Rozważania

Nr. 43  „…dajecie dziesięcinę (…). a pomijacie sprawiedliwość i miłość Bożą” (Łk 11,42-46)

Dzisiaj parę
zdań na temat spostrzegania oczami ciała i oczami duszy. W Ewangelii (por. Łk
11,42-46) Jezus mówi faryzeuszom o tym, iż owszem dają dziesięcinę, ale o tym,
co ważniejsze nawet nie pomyślą. Boża miłość, Boża sprawiedliwość – to jest
istotne i to nadaje kształt, kształt duszy i sercu. Nie to, co zewnętrzne, ale
to, co wewnętrzne, to w sposób szczególny kształtuje istotę ludzką. Człowiekowi
trudno jest dostrzegać sedno sprawy. Trudno jest w każdej sprawie, rzeczy,
sytuacji zobaczyć tę istotę, to, co jest rzeczywiście istotą danego wydarzenia,
bo jest to wymiar duchowy. A człowiek patrzy oczami ciała. Widzi formę
zewnętrzną. Widzi kształt, kolor, wielkość. Spostrzega w tych trzech wymiarach.
Natomiast nie potrafi przeniknąć istoty rzeczy, istoty stworzeń, istoty
wydarzeń. 
Podobnie rzecz
ma się ze spostrzeganiem chociażby figur i obrazów świętych. Człowiek stara się
stworzyć chociażby figurę Jezusa na Krzyżu i tyle ilu jest twórców, rzeźbiarzy,
tyle jest przeróżnych figur. I postać Chrystusa ma różny wygląd. Jednak, rzadko
który rzeźbiarz, artysta stara się zagłębić w istotę, by poprzez głębokie
przeżycie Bożego wnętrza oddać wygląd zewnętrzny Jezusa. Ten wygląd ma odbijać
wnętrze. Patrzymy również na figury Maryi. Porównujemy, stwierdzamy, że ta jest
ładniejsza, ta trochę mniej ładna. Jedne bardziej nam się podobają, drugie
mniej. Ale przecież ważne jest co innego. Nie to, jakie rysy twarzy ma dana figura,
nawet nie to, jakie kolory. Ważne jest nasze spojrzenie, które ma odczytywać przesłanie,
jakie ma nieść, chociażby dana figura dla tych, którzy ją oglądają. A więc
patrząc mamy zagłębiać się w sprawy ducha. Gdyby nasze oczy potrafiły
prawdziwie otworzyć się na świat duchowy, wtedy żadna z figur nie zadowoliłaby naszego
poczucia estetyki, ponieważ oczami duszy zobaczylibyśmy prawdziwe piękno. Nie
to, które jest określone ludzkimi kanonami. Zobaczylibyśmy piękno duchowe,
które jest nieporównywalnie większe od tego, co widzimy na ziemi. Ponieważ to
piękno jest pięknem samego Boga odbijającym się w każdej duszy świętej. A
przecież trudno jest człowiekowi żyjącemu na ziemi oddać piękno Boga. Dlatego
tworzy figury świętych tak jak potrafi, tak jak widzi oczami ciała. Ponieważ
nie zagłębia się w istotę ducha, tym bardziej jego prace są bardzo małe, marne.
Należy zatem
starać się na wszystko patrzeć oczami duchowymi, by we wszystkim poznawać to,
co jest prawdziwą głębią, istotą, wartością, sensem. A więc nie to, co sugeruje
nam zewnętrzna forma, ale to, co możemy poznać duchem. Świat duchowy, świat, w
którym przebywają święci i Aniołowie jest światem pełnym światła, jasności,
blasku. Dlatego, że Bóg, Jego świętość, Jego czystość jaśnieje ponad wszystkim.
I On udziela swojej świętości i czystości duszom przebywającym w Niebie. On
uczynił czystymi Aniołów. Wszystko jest odbiciem czystości i świętości Boga.
Jest też odbiciem Jego piękna. Wygląd człowieka na ziemi jest taki, jaki jest.
