Dni skupienia w Różanymstoku

Jakże okres liturgiczny związany z Bożym Narodzeniem jest blisko okresu, w którym jednoczymy się z Jezusem cierpiącym. Niech nasze serca otworzą się na obecność Jezusa, który teraz szczególnie nieustannie jest pośród nas i w nas. Niech nasze dusze klęczą pod Krzyżem, by otworzyć się na dar miłości płynącej z Krzyża. Niech towarzyszą Jezusowi w Jego przyjmowaniu woli Boga, w Jego obejmowaniu całym sercem całej ludzkości.

Podczas tych dni skupienia, usuwając na bok dotychczasowe doświadczenia, spróbujemy towarzyszyć Jezusowi, który przychodzi z nieskończoną miłością w swoim Sercu, by ofiarować się, by zrealizować wolę Ojca; by w odpowiedzialny sposób podjąć misję, którą zlecił Mu Ojciec. W Jego postawie mamy odnajdywać swoją drogę, na której poprzez przyjęcie Miłości z Nieba sami za tą Miłością pójdziemy i w sposób odpowiedzialny będziemy realizować to, co Niebo będzie nam dyktować. Poprzez trwanie pod Krzyżem będziemy napełniać się miłością i odpowiedzialnością przed Bogiem za cały Kościół, za wszystkie dusze.

Konferencja

Miłość Boża jest w naszych sercach, miłość Boża otacza nas. Jesteśmy w niej skąpani. Miłość Boża stworzyła człowieka, powołała go do życia w zjednoczeniu z Bogiem. Miłość Boża sprawiła, że Bóg zszedł na ziemię i to ona skłoniła Jezusa do oddania swego życia człowiekowi. Miłość Boża nieustannie łączy Boga Ojca z Synem. Sprawia, iż Jezus całym Sobą wypełnia misję, którą zlecił Mu Ojciec. Ta miłość sprawia, że Jezus nie odczuwa żadnej innej woli, jak tylko wolę swego Ojca. Wola Ojca jest Jego wolą. Jest to jedna wola – w Ojcu i w Synu. Jezus będący Miłością wypełnia swoje powołanie tu na ziemi krok po kroku, w każdym momencie, w każdej sekundzie swego życia na ziemi. Cokolwiek czyni, czyni z miłości, mając wielką świadomość odpowiedzialności za każde słowo, każdy czyn; odpowiedzialności przed Miłością, przed swoim Ojcem. Wie, jaki jest cel Jego życia i czynienia czegokolwiek podczas życia na ziemi. Z tą świadomością dąży do wypełnienia woli swego Ojca, do celu – do Zbawienia.

Do Męki i śmierci, najważniejszych wydarzeń, Jezus przygotowywał się przez całe swoje życie, jednak w Ogrodzie Getsemani następuje ostateczna decyzja, ostateczna zgoda na wolę Ojca. W Ogrodzie, mając przed oczami swej duszy całą mękę swoją, którą będzie musiał wycierpieć, podejmuje ostateczną decyzję jako Człowiek i godzi się na wszystko – na pełnię woli Ojca. Przychodząc na ziemię przyjął ludzką Postać i przez całe swoje życie na ziemi doświadczał tego, co ludzkie nie pomagając sobie naturą Boską. Również i Mękę, Krzyż, chciał przyjąć jako Człowiek, aby zbawić człowieka. W Jego Sercu była ogromna miłość do Ojca i do każdego człowieka. Czuł ogromną, niezwykłą odpowiedzialność za każdą duszę. Jednocześnie stojąc przed Ojcem miał świadomość, iż właśnie po to przyszedł na ziemię, by każdą duszę uratować, każdej dać życie. Choć w Jego Sercu, które było również i ludzkim sercem, był ogromny lęk, bowiem wiedział dokładnie, na czym będzie polegać Jego męka, jednak mimo to miłość zwyciężała i popychała Go do uczynienia kolejnego kroku, by wypełniać wolę Ojca.

W Ogrodzie Oliwnym Jezus jest Sam. Sam zmaga się ze wszystkim, co dotyka, co wręcz uderza w Jego Serce. A szatan już zaczyna pastwić się nad Nim. To szatan podsuwa Mu myśli pełne wątpliwości, co do sensu tak straszliwej męki, skoro tyle dusz nie przyjmie daru miłości z Krzyża. Szatan podsuwa Mu wątpliwości, co do tak straszliwej Ofiary, jaką ma złożyć Jezus z samego Siebie ze względu na odrzucenie przez wiele, wiele dusz umiłowanych przez Boga, przez Boga wybranych i poświęconych do życia w bliższym zjednoczeniu z Nim. Szatan pastwi się nad Jezusem, uderza w Jego Serce, chcąc osłabić je, sprawić jeszcze większy strach u Jezusa, jeszcze większe wątpliwości, by zrezygnował. Jezus przeżywa straszną mękę już w samym Ogrodzie, bo przed Jego oczami przewija się cała ludzkość. Widzi dokładnie grzechy, za które idzie aż na Krzyż. Doświadcza ogromnego cierpienia z powodu tych grzechów. On czysty i doskonały patrząc na te obrzydliwości ludzkich grzechów cierpi straszliwie. Sam obraz tych grzechów jest dla Niego niewyobrażalnym bólem. A potem widzi tych, których tak umiłował, którzy po to zostali stworzeni, by żyć w zjednoczeniu z Bogiem. Widzi tych, w których duszach Bóg złożył niezliczone łaski, by mogli jednoczyć się z Nim już za życia na ziemi i mogli być świętymi, a jednak ludzie ci odrzucają te łaski. To jest cierpieniem Jezusa. Widzi dzieci, które powinny być czyste, a takie nie są. Widzi tych, którzy służą przy Ołtarzu – powinni być święci, a tacy nie są. Widzi tych, którzy dotykają Jego Ciała, wypowiadają Słowa Konsekracji – powinni być święci, a tacy nie są. Jezus przyjmuje wszystko i trwa w swoim powołaniu przed Ojcem. Ból, cierpienie nie zasłania Mu powołania, z którym przyszedł na ziemię, nie zmniejsza miłości, którą ma w Sercu do człowieka i nie odsuwa na bok odpowiedzialności przed Ojcem za każdą duszę.

