Rozważania

Nr. 24  Truduum Pachalne. Krzyż jest życiem

Duszo Najmniejsza. nie uciekniesz przed
Bogiem. Nie ukryjesz się przed Jego wzrokiem, przed Jego obecnością. On Jest. Jest
wszędzie! Ty zaś jesteś w Nim. Jego miłość dotknęła twojej duszy naznaczając ją
na wieki. Poślubiona dusza, choćby bardzo się starała, nie ucieknie przed
Bogiem. On ścigać ją będzie swoją miłością, swoją łaską, swoim wybraniem. Ona
zawsze w głębi swego serca będzie wiedziała do kogo należy. Wielkość Boga, Jego
majestat właśnie tak są odbierane przez dusze. Objawienie Boga niesie duszy
jednocześnie doświadczenie tego, czym tak naprawdę jest ona sama wobec Niego.
Stąd to odczucie. Bóg wybrał ciebie, naznaczył jako swoją własność, poślubił i
daje udział w swoim życiu.

Wszelkie konsekwencje tego życia też
należą do ciebie, duszo maleńka. Tak jak do świętych. Każdy z nich podjął
decyzję należenia do Stwórcy i każdy przyjął płynące z tego konsekwencje. Tak
więc ich udziałem stał się Krzyż ich Oblubieńca i wszystko to co ze sobą
niesie. Ostatecznie – zostali obdarowani zbawieniem. Spłynęło ono na nich z
Krzyża, który umiłowali ponad wszystko. Kiedyś mieliśmy pouczenia o tym, iż
czym człowiek żyje, co jest jego miłością, dążeniem, to staje się po śmierci
jego nowym istnieniem. Kto wybiera Miłość Boga, żyje w wiecznym zjednoczeniu z
Nim. Kto wybiera przywiązanie do materii, tak jak i ona, marnieje, jego dusza
stale umiera nie mogąc karmić się i nasycać Bogiem. Przeżywa wieczne
potępienie.

Krzyż jest życiem, chociaż człowiek
uczynił go, by zabić drugiego. Nie przewidział w nędzy swego rozumu, że niepojęta
mądrość Boga potrafi wszystko przemienić, nadać nowe znaczenie, nowy żywot. Że
ze śmierci może wyprowadzić Życie! Święci umiłowali Krzyż. Czyli umiłowali
Życie! Życie, którym jest sam Bóg. Dla Niego warto poświęcić wszystko, nawet
rzeczy i sprawy, które po ludzku wydają się najcenniejsze. Patrząc na świętych
często wydaje się nam, że ich cierpienie było niewyobrażalne, poświęcenie
niepojęte, tracili to, co dla nas często jest największą wartością, co jest naszym
celem w życiu. Jednak ich spojrzenie było i jest inne. Oni kochali Krzyż, bo to
Krzyż ich Zbawiciela! To wystarczało, by był przez nich umiłowany. Siebie mieli
za nic, bo w pewnym momencie życia objawiła im się Boża Miłość, która dała im
nową, właściwą perspektywę patrzenia, gdzie odniesieniem był sam Bóg.

Tak i tobie, duszo najmniejsza, Bóg się objawia
i daje ci nowe spojrzenie na siebie, na to, co ciebie otacza, na twoje życie.
Masz ukazywaną właściwą wartość wszystkiego. A przede wszystkim widzisz, kim ty
jesteś wobec Boga. Te porywy miłości, te odczucia własnej nicości, to drżenie
przed Bogiem, są dobrze znane świętym. Oni ciebie rozumieją. Możesz korzystać z
ich doświadczenia, tym bardziej, że teraz nie muszą już wierzyć, bo widzą
„twarzą w twarz”. Całe dziedzictwo Krzyża spłynęło na nich i mogą się nim
radować bez przeszkód. Krzyż stoi niejako w centrum życia, które daje tobie
Bóg. Z Krzyża bierze się łaska, którą otrzymujemy, łaska wieczności w
zjednoczeniu. Z Krzyża płynie Boże Miłosierdzie, dzięki któremu przed Bogiem
stajemy czyści. On sam dał Krzyż nam, byśmy obmyci Krwią Syna mogli ukazywać
się Mu święci.

