Rozważania

Nr. 24  Wspomnienie Świętej Agaty, dziewicy i męczennicy

Kiedy
patrzymy na świętych, gdy słuchamy o ich męczeństwie, podziwiamy ich
odwagę i męstwo.
Szczególnie wtedy, gdy czytamy o tych żyjących w czasach
prześladowania chrześcijan. Wtedy stosowano przeróżne tortury, aby zmusić do
wyparcia się wiary. Zastanawiamy się, CZY MIELIBYŚMY NA TYLE SIŁY, ABY WYTRWAĆ
W WIERZE. I zdajemy sobie sprawę, że nasza wiara jest o wiele mniejsza. 
Spróbujemy
dzisiaj nieco ukierunkować nasze myślenie,
aby dobrze zrozumieć, co tak
naprawdę było w sercach tych świętych, że decydowali się  na męczeńską śmierć i na ile to może być
porównywane z życiem i śmiercią innych świętych, którzy nie przeżywali tortur,
a jednak życie oddali dla Jezusa. 
Motywem,
dla którego świeci oddawali swoje życie, była miłość.
Chociażby
dzisiejsza święta – AGATA –  UMIŁOWAŁA
BOGA I JEMU ODDAŁA SIĘ CAŁA. Choć miała kandydatów na męża, postanowiła należeć
do Boga. Więziona i torturowana nie zrezygnowała z tej miłości. To była MIŁOŚĆ
JEJ ŻYCIA, NAJWAŻNIEJSZA. I inni święci swoje zdrowie i życie oddawali za
miłość do Boga. Tak kochali, że zdolni byli pójść na śmierć. Wielu z nich
doznawało w chwilach tortur i śmierci ekstaz. Działy się cuda. Teraz my możemy
o tym czytać. Tych cudów dokonywała miłość. 
Ale
nie tylko ci święci, którzy w taki widoczny sposób oddali życie za Jezusa, są
męczennikami.

