Ewangelia według św. Łukasza

98. Ostrzeżenie przed chciwością (Łk 12,13-21)

Wtedy ktoś z tłumu rzekł do Niego: „Nauczycielu, powiedz mojemu bratu, żeby się podzielił ze mną spadkiem”. Lecz On mu odpowiedział: „Człowieku, któż Mię ustanowił sędzią albo rozjemcą nad wami?” Powiedział też do nich: „Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości, bo nawet gdy ktoś opływa [we wszystko], życie jego nie jest zależne od jego mienia”. I opowiedział im przypowieść: „Pewnemu zamożnemu człowiekowi dobrze obrodziło pole. I rozważał sam w sobie: Co tu począć? Nie mam gdzie pomieścić moich zbiorów. I rzekł: Tak zrobię: zburzę moje spichlerze, a pobuduję większe i tam zgromadzę całe zboże i moje dobra. I powiem sobie: Masz wielkie zasoby dóbr, na długie lata złożone; odpoczywaj, jedz, pij i używaj! Lecz Bóg rzekł do niego: „Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował?” Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem”.

Komentarz: „Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował?” Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem.” Proszę, abyśmy nad tymi słowami zatrzymali się teraz dłużej. Proszę, abyśmy zobaczyli oczami serca Jezusa, który właśnie opowiada nam tę przypowieść. Skierowana jest do nas – dusz najmniejszych. Często widoczne jest w nas przekonanie, iż pewne słowa z Pisma Świętego nie dotyczą nas, lecz są przeznaczone dla kogoś innego. Niekiedy nawet w duchu myślimy o tym, kto mógłby się nad nimi nieco zastanowić i je rozważyć. Jednak Bóg pragnie je skierować do nas, właśnie do nas.

Chciwość nie jest obca ludzkiej duszy – chęć gromadzenia sobie zapasów, chęć nabywania ciągle nowych rzeczy, chęć zabezpieczenia się na przyszłość, chęć posiadania więcej i więcej. To jest również w nas, w duszach maleńkich. Nie łudźmy się – maleńkość oznacza słabości. Posiadamy ich wiele, również te, o których będziemy teraz mówić. Nie jesteśmy wolni od żadnych słabości. A choć niekoniecznie są one tak widoczne jak u niektórych, to Boże oczy widzą wszystko, a serce boli na ten widok. Bóg pragnie dzisiaj spojrzeć razem z nami na chciwość ludzkiego serca. Co takiego złego jest w gromadzeniu sobie zapasów, w byciu zapobiegliwym? Otóż dusza najmniejsza ma przede wszystkim zajmować się Bogiem. Jej serce ma trwać przy Bogu. Matka Najświętsza składa dusze najmniejsze u stóp Krzyża, by adorowały Jezusa konającego. Serca nasze mają całe należeć do Jezusa. Mają nieustannie zajmować się Jego cierpieniem, rozważać je, jednoczyć się z nim i przyjmować je.

Życie doczesne o tyle jest ważne, że powinniśmy wywiązywać się ze swoich obowiązków w pracy i w rodzinie, okazywać wszystkim miłość i żyć miłością. Jednak to życie jest tylko pewną otoczką, tłem, drogą, po której kroczyć mamy do nieba. Nie jest celem samym w sobie, dlatego nie należy na nim zatrzymywać wzroku. Właściwy cel to Bóg. I źle robi ten, kto nie zauważa głównego celu lub w czymś innym go upatruje, bo śmierć ostatecznie zerwie zasłonę i ukaże się wieczność. – taka, jaką sobie wybraliśmy za życia. Jeśli w doczesności widzieliśmy wartość, to ta nas otoczy. A że jest nicością, to żyć będziemy w nicości – strasznej, czarnej jak smoła, nieprzeniknionej, targani pożądliwościami ziemskimi. Jeśli cel upatrywaliśmy w Bogu, to On stanie się naszą wiecznością – cudowną, jasną, radosną, szczęśliwą, całą w miłości!

