Rozważania

Nr. 25  Pierwszy Czwartek Miesiąca

Jako
dusze, które Bogu oddały swoje życie, staramy się uczestniczyć we wszystkim, co
Boże.

Gdy dusza oddaje się Bogu, gdy ofiarowuje się cała dla Niego, pragnie każdą
cząstkę swego życia, każdą sferę, każdą sekundę oddawać Jemu z miłości. I przez
czas jakiś bardzo żywe jest w niej to ofiarowanie się. Z czasem jednak zaciera
się nieco w myśli, w pamięci, czym było to ofiarowanie. I nieraz jest tak, że
dusza o pewnych sprawach zapomina. WARTO WIĘC ODŚWIEŻAĆ SOBIE TO, CO STANOWI
TREŚĆ ŻYCIA DUSZY ODDANEJ BOGU – duszy, która jest Bogu poświęcona. Zatem i my
przypominamy sobie, czym jest takie życie.
Dusza
maleńka stara się uczestniczyć w życiu Jezusa – uczestniczyć we wszystkim, w sposób
SZCZEGÓLNY W JEGO MĘCE.
Cierpienie Jezusa jest tym, co szczególnie porusza
serce duszy najmniejszej. Właśnie W MĘCE ONA PRAGNIE PRZYLGNĄĆ DO NIEGO tak
bardzo, aby współczując z Nim, doznawać tego, czego doznaje Jezus. Pragnie też
ulżyć Jemu w cierpieniach. Dusza chce uczestniczyć we wszystkim, a więc
również w czasie przygotowania do męki. 
Mówiliśmy
już wielokrotnie o tym, że dusza maleńka uczestniczy chociażby w wydarzeniach
Wielkiego Czwartku.

