Czwarta zasada na maleńkiej drodze miłości – ubóstwo duchowe

Można być przywiązanym do spraw duchowych

W dalszym ciągu mówimy o ubóstwie duchowym, czyli o odpowiednim nastawieniu serca, by mogło ono stawać wobec Boga bez żadnego bagażu, balastu trzymającego serce przy ziemi. A przez to, by nie było ono przez wspomniany balast, ciężar, śmieci odgrodzone od Boga. Dusza uboga to dusza, która właściwie nic nie posiada. To posiadanie, bądź nie posiadanie jest wewnętrznym nastawieniem duszy. Mówiliśmy podczas wcześniejszej konferencji o nie przywiązywaniu się do różnych rzeczy, o tym, że ubóstwo duchowe wcale nie musi oznaczać ubóstwa materialnego, ponieważ człowiek, który nie posiada zbyt dużo rzeczy materialnych również może być bogaczem zachłannie przyciągającym wszystkie rzeczy do siebie, przywiązanym do różnych spraw i rzeczy, co sprawia, że nie można o nim powiedzieć, iż jest ubogi. Ale i odwrotnie, człowiek, który posiada majątek, jeśli do niego się nie przywiązuje, jeśli nie jest on dla niego najważniejszy, nie jest panem jego życia, a tylko dodatkiem, też jest ubogim w duchu.

Gromadzić można nie tylko sprawy materialne, czyli rzeczy, przedmioty. Można być przywiązanym nie tylko do przedmiotów, które nas otaczają, lub też do rzeczy, przyjemności. Gromadzenie i przywiązanie może dotyczyć również spraw duchowych. Często dusze, które wkraczają na jakąś drogę duchową odznaczają się pewnego rodzaju łakomstwem duchowym. Znaczy to, iż na przykład czytają jedną książkę za drugą. Muszą posiadać tę, następną i kolejną. Wciąż je kupują lub wypożyczają. Nieraz dochodzi do tego, że w nabywanych książkach szukają samych siebie. Szukają w nich potwierdzenia, że tak, oto jestem na tej, czy innej drodze duchowej, oto doświadczam to, czy tamto. I karmiąc w ten sposób swoją pychę nie karmią się właściwym pokarmem. Można przeczytać wszystkie książki święte, religijne mówiące o drogach rozwoju duchowego i pozostać na tym samym etapie słabego grzesznika. Można nawet poprzez takie właśnie obżarstwo duchowe, przez takie łakomstwo i taką pożądliwość posiadania trafić do piekła. Wszystko bowiem zależy od tego, jakie jest nastawienie serca, jaka jest intencja praktyk duchowych, a więc i czytania książek religijnych. Bardzo ważne zatem jest, aby człowiek potrafił stawać przed Bogiem i w prawdzie potrafił też osądzać swoje postępowanie. By potrafił dociec w jakim celu czyta na przykład daną książkę.

Kiedy przeanalizujemy swoje postawy, zachowania, jeśli uczynimy to szczerze, prosząc o pomoc Ducha Świętego, to On ukaże nam jak często we wspomnianych praktykach szukamy samych siebie. Jak często jesteśmy zachłanni do tego stopnia, że nie potrafimy już z czegoś zrezygnować. Także i nam może się przydarzyć to, iż nie widzimy już granicy zdrowego rozsądku, nie potrafimy kierować się miłością bliźniego, uważając, iż ciągła „modlitwa”, (tutaj wyraz „modlitwa” ujęta jest w cudzysłów), oddawanie czci wszystkim figurkom, obrazom, ołtarzom, uczestnictwo we wszystkich możliwych nabożeństwach jest objawem naszej religijności, naszej świętości. Jest to coś wręcz odwrotnego. To jest pycha duchowa, nie ubóstwo. Trzeba zatem być bardzo czujnym, ponieważ granica między prawdziwą, szczerą religijnością, modlitwą prostą płynącą z miłości do Boga, a modlitwą, w której zachłannie zaliczamy kolejny obraz, figurkę, nabożeństwo, jest bardzo delikatna i łatwo można ją przekroczyć. U takich osób, które przekraczają tę granicę możemy zaobserwować to, iż nie potrafią już dostrzec, rozróżnić, wyczuć gdzie jest miłość bliźniego, szacunek do drugiej osoby, bowiem stawiają na pierwszym miejscu swoją własną religijność, uważając, że jest to najważniejsze. Taka osoba postawi wyżej swoje uczestnictwo na przykład we Mszy  św. w dzień powszedni, nad poszanowanie czyjegoś czasu, mimo, że od tej drugiej osoby jest zależna z jakiegoś względu. Wydaje jej się, że wszyscy muszą respektować to, że ona modli się, czyta, uczestniczy w praktykach duchowych i w związku z tym ma prawo do tego, by nie szanować czyjegoś wysiłku, czasu, pieniędzy, bo przecież sprawy Boże są najważniejsze. To jest pycha. To nie jest pobożność.