Jednak przez całe swoje życie, gdy stara się on doskonalić duchowo, stara się
pracować nad sobą, jego dusza, dzięki Bożej łasce, powoli upodabnia się do
Boga. Wnętrze człowieka pięknieje. I to piękno zaczyna promieniować z głębi
człowieka, nadając temu zwykłemu ciału ludzkiemu jakiegoś blasku. Ten święty,
chodzący po ziemi, już jaśnieje Bożym blaskiem. Jest to zauważalne dla dusz
będących zjednoczonymi z Bogiem. Jest to wyczuwalne w sposób duchowy, ponieważ
świętość nie ma tylko formy obrazu, a więc nie tylko można zobaczyć, ale
doświadczyć całym sobą świętość drugiej duszy. Dlatego też, gdy na przykład
święty przychodzi do jakiejś duszy, to dusza ta doświadcza tej obecności
świętego, chociaż może tego świętego nie widzieć. Gdy do jakiejś duszy żyjącej
na ziemi przychodzi Jezus, to dusza ta całą sobą doświadcza obecności Jezusa.
Nie tylko może widzieć oczami duszy, całą sobą doświadcza obecności Boga, bo
świętość, czystość, doskonałość, to nie forma zewnętrzna, można powiedzieć, że
to wręcz byt, to Bóg.
Dlatego dusza,
która dąży do doskonałości, pragnie być świętą, nie może skupiać się na formach
zewnętrznych pobożności. Nie może też zwracać zbytniej uwagi na to, co
zewnętrzne, spostrzegane przez ludzkie oczy, nie może myśleć o pozorach. Dusza
taka powinna starać się od wewnątrz poznawać istotę każdego podejmowanego
czynu, wypowiadanego słowa, pojawiającej się myśli. Każda myśl, słowo i czyn,
płynące z czystej miłości, uświęca duszę, dając jej kształt coraz bardziej
zbliżony do doskonałości. Myśl, słowo, czyn stwarza niejako rzeczywistość nową,
w której ta dusza się porusza. Ta rzeczywistość formuje tę duszę. Dusza ma
zagłębiać się w ducha. Ma starać się poznawać wszystko, żyjąc w duchu i
otwierając się na to duchowe poznanie wszystkiego. Wtedy patrząc na zwykłą
figurkę, chociażby najprostszą, będącą zwykłym ludowym świątkiem, dusza zobaczy
głębię istoty tego, co przedstawia ta zwykła figura, chociażby wyrzeźbiona w
drewnie. Spojrzenie krótkie na święty obraz wprowadzi duszę w obcowanie z
Bogiem. I wtedy nie sam obraz będzie przedmiotem zainteresowania duszy i
porównywania z jakimś innym obrazem i zastanawiania się, czy jest piękny, czy
nie, ponieważ dusza będzie przez to jedno spojrzenie wchodziła od razu w istotę
rzeczy. Będzie wchodziła w relację z Bogiem i będzie poznawała od strony
duchowej chociażby przesłanie tego, co chciał pokazać malarz, co było intencją
na przykład ofiarodawcy.
Mamy w naszej
wspólnotowej kaplicy sporo figur i obrazów. Jednak, czy staramy się rozmyślać,
rozważać nad tym, co tak naprawdę przedstawiają? Czy staramy się wchodzić w
głąb tego, co mówią do nas? Gdyby patrzeć jedynie oczami ciała, należałoby
właściwie wszystkie obrazy, figury wyrzucić, ponieważ ich forma zewnętrzna nie
oddaje tego, co jest prawdą. Spójrzmy chociażby na zawieszony tu krzyż i figurkę
Jezusa na tym krzyżu. Przecież Jezus nie był tak czysty, jeśli chodzi o Jego ciało.
Jezus cały był pokryty kurzem, krwią, brudem. Jego skóra nie była tak czysta i
jasna. Tak naprawdę nie było skrawka na Jego ciele, który byłby cały i czysty.
