Rozważania

Nr. 19  „Ta uboga wdowa wrzuciła więcej niż wszyscy inni” (Łk 21,1-4)

Miłość z
Bożego Serca spływa na nas niosąc ze sobą wszelkie łaski dla każdego. Bóg cały
siebie daje nam. Dając Syna, dał wszystko. Syn dał całego siebie każdej duszy i
udziela się jej za każdym razem podczas Eucharystii, podczas Komunii św. Daje
siebie całego, daje wszystko. Bóg daje nie połowicznie, nie częściowo, ale
wszystko. Jego Dar dla człowieka jest doskonały, jest pełny i chociaż nie ma sobie
równego, jednak człowiek powinien naśladować Jezusa w tej relacji do Boga
i  w relacji do człowieka.
Zazwyczaj
rozważając czytany dzisiaj fragment Ewangelii mówiący o ubogiej wdowie ((Łk
21,1-4)
pojmuje się jej ofiarę jako czysto materialną i omawia się ten fragment właśnie
głównie pod względem materialnym. Mówi się o konieczności wspierania Kościoła,
o tym, że każdy powinien coś dać na jego rzecz, dać coś z siebie, wspierać
Kościół. My dzisiaj rozważymy ten fragment pod kątem duchowym. Co znaczy dać te
dwa maleńkie, małowartościowe pieniążki? Co znaczy dać wszystko co się ma? Otóż
każdy z nas zobowiązany jest do tego by wpatrywać się w Boga i naśladować Go,
by słuchać przykazań i starać się je wypełniać. Każdy ma iść za Jezusem
słuchając Jego nauki, starając się ją  realizować. Wzorem realizacji tej nauki jest
sam Jezus, bo On pierwszy do końca wypełnił słowa swego Ojca i On pierwszy
doskonale wypełnił wszystko, On pierwszy w tak niebywały sposób był czysty i święty,
chociaż przybrał ciało ludzkie.
Cóż może bardzo
grzeszny i bardzo słaby człowiek, który nie ma nic z tej doskonałości? Może
starać się dać z siebie wszystko, aby iść śladami Jezusa. To dawanie z siebie
wszystkiego jest w przypadku dusz najmniejszych naprawdę niewiele. To są te dwa
grosze, te dwa pieniążki, które dała uboga wdowa; ale ona dała wszystko, co
miała. I dusza najmniejsza ma dawać z siebie wszystko. Tak dla prostego
przykładu: dusza najmniejsza swój wolny czas ma spędzać razem z Jezusem. Nie
dzielić tego czasu na przyjemności, na telewizję, na książki, na jeszcze inne
rzeczy i na czas poświęcony Bogu, ale wszystko dać Bogu, a więc każda chwila
spędzona z Bogiem. To prawda, że każdy z nas jest zapracowany, każdy tego czasu
ma niewiele, ale to, co jest wolnym czasem, tę niewielką cząstkę całą dać Bogu;
całą, nie rozdrabniać się na inne rzeczy, inne sprawy, które nie są konieczne,
nie są wymogami miłości bliźniego, nie są wynikiem, potrzebą np. miłosierdzia. A
więc wszystko co jest czasem wolnym niech będzie czasem poświęconym Bogu. Zazwyczaj
jest tak, że człowiek w stosunku do Boga zachowuje się jak ci pozostali ludzie
z Ewangelii, którzy z tego, co zbywało dawali na ofiarę. I tak podobnie jest z nami,
dajemy tylko trochę, to co zbywa. Tak naprawdę w ten sposób właściwie nie
dajemy nic, bowiem nasze serca rozpraszają się na wielu różnych sprawach, nie
jesteśmy cali w sprawach Bożych, ale żyjemy w świecie i nim się zajmujemy.
Dusza, która
stara się wszystko oddać Bogu, próbuje żyć Bogiem. To są jej starania; to nie
znaczy, że już w sposób doskonały realizuje drogę całkowitego zawierzenia,
miłości, ufności, ona stara się. Różnie jej to wychodzi, ale tak, jak uboga
wdowa daje wszystko co ma – swój wysiłek, swój czas, swoje zmęczenie, wszystko.
