Ja jestem bramą owiec

Piękne porównanie słyszymy dzisiaj w Ewangelii. Jezus jest Bramą (J 10,1-10). Jezus jest Pasterzem. Chociaż jednocześnie wielokrotnie słyszymy i mówimy, że jest przecież Barankiem Bożym. Rozważmy przez chwilę, co oznaczają te sformułowania, jakie mają znaczenie dla ludzkiej duszy.

Przepiękne porównanie: Jezus jest Bramą. Rzeczywiście, na krzyżu zostało otwarte Jego Serce, a z tego Serca wypłynęła Krew i Woda. Serce otwarte na wieki stało się Bramą dla każdej duszy, aby przechodząc przez nią doznała oczyszczenia i znalazła się we wnętrzu Boga. I o tych duszach mowa jest w Apokalipsie, gdzie pojawiają się słowa o tych, którzy obmyli swoje szaty we Krwi Baranka, którzy je oczyścili (por. Ap 7,14). I mogą wtedy stać przed Bogiem, wielbić Go i oddawać Mu chwałę. Przepiękna to Brama – Serce Boga. Brama, która otwarta jest już na wieki. Brama, która się nigdy nie zamyka. I nie dość na tym – Brama, poprzez którą wylewa Bóg na cały świat swoje miłosierdzie. Przechodząc przez nią, człowiek jest obmywany, oczyszczany, uświęcany. Nie da się przejść przez tę Bramę i pozostać tym samym człowiekiem; i pozostać tą samą duszą naznaczoną grzechem.

Kiedy przechodzi się przez tę Bramę, szaty są lśniąco białe i są szatami wtedy już godowymi, szatami weselnymi. Cudowna to Brama Bok i Serce Jezusa Ukrzyżowanego, który właśnie skonał. Jakże piękna i jak wspaniała! Jeśli człowiek spróbuje choć przez chwilę rozważać tę Bramę, czym ona jest, nie ma możliwości, aby nie zachwycił się. Serce doświadczy dotyku Boga. Zbliżając się do tej Bramy, człowiek przecież zbliża się do Boga. Stając u jej wejścia, człowiek po prostu staje przy Jezusie, którego Bok właśnie został otwarty. A skoro z tego Boku płynie Krew i Woda, stojąc blisko, zbliżając się, człowiek jest obmywany. Innej opcji nie ma. Dusza jest obdarowywana. I to nie dlatego, że wyprosiła ten dar. Nie dlatego, że ciężko na ten dar pracowała. Otrzymuje ten dar, bo Bóg ją ukochał i dał sobie przebić Bok. Zechciał, by ten Bok, by to Serce, zostały otwarte na zawsze.

Kiedy dusza przechodzi przez tę Bramę, w sposób duchowy, doświadcza niezwykłej bliskości Jezusa, zjednoczenia z Nim. I staje przed majestatem Boskim, przed tronem. Jeśli Bóg jej udzieli tych łask, może wtedy uczestniczyć we wspaniałym uwielbieniu Boga czynionym przez aniołów i świętych. Może też uczestniczyć w wydarzeniach, które opisuje Apokalipsa, które są tak tajemnicze i niezrozumiałe dla zwykłego człowieka. Jednak dusza przez Boga wybrana może i w nich uczestniczyć. Po przejściu tej Bramy, dusza może doświadczyć różnych rzeczy, którymi Bóg pragnie ją obdarzyć. Mogą to być zaślubiny. Mogą to być zjednoczenie ze wszystkimi świętymi. Może to być zjednoczenie ze wszystkimi aniołami. Może to być również niezwykłe doświadczenie życia Bożego udzielającego się duszy, która ma wtedy zupełnie inne spojrzenie na ziemię i dusze na niej żyjące. Dusza ta, znajdując się we wnętrzu Boga, uczestniczy w jego rozlewie łask na ziemię. Może widzieć konkretne osoby i dusze obdarzane łaskami. Może też widzieć całe narody czy kontynenty. Może zrozumieć stan dusz we współczesnym świecie. Może zrozumieć co jest największym zagrożeniem dla dusz, by modlić się.