Jego ciało było zorane, wisiały strzępy skóry, widać było wewnętrzne tkanki, a
nawet kości. A te fragmenty skóry, które były widoczne, były sine, fioletowe,
brunatne, szare, ziemiste. Jego twarz nie miała tak doskonałych kształtów, gdy
wisiał na krzyżu. Była przecież strasznie poobijana, a więc opuchnięta,
wykrzywiona. A tam, gdzie widzimy powieki, oczy, nie można było tych oczu
dojrzeć. Taka była opuchlizna. Był straszliwie uderzony w policzek nad wargą.
To miejsce spuchło, było pęknięte. Włosy z brody w czasie tortur nocnych były
wyrywane. To była jedna rana. Na czole i dookoła głowy były głębokie rany. Z
tych ran płynęła krew. Oczy Jego były zalane krwią. A więc patrząc zewnętrznie
na tę figurę, należałoby po prostu stwierdzić, że to nie jest Jezus na krzyżu.
Jednak my patrząc na tę figurę, mamy patrzeć oczami duszy, by zobaczyć
nieskończoną miłość Boga, miłość doskonałą, miłość ofiarną. Mamy zobaczyć
niepojętą mękę, ból, cierpienie podejmowane z miłości do ciebie. Nawet nie ogólnie
do ludzkości, ale konkretnie do ciebie. Jezus wisi dla ciebie, z twojego
powodu, twoje grzechy wziął na siebie. Patrząc na krzyż masz rozważać to, co
jest istotą krzyża.
A więc
podsumowując, mamy na wszystko patrzeć oczami duchowymi, na siebie samych i na
innych, na sytuacje, wydarzenia, na figury święte, obrazy, na kościoły. Cały
czas starać się zgłębiać niepojętą Bożą tajemnicę miłości, która objawia się we
wszystkim. Mamy szukać prawdy, mamy szukać tego, co Bóg pragnie nam powiedzieć.
Nie zatrzymywać się na formie zewnętrznej, ale wchodzić w głąb istoty rzeczy. Oby
nasze spojrzenie nie było tak płytkie jak wielu osób kupujących święte figury i
obrazy, kiedy patrzą tylko na to, czy zewnętrznie im się podoba, czy buzia jest
ładna, czy kolory odpowiednie.
Złóżmy swoje
serca na Ołtarzu prosząc, by Bóg dzisiaj tak je przemienił, aby otworzyły się
na tę stronę wewnętrzną, by otworzyły się oczy naszych dusz, byśmy mogli
dostrzegać prawdę, byśmy mogli zagłębiać się w sens, w istotę. Byśmy przez to
również poznawali lepiej siebie. Byśmy przez to mogli lepiej poznawać Boga,
Jego kochać więcej. 
Modlitwa
Boże mój!
Kłaniam Ci się do samej ziemi uznając, żeś mój Stwórca, mój Bóg, mój Król. Nie
mogę pojąć, że Ty tak bardzo uniżasz się przychodząc do duszy, do swego
stworzenia małego, słabego, marnego. Ty – Doskonałość, Ty – Nieskończoność, Ty
– Czystość, Piękno, przychodzisz do duszy, do człowieka, który jest
zaprzeczeniem Ciebie. Jakże cudowna jest Twoja miłość, że pochylasz się nad
człowiekiem, aby obdarować go sobą. I wypełnia się dusza Twoim pięknem, Twoim
blaskiem, Twoją doskonałością, wypełnia się Twoją nieskończonością. I chociaż
wydaje się to niemożliwe, to ta maleńka dusza mieści w sobie nieskończonego
Boga. Dokonuje się coś, czego nie da się wytłumaczyć na ludzki rozum. Dusza jaśnieje
pięknem Twoim. Jest doskonała. A piękno to przewyższa wszystko, cokolwiek
człowiek może zobaczyć, wyobrazić sobie i stworzyć sam. I to nie człowiek jest
twórcą tego piękna duszy, tylko Ty Boże. Moja dusza raduje się Twoją obecnością
i pragnie uwielbić Ciebie. 
