Rozważania

Nr. 21  Bóg pragnie zamieszkać na stałe w domu dusz najmniejszych

Miłość Boża
jest ponad wszystko. Miłość Boża przekracza wszelkie wymiary. Miłość Boża jest
pod każdym względem największa, najmocniejsza, najpiękniejsza. Nie byłaby
miłością Bożą, gdyby taka nie była. I to miłość Boża czyni, dokonuje
wszystkiego w naszym życiu i w naszej Wspólnocie. I to miłość Boża kieruje,
prowadzi i wyznacza kolejne etapy. To obecna Boża miłość pośród nas dyktuje
kolejne kroki, kroczki naszej Wspólnoty i dzieła, w którym uczestniczymy. I to
miłość Boża ma wszystko zaplanowane, przewidziane, wszystko przygotowane.
Miłość Boża – pełna mądrości, pełna światła, ona wszystkim włada, wszystkim
kieruje. Ona utworzyła tę Wspólnotę i ona poprowadziła serca ludzkie w tym, co
dzieje się w niej także teraz. Prowadzi ją dalej. Cel jest bardzo odległy,
natomiast poszczególne etapy, dzięki Duchowi Świętemu możemy oglądać, zdobywać
i rozumieć. 
Na co dzień
nie wszystko jest zrozumiałe. Gdy doświadczamy jakiś przeciwności rodzą się
niekiedy wątpliwości, co do samej drogi, co do postaw, co do wyborów. Kiedy
jednak spojrzymy wstecz, możemy zobaczyć, że wszystko układa się bardzo
logicznie w całość. Tak będzie również po kolejnym etapie, który za jakiś czas
osiągniemy. Kiedy spojrzymy w przeszłość, zobaczymy, że wszystko zostało
pięknie poukładane. My doświadczaliśmy trudu, wahaliśmy się, jednak modliliśmy
się i próbowaliśmy iść tak, jak nam dyktuje serce. Z czasem okazuje się, że te
wszystkie fragmenty, układanki pięknie do siebie pasują. Dlatego też nie należy
zniechęcać się, kiedy przychodzą jakieś trudności czy przeciwności, ale badać
własne serce i iść za głosem, który słyszy się w duszy.
Bóg prowadzi
duszę w jej wnętrzu. Dusza doświadcza Bożej obecności w sobie i Jego natchnień.
Te natchnienia niejako kierują nią, sugerują kroki, postawy, decyzje. Jeśli
dusza jest wierna Bogu, którego w swoim wnętrzu słyszy, wypełnia Jego wolę i z
czasem zaczyna rozumieć drogę, którą Bóg ją prowadzi. Zazwyczaj łatwiej
zrozumieć jest to, co już przeszło niż to, co ma nadejść, chociaż Bóg duszom,
od których zależy Jego dzieło daje światło i w tym kierunku. Rzadko kiedy, Bóg
daje duszy zrozumienie drogi poprzez głos zewnętrzny. Zazwyczaj dusza poznaje
wolę Bożą w swoim wnętrzu. Tak też ma to miejsce w naszej Wspólnocie. Poznajemy
wolę Boga poprzez nasłuchiwanie swojego serca i kierowanie się tym, co w nim usłyszymy,
zobaczymy, zrozumiemy. Jezus wybierając dusze do wypełnienia jakiejś misji, do
przeprowadzenia jakiegoś dzieła w Kościele, wyposaża ją w odpowiednie dary,
udziela jej łask i daje swoje błogosławieństwo, bowiem dusza nie posiada
własnych sił i zdolności, by takie dzieło przeprowadzić.
