i który
będzie sprawiał, że zapragniemy życia miłością, życia w zjednoczeniu z Tobą.
Pobłogosław, abyśmy mieli siły, by iść za Tobą.
Refleksja
Otwierajmy
serca na Bożą miłość, dążmy do miłości! Wtedy Bóg poprzez swoją obecność w nas
wyczuli, uwrażliwi nasze serca, by widziały zawsze właściwe intencje, by zawsze
potrafiły rozróżniać dobro od zła. Bóg obecny w nas da nam siły, by wybierać
dobro. W ten sposób będzie wspierał naszą drogę ku świętości. A na koniec naszego
życia obdarzy nas świętością swoją. Da nam swoją czystość. Uczyni nas takimi,
jakim On jest. I będziemy niczym On przemienieni, żyjąc w Nim, choć będąc
odrębnymi. Będziemy piękni Jego pięknem. Błogosławię was – W imię Ojca, i Syna,
i Ducha Świętego. Amen.


<-- Powrót