To niepojęta Miłość Boga, znak Miłości,
wyraz Miłości! Chcąc nas mieć przy sobie, chcąc nas posiąść na wieczność, by
obdarzać samym sobą, by uczynić najszczęśliwszymi, zgodził się na mękę, na
śmierć własną. Dał całego siebie. To największy dar – dar złożony z siebie.
Człowiek zdolny jest poświęcić wiele, oddać swoje rzeczy, podzielić się tym, co
ma, ale gdy trzeba dać siebie, wtedy jest trudniej. Tego, kogo stać na takie
poświęcenie, Bóg obdarza świętością, miejscem przy swoim boku, w bliskości Jego
Serca.

Do takiego totalnego, absolutnego
oddania siebie prowadzi duszę kontemplacja Krzyża. Częste przebywanie w
obecności Ukrzyżowanego otwiera oczy duszy na niepojęty wymiar miłości – na
ofiarę. Sprawia, że dusza poznaje czym jest miłość Boga, jaką jest ta miłość.
Dusza doznaje zachwytu. A Bóg pokazuje duszy, że ta miłość skierowana jest
właśnie na nią, do niej. Dusza stoi przed Bogiem oniemiała z zadziwienia.
Wzruszenie odbiera jej mowę. Drży cała, a serce zdaje się, że nie pomieści tak
wielkiej, nieskończonej miłości spływającej na nią. Upada przed Stwórcą na
twarz, pragnąc w jednej chwili ukryć się zdając sobie sprawę z własnej nędzy a
jednocześnie chcąc już po wieczność przebywać w tym skąpaniu miłością. Zaczyna
cierpieć z miłości, ale to cierpienie pełne rozkoszy. Słodycz napełnia duszę i
staje się ona na wieki własnością Boga. Naraz strach przed Krzyżem ustępuje i
dusza cała do niego przylega pragnąc zjednoczenia. Krzyż staje się jej
największą miłością. Ona sama często nie rozumie do końca, co takiego się w
niej dzieje. Nie potrafi cierpieć, a jednak pragnie Krzyża. Nie potrafi znosić
bólu, ale tęskni za Krzyżem. Rany Jezusa przyciągają ją, Jego Krew staje się
dla niej największą świętością. Odczuwa ogromną cześć dla męki, Jezusa, dla
Jego umęczonego ciała. Bóg wprowadza duszę w głębsze poznanie Miłości – Jego
wnętrza, bytu, istoty. Przed duszą otwiera się nowy wymiar, niezbadana głębia
Boga, nieodgadniona tajemnica życia. Dusza widzi, czuje, rozumie, chociaż nie
zawsze potrafi nazwać swoje doznania.

Bóg ciebie, duszo najmniejsza, wprowadza
w tę głębię poznania. czyni to z całą Wspólnotą. Zaprasza nas do Życia głębią,
do Życia pełnego, do Życia Prawdą. Prawda, którą jest On sam. Tylko w Nim jest
Prawda, Poznanie, Życie. A zjednoczenie z Bogiem jest pełnym Życiem w Prawdzie.
To jednocześnie poznawanie, kim i czym jest istota Boga – mianowicie poznawanie
Miłości. Poznawanie i przemienianie się w nią mocą łaski Boga. W Bogu jest
jedność. Miłość, Życie, Prawda, Pełnia, Pokój i Miłosierdzie są jednym. Jedynie
człowiek w swej małości próbuje nazwać, określić, podzielić na części,
usystematyzować, ująć w ramy Tego, Którego nie da się nazwać, określić,
podzielić, usystematyzować, ująć w ramy. A wszelkie próby pojęcia, zrozumienia
Boga spełzają na niczym. Im bardziej dusza wchodzi w poznanie, tym bardziej
zdaje sobie sprawę z niemożności zrozumienia, tym bardziej widzi, że Boga nie
da się objąć rozumem, tym większe przed nią odsłaniają się bezmiary Bożego
bytu. I to jest poznanie.

Niech Bóg błogosławi nas na czas kontemplacji
Krzyża, byśmy się w nim rozmiłowali po wieczność.


<-- Powrót