Jezu, który
przychodzisz do duszy, proszę Ciebie, udziel duszy swoich oczu. Spraw, by dusza
stała się wrażliwa na Twój głos. Uczyń jej serce wrażliwe na prawdę i na istotę
każdej rzeczy i sprawy. Spraw, aby dusza zajmowała się tylko tym, co jest
rzeczywiście ważne, co ma sens wieczny, co prowadzi do miłości, do Boga.
Dopomóż duszy pozostawić formy zewnętrzne, a wejść w głąb siebie i tam spotykać
się z Tobą. Udziel swojego Ducha. Niech On poucza duszę, która zagłębia się w
Twoją obecność w niej. Pomagaj duszy trwać w Tobie, wpatrywać się w Ciebie,
słuchać Ciebie. Pomagaj jej czynić wszystko ze względu na Ciebie. Proszę,
rozpal duszę wielkim płomieniem Twojej miłości. Uczyń ja świętą.
Niech dusze
całe skąpane w Tobie, wypełnione Tobą już na zawsze pozostaną przy Tobie. A Ty
je prowadź. A Ty je formuj. A Ty wypełniaj je swoją miłością. Sprawiaj, że będą
wierne Tobie, posłuszne. Uczyń je miłością swoją. Przemień je w miłość. Przejdź
się pośród nas, by Twoja bliskość umocniła każdą duszę, by wzmocniła w niej
wiarę i ufność. By Twoja obecność zapewniła duszę o Twojej miłości.
Prosimy,
pobłogosław nas, Jezu.
Refleksja
Faryzeusze postępowali źle i wielu z nich przegrało, dlatego, że nie
doszukiwali się prawdy, nie dochodzili prawdy, dlatego, że nie chcieli tej
prawdy znać. Wystarczało im  to, co
zewnętrzne, bo było wygodne. A Jezus bardzo wyraźnie mówi, iż trzeba zwracać
uwagę na miłość i Bożą sprawiedliwość. We wszystkim należy szukać Bożej
miłości, bo we wszystkim ona się objawia. Należy starać się uchwycić tę miłość
również w sytuacjach, które mogą być smutne, bolesne, stają się doświadczeniem
życiowym. A jednak ufnie należy patrzeć jako na objawiającą się Bożą miłość.
Zawsze, wszędzie, we wszystkim dusza powinna otwierać się na świat duchowy, bo
tylko wtedy zrozumie sens, istotę, Dopiero wtedy pozna prawdę. Ten, kto bada
powierzchownie, nie zna prawdy. Tak jak dawniej, ludzie patrząc na słońce, księżyc,
planety snuli różne teorie o tym, jak to wszystko współdziała, co się z tym
dzieje. I te teorie teraz są śmieszne, ponieważ człowiek w sposób naukowy
potrafi wyjaśnić chociażby ruch słońca na niebie. Dawniej ludzie sądzili z
tego, co zobaczyły jedynie ich oczy. I nie była to prawda o słońcu, o
planetach, o kosmosie. A i teraz człowiek nie jest w stanie poznać do głębi
wszystkiego. Jednak Bóg duszy daje predyspozycje do tego, by ona zbliżała się
do prawdy, udziela jej niejako przebłysków świadomości tejże prawdy. I w
krótkich chwilach jest w stanie poznać to, co niepoznawalne. Bóg udziela swego
Ducha, aby dusza, choć mała, choć słaba, choć nie posiadająca za grosz mądrości
mogła rozumieć sens życia, istotę zbawienia, Boga. Więc starajmy się patrzeć
oczami duszy i prosić o łaskę, by Bóg przemywał nasze oczy duszy, czynił je
czystymi, by dawał im światło, właściwe zrozumienie, by w ten sposób dusza
mogła zbliżyć się do Boga i żyć w wielkiej z Nim zażyłości. Błogosławię was –  w Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.


<-- Powrót