Rozważania

Nr. 32  Dzień skupienia w Gietrzwałdzie

19 maja 2012
Cieszy się Matka Boża, iż każdy z nas
pragnie wypełniać Boże pouczenia. Cieszy się Ona, że w sercach mamy pragnienie
Boga. Możemy za te pragnienia podziękować Mu, bo to On te pragnienia w nas
wzbudza. On wcześniej przygotowywał nasze serca, by mogły teraz tak pragnąć.
Wszystko przecież jest Jego darem. Bóg nieustannie błogosławi nam. Nieustannie
daje nam swoją łaskę, byśmy mogli iść za Nim, byśmy mogli podążać, byśmy mogli
lepiej rozumieć i sercem przyjmować. 
Wszystkie wydarzenia naszego życia temu
służą, nie są przypadkowe. Są przez Boga wybrane lub też dopuszczone w tym
celu, byśmy mogli się zbawić, byśmy mogli być szczęśliwymi. Szczęśliwymi w
Niebie, ale byśmy również mogli tutaj na ziemi już kosztować tych przedsionków
Nieba. Bóg daje takie predyspozycje duszy, aby mogła już za życia na ziemi
obcować z Bogiem i przyjmować tę cudowną miłość, dającą rozkosz duszy.
Oczywiście słowa: miłość, rozkosz, cuda,
wspaniałości – to są jedynie pojęcia, pod które każdy z nas podkłada własne
rozumienie. Jednak nie da się słowami opisać tego, czym Bóg obdarza duszę
odpowiadającą na Jego wezwanie. Wszystko, cokolwiek wzięlibyśmy pod uwagę, do
czegokolwiek byśmy porównali, wszystko to jest niczym w porównaniu z Bożym
darem miłości, który obejmuje duszę, który jednoczy duszę z Bogiem. To cudowne
zjednoczenie, do jakiego Bóg zaprasza każdą duszę, jest dla każdej możliwym do
przeżywania, bo Bóg tak duszę stworzył, aby mogła jednoczyć się z Bogiem, bo
każdą uczynił z cząstki siebie. I ta cząstka powraca do Niego, zlewa się z Nim,
stanowi z Nim jedno. Nie odróżnisz wtedy duszy od Boga. Do takiego stanu duszy
każdy z nas może dążyć, może tego pragnąć, z całych sił czynić wszystko, aby
Bóg dokonywał tego zjednoczenia. Z drugiej strony człowiek jest samą słabością,
tak więc o własnych siłach nie jest w stanie zjednoczyć się z Bogiem. O
własnych siłach nie jest w stanie się modlić, nie jest w stanie wypowiedzieć
dobrego słowa, dokonać dobrego czynu. Sam z siebie nie jest w stanie uczynić
nic dobrego. Zatem, jak przygotować się na Zesłanie Ducha Świętego, skoro nie
jesteśmy w stanie sami tego uczynić?
Towarzyszy nam łaska i to nie od
dzisiaj, nie od wczoraj, ale od zawsze. Ta łaska sprawia, że potrafimy prosić
Boga o różne potrzebne dary, łaski. Ta łaska sprawia, iż możemy prosić Go o przygotowanie
nas. Ta łaska sprawia, iż wykazujemy gotowość do tego, by przygotowywać się na
przyjście Ducha. Ta łaska sprawia, że myślimy o tym, że kierujemy swój wzrok ku
Bogu. Ta łaska nas tutaj przyprowadziła i ta łaska każdemu z nas daje
pouczenie. To, co słyszymy jest niejako w sercu każdego z nas przez Ducha
Świętego jeszcze przetwarzane tak, aby każdy z nas mógł przyjąć indywidualnie
do siebie to, co akurat dla niego jest przesłaniem, co jest potrzebne. Chociaż
pouczenie jest jedno, konferencja jedna, to tyle ile jest serc, tyle jest
tłumaczeń Ducha Świętego, tyle jest sposobów zrozumienia. Każda dusza bowiem
potrzebuje nieco czego innego, na nieco innym poziomie funkcjonuje, na nieco
innym etapie rozwoju jest. Każda z nas ma inny temperament, osobowość,
doświadczenie życiowe, inne pragnienia. Każdy z nas jest inny. Bóg bierze to
pod uwagę i dociera do każdego z nas indywidualnie. Wszystko jest łaską. Możemy
zatem również prosić, aby Duch Święty pomagał naszym sercom przyjąć jak
najwięcej, aby nasze serca były otwarte.
Jak się przygotować, aby jak najpełniej
przeżyć Zesłanie Ducha Świętego? Aby przeżyć je tak, jak Apostołowie? Oni
przyjęli pełnię daru. Nie częściowo, nie wycinkowo, ale cały dar Ducha Świętego.
