Rozważania

Nr. 104  Poznacie ich po ich owocach. (Mt 7,15-20)

Dzisiejsze
słowa Ewangelii „poznacie ich po ich owocach”
(Mt 7,15-20) dotyczą życia każdego człowieka.
Patrząc na życie ludzkie można
stwierdzić, na ile ten człowiek żyje w zgodzie z Bogiem. Tyle, że
spojrzenie ludzkie jest skażone, wypaczone słabościami, toteż człowiek widzi
słabości innych lub też patrząc przez pryzmat swoich słabości dostrzega w
sposób skrzywiony drugą osobę, często wyolbrzymiając słabości, wady innych.
Słowa Jezusa mówiące o owocach nie dotyczą tych słabości, które pojawiają się podczas
życia człowieka. Dzisiaj chcemy rozważyć te słowa jako podsumowanie życia
ludzkiego. 
Gdy rozważamy
życie różnych świętych, widzimy, że koleje ich losów były różne.
Przejawiali
często przeróżne wady, mieli swoje słabości. Bóg często wybiera specjalnie
ludzi słabych, aby pokazać wielkość swojej miłości, aby pokazać również swoją
moc, aby ukazać Boże działanie w duszy ludzkiej; to, że to Bóg jest Sprawcą
dobra w duszy. Wielu świętych do końca swego życia borykało się ze słabościami,
które były ościeniem w ich życiu. Musieli walczyć z tymi słabościami. Słabości
te sprawiały, iż pokornieli, bowiem zdając sobie z nich sprawę nie wywyższali
się ponad innych, chociaż posiadali dary nadzwyczajne. Bóg pozwala często na
to, by w takiej duszy wybranej pojawiały się również jej słabości, by dusza
ćwiczyła się w cierpliwości i pokorze, by prawdziwie tej pokory nabierała. Ale
owoce życia tej duszy są dorodne, zdrowe, piękne i obfite. Owoce te świadczą o
tej duszy. 
Zatem patrząc
na siebie dusza najmniejsza z jednej strony ma uświadamiać sobie swoją małość,
a więc swoje słabości; ma uświadamiać swoją niemoc wobec samej siebie.
Z drugiej
strony – ma podejmować ciągłe próby, by żyć zgodnie z wolą Bożą, by służąc Bogu
przynosić owoce. Im bardziej dusza oddana Bogu, im bardziej posłuszna i
pokorna, tym te owoce są piękniejsze, dorodniejsze, tym jest ich więcej. Owoce
życia takiej duszy mogą być zauważalne od razu za jej życia, mogą być dostrzeżone
później, mogą być też zupełnie niezauważone przez innych, co nie znaczy, że ich
nie ma. Tylko Bogu wiadomo, dlaczego wśród różnych dusz, u jednych zauważamy
owoce zjednoczenia z Bogiem, wpływ tego zjednoczenia na życie Kościoła, a
dlaczego takich owoców nie zauważamy u innych dusz, które żyjąc bardzo pokornie,
w ukryciu realizując Boże plany? Ale tylko Bóg wie, jakie owoce to życie
przynosi. Jednak zarówno jedne, jak i drugie dusze żyją ze świadomością swoich
wad, swoich słabości, a im bardziej starają się żyć w zjednoczeniu z Bogiem, im
bardziej zbliżają się do Boga, tym bardziej ta świadomość wzrasta i to poczucie
własnej małości również. Często inni dostrzegają słabości duszy, co niekiedy
niejako przeszkadza zauważyć w niej dobro, które czyni Bóg w niej i poprzez
nią.
Starajmy się
żyć w zgodzie z wolą Bożą, w wielkim posłuszeństwie.
Nie załamujmy się swoimi
słabościami, ale starajmy się je pokonywać. Miejmy świadomość swych słabości.
Wiedzmy, że świętość nie jest czymś, co dusza może sobie sama wypracować, co
może sama osiągnąć, w co się może sama oblec. Owoce świętości są dawane duszy
przez Boga. Są wynikiem jej oddania Bogu, posłuszeństwa Bogu, ofiary ponoszonej
ze względu na Boga. A więc to nie idealna dusza rodzi owoce, bo idealnych dusz
nie ma, tylko dusza słaba, która znając swoje słabości, powierza siebie całą
Bogu, zdając się na Boga, pokornie, posłusznie idąc za Nim; to dusza, która
posiada słabości, ale ze wszystkich swoich sił, całą swoją istotą stara się być
posłuszną woli Bożej; to dusza, która ukochała Boga ponad wszystko. Bóg w jej
życiu stał się pierwszy, a ona sama siebie postawiła na ostatnim miejscu. To On
stał się dla niej najważniejszy. Bóg na koniec jej życia obdarzy ją pięknymi
owocami świętości. 
