Adwentowy dzień skupienia, cz. 3

Wprowadzenie

 Miłość przyciąga Miłość. Miłość jest wszystkim, daje wszystko, wszystko zapewnia. Jeśli dusza pragnie, aby w jej sercu, w jej głębi, w jej wnętrzu narodził się Bóg, jeśli pragnie spotkać Go prawdziwie, jedyne, czego potrzebuje, to kochać. Oczekiwanie na Boga nie musi być oczekiwaniem w pełni świadomym, na kogo się czeka i w jaki sposób ma się odbyć to spotkanie. Najważniejsze jest, aby dusza pragnęła z miłości. Dusza też może prosić Boga, aby pozwolił jej poznać Go, aby otworzył jej serce na poznanie Boga. Wtedy Bóg objawiając się duszy ukazuje, Kim jest.

Dzisiaj z miłością w sercu będziemy prosić, aby Bóg objawił każdemu z nas swoje Oblicze, aby ukazał, Kim jest. Będziemy prosić tylko dlatego, że z miłości pragniemy się z Nim spotkać, że pragniemy poznać Tego, którego umiłowaliśmy. Pozostawmy więc za sobą wszystkie doświadczenia, wszystko to, co wiemy o Bogu, aby mógł bez przeszkód i ludzkich różnych słabości objawić Siebie każdej duszy. Postarajmy się pozostawić za sobą doświadczenia i własne postrzeganie Boga, aby nie ograniczać Go w tym objawieniu się duszy i aby wyobrażenie o przychodzącym na świat Niemowlęciu, dotychczasowe przyjmowanie Jezusa przede wszystkim jako maleńkiego, bezbronnego Dzieciątka nie przysłoniło tego objawienia, które Bóg pragnie dać każdej duszy.

Konferencja

Miłość jest wszystkim. Miłość czyni serce wrażliwym, otwiera serce, daje właściwe spojrzenie, zrozumienie pewnych spraw. Dusza, która kocha Boga jest przez miłość prowadzona. Miłość wyjaśnia jej wszystko, objawia jej Boga. Jeśli dusza kocha Boga, to każdy czas w roku liturgicznym jest dla niej czasem szczególnym, kiedy może spotykać się z Jezusem i poznawać Go ciągle od nowa. Czas Adwentu to również przepiękny czas dla duszy, podczas którego dusza tęskni za Bogiem oczekując Go, wyglądając, pragnąc się z Nim spotkać. To oczekiwanie duszy powinno wiązać się z rezygnacją z dotychczasowego wyobrażenia o Bogu. Dusza powinna pozostawić wszystko, ponieważ pragnie spotkać prawdziwego Boga i chce poznać Jego Oblicze. Nie znaczy to, że dotychczasowe doświadczenia musiały być złe, natomiast chodzi o to, by dusza wolna od wszystkiego pozwoliła Bogu objawić się jej tak, jak On chce. Wszelkie nastawienia duszy ograniczają jej spojrzenie na Boga. Sprawiają, że nawet, jeśli dochodzi do spotkania i Bóg objawia jej Siebie, to dusza ogranicza to objawienie. Sama ogranicza poprzez powracanie pamięcią do dawniejszych spotkań, wyobrażeń, do swoich różnych pragnień czy dążeń.

Jesteśmy już na takim etapie w kroczeniu drogą duchową, że rozumiemy w jakimś stopniu te sprawy. Przeżywaliśmy Adwent wiele razy, doświadczaliśmy spotkania z Bogiem podczas Świąt Bożego Narodzenia i tym razem Bóg pragnie spotkać się z nami. Chce objawić się każdemu z nas, chce przyjść do każdego z nas, chce narodzić się w każdym z nas. Natomiast narodzenie się Boga w sercu nie musi koniecznie oznaczać narodzenia się Maleńkiego Dzieciątka. Jezus przyjął postać Niemowlęcia, ale to zupełnie nie umniejsza Jego jako Boga, jako Stwórcy, jako Króla Wszechświata. Nie umniejsza Jego mocy, wszechwładzy, Jego potęgi. To tylko oczy ludzkie widzą jednostronnie – widzą Maleńkie Dzieciątko. Poprzez Adwent dobrze byłoby trochę zmienić swój sposób patrzenia, dobrze byłoby przygotować oczy duszy, aby widziały głębiej, aby zanurzały się w przesłanie, które niesie Boże Narodzenie. Przygotowanie podczas Adwentu ma być oczyszczeniem serca, które wolne od wszystkiego, czyste, jest w stanie zobaczyć przychodzące Światło i przyjąć je całe do swego wnętrza, by wypełniło całkowicie serce. Gdy serce jest czymś skażone, gdy wypełnione jest po części jakimiś sprawami, wspomnieniami, ale i grzechami, wtedy Światło, które nawet zagości w nim nie będzie rozpromieniać całej osoby, bo będzie stłumione tymi wszystkimi rzeczami, które są w sercu.

