Konferencje, modlitwy, adoracje na Boże Narodzenie – materiały na dni skupienia

12 stycznia – Bóg pragnie prowadzić nasze dusze ku świętości

Bóg jest Miłością. Bóg jest Mądrością. Bóg jest Miłosierdziem. Wszystko to przejawia się w naszym życiu jako dana nam łaska z Nieba, która pragnie prowadzić nasze dusze ku świętości. Bóg otacza dusze nieustanną opieką. Nie pozostawia duszy samej. Bóg nie czyni wokół duszy próżni. Zawsze dusza otoczona jest łaską Boga. To cudowne i wręcz niepojęte dla zwykłego człowieka. Człowiek chodzi otoczony Bożą łaską, która opiekuje się nim, która go prowadzi, która całe jego życie otacza. Człowiek w tej łasce porusza się, żyje, wypełnia swoje obowiązki, dokonuje wyborów. Jeśli byśmy sobie uświadomili prawdziwie, iż jesteśmy otoczeni Bożą miłością, Bożą mądrością, Bożym światłem, Bożym miłosierdziem, Bożym pokojem, gdybyśmy sobie to tak dogłębnie uświadomili, nasze serca rozradowałyby się na stałe. Bowiem oznaczałoby to, iż wszystko co czynimy, nie tylko ważne sprawy, istotne, ale drobne, czynimy w otoczeniu łaski Boga, w Jego błogosławieństwie, czynimy w Jego obecności, czynimy pod Jego spojrzeniem. Czy nie oznacza to największego szczęścia?

Zatem dlaczego tak smutni jesteśmy? Dlaczego tak często smutek gości w sercu, w duszy? Bowiem dusza nie przyjmuje tej prawdy o Bożej obecności przy niej, o jej zanurzeniu w tej obecności Bożej nieustannie. Nie przyjmuje tej prawdy do głębi. Prawda o Bożej miłości, która prowadzi, o Bożym błogosławieństwie i Bożej łasce, ta prawda owszem pojawia się w życiu duszy, w naszym życiu, ale pozwalamy tej prawdzie przebywać jedynie na obrzeżach naszego serca. Nie pozwalamy tej prawdzie wejść w głąb. Nie przyjmujemy jej do swego serca, do istoty swojej. Jedynie umysłem przyjmujemy wiele spraw. Przyjęcie umysłem nie jest tym samym co przyjęcie sercem, nie jest tym samym co przyjęcie duszą. Nie jest tym samym co przyjęcie w głębi swego jestestwa. Kiedy człowiek przyjmuje umysłem, to te prawdy ślizgają się gdzieś po powierzchni naszej. Potem są po części zapominane coraz bardziej.

Człowiek przeżywa swoje życie w głębi siebie. I ważniejsze dla niego są te głębokie przeżycia, doznania, doświadczenia, które wyryły jakieś rysy na sercu, na duszy. To jest ważniejsze i to wpływa na nasze postawy i zachowania. Natomiast to, co przyjęte umysłem aż takiego wpływu nie ma. Potrafimy sobie pewne rzeczy logicznie wytłumaczyć, ale i tak w jakichś znaczących sytuacjach wychodzi to co jest w głębi serca, nie to co jest w umyśle. Choćby bardziej logiczne sprawy, uzasadnienia i argumenty jeśli są tylko w umyśle, one aż tak nie wpływają na nasze odczucia, doznania, przeżycia, emocje, ponieważ ważniejsze jest dla nas to co w głębi nas. Tym żyjemy. To jest ta prawda, którą żyjemy: to co mamy w głębi.