Jest wielu takich, którzy w swoim życiu doświadczali innego rodzaju męczeństwa
– ale było to również męczeństwo. Kiedy dusza oddaje swoje życie Bogu, gdy cała
się Jemu oddaje, pragnąc od tego momentu czynić wszystko dla Niego; kiedy
rezygnuje z samej siebie – nie tylko z dotychczasowego życia, ale z tego
wszystkiego, co jest w jej wnętrzu: ze swoich pragnień i przyzwyczajeń, z
różnych ulubionych rzeczy, z przyjemności; rezygnuje chociażby z prawa do
odpoczynku; z tego, że inni mają o niej dobrą opinię; rezygnuje chociażby z
przyjemności rozmawiania z drugą osobą, rezygnuje z siebie – TO TEŻ JEST RODZAJ
MĘCZEŃSTWA. Jeśli dusza jest wierna temu oddaniu się Bogu i na każdym kroku
stara się żyć już nie dla siebie, ale dla Niego; jeśli stara się pamiętać, że
nie należy już do siebie, ale do Boga i czynić wszystko dla Niego i ze względu
na Niego, przeżywa męczeństwo. NAZYWANE JEST TO „BIAŁYM MĘCZEŃSTWEM”. Dusza
wyrzeka się chociażby najdrobniejszej przyjemności lub czegoś, co przyniosłoby
jej ulgę – na przykład: gdy jest gorąco i chce się pić, nie napije się wody.
Ona czyni to z miłości do Jezusa i to jest męczeństwo. I TAKICH ŚWIĘTYCH JEST
WIELU. Często inni nie wiedzą o tym, że dusza w taki sposób swoje życie powoli
oddaje Bogu. Wyniszcza siebie, służąc Mu. Ileż było takich dusz, które
poświęcały siebie – swoje zdrowie, swój wysiłek, by czynić coś dla Boga. Mogła
to być służba innym, mogła to być modlitwa czy cokolwiek innego, ale z myślą o
Bogu, dla Niego, rezygnując chociażby z własnego odpoczynku, z przyjemności.
To jest męczeństwo.
Kiedy
i my próbujemy iść według wskazań Bożych i realizować je w swoim życiu, gdy napotykając
trudności, staramy się mimo wszystko trwać przy Bogu
, RÓWNIEŻ OFIAROWUJEMY
SIEBIE W TAKIM ŻYCIU MĘCZEŃSKIM. Wielu świętych umierało właśnie dlatego, że
całe swoje życie poświecili Bogu – aż po śmierć. Wszystkie wysiłki kierowali na
to, by Jemu służyć – każda myśl, każde słowo i czyn, by oddać Jemu chwałę.
Każdy oddech, by Bóg został uwielbiony; każdy czyn, by Jego miłość rozrastała
się w świecie. I służyli Panu w różny sposób. Choć nie zaznawali tortur i
śmierci takiej jak pierwsi chrześcijanie, to jednak doświadczali męczeństwa. 
Świętą
Tereskę, sł. B. s. Konsolatę Betronę również można zaliczyć do takich świętych.
One z miłości
do Boga ZGODZIŁY SIĘ NA MĘCZEŃSTWO. One wszystko poświęciły Miłości, ze
wszystkiego ZREZYGNOWAŁY DLA MIŁOŚCI. I przeżywały katorgi duszy, cierpienie w
swoim ciele – dla Boga, z miłości do Niego. Ich życie było męczeństwem.
Każdy
z nas, jeśli bardzo, bardzo ukocha Boga, może również przeżywać swoje życie
jako męczeństwo z miłości.
Kiedy jest mowa o trudach, o cierpieniu, o
męczeństwie, zazwyczaj dusze obawiają się tego. Często nawet boją się słuchać i
myśleć o tym, a co dopiero przyjąć do swojego życia. A jednak, kiedy dusza
ofiarowuje się Bogu, gdy oddaje się Mu na własność, gdy pragnie stać się
oblubienicą Boga, nie ma innej drogi – tylko przez krzyż. Gdy dusza
rzeczywiście miłuje Boga, gdy prawdziwie pragnie być oblubienicą, zostaje
poślubiona Krzyżowi. 
Nie
dziwmy się, że mowa jest o męczeństwie, i że słowa te skierowane są do nas.
Dusza, która z
miłości pragnie do Boga należeć, otrzymuje łaskę. Tą łaską jest zrozumienie, że
TYLKO KRZYŻ NIESIE ZBAWIENIE DUSZOM, tylko Krzyż niesie wyzwolenie, tylko Krzyż