Niezwykła jest ta Brama, do przejścia której zaprasza Bóg. Ale Jezus jest też Pasterzem. Pasterzem miłującym swe owce, znającym każdą z nich. Pasterzem, który żyje w ogromnej bliskości ze swoimi owcami. I znowu, współcześnie człowiekowi trudno jest zrozumieć tę relację i się nią zachwycić. Bo cóż może być zachwycającego w wypasaniu owiec? Współczesny człowiek nie rozumie tej relacji, jaka była dawniej pomiędzy pasterzem i owcami, czym były tak naprawdę owce dla Żydów i w jaki sposób opiekowali się oni swoimi zwierzętami. A rzeczywiście dbali o nie bardzo. Czuwali nad nimi, opiekowali się bardzo. Dbali o ich zdrowie, o ich życie, nieraz narażali własne, by ochronić przed drapieżnikiem. Rzeczywiście pasterz znał każdą swoją owcę. Rzeczywiście troszczył się o każdą. Dla pasterza każda owca była cenna. Dlatego tak trudno zrozumieć dzisiaj człowiekowi, czym jest ta relacja pasterza do owcy. A w Starym Testamencie bardzo często porównuje się Boga do pasterza.

Jezus jest tym, który umiłował. Jest tym, który zna każdą duszę w stu procentach. Zna każdą bardzo dobrze. Każdą karmi dokładnie tym pokarmem, którego dusza potrzebuje. Nad każdą czuwa i za każdą oddał swoje życie. A więc jest Pasterzem doskonałym. Jest też Pasterzem, któremu zależy na każdej, nawet najmniejszej owcy. Żadnej nie pozostawia. Choćby działy się różne rzeczy, Jezus zawsze pamięta o każdej owcy. Każda jest tak cenną, że jeżeli trzeba by było, zdolny byłby pójść jeszcze raz na krzyż za nią. Dlatego tak bardzo cierpi, gdy któraś z dusz gdzieś się zagubi. Dlatego cierpliwie szuka. Dlatego do ostatniego momentu jej życia na ziemi czyni wszystko, aby powróciła do stada. Jest wzorowym Pasterzem, mając na myśli tych pasterzy w Izraelu ze Starego Testamentu; rzeczywiście Pasterzem, który dba o swoje owce.

Ale jest jeszcze jedno porównanie. Przepiękne. Jezus Baranek. W samym wyglądzie ofiarnego baranka jest coś bardzo smutnego, bardzo łagodnego. Baranki składane na ofiarę pokornie na tę ofiarę idą. Zabijane są. Nie ma w nich sprzeciwu. Jezus jest takim Barankiem – łagodnym, pokornym, Barankiem ofiarnym. Przy czym Jego ofiara jest ofiarą pełną, doskonałą, jedyną taką. Drugiej takiej nie ma. Prawdziwie ocala On swoich pierworodnych, naznaczając swoją Krwią. I do nich nie ma przystępu Anioł śmierci. Wszyscy, którzy wybielili swoje szaty we Krwi Baranka, ocaleją. Niezwykłe jest to porównanie do baranka, do wyjścia Izraelitów z Egiptu i do tamtego baranka. Baranek musiał być zabity i spożyty w całości. Jeśli rodzina nie mogła sama, razem z bliskimi sąsiadami zabijała baranka (por. Wj 12,3-23). Krew tego baranka była cenną, bo tylko ona chroniła rodzinę. Z tym, że tamte baranki wyzwoliły z więzów niewoli ludzkiej. Jezus Baranek ocala od śmierci i wyprowadza do życia. Jest to życie wieczne.

Spróbujmy na nowo dzisiaj spojrzeć na Jezusa. Spróbujmy na nowo rozważyć – Jezus Pasterz, Brama, Baranek. Spróbujmy przejść przez tę Bramę, by doświadczyć niezwykłych skutków. Spróbujmy zbliżyć się do Pasterza. Stańmy pod Krzyżem, by doświadczyć owoców ofiary Jezusa Baranka. Przystąpmy do Stołu, aby spożyć Go całego i zostać naznaczonym Jego Krwią. I niech nasze serca otworzą się na doświadczenie obecności Boga – Jezusa Pasterza, Baranka i Bramy. Abyśmy mogli wejść w to doświadczenie duchowe zupełnie innego świata, który jest światem realnym, rzeczywistym, prawdziwym. Byśmy mogli doświadczyć nieskończoności Boga, Jego chwały i majestatu. Byśmy mogli rozradować się Jego darami. Byśmy mogli zrozumieć to obdarowanie tak niezwykłe naszych dusz.

