Rozważania

Nr. 16  Bóg pragnie dla nas powrotu do prostoty

 
Prostota wyrażająca
się w różnych sprawach, także w pożywieniu
 

Istotą do
zrozumienia tego pouczenia jest uświadomienie sobie harmonii z jaką Bóg
stworzył świat. Bóg jako Doskonałość stworzył świat również doskonałym. W Bogu
panuje nieustanna harmonia i świat posiadał ją w sobie. Piękno stworzonego
świata wypływało właśnie z tej harmonii. Wszystko miało swoje miejsce, swój
czas. Jedno z drugiego wypływało. Jedno na drugie wpływało. Jedno z drugim się
uzupełniało. Nie było dysonansów. Była pełna zgodność, był porządek, ład.
Wszystko otoczone Pokojem, Bożym Pokojem. Wszystko przeniknięte Jego Duchem.
Wszystko było takim, jakie stworzył je Bóg. Wszystko więc poprzez samo swoje
istnienie doskonale pełniło wolę Boga niejako ukazując tym samym Jego Miłość.
We wszystkim objawiała się Jego Miłość.

Ta harmonia
dotyczyła też człowieka. Był wtopiony w przyrodę. Był z nią zintegrowany. Mógł
z niej czerpać dowoli. Bóg obdarzył człowieka wewnętrzną zdolnością
„wyczuwania”, co mu służy, a co nie, czego powinien unikać. Dotyczyło to
również pokarmów. To było tak pełne zjednoczenie z przyrodą, że człowiek po
prostu wiedział, co może jeść, a co nie. I kierował się tym wewnętrznym
„głosem”, wewnętrznym „odczuciem”. A Bóg stwarzając świat i człowieka, z racji
swej doskonałej mądrości, przygotował wszystko, by człowiek mógł dobrze i
zdrowo funkcjonować, by mógł się rozwijać. W zależności od regionu, w jakim
przypadło żyć człowiekowi, Bóg stworzył takie otoczenie, takie rośliny i takie
zwierzęta, by tworząc wzajemnie harmonię, mogły współżyć ze sobą z korzyścią
dla wszystkich. Zatem człowiek miał dane wszystko, co było mu potrzebne do
życia, a korzystając z tego, czynił to w taki sposób, że nie naruszał harmonii,
ale w niej uczestniczył.

Grzech w
sposób znaczący naruszył tę harmonię. I w miarę narodzin kolejnych pokoleń,
człowiek coraz bardziej odchodził od tej harmonii, niszczył ją, sam w sobie
również czyniąc przez to spustoszenie, bowiem pozbawiał siebie samego tego,
czym do tej pory było jego życie. Oddalał się od siebie samego niszcząc również
ten dar, tę umiejętność jaką złożył w nim Bóg, czyli wewnętrzne rozeznanie, co
mu służy, co dla niego jest dobrem. Poznawszy natomiast inne rzeczy, inne
„smaki”, korzystał z nich i przestał słuchać swego wnętrza, a zaczął słuchać
swoich pragnień, swoich pożądliwości. Odnosi się to również do sposobu
odżywiania się. Wprowadzał do swego organizmu nie tylko to, co Bóg mu
przeznaczył, ale i inne rzeczy, które mu nie służą, a wręcz szkodzą. Nie umiał
jednak się pohamować, bo zakosztowawszy raz, pragnął ciągle. Grzech osłabił
jego wolę, a na wierzch wypchnął pychę, jego własne „ja”, miłość własną. Stało
się to niezmiernie ważne, a nawet najważniejsze. Tyle, że niepohamowane,
nieposkromione czyni człowieka bardziej podobnym do zwierzęcia, a nie rozumnej
istoty ludzkiej jaką stworzył Bóg.

