Rozważania

Nr. 5  Dzień skupienia w Czerwińsku – grudzień 2013 r.

Oczekujemy przyjścia Jezusa. Oczekujemy
wszyscy – cały Kościół, cała ludzkość, wszechświat cały oczekuje przyjścia
Zbawiciela. Każdego roku staramy się przygotować na Jego przyjście.
Staramy się czekać, otwierać serca, starają się być gotowymi. Dzisiaj nadal
będziemy trwać w zamyśleniu, na kogo czekamy; 
  • Kogo oczekujemy? 
  • Czym dla nas jest to oczekiwanie?
  • Czym dla nas jest przyjście Jezusa?
  • Co ze sobą Jego przyjście nam niesie?
  • W jaki sposób na Jego przyjście mamy oczekiwać? 
Wydawać by się mogło, że każdy z nas zna
Jezusa, wie, kim On jest.
Ale posiadać wiadomości na jakiś temat wcale nie
oznacza poznać, ponieważ poznanie jest czymś głębszym. Poznanie jest spotkaniem
serca z sercem. Poznać – znaczy wspólnie przeżyć, iść jedną drogą, patrzeć w
jednym kierunku. Tak więc, mamy już duży zasób wiadomości na temat, kim jest Jezus i każdy z nas potrafi
wyrecytować kilka zdań z Pisma św., bez zająknięcia, nawiązać do Osoby przychodzącego Mesjasza. Dzisiaj będziemy starali się otworzyć serce na spotkanie Jezusa, by dotknęło serca, by każdy z nas rzeczywiście zdał sobie sprawę z tego, kim jest dla nas Jezus i w
związku z tym, na kogo czekamy. Ponownie podkreślimy, kim jest dusza dla Boga i
dlaczego Bóg stworzył człowieka, do czego powołał każdą duszę. Postaramy się to
wszystko, co jest jakąś wiedzą wnieść do serca i w sercu zakorzenić: 
– by nie tylko na poziomie
intelektu, ale przede wszystkim głęboko w duszy było otwarcie się na
oczekiwanie i na spotkanie, 
– by z głębi serca wypłynęło
pragnienie i wołanie o Mesjasza, o Jezusa, o Zbawiciela, o Oblubieńca; 
– by poruszone serca prawdziwie
rozpoczęły czas Adwentu, czas niezwykły; 
– by ten czas był czasem radości,
niecierpliwego oczekiwania; byśmy mogli w jakimś stopniu, choć trochę
zrozumieć, czym to oczekiwanie jest dla wszystkich dusz, czym było dla narodu
wybranego, czym było dla Maryi, czym było dla każdej świętej duszy? 
Poczujmy się więc zaproszeni,
by wspólnie otworzyć się na nowe spojrzenie, na zgłębienie tego tematu, by
czas Adwentu nie był czasem, który jest znany, a więc nieatrakcyjny i nie
przeżywany przez dusze, ale by był czasem nowym; czasem pełnym ciekawych
wydarzeń. Byśmy każdego dnia stawali przed Bogiem zaciekawieni, co też wydarzy
się i w jaki sposób będzie wyglądało to oczekiwanie. 
Błogosławię
was – W Imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego. Amen.
 