Zatem dusze najmniejsze mają nieustannie widzieć Boga, trwać pod Krzyżem, kochać i adorować, modlić się i wstawiać za duszami. Jednak sprawy ziemskie często bardzo absorbują serce do tego stopnia, że zapomina ono o Bogu i coraz bardziej angażuje się w doczesność. Coraz trudniej wytrwać w akcie miłości, bo coraz więcej czasu poświęca się sprawom ziemskim. W dodatku nie są one aż tak ważne, ale w zadziwiający sposób serce uznaje w nich priorytet, zupełnie wbrew logice! Ta chciwość serca może przejawiać się nie tylko w gromadzeniu tegoż zboża z przypowieści. To może być zbytnie angażowanie się w sprawy zawodowe, chęć ciągłego zwiększania swoich kwalifikacji, udowadniania swej wartości, chęć ciągłego uzyskiwania akceptacji, uznania dla swoich umiejętności, osiągnięć. To jest swego rodzaju gromadzenie, zachłanność. Również w domu nie jesteśmy wolni od tego. Mamy bowiem ulubione przedmioty, sposób bycia, zachowania, swoje zainteresowania i przyzwyczajenia. I w tym zakresie lubimy posiadać ciągle więcej. Nie zaspokaja nas jedna rzecz czy sprawa. My chcemy stale gromadzić, zdobywać, osiągać, doskonalić.

W to wszystko zaangażowane jest serce. Nasze myśli wokół tego krążą i nie starcza czasu na Krzyż, adorację, akt miłości, bo nasze serca są w tym czasie przy czymś innym. Zamieniamy to, co ma wartość największą, wieczną, na to, co przeminie, co nie przetrwa próby czasu. I bardzo dobrze o tym wiemy. Dajemy się jednak złapać w pułapkę szatanowi. Ten wybór rani Boga. To, jeśli chodzi o dusze najmniejsze, jest szczególnie bolesne dla Boga, bowiem Bóg prowadzi nas, daje wskazania, tłumaczy, udziela łaski, by przyjąć, wyróżnia swoim błogosławieństwem, a my nadal szukamy zapasów na ziemi. I je na ziemi gromadzimy.

O, głupcy, jeszcze tej nocy zażądają waszych dusz! Bóg upodobał sobie w duszach maleńkich. Spośród nich wybiera te do specjalnej misji. Objawia swoją niepojętą miłość! Udziela jej w wielkiej obfitości! A dusze, widząc błyskotkę ziemską, idą za nią! I zbierają te błyskotki, gromadzą, cieszą się z coraz większej ich ilości. O, głupcy! Jeszcze tej nocy zażądają waszych dusz! Bóg daje znaki. Ostrzega ludzkość. Daje drogę wyjścia. Poucza i wskazuje kierunek. Posyła w tym celu swoją Matkę. A dusze milczą. Nie odpowiadają, nie przyjmują, bo bardziej interesujące są sensacje ze świata, które tak chętnie dusze oglądają, o których czytają, stale dowiadują się o nowych. Zbierają je do swoich serc, karmią nimi swoje dusze, zapychają swoje umysły ciągle nowymi obrazami. A to przecież nie przyniesie zbawienia! Nie da wieczności! Nie uszczęśliwi!

Za czym idziesz, duszo najmniejsza?! O, głupcze! Jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy! Twoja wielka słabość to pożądliwość serca, wzroku; to chciwość, ciągłe pragnienie zdobywania, gromadzenia, posiadania, zgarniania do siebie. A Bóg przygląda się z boku. Jego wybrane dusze, szczególnie umiłowane, obdarzane tak hojnie, nie widzą darów Nieba, nie doceniają ich wartości, ale idą za śmieciem, upatrując w nim swój największy skarb! Co za dramat! Jaki ból zadany Bogu! To wręcz obraza Boga – takie porównanie, takie zestawienie i taki wybór! I dokonują tego ci, którzy są przez Niego szczególnie umiłowani, obdarzeni stokrotnie więcej niż pozostali.

Polecajmy się teraz Duchowi Świętemu, niech On dotknie naszych serc i je pouczy. Niech On objawi nam prawdę o nas, niech otworzy nasze oczy na nią. Niech Duch Święty pomoże nam przyjąć tę prawdę, a potem natchnie pragnieniem zmiany naszego życia. Niech poprowadzi nas przez to rozważanie i pomoże wytrwać przy Bogu, by w Nim upatrywać całe bogactwo. Niech Bóg błogosławi nas.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>