Rozważania

Nr. 131  Bóg nas znalazł – zagubioną owcę, wziął na ręce i przyprowadził do stada (Łk 15,1-10)

Każdy
z nas zrodzony został z miłości.
Każdy z nas został zrodzony we wnętrzu
Boga i we wnętrzu Boga nieustannie przebywamy. Żyjemy w Jego wnętrzu! On
dał życie i daje teraz tu na ziemi nam wszystko, byśmy mogli osiągnąć życie
wieczne, by nasze dusze, nasze serca mogły przygotować się do życia wiecznego.
On zrobił wszystko, żeby życie wieczne z Nim było możliwe dla każdej duszy. 
I chociaż wszyscy ludzie wyszli z Jego
ręki, żyją w Jego wnętrzu
i od Niego otrzymują wszystko, to Bóg udzielił
człowiekowi wielkiego daru – uczynił człowieka wolnym. I człowiek może
powiedzieć: cały należę do Boga lub też nie należę do Boga. I chociaż
człowiek, jak też każde inne stworzenie, istnieje wtedy, kiedy jest osadzony w
Bogu, bowiem poza Bogiem nie ma istnienia, nie ma życia, bo to On jest jego
źródłem, poza Bogiem wszystko by zniknęło, to człowiek może decydować do kogo
należy.
My
otrzymaliśmy niezwykłą łaskę.
Bóg tak pokierował naszym życiem, że
serca nasze zapragnęły Boga na tyle, iż nieustannie dążymy do Niego, do
spotkania z Nim. Różny jest nasz krok. Jedni idą szybko, drudzy wolniej, często
się zatrzymujemy, czasem cofamy, ale jednak podążamy ku Bogu. Wypatrujemy Go.
Nie zdajemy sobie sprawy, jak wielką łaskę otrzymaliśmy, ponieważ jest wiele
dusz, które pomimo, iż Bóg daje odpowiednie warunki ku temu, nie podążają ku
Bogu. Dlatego my możemy dzisiaj za Pismem św. powiedzieć, iż w życiu i
śmierci należymy do Boga (por. Rz 14,7-12). JEST TO NASZ WYBÓR; NIE PRZYMUS,
ALE WYBÓR; NIE COŚ, CO JEST PRZESĄDZONE, ALE NASZA WOLNA WOLA.
Nasze
dusze są radością Nieba,
ponieważ to również o nas mowa jest w dzisiejszej Ewangelii
(Łk 15,1-10). Niektórzy nie utożsamiają się z zagubioną owcą czy ze zgubioną
drachmą, ale gdyby Bóg dał światło naszym duszom od razu sami siebie zobaczylibyśmy
w zagubionej owcy lub w zgubionej drachmie. W życiu każdego z nas był taki
moment, kiedy zapragnęliśmy pójść za Bogiem, kiedy Go szukaliśmy, kiedy
stwierdziliśmy, że potrzebujemy Go. Był taki moment, od którego możemy
liczyć to ciągłe kroczenie ku Bogu. Owszem, zatrzymania były i cofnięcia też,
ale od pewnego momentu jednak idziemy ku Bogu, jesteśmy bardziej świadomi, jakie
mamy potrzeby serca. 
To
Bóg nas znalazł – zagubioną owcę, wziął na ręce i przyprowadził do stada.
Jesteśmy
radością samego Boga, radością Aniołów i Świętych. Przecież Święci traktują
nas jak swoje młodsze rodzeństwo. Kochają nas i cieszą się z każdego naszego
kroku naprzód ku Bogu. Jeśli prawdziwie wierzymy w Obcowanie Świętych, jeśli
zwracamy się do Świętych, oni z radością pomagają nam. Aniołowie również
towarzyszą nam w życiu i czekają na nasze modlitwy, na zwrócenie naszego serca
również ku nim, ponieważ są stworzeni przez Boga by pomagać, by służyć ludziom.
Radują się, gdy mogą wypełniać swoje powołanie.
Zatem
jeszcze raz postarajmy się uświadomić sobie
zarówno niepojęty dar wolnej woli, życie nasze,
które wyszło z wnętrza Boga, które jest w tym wnętrzu cały czas osadzone, a
jednocześnie uświadomijmy sobie, jak wielką łaską nas Bóg obdarzył, że nasze
serca skłoniły się ku Bogu i do Niego dążą. Zupełnie inaczej mogłoby potoczyć
się życie każdego z nas. Mamy wokół wiele przykładów tych, którzy nie odpowiedzieli