Człowiek ubogi duchem, to człowiek na wskroś pokorny. To człowiek, który uznając swoje ubóstwo, swoją nicość nie będzie swoją osobą zajmował czyjegoś czasu. Nie będzie czynił tego specjalnie. Nie będzie od innych wymagał, by oni na jego rzecz coś poświęcali. Nie będzie też pochłaniał książek, ponieważ zdaje sobie sprawę z tego, iż najważniejsze jest spotkanie rzeczywiste duszy z Bogiem na modlitwie. Gdy tylko dostrzeże, że czytanie jakiejś książki religijnej, w jakimś nawet niewielkim stopniu budzi w nim pychę, w jakiejś innej  formie karmi miłość własną, przestaje czytać. Nie znaczy to, że książki religijne są złe; absolutnie, są bardzo dobre i potrzebne. Wszystko zależy od tego z jaką intencją coś się używa. Dobro i zło nie leży w związku z tym w książce, ale w sercu człowieka. Mówimy o książkach religijnych.

Co z Pismem Świętym? Bóg często duszom wybranym poleca czytanie jedynie Pisma św., właśnie z tego względu, aby żadne domieszki z książek nie powodowały zaciemnienia prawdziwego obrazu  duszy, bowiem łatwo przyjmuje się to co się czyta, jako swoje. Jednak czytanie Pisma św. musi odbywać się w prawdzie, wtedy, gdy wzywamy Ducha Świętego i poprosimy Go o poprowadzenie podczas tej lektury. Czytając Pismo św. należy być cały czas w postawie pokory przez Bogiem, bowiem mamy przed sobą Słowo wypowiedziane przez Boga. Dusza czytająca tylko Pismo św. też jest narażona na wspomniany wcześniej grzech pychy, bowiem może ona chwalić się tym, że czyta Pismo św., że Bóg jej coś powiedział poprzez Pismo św., że ona kieruje się Pismem św. I tutaj znowu trudno wyczuć ten niuans, kiedy jest to zwykłe dzielenie się Słowem Bożym, a kiedy występuje odrobina pychy. Dlatego dusza wybrana musi być ogromnie czujną, nieustannie badać intencje własnego serca; nasłuchiwać, co Duch Święty podpowie jej a propos jej własnego zachowania i postawy; aby zachować pokorę, aby wobec Boga stawać nieustannie ubogim, by wobec Boga mieć puste ręce; by serce duszy nie było przywiązane do czegoś, nie było z czymś związane wręcz łańcuchami; by to przywiązanie nie stało się kamieniem, kulą u nogi, która powstrzymywać będzie duszę i nie pozwoli jej ulecieć na wyżyny duchowe. Obciążenie samolotu też musi być odpowiednie. Podobnie i dusza, jeśli ma zbyt duży balast, nie może unieść się do Nieba. Porównując ciężar właściwy fizycy mogą stwierdzić, które to przedmioty są lżejsze, a które są cięższe, które łatwiej będzie można unieść, które trudniej podźwignąć. Oczywiście wchodząc w fizykę mówimy też i o kształcie tych przedmiotów. Dusza im mniej posiada przywiązań, im mniej jest zachłanna, im mniej łakoma i pożądliwa, tym szybciej, z większą lekkością kroczy ku górze. Im mniej zauważalna, im mniejsza, tym szybciej unosi się do Nieba.

Nieraz człowiekowi wydaje się, że już nic nie posiada, nie niesie żadnego ciężaru, przygląda się bardzo długo sobie i nic nie widzi, ale kiedy próbuje iść do Nieba, okazuje się, że coś chwyta za jego „ubranie” i trzyma człowieka przy ziemi. Co to znaczy? Że czasami wydaje nam się, że nie posiadamy jakichś przywiązań, nie jesteśmy bogaci, nie kolekcjonujemy jakichś rzeczy, dzielimy się; właściwie nic nas nie wiąże, a jednak nie możemy unieść się do Nieba przez to „ubranie”, bowiem ktoś chwyta nas za nie i trzyma, nie pozwalając ruszyć się nam z miejsca. Trzeba dostrzec to „ubranie”, a potem po prostu je zostawić. I tak jak Pan Bóg nas stworzył pójść do Nieba. A Pan Bóg stworzył duszę w sposób cudowny, uczynił ją piękną, więc po co te wszystkie balasty? Zostawmy to wszystko i tak jak Pan Bóg stworzył nasze dusze, niech się unoszą do Nieba. Prośmy o to dzisiaj Boga.

AKT POŚWIĘCENIA DUSZY NAJMNIEJSZEJ

Najświętsze Serce Jezusa, któreś tak bardzo ukochało ludzi i niczego innego od nich nie żądasz jak tylko miłości, Ja (N.N.) pragnąc zaspokoić pragnienie Twojego Boskiego Serca, przez ręce Maryi Niepokalanej, poświęcam się Tobie jako Twój (Twoja) „Maleńki(a)”. Przyrzekam starać się ze wszystkich sił, aby uczynić z mego życia nieustanny akt miłości, połączony z „tak – wszystkim z uśmiechem” i „tak – na wszystko z dziękczynieniem”. Przyjmij, o dobry Jezu ten mój akt oddania się Tobie, zanurz go w Twojej Przenajdroższej Krwi, pobłogosław go swoją wszechmocną łaską, abym był(a) Ci wierny(a) aż do śmierci i by akt miłości, zapoczątkowany tu, na ziemi, mógł kiedyś uwiecznić się w Niebie. O Serce Jezusa spragnione miłości i dusz, uczyń mnie Twoją małą Hostią miłości, abym mógł (mogła) współpracować z Tobą i z Matką Najświętszą w dziele zbawienia dusz. Amen. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>