daje prawdziwe szczęście, tylko z Krzyża płynie prawdziwa Boża miłość. Ten, kto
chce kochać prawdziwą miłością, nie ma innej drogi, jak tylko zjednoczenie z
Krzyżem. Ten, kto pragnie służyć Bogu i wypełniać jak najdoskonalej swoje
powołanie, musi otworzyć serce na Jezusa Ukrzyżowanego. Ten, kto chce
prawdziwie kochać, w sposób doskonały, musi patrzeć na Jezusa na Krzyżu i z Nim
się zjednoczyć. Skoro świat został zbawiony poprzez śmierć na Krzyżu, skoro
jest to jedyna droga do życia wiecznego, to dusza nie może szukać innej. A oddając
się Jezusowi, pozwalając na to zjednoczenie z Krzyżem, uczestniczy w
największym Dziele – w zbawianiu dusz, w ratowaniu ich od piekła. 
Dzisiejszy
świat ogarnięty jest przez zło.
Szatan panuje we wszystkich sferach życia.
Mnóstwo dusz już stoi na krawędzi piekła. Dusza, która kocha Jezusa i pragnie
żyć z Nim i dla Niego, oddając się całkowicie Jemu i swoje życie poświęcając miłości,
RATUJE DUSZE, czyni to, co jest największym pragnieniem i szczęściem Bożym
– przywraca życie umiłowanym Jego duszom, bo Bóg miłuje wszystkie. 
Różni
święci w różny sposób służyli Bogu.
Zakładali różne zakony i w nich żyjąc,
pracowali w różny sposób. Wszystko dla Boga, z miłości. Od dusz
najmniejszych Bóg nie oczekuje takich szczególnych działań na rzecz bliźnich.
Nie oczekuje pójścia i głoszenia słowa. BÓG OD NAS OCZEKUJE OTWARCIA SERCA NA
MIŁOŚĆ, NA BOGA, NA JEZUSA, NA KRZYŻ. Oczekuje umiłowania Jezusa Ukrzyżowanego,
umiłowania Hostii – tej cudownej Ofiary, która dokonuje się na tysiącach
ołtarzy świata. Oczekuje umiłowania Boga w Jego Słowie. Oczekuje, że dusza
maleńka po prostu będzie kochać, otwierać się na tę miłość każdego dnia coraz
bardziej i pozwalać Bogu w niej dokonywać przemiany; pozwalać, by Jego miłość
przemieniała serce, aby Jego miłość w niej kochała bliskich, znajomych,
wszystkie dusze; by Jego miłość podpowiadała duszy, jak ma postępować, za kogo
się modlić, kogo szczególnie wspominać danego dnia w modlitwie, za kogo ofiarować
Komunię św. Bóg oczekuje, że maleńka dusza – wpatrzona w Boga i przyjmująca
Jego miłość – BĘDZIE PO PROSTU KOCHAĆ. A ta miłość każe jej przełamywać siebie
w różnych sytuacjach. Ta miłość będzie tym męczeństwem duszy, które zaprowadzi
ją na szczyty świętości. Bóg oczekuje, ŻE DUSZA MALEŃKA ZAUFA TEJ MIŁOŚCI DO
SZALEŃSTWA. Będzie wierzyć w Bożą miłość i Boże miłosierdzie po granice
możliwości, nie zważając na nic. Choćby działy się niestworzone rzeczy, choćby
trwożyły się serca wielu, ona ufna Miłości będzie żyć w pokoju, bo wie, że
Miłość, która poprzez Krzyż zbawiła świat, pragnie tym, których tak ukochała,
dać wszystko. UFNOŚĆ DUSZY W TĘ MIŁOŚĆ SPRAWIA, ŻE BÓG NIE JEST W STANIE OPRZEĆ
SIĘ ŻADNEJ PROŚBIE I SKŁONNY JEST NAWET ZMIENIAĆ LOSY NARODÓW. ZMIENIA SWOJE
PLANY, POWSTRZYMUJE NIESZCZĘŚCIA I KATAKLIZMY. PRZEMIENIA WSZYSTKO DLA DUSZY,
KTÓRA UFA MIŁOŚCI, SAMA NIEUSTANNIE SIĘ JEJ ODDAJĄC I POŚWIĘCAJĄC ŻYCIE.
Dzisiaj
połóżmy swoje serca na ołtarzu,
prosząc, by Bóg wlał w nie taką miłość, a wraz z tą
miłością – PRAGNIENIE POŚWIĘCENIA SWOJEGO ŻYCIA BOGU, PO MĘCZEŃSTWO. Jeśli się
lękamy, prośmy, by Duch Święty wyjaśnił nam, czym jest to białe męczeństwo, jak
piękną staje się dusza, która kocha po sam szczyt miłości, jak jest umiłowaną
przez Boga i jak hojnie obdarowaną.
 