Starajmy się o
te owoce dla własnej duszy.
Nie patrzmy na innych i nie oceniajmy, ale sami
starajmy się, by nasze życie zaowocowało Bożymi darami. Ponieważ spojrzenie
człowieka jest skażone jego własnymi słabościami, nasze oceny innych nie są
prawidłowe. Mogą jedynie w pewnym stopniu zbliżać się do prawdy. Najczęściej
jednak są wykrzywione. Patrzmy na swoją duszę, nie na innych i starajmy się o
owoce swego życia, by były dorodne, zdrowe, a nie robaczywe. Nie smućmy się
własnymi słabościami, własną niemocą, ale w posłuszeństwie służmy Bogu i od
Niego oczekujmy pięknych owoców. Zdajmy się całkowicie na Boga. Cokolwiek by
się wydarzało w naszym życiu, jakkolwiek wielkie słabości ujawniałyby się w nas,
żyjmy w pokorze, uniżeniu, w cichości i w ukryciu. Bóg nagrodzi nasze
posłuszeństwo i pokorę świętością. I wydamy owoce. To, czy nasze otoczenie te
owoce zobaczy za naszego życia, czy zobaczy po naszej śmierci, czy ich w ogóle
nie zobaczy, tym się nie zajmujmy. Ważne, by Bóg widział w nas nasze starania.
I to On ma w nas zobaczyć otwartość na przyjęcie owoców świętości.
Złóżmy swoje
serca na Ołtarzu z tą prośbą, by Bóg obdarzył je pokorą, posłuszeństwem,
pragnieniem życia tylko dla Boga, pragnieniem bycia poznanym i rozumianym tylko
przez Boga, pragnieniem bycia świętym tylko dla Boga.
Prośmy, by Bóg zrodził w nas
owoce świętości. 
Modlitwa
Panie mój!
Tak, jak co dzień przychodzisz do mojego serca. Jesteś obecny we mnie
nieustannie. Ale tak szczególnie przychodzisz poprzez swoje Słowo, a potem pod
niezwykłymi Postaciami Chleba i Wina i tak jak co dzień, dajesz wskazówki, jak
żyć. To niezwykle, że codziennie obcujesz ze mną, codziennie pouczasz,
prowadzisz za rękę. Jak ważną dla Ciebie jest moja dusza, skoro czynisz to
codziennie! Nie czynisz tego raz na rok, nie czynisz tego od wielkiego święta,
ale codziennie jesteś ze mną. Tak jak matka swoje dziecko, tak Ty moja duszę
uczysz jak żyć, formujesz, chcesz, abym była szczęśliwa. 
Dziękuję Ci
Jezu za dzisiejsze wskazanie; za to, że znowu przypominasz mi o posłuszeństwie,
o pokorze; za to, że znowu po raz kolejny uświadamiasz mi moją słabość i to, że
sama o własnych siłach niczego nie osiągnę, niczego nie zrobię. Dziękuję Ci, że
znowu swój wzrok kierujesz na moją duszę, a nie na inne. Jak to dobrze Jezu, że
mnie pilnujesz. Mam patrzeć na owoce swoje a nie innych. Dziękuję Ci, że dajesz
mi dzisiaj na nowo zrozumieć, czym są owoce, o których jest mowa w Ewangelii.
Nauczyłam się oceniać innych według tego fragmentu, a Ty mi uświadamiasz, że tu
nie chodzi o ocenę, nie chodzi o krytyczne spojrzenie na innych, ale o to, aby
poprzez swoją codzienność, trud ponoszony codziennie w pokorze i posłuszeństwie
dążyć do owoców, którymi obdarzysz moją duszę w przyszłości. Człowiek skory
jest do oceniania innych, do krytykowania. Dzisiaj przypominasz mi, aby nie patrzeć
na innych, nie oceniać, nie krytykować, ale by przed Bogiem stawać pokornie
uznając swoje słabości, swoje wady. Dziękuję Ci Jezu za codzienną obecność
Twoją w moim życiu, za Twoje wskazówki, pouczenia. Bądź uwielbiony Jezu! 