Dlatego zaznaczamy dzisiaj ogromne znaczenie uświadomienia sobie i przyjęcia do głębi swojej tej prawdy o ciągłej obecności łaski Bożej w w naszym życiu. O tym stale mówimy. Nieustannie przecież powtarzamy, iż wszystko, co wydarza się w naszym życiu jest łaską z Nieba. Jest dane lub dopuszczone przez Boga, ale dla naszego dobra. Łatwiej przyjmować to co przyjemne i miłe niż to co smutne, dramatyczne. Jednak dusza, która przyjęła prawdę o łasce towarzyszącej jej, przyjęła do głębi swego jestestwa, potrafi właściwie reagować na to co ją spotyka, co się wydarza. I wtedy jakieś niepokoje i obawy pozostają jedynie na powierzchni. W głębi zaś, w duszy panuje pokój. Dobrze by było, abyśmy zwrócili uwagę na nasze reakcje, na to jak reagują nasze serca na różne sytuacje codzienne, szczególnie na te, które niekoniecznie są przez nas lubiane, czy chętnie przyjmowane, sytuacje, które może są zaskoczeniem lub też których normalnie się obawiamy. Dobrze by było, abyśmy zaobserwowali siebie jak reagujemy na zwykłe relacje między nami a innymi ludźmi. Co jest w głębi serca? I czy ta reakcja jest znakiem wiary, wręcz pewności w obecność Bożej łaski przy nas. Czy może świadczy, nasza reakcja, o czymś zupełnie odwrotnym? To przeświadczenie głębokie o obecności Boga przy nas, w naszym życiu, o obecności Jego miłości i miłosierdziu, o obecności pokoju, obecności mądrości Bożej. Więc ta świadomość tego jest bardzo ważna.

Proszę, byśmy przez najbliższe dni poobserwowali siebie i modlili się, by dusze nasze przyjęły prawdę o nieustającym błogosławieństwie Bożym nad nami, o prowadzącej nas łasce, o mądrości Bożej, która już to nasze życie uformowała i przygotowała kolejne etapy naszego życia. Abyśmy uświadamiali sobie, iż to nie my kierujemy, sterujemy naszymi losami. Abyśmy przyjęli, iż ster jest w rękach Boga.

Bardzo ważnym w życiu duszy jest to zdanie się na swojego Stwórcę, to zaufanie. Zaufanie, które płynie z miłości, które ma w sercu dusza, ale zaufanie tez płynące właśnie z tej pewności gdzieś w głębi zakorzenionej, że Bóg opiekuje się Tobą, a oznacza to ciągłą Jego obecność przy tobie, ciągłą łaskę, błogosławieństwo. Ciągłą! Nieprzerwaną! Oznacza to, iż nigdy nie jesteś sam. Zawsze z Bogiem! Zawsze przed Nim! A ta obecność, Boża obecność ma ogromne znaczenie. Czy jesteś w stanie chociaż wyobrazić sobie właśnie to, iż Bóg jest obecny nieustannie przy tobie. Po co? Po to, by pokierować twoim życiem. Po to, żebyś wiedział jaki uczynić kolejny krok. Po to, abyś mógł doświadczać miłości i na miłość odpowiadać, całym sercem. Spróbuj wyobrazić sobie, że Bóg jest przy tobie. Budzisz się rano, a On patrzy czule na ciebie. Wstajesz, ubierasz się, szykujesz się do pracy, a On ci podpowiada co robić. Idziesz, jedziesz do pracy, przybywasz, wykonujesz swoje obowiązki, a On pragnie poprowadzić twoją rękę, twój umysł, całego ciebie, abyś dobrze wypełniał swoje obowiązki i uświęcał się również w pracy. On daje ci kolejne łaski, abyś mógł wykonać pewne czynności tak czy inaczej. On planuje twój dzień. I to co ciebie zaskakuje tak naprawdę jest przez Niego przewidziane lub zaplanowane. W związku z tym poddaj się temu. Jakże często jest tak, iż denerwujesz się, że coś nie idzie po twojej myśli, nie idzie zgodnie z twoim planem. A potem okazuje się, że wszystko wyszło dobrze, bo inne sprawy potoczyły się również inaczej i dzięki temu wszystko wyszło na dobre. Pozwól, aby Bóg więcej kształtował twoje życie niż ty do tej pory na to pozwalałeś. Otwórz się! Bądź otwarty! Proś! Wyciągaj ręce! Bądź pokorny! Ufaj, że Bóg obdarzy. Pokazuj Bogu swoją małość i proś, aby dał ci tę pewność, te wiarę w Jego ciągłą obecność w twoim życiu.