Bóg chciałby
naszego powrotu do tej harmonii. Oczywiście nie będzie to pełen powrót, bo nie
żyjemy w raju, ale w skażonej grzechem rzeczywistości. To skażenie ma wpływ na
wszystko, co nas otacza, nie tylko na naturę człowieka. Jednak Bóg chciałby,
abyśmy zrozumieli sens, istotę tego powrotu. Człowiek posiadł pewną wiedzę o
naturze i stale jeszcze odkrywa różne jej tajemnice. Wie sporo na temat
odżywiania. Wiedza jednak to nie wszystko. Bowiem, współcześnie często sposób
odżywiania czyni się celem samym w sobie, a więc czyni się bożkiem. Bogu nie
chodzi o wprowadzanie zmian w naszym życiu dla samych zmian, dla jakiejś idei
zmian. Bóg zwraca nam uwagę na życie w zgodzie z Nim. Na życie w zjednoczeniu z
Bogiem. To życie niesie ład, uporządkowanie, niesie umiarkowanie, wprowadza
pokój. Jednocześnie jest życiem pełnym pokory wobec Boga i wszystkiego, co
przyjmuje się jako Bożą wolę. Jest życiem w otwieraniu się nieustannym na Ducha
i w przyjmowaniu Go, jako swojego Przewodnika.

Bóg pragnie
dla nas powrotu do prostoty. Prostoty wyrażającej się w różnych sprawach, także
w pożywieniu. Dusza należąca do Boga, to dusza, która żyje pokornie, w wielkiej
prostocie, to dusza, która we wszystkim zachowuje umiar, skromność. Korzysta z
Bożych darów tyle, ile jest koniecznym, by normalnie żyć. Nie gromadzi zapasów,
bo czerpie z hojnej ręki Boga i wie, że Bóg, który jest jej Ojcem, zadba o nią.
Należy tak przestawić swoje myślenie, by wychodząc od tej doskonałej harmonii,
zobaczyć dysonans pomiędzy tym życiem, jakie stworzył i dał nam Bóg, a tym, jakie
wiedziemy teraz. Należy zapragnąć powrotu do życia, jakie wiedli nasi pierwsi
rodzice w raju. Należy starać się wrócić do tego, w co każdy z nas został
wyposażony przez Boga – do wewnętrznej zdolności wyczuwania, co jest dla
naszego organizmu dobre, a co nie. Nie jest to oczywiście takie proste i jasne
dla ludzi. Ludzkość tak dalece zabrnęła w niepohamowanym używaniu wszystkiego,
w zaspokajaniu swoich pożądliwości, że trudno teraz naraz zacząć żyć inaczej.
Jednak można próbować.

Bóg pragnie
tego dla nas i udziela łaski ku temu. Pragnie dla nas powrotu do jedności z
Bogiem. Jedność z Bogiem oznaczać będzie również zrozumienie, na czym polegać
ma jedność z naturą przez Boga stworzoną. Celem zaś nie będzie jakaś konkretna
dieta, czy filozofia natury, bo było by to kolejnym wypaczeniem, a wręcz
zerwaniem więzi z Kościołem, ale celem jest zjednoczenie z Bogiem. Życie z
Bogiem pociąga za sobą różnorodne konsekwencje. Sprawia, że człowiek zmienia
swoje postawy, poglądy, swój sposób patrzenia na różne rzeczy. To inne
spojrzenie, inny odbiór rzeczywistości ma skłonić nas do przyjęcia pokory,
umiaru we wszystkim, prostoty w całym życiu. Wypływać to będzie z relacji tej
wielkiej bliskości, jaką posiadać będzie nasza dusza z Bogiem. Wtedy zaczniemy
rozumieć, w czym ma się to wyrażać. I nasze decyzje, co do jedzenia, ubierania
się, otaczania się jakimiś sprzętami, gromadzenia wokół siebie rzeczy zaczną
nabierać innego kształtu. Będą dążyły do prostoty, do skromności i ascetyzmu.
Ale ta prostota, skromność, czy ascetyzm nie są celem same w sobie. Tak
pojmowane mogą nas szybko zaprowadzić do zejścia z maleńkiej drogi miłości.