 Kazanie
 
Jezus jest Światłością świata. Wprowadził
nas w nowy Rok Liturgiczny. Stanął przed nami i zaprosił nas, byśmy szli w Jego
świetle, byśmy szli razem z Nim. Cały ten rok będzie poświęcony właśnie Jemu. Nasze
serca mają otworzyć się jeszcze bardziej na spotkanie i obcowanie z Synem
Bożym. Dobrze się stało, że właśnie rozpoczynamy Adwentem ten nowy rok duszpasterski,
a więc oczekiwaniem na Jezusa, oczekiwaniem na Jego przyjście na ziemię. Żeby
lepiej zrozumieć, czym jest to przyjście dla każdego z nas, dla każdej duszy
trzeba sięgnąć w odległą przeszłość, a więc samych początków.
Bóg będąc Miłością ze swej natury pragnie
dzielić się nią ze swoim stworzeniem.
Dlatego stworzył człowieka. W sposób
niebywały, cudowny obdarzył duszę ludzką, która jest niezwykłą cząstką Boga;
cząstką, która łączy człowieka z Bogiem, umożliwia człowiekowi otwieranie się
na Bożą Obecność i na spotkanie z Bogiem. Bóg powołał człowieka do jedności ze
Sobą, przeżywania szczęścia w Bogu, życia w zjednoczeniu, doświadczania pełnej
miłości. Człowiek początkowo rzeczywiście żył w niezwykłej harmonii z Bogiem, z
całym stworzeniem dopóki żył w czystości, dopóki był posłuszny Bogu. Miłość
wypełniała jego serce, przenikała jego duszę i sprawiała, że człowiek żył Boskim
życiem. Niestety pojawił się grzech. To, co było powołaniem człowieka, to, po
co został w ogóle stworzony naraz zostało człowiekowi odebrane. Jednak w
człowieku nadal pozostała niezwykła cząstka Boga – dusza. Ona żyje tęskniąc
nieustannie za źródłem swego istnienia, za źródłem, z którego pochodzi. Ona
pragnie powrotu do Boga. Dopóki człowiek żył w zjednoczeniu z Bogiem – żył w miłości,
w radości, w pokoju, żył w świetle, jakim jest Bóg. W momencie grzechu –
oderwania od Boga – człowiek wszedł w ciemność. TYLKO BÓG JEST JASNOŚCIĄ. Od
tego momentu zaczęła się tęsknota człowieka za Bogiem. Dopiero wtedy zrozumiał,
jakie było jego życie w raju, co utracił. Ale Bóg obiecał człowiekowi przyjście
Mesjasza i powrót do harmonii, do zjednoczenia, powrót do życia. Człowiek
nieustannie oczekiwał na ten powrót. Oczekiwał na przyjście Mesjasza, który
zwróci człowiekowi życie w harmonii, w pięknie, życie w miłości. Dusza w
człowieku nieustannie tęskni za Bogiem i pragnie tego powrotu.
W różny sposób człowiek sobie wyobrażał
przyjście Mesjasza.
Bóg przygotowywał człowieka na swoje przyjście. To była
bardzo długa droga przygotowań, chwilami bardzo burzliwa. Naród wybrany
potrzebował wielu wieków, aby przygotować się na przyjście, ponieważ ludzkie
wyobrażenia o Bogu, o Mesjaszu są różne od tego, co zaplanował Bóg; różne od
tego, Kim jest Bóg. Ludzkie serca, ludzki umysł są bardzo małe, słabe, dlatego
człowiek musiał być przygotowywany. Historia narodu wybranego – to historia
przygotowania do przyjścia Mesjasza. To przyjście okazało się zbyt trudne do
przyjęcia, zrozumienia dla ludzkich serc, dla serc w narodzie wybranym. Bóg jednak
pobudził niektóre serca do przyjęcia Mesjasza, do przyjęcia Boga, Bożego Syna.
Stworzył te dusze, udzielił im łaski, a one odpowiedziały na nią i dały się
poprowadzić. 
Bóg nieustannie wychodzi do człowieka,
by objawić się człowiekowi
, dać się poznać, by człowiek mógł odpowiedzieć na
Boże zaproszenie do miłości i do zjednoczenia. Przez to, by mógł powrócić do
Boga, powrócić w wieczności do niezwykłego zjednoczenia, do życia w harmonii.
Bóg niejako każdego roku ponawia to zaproszenie do ludzkich serc. Co roku
Bóg pragnie otwarcia ludzkich serc na Jego przyjście, pragnie otwarcia na
poznanie, na to, czym jest to przyjście, pragnie otwarcia na poznanie samego
Boga. A ponieważ jest On wielki, nieograniczony, ponieważ jest niepojęty, to za
każdym razem Jego przyjście jest czymś nowym i niezwykłym; za każdym razem Bóg
objawia niejako jedną stronę swego bytu, swego istnienia, swojej relacji z
człowiekiem. 
To prawda, że przyszedł na ziemię jako
Maleńkie Dziecię i do tych Narodzin ludzkie serca się przygotowują.
Nie
oznacza to jednak, że przygotowują się do spotkania jedynie z Dzieckiem;
