Ewangelia według św. Łukasza

129. Służyć z pokorą (Łk 17,7-10)

Kto z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: „Pójdź i siądź do stołu?” Czy nie powie mu raczej: „Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił?” Czy dziękuje słudze za to, że wykonał to, co mu polecono? Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: „Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać.

Komentarz: „Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać”. Te słowa niech posłużą nam za nasze dzisiejsze motto do rozważań, ale i podejście do swojej służby, powołania, codziennego wykonywania swoich obowiązków.

Cechą człowieka jest to, iż pragnie być docenionym, zauważonym, pochwalonym. Szczególnie wtedy, gdy dużo się napracuje, gdy zrobi coś szczególnego, gdy danej sprawie poświęci więcej czasu. Gdy otoczenie nie dostrzeże tej pracy i nie doceni jej, wtedy w serce wkrada się żal, poczucie smutku, niedowartościowania, czasem pretensje i poczucie krzywdy. Dlaczego tak jest? Bo człowiek nie nakarmił swojej pychy! Ona zaś, głodna, domaga się pożywienia. I człowiek zaczyna robić wszystko, by swoją pychę zaspokoić. Zwraca na siebie uwagę różnymi sposobami, byle tylko inni dostrzegli go i jego pracę. Czasem delikatnie, a czasem wręcz nachalnie, domaga się zauważenia ze strony otoczenia. Dobro, jakie uczynił, nie może procentować w takim wymiarze, jak by Bóg tego chciał, bo zostaje przesłonięte słabością – pychą. Dobro, które w sercu człowieka mogłoby dokonywać jego przemiany, niestety jest spychane przez zło pychy, przez nią wypierane. Choćby człowiek uczynił ogromnie dużo na rzecz dobra, to jeśli oczekuje za to zapłaty, a pochwała czy wyróżnienie jest jej formą, to niestety sam nie pozwala rozwijać się królestwu miłości w jego życiu, w jego sercu, bowiem pycha i próżność pożera wszystko.

Należy na to spojrzeć również od strony powołania. Każdy został powołany do świętości. Jakkolwiek różne są drogi do niej, to jednak każda naznaczona jest czynieniem dobra. Służba Bogu, którego jesteśmy własnością, a więc służba Dobru Najwyższemu, jest niejako naszym obowiązkiem, ale i przywilejem. Cokolwiek czynimy dobrego, służymy Bogu. Gdy czynimy zło, służymy szatanowi. Jako dzieci Boga, powinniśmy oddać się Bogu i Jemu służyć. I to od Boga mamy oczekiwać zapłaty, nie od ludzi. Wszelka zapłata, jaka przychodzi do nas od człowieka, zastępuje chwałę Nieba. A przecież do chwały Nieba dążymy, nie do chwały tego świata! Wobec tego, gdy czynimy dobro, wypełniamy swoje powołanie, pełnimy służbę, spełniamy swój obowiązek. Dlatego oczekiwanie jakiejkolwiek nagrody za to już jest pychą naszego serca. Jeśli oczekujemy chwały od ludzi, kradniemy ją Bogu, bo cokolwiek dobrego udało się nam uczynić, za Jego przyczyną dokonaliśmy, bo sami żadnych sił nie posiadamy.

Wszelkie dobro od Boga pochodzi, bo tylko On jest dobry. Dobro w człowieku również. Jeżeli zatem otoczenie dostrzega w nas to dobro, w naszych czynach i postawach, chwalmy Boga, że posłużył się nami, że naszymi rękami, umysłem i ustami utrwala królestwo miłości w świecie. Motywacja naszego działania, wszelkich działań, powinna być odpowiednia. Wszystko czynić dla Boga. Wszystko czynić z miłości do Niego. Wszystko czynić, by Jego miłość zwyciężała w naszym życiu, by Jego królestwo zataczało coraz większe kręgi, by cały świat objęty został panowaniem królestwa miłości. Jeśli uda nam się i miłość zwycięża, uwielbiajmy Boga, Jemu oddajmy całą chwałę, bo my tylko „słudzy nieużyteczni jesteśmy.” Bóg posłużył się nami jak prostymi narzędziami, ale to On był sprawcą dobra. Nigdy nie przypisujmy sobie niczego, co ma znamiona dobra, bowiem słabość nasza jest tak wielka, że nie jesteśmy w stanie nawet kroku uczynić w jego kierunku. To Bóg czyni wszystko. My możemy Mu pozwolić, by do tego posłużył się nami. On dał nam tę wolność. Zatem pokorna, cicha, ukryta służba Miłości, ciągła chwała oddawana Bogu – to powinna być nasza postawa. Takiej Bóg oczekuje od nas. Wskazywanie na Boga jako na źródło wszelkiego dobra, dążenie do tego, by był uwielbiony w naszych sercach, by serca stale kierowały się ku Niebu – w tym nasza świętość.

Módlmy się do Ducha Świętego, by nieustannie oświecał nas na naszej drodze ku świętości. Módlmy się, by pouczał serca, jaką mają przyjmować postawę. Prośmy o siły, abyśmy potrafili oprzeć się pokusie pychy i próżności. Módlmy się, by pokazywał nam stale cel naszych dążeń, wysiłków, trudu. Prośmy, by zlewał na nas swoją miłość i pomagał czynić wszystko z miłością. Módlmy się, byśmy zawsze zachowywali prostotę i uległość zwykłych narzędzi, a nie starali się być skomplikowanymi, nowoczesnymi, samodzielnymi urządzeniami. Módlmy się, by w naszym życiu stale wybrzmiewała chwała Boża, by w nas objawiała się Boża miłość, by dobro w nas znalazło swoje mieszkanie. Módlmy się, bowiem trwanie na modlitwie, ciągłe zjednoczenie z Bogiem jest siłą do podejmowania pokornej służby w winnicy Pana.

Niech Bóg błogosławi nas na czas tych rozważań.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>