Konferencje, modlitwy, adoracje na Boże Narodzenie – materiały na dni skupienia

5 stycznia – W miłości nie można być biernym

Czytamy dzisiaj w Słowie Bożym o naśladownictwie Jezusa, o tym, iż miłość objawiła się poprzez Jego śmierć, by nam darować życie oraz o tym, że ten kto kocha również oddaje swoje życie na wzór Jezusa. I właśnie o tym pragniemy dzisiaj mówić.

Jezus oddał swoje życie w sposób dosłowny. Przeszedł mękę całą aż po śmierć. On prawdziwie przekazał nam, każdemu człowiekowi, swoje Boskie życie. Otrzymaliśmy je w darze. Za darmo! Bo miłość daje za darmo, nigdy za coś. Miłość jest bezinteresowna. Ale Jezus dawał swoje życie przez cały okres bycia na ziemi. Dostrzegamy głównie śmierć na Krzyżu. Jednak to dawanie swojego życia nie polegało jedynie na śmierci fizycznej. Poprzez nauczanie, poprzez poświęcenie swojego całego czasu, wysiłku On dawał siebie przez cały czas. Dawał siebie do końca aż po śmierć. Po śmierć swojego „ja”, samego siebie, uśmiercenie swojej wygody, wypoczynku, swojego spokoju – dla dobra innych.

To Jezusa dawanie, oddawanie siebie ludziom po całkowitą śmierć ma być dla nas wzorem, ma być wskazówką, w jaki sposób my mamy realizować przykazanie miłości. Mamy naśladować Jezusa, również w tym oddawaniu całkowitym siebie na rzecz drugiego człowieka, w tej śmierci swojej całkowitej na rzecz innych. Śmierć fizyczna, owszem, w wyjątkowych sytuacjach, ale śmierć własnego „ja” jest naprawdę trudna. A tego oczekuje od nas Bóg. On mówi dzisiaj o tym, iż świadectwo miłości daje się poprzez czyny, poprzez postawę. Nie jedynie słowem. O tym mówiliśmy całkiem niedawno. Bóg oczekuje od nas – dusz, które idą pewien czas Maleńką Drogą Miłości, które już starają się żyć pouczeniami Bożymi, słuchać Słowa Bożego i je realizować, czegoś więcej. To prawda cały czas Bóg mówi do nas o tym, iż wystarczy zapragnąć, otworzyć serce, a łaska Boża będzie działać w nas. Jednak Bóg podkreśla potrzebę wysiłku własnego, by serce otworzyć, by odpowiedzieć na Słowo, by starać się je realizować. I mówi o tym, że mamy próbować, podejmować próby realizowania Bożych pouczeń w naszym życiu. Te podejmowane próby są postawą i czynem świadczącym o nas, kiedy dusza może na wzór Jezusa oddawać swoje życie. Wbrew pozorom codziennie o każdej porze, w każdej godzinie i w każdej minucie nadarza się taka sytuacja uśmiercenia samego siebie, uśmiercenia swoich pragnień, swojego wygodnictwa, swoich dążeń, aspiracji, uśmiercenie miłości własnej, swojej pychy, uśmiercenie swego „ja”, które nieustannie pcha się na pierwsze miejsce w naszym sercu, nieustannie zasiada na tronie naszego serca. A więc sytuacje codzienne, kiedy chodzi o zwykłą odpowiedź drugiej osobie, o pomoc w zwykłych codziennych sprawach. Ale pomoc ta wymaga chociażby zmiany programu dnia, większego wysiłku od nas, rezygnacji chociażby z własnego odpoczynku, z wolnego czasu, rezygnacji w różnym stopniu z samego siebie. To jest śmierć na rzecz innych. To jest oddawanie życia swojego dla innych dusz. Tą śmiercią jest również ciągła, nieustanna walka, by w swoich myślach nieustannie być życzliwym wobec każdego człowieka. Każdego! To ciągła próba, by pomimo zmęczenia, niechęci, pomimo jakiegoś urazu, czy zranienia odpowiedzieć z uśmiechem i z miłością. To jest śmierć, oddanie życia dla innych.

Tak jak powiedzieliśmy, w swojej codzienności mamy tego tak dużo, ze gdyby każdy z nas tylko w ciągu jednego dnia odpowiedział na Boże wezwanie do miłości, poszlibyśmy żywcem do Nieba. Bo miłość uniosłaby nasze dusze. Człowiek jednak w swojej słabości ulega różnym zachciankom, pragnieniom, emocjom, uczuciom, Nieustannie ma w sercu zapamiętane z całego życia różne doświadczenia, przez co bardzo trudno mu tak od razu żyć prawdziwie miłością, miłością doskonałą, a więc miłością oddającą swoje życie dla innych.