Za kilka dni rozpocznie się Wielki Post. Nasza Wspólnota będzie szła wraz z Jezusem całą Mękę. Będzie jednoczyć się z Jezusem przez wszystkie sekundy, minuty, godziny Jego Męki. Każdy z nas jest słaby, A BÓG OCZEKUJE OD NASZEJ WSPÓLNOTY ŻYCIA NA MIARĘ WIELKICH ŚWIĘTYCH. Jednak nie obawiajmy się, ponieważ Bóg łączy nas wszystkich w jedno, wszystkie dusze, by poprzez zjednoczenie naszych dusz z jednej strony obdarzać naszą Wspólnotę tak wielkimi łaskami, jakimi obdarzał wielkich świętych, a jednocześnie poprzez to zjednoczenie czyni naszą Wspólnotę niczym wielkiego świętego. Wszystkie nasze wysiłki, próby, starania połączone w jedno dają efekt, jaki dawniej uzyskiwał jeden człowiek – wielki Święty.

W okresie Wielkiego Postu Bóg oczekuje od nas:

- trwania u stóp Jezusa,

- próby jednoczenia się z Nim podczas Jego Męki,

- ciągłych starań, by wytrwać na tej drodze.

Starania wszystkich dusz maleńkich połączone w jedno będzie jednym wielkim staraniem całej Wspólnoty, by towarzyszyć Jezusowi. Ponieważ jest już nas bardzo dużo, to, gdy jedna dusza będzie trwać przy Jezusie, inna będzie robić coś innego. Ale za moment ta druga będzie trwać przy Jezusie, gdy ta pierwsza będzie musiała podjąć się jakichś obowiązków. Potem następna i następna. W ten sposób przy Jezusie będziemy wszyscy razem złączeni nieustannie. O jedności duchowej Bóg mówi wielokrotnie i trzeba z ufnością podchodzić do tej jedności, że ją Bóg realizuje w nas, w naszej Wspólnocie. Wszystkie wysiłki są ważne. Nie należy myśleć z jakimś zniecierpliwieniem o sobie samym, gdy nie powiedzie się takie trwanie, gdy się zapomni, gdy się upadnie, tylko trzeba natychmiast powstawać, podbiec do Jezusa, przeprosić i trwać w pełni ufności w Jego miłosierdzie, w Jego miłość; w to, że On raduje się naszą obecnością przy Nim. Jeśli każdy będzie podejmował starania, by sercem trwać przy Jezusie, gdy On doświadcza męki, wtedy złączeni jako Wspólnota w jedno, jednym duchem będziemy uczestniczyć, każdy, w trwaniu u stóp Jezusa całej Wspólnoty. Dzięki duchowemu zjednoczeniu będziemy trwać u stóp Jezusa, choć w danym momencie nasze myśli, duch może być gdzie indziej.

Mamy trwać u stóp Jezusa, otwierać serca na to, co dzieje się w Sercu Jezusa, by jeszcze bardziej napełniać się miłością, zbliżać się do Boga poznając Jego tajemnice. A wszystko to po to, by stawać się świętymi, bowiem święty to ten, w którym żyje Bóg, jest Jego światło, przez którego Bóg dokonuje wielkich rzeczy w pojedynczych duszach i w całym Kościele. Nie święty, ale Bóg poprzez serce świętego dokonuje swego dzieła. Tak samo nasze serca, zjednoczone z Nim, wypełnione miłością, Jego światłem dadzą Bogu możliwość działania w innych duszach, działania w Kościele.

Już niedługo kolejny okres liturgiczny – Wielki Post; czas niezmiernie ważny, czas przygotowania serc do zbliżenia się, do dotknięcia największej tajemnicy – Zbawienia. Skoro podczas Wielkiego Tygodnia Kościół będzie przeżywał najważniejsze momenty, skoro wspominać będzie najważniejsze wydarzenia z życia Jezusa, skoro otwierać się będzie na tajemnice największego Boskiego Dzieła, które trwa w Kościele, trzeba się do tego przygotować. W naszych sercach Bóg składa swoją miłość do dusz, miłość do Kościoła. Tak jak Jezus przyszedł na ziemię z miłością do Ojca i z miłością do człowieka i z tej miłości do Ojca i człowieka wypełniał dokładnie wolę Ojca, sekunda po sekundzie, i godził się na wszystko, czego oczekiwał od Niego Ojciec, tak teraz my napełnieni Bożą miłością MAMY PODJĄĆ TĘ SAMĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA DUSZE I ZA KOŚCIÓŁ, JAKĄ MIAŁ W SWOIM SERCU JEZUS, bo w nas Jezus żyje. W tym czasie szczególnie MAMY STARAĆ SIĘ ŚWIADOMIE JEDNOCZYĆ SIĘ Z NIM, by to, co jest w Jego Sercu – miłość, odpowiedzialność i pragnienie wypełnienia woli Ojca do końca – było w nas, bo Jezus w nas żyje.

Na początku Wielkiego Postu w szczególny sposób jednoczmy się z Jezusem w Ogrodzie Oliwnym, gdy Jezus zmaga się ze straszliwą męką duchową i fizyczną, kiedy widzi dokładnie dzieje Kościoła, całą swoją Ofiarę składaną za wszystkie dusze (i te, które przyjmą Zbawienie, i te, które odrzucą), kiedy szatan podchodzi do Niego bardzo blisko i niemalże swymi pazurami dotyka Jego Ciała, chciałby to Ciało rozerwać. Nie może tego zrobić, więc stara się to czynić z Jego Duszą. A Jezus zmagając się duchowo, już przeżywając mękę, zaczyna pocić się krwawym potem. BĄDŹMY Z NIM ROZWAŻAJĄC JEGO MĘKĘ, starając się wejść w Jego Serce, Duszę, starając się zobaczyć to wszystko, co w Nim było, niemalże poczuć wszystkie wątpliwości, lęki, obawy, cierpienie. I razem z Nim podejmijmy decyzję, BY Z NIM WYPEŁNIĆ WOLĘ OJCA.