Połóżmy swoje serca na Ołtarzu i prośmy dzisiaj gorąco Ducha Świętego, by odnowił w nas doświadczenie Jezusa Baranka, Jezusa Pasterza i Jezusa Bramy. By te słowa nabrały dla nas nowego znaczenia i by stały się dla nas żywe. By dotykały serca, które zacznie nowe życie.

Adoracja

Witaj, mój Jezu. Witaj, Baranku. Przychodzisz dzisiaj do mnie właśnie w tej postaci – Baranka, Baranka ofiarnego. Klękam przed Tobą, Panie, a moje serce otwiera się na niepojętą rzeczywistość Twojej ofiary. Ofiary totalnej, całkowitej. Wszystko oddałeś dla mnie. W cudowny, choć niepojęty sposób, uczyniłeś siebie pokarmem dla mnie. I ja właśnie Ciebie całego przyjąłem. Spożyłem Baranka ofiarnego. I nie tylko Twoją Krwią się obmyłem, ale ja ją wypiłem. Jak pięknym jesteś, Panie. Jak cudowną Twoja ofiara. Twoje Ciało i Twoja Krew wprowadza mnie w nowe życie i ja czuję to w sobie. Czuję w sobie to nowe życie. Moja dusza, Panie, pojaśniała. Jasno zrobiło się w duszy mojej i wokół mnie, Panie. Tak jasno. Dusza czystą jest i nabrała zadziwiającej lekkości. Stała się wolną. Już nic jej nie ogranicza. Oczyściłeś ją, obmyłeś, uświęciłeś. Dlatego może stanąć przed Tobą. Uwielbiam Ciebie, Jezu. Bądź uwielbiony.

***

Kocham Ciebie, Jezu. Jezu Ukrzyżowany. Nie potrafię, Panie, pojąć Twojej ofiary. Przerasta mnie jej wielkość. Przeraża mnie jej moc i zachwyca mnie jej piękno. Pragnę, Boże, wtulić się w Ciebie. Pragnę przylgnąć do Twoich Ran i tak pozostać, już nigdy nie odejść. Gdy patrzę na Ciebie, jesteś tak łagodny, tak pokorny. Poddajesz się, Boże, temu cierpieniu. Przyjmujesz je w tak niezwykły sposób. O, Panie mój, Baranku mój. Chciałbym móc trzymać Ciebie w objęciach, tulić, Panie, Twoje Ciało, tak poranione. Przyciąga mnie Twoja łagodność, pokora, Twoja zgoda, Twoje milczenie. Przyciąga mnie Twoja miłość, która spływa na mnie wraz z Krwią. Tak bardzo pragnę Ciebie, Boże. Bądź uwielbiony, Jezu.