przygotowują się do spotkania z całym Bogiem, z Mesjaszem, ze Zbawicielem, z
Nauczycielem, Uzdrowicielem. Bóg objawiał narodowi wybranemu i objawia swemu
Kościołowi swoje Oblicze i niejako wieloaspektowość tego Oblicza. A więc
ukazuje się człowiekowi zarówno jako jego Stwórca, jako Ojciec, jako Pasterz,
jako Ten, który się troszczy, prowadzi; objawia się jako Ten, który leczy, poucza.
W całej historii narodu wybranego, historii Kościoła, który został zrodzony
przez Jezusa, Bóg objawia się również jako Ten, który w sposób niezwykły
umiłował swój naród, a jeśli chodzi o Kościół (swój nowy naród wybrany) – miłością
ponad wszystko, miłością zjednoczenia, miłością oblubieńczą. Oblicze Boga – Oblubieńca
duszy, Oblubieńca Kościoła, Oblubieńca narodu wybranego jest nieco odsuwane na
bok, niejako mniej zrozumiałe, niekiedy w sposób niewłaściwy rozumiane. A
przecież Bóg, który przychodzi do człowieka, rodzi się, to właśnie Bóg, który
przychodzi z miłości do niego. Przychodzi po to, by ofiarować swoją miłość
całkowitą i pełną; miłość, w której pragnie wyłączności; miłość, w której On
Bóg daje się cały i oczekuje również takiego całkowitego oddania ze strony
duszy. Przychodzi z miłością, w której pragnie zjednoczyć się z duszą. To
miłość oblubieńcza. Właśnie ta miłość, miłość, która daje wszystko, ta
miłość wprowadza w wieczność. MIŁOŚĆ PEŁNA I DOSKONAŁA, MIŁOŚĆ AŻ PO OFIARĘ
JEST TĄ, KTÓRA OTWIERA PRZED CZŁOWIEKIEM BRAMY WIECZNOŚCI. 
A więc naród wybrany oczekuje Mesjasza.
Ma różne wyobrażenia, kim będzie Mesjasz, jakie ma zadanie. Nie rozumie, iż
jest to Bóg, który sam osobiście przychodzi do człowieka, by pokonać śmierć
spowodowaną grzechem, by wyzwolić ludzkie dusze ze strasznej niewoli grzechu i
wprowadzić je w niezwykłe życie w wolności; życie pełne miłości. Miłość,
wolność, pokój stanowią jedno. W prawdziwej miłości jest wolność. ABY ŻYĆ W
WOLNOŚCI, BYĆ WOLNYM I WŁAŚCIWIE KORZYSTAĆ Z TEJ WOLNOŚCI, TRZEBA KOCHAĆ
MIŁOŚCIĄ DOSKONAŁĄ. Inaczej człowiek nie potrafi korzystać z wolności w sposób
właściwy i niekiedy wolność niewłaściwie wykorzystana obraca się przeciwko
człowiekowi.
W tym roku Jezus wprowadza nas w Adwent.
Stoi przed nami w przepięknym świetle i zaprasza nas. Przywołuje nas do Siebie,
byśmy weszli w to światło i w tym świetle Jego niezwykłej Obecności otwierali
się na zrozumienie, poznanie, czym jest miłość Boża do nas, do wszystkich dusz,
jaka jest ta miłość; byśmy mogli poznać tę miłość, doświadczyć jej – miłości
oblubieńczej. Ta miłość popycha Boga do pójścia aż na Krzyż. Bóg chce, byśmy
poznali Jego miłość. Bóg zaprasza nas:
  • by podczas Adwentu otwierać swoje serce na
    miłość i prosić o nią; 
  • prosić o poznanie tej miłości, 
  • by podczas Adwentu oczekiwać na przyjście Tego, który:
– umiłował człowieka ponad wszystko
miłością do końca, miłością po ofiarę z Siebie samego, 
– jednocześnie czyni to wszystko,
kocha tak niezwykłą miłością, by otworzyć przed człowiekiem największe
szczęście i zaprosić człowieka do tego szczęścia; by zjednoczyć człowieka z
samym Sobą – z Bogiem. 
MIŁOŚĆ OBLUBIEŃCZA ZAKŁADA
PRZYNALEŻNOŚĆ DO SIEBIE NAWZAJEM, PRZYNALEŻNOŚĆ CAŁKOWITĄ, ZJEDNOCZENIE, ZESPOLENIE
ZE SOBĄ, BY BYĆ JRDNYM A NIE DWOJGIEM.
A więc mamy patrzeć na przyjście Jezusa
jako na zaproszenie Boga do miłości oblubieńczej, do życia w tej miłości, do
zjednoczenia z Bogiem. 
Niech nasze
serca zapragną kosztowania takiej miłości! 
Niech nasze
serca zapragną poznać tę miłość! 
Niech nasze
serca zapragną zjednoczenia z Bogiem w miłości! 
Złóżmy je na
Ołtarzu i proście, aby Bóg udzielił swego Ducha, swojej mądrości, poznania,
byśmy zapragnęli, zatęsknili za Oblubieńcem swojej duszy. Niech w nas, w naszych
duszach niejako odezwie się tęsknota wszystkich pokoleń od samego początku,
tęsknota za Bogiem! Niech w nas będzie wielkie pragnienie wszystkich serc, by
zjednoczyć się na powrót ze Źródłem swego istnienia! Pozwólmy Bogu, by czynił z
waszymi sercami to, co On uzna za właściwe! Niech na nowo nasze serca zabiją
mocniej myśląc o Bogu! Niech na nowo zapłoną miłością ku swemu Oblubieńcowi!
 