Jeszcze jeden obraz, aby lepiej zrozumieć, dlaczego Bóg od dusz tak małych i słabych oczekuje czegoś, co właściwie dotyczy wielkich świętych. Spróbujmy wyobrazić sobie mrowisko, takie dużo mrowisko w lesie, ogromny kopiec. To wielkie mrowisko widoczne jako kopiec nad ziemią, ale i schodzące w głąb ziemi, zostało zbudowane przez maleńkie mrówki. Jedna mała mrówka miałaby problem ze zrobieniem tak ogromnego mrowiska, ale one wszystkie razem zbudowały to mrowisko. W mrowisku mrówek jest tysiące i miliony. Wystarczyło, że każda z nich wzięła jedno ziarenko piasku, jedną igłę ze świerku czy z sosny i przeniosła. A więc każda mrówka dokonała czegoś bardzo małego, właściwie nic nieznaczącego. One wszystkie razem czyniły dokładnie to samo, to, co jest ich zadaniem, co akurat Bóg złożył w nich, w ich instynkcie. Do tego ich stworzył, a one dokładnie to zrobiły i powstało ogromne mrowisko – duży kopiec i w głąb ziemi schodzące mrowisko.

Każdy z nas jest duszą maleńką i sam nie jest w stanie uczynić wielkiego kopca. Nie jest w stanie zostać wielkim świętym, przez którego Bóg przeprowadzi jakieś wielkie dzieło w Kościele, tak jak wielkim świętym był np. św. Franciszek. Ale Bóg połączył nas, dusze maleńkie, byśmy razem złączeni, tak jak mrówki, każdy by wykonał swoje zadanie – jedno ziarenko piasku i jedna igła świerkowa – i razem, jeśli każdy to przyniesie, jeśli nasze serca, każde, podejmie wysiłek trwania przy Jezusie, powstanie coś wielkiego. Jako Wspólnota, tak jak wielki Święty uczestniczyć będziemy w Wielkim Dziele, które Bóg przeprowadzi poprzez całą Wspólnotę, poprzez maleńkie serca razem złączone. I powstanie piękna budowla, odrodzony zostanie Kościół, uratowane będą dusze. Dlatego nie trzeba rezygnować, zniechęcać się ze względu na swoje słabości. Trzeba spojrzeć na mrówkę i sobie uświadomić, że jest się częścią ogromnej Wspólnoty i że Bóg od Wspólnoty oczekuje Wielkiego Dzieła. KAŻDY NA MIARĘ SWOICH MOŻLIWOŚCI MA STARAĆ SIĘ, MA PODEJMOWAĆ WYSIŁEK, a Bóg jednocząc nasze dusze sprawi, że to, co było dawniej życiem jednego świętego, to, co było jego uczestnictwem w świętości Boga, teraz będzie uczestnictwem całej Wspólnoty, wszystkich dusz złączonych razem. Cieszmy się, ponieważ w każdym momencie uczestniczymy w wypełnianiu woli Bożej poprzez całą Wspólnotę. Cieszmy się, ponieważ trwamy przed Jezusem, u Jego stóp, przez cały czas. Nawet, jeżeli w danym momencie ty wykonujesz swoje obowiązki i nie możesz trwać u stóp Jezusa nawet myślą, bo musisz cały zaangażować się w pracę, to Bóg łączy twoją duszę z innymi duszami, a część z nich właśnie trwa u stóp Jezusa. I ty w tym uczestniczysz. A potem ty będziesz całym sercem trwać u stóp Jezusa, a one będą pracować i będą uczestniczyć w twoim byciu u stóp Jezusa. Bóg tego dokona, On łączy nasze serca.

Zaufajmy, uwierzmy, że Bóg tego dokonuje. Z UFNOŚCIĄ I WIARĄ STARAJMY SIĘ KAŻDEGO DNIA TRWAĆ Z JEZUSEM, JEDNOCZYĆ SIĘ Z NIM, TERAZ BYĆ Z NIM W OGRODZIE OLIWNYM. Poczucie odpowiedzialności za dusze, za Kościół, które może przerażać swoją wielkością, niech będzie motywem naszego działania; nie przerażeniem, ale radością, że Bóg również i nas zechciał zaprosić do takiego dzieła, w którym jest tak wielka odpowiedzialność za Kościół. JESTEŚMY WŁĄCZENI W ODPOWIEDZIALNOŚĆ SAMEGO JEZUSA ZA DUSZE I ZA KOŚCIÓŁ. Oczywiście na swoją miarę, małe dusze – maleńka miara, ale razem tworzymy wielką siłę.

Swoje serca połóżmy na Ołtarzu, prosząc, by Duch Święty przekonywał nas do tego.

Dziękczynienie

Panie mój! Znowu serce wypełnia szczęście. Jesteś. Przyszedłeś. Choć dusza tak mała, choć serce tak słabe, a jednak nie zrażasz się tym, przyszedłeś i jesteś. Panie mój, pragnę Ci powiedzieć, że Ty jesteś moim Królem, jesteś moim Bogiem, jesteś wszystkim. A ja chcę Ci służyć, chcę Cię kochać, kochać miłością największą, najpotężniejszą. Chcę zapłonąć wielkim ogniem miłości, by obejmować nim Ciebie.

