55. Jezus przed swoimi sędziami (J 18,12-14; 19-24)

To kolejny fragment z Ewangelii według św. Jana, który dzisiaj wspólnie rozważymy

p1210841-3Wówczas kohorta oraz trybun razem ze strażnikami żydowskimi pojmali Jezusa, związali Go i zaprowadzili najpierw do Annasza. Był on bowiem teściem Kajfasza, który owego roku pełnił urząd arcykapłański. Właśnie Kajfasz poradził Żydom, że warto, aby jeden człowiek zginął za naród. 

Arcykapłan więc zapytał Jezusa o Jego uczniów i o Jego naukę. Jezus mu odpowiedział: «Ja przemawiałem jawnie przed światem. Uczyłem zawsze w synagodze i w świątyni, gdzie się gromadzą wszyscy Żydzi. Potajemnie zaś nie uczyłem niczego. Dlaczego Mnie pytasz? Zapytaj tych, którzy słyszeli, co im mówiłem. Oto oni wiedzą, co powiedziałem». Gdy to powiedział, jeden ze sług obok stojących spoliczkował Jezusa, mówiąc: «Tak odpowiadasz arcykapłanowi?» Odrzekł mu Jezus: «Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?» Następnie Annasz wysłał Go związanego do arcykapłana Kajfasza. (J 18,12-14; 19-24)

Komentarz: Na początek pragnę zwrócić waszą uwagę na ilość osób, które przyszły pojmać Jezusa. Mowa o tym jest już we wcześniejszym fragmencie. Judasz przyszedł po Jezusa z kohortą i strażnikami od arcykapłanów i faryzeuszy. Sama kohorta będąca pododdziałem legionu rzymskiego liczyła od 500 do 1000 żołnierzy. Gdyby nawet liczba zbrojnych zawarła się na tym najniższym pułapie ok.500 do 600 ludzi, każdy z bronią, to i tak ilość ich jest spora. Być może arcykapłani i faryzeusze obawiali się, że Jezus nie będzie sam. Zazwyczaj był w gronie apostołów. Bywali z Nim Jego uczniowie. Jednak Judasz dobrze wiedział, kto będzie z Jezusem. Była to garstka prostych ludzi, bez broni, zupełnie nie nastawionych do walki. Przyszli do ogrodu w zupełnie innym celu. Oczywiście arcykapłani mogli obawiać się, że gdy inni wyznawcy Jezusa, którzy też mogli przebywać w ogrodzie, dowiedzą się o pojmaniu, będą chcieli Go bronić, odbić. Mogli obawiać się rozruchów w mieście. Jednak dla utrzymania porządku w mieście też wysłano następne oddziały wojska. Dlaczego zatem taka ilość żołnierzy, by złapać jednego człowieka? W dodatku człowieka, który nigdy nie wykazywał postawy agresywnej, nie dążył do objęcia władzy, nie tworzył wokół siebie zbrojnych oddziałów, nie wzywał do buntu. Człowieka nastawionego do wszystkich pokojowo. Głoszącego miłość, dobro, przebaczenie. Uzdrawiającego, pocieszającego smutnych, pomagającego biednym.

Judasz i arcykapłani nie byli ślepi. Widzieli znaki, jakie czynił Jezus. Doświadczali Jego mocy. Oni bali się Go. Bali się nie tylko Jego słów, w których wyczuwali prawdę. Oni obawiali się, że Jezus użyje swojej mocy, aby się bronić. Widzieli też miłość, cześć i szacunek, jakim był otaczany. Widzieli wdzięczność ludzi biednych, którzy zaznali dobra od Niego. Podejrzewali, że przynajmniej niektórzy z nich mogą stanąć w Jego obronie. Chcieli schwytać Jezusa i Go zabić, ale się Go bali. Stąd ta ilość żołnierzy, która miała im zapewnić przewagę. Czytaj dalej