***

O, Panie, tylko Ty wiesz, jak moja dusza za Tobą tęskni, jak cierpi. Tylko Ty znasz to cierpienie, kiedy człowiekowi wydaje się, że już umiera z tęsknoty za Tobą, że jeszcze chwila, a ten ból oderwie duszę od ciała. A jednak, Panie, nie staje się tak. Jeszcze większe cierpienie obejmuje duszę, która za Tobą tęskni, a czuje się przywiązana do ziemi. Panie mój, pozwoliłeś przebić swój Bok. Pozwoliłeś zranić Serce, aby stało się Bramą dla każdego z nas do życia wiecznego. Pozwalasz duszy mojej przechodzić przez tą Bramę. Dlaczego zatem nie zrywasz tych ostatnich więzów z ziemią, abym mógł pozostać już na zawsze? Dziękuję Ci, Boże, za zdroje Twego miłosierdzia. To one oczyszczają duszę. To one czynią ją świętą. Jakże miłuję, Panie, Twoją Krew. Panie mój, miłuję Krew i Wodę, które wypłynęły z Twego Boku. Miłuję, Jezu, każdą Twoją Łzę wylana podczas męki. Miłuję każdą kroplę Potu. W każdej pragnę się zanurzyć. Czynię moje serce naczyniem dla zdrojów Twego miłosierdzia, aby mogły spoczywać w moim sercu. Kochane, czczone, aby zaznawały chwały. Zdaję sobie sprawę, Boże, że marnością jest wszystko to, co z mojej strony, naznaczone wielką słabością, nicością, nędzą. Ale ja ufam, że Ty wzbudzasz we mnie te pragnienia, więc miła Ci jest ta nędza, którą jestem i wszystko, co czynię, choć nędzne, miłe jest Tobie. Uwielbiam, Ciebie, Boże, za to, że przeprowadzasz mnie przez swoją Bramę, że moje szaty czynisz doskonale czystymi, białymi, że całego mnie przemieniasz, przystrajasz, że Ty czynisz mnie pięknym. Dziękuję Ci, że doświadczam Twego pragnienia mej duszy. Czuję, Panie, jak to Ty pragniesz mego piękna. Ty pragniesz mej duszy. Ty za nią tęsknisz. Ty ją kochasz. Dziękuję Ci, Boże, za to, co tak niepojęte i tak cudowne; za to, co wydaje się wręcz niemożliwe, a jednak staje się. Bądź uwielbiony, Panie. Bądź uwielbiony, Boże.

***

Dziękuję Ci, Boże. Stawiasz mnie przed tronem swoim i pozwalasz oglądać te niezwykłości i wspaniałości Nieba. Dziękuję Ci, Panie, za chóry anielskie, które otaczają Ciebie i w tak cudowny sposób śpiewem oddają Tobie chwałę. Dziękuję Ci za te anioły, które śpiewem i tańcem wielbią Ciebie. Dziękuję Ci, Boże, za wszystkich świętych; za to, że moje serce jednoczysz z nimi. I choć pojąć tego nie mogę, czuję się włączony w ich życie. Mamy jedno serce i jesteśmy jedno. Dziękuję Ci, Boże, za to, że umieściłeś mnie w swoim Sercu i mogę wraz z Twoim Sercem, poprzez jego miłość, patrzeć na ziemię. Dziękuję Ci, że uczestniczyć mogę w tym deszczu błogosławieństw, którym zraszasz ziemię. Dziękuję Ci, że w tym deszczu, w tych błogosławieństwach, o, Panie, jestem i ja. Choć maleńka dusza, znajduję się w każdej kropli tego deszczu. Dziękuję Ci, że mogę nawodnić ziemię, tak spragnioną Ciebie. Dziękuję Ci, że każda ta kropla jest miłosierdziem dla dusz, a ja mam swój udział w tym. Niepojęte rzeczy czynisz, Boże. Mój umysł za mały. O, Panie, kogo sobie wybrałeś? Duszę, która nic nie rozumie. Uwielbiam Ciebie, Boże, w Twojej miłości, która czyni rzeczy wielkie. Bądź uwielbiony, Panie.