Co otrzymuje w zamian? Ta uboga wdowa otrzymuje w zamian wielkie bogactwo
duchowe, bowiem wyrzekając się siebie zaczyna żyć inaczej, życiem Bożym,
sprawami Bożymi, nie przywiązuje się do tego, co doczesne, ale bardziej zwraca
uwagę na sprawy Boże. Dusza, która daje wszystko, dając te marne dwa pieniążki,
ale dając wszystko, otrzymuje o wiele więcej, jej duch, jej serce uwalnia się
od doczesności, od spraw tego świata. Zyskuje wolność po to, by wzlatywać ku
Niebu. Powoli Bóg uwalnia duszę z różnych więzów, które łączą ją ze światem i
porywa do Nieba. Dusza staje się bogatsza, doznaje formacji, przemienia się,
żyje coraz bliżej Boga, a przebywając coraz bliżej Niego, doświadczając Jego obecności
uświęca się. I chociaż daje tylko dwa pieniążki, bo jej wysiłek jest na jej
miarę, niewielki; jej starania są na jej miarę, niewielkie, ale ona daje
wszystko, daje z siebie wszystko. Dlatego jest uwalniana od tego, co nie
duchowe, co przeszkadza w zjednoczeniu z Bogiem.
Popatrzmy
dzisiaj na ten fragment właśnie w ten sposób i spróbujmy zobaczyć na ile nasze
życie duszy jest tym całkowitym zaangażowaniem się w sprawy Ducha; na ile dajemy
rzeczywiście wszystko, a na ile pozostawiamy sobie coś, tak może na wszelki
wypadek, ponieważ jest tyle różnych ciekawych rzeczy i spraw, ponieważ dobrze
byłoby wiedzieć, znać, rozumieć; ponieważ inni, to i ja również. Tych tłumaczeń
jest bardzo wiele. Zazwyczaj chodzi o to, że po prostu przywiązani jesteśmy do
wielu  rzeczy i spraw, i trudno z nich
zrezygnować. Postarajmy się dzisiaj spojrzeć na swoją duszę i na swoje życie
duchowe właśnie jako na to dawanie siebie Bogu, lub też jak ta wdowa, oddawanie
tego, co się ma, na rzecz świątyni. Spróbujmy zobaczyć czy jesteśmy bliżej tych
bogatszych, którzy dają tyle, ile im zbywa, czy jesteśmy bliżej tej wdowy,
która poświęca wszystko.
Kładąc swoje
serce na ołtarzu poprośmy, aby Bóg pokazał nam jeszcze te sfery naszego życia,
które pozostawiamy sobie, które nie należą do Boga, do których jesteśmy
przywiązani. A widząc je spróbujmy je również składać Bogu jako naszą ofiarę.
Poprośmy, abyśmy potrafili mocą łaski Bożej prawdziwie oddać wszystko i zacząć
żyć Bogiem, prawdziwie Bogiem, bez wspomnianych zewnętrznych zabezpieczeń, bez
zewnętrznych, dodatkowych spraw, bez wszystkiego, owszem, co po ludzku wydaje
się konieczne lub też potrzebne, czym warto by było się zająć, a jednak patrząc
od strony ducha jest to tylko zbędne, jest to niepotrzebny balast, który hamuje
kroki duszy ku Niebu. Spróbujmy zobaczyć czy przypadkiem nie jest tak, że dajemy
Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek, zostawiając sobie różne sprawy. Prośmy,
abyśmy potrafili swoje życie całe oddać Bogu; każdą sferę oddać Bogu; Jemu
poświecić czas, cały; jednoczyć się z Nim nieustannie. To pociąga za sobą
konsekwencje, jakże często bardzo trudne, ale jeśli na ołtarzu położymy to
wszystko, to Bóg tę ofiarę złączoną z Ofiarą Jezusa przyjmie, a to oznacza,
że  otrzymamy wsparcie z Nieba, by
realizować tę ofiarę, by powoli duchowo niejako upodabniać się do tej wdowy
dającej wszystko. Niech nasze serca nie lękają się oddać wszystkiego, niech
wiedzą, że zyskają o wiele,  wiele
więcej, staną się bogate Bogiem.