Stara się w CIĄGU DNIA CAŁY CZAS SERCEM TRWAĆ w tych wszystkich etapach,
podczas których Jezus przygotowywał się do Męki. Dusza wraz z Panem i
uczniami idzie do Wieczernika i tam ma udział w sprawowanej Ostatniej
Wieczerzy, w każdej jej cząstce. W sposób szczególny stara się OTWORZYĆ SERCE
NA TO, CO JEST PRZEŻYCIEM JEZUSA, aby sercem odczuć Jego smutek, niepokój,
strach. A jednocześnie – by doświadczyć Jego wielkiej miłości, która niejako
nakłania Go do tego, aby dać uczniom samego siebie pod postacią Chleba; która
sprawia, że Jezus przekazuje uczniom niezwykłą Tajemnicę, która w Kościele
nieustannie będzie ponawiana. Daje Eucharystię. 
Dusza
ma uczestniczyć również w wyjściu Jezusa na Górę Oliwną,
aby wraz z Nim
MODLIĆ SIĘ DO OJCA PRZED MĘKĄ. Ma znowu przytulić się do Serca Jezusowego, by zrozumieć
więcej z Jego cierpienia; by zagłębić się w nie i starać się pojąć, na czym ono
polegało; aby zrozumieć sens tego, co się dokonywało w Ogrodzie Getsemani. DUSZA
MA BYĆ PRZY JEZUSIE DO KOŃCA, a więc również podczas pojmania i prowadzenia Go
do więzienia. To duchowe uczestnictwo duszy w czwartkowych wydarzeniach ma
skłaniać ją do tego, BY ŻYŁA NIEUSTANNIE BOGIEM, BY JEJ SERCE BYŁO NIEUSTANNIE
PRZY NIM, by nie zajmowała się niczym innym, tylko Bogiem.
Kiedy
dusza rzeczywiście adoruje Jezusa
, gdy mimo różnych obowiązków i wykonywanych
czynności sercem jest przy Nim i stara się uczestniczyć w każdym wydarzeniu, BÓG
UDZIELA ŁASKI. Dusza napełniona jest miłością. Jej serce pała wielkim
pragnieniem, by kochać Boga jeszcze więcej, by być blisko Jezusa i swoją
miłością ulżyć Jego cierpieniom. Nieustannie z serca wyrywa się wielkie pragnienie
przylgnięcia do swego Pana, przytulenia się do Niego. Wielka tęsknota za Bogiem
nie daje spokoju. Dusza doświadcza łaski – łaski polegającej na tym, iż CAŁA
WYPEŁNIONA JEST MIŁOŚCIĄ DO BOGA I PRAGNIENIEM, BY BYĆ Z NIM, zjednoczyć się i
jeszcze bardziej uczestniczyć w Jego męce. 
Wtedy
dusza zaczyna pojmować, jak wielką jest miłość Boga do człowieka.
To pojmowanie
przychodzi wraz z łaską do duszy. Jest darem dla niej, ponieważ ona stara się
trwać przy Bogu. Ta łaska pomaga duszy w kontynuowaniu ciągłej adoracji Jezusa.
Pobudza ją nieustannie do ciągłego wybierania Boga, do rezygnowania z tego, co
niepotrzebne w jej życiu, co jest zbędne. Ta łaska pokazuje, co rzeczywiście
konieczne jest do życia, co jest naprawdę jej obowiązkiem, który musi wykonać,
a co do tej pory było jedynie jej pragnieniem, zachcianką, przyjemnością czy
też przyzwyczajeniem. I gdy dusza stara się trwać przy Bogu, a Bóg daje tę
łaskę, wtedy ona zaczyna rezygnować z wielu rzeczy, spraw, czynności, bo widzi,
że to wszystko jest nic nie warte. Wartość natomiast dostrzega w samym Jezusie,
w Jego męce, w Jego Krzyżu
Dusza
chwilami porywana jest wielkim płomieniem miłości.
Jej serce
obejmowane jest nim tak mocno, że wydaje się, iż za chwilę zostanie wyrwane z
piersi. Dusza zaczyna cierpieć. Wszystko to jest łaską daną od Boga. W TAKICH
CHWILACH DUSZA TA POWINNA STARAĆ SIĘ NA TĘ ŁASKĘ ODPOWIEDZIEĆ – DAĆ SIĘ UNIEŚĆ
MIŁOŚCI. Jeśli jest sama – w domu, w kaplicy – może cała w tej miłości zatonąć.
Jeśli okoliczności nie sprzyjają oddaniu się całkowicie kontemplacji, wtedy
dusza musi w pewnym stopniu w sobie chować te niezwykłe płomienie, które
porywają jej serce; które, wydaje się, że jej serce wyrywają. A jest to trudne
i sprawia duszy większy ból. Jednak myliłby się ktoś, kto sądziłby, że dusza
chciałaby zrezygnować z tego cierpienia. To cierpienie z miłości jest
jednocześnie dla duszy wielką rozkoszą i ona sama nie do końca wszystko
rozumie. Gdy porywana jest wielkimi płomieniami miłości do Boga, nie do końca
wie, w jaki sposób się to odbywa. Jednak pragnie, aby Bóg jeszcze bardziej
rozpalał jej serce. Chce cała w Nim zniknąć, przemieniając się w miłość,
jednocząc się z miłością Boga. Te porywy miłości mogą zdarzać się szczególnie
podczas Eucharystii, bo wtedy Bóg objawia człowiekowi największy wymiar swojej miłości.
Oddaje człowiekowi siebie, swoje życie. Wtedy dokonuje się Golgota. Dlatego też
i dusza, doświadczając tej niezwykłej miłości, dotknięta nią, rozpalona, pragnie
również ofiarować się Bogu. Pragnie płonąć, tak jak płonie miłością Bóg.
Pragnie aż po krzyż oddać się Bogu z miłości, by dokonało się zjednoczenie. 
Niezwykłe
są Boże działania w duszy, która pozwala się prowadzić Bogu;
która pragnie
uczestniczyć w życiu Bożym i podejmuje ten trud, wysiłek, aby być blisko Jezusa
w każdym momencie Jego życia. Starania duszy nie poparte łaską, spełzłyby
na niczym. Ona przecież jest maleńka i słaba. Ale łaska Boża, która dotyka jej
serca, dokonuje w niej wszystkiego. I ta maleńka dusza, najsłabsza z
najsłabszych, zanurzana jest w bezdennych głębinach Bożego Serca. Doznaje tego,
co, wydawać by się mogło, przypisane jest jedynie świętym. Jej małość, pokora i
starania ściągają na nią łaskę Boga. Wzrok Boży na niej spoczywa, Jego miłość
ją otula. Jego spojrzenie pełne miłości, czułości i delikatności obejmuje ją i
prowadzi w sam głąb Bożego Serca. 
Dusza,
która oddała się Bogu, Jemu się ofiarowała, wystarczy, że będzie starała się o
miłość.