Dlatego czytamy później o wielkich dziełach, których dokonywali. Dlatego, żyjemy
teraz w Kościele, który tak bardzo się rozrósł na tych mocnych stabilnych
podstawach – Apostołach. Co czynić, aby i na nas Jezus mógł opierać rozwój
swego Kościoła? Co czynić, aby przyjąć tę pełnię daru Ducha Świętego, skoro
sami z siebie nic uczynić nie możemy?
Należy stawać przed Bogiem, należy
stawać przed Nim, trwać przed Nim, być przed Nim. I nie wylewać całej mądrości
swojej, nie zasypywać Go słowami, zdaniami, ale być przed Nim i przywołać to,
co On daje. My nic nie możemy Bogu dać, ale On może dać wszystko. Trwać przed
Nim, znaczy otwierać serce, znaczy całym sercem zanurzać się w Jego obecności,
w tej cudownej rzeczywistości duchowej. Trwać – to znaczy patrzeć i słuchać, bo
On przemawia do duszy, przemawia do ciebie. I czynić to pragnie nie tylko
poprzez pośrednictwo charyzmatu, On przemawiać chce bezpośrednio do Ciebie. Jak
myślisz, dlaczego zamieszkał w tobie? Dlaczego uczynił sobie w twojej duszy
mieszkanie? Na pewno nie po to, by się w nim zamknąć i nie otwierać. Dlatego,
aby żyć razem z Tobą, abyś ty mógł żyć razem z Nim. Aby On mógł tobie
nieustannie pomagać. Chce być tak blisko, aby szeptać ci do ucha to, co masz
czynić, mówić, w jaki sposób się zachować. By mówić ci cichutko o Bogu, o Jego
miłości. Usłyszysz Go wtedy, kiedy będziesz Go słuchał, nie wtedy, kiedy
będziesz mówił. Wtedy, kiedy będziesz słuchał. Kiedy pozwolisz się objąć tej
cudownej Bożej rzeczywistości, w jakiej zanurzana jest dusza, kiedy przed
Bogiem klęka i trwa, kiedy otwiera się na Boga. Skoro nic uczynić nie możesz,
to ty po prostu klękaj i trwaj, a Bóg obejmować będzie twoją duszę.
Bóg jest Mocą! Bóg jest doskonałą Miłością!
Bóg jest doskonałą Dobrocią! Pokojem! Jeśli spotykasz się z Bogiem, napełniasz
się Nim, a więc napełniasz się miłością, dobrocią, pokojem, miłosierdziem –
Jego przymiotami. Skoro Bóg jest Mocą, to ta moc dotyka twojej duszy. A jest to
moc miłości. Zatem ten dotyk duszy przemienia ją, uzdrawiając, prostując to, co
krzywe, naprowadzając na właściwe ścieżki. I to dokonuje się nie twoją wolą,
nie twoim pomysłem, fantazją, wyobraźnią, nie tym, jak sobie to wymyślisz, czy
tak, czy inaczej ma być uczynione. To czyni Bóg często bez twojej świadomości.
I ty trwasz przed Nim i pozwalasz Mu na to spotkanie duszy z Bogiem. Ty nic
uczynić nie możesz. Ani kropelki nie możesz sobie dodać świętości, ani
milimetra kwadratowego nie możesz oczyścić się. Sam możesz jedynie trwać w
bagnie. To Bóg, poprzez spotkanie, z tego bagna ciebie wyciąga, obmywa i
uświęca. On! I nie w sposób, w jaki ty sobie to wyobrażasz, ale tak jak On
chce, kiedy chce i na ile. Ty nic uczynić nie możesz, tylko trwać przed Nim.
Kiedy będziesz trwał, będziesz doświadczał miłości.
To piękne przeżycie dla duszy, kiedy Bóg
pozwala, aby poczuła ona tę miłość, by jej doświadczyła. Dusza, która tego
jeszcze nie doświadczyła, nie może sobie tego wyobrazić i nie zrozumie, czym
jest to spotkanie z Miłością. Dusza, która to przeżyła, często ma trudność w
opowiedzeniu, dlatego, że zdaje sobie sprawę, iż słowa to tylko pewne pojęcia,
różnie rozumiane przez ludzi. A to spotkanie z Miłością jest żywe, prawdziwe. Można
by porównać, iż słowa, które człowiek wypowiada mają jedynie wymiar długości,
szerokości, a doświadczenie miłości to już nie trzy wymiary, to setki wymiarów.
To nie do pojęcia na ludzki rozum. Wtedy, kiedy człowiek doświadcza Bożej
miłości zaczyna sobie zdawać sprawę z jej ogromu, a jednocześnie doświadcza
samego siebie. Zaczyna spadać bielmo z jego oczu. Dostrzega, że nie jest taki
święty, że nawet w tych dobrych uczynkach było tak dużo pychy i egoizmu, że
przestaje spostrzegać je jako dobre uczynki, że to, co wydawało mu się, że już
osiągnął, wydoskonalił, tak naprawdę jest niczym i nadal trwa w swoim bagienku.