Narodziny Boga nie oznaczają jedynie Narodzin Maleńkiego Jezusa, a więc przyjścia Boga pod ludzką postacią. Dusza miłująca patrzy oczami duszy. Przenika niejako sprawy ducha i w sposób duchowy pojmuje pewne sprawy. Kiedy dusza prawdziwie miłuje i zdolna jest do zrezygnowania ze wszystkiego, by poznać Boga, wtedy Bóg objawia jej Siebie. W różny sposób Bóg przychodzi do duszy i w różny sposób objawia jej Siebie. Dobrze jest, jeśli dusza wszystkie swoje siły przeznacza na przygotowanie się do tego spotkania. Czas Adwentu jest bardzo krótki, trwa tylko niecałe cztery tygodnie, to naprawdę mało. Jeśli zważymy, że człowiek przez całe życie przygotowuje się do ostatecznego spotkania z Bogiem i zazwyczaj spotyka się nieprzygotowany, to te cztery tygodnie są wręcz niczym, niemniej jednak należy potraktować je bardzo poważnie.

Na czym ma polegać to przygotowanie na spotkanie z Bogiem? – NA UŚWIADOMIENIU SOBIE, ŻE KOCHAM BOGA. KOCHAM GO CAŁYM SERCEM I BARDZO PRAGNĘ SIĘ Z NIM SPOTKAĆ. BARDZO PRAGNĘ, BY NARODZIŁ SIĘ W MOIM SERCU. Nie do końca rozumiem, co to oznacza i w jaki sposób ma wyglądać to spotkanie, ale pragnę Boga. Z każdą chwilą to pragnienie wzrasta. Z każdą chwilą dusza tęskni coraz bardziej, coraz bardziej też rozmiłowując się w Bogu. Przez cały czas Adwentu dusza stara się żyć tym oczekiwaniem, myśleć o Bogu, uświadamiać sobie, że ma przyjść Bóg. Bóg! Nie zwykły człowiek, ale jej Stwórca, jej Zbawiciel. Ciągłe powracanie myślą, na Kogo ona czeka, ciągła próba uświadamiania sobie, Kim jest Ten, na którego ona czeka, ciągłe staranie się by kochać stale od nowa, świeżą, nową miłością sprawia, że rzeczywiście dusza cała nastawiona jest na spotkanie, cała zwrócona jest ku Bogu. Całą sobą wszystkimi zmysłami duszy oczekuje, nasłuchuje, wypatruje. W końcu tak bardzo kocha i tak bardzo pragnie, że zaczyna cierpieć. Nie wie już, co mogłaby uczynić ze sobą, aby spotkać się z Bogiem. Gotowa jest wyskoczyć ze swego ciała, by biec na spotkanie Boga. Gotowa jest na wszystko, by tylko ujrzeć Go. I właśnie to OCZEKIWANIE, W KTÓRYM CIĄGLE WZRASTA MIŁOŚĆ DUSZY DO BOGA, JEJ PRAGNIENIE UJRZENIA GO, TĘSKNOTA ZA NIM JEST ISTOTĄ SAMEGO PRZYGOTOWANIA DO SPOTKANIA. Duszę przygotowuje, usposabia miłość. Miłość odpowiednio nastraja duszę, by mogła spotkać się z Bogiem, a nie minąć. Czasami mówi się, że dwie osoby rozumieją się, bo nadają na tych samych falach. Dokładnie o to chodzi. Bóg jest Miłością, a dusza kochająca zaczyna odbierać te same fale, które wysyła Bóg. Im bardziej przemienia się w miłość, im bardziej kocha, tym większe szanse na spotkanie, tym bliższe spotkanie, tym pełniejsze poznanie, lepsze zrozumienie.