 
Adoracja Najświętszego Sakramentu 
(1)
 
Jezu!
Umiłowany mojej duszy!
Miłości mojego serca! Ukochany! Umieram z tęsknoty za
Tobą. Wypatruję Ciebie, wołam, nie potrafię bez Ciebie żyć. Ty jesteś
tchnieniem mego życia, moją siłą. Ty jesteś moją energią, wszelką chęcią.
Jesteś wszystkim! 
Ty sam
wezwałeś mnie po imieniu, dotknąłeś mojego serca.
Twoja miłość objęła mnie.
Twoja miłość poruszyła mnie. Twoja miłość pociągnęła mnie do Ciebie. Posiadłeś
moje serce na własność. Należę tylko do Ciebie, jestem tylko Twoja. Wszystko co
czynię, czynię dla Ciebie z miłości. Niczego nie pragnę, tylko Ciebie. Za
niczym nie tęsknię, tylko za Tobą. Każda rzecz, każde wydarzenie zbliża mnie do
Ciebie. Każde cierpienie to radość zjednoczenia z Tobą. Po ludzku wydaje się to
niemożliwe, ale w Tobie możliwe jest wszystko. Pozostawiam, Boże mój, rozum na
boku, a idę za Twoim Głosem, za wezwaniem, które słyszę w swoim sercu. W sercu
mam pewność Twojej Obecności. W sercu mam pewność, że Ty jesteś moją miłością.
Chociaż nie mam sił, chociaż nie potrafię, chociaż nie rozumiem, Panie mój,
jednak jest we mnie to ciągłe trwanie przy Tobie, zwracanie się do Ciebie,
otwieranie się na Ciebie. Nic nie posiadam, nie mogę przedstawić Ci żadnych
zasług, nie dla mnie też są wielkie czyny, więc przychodzę do Ciebie z pustymi
rękami. A jednak, ja wiem, że Ty mnie kochasz, że pragniesz, abym przychodziła.
Wiem, że to moje biedne, małe puste serce napełniasz swoją miłością. Ja to
wiem, czuję, doświadczam we wszystkim, jestem kochana. Za wszystko Ci dziękuję.
Uwielbiam Ciebie Boże w miłości Twojej, która jest tak wielka i niepojęta. 
 
***
Jezu! Nie mam
żadnych sił, aby Ciebie naśladować.
Jedyne, co posiadam, to liczne słabości.
Stale ulegam tym słabościom. A jednak w sercu doświadczam Twojej miłości. Dajesz
mi pewność, że kochasz mnie taką, jaką jestem. Twoja miłość tak delikatna, tak
czuła obejmuje mnie i porywa moje serce. To niezwykłe! Jestem nikim. Niczym
sobie nie zasłużyłam i nie czynię nic, co tłumaczyłoby Twoją miłość do mnie. A
jednak! Ja wiem, ja czuję, że kochasz mnie, a Twoja miłość jest potężna,
niewyobrażalna, wielka, nieskończona. Kiedy myślę o Twojej miłości, doznaję
wzruszenia. Wobec Twojej miłości czuję się jeszcze mniejsza, a jednak tak
bardzo przez Ciebie ukochana. Dziękuję Ci Jezu za tę miłość, której po ludzku
nie da się zrozumieć i wytłumaczyć. Człowiek patrzy tylko przez pryzmat swojej
małości, przez pryzmat swego człowieczeństwa. Nie potrafi unieść się ponad to,
na wyżyny ducha, aby z Twojej perspektywy spojrzeć na wszystko. Dopiero z
Twojej perspektywy można zrozumieć miłość. Mój Boże, zachwycam się Twoją
miłością, wzruszam się, tęsknię za nią, pragnę jej. A w tym pragnieniu omdlewam.
Jakże pragnę, abyś zaspokoił mnie. Chcę kochać, kochać miłością taką jak Ty.
Chcę kochać Ciebie, tak jak Ty kochasz mnie. Uwielbiam Cię Boże!
 