54. Jezus w Ogrójcu – Pojmanie (J 18,1-11)

W naszych wspólnotowych rozważaniach Ewangelii według św. Jana wchodzimy w opis Męki Jezusa Chrystusa

p1210841-3To powiedziawszy Jezus wyszedł z uczniami swymi za potok Cedron. Był tam ogród, do którego wszedł On i Jego uczniowie. Także i Judasz, który Go wydał, znał to miejsce, bo Jezus i uczniowie Jego często się tam gromadzili. Judasz, otrzymawszy kohortę oraz strażników od arcykapłanów i faryzeuszów, przybył tam z latarniami, pochodniami i bronią. A Jezus wiedząc o wszystkim, co miało na Niego przyjść, wyszedł naprzeciw i rzekł do nich: «Kogo szukacie?» Odpowiedzieli Mu: «Jezusa z Nazaretu». Rzekł do nich Jezus: «Ja jestem». Również i Judasz, który Go wydał, stał między nimi. Skoro więc rzekł do nich: «Ja jestem», cofnęli się i upadli na ziemię. Powtórnie ich zapytał: «Kogo szukacie?» Oni zaś powiedzieli: «Jezusa z Nazaretu». Jezus odrzekł: «Powiedziałem wam, że Ja jestem. Jeżeli więc Mnie szukacie, pozwólcie tym odejść!» Stało się tak, aby się wypełniło słowo, które wypowiedział: «Nie utraciłem żadnego z tych, których Mi dałeś». Wówczas Szymon Piotr, mając przy sobie miecz, dobył go, uderzył sługę arcykapłana i odciął mu prawe ucho. A słudze było na imię Malchos. Na to rzekł Jezus do Piotra: «Schowaj miecz do pochwy. Czyż nie mam pić kielicha, który Mi podał Ojciec?» (J 18,1-11)

Komentarz: „Jezus, choć był świadomy wszystkiego, co go czeka, wyszedł im naprzeciw”. Jezus wyszedł im naprzeciw. Te słowa mówią wszystko. Co znaczy, że Jezus wyszedł im naprzeciw?
On wiedział o knowaniach Judasza. Znał plany faryzeuszów, uczonych w Piśmie. Ponieważ jest Bogiem, wiedział, co dzieje się w ich sercach. Przenikał ich dusze i umysły. Żyjąc wśród ludzi dobrze wiedział, co dzieje się wokół Niego. Znał całą sytuację w Jerozolimie. Mimo to nie planował ucieczki. On wychodził naprzeciw tym wszystkim wydarzeniom. Naprzeciw ludzkim zamysłom. Chociaż zna dobrze ludzką słabość, wręcz nędzę. Wie, jak egoistycznym jest człowiek, myśli tylko o sobie. Mimo, że widzi obrzydliwość ludzkich planów i czynów. On wyszedł im naprzeciw. Dlaczego? Patrząc na ten fragment widzimy, że to nie spryt Judasza, ani przebiegłość arcykapłanów i faryzeuszów sprawiła, że Jezus został pojmany. On dał się im pojmać. On wyszedł im naprzeciw. Gdy pytają o Niego, odpowiada: Ja jestem. A czyni to w taki sposób, że same te słowa powalają ich na ziemię. On nie ucieka. Pozwala im wstać i ponownie zapytać. W tej odpowiedzi prześladowcy doświadczają jakiejś mocy, majestatu tak potężnego, że porażeni padają na ziemię, nie mając nad sobą, swoim ciałem władzy. Mimo to Jezus nie korzysta z okazji, by uciec. On specjalnie ukazuje tę moc i pozostaje. Przyjmuje świadomie wszystko, co ma nastąpić. Gdy Piotr próbuje walczyć i wyciąga miecz, Jezus każe mu go schować. Uświadamia mu, że to plan Ojca, Jego wola. Jezus ją przyjmuje. Świadomie, dobrowolnie. Dlaczego? Czytaj dalej

53. Prośba za przyszły Kościół (J 17,20-26)

Ponownie zapraszamy do wspólnego rozważania Ewangelii według św. Jana. Rozważany dzisiaj fragment wprowadza nas w głębsze zrozumienie Modlitwy Arcykapłańskiej Chrystusa.

p1210841-3Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał. I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś. Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata. Ojcze sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem i oni poznali, żeś Ty Mnie posłał. Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich». (J 17,20-26)

Komentarz: W tych słowach każdy powinien poczuć się wyróżniony przez Jezusa. Ponieważ to właśnie każdy człowiek wierzący jest tym, który dzięki ich (apostołów) słowu uwierzył w Jezusa. Jak ważni jesteśmy dla Jezusa, skoro w takiej chwili modli się za nas. A o co się modli? Otóż modli się o jedność wszystkich wierzących. Nie jest to jednak taka zwyczajna jedność. To ma być jedność prawdziwa, jaka jest pomiędzy Osobami Boskimi w Trójcy Świętej. A ta jedność jest niebywała! To jest jedna Miłość, jeden Duch, jedna Wola. Sami ludzie nie są zdolni do takiej doskonałej jedności między sobą. Ona jest darem Boga. Dlatego o ten dar Jezus modli się gorąco dla wszystkich. Po co jednak taka jedność pomiędzy ludźmi?

