Rozważania

Nr. 2  Komunia Duchowa

Konferencja na Rok „W
Komunii z Bogiem”

 

Bóg udziela siebie
w Duchowej Komunii. Przychodząc w ten sposób cały jest dla przyjmującego Go
człowieka. Przychodzi do ludzkiego serca, bo zapragnął pobyć w bliskości
umiłowanej duszy, która wrażliwa jest na Jego wolę i na nią odpowiada. Pragnie
jak najczęściej w ten sposób gościć u nas jednocząc się z nami. Chce, abyśmy
wierzyli, że ta Komunia nie jest umniejszona faktem przyjęcia Jezusa w sposób
duchowy.

Jezus w
Komunii Duchowej przychodzi do nas naprawdę, a nie symbolicznie. Oczekuje naszej
wiary, iż Komunia Duchowa jest prawdziwym przyjęciem Boga do serca. Że Bóg
prawdziwie i rzeczywiście przychodzi do duszy, by w niej zamieszkać. Chce naszej
wiary! Bowiem często zbyt lekko traktujemy Komunię Duchową, którą w życiu
duchowym praktykujemy. Brakuje nam ufności w prawdę tego wydarzenia!

Zdarza się, że
do dusz wybranych w Komunii Duchowej Jezus przychodzi w mistyczny sposób. Czasem
pokazuje siebie, daje odczuć wniknięcie Boga do duszy. Będąc Kierownikiem dla
dusz umiłowanych, poucza je. Zdarza się, że dusza oczami serca widzi Hostię. Często
ta Hostia stoi przed oczami, jakby na coś czekała. Jezus w ten sposób wyraża pragnienie,
aby dusza otworzyła serce i przyjmowała Go. To łaska, to dar Jego dla tej duszy.
Łatwość, z jaką niektóre dusze widzą – to również dar.

Zatem starajmy
się częściej przyjmować Jezusa duchowo. A widząc Hostię oczami wiary, doznając mistycznych
przeniknięć Boga, uwierzmy w Jego prawdziwą obecność w nas. Adorujmy Go. Kochajmy.
Jezus przychodzi do duszy umiłowanej stęskniony, spragniony miłości, której nie
znajduje w tak wielu duszach. Czule zwracajmy się do Niego. Dziecięca modlitwa duszy
najmniejszej jest ukojeniem dla Bożego Serca. Miłość i prostota z jaką ją
wyraża, ujmuje Jego Serce. Z czułością patrzy na nią. Spragniony miłości, jak
człowiek na pustyni chwyta każdą kroplę uczucia do Niego. Każdą traktuje jako
cenną. Każdą zamienia w prawdziwe brylanty, w prawdziwe złoto Miłości
Doskonałej. Przemienia miłość duszy najmniejszej w Miłość Bożą. I udziela łask
duszom potrzebującym tejże Miłości.

Nigdy nie
patrzmy na swoje słabości z żalem, czy smutkiem. Nie zajmujmy się nimi. Nie są
tego warte. Zajmujmy się Jezusem przychodzącym do nas. To On jest naszym
skarbem! To On jest naszą świętością, chociaż jesteśmy najmniejszymi i najsłabszymi
duszami. Właśnie na tym polega świętość. Dusza przyjmuje Boga, który staje się
jej Uświęcicielem. On jest Święty. Tylko On. Nikt, żaden człowiek nie jest w
stanie uświęcić się sam. Tylko Bóg może obdarować go swoją świętością.
Natomiast dusza może otwierać się na miłość i ją przyjmować. Może z dziecięcą
ufnością odpowiadać na tę miłość. Może po dziecięcemu wyrażać ją. Może składać
u stóp Jezusa różne dowody swojej miłości: uśmiech szczególnie dla tych, którzy
są jej nieżyczliwi, zgodę na szarość swego życia, radość z niesienia Krzyża,
umiłowanie cierpienia, zapomnienie o sobie w różnych momentach dnia. Takie i
inne dowody miłości są jak kwiaty, kwiatki, całe bukiety, naręcza kwiatów. To
zazwyczaj polne kwiaty, bo przecież duszy maleńkiej nie stać na eleganckie
róże, dystyngowane lilie. Jednak Jezus ma upodobanie właśnie w tych zwykłych,
polnych kwiatach. Oczekuje od dusz najmniejszych, że wyrażać będą wiarę w Jego
obcowanie z nimi. I z wiarą przyjmować Go będą zawsze w Komunii Duchowej,
ilekroć przyjdzie do nich.

Duszo
najmniejsza, zawsze, gdy będziesz widzieć Hostię, wiedz, że Jezus czeka u drzwi
twego serca. Gdy widzisz Go na Krzyżu, wiedz, że czeka u drzwi twego serca. Gdy
widzisz Go na ręku Maryi jako maleńkie Dziecię, czeka u drzwi twego serca. Bo
pragnie zjednoczenia z duszą twoją, bo pragnie twojej miłości tak czule Mu
okazywanej, bo pragnie ciebie posiąść na zawsze. Bo chce objąć ciebie Miłością
pełną i doskonałą, chce ciebie zamienić w tę Miłość. Chce, pragnie, tęskni. Bóg
Stwórca spragniony jest miłości swego stworzenia! Kocha nieskończoną miłością,
ale też tej miłości pragnie. Obdarza ciebie tą łaską zupełnie darmo, bez żadnej
twojej zasługi.

Niech wiedzą
dusze maleńkie, że nie świętość do nich przyciąga Boga (tej nie posiadają), ale
ich słabość, maleńkość, bezradność. Ich pokora i otwartość. O, jakże wiele Bóg
daje najmniejszym! Stają się bogaczami! Szkoda, że tak często tego nie widzą i
nie rozumieją. Bądźmy Jego maleństwem. Cieszmy się z tak licznych prezentów,
jakie nam daje. Z pokorą przyjmując, chwalmy swego Dawcę i rozdawajmy, niczego
sobie nie zatrzymując. Służmy, cali będąc dla Niego. O sobie zapomnijmy. Dla
siebie niczego nie pragnijmy, bośmy za mali, by wiedzieć, co nam jest potrzebne.
Bóg da nam to, co otwierać będzie przed nami wieczność. On poprowadzi nas ku
wiecznemu zjednoczeniu z Miłością. Poprzez naszą drogę, nasze życie, inni ujrzą
światło, które poprowadzi ich do Boga.

Nie obawiajmy się tych słów. Wszystko Bóg czynić będzie. Naszą „zasługą”
będzie jedynie przyzwolenie Mu na wszystko, powierzenie Mu całych siebie i
swego życia oraz zgoda, by Płomień Miłości strawił żertwę. Bóg miłuje ciebie,
duszo najmniejsza.


<-- Powrót