Adoracja
O, Panie Mój!
Mój Boże! Jestem tak maleńką duszą, tak bardzo słabą. Nie mam sił, ani
umiejętności do modlitwy, do trwania przy Tobie. Nie mam ku temu zdolności, nie
posiadam nic, co by czyniło mnie duszą mocną, stabilną w wierze, ufności,
duszą, która jest mocna miłością. Nie posiadam w sobie nic z cech świętej
duszy, nic oprócz jednego – ja pragnę. Pragnę Ciebie, Jezu. Pragnę
nieustannie być przy Tobie, pragnę wpatrywać się w Ciebie, pragnę nasłuchiwać
Twego głosu, pragnę każdą myśl kierować ku Tobie. Pragnę kochać swoich bliskich
ze względu na Ciebie. Pragnę wszystko czynić z miłości do Ciebie, każdą
czynność ofiarowywać Tobie. Pragnę. Pragnę trwać w akcie miłości. Pragnę, by
moje oczy skierowane były wciąż w głąb mojej duszy, aby widziały Ciebie. Pragnę
rezygnować ze wszystkiego, co związane jest ze światem, pragnę rezygnować z
siebie, z tego co tak ludzkie, moje; a ponadto w moim sercu jest jeszcze jedno
pragnienie, można by powiedzieć, że pragnienie szaleńca, pragnę kochać Ciebie
miłością, jaką jeszcze nikt Ciebie nie kochał. Wiem, Jezu, że moje serce jest
maleńkie, a słabości przerastają mnie, a jednak pragnę. 
Ufam, Jezu, że
to Ty jesteś sprawcą tych pragnień, ufam, że to Ty dajesz mi w sercu to
pragnienie miłości, bo przecież skoro jestem tak małą duszą i tak słabą, która
nic nie może i nic nie potrafi, to i pragnąć nie potrafi, a w dodatku sama w
sobie nie wzbudziłaby takich pragnień, więc chylę przed Tobą czoło do samej
ziemi i przedstawiam Ci moje pragnienia, a w szczególności to wielkie
pragnienie kochania Ciebie ogromną, nieskończoną miłością. Ufam, że przyjmujesz
mnie i moje pragnienia. I wiem, i czuję, że pochylasz się nade mną, aby te
pragnienia moje zaspokoić. I doświadczam w sobie, Jezu, Twojej łaski, która
podnosi moje serce i napełnia je miłością.
Wybacz mi, że
niewiele rozumiem z tego, co czynisz. Wybacz, że niewiele rozumiem z tego, co
się dokonuje. Ty wiesz, że jestem duszą maleńką i moja maleńkość usprawiedliwia
mnie przed Tobą, dlatego nie mogę docenić Twej cudownej obecności przy mnie.
Nie mogę docenić Twego przyjścia do serca i tego wyróżnienia mojej duszy, kiedy
pochylasz się nad nią. Czuję, Jezu, niezwykłość Twojej obecności, czuję
niezwykłość zjednoczenia, którego dokonujesz. Nie potrafię jednak odpowiednio
podziękować, uwielbić. Odpowiedzią, Jezu, są łzy i Ty je rozumiesz. Kocham
Ciebie, Jezu! Bardzo Ciebie kocham!
Dziękujemy Ci,
Jezu, za to, że jesteś tutaj; za to, że na każde zaproszenie przychodzisz do
duszy; za to, że nieustannie masz otwarte ramiona, że Twoje Serce jest nieustannie
otwarte. Zawsze jesteś gotowy udzielać swoich łask, zawsze obdarzasz
miłosierdziem, zawsze przebaczasz. Dziękujemy Ci za Twoje miłosierdzie,
dziękujemy Ci za dobroć Twojego Serca, za Twoją łagodność, za delikatność z
jaką postępujesz z duszą. Dziękujemy Ci za Twoją wyrozumiałość. O, Jezu! Nie
mamy słów jakimi moglibyśmy Ci dziękować i Ciebie wielbić. Zdajemy sobie
sprawę, że wszystko jest zbyt małe i zbyt marne wobec Ciebie, wobec Twego
piękna, wielkości i mocy. Wszystko, co nasze jest niczym. Obdarzasz nas tak
wielkimi łaskami, nasze serca zaznają pokoju, nasze serca zaznają szczęścia,
nasze serca zanurzają się w miłości. Jakże dobrze nam jest z Tobą, Jezu.