***
Bez Ciebie
Panie, jestem niczym.
Bez Ciebie Jezu, umieram. Bez Ciebie tkwię w ciemnościach,
nie posiadam żadnej mocy. Nie mam w sobie żadnej iskry życia, żadna dobra myśl
nie przejdzie przez mój umysł – bez Ciebie. Nie wypowiem żadnego słowa miłości
– bez Ciebie. Nie jestem zdolna do żadnego działania – bez Ciebie. Ty Boże,
Twoja miłość uzdalnia mnie do wszystkiego. Bez Twojej miłości, Jezu, nie
istnieję. Pragnę Jezu nieustannie odpowiadać miłością na Twoją miłość. Pragnę
Jezu wpatrywać się stale w Ciebie. Jakże pragnę tulić się do Twojego Krzyża. O
Jezu! Kiedy dajesz mi łaskę, moje serce adoruje Ciebie konającego na Krzyżu w
niepojęty dla mnie sposób. Moje serce tuli się do Ciebie. Panie mój! Udzielasz
mi tak cudownych łask. Pozwalasz na tak wiele. Dajesz mi swoje Boskie Ciało i
pozwalasz dotykać Ran. Zalewasz mnie swoją Krwią i całą mnie zanurzasz w swoim
cudownym Sercu. Z drżeniem dotykam Twoich Ran, z niedowierzaniem wchodzę do
Twojego Serca. Ze łzami w oczach, Jezu, całuję każdą ranę i każdy siniec na
Twoim Ciele. A Ty jednoczysz moje serce ze swoim i zapraszasz na Krzyż. Nie
patrzysz na to, że jestem tylko małą duszą; duszą, która nie ma w sobie nic ze
świętości, która nie potrafi zrozumieć tego, co czynisz z nią, nie potrafi w
związku z tym docenić tego, co otrzymuje od Ciebie. Nie patrzysz na to. Dotyk
Twojej miłości tak bardzo porusza moje serce, tak bardzo pociąga je ku Tobie,
że nie mogę już żyć, Jezu, bez Ciebie. Ziemia wydaje mi się więzieniem. Pragnę
Nieba! Pragnę Ciebie!
Wiem Jezu,
tylko Ty znasz ten czas.
Tylko Ty wiesz, ile jeszcze muszę spędzić czasu na
ziemi. Ty znasz moje pragnienia. Jednak odkładam moje pragnienia, aby przyjąć
Twoją wolę. Chcę pragnąć tego, czego Ty pragniesz dla mnie. Jeśli chcesz, abym
z tęsknoty umierała, żyjąc jeszcze na ziemi długie dni i lata – pragnę tego. A
jeśli Ty zapragniesz skrócić mój czas oczekiwania na to cudowne zjednoczenie z
Tobą w Niebie – ja również zapragnę tego i pójdę w Twoje objęcia z wielką
radością. Twoja miłość, Boże, dyktuje memu sercu tę modlitwę i te słowa. Twoja
miłość kształtuje moje pragnienia, Twoja miłość kieruje mną, Twoja miłość
pociąga mnie ku Tobie. Więc oddaję się Twojej miłości, oddaję się objęciom
Twojej miłości. Obejmij mnie, ukryj mnie w sobie, zanurz. Pozwól zniknąć w
Tobie. Żyj we mnie, abym już nie ja żyła, ale Ty. 
 
***
Wszystko Boże
jest łaską.
To, co dokonujesz w moim sercu, to Twoja łaska. Bardzo dobrze wiem
Jezu, że niczego sama nie czynię. Nie potrafiłabym. Wiem również, że każda
kolejna sekunda mojego życia potrzebuje Twojej łaski. Bez Ciebie Jezu mogłabym
natychmiast upaść, zanurzyć się w głębinach piekła. Teraz jestem wtulona w
Twoje ramiona, za moment bez Twojej łaski upadnę i zanurzę się w rozpaczy. Ty
Boże udzielasz mi swojej łaski i dajesz poznawać miłość. Dotykasz serca i
sprawiasz, że ono pragnie kochać. Objawiasz mi swoją miłość oblubieńczą i do
niej zapraszasz. Teraz wydaje mi się, że jestem w stanie iść za Tobą i kochać Ciebie
taką miłością. Ale dobrze wiem, że za moment mogę się całkowicie odwrócić od
Ciebie, bo tylko do tego jestem zdolna o własnych siłach. Potrzebuję Ciebie
nieustannie. Proszę, abyś mnie pobłogosławił i aby Twoje błogosławieństwo
towarzyszyło mi w każdej sekundzie. Stale. 
Chcę kochać nieustannie, ale do
tego potrzebuję Ciebie. 
Chcę odpowiedzieć na Twoje
zaproszenie do zjednoczenia, ale potrzebuję Ciebie.
Chcę wpatrywać się w Twoją twarz,
ale do tego potrzebuję Ciebie. 
Bez Ciebie jestem ślepa i głucha,
bez sił. Twoja łaska opromienia mnie, wtedy widzę, słyszę, czuję i biegnę za
Tobą. Dotknij mnie swoją łaską. Pobłogosław nas Jezu! 
  