Ale teraz to doświadczenie miłości sprawia, że ma w sercu tę wiarę, iż Bóg,
pomimo tak straszliwego brudu jego duszy, go kocha i to miłością, która jest
nieskończona. I zaczyna zachwycać się tą miłością, nie mogąc pojąć, a jednak
obejmując ją. To wszystko łaska. Człowiek może jedynie trwać, przyjmować,
prosić o otwartość serca, a potem próbować odwzajemniać z tą świadomością, że
jego maleńka miłość jest i tak niczym.
Zachwyćmy się Bożą miłością, tym
cudownym darem Boga, który nas otacza, bo wszystko jest dowodem Jego miłości:
każde drzewo, każdy listek, każde źdźbło trawy, każdy wróbel, każda mucha,
komar, żaba, każdy powiew wiatru, promień słońca i kropla deszczu, burza i
błyskawice, szron, grad i śnieg, mróz i upał, każda góra, każda dolina, każdy
najmniejszy kamyczek – wszystko to Jego miłość, dowód wielkiego umiłowania
człowieka. Więc, kiedy się potkniesz, to nie złość się na ten leżący kamień,
tylko uśmiechnij się do Boga. Być może chciał ci przypomnieć, że cię kocha,
tylko nie zawsze rozumiesz te przypomnienia.
Trwaj w Bożej miłości!  Zanurzaj się coraz bardziej!  Bóg pozwoli ci zagłębiać się w istotę tej
miłości, zaczniesz rozumieć jej głębię. Pamiętaj, ty nic uczynić nie możesz! To
nie ty masz rozważać, kombinować, myśleć. Ty masz trwać! Dać się zanurzyć w
miłość! A miłość ci wszystko wyjaśni. Miłość ci pokaże. Miłość zwróci twoją
uwagę na coś. Miłość dotykać będzie serca i dokonywać w sercu zmian. Nie ty zapracujesz
sobie na te zmiany! Nie ty ściągniesz Ducha Świętego do swojej duszy! Nie ty
uformujesz ją odpowiednio! Ty nic uczynić nie możesz! Ale możesz trwać,
pokazując Bogu puste ręce i oczekiwać od Niego wszystkiego, mając świadomość
niepojętej Jego miłości. Możesz próbować odpowiadać na Jego miłość. Możesz
próbować Go kochać trwając, mieć to nastawienie serca, które samym trwaniem
przed Bogiem dziękuje Mu i wielbi Go. Wiedz, że na modlitwie nie potrzeba słów.
Serce wyrazi Bogu i wdzięczność, i miłość, i uwielbienie. Serce potrafi, drżąc
przed Bogiem, korzyć się przed Nim. Serce potrafi prosić i błagać. Serce! Nie
twój intelekt, nie słowa takie czy inne.
Gdyby Bóg uzależnił swoją miłość od naszych
słów, to ci, którzy mają zdolności polonistyczne mieliby większe szanse. Aby
dać wszystkim równe szanse, Bóg musiałby wszystkich uczynić bardzo elokwentnymi
w posługiwaniu się językiem. Ale skoro tak nie uczynił, widocznie to nie jest
potrzebne. Za to dał serce. Jakie ważne jest serce! Jak ważna jest dusza! To jest
twoje miejsce spotkania z Bogiem. To jest narzędzie, które pomaga człowiekowi,
by wejść w świat duchowy. Każdy z nas otrzymał duszę i wszystko, co potrzebne
duszy, aby mogła spotykać się z Bogiem. Proś zatem, klęcząc przed Nim w
milczeniu ust, a jedynie otwierając serce. Proś, by napełnił ciebie miłością.
Proś, by przygotowywał poprzez tę miłość do Zesłania Ducha Świętego. Proś, by
uwrażliwił serce na najmniejszy powiew Ducha. Proś, by oczyścił twoje uszy, by
słyszały i by twoje oczy przemył, aby przejrzały. Możesz jedynie trwać,
pokazując Bogu puste ręce. Nic więcej, tylko trwać. Ty będziesz się starał
trwać! Bóg da ci swojego Ducha i wcale nie będzie uzależniał tego od jakości
twojego trwania, bo ty nic uczynić nie możesz. Nic.
Zapraszajmy Matkę Jezusa, a Ona będzie
trwać razem z nami. Będzie modlić się razem z nami, będzie wstawiać się za nami
i prosić, aby Jezus zesłał swojego Ducha. Pamiętajmy, Bóg nas kocha. Bóg kocha
ciebie, duszo maleńka i chce dać ci swojego Ducha. Więc trwaj przed Nim!
Pamiętaj, że to On daje, a ty przyjmujesz. Niczym nie musisz sobie zasługiwać
na ten dar, bo ten dar płynie z miłości, a nie z wyrachowania. Bo ten dar daje
Bóg miłości.
Niech błogosławi nas Bóg przez wstawiennictwo Matki
Najświętszej na ten czas już krótki przygotowania do Zesłania Ducha Świętego –
w Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.


<-- Powrót