na łaskę. A gdy spojrzymy na całe państwa, całe narody, które żyją bez Boga, na
kolanach powinniśmy Bogu dziękować za to, że prowadzi nas jego dłoń. 
Mając
świadomość wielkiego obdarowania,
wyrażając Bogu ponownie swoje oddanie,
przynależenie do Niego we wszystkim, jednocześnie jeszcze bardziej, jeszcze
gorliwiej:
  • Módlmy się za
    dusze, które nie odkryły Boga, Jego miłości, które nie odpowiedziały na Jego
    zaproszenie, nie otworzyły się na łaskę. 
  • Módlmy się za
    wszystkie dusze, które stają u progu i niedługo będą musiały przekroczyć ten
    próg, aby zdążyły jeszcze otworzyć się na łaskę Bożą. 
  • Módlmy się
    nieustannie za dusze czyśćcowe. Dusze te miłują nas i bardzo czekają na nasze
    modlitwy. Bardzo ich potrzebują. Gdybyż Bóg pozwolił tym duszom przyjść do nas
    i dać świadectwo o Bogu, usłyszelibyśmy świadectwa wypowiadane z niezwykłym
    żarem miłości; świadectwa, które poruszyłyby nasze serca, ponieważ dusze
    czyśćcowe choć nie mogą teraz oglądać Boga twarzą w twarz, to one już wiedzą,
    one już znają stan swoich dusz, one już poznały, jak bardzo raniły Boga
    odrzucając Jego miłość. One już nie muszą wierzyć, one wiedzą. Pragną
    zadośćuczynić za wszelkie zło, które wyrządziły komukolwiek na ziemi. Pragną
    oczyszczenia, dlatego że bardzo zraniły Boga i ze względu na miłość do Niego
    chcą oczyszczenia, jednocześnie już wiedząc, jak wielka jest Boża miłość, jak
    cudownym jest Bóg. Tak tęsknią i tak pragną oglądać Go, że to pragnienie zdaje
    się być płomieniem palącym te dusze. Chociaż płomień nieustannie je pali, one w
    nim nie mogą spłonąć. One się w nim oczyszczają.
Nasza modlitwa może przyczynić się do tego, iż ich
pragnienie życia z Bogiem zrealizuje się szybciej. JESTEŚMY TYMI, KTÓRZY NALEŻĄ
DO BOGA, KTÓRZY ODPOWIEDZIELI NA JEGO ZAPROSZNIE, OTWORZYLI SIĘ NA ŁASKĘ, KTÓRZY
KROCZĄ KU NIEBU. Na takich duszach spoczywa ogromna odpowiedzialność za
innych, za Kościół. A jednocześnie każda taka dusza musi mieć świadomość, że w
niczym nie jest lepsza od tych, którzy jeszcze na łaskę Bożą nie odpowiedzieli.
Jest dokładnie taką samą duszą, zagubioną owcą, tyle, że Bóg ją znalazł i wziął
na ramiona. A teraz pragnie znaleźć następne i również wziąć je na ramiona. 
Zatem odpowiedzią duszy, która należy
do Boga, która we wszystkim upatruje przynależność do Niego, w każdej
dziedzinie swego życia i w każdej sprawie powinno być:
  • wielkie otwarcie
    serca na Kościół i wszystkie dusze w nim żyjące;
  • uświadomienie
    sobie łączności wszystkich dusz;
  • poczucie
    odpowiedzialności;
  • postanowienie by
    modlić się za wszystkie dusze, by czynić wszystko z miłości do Boga i do dusz.
    A w swoim życiu, by być niezwykle pokornym ciągle uświadamiając sobie, iż jest
    się zagubioną owcą, jest się zgubioną drachmą. Nie jest się nikim lepszym; jest
    się maleńką duszą, duszą słabą, duszą grzeszną, a jakże umiłowaną przez Boga.
Odpowiadajmy
więc na to wielkie umiłowanie i łączmy się ze wszystkimi duszami! Pozwólmy, by
Aniołowie mogli wypełniać swoje powołanie służąc nam! Wierzmy i ufajmy, że żyjemy
otoczeni światem duchowym! Próbujmy kroczyć w tym świecie, żyć w nim. 
Swoje serca złóżmy na Ołtarzu, by Bóg w nas:
-  odnowił poczucie przynależenia do świata
duchowego, 
-  odnowił pokorę, 
-  odnowił miłość, 
-  odnowił poczucie jedności z całym Kościołem.
 