Panie mój, bardzo pragnę, aby Twoja miłość rozpalała moje serce, aby Twoja miłość wypełniała mnie całego, prowadziła mnie. Ufam, że skoro przyszedłeś do mojego serca, to i Ty pragniesz tego samego. Chcesz poprzez moje serce kochać wszystkie dusze. Będę więc ufać ponad wszystko, że Ty nie patrząc na moją małość, nie patrząc na moje słabości, w moim sercu będziesz kochał i rozlewał swoją miłość na cały świat. Ja nie muszę tego czuć, Boże, ja nie muszę tego doświadczać, ja ufam, że będziesz to czynił. Będę wyrażać swoją wdzięczność, będę najszczęśliwszą duszą na świecie, bo oto Bóg w moim sercu mieszka; oto Bóg poprzez moje serce objawia światu miłość.

O, Panie mój, jakie to szczęście, gdy dusza może uczestniczyć w Twojej miłości, w Twoim życiu, w Twoim bycie. Bądź uwielbiony, Boże, w moim sercu, w którym zamieszkałeś!

Adoracja Najświętszego Sakramentu

Jezu mój! Tak bardzo cieszę się, że jesteś w moim sercu, jesteś na Ołtarzu i że jesteś tu obecny przenikając wszystko. Dziękuję Ci, że zapraszasz mnie do swojego życia. Zapraszasz mnie do uczestniczenia w tym, co jest najważniejsze – w Twojej misji. Chcę całym sercem odpowiedzieć na to zaproszenie. Chcę, Jezu, być blisko Ciebie. Chcę być jak najbliżej, jak jeszcze nigdy dotąd. Proszę, daj mi swego Ducha, abym otworzył się na Twoje prowadzenie, na Twoją miłość. Bardzo pragnę być z Jezusem. Napełniaj mnie, Duchu Święty, miłością. Napełniaj moją duszę i przenoś ją w miejsca, gdzie jest Jezus. Proszę Cię, Duchu Święty, abyś prowadził moją duszę, abyś poprowadził ją do Ogrodu Oliwnego. Abyś otwierał oczy mojej duszy, by one widziały – Jezusa. Otwieraj moje serce, aby ono czuło tę Obecność, aby współodczuwało z Jezusem. Aby moje serce wiedziało, co dzieje się w Sercu Jezusa.

Duchu Święty, jesteś Miłością moją. Kocham Ciebie! Od pewnego czasu w szczególny sposób mi towarzyszysz. Wierzę, że i teraz skoro Bóg zaprasza, by być z Jezusem, by być blisko, to pomożesz mi. Wierzę, że weźmiesz we władanie moją duszę i uczynisz wszystko, co Ty chcesz. Ja chcę być Ci posłuszny. Chcę robić to, co Ty będziesz mi dyktował. Kocham Cię, Duchu Święty! Proszę, przyjdź!

***

Panie mój! Pragnę towarzyszyć Ci we wszystkim, co jest przeżyciem, doświadczeniem Twego Serca. Chcę być z Tobą, Jezu, również wtedy, kiedy modlisz się przed męką. Chciałbym, Jezu, choć trochę moim sercem móc poczuć to, co dzieje się w Tobie, aby lepiej zrozumieć, by lepiej z Tobą współczuć, by modlić się ze świadomością, co jest ważne.

Klękam przed Tobą, mój Jezu, by adorując Ciebie wspierać Twoje Serce, aby dodawać Tobie otuchy, aby podtrzymywać Ciebie, gdy będziesz słaniał się na nogach pod ciężarem tego, co zobaczy Twoje Serce. Pragnę, Jezu, to wszystko czynić z miłością. Wiem, że tylko to, co czynię z miłością prawdziwą ma sens i moc. Będę więc prosić Ciebie, Duchu Święty, abyś napełniał mnie miłością. Proszę Ciebie, by moje serce, choć tak małe, zostało napełnione miłością Boga, świętą, czystą – pełnią miłości. Proszę, Duchu Święty, Ty dotknij mego serca, Ty otwórz moje serce, Ty napełnij je miłością swoją. A potem poprowadź tam, gdzie Ty zechcesz. Czyń to, co Ty chcesz. A moje serce będzie Tobie oddane, posłuszne. Proszę, przyjdź Duchu Święty!

***

Dziękuję Ci, Duchu Święty! Ujmujesz moją duszę, wypełniasz całą i przenosisz w swój świat. Pozwalasz mojej duszy przebywać w obecności Boga. Dajesz jej oglądać, dajesz jej widzieć wydarzenia z życia Jezusa. Dziękuję Ci, Duchu Święty, za to, że moje serce wypełnia radość, pokój; za to, że moje serce pełne jest miłości. Proszę, abyś pozwolił mi teraz stanąć w Ogrodzie Oliwnym i podejść do Jezusa. O, Panie mój, dziękuję Ci! Dziękuję Ci, że mogę być przy Tobie towarzysząc Ci w Twoim cierpieniu. Dziękuję Ci, że pozwalasz mi łączyć serce z Sercem, aby współodczuwać.

Mój Jezu, jak bardzo zbladłeś. Twoja twarz, Jezu, zdaje się być już tak umęczoną, twarz nie do poznania, zmieniona przez mękę. O, Panie mój, jaki smutek bije z Twojej twarzy i jakie cierpienie! Twój wzrok zdaje się błądzić, patrzeć i nie widzieć. O, mój Jezu, cały jesteś drżący, cały osłabiony. Na czole, na rękach, na Twoich plecach widzę pojawiające się krople Krwi. Twoje ubranie, Jezu, nasiąka Twoją Krwią. Ta Krew kapie na ziemię, ścieka po Twojej twarzy, kapie z Twojej brody. O, Panie, cały jesteś spocony Krwią.