Dziękuję Ci
Jezu za wszelkie dobro, jakie od Ciebie otrzymuję w różnej postaci. Dziękuję za
Twoją miłość, która tak obficie to dobro wylewa na mnie, chce odpowiedzieć na
Twoją miłość, chcę Ciebie kochać, chcę Ci służyć. Bardzo chciałbym być pokorną
i w pokorze przyjmować świadomość swojej słabości. Bardzo chciałabym, Jezu,
zrezygnować z samej siebie, by całkowicie służyć Tobie, ofiarowywać się Tobie,
żyć dla Ciebie. Chciałabym Jezu otworzyć się na owoce świętości, którymi
pragniesz obdarzać dusze. Jak widzisz, we mnie wszystko jest w sferze pragnień,
bo nie mam mocy w sobie, nie mam sił, nie mam w sobie niczego, dzięki czemu
mogłabym to osiągnąć. Mogę tylko pragnąć. Więc wyrażam wolę otwarcia się na
Twoją obecność w moim życiu, na Twoją moc, Twoją siłę, Twoje działanie, na
Twoje natchnienia, przynaglenia. Wyrażam wolę otwarcia się na Twoje Słowo,
Twoje pouczenie, na Twoją obecność. Wyrażam wolę ufnego przyjmowania
wszystkiego, co od Ciebie pochodzi z wiarą, że Ty obdarzysz mnie z czasem
pięknymi owocami i uczynisz świętą. Wyrażam pragnienie kochania Ciebie miłością
największą, nieskończoną, miłością taką, jakiej nikt nie zna jeszcze żyjąc na
ziemi; miłością, jaką Ciebie jeszcze nikt nie darzył. Wiem Jezu, to zuchwałe.
Ale wiem jeszcze jedno, że sprawcą pragnień w duszy jesteś również Ty. Więc
skoro we mnie wzbudzasz takie pragnienia kochania Ciebie tak wielką, niepojętą
miłością, to znaczy, że pragniesz mnie taką miłością obdarzyć. 
Więc dziękuję
Ci za to wszystko, czym chcesz mnie obdarzyć. Proszę, abyś pomógł mi otworzyć
się na to wszystko. Ja jedynie mogę stwierdzić, że chcę przyjąć wszystko, chcę
kochać. Chcę Boże żyć dla Ciebie i chcę, aby moje życie niosło Tobie radość.
Nie chcę nigdy więcej Ciebie zasmucać, ani ranić. Chcę być świętą nie dla samej
świętości, ale dla Ciebie, by móc zjednoczyć się z Tobą, bo moje serce wyrywa
się do Twojego serca i pragnie żyć w Tobie. Dziękuję Ci za to wszystko, co
dzieje się z moim sercem, za te wszystkie pragnienia, za modlitwę. Dziękuję ci
za Twoją obecność, Panie mój, za wszystko, co czynisz ze mną i we mnie. Wiem,
że to tylko Twoje działanie. Dziękuję Ci, że uczyniłeś mnie najsłabszą,
najmniejszą duszą. Czuję się usprawiedliwiona ze swoich słabości i cieszę się,
że poprzez tę słabość, jaką cała jestem, mogę wszystkiego oczekiwać od Ciebie.
To zadziwiająca mądrość i sposób rozumowania Twojego Boże. Czynisz mnie słabą,
aby wszystko uczynić we mnie, aby wszystko uczynić ze mną. Dziękuję ci za to.
Oddaję się Tobie i proszę pobłogosław mnie. Z radością przyjmę Twoje
błogosławieństwo i wszystko, co ono niesie ze sobą. 
Refleksja
Siłą,
która sprawia, że dusza kroczy na drodze ku doskonałości – jest miłość. Tą
siłą, która pomaga duszy żyć w pokorze i posłuszeństwie – jest miłość. Tą siłą,
która pomaga duszy przestać interesować się tym, co zewnętrzne, a zająć się
Bogiem we własnym wnętrzu – jest miłość. Tą siłą, która pomaga duszy przestać
krytykować innych, oceniać innych, patrzeć na innych życzliwie – jest miłość.
Zauważmy, że odpowiedzią na wszystkie nasze pytania, na problemy, na potrzeby –
jest miłość. Więc dążmy do miłości, zapragnijmy jej, prośmy o nią, byśmy wydali
piękne i dorodne owoce, aby Bóg obdarował nas swoją świętością. Błogosławię was
– W imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego. Amen.


<-- Powrót