Kiedy jesteś z jakąś osobą w jakimś pomieszczeniu czujesz tą obecność. Ona w jakiś sposób na ciebie wpływa. Czasem krępuje, czasem przeszkadza, czasem pomaga. Różne są odczucia w zależności od tego, jaka to osoba, jaki to dzień, jakie sprawy zajmują twoje serce. Czy pomyślałeś kiedyś, że możesz też odczuwać w ten sposób obecność Boga? Po prostu czuć, że On jest. Co wtedy byś uczynił, gdybyś odczuł Jego obecność sercem prawdziwie? Spróbuj zrobić sobie taki eksperyment w ciągu dnia. Wyobrazić sobie, że On jest w tym pokoju, w którym ty przebywasz, w tych czynnościach, które wykonujesz. Patrzy, słucha, podsuwa tobie różne pomysły, myśli, kieruje twoimi czynnościami. On jest. Ciekawe, czy wtedy doznasz radości, czy może zawstydzenia. Może zrobi ci się przykro, że w Bożej obecności robisz lub mówisz takie rzeczy. Może będziesz skrępowany. Może to uświadomienie sobie Jego obecności sprawi, że pewnych rzeczy nie zrobisz, bo w obecności Bożej nie można, nie wypada. Może, gdy sobie uświadomisz, że On jest, widzi i słucha inaczej zareagujesz na drugą osobę, na jej słowa. Może uświadomienie sobie tej obecności Bożej w twoim życiu, tego błogosławieństwa, zmobilizuje ciebie, by bardziej postarać się, podjąć większy wysiłek, na przykład aby trwać w akcie miłości, bo do tej pory troszkę sobie folgowałeś. Spróbuj zrobić taki eksperyment. Zdaj sobie sprawę, staraj się to uświadamiać sobie i czyń po kolei swoje obowiązki wczuwając się w te obecność, a jednocześnie zastanawiając się jaka jest twoja reakcja.

Dzisiaj w Ewangelii czytamy, iż trędowaty powiedział do Jezusa, jeśli On chce, to może go uzdrowić. Jeśli Jezus chce! Wy też możecie tak powiedzieć do Jezusa. Jeśli chcesz możesz sprawić, że będę głęboko wierzył w swoim sercu w Twoją ciągłą obecność przy mnie, ciągłe błogosławieństwo, ciągłe spływające łaski. Proszę spraw to. To prawda, taka świadomość ciągłej obecności przy duszy jest darem Bożym, łaską którą otrzymywali nieliczni święci. Ale Bóg, można by powiedzieć, w sposób nietypowy od pewnego czasu postępuje wobec nas, udzielając nam wszystkiego, czym obdarzał świętych. Prośmy! W jakiejś formie i tę łaskę otrzymamy.  Niech wstawiennictwo Matki Bożej dopomaga nam otworzyć serca na tę łaskę.

Dziękczynienie po Komunii św.

Jezu! Bóg udzielił mi łaski życia w Jego obecności, życia w Twojej obecności. To wielkie wyróżnienie i niepojęta łaska. Matka zawsze pragnie szczęścia dla swoich dzieci. I to szczęście mierzy własnym sercem. To, co matka uważa za szczęście, tego pragnie również dla dzieci. Moim szczęściem jesteś Ty. Moim szczęściem jest fakt, iż towarzyszysz mi nieustannie. Za Twego życia na ziemi byłeś ze mną, a ja z Tobą. Teraz żyję zanurzona w sercu Trójcy Świętej. Nie do pojęcia i nie do wyobrażenia sobie szczęście. Ale jako matka pragnę, by moje dzieci też doświadczały szczęścia Twojej obecności. To jest łaska. Chodzić, żyć ze świadomością Twojej obecności przy duszy. To jest łaska, ale czegóż nie daje się najmniejszym dzieciom? Kiedy dzieci proszą, rodzicom trudno się oprzeć ich prośbom. A szczególnie, gdy są tak dojrzałe, kiedy prośby świadczą o dojrzałości, kiedy prośby dotyczą tak istotnych spraw, kiedy nie są zwykłą chwilową zachcianką.