 Modlitwa

 

Jezu!
Jesteś
w moim sercu! W moim sercu jest światło. Ono sprawia, że moje serce jest pełne
nadziei, że w moim sercu pojawia się radość. Moje serce napełnia się pokojem.
Jak to dobrze Jezu, że jesteś! 
Pragnę Ci podziękować za Twoją obecność
w moim życiu. Pragnę Ci podziękować za każdą minutę. Chcę Ci podziękować za
Twoje prowadzenie, za każdą dobrą myśl, za każdą dobrą decyzję, za każde
otwarcie się na Twoją łaskę. 
  • Dziękuję Ci za
    to, że przyprowadzasz mnie do Siebie, aby mi dać Siebie. To jest cudowny dar
    Twój. 
  • Dziękuję Ci, że
    mogę być razem z innymi duszami w tej Wspólnocie i za to, że mogę codziennie
    razem z innymi modlić się do Ciebie i przyjmować Ciebie. 
To niezwykła łaska – codziennie jesteśmy umacniani. Codziennie! Nie
raz na rok podczas rekolekcji, nie raz na miesiąc, ale codziennie! Jezu mój! Pragnę
Ciebie uwielbiać dziękując za tak niezwykłą łaskę, dziękując za światło w
sercu, za radość, za pokój, za miłość. Jednocześnie pragnę też cała przemieniać
się w Ciebie. Jakże chciałabym, by to światło, ten pokój, radość, miłość
promieniowały na innych. Uczyń mnie czystym naczyniem, przez które Twoja
obecność będzie nieustannie przebijać. 
Proszę Cię
również za wszystkich tych, którzy choć chcieliby być tutaj z nami, nie mogą z
różnych powodów. Oni teraz pełnią Twoją wolę w różnych miejscach. Służą Tobie i
ludziom. Może cierpią, może się smucą, może się cieszą – wszystko dla Ciebie, w
Tobie. Więc proszę za nich, aby to umocnienie, które dajesz nam było również
ich udziałem; aby w ich sercach pojawiła się teraz radość z tego Wieczernika;
aby pojawiła się miłość, Twoje światło w sercu, wielki pokój i ufność; aby ich
serca nabrały pewności, iż jesteś obecny w ich życiu i że wszystko to, co
dzieje się we Wspólnocie należy również do nich, do ich serc. Przypomnij im, że
właśnie trwa Wieczernik. Niech skierują swoje serca ku Tobie, myśl ku temu
miejscu i niech przyjmą łaski, które płyną z tego miejsca. A ja z wiarą będę
Ciebie uwielbiać, dziękując za jedność dusz.

 