***

Dziękuję Ci, Jezu, że jesteś Pasterzem. Dobrze się czuję jako Twoja owieczka i w dodatku uważam, że jestem tą najmniejszą owieczką, która potrzebuje, by ją nieść na ramionach. I z tego się cieszę najbardziej, bo Ty, Pasterz, bierzesz mnie na swoje ramiona. Jestem owieczką najsłabszą. Nie nadążam. Jestem owieczką, która niewiele rozumie, więc dlatego potrzebuję tej szczególnej opieki Pasterza. Dobrze mi, Panie, gdy bierzesz mnie w swoje objęcia. Wtedy czuję pokój w sercu. Wtedy niczego się nie lękam. Wtedy niczego się nie boję. Wtedy odważnie patrzę przed siebie. Ale kiedy stawiasz mnie znowu na ziemię i chcesz, abym jak ta owieczka sam trochę szedł, o, Panie, ile niepokojów i lęków, jakie przerażenie. I wtedy też uświadamiam sobie brak sił i to, że nic nie potrafię, że nic, nic… Więc wołam znowu Ciebie, Jezu. Wołam głośno, abyś usłyszał, tak, jak małe dziecko, które zostało gdzieś w tyle, przewróciło się, a rodzice nie widzą, bo nie oglądają się do tyłu. I ono musi głośno płakać, aby rodzice zwrócili uwagę. I ja też, Jezu, pragnę głośno wołać Ciebie, abyś zobaczył, że Twoja mała owieczka nie umie sama iść. Ona bardzo potrzebuje Twoich ramion. Ona pragnie Twojego przytulenia. Bez tego nie potrafię żyć. Bez tego umieram, Boże. Bez Ciebie nie istnieję. Ty jesteś światłem w mej duszy, radością. Ty jesteś sensem mego istnienia. Ty przynosisz pokój mej duszy. Ty sprawiasz, że każdego ranka wstaję i podejmuję trud życia. Tylko Ty. O, Panie, nawet nie chcę myśleć, co by było, gdybym musiał rano wstać bez Ciebie. Ty jesteś moją mocą i siłą. Ty jesteś, Panie, moim wypoczynkiem, moim zdrowiem. Ty jesteś, Panie, tylko Ty. Będę, Jezu, pokorną owieczką, posłuszną wobec Twych zaleceń. Robić będę wszystko, czego mój Pasterz oczekuje, bo pragnę być z moim Pasterzem. Bo pragnę być w tej owczarni. Bo pragnę Ciebie, Panie, tak bardzo, że nie znajduję żadnych określeń, aby to wyrazić, bo wszystkie są niczym. Kocham Ciebie, Boże, choć za każdym razem, kiedy wypowiadam te słowa, natychmiast uświadamiam sobie, jak marne są, jak nic nie znaczą w porównaniu z Twoją miłością. Zaprzeczają wręcz prawdziwej miłości. Ale pomimo to, Panie, ufając, że Ty prowadzisz moje serce, że Ty je dotykasz i pobudzasz do pragnień, tęsknoty i miłości, ufam, że wszystko to, co kieruje mój wzrok na Ciebie, co kieruje moje serce i duszę ku Tobie, że to wszystko pochodzi od Ciebie, że Ty to sprawiasz. Pozwalam się więc nieść tęsknocie. Pozwalam się nieść pragnieniom i przychodzę aż pod tron Twój, pod Krzyż. I tulę się do stóp Twoich, Panie. Całuję Rany Twoje, szczęśliwa, że mogę to czynić. Bądź uwielbiony, Panie.

***

Bądź ze mną zawsze, Jezu. Zawsze mnie prowadź. Zawsze mnie trzymaj w swoich objęciach. Pozwalaj mi przekraczać tę Bramę, by zanurzać się w twoim Sercu. Pragnę umiłować Ciebie tak, jak Ty umiłowałeś mnie. Przede mną droga, której nie znam. Wydaje mi się długa i niebezpieczna, ale Tobie ufam. Każdego dnia będę, Panie, prosić Ciebie, abyś był moim Pasterzem i abyś mną kierował. Każdego dnia pytać będę o twoją wolę, którą chcę posłusznie wypełniać. Każdego dnia chcę Ci służyć. Każdego dnia pragnę zbliżać się coraz bardziej ku wieczności. Proszę Ciebie, Jezu, pobłogosław nas.

 

Refleksja

Nasze życie wewnętrzne staje się coraz bardziej głębokie. To już nie jest to chodzenie po powierzchni, ślizganie się po powierzchni. To jest już wchodzenie w głąb, poznawanie tego, co tak naprawdę niepoznawalne. To otwieranie się na niezwykłą i przepiękną obecność Boga w każdym z nas. To obcowanie z Nim. A On ukazuje nam swój świat tak, jak chce i ukazuje to, co On chce ukazać. Dajmy się poprowadzić. Czyńmy to, o czym mówi. Bądźmy przy tym pokorni. Bądźmy posłuszni. A Bóg objawiać nam będzie swoją miłość i tajemnice swego Serca.

Błogosławię was. W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>