Dziękujemy Ci, że zapragnąłeś być tu z nami cały czas. Dziękujemy Ci za  to, że uczyniłeś to miejsce swoim Domem.
Dziękujemy Ci, że możemy Ciebie odwiedzać, że możemy siadać przy Tobie, patrzeć
i słuchać. Dziękujemy Ci, że tutaj czujemy się tak dobrze. To Twoja miłość to
sprawia. Pragniemy zawsze tutaj przychodzić, ze wszystkich stron. Pragniemy
przychodzić do Ciebie stęsknieni. Chcemy codziennie być u Ciebie; chcemy
codziennie siadać i przebywać w promieniach Twojej miłości. Chcemy, Jezu!
Teraz, kiedy
jesteś tak blisko, kiedy każde serce ująłeś w swoje dłonie, zjednoczyłeś ze swoim
Sercem, teraz te pragnienia są w nas bardzo gorące, mocne, ale znamy na tyle
siebie, iż wiemy, że gdy wrócimy do domów, do różnych spraw, do codzienności,
to pragnienia nasze ostygną, nasze serca nie będą już tak gorące, a w nasze
umysły będą wdzierać się różne wątpliwości. Potrzebujemy Ciebie cały czas,
Jezu, abyś Ty w nas podtrzymywał pragnienia i abyś  nasze serca stale pobudzał miłością. Prosimy
Ciebie, abyś błogosławił nam, abyś wraz z tym błogosławieństwem każdemu z nas
udzielił mocy trwania, mocy pragnień i tej miłości, która będzie rozpalać nasze
serca. Zamknij oczy nasze na świat zewnętrzny, a otwórz je na świat Ducha.
Pomóż nam stale wpatrywać się w Ciebie w naszej duszy. Pomóż nam cieszyć się
Twoją obecnością w nas. Przecież jesteś! Do tego wszystkiego potrzebujemy
Ciebie, Jezu, Twego błogosławieństwa. Bez Ciebie nie znaczymy nic, nie mamy
sił, nic nie potrafimy. Prosimy Ciebie, pobłogosław nas, Jezu!
Warto zapamiętać!
Życie
w zjednoczeniu z Bogiem jest czymś najpiękniejszym, co może przydarzyć się
duszy. Warto poświęcić temu wszystko. Cokolwiek byśmy poświęcili, zyskamy
nieskończenie więcej, nawet nie ma porównania. To, co oddaje dusza jest niczym,
jest śmieciem, a w zamian za to zyskuje Niebo, Boga, życie Boże w niej. To
zadziwiające, że dusze jeszcze zastanawiają się, mają mnóstwo argumentów, które
odwodzą je od poświęcenia się Bogu, od oddania wszystkiego Bogu. Jak małe jest
zrozumienie wśród dusz, czym jest życie z Bogiem; jak mała jest świadomość tego,
czym Bóg obdarza duszę, która otwiera się na Jego obecność, która Go przyjmuje.
Jak biedne są te dusze, które wybierają śmieci. Wiem, jak trudno duszy jest
rezygnować, bo dusza jest słaba, ale możemy prosić o pomoc. Mamy przecież
Anioła Stróża, mamy przecież Maryję, mamy Świętych, mamy Aniołów, mamy dusze
czyśćcowe. Prośmy o pomoc, o wstawiennictwo. Prośmy. To wszystko przecież Bóg nam
daje, byśmy mieli pomoc. Starajmy się każdego dnia, robiąc rachunek sumienia
wieczorem pomyśleć na ile było się tą wdową, a na ile osobą bogatą, która
wrzuciła tylko tyle, ile zbywało jej. Błogosławię was – W imię Ojca i Syna, i
Ducha Świętego. Amen.


<-- Powrót