Dusze czasem oczekują spotkania z Bogiem myśląc, iż przebiegać będzie w sposób niezwykły, że towarzyszyć temu będą jakieś niezwykłe zjawiska. Czasami nawet jest tak, że dusza bardziej czeka na te niezwykłości niż na samego Boga, a to nie o to chodzi. W różny sposób Bóg objawia się duszy. I to Bóg wybiera ten sposób. Wybiera ze względu na duszę, na to, jaka ona jest, na jakim stopniu rozwoju. Wybiera stosownie do duszy, aby odniosła jak największe korzyści. Czasem dusze zazdroszczą innym takiego bliskiego spotkania z Bogiem, nie rozumiejąc, że to bliskie spotkanie z Bogiem właśnie tamtej duszy było najbardziej potrzebne i tamta dusza właśnie to spotkanie mogła najpełniej odebrać. Każda dusza jest inaczej nastrojona, tak jak instrumenty muzyczne – każdy inny, inaczej musi być nastrojony. Trzeba w odpowiednie struny uderzyć, w odpowiednie miejsce dmuchnąć, odpowiednie klawisze nacisnąć, aby dany instrument mógł przepięknie zagrać. Jeśli podejdziemy do fortepianu i zaczniemy dmuchać, nie uzyskamy żadnego dźwięku. Jeśli podejdziemy do skrzypiec i będziemy chcieli naciskać klawisze, których nie ma, nie uzyskamy żadnego dźwięku. Ale jeśli podejdzie wirtuoz, ujmie skrzypce w swoje ręce i zagra po mistrzowsku, tak jak należy, wydobędzie z tych skrzypiec najpiękniejsze melodie. Inny muzyk zagra jak należy na fortepianie i wszyscy będą zachwyceni. Każdy z tych instrumentów potrzebuje innego sposobu podejścia, inaczej się na nich gra. Bóg wie, jakim instrumentem jest każdy z nas i czego potrzebujemy, aby wydobyć z nas najpiękniejsze melodie, aby doszło do prawdziwego spotkania i aby wybrzmiewająca melodia zachwyciła nas, może i inne dusze. Dlatego też nie oczekujmy konkretnego objawienia. Nie wiemy, jakim jesteśmy instrumentem i w związku z tym, w jaki sposób Bóg zagra na naszej duszy. Jeśli otworzymy się tak, że będziemy gotowi na to, co Bóg pragnie nam dać, dojdzie do spotkania – Bóg objawi nam Siebie.

Podczas tego Adwentu w sposób szczególny Bóg pragnie objawić nam Siebie samego jako Stwórcę, jedynego Pana, jako Króla i Władcę Wszechświata. Chce, abyśmy w tym Maleńkim Dzieciątku zobaczyli Wszechpotężnego Boga. Sposób, w jaki Bóg objawi nam Siebie zależy od Niego i od naszych dusz. Chce jednak, abyśmy przyjmując Narodzenie Jezusa pod ludzką postacią niemowlęcia, uświadamiali sobie:

  • Kim tak naprawdę jest Ten, który się rodzi i jakie ma to znaczenie dla duszy?
  • Kim jest i w związku z tym, jaka jest odpowiedź duszy na Tego, który przychodzi?
  • W jaki sposób dusza przyjmuje tak niezwykłego Gościa?

Przyjęcie Jezusa, jako Króla ukazują w pewnym stopniu dary składane Mu przez Mędrców. Ta zewnętrzna forma odzwierciedla głębokie zrozumienie, kim jest Maleńkie Dziecię. My w swoich sercach mamy przeżyć, doświadczyć spotkania z Bogiem. Patrząc na Dzieciątko nasze serce ma otworzyć się na Boga. Napełnione miłością, dotknięte Bożą łaską doświadczy w sobie spotkania z Bogiem, które przemieni dotychczasowe życie, da początek nowemu życiu. Prawdziwe spotkanie duszy z Bogiem odmienia ją. Sprawia, że dusza zaczyna nowe życie. Za każdym razem, kiedy dusza prawdziwie przeżywa spotkanie z Bogiem podejmuje nowe życie, widzi swoje powołanie i chce je zrealizować. Tak było w życiu Świętych, tak jest w życiu wielu ludzi, szczególnie tych, którzy swoje życie poświęcili Bogu. Oni doświadczyli autentycznego, prawdziwego spotkania duszy z Bogiem, dlatego weszli na nową drogę życia. Dlatego często odważnie zaczęli robić coś, czego my byśmy się nie podjęli, bo to Bóg daje odwagę. To Bóg pociąga duszę, to On ją przynagla, to On sprawia, że dusza już nie chce niczego innego. Ona chce tego, co wskazuje jej Bóg.