***
Żyjesz
we mnie, Jezu.
To niezwykłe, cudowne i wręcz nie do wiary. Ty Bóg zamieszkałeś w mojej duszy.
Nie brzydziłeś się mną, ale przyszedłeś do mnie. Choć tak wielka jest różnica
między nami – tak wielka, niewyobrażalnie wielka – Ty przyszedłeś, aby
przemienić mnie w Siebie. Nie potrafię tego pojąć, Jezu. Mogę jedynie trwać w
zadziwieniu. Czynisz rzeczy tak wielkie. Wybacz, mój umysł jest za ciasny,
serce za małe, aby nawet o tym myśleć, a co dopiero to pojmować. 
Dziękuję
Ci, że mnie znalazłeś, że wziąłeś mnie na swoje ramiona. Dziękuję Ci,
że mogę być Twoją odnalezioną owcą. Proszę Cię, nieustannie mnie odnajduj. Ja
będę nieustannie głośno wołać do Ciebie, abyś mógł mnie odnaleźć, bo chociaż
odnalazłeś mnie, to ja stale się gubię. Jestem najmniejszą owcą, jagnięciem,
które nieporadnie próbuje iść razem ze stadem, ale nogi są jeszcze chwiejne.
Jeszcze nic nie rozumiem. Stale to, co wokół jest takie inne, dziwne, ciekawe i
zamiast trzymać się stada, odchodzę. Ale będę głośno wołać, abyś Ty nieustannie
mnie odnajdywał i brał na ramiona. To przywilej być na Twoich ramionach. Więc
nie będę się smucić, że się gubię. Będę się cieszyć, że znowu będę na Twoich
ramionach, że znowu mnie odnajdziesz. Będę się cieszyć widząc Twój uśmiech, że
mnie odnalazłeś. Moja słabość, Jezu, moja małość, moja nędza sprawia, że się
gubię. Ale odnalazłam powód mojej radości. Moja nędza może przyczyniać się do
mojej radości, bo Ty to, co nędzne szczególnie kochasz, to, co małe bierzesz na
ramiona. Ty opiekujesz się tymi, którzy szczególnie tego potrzebują. A ja
potrzebuję. Więc cieszyć się będę ze swoich słabości, bo jako małe dziecko,
ciągle słabe, skupiam na sobie Twoją uwagę. Ty musisz czuwać nade mną, widząc
że sama nie poradzę sobie. 
Więc
dziękuję Ci, że uczyniłeś mnie taką małą. Choć jestem taką małą ufam, że skoro
cały jesteś dla mnie, moje serce wypełni się całkowicie Tobą i przemienisz
mnie. Uczynisz niemożliwe możliwym. Przemienisz mnie w Siebie, bo Ty możesz to
uczynić. Ty masz moc. A ja już teraz będę Ciebie uwielbiać, dziękować Ci i
wypraszać wszelkie łaski dla innych dusz, aby i one mogły być przez Ciebie
odnalezione, by mogły poczuć, jak bierzesz je na swoje ramiona i jak bardzo je
kochasz. Aby mogły doświadczyć radości całego Nieba z ich powrotu. Aby mogły
również zrozumieć, że ich maleńkość, ich słabość może być ich atutem. Mogą
niejako wykorzystać to ufając, pokładając nadzieję całkowicie w Tobie. Moje
serce należy do Ciebie, Jezu.

 

***
Jezu! Jestem tak
słabą duszą, że potrzebuję Ciebie w każdym momencie dnia i nocy. Choć podczas
modlitwy Ty oświecasz moje serce i dajesz zrozumienie Twojej miłości, dajesz
pragnienia, to jednak wiesz, że potrzebuję nieustannie Twego umocnienia, bo gdy
powracam do codzienności jestem słaba, zapominam, nie trwam. Więc proszę o
Twoje światło nieustannie w sercu. Proszę o ciągłe odnajdywanie i pociągnięcie
mojego serca ku Tobie. Proszę o miłość. Chcę kochać każdą osobę, z którą się
stykam. Chcę kochać Ciebie we wszystkich sytuacjach, z miłością przyjmować
wszystko i godzić się na wszystko. Chcę z radością i z wiarą pełnić Twoją wolę.
Proszę więc umocnij mnie na cały czas; nie tylko teraz, ale i na ten czas
pomiędzy jedną Komunią św. a drugą; jednym Wieczernikiem a drugim. Proszę, pobłogosław
nas, Jezu! 

 

 Refleksja

 

Przyjęta
własna małość dopiero daje duszy możliwość zaświecenia światłem Boga. Dopiero wtedy,
kiedy dusza przyjmie prawdę o sobie i przyjmie Boga, może zajaśnieć Bożą
miłością i stać się świadkiem Boga. Dopiero wtedy prawdziwie łączy się poprzez
Ducha Świętego z całym Kościołem, ponieważ w niej jest Bóg. To w niej jest Jego
mądrość, poznanie, a więc zrozumienie Bożych tajemnic. Wraz ze zrozumieniem
idzie jeszcze większe otwieranie się na te tajemnice, życie dla Boga w tych
tajemnicach i realizowanie swego powołania. 
Ale na początku: 

jest pozwolenie, by Dobry Pasterz odnalazł małą owieczkę, 

jest pozwolenie na to, by On wziął ją na ramiona i niósł; 
- jest zrozumienie, iż jest to wielka
łaska i radość być najmniejszą, najsłabszą owieczką. W tym można odnaleźć
radość i sens swego powołania.
Błogosławię was – W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
Amen.


<-- Powrót