Wystarczy, że będzie pragnęła uczestniczyć w tym, co Jezusowe, a Bóg dopełni
wszystkiego, by została zjednoczona z Jezusem Ukrzyżowanym, by mogła
uczestniczyć w Jego Dziele Zbawczym. Duszom wydaje się, że potrzeba wiele, aby
tak się stało. Wydaje się im, że muszą podjąć szereg modlitw, wyrzeczeń,
postów, że muszą stać się doskonałe, aby dostąpić takich łask. Ale to nie jest
tak. MIŁOŚĆ DUSZY, JEJ PRAGNIENIE MIŁOWANIA, JEJ STARANIA W TYM KIERUNKU
SPRAWIAJĄ, ŻE BÓG DAJE WSZYSTKO. Sam przychodzi do duszy, aby ona mogła
poznawać Jego miłość. Jest to głębokie poznanie dokonujące się w sercu, a nie w
umyśle. Dusza zaczyna rozumieć szereg rzeczy, których nigdy przedtem nikt jej
nie tłumaczył, o których mogła nigdy nie słyszeć, nie czytać. Zbliżenie do Bożego
Serca sprawia, że tajemnice Boga stają się dla duszy zrozumiałe, jasne,
czytelne. TRZEBA TYLKO MIŁOŚCI. O tym wielokrotnie mówiliśmy, o tym już wiemy,
tylko czasem zapominamy. Warto więc odświeżać sobie te pouczenia, by sercem
znowu powracać do Jezusa, do Jego męki; by z nowa siłą zapłonąć miłością do
Niego; by serce na nowo zaczęło wyśpiewywać pieśń miłości; by ten płomień – coraz
większy – obejmował duszę, rozpalał ją, aby ona cała w nim zniknęła jednoczona
z Bogiem.
Połóżmy
swoje serca na ołtarzu
, prosząc o to, aby Bóg pomógł nam jednoczyć się z Jezusem
dzisiaj przygotowującym się do męki, potem przeżywającym już tę mękę,
składanym do grobu, a potem Zmartwychwstałym. Aby nasze życie powoli stawało się
życiem Tego, który ukochał nas największą miłością. 
 