Taką
szczególną łaską Boga dawaną duszom jest Jego obecność w Najświętszym
Sakramencie. Gdybyśmy zastanowili się, czym jest ta Obecność, gdybyśmy starali
się zgłębić tę tajemnicę, to każdy z nas musiałby przed Bogiem upaść na twarz i
oddać Mu cześć. Bowiem Bóg ukryty w Najświętszym Sakramencie, pod niepozorną
postacią białej Hostii, jest cały, jest żywy, jest prawdziwy. To tajemnica,
którą można zgłębiać przez całe życie, a jednak trudno duszy jest ją pojąć, zrozumieć ją i przyjąć. Jak wielki to dar, jak wielka to łaska – Boża
obecność w tym miejscu! Boża obecność przy duszy, która ma do wypełnienia
jakieś ważne zadanie! Skoro Bóg sam pragnie być przy duszy, którą posyła, to
znaczy, że dusza ta potrzebuje szczególnej łaski, pomocy. To znaczy również, że
Bóg umiłował szczególnie tę duszę, ją wybrał. To znaczy, że On sam pragnie
poprzez tę duszę dokonać wielkiego dzieła. To znaczy, że On jest w tym dziele i
on je prowadzi. To znaczy, że On jest, że to dzieło jest Jego i że żadne
przeciwności, żadne trudności nie staną naprzeciw tego dzieła na tyle, aby je
zahamować. To znaczy, że Bóg sam podejmuje walkę z każdym, kto będzie się
sprzeciwiał realizacji tego dzieła. Trudno jest duszy pojąć, jak wielka to
sprawa, gdy Bóg sam pragnie być z duszą, gdy Bóg przychodzi, gdy pozostaje z
duszą właśnie pod postacią Eucharystycznej Hostii. To niezwykłe, to niepojęte!
Boża obecność
w Najświętszym Sakramencie w każdym kościele jest niedocenianym darem Boga,
niedocenianą Jego łaską, jest niezrozumianą tajemnicą. Bardzo rzadko Bóg jest w
kościołach należycie przyjęty i traktowany. Aby był należycie przyjęty i
traktowany, dusze z danej parafii, z danego kościoła powinny mieć głęboką
świadomość obecności Boga pośród nich. Gdyby tę świadomość miały, nieustannie
adorowałyby Boga, nieustannie przychodziłyby do świątyni. Czyniłyby to z wielką
wiarą i pragnieniem serca, by towarzyszyć Bogu, by chociaż przez chwilę w ciągu
dnia być tak blisko swojego Boga. Kapłani tak ustawialiby swój czas, aby
adorować codziennie Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Z wielką żarliwością
zachęcaliby wiernych do adoracji. Ich wiara byłaby żywa, a słowo ich byłoby
skuteczne. Życie w takiej parafii bardzo by się ożywiło. Poszczególne dusze
pełne byłyby wiary i miłości do Boga, bowiem Bóg obecny w tej świątyni rozlewałby
życie swoje na parafian, na wszystkich członków tego kościoła, na kapłanów i to
życie tętniłoby w nich. Rozumieliby o wiele więcej z prawd Bożych i ich
spojrzenie na życie, na świat byłoby właściwsze. A ustawianie pewnych wartości
byłoby takie, jakie pragnie Bóg. Na pierwszym miejscu byłby On. Wszystko inne
podlegałoby Jemu i na wszystko patrzono by poprzez pryzmat Bożej woli.
Dlatego należy
tutaj we Wspólnocie modlić się o tę stałą obecność Boga w Najświętszym
Sakramencie ze świadomością, iż jest to wielki dar, wyróżnienie i zaproszenie
Boga do życia w jedności w Nim. Jest to wybranie przez Boga i powołanie do
dzieła. Jest to Jego pomoc i Jego udział w realizacji tego dzieła. Jest to
niezbędne, by móc realizować Boże plany. Dziękując Bogu za odczytane właściwie
Boże wezwanie módlmy się, by Bóg mógł mieć tutaj swoje miejsce, by był
oficjalnie przyjęty i by mogło realizować się Jego dzieło, z Jego niejako
osobistą asystencją, by On sam mógł to dzieło tutaj prowadzić. Serca swoje
oddajmy Bogu z prośbą, by zamieszkał w nich. W ten sposób zaprosimy Go do
swoich wnętrz, aby już mógł mieszkać poprzez nasze dusze w tym miejscu i abyśmy
mieli tę pewność, tę świadomość głęboką wielkiej potrzeby i konieczności
nieustannej obecności Boga w Najświętszym Sakramencie tutaj w tym miejscu. Módlmy
się o to dzisiaj szczególnie żarliwie i w tej intencji przyjmijmy samego Jezusa
do serca.