Wprowadzenie w drugi dzień 
 
Nadal będziemy
zagłębiać się w tajemnicę powołania każdej duszy do miłości oblubieńczej.

Jednocześnie postaramy się przyjąć sercem fakt, iż Bóg obdarza miłością
oblubieńczą cały Kościół. To, w jaki sposób każda dusza realizuje powołanie,
skutkuje w całym Kościele. Każda dusza nie tylko ze względu na siebie, nie tylko
dla siebie ma starać się dążyć do wypełnienia powołania, ma to czynić ze
względu na cały Kościół, ponieważ cały Kościół jest miłością Jezusa. 
Jezus Oblubieniec przychodzi do Kościoła,
całego Kościoła.
A więc trzeba mieć szersze spojrzenie. Z jednej strony
cieszyć się, radować z osobistego spotkania, z drugiej – mieć świadomość bycia
w wielkiej wspólnocie Kościoła; Kościoła, który jest miłością Jezusa. Miłość
Jezusa ma stawać się miłością każdej duszy, troską i ciągłą myślą. Dlatego
oczekując Jezusa dusza ma na uwadze nie tylko siebie samą i nie tylko swoje
osobiste spotkanie z Jezusem, ale ma mieć na uwadze cały Kościół, wszystkich,
ponieważ do wszystkich przychodzi Miłość, która pragnie zjednoczenia ze
wszystkimi duszami, pragnie zjednoczenia i jeszcze większego umiłowania. Trzeba
starać się odpowiedzieć na tę miłość, na zaproszenie do miłości i pragnienie
miłości.
 
Adoracja Najświętszego Sakramentu 
(2)
 
Witam Ciebie,
mój Jezu!
Kłaniam się Tobie do samej ziemi i wyznaję Ci miłość. Pragnę Jezu
wypatrywać Ciebie nieustannie. Pragnę otworzyć moje serce, aby ono wyglądało
swojego Oblubieńca. Zapewniasz mnie Jezu o swojej miłości. Dotykasz miłością
serca, poruszasz je, sprawiasz, że zaczynam pragnąć, ogromnie pragnąć. Wiem
dobrze Jezu, że jest to łaską. W samej sobie nie mogłabym znaleźć ani odrobiny
takiego pragnienia, ani odrobiny takiej miłości. Dopiero wtedy, gdy
przychodzisz do mnie, kiedy dotykasz miłością, zaczynam żyć, pragnąć. Wtedy
zaczynam tęsknić za Tobą, wtedy Jezu zaczynam czekać. Serce wtedy może czekać z
niecierpliwością i wyglądać, gdy kocha. A więc dotknąłeś mojego serca miłością,
bo czekam na Ciebie, bardzo pragnę, tęsknię za Tobą.
Moja Miłości!
Dziękuję Ci za to poruszenie serca, za to, że je obudziłeś; za to, że
sprawiłeś, iż zaczęło bić mocniej, napełniło się miłością. Sprawiłeś, że mam w
życiu cel, moje życie nabrało sensu. Ty pojawiłeś się w moim życiu. Moje serce
pokochało Ciebie. Wiem, że nie jest to doskonała miłość. Moja miłość – mała,
ale ta miłość sprawia, że mogę tęsknić, oczekiwać Ciebie. Ta miłość sprawia, że
bardzo pragnę spotkania z Tobą. A gdy mówisz o miłości, gdy przedstawiasz swoją
miłość tak cudowną – miłość Oblubieńca, wtedy Jezu cała zapalam się miłością,
cała płonę tą miłością. W oczekiwaniu na Ciebie cała się spalam w miłości tak
bardzo, że moja dusza zaczyna omdlewać tęskniąc, pragnąc, nie mogąc doczekać
się Ciebie. 
Dziękuję Ci
Jezu za tę miłość
, za objęcie miłością mojej duszy, za nieustanne wzywanie mnie
do Siebie. Dziękuję Ci za to, że i moją dusze powołałeś do miłości, do
zjednoczenia i za to, ze uświadamiasz mi, iż moja dusza jest Twoją oblubienicą,
a więc ukochaną, umiłowaną. Dziękuję Ci Jezu! Cała pragnę wyśpiewać Ci miłość,
otworzyć się na Twoje przyjście i zjednoczyć się z Tobą.
 