Za każdym razem, kiedy przeżywamy Adwent i potem Boże Narodzenie ważne jest doświadczenie spotkania z Bogiem, które za każdym razem do czegoś przygotowuje i wprowadza na jakąś drogę – ważne jest dla nas jako dla Wspólnoty, ponieważ jesteśmy wspólnotą wewnątrz Kościoła i realizujemy powołanie, które Bóg dał wspólnocie; realizujemy pewną misję, którą wyznacza nam Kościół. By dobrze to rozumieć, trzeba spotkać się z Bogiem, bo to On jest siłą duszy, mądrością, energią, On też jest wytrwałością duszy, daje poczucie sensu; tego, co dusza ma robić. W Kościele rozpoczął się Rok Miłosierdzia. Żeby ten Rok zauważyć, żeby zrozumieć sens ustanowienia tego Roku Miłosierdzia i żeby czerpać łaski, które płyną w tym Roku trzeba spotkania duszy z Bogiem. Nic nie dzieje się w oderwaniu od życia Kościoła. Jeśli dusza żyje tylko dla siebie, realizuje tylko wytyczoną przez siebie drogę, nie jest w Kościele. To, czym żyje Wspólnota jest życiem również Kościoła, to, czym żyje Kościół jest życiem również Wspólnoty. Choć czasami wydaje się, że są różne działania, różne sprawy, różne rzeczy do zrealizowania, to jednak wszystko ze sobą jest połączone i ma wpływ na siebie nawzajem. Starajmy się o dobre przygotowanie duszy na spotkanie rodzącego się Boga. Módlmy się, by nasza dusza napełniona miłością otworzyła się na objawienie Boga, który chce duszy Siebie dać, ukazać, dać poznać po to, byśmy mogli jeszcze bardziej żyć życiem Kościoła i byśmy mogli stawać się pożyteczną cząstką Kościoła. Byśmy stawali się żywymi latoroślami w całym drzewie Kościoła; nie zwiędłymi liśćmi, suchymi gałęziami, ale żywymi latoroślami, żywą częścią, która razem z całym pniem tworzy piękne drzewo, rośnie, rozwija się, kwitnie i przynosi owoce. Gałąź sama z siebie, w oderwaniu od drzewa nie będzie rosła, kwitła i przynosiła owoców, ale w połączeniu z drzewem przynosi owoce. I to nie jest zasługą tej gałęzi. Przyjmijmy, że Bóg ma pewne plany wobec każdego z nas i patrząc chociażby na to, co dzieje się we Wspólnocie, na łaski, jakich Bóg udziela, te plany muszą być wielkie. Nie szkodzi, że nie znamy ich, że nie rozumiemy wielu spraw. Skoro Bóg tak prowadzi tę Wspólnotę, to musi mieć wobec niej bardzo poważny plan. Zatem przyjmujmy pouczenia także do siebie bardzo osobiście. Przejmijmy się nimi i starajmy się na nie odpowiedzieć, dając z siebie wszystko. Teraz otwierajmy serca na miłość, prosząc, by Bóg przygotował nas do spotkania z Nim podczas Bożego Narodzenia, by było ono prawdziwym objawieniem się Boga duszy. Miejmy też świadomość, że to ma służyć Kościołowi, abyśmy prawdziwie stawali się żywymi cząstkami, z których tryska źródło życia dla Kościoła.

Papież ogłosił Jubileuszowy Rok Miłosierdzia. Jest to Rok Łaski. Czy zastanawialiśmy się, dlaczego, na czym ma polegać, o co chodzi? Człowiek często tak już osłuchał się – ta organizacja ogłasza rok takiego człowieka, inna ogłasza rok innej osoby, albo rok jakichś działań. Wszyscy coś ogłaszają, czymś żyją. Przyzwyczailiśmy się do tego, że wiecznie coś gdzieś jest, jakaś akcja, ogłoszenie, coś się przeżywa, niektórzy muszą do tego się przygotowywać, pracować i w związku z tym nie do końca dusze przejmują się tym, co czyni Papież. A to nie jest jego wymysł, jego widzimisię, Papież ogłasza Rok Miłosierdzia pod natchnieniem Ducha Świętego.