Adoracja
Uwielbiam
Ciebie Jezu, moja Miłości! Cieszę się, że przychodzisz do duszy. Przyjmuję
Ciebie z radością i pragnę ugościć Ciebie najlepiej, najpiękniej. Bardzo
chciałabym, aby moja dusza przystrojona była miłością, aby w mojej duszy była
czystość, aby moja dusza była święta. Jednak moja dusza jest taka, jaka jest.
Taka, jaka jest dusza maleńka – słaba, pełna tych słabości. Zapraszam więc
Ciebie Jezu z tą nadzieją i ufnością, że Ty mojej duszy przyniesiesz tę
czystość, tę świętość i tę miłość, że Ty uczynisz ją podobną do siebie. Pragnę
tego Jezu, bardzo pragnę, aby moja dusza podobała się Tobie, aby bardzo się do
Ciebie upodobniła. Bardzo pragnę, aby była taka jak Ty. Przemień mnie Jezu!
Jezu mój! Tak
bardzo doświadczam swoich słabości. Tak bardzo doświadczam swojej niemocy,
braku miłości, wiary, braku ufności. Panie mój! Doświadczam wszelkiego braku.
Przecież Ty jesteś wszystkim. Nie potrafię jednak Jezu czynić tego wszystkiego,
co powinna czynić dusza i czego Ty oczekujesz. To również znak, że moja wiara
jest bardzo mała. To znak, że bardzo Ciebie potrzebuję. To również znak dla
Ciebie Jezu, że nie możesz mnie zostawić samą, bo ja sama sobie nie poradzę.
Moja bezradność, bezsilność, słabość jest niemalże krzykiem kierowanym do
Nieba, przywołującym Ciebie do duszy. W moim sercu rodzi się nadzieja, moja
słabość wprowadza Ciebie do mnie. Skłania Ciebie do tego, byś się pochylił nade
mną i wziął mnie w ramiona. Jak to dobrze Jezu, że jestem słaba, bo Ty jesteś
moją mocą. Ty udzielisz mi Ducha, który będzie się modlił we mnie. Ty sprawisz,
że będę ufać. Swoją miłość dasz mi do serca, abym Twoją miłością kochała.
Unosić mnie będziesz na rękach, bo za słaba jestem, aby sama iść. Jak to dobrze
Jezu, że jestem duszą maleńką, że mnie uczyniłeś taką. Jak to dobrze Jezu, że
dałeś mi tę świadomość, kim jestem? Jakie to szczęście Jezu, że Ty właśnie
kochasz to, co małe, to co najmniejsze, to co bez sił. Wyciągam więc do Ciebie
ręce Jezu z ufnością, że mnie weźmiesz i wszystko będziesz czynił we mnie. Moją
duszę uczynisz piękną, tak, aby się Tobie podobała; tak, aby spodobała się Bogu
Ojcu. Dziękuję Ci Jezu, że Ty poprowadzisz mnie ku Niebu, że Ty obdarzysz mnie
swoim miłosierdziem, i że Ty wprowadzisz mnie w królewskie komnaty swojego
Ojca. Dziękuję Ci Jezu!
Jezu!
Dziękujemy Ci za Twoje przyjście do naszych serc, za Twoją obecność, za miłość,
za szczęście, jakie dajesz, za pokój, który wypełnia nas. Pragniemy być z Tobą
zawsze. O każdej porze dnia i nocy chcemy Ciebie adorować. Swoje myśli
pragniemy kierować do Ciebie. Wszystko chcemy czynić z Tobą i dla Ciebie.
Prosimy, umocnij nas w tych pragnieniach, postanowieniach. Po prostu bądź z
nami cały czas. Wspieraj nas w tym. Pobłogosław nas Jezu. 
Warto zapamiętać!
Gromadźmy się wspólnie na modlitwie i wypraszajmy łaskę obecności Boga
pośród nas. A Bóg z miłością będzie patrzył na nas i spełni naszą prośbę, bo On
sam pragnie bardzo być tutaj, bo On pierwszy zapragnął. I On nasze serca
poruszył ku temu, aby i one zapragnęły Boga. Bardzo was kocham i
błogosławię  – W Imię Ojca, i Syna, i
Ducha Świętego. Amen.


<-- Powrót