***
O, moja
Miłości!
Cała pragnę, całą zamieniam się w pragnienie, oczekiwanie. Całą sobą
wyglądam Ciebie i wołam: Jezu, przyjdź! Ty
mnie przemieniasz w miłość. Ty sprawiasz, że już nie żyję ja, ale żyje miłość
we mnie. Staję się miłością i jako miłość przywołuję Ciebie, który jesteś
Miłością. To cudowne Jezu, bo przecież tylko na płaszczyźnie miłości może dojść
do zjednoczenia. Żadna inna płaszczyzna nie jest możliwa, więc tym bardziej
Jezu, przemieniaj mnie w miłość. Każdą moją cząstkę – przemieniaj w miłość.
Całą sobą chcę płonąć i wołać do Ciebie przyzywając. Pragnę Jezu poprzez moje
życie w każdym momencie, w każdej sekundzie mojej codzienności być miłością.
Chciałabym, aby moje słowa, moje spojrzenie, gesty, wszystko, co robię, aby
wszystko było miłością. W Tobie, Jezu, wszystko jest możliwe. Doświadczam tego.
Już sam fakt, że kocham, że tęsknię za Tobą, że nie mogę żyć bez Ciebie, to już
jest cud. Ale ja pragnę więcej. Pragnę całkowicie w Tobie zatonąć, zniknąć w
Tobie. 
  • Dziękuję Ci Jezu za wszystkie łaski, jakimi mnie
    obdarzasz, za wszelkie dobro, które mnie spotyka. Dziękuję ci za powołanie,
    które mi dajesz. I za wieczność, którą przede mną otwierasz, do której
    zapraszasz. 
  • Dziękuję Ci również Jezu za to, że czynisz mnie
    cząstką swojego Kościoła. Cudowne jest to, że każda dusza będąc Twoją
    oblubienicą jest cząstką Kościoła i wszystkie razem tworzą Twoją oblubienicę –
    Kościół. Razem wszystkie dusze oczekują Ciebie i wszystkie razem wypatrują.
    Czuję się kochana przez Ciebie jako pojedyncza dusza, a jednocześnie czuję się
    kochana jako ta, która należy do wielkiego Kościoła. Czuję się częścią Kościoła
    i jako część Kościoła czuję się kochana. To niezwykłe. Dajesz mi Jezu poczucie
    przynależenia do Kościoła. Ale nie tylko przynależenia, również tworzenia
    Kościoła, bycia bardzo aktywną częścią, która ma wpływ na Kościół; częścią,
    która tworzy ten Kościół.
  • Dziękuję Ci Jezu za miłość, z jaką powołałeś do
    życia Kościół. Przecież oddałeś życie rodząc Kościół. Pragnę Jezu jako Kościół,
    jako dusza, która ten Kościół tworzy wraz z innymi duszami, pragnę oczekiwać
    Ciebie, pragnę przygotować się na Twoje przyjście. Pragnę przygotować serce,
    aby przyjąć Ciebie – Oblubieńca. Wiem Jezu, że nie każda dusza rozumie, nie
    każda przygotowuje się na Twoje przyjście, ale sam mówisz, że możemy w Kościele
    doświadczać zjednoczenia dusz w łączności duchowej, dzięki której to, co
    przeżywa jedna dusza staje się przeżyciem, udziałem, doświadczeniem innych
    dusz; jest łaską dla innych. A więc będę czekać na Ciebie, Oblubieńcu mojej
    duszy, Oblubieńcu Kościoła. W imieniu wszystkich dusz będę wyciągać do Ciebie
    dłonie i wołać: 
Przyjdź Jezu! Umiłowany mój, Ukochany mój!
Czekam na Ciebie. Moje serce płonie z miłości. Wyglądam Ciebie, wypatruję
Ciebie. Tęsknię za Tobą, czekam na Ciebie z niecierpliwością, cała usycham z
tęsknoty. Nie potrafię żyć bez Ciebie. Nic mnie nie cieszy, nie znajduję
radości w niczym. Dopóki moje serce nie zjednoczy się z Tobą, nie zaznam
spokoju. 
Przyjdź Piękny, Umiłowany mój! Przyjdź Miłości
moja, Panie mój, Królu mego serca! O Ty, który pierwszy mnie umiłowałeś, który
pierwszy wybrałeś mnie, który pierwszy poruszyłeś moje serce miłością, który
objąłeś moją duszę, przyjdź! Nie mogę żyć bez Ciebie. Bez Ciebie, Jezu, panuje
tylko ciemność. Przyjdź, moja Światłości! Przyjdź Ty, który podnosisz moje
serce, który je uświęcasz wypełniając miłością świętą i czystą. 
Przyjdź Jezu! Woła Ciebie Kościół cały. Cały
Kościół otwiera serce i cały tęskni za Tobą. Cały, cały Kościół pragnie Twego
przyjścia. Bez Ciebie Kościół jest niczym, dusza jest niczym. Ty jesteś Źródłem
życia naszego, Ty jesteś tchnieniem naszym. Ty jesteś Tym, który nas odradza,
który daje nam nowe życie, który nadaje sens istnieniu i czyni je szczęśliwym.
Przyjdź Pokoju naszych serc! Przyjdź Radości naszych serc! Przyjdź nasza
Miłości!
 