Mój Jezu, pozwól, że obejmę Ciebie, przytulę. Wiem, że niczym jest to, co czynię – moje serce tak małe i słabe. Ja sam też jestem przyczyną Twojej męki, ale chciałbym, Jezu, choć obecnością swoją odrobinę wesprzeć Twoje Serce. Tak jest obolałe, tak chore, tak osłabione. Wezmę Twoje Serce, Jezu, wezmę je w swoje dłonie, przytulę do mojego, ucałuję, obejmę je miłością swoją. Ja wiem, Jezu, to wszystko jest niczym wobec Twojej męki, cierpienia, bólu. Ale, Panie mój, cóż mogę jeszcze zrobić? Czuję się bezsilny wobec ogromu cierpienia, które doświadczasz, wobec zła, które atakuje Ciebie. Czuję się bezsilny wobec faktu, iż i ja jestem powodem Twoich cierpień. Panie mój, wybacz mi! Przypadam do stóp Twoich, aby błagać Ciebie o przebaczenie. Nie chcę, abyś cierpiał. Nie chcę Ciebie ranić. Nie chcę Ciebie zasmucać. Chcę Cię kochać tak wielką miłością, która zdolna by była objąć Ciebie – Boga, stanąć pomiędzy Tobą a oprawcami i przyjmować uderzenia i razy, które będziesz doświadczał. Wiem, Jezu, to wszystko nie dla mnie. I wiem, że niejeden raz jeszcze to ja Ciebie będę krzyżować.

Pragnę kochać Ciebie wielką miłością. Udziel mi tej łaski, abym kochał Ciebie tak bardzo, że z miłości do Ciebie już nigdy więcej nie uczynię nic, co by Ciebie zasmuciło, zraniło. Chcę tak bardzo kochać, aby być Ci posłusznym we wszystkim. Chcę tak bardzo kochać, aby mieć otwarte serce i słyszeć wszystko, co mówisz do mnie, aby znać Twoją wolę w każdej sprawie, w każdej chwili. Chcę tak kochać, aby cała boleść Twego Serca, cały ból, całe cierpienie było również moim. Panie mój, tak bardzo chcę kochać, by tą miłością towarzyszyć Ci. Ciągle mam świadomość, Jezu, że jestem niczym. Dlaczego więc dajesz mi takie pragnienie? Skoro niczym jest wobec Twojej męki, jej wielkości cokolwiek człowiek by uczynił wobec Ciebie dobrego, to dlaczego dajesz mi pragnienie tak wielkiej miłości, która zdolna by była objąć Ciebie, pocieszyć? Nie rozumiem, Jezu, ale poddaję się temu pragnieniu, ufając, że pochodzi od Ciebie. Kocham Ciebie, Jezu!

***

Jezu, Umiłowany mój! Wlałeś we mnie pokój. Moje serce doznało pokoju. Dziękuję Ci! Ono było bliskie rozpaczy, a Ty dałeś pokój. Tak wielka jest przepaść, Jezu, pomiędzy Twoją miłością i cierpieniem Twoim a mną. Tak wielka przepaść pomiędzy Twoją doskonałością a moją nędzą, moją nicością. Dziękuję Ci, że ująłeś moją duszę, aby nie umarła z przerażenia, gdy patrzy na tę przepaść. Aby nie umarła z bólu widząc, że niczym jest to, co czynię wobec Ciebie w obliczu Twojej męki, Twego cierpienia, które jest nieskończone. Nawet w takiej chwili, kiedy Ty przeżywasz mękę, dbasz o mnie, o moje serce. Jaki jesteś dobry, Jezu! Jaki delikatny! W tym pokoju, który obejmuje moje serce przychodzi do mnie zrozumienie. Mam kochać tak, jak potrafię – całym sercem, choć ono jest małe. Mam tak, jak potrafię, tę miłość Tobie okazywać, mimo, że to będzie po ludzku. Mam starać się otwierać serce na Ciebie, Jezu, by Ci towarzyszyć w Ogrójcu. Mam stale próbować jednoczyć się z Tobą, choć nie rozumiem wszystkiego do końca. Naraz zobaczyłem, Jezu, że pomimo przepaści, jaka nas dzieli, to moje staranie, moja miłość, moje czuwanie przy Tobie ma ogromny sens. Choć to wszystko, co z mojej strony jest niczym, to jednak ma sens.

Panie mój! Będę przy Tobie trwać, będę Ciebie kochać, będę ocierać Twoje Łzy i Twój Pot, będę Ciebie podtrzymywać, będę Ci mówić słowa miłości, zapewniać, że Zbawienie przyjmie wiele dusz. Będę z Tobą, Jezu! Dziękuję Ci za to, co uczyniłeś z moją duszą; za to, co zrozumiałem, co odczułem i za to, że podtrzymujesz moje serce, że trzymasz je w swoich dłoniach. Tylko w Twojej bliskości, Jezu, przy Twojej obecności, przy Twojej łasce mogę patrzeć na Twoją mękę. Dzięki temu, że podtrzymujesz mnie, Boże, moje serce nie pęka z bólu i nie umieram z rozpaczy nad tym, co dajesz poznać.

O, Panie mój, kocham Ciebie! Kocham Ciebie za wszystkie dusze.

Kocham Ciebie za tych, którzy odrzucają Twoją miłość;

Kocham Ciebie za tych, którzy będąc w Twoim Kościele odeszli, a swoim odejściem, zachowaniem pociągnęli innych;

Kocham Ciebie za wszystkie dzieci, które ranią Ciebie brakiem miłości, brakiem swojej czystości, obojętnością;

Kocham Ciebie za wszystkie dusze konsekrowane, które stały się tak zimne, że więcej zadają Ci bólu niż dają miłości; za te dusze, które stworzyłeś specjalnie dla Siebie, wyposażając w niezwykłe łaski i dary, przeznaczając do ścisłego zjednoczenia ze Sobą, a które to dusze, pełne pychy, sobie przypisały chwałę, spadając na samo dno piekła;

Kocham Ciebie za wszystkich kapłanów, którzy przystępując do Ołtarza mają serce obciążone grzechem, w sposób niegodny biorą Ciebie w swoje ręce i bez wiary wypowiadają Słowa Konsekracji;

Kocham Ciebie za tych kapłanów, którzy wiodą świeckie życie i bardziej obrażają Ciebie;

Kocham Ciebie za tych, którzy są powodem cierpień innych, których serca owładnięte złem, złością, nienawiścią wywołują zło i cierpienie tysięcy ludzi;

Kocham Ciebie za każde serce, które nie chce spojrzeć na Twój Krzyż, które odwraca się od Ciebie;

Kocham Ciebie i pragnę kochać więcej. Pragnę kochać wielką miłością, aby choć odrobinę zmniejszyć Twój ból; aby choć odrobinę Twoje Serce tak nie cierpiało;

Kocham Ciebie, Jezu! Moją miłość kładę na Twoim Sercu, aby była balsamem, ukojeniem, pocieszeniem;

Kocham Ciebie, Jezu!