Taka jedność rodzi przepiękne owoce miłości. Owoce te są widoczne dla innych. Dzięki jedności zwykli wierzący stają się świadkami Jezusa, tak jak apostołowie. Żyją Bogiem, niosą Słowo, niejako kontynuują misję samego Jezusa! Świat potrzebuje miłości. Spragniony jest miłości! Choruje z braku miłości! To, co dzieje się obecnie w  świecie, to wynik braku miłości! Wszyscy wierzący mają swoim życiem przekonać świat o miłości Boga do człowieka. A objawiła się ona w pełni w Jezusie. Mają zatem przekonać, że Bóg wysłał Jezusa- swego Syna do ludzi, by Ten objawił im prawdziwe Oblicze Boga, a jest nim Miłość. Jezus wypełnił swoją misję w sposób doskonały dzięki zjednoczeniu z Ojcem. Teraz prosi za każdym z nas, byśmy i my mogli swoją misję wypełnić tak, jak On. Jezus dał wszystko, czego potrzebujemy do naszego zadania. Czytaj dalej

52. Prośba za uczniów (J 17,6-19)

Zapraszamy do dalszego rozważania rozdziału 17 Ewangelii według św. Jana

p1210841-3Objawiłem imię Twoje ludziom, których Mi dałeś ze świata. Twoimi byli i Ty Mi ich dałeś, a oni zachowali słowo Twoje. Teraz poznali, że wszystko, cokolwiek Mi dałeś, pochodzi od Ciebie. Słowa bowiem, które Mi powierzyłeś, im przekazałem, a oni je przyjęli i prawdziwie poznali, że od Ciebie wyszedłem, oraz uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał. Ja za nimi proszę, nie proszę za światem, ale za tymi, których Mi dałeś, ponieważ są Twoimi. Wszystko bowiem moje jest Twoje, a Twoje jest moje, i w nich zostałem otoczony chwałą. Już nie jestem na świecie, ale oni są jeszcze na świecie, a Ja idę do Ciebie. Ojcze Święty, zachowaj ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, aby tak jak My stanowili jedno. Dopóki z nimi byłem, zachowywałem ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, i ustrzegłem ich, a nikt z nich nie zginął z wyjątkiem syna zatracenia, aby się spełniło Pismo. Ale teraz idę do Ciebie i tak mówię, będąc jeszcze na świecie, aby moją radość mieli w sobie w całej pełni. Ja im przekazałem Twoje słowo, a świat ich znienawidził za to, że nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. Nie proszę, abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od złego. Oni nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. Uświęć ich w prawdzie. Słowo Twoje jest prawdą. Jak Ty Mnie posłałeś na świat, tak i Ja ich na świat posłałem. A za nich Ja poświęcam w ofierze samego siebie, aby i oni byli uświęceni w prawdzie. (J 17,6-19)

Komentarz: Uczestniczymy dzisiaj nadal w rozmowie Jezusa z Ojcem. Nadal znajdujemy się w tej cudownej przestrzeni relacji Ojciec- Syn. W miłości bez granic, doskonałej w swym pięknie, w swej mocy i nieskończoności. Jezus mówi Ojcu, iż objawił ludziom Jego imię. Czyżby do tej pory nie znali imienia Boga, który ich prowadził, dał przykazania, wielokrotnie ratował z opresji? Teoretycznie znali. Ale w praktyce- nie. Powiedzieliśmy wcześniej, że poznać, znaczy doświadczyć, doznać przemiany, przyjąć  do serca i odpowiedzieć na MIŁOŚĆ. Wtedy następuje poznanie. Spójrzmy na świętych. Oni poznali. Wiemy to po ich postawie życiowej. Już tu na ziemi żyli miłością przemienieni w Jezusa. Nie wszyscy z nich byli wykształceni w teologii. Nie mówi się o nich- teologowie, ale mówi się: ci, którzy umiłowali. Mówi się: czystego serca. Mówi się: całkowicie oddani Bogu. Wiedza i wykształcenie nie ma tu nic do rzeczy, chociaż wśród świętych są i takie osoby. Wróćmy do Ewangelii, którą dzisiaj rozważamy. Jezus objawił ludziom imię Ojca. Jakie jest zatem Jego imię, skoro tyle pokoleń narodu wybranego Go nie zna? Jak to możliwe? Jezus przyszedł na ziemię, by ukazać ludziom prawdę o Bogu. Przedstawić kogoś, znaczy podać imię. Imię Boga to MIŁOŚĆ. Całym swoim ziemskim życiem Jezus objawia MIŁOŚĆ. Po to przyszedł, by ukazać prawdziwe oblicze Ojca. By zmienić ten skrzywiony obraz, jaki mieli Izraelici. Czyni to od momentu poczęcia. Już w Zwiastowaniu można oglądać pełne miłości oblicze Boga. W życiu Maryi tak ściśle związanym z życiem Jezusa widzimy MIŁOŚĆ Bożą. W Jezusie, który będąc w łonie Matki udziela Ducha Świętego Janowi- synowi Elżbiety, też będącemu w łonie swej matki- widzimy objawienie MIŁOŚCI. To objawienie, które z każdym dniem coraz bardziej rozjaśnia całą ziemię, osiąga swoje apogeum na Krzyżu. W Jezusie objawione zostaje imię Boga- MIŁOŚĆ. Izraelici nadawali Bogu różne imiona. Przewijało się również spojrzenie na relację Bóg- człowiek jak na relację oblubieńców. Mimo to Żydzi zazwyczaj nie mieli tak bliskiej i ścisłej relacji z Bogiem. Kładli nacisk na wypełnianie licznych nakazów Prawa i rozliczanie się z nich. Brakowało w tym prawdziwej miłości. Bardziej przypominało rozliczanie się z fiskusem. Czytaj dalej