Stale należy
pamiętać, iż celem jest Bóg, jednoczenie z Nim. A im bardziej dusza się do
Niego przybliża, tym więcej zauważa u siebie naleciałości, które chciałaby
zrzucić. Tym bardziej pragnie prawdy, tym bardziej dąży do prostoty. Tak więc
zdejmuje z siebie po kolei wszystko: pragnienia, aspiracje, ambicje, ukryte
intencje, pasje życiowe, zainteresowania. Spróbujmy patrząc na otaczającą
rzeczywistość zacząć wczuwać się w nasze intencje czerpania z tego świata.
Kiedy są to autentyczne potrzeby, nieodzowne, konieczne sprawy, a kiedy jedynie
zaspokajanie własnych zachcianek, przyjemności i trudnych do pohamowania
dążeń.  Nie będzie to łatwe. Jednak próbujmy.
Czyńmy to w obecności Boga prosząc, by dał nam swego Ducha, by nami pokierował,
by we wszystkim objawiała się Jego chwała, a nie nasze widzimisię. Codziennie
stawajmy przed Nim prosząc na dany dzień o siły wytrwania w prostocie, umiarze
we wszelkich sprawach, również w pożywieniu. Motorem naszych działań ma być
miłość. Wielkie pragnienie miłości. Tylko dla niej, tylko ze względu na nią
warto podejmować wysiłek, trudzić się nawet po cierpienie. Jeśli cokolwiek
będzie za ciężkie i miałoby dla nas być tylko smutkiem, cierpieniem,
przygnębieniem – zostawmy to. Zmiana sposobu życia ma wypływać z wnętrza, z
serca, z miłości. Wtedy daje siły. Inaczej staje się nie lubianym, niechcianym
ciężarem, który nas nie prowadzi do Boga, za to przygniata aż do ziemi.

Jeśli chodzi o
powrót do prostego żywienia, to ma on być wyrazem dochodzenia w całym życiu do
tejże prostoty, do umiaru, do pokory wobec Boga i całego aktu stworzenia. Wobec
Mądrości w stworzeniu się objawiającej. Czynić mamy to wszystko z Miłości do Boga.
Wszystko z miłością okazywaną bliskim. Oni nie muszą odczuwać, że tak, czy
inaczej się odżywiamy. To my mamy zmienić swój sposób odżywiania, nie oni. A
jedząc przygotowane przez nas potrawy mają doświadczać miłości, a nie poczucia
winy, że oto zjadają coś niezdrowego, bo my uważamy, że powinno się inaczej
jeść. Ukrycie duszy przejawiać się ma również w tym, że nikomu nie narzucamy
swego stylu życia, nie zaznaczamy go, nie podkreślamy, do tego stopnia, że inni
nawet nie muszą wiedzieć, że takich, czy innych potraw zazwyczaj nie jadamy.
Tak więc, gdy będziemy u kogoś, z miłości do Boga jeść mamy wszystko, co tam
zastaniemy bez słowa komentarza. Codziennie rano od nowa prośmy o łaskę na dany
dzień, by wytrwać w spełnianiu tych oczekiwań Boga. Nie na całe życie, na rok
czy na tydzień, ale na jeden dzień. Pamiętajmy o miłości. Pamiętajmy o
powołaniu do życia w zjednoczeniu, w doskonałej harmonii z Bogiem. Nigdy styl
życia dla samego stylu, aby nie stał  się
bożkiem. Ale wszystko ze względu na wielką, nieskończoną Bożą Miłość do nas i Jego
wszechogarniające Go pragnienie zjednoczenia z naszymi duszami. Wolność w
realizowaniu Bożych oczekiwań w powiązaniu z miłością – to jest ważne. Nigdy w
oderwaniu od nich.

Niech Bóg błogosławi nas. Każdego dnia, w każdej sekundzie niech Bóg błogosławi
nam.


<-- Powrót