Czasami widać w naszych sercach swego rodzaju ospałość, brak aktywności w miłowaniu. Bowiem słowa o tym, iż wystarczy pragnąć sprawiają, iż niektóre dusze odbierają je jako zachętę do tego, by być biernym. A w miłości nie można być biernym. To prawda, Bóg nie zachęca nas w tej wspólnocie do aktywności, jaką wykazuje wiele, wiele osób wokół nas. Bo rzeczywiście nie chodzi tutaj o aktywność taką, jaką podejmują dusze myśląc o tym, iż poprzez swoje działanie zbawią świat, iż oni dokonają czegoś dobrego i w ten sposób  również zaskarbią sobie dla siebie samych Niebo. Tu chodzi o aktywność duszy, aktywność serca. W miłości, tej doskonałej, w której dusza jednoczy się z Bogiem – w tej aktywności nieustannie dusza podejmuje walkę, by rezygnować z samej siebie z myślą o miłości do Boga. Ze względu na Niego rezygnuje z samej siebie na rzecz innych dusz, czyli oddaje swoje życie, swój czas, swoje siły, swoje zdrowie, siebie samą. Ale dusza taka wcale nie podejmuje tej aktywności z myślą, iż oto teraz ona zbawia świat, ona czyni dobro, ona dokonuje czegoś wielkiego. Dusza prawdziwie miłująca w tym wszystkim oddaje siebie Bogu i prosi, by to On kochał w niej inne dusze, aby je zbawiał. Dusza taka doświadcza swojej niemocy. Bardzo, bardzo mocno doświadcza swoich słabości. Uświadamia sobie, iż nie jest w stanie dokonać niczego na rzecz dusz. To uświadomienie sobie skłania ją do tego, by prosić Boga, niech On czyni w niej wszystko. Ona ufa, że to Bóg poprowadzi, pokieruje, że to Bóg dokona wszystkiego. Ona w sposób autentyczny, prawdziwy wie, zdaje sobie sprawę ze swojej nicości i dostrzega w swoim życiu Boże działanie. Widzi to bardzo jasno. Nieustannie podejmuje walkę ze swoimi słabościami i nieustannie błaga Boga, by On królował w jej sercu, by On bronił jej przed szatanem. I by to On żył w niej, w jej codzienności. Bóg daje niektórym duszom jasność tak wielką, że tylko Jego łaska podtrzymuje te dusze, by widząc swoją nędzę nie wpadły w rozpacz. Jednocześnie są to dusze, które bardzo otwarte na Ducha Świętego, dają się poprowadzić, jak rzadko które. W ich życiu czyn, postawa są świadectwem miłości Bożej, która w nich jest, na którą się otworzyły. One prawdziwie naśladują Jezusa aż do końca, aż po śmierć własną.

Do tego, my jako dusze najmniejsze, mamy dążyć. Bóg nam ukazuje, jak mamy żyć, jak kochać, jak naśladować Jezusa. Pokazuje nam, czym jest prawdziwa miłość i na czym polega oddanie swojego życia za innych. Złóżmy swoje serca dzisiaj na ołtarzu, prosząc, by Bóg skłaniał nasze dusze i usposabiał do takiej miłości, by w naszym życiu nie było czczych słów, ale by postawa nasza, życie nasze świadczyło o miłości. Niech Matka Najświętsza wraz z nami modli się i wyprasza tę łaskę dla nas.

Dziękczynienie po Komunii św.

Wielkość Twego daru, Boże, onieśmiela moje serce. Kimże jestem, że otrzymuję tak wiele. Nie potrafię pojąć, ogarnąć wielkości Twojej. Bez Ciebie, Boże, znikam. Niepojęta jest Twoja miłość i hojność Twojej miłości. Gdy patrzę na człowieka, na duszę ludzką, zasłużyła na coś innego. A jednak Ty obdarzasz ją największym bogactwem swoim. Ta przepaść, jaka jest pomiędzy Twoją miłością, nieskończonością, a nicością i nędzą ludzką sprawia, że nie potrafię wyjść z zadziwienia. Bardzo chciałbym dziękować Ci i wielbić Cię, ale przecież mnie niemalże nie ma, bo niczym jest to, co moje. Mimo to, Ty przychodzisz do mnie z ogromem swojej miłości, zapewniasz o niej moje serce, Moją odpowiedzią mogą być tylko łzy wdzięczności. Niczym nie jestem w stanie odwdzięczyć się Tobie. Jak Ci dziękować Boże?

Boże mój! Twoja dobroć nie zna granic. Zapragnąłeś dla naszych dusz wszystkiego. Zapragnąłeś świętości po sam szczyt i do niej prowadzisz. Objawiasz nam samego siebie i swoją rzeczywistość. Pouczasz o drodze do świętości. Wyjawiasz tajemnice świata duchowego. Pokazujesz dusze święte i ich życie. Pragnę Ci dziękować za wszystko co czynisz dla dusz najmniejszych. Pragnę dziękować za każdą łaskę, która spływa na nasze serca i za każde Twoje błogosławieństwo. Pragnę Ci dziękować za to, że Maryję uczyniłeś naszą Matką, że Ona może towarzyszyć nam na tej drodze. To dla Maryi wielka radość. Przez Jej wstawiennictwo proszę Ciebie, Boże, byś nam błogosławił na tej drodze w sposób szczególny. Abyś usposabiał nasze serca do takiego życia, takiej posługi. Proszę, abyś umacniał nasze dusze, nasze umysły, nasze ciała, byśmy mogli całymi sobą być Tobie posłuszni i realizować Twoją wolę. Proszę pobłogosław nas.

Pamiętajmy!

Realizacja Bożych planów jest wielką radością Świętych. To prawda, kosztuje cierpienie aż po śmierć. Jednak niesie ze sobą wielkie szczęście. Szczęście jakiego nie daje świat. Dopiero wtedy, kiedy człowiek idzie śladem Jezusa, kiedy realizuje powołanie, które dał mu Bóg, kiedy jednoczy się z Bogiem w miłości po ofiarę, po śmierć, wtedy zyskuje prawdziwe życie. A prawdziwe życie jest szczęściem ponad wszystko. Bóg pragnie dla nas prawdziwego życia, prawdziwego szczęścia po wieczność. I do tego nas przygotowuje. Poddajmy się Jego prowadzeniu. Pozwólmy, aby mógł nas uszczęśliwić. Niech nas błogosławi: Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>