51. W obliczu dokonanego dzieła (J 17,1-5)

W naszym wspólnotowym rozważaniu Słowa Bożego wchodzimy w rozdział 17 Ewangelii według św. Jana, zatytułowany: „Modlitwa Arcykapłańska Chrystusa”.

p1210841-3To powiedział Jezus, a podniósłszy oczy ku niebu, rzekł: «Ojcze, nadeszła godzina. Otocz swego Syna chwałą, aby Syn Ciebie nią otoczył i aby mocą władzy udzielonej Mu przez Ciebie nad każdym człowiekiem dał życie wieczne wszystkim tym, których Mu dałeś. A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa. Ja Ciebie otoczyłem chwałą na ziemi przez to, że wypełniłem dzieło, które Mi dałeś do wykonania. A teraz Ty, Ojcze, otocz Mnie u siebie tą chwałą, którą miałem u Ciebie pierwej, zanim świat powstał. (J 17,1-5) 

Komentarz: Kiedy człowiek sięga po Pismo św. zostaje zaproszony do niezwykłej relacji z Bogiem. Bóg przed nim otwiera skarbiec swoich tajemnic, by człowiek mógł Go poznawać. I nie chodzi tu o poznanie intelektualne, ale o doświadczenie Boga. O takie spotkanie, podczas którego pod jego wpływem następuje w człowieku przemiana. Tylko wtedy można mówić o poznaniu. Poprzez Słowo, w które dzięki łasce zostaje zanurzony, człowiek dotyka spraw niepoznawalnych zmysłami. Otwiera się przed nim świat duchowy. Oczom duszy ukazuje się niestworzone piękno, niepojęta mądrość, nieogarniona moc, nieskończona miłość. Poprzez to Słowo człowiek ”dotyka” samego Boga. Jednak ten dotyk nie jest pełnym poznaniem. Jest jedynie dotykiem Tego, którego nie można na ziemi zobaczyć oczami. Człowiek doświadcza, jego serce przeżywa, a jednak trudno mu opisać to doznanie. Człowiek wie, że to Bóg. Czuje niepojętą głębię Jego mądrości. Czuje Jego miłość, która go otacza i przejawia się we wszystkim wokół. Pod wpływem tego doświadczenia następuje w człowieku przemiana. Powoli jego życie zbliża się coraz bardziej do życia Bożego. Powoli to Boże życie staje się jego życiem. Powoli zaczyna ono w nim tętnić. Czytaj dalej

50. Zapowiedź powtórnego przyjścia, cd. (J 16,25-33)

Zapraszamy ponownie do wspólnego rozważania Ewangelii według św. Jana. Dzisiaj dalszy ciąg rozdziału 16, wiersze od 25 do 33.