Modlitwa
 
Jezu mój, przypadam do Twoich stóp i
całuję Twoje Rany. Jesteś moim Bogiem, moim Królem. Kocham Ciebie. Czyń mnie,
proszę, swoją własnością. Chcę być najmniejszym. Najmniejsi są najbliżej, bo
brani na ręce i tuleni w ramionach. Chcę więc być najmniejszym, najsłabszym. Pragnę
kochać. Panie mój. Mam tak wielkie pragnienie, aby kochać Cię największą
miłością, ale moje serce jest za małe. Nie ma siły, nie ma tej mocy w sobie. Ale
ja wiem, Ty możesz dać mi swoją miłość. Ty możesz we mnie zapłonąć tą miłością.
Ufam, że uczynisz to. Skoro wzbudzasz we mnie te pragnienia, skoro pragnę,
wydawać by się mogło, rzeczy niemożliwych, to znaczy, że Ty sam będziesz je
realizował we mnie. A ja po prostu Ci na to pozwolę, oddając Ci siebie cały –
moje serce, moją duszę, mój umysł i ciało.
Składam Ci hołd, Boże. Cały korzę się
przed Tobą, uznając swoją małość i nicość. Ty wiesz, że pragnę być niczym przy
Tobie, jak największym nic, aby otrzymać wszystko. To Ty we mnie, Boże,
składasz tak wielką ufność i wiarę. To Ty dokonujesz cudów. Oddaję Ci siebie. Czyń
mnie swoją własnością, abym mógł zapłonąć największą miłością.
Dziękuję Ci, Jezu, za to, że dajesz mi
przedsmak Twojej miłości i porywasz moje Serce wielkim płomieniem. Dziękuję Ci
za to niezwykłe doznanie miłości, która odrywa mnie od ziemi, a porywa ku
Niebu. Dziękuję Ci za to, że wszystko przestaje istnieć, a zostajesz tylko Ty.
Dziękuję za każdą chwilę, kiedy Twa łaska rozpala we mnie coraz większy płomień
miłości i jednoczy mnie z Tobą. Dziękuję Ci za każdą taką chwilę, za każdą
rozkosz cierpienia, za wszystko, co czynisz z moim sercem; za wszystko, w czym
uczestniczy moja dusza; za piękno, które dajesz mi oglądać, a którego nie da
się wysłowić Dziękuję Ci, Jezu. Rozpalaj mnie coraz bardziej miłością i łącz
swoje Serce z moim. Pragnę się spalać i uczestniczyć w Twoim życiu w pełni,
w Twojej miłości – w pełni, w Twoim cierpieniu – w pełni. 
Jezu, pragnę płonąć, pragnę cały spalać
się w miłości, pragnę być miłością. Nie chcę już innego życia, tylko miłości.
Wiem, Panie, że moje wyobrażenie o miłości nadal jest inne niż prawda o niej.
Wiem też, że składam się z samych słabości, lęków i obaw. Ale w takich
chwilach, kiedy nawiedzasz moją duszę, nie ma we mnie żadnych lęków. Jest tylko
jedno pragnienie – kochać, jedno wołanie – o miłość. Wtedy, Jezu, mam odwagę.
Tulę się do Twojego Krzyża i podaję swoje ręce i stopy, abyś je razem ze swoimi
przybił do Krzyża. Panie mój, wiem, że to łaska, ale o nią Cię proszę cały
czas. Chcę tak kochać – miłością doskonałą, po krzyż. Pragnę tylko Ciebie,
niczego innego, tylko w Tobie odnajduję pokój. W Tobie jest szczęście i sens
mojego istnienia. Jakże Ciebie pragnę. Rozpalaj mnie. Chcę płonąć! Chcę płonąć
miłością, jaką jeszcze żadna dusza nie płonęła; miłością Twoją, wielką,
nieskończoną, wprowadzającą w wieczność; miłością taką, jaką Ty kochasz
wszystkie dusze. Chcę tak kochać! Proszę Ciebie, udziel mi tej łaski. I
pobłogosław mnie, abym kolejne godziny, minuty trwał przy Tobie; aby moje
pragnienia nie zmniejszyły się, ale wzrastały; abym otwierał się na Twoją
miłość, abym płonął. Proszę, pobłogosław mnie, Jezu.
 
Refleksja
 
JEZUS OCZEKUJE I PRAGNIE NASZEGO
UCZESTNICTWA W JEGO ŻYCIU. On wie, że dusza, która stara się o to, uczestniczy
w łaskach. Ma udział w łaskach, które Bóg rozlewa podczas wydarzeń z życia
Jezusa. Otrzymuje też łaski, które Bóg daje konkretnie jej, ciesząc się, że ona
stara się być blisko Jezusa. Hojność Boża jest nieskończona Nie ma wręcz
porównania do starań duszy. Choć jej te starania wydają się ogromne, są niczym
w porównaniu z Bożymi darami. Bóg daje nieskończenie więcej niż dusza daje z
siebie Bogu. Teraz nie widzimy dobrze, nie dostrzegamy tej proporcji, nie
rozumiemy, jak wielkimi darami jesteśmy obdarzani tu, na ziemi. Dopiero po
śmierci otworzą nam się oczy i zobaczymy, jak wielkie łaski towarzyszą nam
każdego dnia, każdej chwili, w każdej sekundzie. Ileż łask marnujemy, iluż nie
widzimy, ileż zaprzepaszczamy, odrzucamy. Jakże ranimy Boga tym odrzucaniem
miłości, tą ślepotą. Starajmy się towarzyszyć Jezusowi na Jego drodze. BĄDŹMY Z
NIM W CZWARTEK, W PIĄTEK, BĄDŹMY KAŻDEGO DNIA. CO DZIEŃ MOŻEMY
UCZESTNICZYĆ W JEGO MĘCE, PRZYGOTOWYWAĆ SIĘ DO NIEJ. I chociaż nam wydawać się
będzie, że dajemy z siebie bardzo dużo, że podejmujemy ogromny wysiłek, wiedzmy,
że w porównaniu z tym, co otrzymujemy od Boga, nasz wkład jest niczym. Prośmy,
by Bóg obdarzył nas łaską, byśmy mogli płonąć miłością. Gdy obejmą nas jej
płomienie nic nie będzie za trudne ani za ciężkie. Bo wtedy będziemy już tylko
płonąć.
Błogosławię was. W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.


<-- Powrót