Czym jest miłosierdzie? Otwarciem się Boga nad słabością człowieka, Jego pochyleniem się nad grzesznością człowieka i udzieleniem łaski: Oto daję ci człowiecze samego Siebie, abyś był szczęśliwy. Kocham cię człowieku i pragnę twego szczęścia. Żeby te słowa usłyszała każda dusza na świecie, my mamy iść drogą pouczeń. Jaki jest z tym związek? Ogromny! Jeśli nasze dusze będą żyć miłością, przyjmą objawienie Boga, a więc prawdę, Kim jest Bóg, będą żyć Bogiem. Żyjąc Bogiem będą stawać się świadkami Boga, Jego miłości i miłosierdzia, którego tak potrzebuje cały świat. I poprzez nas Bóg będzie mógł rozlewać swoje miłosierdzie na cały świat, poprzez nas da objawienie światu swojej miłości. A więc w Roku Łaski uczestniczyć będziemy w pełni w życiu Kościoła. Każdy dzień w tym roku jest naznaczony łaskami. W każdym dniu Bóg wylewa łaski, pragnąc, by wszyscy przyjęli Jego miłość i miłosierdzie. O to mamy się modlić. KAŻDEGO DNIA, O KAŻDEJ GODZINIE MAMY ŚWIADOMIE UŻYCZAĆ BOGU SWEGO SERCA, BY MIESZKAJĄC W NIM ROZLEWAŁ MIŁOŚĆ I MIŁOSIERDZIE NA ŚWIAT. Ale żeby to się działo, trzeba słuchać tego, co mówi Bóg w tej Wspólnocie, próbować otworzyć się na to i prosić o łaskę, a Bóg użyczy każdemu, kto będzie pragnął.

Bardzo dużo wątków poruszyliśmy dzisiaj, bardzo dużo spraw. Trudno jest objąć wszystko umysłem, trudno jest spamiętać wszystko. Zatem, połóżmy swoje serca na Ołtarzu i poprośmy Ducha Świętego, aby nas poprowadził poprzez ten Adwent. Niech nas przygotowuje i sprawia, że nasze serca będą skore Go słuchać – będą chciały Go słuchać i przyjmować miłość.    

Dziękczynienie

Dziękuję Ci, Jezu! Za wszystko Ci dziękuję! Za tę cudowną obecność Twoją w moim sercu, za Twoje przyjście do mojego serca, za Twoje pochylenie się nade mną; za to, że Ty – Bóg, a jednak schodzisz ze swego Tronu, aby zagościć w maleńkiej duszy – dziękuję Ci, Jezu! Jesteś szczęściem moim, jesteś moją Miłością, radością moją. Chciałbym umieć Ciebie uwielbiać, chciałbym umieć modlić się, pięknie mówić, aby wychwalać Ciebie i Twoją miłość. Chciałbym móc włączyć się w chór Aniołów i Świętych, aby prawdziwie uwielbić Ciebie. Ufam, Jezu, że to, co dzieje się w moim sercu, miłość, jakiej doświadczam, czułość, że to również staje się uwielbieniem Ciebie. Ufam, że moje pragnienie, by Ciebie wielbić już jest uwielbieniem. Moje pragnienie, by żyć dla Ciebie zdaje się już być uwielbieniem.

Chciałbym, Jezu, sprostać wszystkim Twoim oczekiwaniom wobec mnie, ale Ty wiesz, że to wszystko jest za trudne dla mnie – tak wielkie, tak mądre, ja jestem za mały, by temu wszystkiemu sprostać, zapamiętać, aby tym żyć. Pozwól, Jezu, że ja po prostu będę radować się Tobą, który mieszkasz we mnie. Będę Ci każdego ranka mówić o tym, że Ciebie kocham i będę Cię zapraszać do całego dnia. W ciągu dnia będę Ci mówić o miłości i będę Ciebie słuchać, bo zapewne będziesz chciał mi powiedzieć, co mam robić i jak. A te wszystkie inne rzeczy pozostawię innym duszom. One na pewno będą umiały, na pewno zapamiętają. A jeśli jednak będziesz oczekiwał ode mnie tego wszystkiego, czego nie jestem w stanie wręcz ogarnąć, to ufam, że będziesz mi podpowiadał, a ja słuchać będę w moim sercu i szybciutko wtedy wszystko wykonam.

Kocham Ciebie, Jezu! Tak naprawdę pragnę jedynie móc Ciebie kochać jak najwięcej, miłością największą, móc żyć dla Ciebie, móc wpatrywać się w Ciebie. O, Panie, kocham Ciebie!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>