Mówiłem wam o tych sprawach w przypowieściach. Nadchodzi godzina, kiedy już nie będę wam mówił w przypowieściach, ale całkiem otwarcie oznajmię wam o Ojcu. W owym dniu będziecie prosić w imię moje, i nie mówię, że Ja będę musiał prosić Ojca za wami. Albowiem Ojciec sam was miłuje, bo wyście Mnie umiłowali i uwierzyli, że wyszedłem od Boga. Wyszedłem od Ojca i przyszedłem na świat; znowu opuszczam świat i idę do Ojca». Rzekli uczniowie Jego: «Patrz! Teraz mówisz otwarcie i nie opowiadasz żadnej przypowieści. Teraz wiemy, że wszystko wiesz i nie trzeba, aby Cię kto pytał. Dlatego wierzymy, że od Boga wyszedłeś». Odpowiedział im Jezus: «Teraz wierzycie? Oto nadchodzi godzina, a nawet już nadeszła, że się rozproszycie – każdy w swoją stronę, a Mnie zostawicie samego. Ale Ja nie jestem sam, bo Ojciec jest ze Mną. To wam powiedziałem, abyście pokój we Mnie mieli. Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat». (J 16,25-33)

Komentarz: Uczniowie żyjąc z Jezusem widzieli Jego niezwykłą relację z Ojcem. Zastanawiała ich bliskość Jezusa z Bogiem, czułość z jaką mówił o Ojcu, Jego znajomość Ojca i pewność z jaką opowiadał o Nim. Często widzieli Jezusa modlącego się i ten widok ich poruszał. Czuli, że nikt z ludzi nie ma tak bliskiej zażyłości z Bogiem, takiego poznania i rozumienia. Pragnęli również sami zbliżyć się do Boga Ojca. Chcieli tak modlić się jak Jezus. Jezus odpowiedział na ich pragnienie i nauczył ich modlitwy „Ojcze nasz”. Jednak oni zdawali sobie sprawę, że modlitwa Jezusa ma inną, większą moc. Jest czymś innym, niż ich nieudolna próba modlitwy. Jezus już wcześniej przedstawił im niejako ten jedyny warunek wejścia w taką bliską, głęboką, czułą zażyłość z Bogiem. Jest nim miłość. Jeśli umiłują Jezusa przyjmując Go jako Syna Bożego i ze względu na tę miłość będą Go słuchać i wypełniać Jego słowa, Ojciec będący jedno z Synem też ich umiłuje. Wtedy każda ich modlitwa czyniona z miłością, będzie wysłuchana przez Ojca ze względu na Jezusa. Jezus nie będzie już musiał prosić Boga, wstawiać się za nimi, bowiem Ojciec w uczniach będzie widział Syna. Ale stanie się to dopiero, gdy Jezus wypełni do końca swoją misję. Bowiem wtedy dokona się to ponowne włączenie człowieka do Bożej rodziny. Człowiek znowu swe korzenie zanurzy w Bogu. Znowu będzie czerpał z Boga. Wzorem Jezusa będzie mógł budować tak czułą, tak niezwykłą relację z Bogiem Ojcem. W tym wszystkim Jezus nadal pozostanie pośrednikiem, ale będzie to już nieco inne pośrednictwo. Do tej pory Jezus modlił się, a uczniowie stali obok. Potem będą stanowić jedno z Jezusem. Ich stosunek do Ojca nabierze cech Jezusowej miłości. To będzie czuła relacja dziecka i Ojca. Sam Bóg z radością przyjmie ich ponownie, jako swoje dzieci i z miłością będzie patrzył na nich i słuchał.  Czytaj dalej

49. Zapowiedź powtórnego przyjścia (J 16,16-25)

Jeszcze chwila, a nie będziecie Mnie widzieć, i znowu chwila, a ujrzycie Mnie». Wówczas niektórzy z Jego uczniów mówili między sobą: «Co to znaczy, co nam mówi: „Chwila, a nie będziecie Mnie widzieć, i znowu chwila, a ujrzycie Mnie”; oraz: „Idę do Ojca?”» Powiedzieli więc: «Co znaczy ta chwila, o której mówi? Nie rozumiemy tego, co mówi». Jezus poznał, że chcieli Go pytać, i rzekł do nich: «Pytacie się jeden drugiego o to, że powiedziałem: „Chwila, a nie będziecie Mnie widzieć, i znowu chwila, a ujrzycie Mnie?” Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz zamieni się w radość. Kobieta, gdy rodzi, doznaje smutku, bo przyszła jej godzina. Gdy jednak urodzi dziecię, już nie pamięta o bólu z powodu radości, że się człowiek narodził na świat. Także i wy teraz doznajecie smutku. Znowu jednak was zobaczę, i rozraduje się serce wasze, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać. W owym zaś dniu o nic Mnie nie będziecie pytać. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: O cokolwiek byście prosili Ojca, da wam w imię moje. Do tej pory o nic nie prosiliście w imię moje: Proście, a otrzymacie, aby radość wasza była pełna. Mówiłem wam o tych sprawach w przypowieściach. Nadchodzi godzina, kiedy już nie będę wam mówił w przypowieściach, ale całkiem otwarcie oznajmię wam o Ojcu. (J 16,16-25)