***
Wiem Jezu, że
teraz obdarzasz mnie kolejną łaską.
Teraz moja dusza doświadcza Twojej
Obecności. Teraz jest poruszana, porywana, teraz znajduje się w Twoich
objęciach. To ta szczególna łaska. Kiedy jesteśmy razem, kiedy całą Wspólnotą
modlimy się, wtedy Twoja Obecność jest tak realna pośród nas, wtedy jest w nas
wiara, ufność, miłość, pokój. Tak dzieje się, bo jesteśmy razem, a wszystkie
serca zwrócone są do Ciebie, w Tobie zjednoczone. Wiesz również Jezu, że różnie
bywa, kiedy wracamy do siebie, do domów, do swoich obowiązków. Ta szczególna
łaska, która towarzyszy nam podczas spotkań, wydaje się mijać. Zapewne to my,
nasza słabość sprawia, że zamykamy się na tę łaskę. A przecież jednoczyć się
możemy cały czas, przecież każdy z nas wpatruje się w Ciebie, spotykamy się duchowo
na modlitwie w stałych porach. Jednoczymy się. Proszę Jezu, jako Twoja
oblubienica, jako Wspólnota, jako Kościół, prosimy Ciebie, abyś sprawił, że to,
co jest w naszych sercach, to, co pojawia się podczas naszych wspólnych modlitw
niech trwa, niech będzie stale w naszych duszach. Nieustannie porywaj nas swoją
miłością, nieustannie dotykaj dusz. Sprawiaj, że stale będą za Tobą tęsknić i
pragnąć Ciebie, że będą miały świadomość wzajemnej łączności i przynależności
do Kościoła; świadomość tworzenia Kościoła i bycia jako Kościół Twoją
oblubienicą. Prosimy Ciebie, abyś nas pobłogosławił.
 
 Zakończenie
 
Oblubieniec nadchodzi, oblubienica ma być
gotowa i Jego oczekiwać. Nie ustawajmy w przygotowaniach! Niech nasze dusze
będą otwarte i niech nieustannie wypatrują, oczekują, wzywają, niech wyznają
miłość! Trwając w tym oczekiwaniu miejmy świadomość tworzenia Kościoła. Każdy z
nas i wszyscy razem, i jako Kościół również oczekujmy. Dusze potrzebują miłości,
potrzebują Boga, potrzebują prawdziwego Boga, a nie bożków, nie wyobrażeń. 
Otwierajmy się na prawdziwą miłość i
starajmy się nią żyć, by życie, które będzie w nas, było w całym Kościele,
krążyło we wszystkich jego członkach. O ten dar łaski módlmy się w uroczystość
Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny:
– o prawdziwe życie Boga we
wszystkich Jego członkach, 
– o prawdziwą miłość we
wszystkich duszach, 
– o nawrócenie, 
– o poznanie miłości, 
– o wzrost Kościoła, 
– o przyjęcie Boga w czasie Jego
Narodzin. 
Módlmy się z
wielką ufnością. Nie ograniczajmy swoich próśb, w ten sposób nie ograniczajmy
Boga w Jego łaskach. Pamiętajmy, że to jest jedyny taki czas w roku, a dusze
potrzebują wiele. 
Błogosławię was – W Imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego. Amen.


<-- Powrót