Dlatego pragnę prosić Ciebie, byś udzielał im tej łaski. Niech ich serca w głębi swego jestestwa przyjmą tę prawdę, iż Twoja łaska towarzyszy im stale, iż Twoja obecność jest przy nich nieustannie, że Twoja miłość ich prowadzi, że mądrość wytycza ich drogę. Twoja mądrość! Owszem one wiedzą, ale ja Cię proszę, abyś ich serca o tym zapewniał. Abyś głębię ich serc upewnił w tej prawdzie. Aby odtąd żyły z większą wiarą, ufnością, świadomością, iż Twoja łaska, Twoje błogosławieństwo im nieustannie towarzyszy. Dziękuję Ci za to wszystko, czym ich obdarzasz. Ja widzę tę łaskę i to błogosławieństwo poprzez te wszystkie sprawy, zdarzenia, sytuacje, pouczenia. Widzę Twoją obecność przy nich. Ale ich oczy są słabe. Więc oczyść ich oczy. Możesz to uczynić, jeśli tylko zechcesz. Więc dotrzyj do głębi ich dusz, aby ich jestestwo objąć i na tym jestestwie położyć pieczęć swojej obecności, by miały tego świadomość, świadomość Twojej obecności. A więc Twojej łaski, Twego błogosławieństwa Twojej miłości, mądrości, pokoju, miłosierdzia, Twojej opieki.

Tak wielu słów Jezu używam, argumentując, przekonując Ciebie, ale tak naprawdę czynię to ze względu na nich. Bowiem wystarczy jedna moja myśl, jedna prośba, a Ty rozumiesz dlaczego. Zatem już więcej prosić nie będę, tylko moje serce składam przed Tobą w tej prośbie, a jednocześnie w dziękczynieniu za wszystko co czynisz. Tobie Boże składam u stóp te maleńkie serca. Kładę je przed Tobą z wielką ufnością, z wiarą i pewnością, że Ty przekonasz te serca i sprawisz, iż w głębi swojej będą wierzyć w Twoją łaskę, którą roztaczasz nad nimi. Kładę te serca, aby należały do Ciebie, aby były Twoimi. Kładę je, aby nieustannie dziękowały Tobie za Twoje błogosławieństwo towarzyszące w ich życiu. Kładę przed Tobą, aby stale wielbiły Twoją miłość, mądrość, pokój, miłosierdzie – Ciebie. A Ty Boże pobłogosław je. Ty jednym słowem, jednym gestem możesz uczynić wszystko. A więc proszę zechciej ich pobłogosławić.

Pamiętajmy!

Z czułością Matka Boża patrzy na nasze starania. I tak jak każda matka obserwując swoje dziecko uśmiecha się do dziecka i sama do siebie, tak czyni i Ona. Uczy nas różnych rzeczy. Kieruje słowa, które mają rozjaśniać drogę, po której idziemy, po to, byśmy mogli świadomie wybierać i świadomie kształtować siebie. Byśmy mogli stawać się świadomymi członkami Kościoła. To wszystko co czyni płynie z miłości. To miłość Boża, którą Maryja ma w sercu, ona dyktuje wszystko. Wiedzmy, że kocha nas bardzo. A wszystko, o czym mówi, do czego nas nakłania, czego oczekuje, czego uczy nas – wszystko to służy naszemu dobru. Ona chciałaby, abyśmy pamiętali, że też jest przy nas. Stoi, patrzy, czuwa nie jak strażnik, ale jako mama, która łagodny sercem patrzy na nieudolne próby swoich dzieci. Chciałaby, abyśmy z ufnością podejmowali kolejne próby. Chciałaby, abyśmy czynili to wszystko mając w sercu ufność w Bożą miłość. I ze względu na tę miłość wszystko w swoim życiu czynili. Ona też błogosławi naszym poczynaniom – W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>