Komentarz: Jezus zapowiada uczniom czego będą doświadczać. Jednak Jego słowa nie są zrozumiałe w tym momencie dla nich. W ostatnich godzinach działo się tak dużo, Jezus tyle już wypowiedział słów. Uczniowie czują niepokój, który coraz bardziej tego popołudnia obejmuje ich. Nie rozumieją, dlaczego ich Nauczyciel mówi o smutku i radości, o męce, na którą jednak On czeka z niecierpliwością, o świecie, który będzie się weselił, ale to uczniowie otrzymają radość pełną. Co oznacza ta chwila, w ciągu której nie będą widzieć Jezusa, aby potem znów Go zobaczyć.

Postarajmy się wczuć w tę sytuację. Postarajmy się wejść w tę scenę. Chociaż uczniowie chodzili z Jezusem trzy lata, teraz czują się zdezorientowani. Zapowiedzi Mistrza niepokoją ich bardzo. Zostawili wszystko, by za Nim pójść, wiązali z Nim pewne plany, a On mówi o odejściu. Pokochali Go miłością na jaką ich było stać, a teraz On ich zostawi. Czuli się przy Nim bezpiecznie. Przecież On ich uzdrawiał, On zawsze znalazł dobrą radę dla każdego. Jak byli głodni, rozmnożył chleb i ryby. Wydawał się być niepokonany. A teraz? Mówi o odejściu, o cierpieniu, o smutku. Jednocześnie o zewnętrznym świecie, który zatriumfuje. Oni zaś będą „płakać i zawodzić”. Co stanie się z Jezusem? Co stanie  się z nimi? Po co te przygotowania, zapowiedzi? Dlaczego Jezus mówi tak dziwnie, tak niezrozumiale? Uczniowie byli pełni niepokoju. Natomiast Jezus mówiąc im to wszystko przygotowuje na nadchodzące wydarzenia. Jednocześnie gdy będą się wypełniać, wtedy dopiero uczniowie zrozumieją te zapowiedzi i uwierzą w Niego. Przejdą jednak pewną drogę cierpienia. Ponieważ wraz z odejściem Jezusa świat będzie się zdawał triumfować. Oni ten krótki czas przeżyją w smutku i cierpieniu, a świat będzie się weselił. Tylko, że jego radość będzie złudną. Bowiem Jezus powróci, powróci z mocą i w chwale. Czytaj dalej

48. Sąd Ducha Świętego (J 16,5-15)

Teraz zaś idę do Tego, który Mnie posłał, a nikt z was nie pyta Mnie: „Dokąd idziesz?” Ale ponieważ to wam powiedziałem, smutek napełnił wam serce. Jednakże mówię wam prawdę: Pożyteczne jest dla was moje odejście. Bo jeżeli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was. A jeżeli odejdę, poślę Go do was. On zaś, gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie. O grzechu – bo nie wierzą we Mnie; o sprawiedliwości zaś – bo idę do Ojca i już Mnie nie ujrzycie; wreszcie o sądzie – bo władca tego świata został osądzony. Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz [jeszcze] znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe. On Mnie otoczy chwałą, ponieważ z mojego weźmie i wam objawi. Wszystko, co ma Ojciec, jest moje. Dlatego powiedziałem, że z mojego weźmie i wam objawi. (J 16,5-15)

„Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz [jeszcze] znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy.” Jezus przed męką stara się wyjaśnić uczniom to, co się stanie. Jednak nie zwraca ich uwagi tylko na mękę, ale chce ukazać im sens tego, co się dokona i co w dalszej konsekwencji będzie się działo potem, po Zmartwychwstaniu i Wniebowstąpieniu. Dopiero wtedy, gdy dokona się wszystko i zstąpi Duch Święty, zrozumiałymi staną się dzieła Jezusa, dzieła Boże. Dopiero wtedy pod natchnieniem Ducha uczniowie zrozumieją całość Bożego planu od początków istnienia świata. Dopiero wtedy niejako odkryte zostanie dla ludzkiego serca działanie Boże w kolejnych pokoleniach narodu wybranego. Wtedy Mądrość prawdziwa rozjaśni ich serca. I ona wyłoni z dziejów narodu żydowskiego wszystko to, co odnosi się do Zbawienia, Zbawiciela, Mesjasza. To ona ukaże we właściwym świetle samego Jezusa. Wtedy odkryją na nowo i w pełni Jego bóstwo. Wtedy zrozumieją wielkość dokonanego Dzieła- pokonania szatana i śmierci. Wtedy ujrzą zwycięstwo życia, zwycięstwo miłości, nastanie ery pokoju! Wtedy też odkryty zostanie ich brak wiary. Nie tylko u faryzeuszy, czy zwykłych Żydów. Brak wiary u uczniów Jezusa! Wtedy zobaczą, że niczym była ich wiara, niczym ich rzekoma miłość do Jezusa, niczym ich oddanie i poświęcenie Jemu swego życia. Dzięki Duchowi Świętemu zrozumieją kim tak naprawdę byli do tej pory, jaki mieli stosunek do Jezusa, ile w nim było poszukiwania siebie, własnych korzyści czy wygody. To dokona się dzięki Duchowi, którego ześle Jezus. Dopóki nie wypełni się wszystko w Nim, dopóki, nie odejdzie do Ojca, uczniowie nie są w stanie spojrzeć głębiej w całą naukę Jezusa, nie są w stanie wyjść poza ludzkie ograniczenia umysłu i serca. To Duch wyniesie ich na szerokie przestrzenie świata duchowego. On im je pokaże i wyjaśni. Czytaj dalej

47. Przestroga (J 16,1-4)

To wam powiedziałem, abyście się nie załamali w wierze. Wyłączą was z synagogi. Owszem, nadchodzi godzina, w której każdy, kto was zabije, będzie sądził, że oddaje cześć Bogu. Będą tak czynić, bo nie poznali ani Ojca, ani Mnie. Ale powiedziałem wam o tych rzeczach, abyście, gdy nadejdzie ich godzina, pamiętali o nich, że Ja wam to powiedziałem. Tego jednak nie powiedziałem wam od początku, ponieważ byłem z wami. (J 16,1-4)

Przejmujące słowa wypowiadane w niezmiernie ważnej chwili- chwili pożegnania, gdy człowiek chce w kilku zdaniach zawrzeć to, co najistotniejsze, to, co chce, aby najbliżsi zapamiętali na zawsze. Jezus doskonale wie, co wydarzy się już niedługo, za kilka godzin. Wie, w jaki sposób reagować będą Jego uczniowie. Chce przygotować ich serca, aby to niebywale trudne doświadczenie nie stało się przyczyną ich załamania, ale było podstawą ich wiary. Wiary, która, jak wiemy, stała się niczym skała nieporuszona. Jak to możliwe? Wieść o tym, że ich Umiłowany Mistrz będzie straszliwie pohańbiony, poniesie okrutną śmierć ma ich wzmocnić? Jak to możliwe, że wiadomość o ich własnych cierpieniach na wzór Jezusa ma być przyczynkiem dla ich niezwykłej przemiany duchowej i wiary w Bóstwo Jezusa? Wydaje się to nam niemożliwe, a jednak…

Jezus przez trzy lata przygotowywał uczniów do tych trzech dni najważniejszych w Jego życiu. Dni, dla których przyszedł na ziemię. Dla których sam będąc Bogiem przybrał ciało człowieka. Te trzy dni: niewyobrażalna męka, śmierć na Krzyżu oraz Zmartwychwstanie są istotą Dzieła Zbawczego. Na tych trzech dniach skupia się cały sens istnienia ludzkości. Niepojęta to tajemnica. Ta prawda zgłębiana jest od wieków przez teologów.  Żaden człowiek nie jest w stanie w pełni zrozumieć wymiaru dokonanego dzieła. Mimo to Jezus zapowiada uczniom, co się wydarzy. On idzie dalej. Mówi, jak potoczą się losy tych, którzy będą Go naśladować. Mówi po to, aby, gdy będzie się to realizować, uczniowie mogli przypomnieć sobie te zapowiedzi, które wraz z wydarzeniami zaświadczą o Jego Bóstwie. Ta świadomość, iż Jezus to co przepowiedział, tego doświadczył; świadomość, że oni przeżywają to, o czym mówił im wcześniej, będzie umacniać ich wiarę ukazując wszechmoc Boga, ukazując, że to On kieruje światem, opiekuje się ludźmi, a przede wszystkich kocha ich i troszczy się o nich. Czytaj dalej