***

Dziękuję Ci, Jezu! Podtrzymujesz cały czas moje serce. Masz rację, Jezu, gdy mówisz, że dusza nie jest w stanie znieść świadomości tak wielkiego cierpienia Boga. Dziękuję Ci, Jezu! Pragnę kochać Ciebie i łączyć się w tej miłości ze wszystkimi duszami. Chciałbym obiegać cały świat, by wszystkie dusze zgarniać i przyprowadzać do Ciebie, byśmy wszyscy razem kochali. Skoro, Jezu, dałeś porównanie do mrówki i mrowiska (cóż może jedna mała mrówka, ale gdy jest ich tysiące ..?), więc będę otwierać serce na Twoją miłość, abyś Ty tę miłość rozlewał na innych. Gdy z innymi duszami staniemy u Twego boku, Jezu, to już będzie nas cała armia i kochać będziemy wielką miłością. Gdy połączysz serce z sercem, to będziemy płonąć wielkim ogniem.

Panie mój, choć tak trudno zrozumieć, choć tak trudno zobaczyć sens, choć w obliczu wielkości Twej męki, moje poczynania wydają mi się niczym, to, Panie mój, ufam, wierzę, że dusza najlepiej oddaje Ci chwałę wtedy, kiedy wypełnia powołanie, które dałeś. Tak, jak przyroda chwali Ciebie najpiękniej, bo jest taka, jaką Ty stworzyłeś – wszystkie zwierzęta żyją tak, jak Ty chcesz, aby żyły i robią to, co Ty chcesz, swoim życiem oddają Ci chwałę; rośliny swoim wzrostem, kwitnięciem oddają Ci chwałę – choć nie rozumiem tak wielu rzeczy, też chcę oddawać Ci chwałę, wypełniając powołanie, które mi dajesz, będąc tym, kim mnie stworzyłeś. A skoro pragniesz, aby moje serce kochało i aby z miłością trwało przy Tobie i otwierało się na Twoją obecność, to chociaż uświadamiam sobie tak wielką swoją nicość, ogromną słabość, uchwycę się ufności, że sam fakt, iż będę Ci posłuszny odda Ci chwałę. A mnie napełni miłością tak wielką, że tą miłością będę mógł zarażać inne dusze. Będę kochać i z ufnością łączyć się w tej miłości z innymi duszami, z wiarą, że gdy połączymy nasze serca, to będziemy kochać wielką miłością. Będziemy kochać Ciebie i wspierać. Będziemy stać przy Tobie i wspierać Ciebie. To nie będzie już tylko jedna marna dusza, będą nas tysiące, miliony. I nie będziesz sam, Jezu.

A teraz proszę, udziel łaski memu sercu i podtrzymaj je, bo pęknie widząc Twoje cierpienie. Nie pozwól, Boże, abym już kiedykolwiek zasmucił Ciebie czy zranił. Nie pozwól mi! Oddaję Ci moją wolę, prawo dysponowania mną. Oddaję Ci całego siebie. Nie chcę sobą rozporządzać, chcę, żebyś Ty mną dysponował według swojej woli. Tylko wtedy nie będę Ciebie ranić, zasmucać, nie będę Ci dodawać bólu. Będę modlić się o to, by żadna dusza nie odwróciła się od Twojej miłości. Ale Ty, Jezu, daj mi swoje błogosławieństwo, bo tylko ono da mi moc, wytrwałość. Tylko ono uczyni możliwym te wszystkie moje pragnienia, postanowienia. Tylko Ty jesteś w stanie sprawić, że będę należeć do Ciebie, że będę kochać. Tylko Ty, Jezu, możesz przemienić moje serce w Swoje. Tylko Ty, Jezu! Pobłogosław mnie, Jezu.

Wprowadzenie w drugi dzień

W naszych sercach jest miłość do Jezusa, dlatego zapraszam, byśmy i dzisiaj razem adorowali Go, razem towarzyszyli Mu na Jego drodze. I dzisiaj zapraszam do Ogrójca, by poprzez bycie przy Jezusie, poprzez połączoną miłość wszystkich serc pomóc Mu, wspierać Go, pocieszać. Po prostu kochać, bo tylko miłość jest w stanie pomóc Jezusowi. Tylko miłość jest w stanie towarzyszyć prawdziwie. Tylko miłość może przyjąć na siebie część bólu, który dotyka Jezusa. Miłość daje nam uczestnictwo w Jego całym Dziele.

Starajmy się więc ze wszystkich sił o miłość. Ona poucza nas. Ona nasze serca uformuje, poprowadzi tak, byśmy mogli wejść w głębię życia Jezusa, w głębię Jego przeżyć w czasie Ogrójca, w czasie Drogi Krzyżowej, a w ten sposób poznamy tajemnice Zbawienia.

Na ten czas błogosławię was – W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.