Modlitwa
 
Jezu, Umiłowany mojej duszy, pragnę
wpatrywać się w Ciebie, z miłością obejmować Twoją Postać i całym sercem
wyrażać miłość. Chcę trwać przy Tobie, abyś zaznawał miłości z mojej
strony. Przypadam, Jezu, do Twoich stóp, by je ucałować, by dotknąć Twoich Ran
i je adorować, zalewać je łzami, pocałunkami zbierać z nich Krew i się do nich
tulić. Całuję, Jezu, Twoje Rany na dłoniach. Całuję całe Twe dłonie, wszystkie
palce, i zalewam łzami, widząc, jak bardzo są powykrzywiane. Tulę się do Twoich
dłoni. Delikatnie i z pieszczotą obejmuję je. Nie chcę sprawić Ci bólu. Chcę,
abyś poczuł, że jestem przy Tobie, że kocham i pragnę ulżyć Twemu cierpieniu.
Całuję Ranę Twego boku. Całuję ją na obrzeżach, delikatnie. Moje łzy wpadają do
środka tej Rany i docierają do Twego Serca. Wiem, Jezu, że Ty czujesz, iż
kocham Ciebie. Wprawdzie małą, ludzką miłością, ale kocham. Pragnę uczestniczyć
w Twoim Krzyżu, mieć udział w Twojej męce. Ty jednak wiesz, że boję się
wszystkiego. Na nic nie mam sił i niczego nie potrafię. Wszystko mnie
przeraża. A jednak w moim sercu pod Twoim natchnieniem płonie miłość – coraz bardziej,
coraz więcej. I rośnie to pragnienie, by jednoczyć się z Tobą, by być przy
Tobie, by przy Tobie trwać. Och, pomóż mi! Chcę kochać najwięcej. Chcę umiłować
Krzyż najbardziej na świecie. Chcę być przy Tobie, choć nie rozumiem tego – ja,
który boję się wszystkiego, pragnę tak wielkich rzeczy. Ale ufam, Jezu, że i
dla duszy najmniejszej jest miejsce przy Twoim Krzyżu. Miejsce inne niż zajmują
męczennicy oddający życie za wiarę; inne niż zajmują wielcy święci. Ale wiem,
że i dla tych maleńkich jest miejsce przy Twym Krzyżu, i że na miarę tej
maleńkości przygotowałeś i dla mnie udział w Twoim Dziele Zbawczym.
Pragnę Ciebie kochać, Jezu, uwielbiać
Ciebie, śpiewać Tobie. Pragnę kochać Cię całą mocą mego serca, ze wszystkich
sił. Chcę z miłości do Ciebie czynić wszystko, każdą najdrobniejszą rzecz
ofiarowywać Tobie. Chcę rezygnować z samej siebie. Chcę kochać i miłością
obdarzać innych, dlatego, że kocham Ciebie. Chcę przebaczać, nie pamiętać
niczego złego. Chcę z radością iść do każdego, kogo postawisz na mojej drodze.
Z miłości do Ciebie, Jezu, będę odsuwać na bok moje przyjemności, zmęczenie.
Chcę Ci służyć najlepiej, jak tylko potrafię. Z miłości do Ciebie zamilknę,
choć wolałabym czasem zwrócić uwagę komuś, kto rani mnie lub wobec mnie wyraża
brak miłości. Chcę, ze względu na Ciebie, patrzeć na innych zawsze wzrokiem miłości
i wypowiadać tylko słowa miłości. I czynić wszystko z miłości. Chcę zapomnieć o
sobie. Od dziś, Jezu, Ty jesteś najważniejszy, miłość i dusze. I pragnę,
abyś posługiwał się mną, aby je ratować, aby ratować świat. Panie mój, tak
wiele zła dzieje się dookoła. Wszystko może przerażać, doprowadzić nawet do
rozpaczy. Ale ja ufam Twojej miłości i wierzę, że jeżeli będę prosić za Twoje
dusze, które przecież Ty kochasz, to Ty mi je dasz. I Ty zmienisz oblicze
świata i zatriumfuje miłość. Ufam, Jezu, że Tych, których kochasz, masz w
swojej szczególnej opiece; że tych prowadzisz. Ufam, że pod Twoimi skrzydłami
jestem bezpieczny. Ufam, że nie pamiętasz moich słabości i ze względu na
miłość, choć maleńką, podnosisz mnie do godności swego dziecka i jednoczysz
moje serce z Twoim. Bo przecież serce dziecka musi być zjednoczone z
Sercem Ojca i Matki. Ufać będę, Jezu, jak nikt na świecie, Twojej miłości. Wiem,
że ta ufność w miłość Twoją dokona przemiany świata. Wierzę, Jezu.
Proszę Cię o Twoje błogosławieństwo,
które poprowadzi mnie drogą miłości, umacniając na niej, wlewając w serce wiarę
i jeszcze większą ufność, dając siłę, aby kochać. Pobłogosław mnie, Jezu.
 
Refleksja
 
Podstawą relacji do Boga jest miłość.
Kiedy nie wiemy, jak powinno wyglądać nasze życie, jaką przyjąć postawę, jak
postąpić; kiedy widzimy, że nie idziemy wyznaczoną drogą, że nie realizujemy
powołania; kiedy doświadczamy różnych trudności – chociażby na modlitwie,
podczas adoracji; kiedy wydaje się nam, że właściwie niczego nie realizujemy z
tego, o co prosi Bóg, ZAWSZE POWRACAJMY DO MIŁOŚCI. Zawsze przypominajmy sobie,
że dusza najmniejsza to ta, która – jak Maria Magdalena – usiądzie u stóp
Jezusa i będzie patrzeć na Niego z miłością i słuchać Go. PAMIĘTAJMY, ŻE MIŁOŚĆ
PROWADZI I PODPOWIADA SERCU, JAK MA POSTĘPOWAĆ. MIŁOŚĆ USPRAWIEDLIWIA,
PRZEBACZA I DAJE NOWE SPOJRZENIE. Miłość jest wyrozumiała, delikatna. Miłość
jest łagodna. Gdy będziemy wpatrywać się w Jezusa, kontemplując Jego miłość,
zaczniemy przemieniać się w nią i stawać się tacy, jak ona. I w swoich
rodzinach, środowisku, będziemy kochać. 
Błogosławię was na tej drodze. W Imię Ojca i Syna i
Ducha Świętego.


<-- Powrót