46. Świadectwo Ducha Świętego (J 15,21-27)

Ale to wszystko wam będą czynić z powodu mego imienia, bo nie znają Tego, który Mnie posłał. Gdybym nie przyszedł i nie mówił do nich, nie mieliby grzechu. Teraz jednak nie mają usprawiedliwienia dla swego grzechu. Kto Mnie nienawidzi, ten i Ojca mego nienawidzi. Gdybym nie dokonał wśród nich dzieł, których nikt inny nie dokonał, nie mieliby grzechu. Teraz jednak widzieli je, a jednak znienawidzili i Mnie, i Ojca mego. Ale to się stało, aby się wypełniło słowo napisane w ich Prawie: Nienawidzili Mnie bez powodu. Gdy jednak przyjdzie Pocieszyciel, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On będzie świadczył o Mnie. Ale wy też świadczycie, bo jesteście ze Mną od początku. (J 15,21-27) 

„Gdybym nie przyszedł i nie mówił do nich, nie mieliby grzechu. Teraz jednak nie mają usprawiedliwienia dla swego grzechu.” Słowa te wypowiada Jezus o faryzeuszach, uczonych w Piśmie, zwykłych Żydach, którzy nie przyjmują nauki Jezusa. Jednak słowo Jezusa jest skierowane nie tylko do nich czy o nich. Przecież Jego słowo jest wieczne i uniwersalne. Nie traci na aktualności. Jest prawdą istniejącą na wieki. Nie zmienia się tak, jak zmieniają się prądy polityczne czy idee filozoficzne. Ono trwa i przez kolejne wieki dotyka ludzkich serc. Za każdym razem zadziwia trafnością, głębią i niezwykłą mądrością. Ono nieustannie wyprzedza daną epokę. Jest nieustannie nowe i przewidujące. Wypowiedziane raz, trafia dokładnie do celu w każdym punkcie historii ludzkości. I zawsze się sprawdza.

Jezus porusza tutaj niezwykle ważne zjawisko. Otóż człowiek ma tendencję do tego, by z wielu wskazówek, porad płynących z różnych stron, wybierać te, które są mu wygodne, które mu odpowiadają z jakiegoś względu. Często zamiast kierować się PRAWDĄ, kieruje się własną korzyścią i wygodnictwem. Potrafi do tego zawsze dorobić odpowiednią filozofię, pięknie wszystko wytłumaczyć tak, że sam wierzy w to, co mówi. Faryzeusze nie przyjmowali nauki Jezusa, bo była im niewygodna. Często wydobywała na wierzch ich brudy. Pokazywała ich słabości, obalała mit o świętym Żydzie doskonale wypełniającym wszystkie nakazy i przepisy prawa. Autorytet faryzeuszy i uczonych w Piśmie był mocno nadszarpnięty. Dlatego ci sprzeciwiali się Jezusowi. Zamiast spojrzeć na siebie w świetle nauki Jezusa, odrzucili ją twierdząc, że jest fałszywa. Ponieważ spotkali Jezusa, ponieważ słuchali Jego nauki, ponieważ widzieli czynione przez Niego cuda- nie ma usprawiedliwienia dla ich grzechów. Są bowiem ich świadomi, tylko nie przyznają się do tego. Można by sądzić, że to dotyczy tylko tamtego pokolenia. Otóż nie. Słowo Boga jest żywe. I w każdym kolejnym pokoleniu wybrzmiewa w sercach ludzkich. Głoszone w kościołach, na placach i ulicach. Nie tylko przez kapłanów. Ono wybrzmiewa świadectwem życia wielu świętych zarówno ogłoszonych przez Kościół, jak  i nieznanych nikomu. To świadectwo życia, to głoszenie słowa Jezusa, to przepowiadanie Ewangelii w tak różny sposób sprawia, że nikt nie może twierdzić, iż nie zna Boga, nie słyszał o Jezusie, nie wie, co to jest Ewangelia. Bóg często dotyka ludzkiego serca skłaniając je, by skierowało się ku poszukiwaniom Prawdy, sensu istnienia. Czyni to w taki sposób, że nawet osoba niewierząca, nie mająca wcześniej doświadczenia wiary, poszukując może Go odnaleźć i przyjąć. Zatem: „Gdybym nie przyszedł i nie mówił do nich, nie mieliby grzechu. Teraz jednak nie mają usprawiedliwienia dla swego grzechu.” Czytaj dalej