Adoracja Najświętszego Sakramentu

Witaj, mój Jezu! Witaj, moja Miłości! Jakże wdzięczny Ci jestem za to, że zaprosiłeś mnie do Ogrójca, że dotknąłeś mojego serca, przemyłeś moje oczy, abym mógł spotkać się z Tobą. Dziękuję Ci za dotyk miłości. Ten dotyk sprawił, że moje serce ożyło. Moje serce doświadczyło Twojego cierpienia. Sprawiłeś, że zobaczyłem, jak bardzo Ciebie ranię, jak wielkim bólem jest każde moje przewinienie, każdy mój grzech. Cóż z tego, że ja nazywam go lekkim, skoro Twoje cierpienie jest tak ogromne, Twój smutek tak wielki? Dziękuję Ci, że przebudziłeś moje serce. Bardzo bym chciał, Jezu, móc towarzyszyć Tobie w każdej sekundzie Twojej męki. W każdej będę Ciebie kochać, choć czuję wielką bezsilność, wielką niemoc, choć mam świadomość, że moja miłość jest tak maleńka i słaba. Wiem jednocześnie, iż jest to jedyna rzecz, którą mogę Ci dać i która w jakimś stopniu będzie wsparciem, będzie Tobie towarzyszyć. To jest jedyne, co mogę Ci ofiarować.

Chcę prosić Ciebie, Duchu Święty, abyś szczególnie przez czas Wielkiego Postu obdarzał mnie miłością, wypełniał moje serce miłością, dotykał mego serca, by otwierało się na obecność Jezusa. Chcę prosić Ciebie, Duchu Święty, abyś Ty dawał mi nowe oczy, które przenikać będą Ducha, dzięki którym będę lepiej widzieć sprawy duchowe. Och, jak bardzo chciałbym, Panie mój, móc każdego dnia towarzyszyć Ci, mieć świadomość ciągłego przebywania z Tobą w Ogrójcu, z Tobą podczas Twojej męki. Męczy mnie świat zewnętrzny, tak dużo bodźców. Świat zewnętrzny tak bardzo atakuje mój umysł, moje serce, moją duszę, wdziera się do mego wnętrza. A ja chciałbym w moim sercu przebywać tylko z Tobą, bez tego, co na zewnątrz. Proszę Ciebie, Duchu Święty, abyś udzielał mi tych łask. Proszę, abyś na stałe objął moją duszę, zamieszkał w moim sercu. Tobie, pod Twoje panowanie chcę się oddać, abyś poprowadził mnie w głąb mojej duszy, tam, gdzie przebywa Jezus. Abym mógł z Nim żyć i Go kochać. Proszę Ciebie, Duchu Święty!

***

Jesteś moją Miłością, Jezu! Ja wiem, że to maleńka miłość, taka słaba, ludzka miłość, niezdolna do takiej ofiary, jak Twoja. Ale ufam, Jezu, że gdy będę kochać Ciebie nawet tą moją zwykłą, małą miłością, to Ty poprzez samą bliskość swoją, poprzez Twoją obecność we mnie będziesz przemieniał tę miłość. Ufam, że gdy będę trwać przy Tobie, gdy będę bliziutko Ciebie, będę poznawać Twoją miłość. I wtedy moje serce dozna przemiany. Ufam, że gdy będę przebywać przy Tobie, będę zanurzać się w promieniach Twojej miłości. Twoja miłość będzie obejmować mnie, moje serce i wypełniać je. Ufam, Jezu, że ta bliskość z Tobą sprawi, że Twoja miłość będzie we mnie, Twoje życie – we mnie; wszystko, co Twoje – we mnie, bo wiem, że Ty jesteś we mnie. Ufam, że tak otworzysz mnie na Twoje przebywanie w mojej duszy, że całego mnie przemienisz.

O, Panie mój! Pragnę żyć w promieniach Twojej miłości. Pragnę żyć w Twojej obecności. Pragnę, Jezu, towarzyszyć Ci we wszystkim, w każdym Twoim doświadczeniu, w każdym cierpieniu. Pragnę, abyś zabierał mnie do Ogrójca, abyś przecierał moje oczy, by widziały Twoją modlitwę, aby widziały Ciebie, gdy przyjmujesz wolę Ojca. Pragnę, Jezu, przytulać się do Ciebie, trwać u stóp Twoich. Nie potrzeba mi wiele, wystarczy, że będę mógł przytulić się do stóp Twoich, Panie. I tak pozostanę, i kochać będę ogromnie. Wiem, że to wystarczy, bo widzę i czuję, jak moje serce się zmienia za każdym razem, gdy pozwalasz mi przebywać w tej bliskości swojej. Zmienia się mój sposób patrzenia na wszystko. Doznaję wzruszenia i wtedy pragnę tylko Ciebie, tylko być przy Tobie. O, Panie mój, pozwól mi! Udzielaj mi takiej łaski! Przecież i Ty pragniesz mieć przy Sobie dusze, które Cię kochają. Znając nas, Ty wiesz, jak bardzo jesteśmy mali i słabi, ale jednak pragniesz nas mieć przy Sobie. Proszę Cię, Jezu, abyś brał nasze dusze, abyś pozwalał nam być przy Sobie tak bliziutko. Będziemy Ciebie kochać. Naszymi sercami otoczymy Ciebie. Będą niczym tarcze. Będą chronić, choć troszeczkę, przyjmować na siebie ból, który doznajesz.

Panie nasz, prosimy, aby Twoje błogosławieństwo już na stałe umieściło nas przy Tobie, otworzyło nasze serca na Twoją miłość. Aby Twoje błogosławieństwo sprawiło, iż będziemy czuli na każdy Twój ból, na każde natchnienie płynące od Ciebie. Spraw, by czas Wielkiego Postu był wyjątkowym czasem, byśmy jak nigdy dotąd jednoczyli się z Tobą. Prosimy, pobłogosław nas, Jezu.

Podsumowanie

Wszystko opiera się na miłości. Jeśli serce jest pełne miłości, wtedy miłość prowadzi te serce do Jezusa i podpowiada, w jaki sposób towarzyszyć Jezusowi we wszystkim. Podpowiada każdego dnia, co czynić i w jaki sposób. Wtedy miłość kieruje każdym słowem, każdym spojrzeniem, każdą czynnością. Miłość daje też odpowiednie zrozumienie Bożego miłosierdzia, Bożej miłości, Bożego przebaczenia. Daje właściwe spojrzenie na siebie samego i swoje słabości. Starajmy się przede wszystkim o miłość. Ona zaprowadzi nas do Jezusa, do Ogrodu Oliwnego. To ona podyktuje, w jaki sposób pomóc Jezusowi, trwać przy Nim, wspierać Go. Miłość podyktuje naszemu sercu, jak się modlić, jak adorować, jak sprawić, by cały dzień był trwaniem u stóp Jezusa, by przez cały dzień, pomimo obowiązków, być przy Nim.

Człowiek tak stara się o wiele różnych rzeczy, chce ogarnąć wszystko. Swoim umysłem stara się dociec wszystkiego. Chce wszystko sobie zorganizować, chciałby poznać wszystko. Również osoby, które zajmują się sprawami duchowymi, które chcą uświęcenia, popełniają błąd, że starają się o własnych siłach wszystko osiągnąć, wszystko objąć, wszystkiemu podołać. Chcą posiąść wiedzę w różnych dziedzinach, by jeszcze lepiej należeć do Jezusa. A przecież, aby do Niego należeć, aby być przy Nim, aby trwać w zjednoczeniu potrzebna jest tylko miłość. Jeśli potrzebna będzie jakaś wiedza, Bóg tę wiedzę duszy da, ale najpierw dusza musi otworzyć się na miłość, by ta miłość ją poprowadziła. Bóg przychodząc do duszy, zbliżając się do niej, objawia się duszy, a wtedy ona rozumie o wiele więcej niż by wyczytała w książkach. Wtedy ona już wie, bo poznała, bo doświadczyła.

Więc i my nie szukajmy w książkach, nie nasłuchujmy z różnych stron takich czy innych osób, ale OTWÓRZMY SERCA, ABY KOCHAĆ. Prośmy, aby Bóg dał miłość naszym sercom. Prośmy Ducha Świętego, aby On nas poprowadził drogą miłości. NAPRAWDĘ WYSTARCZY MIŁOŚĆ. Niczego innego nie potrzebujemy, miłość wszystko uczyni. Miłość jest wszystkim.

W czasie Wielkiego Postu potrzeba tylko miłości. Jeśli serce kocha, to będzie szło za Jezusem. Będzie pragnęło być blisko Niego, będzie pragnęło wspierać Jezusa. Jeśli nie będzie miłości to cały wysiłek intelektualny na nic. A w końcu człowiek nie da rady ze swoimi różnymi uczuciami i emocjami, bo będzie buntował się przeciwko temu, co narzuca umysł. Ale jeśli serce napełni się miłością, to człowiek całym sobą zapragnie być z Bogiem. I będzie czynił wszystko, aby przy Nim trwać. Jego postawa będzie wypływała z wnętrza. STARAJMY SIĘ O MIŁOŚĆ!

Zakończenie

Czas Wielkiego Postu sprzyja wyciszeniu, zbliżeniu się do Boga. Zatem korzystajmy z tego czasu łaski, który już się rozpoczyna. Teraz cały nasz wysiłek pójdzie na to, by trwać przed Bogiem wypraszając światło dla zgromadzenia.

A więc starajmy się, by nasze serca były czyste, otwarte, by były zasłuchane w Bogu. Trwajmy przed Nim ze świadomością, że to Bóg będzie napełniał nas swoją mądrością, że to On jest Tym, który daje, bo tylko On posiada wszystko. Tylko On jest Skarbcem wszystkiego, tylko On posiada bogactwo. Natomiast my możemy jedynie oczekiwać. Jedynie podnieść dłonie, by w te dłonie Bóg mógł złożyć swoje bogactwo. W postawie wyciągniętych dłoni będziemy trwać przed Nim, prosząc, by dał swojego Ducha. Będziemy trwać pokornie, z uniżeniem, niczego nie planując, niczego nie przewidując. Starajmy się, by nasze serca były wolne od wszelkiego wyobrażenia i nastawienia, od wszystkiego, bo dopiero wtedy, gdy będzie miejsce w tych sercach, Bóg złoży swoje dary, swoje światło, swoją mądrość.

Starajmy się, by nasze serca były wolne dlatego, że w tych sercach już zakiełkowało nowe życie, już jest zalążek Bożej mądrości, Bożego światła. W głębi serc tych trzech osób już zostały złożone pragnienia. Poprzez trwanie przed Bogiem i odsuwanie od siebie wszystkiego, co jest naleciałością świata zewnętrznego, poprzez oczyszczanie się ze wszystkich brudów, ze wszystkiego, co człowiek nazbiera w ciągu swojego życia, to ogołacanie się przyniesie naszym duszom korzyść, bo pozwoli wydobyć to, co jest w ich głębi.

Czas, kiedy trwać będziemy na modlitwie jest czasem dla całej Wspólnoty, a więc wszyscy łączmy się w modlitwie, w trwaniu, w oczekiwaniu na światło Ducha Świętego. Wpierajmy się duchowo, wypraszajmy otwartość serc, mądrość, miłość, wielką ogromną gotowość na to, by słuchać, by przyjąć i potem, by żyć tym, co otrzymamy od Boga. To czas specyficzny dla Wspólnoty, dla tego zgromadzenia; czas, w którym potrzebne jest odsunięcie się od wszystkiego, a wejście jedynie w relacje z Bogiem. To swoiste wejście do świątyni i nie wychodzenie z niej przez ten cały czas; to ciągłe, nieustanne przebywanie z Bogiem.

Starajmy się uczynić wszystko, by móc trwać przed Bogiem, by jednoczyć się, by słuchać, by otwierać swoje serca. Maryja będzie razem z nami nieustannie prosić Ducha Świętego. Nieustannie będzie modlić się adorując Boga razem z nami.

Na ten czas błogosławię was – W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>