Rozważania

Nr. 26  „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi…” (Łk 10,21-24)

Szczęściem dla
mnie jest wspólne przebywanie, wspólna modlitwa. Gdy przychodzimy tutaj i modlimy
się, zaczynamy pragnąć więcej, jeszcze bardziej kochać, bardziej słuchać i żyć
w jedności z Bogiem. Dlatego i Niepokalane Serce Maryi zapewne raduje się,
ponieważ nasze pragnienia są Jej dobrze znane. Maryja całe swoje ziemskie życie
przeżywała w ogromnym pragnieniu Boga, miłowania Go ponad wszystko, pragnieniem
jednoczenia się z Nim w sposób, w jaki może jednoczyć się dusza w Niebie. I w nas
te pragnienia odnajdujemy i wciąż staramy się je realizować.
Dzisiaj uświadamiać
będziemy sobie jeszcze raz to, jak wielkie dobro, łaskę Bóg wyświadcza nam,
duszom maleńkim. Słowa z dzisiejszej Ewangelii: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed
mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom (Łk 10,21-24), wielbią
Boga za obdarowanie największymi skarbami dusz maleńkich, a zakrycie tych skarbów
przed duszami wielkimi, bogatymi w nieco innym znaczeniu. Ten fragment będziemy
dzisiaj rozważali. To Słowo skierowane jest do nas, a więc mamy je przyjąć z
wiarą, że właśnie Jezus wielbi Boga za to, co czyni w nas, w naszej Wspólnocie;
za to, co objawia nam i naszej Wspólnocie; za to, w jaki sposób prowadzi
każdego z nas. Jezus wielbi Ojca! Sam Jezus wielbi Boga Ojca! A czy my wielbimy
Boga Ojca za tę Wspólnotę? Za wszystkie łaski, jakimi Bóg obdarza naszą
Wspólnotę każdego dnia? Czy w ogóle dostrzegamy te łaski?  Czy dostrzegamy tę objawiającą się miłość
pośród nas? Czy dostrzegamy tę miłość, która objawia się w naszym życiu, w naszych
rodzinach? Czy może widzimy tylko to, co jest trudne, co jest smutne? Tak
zazwyczaj jest, że człowiek bardziej dostrzega trudności, natomiast nie zawsze
potrafi zobaczyć dobro, jakie go spotyka. Krótko cieszy się dobrem, a długo
rozpacza nad trudnościami. A my, czy dostrzegamy dobro, łaskę, miłość,
błogosławieństwo Boga nad nami? Czy dostrzegamy? A może trochę się przyzwyczailiśmy
i uznajemy, że tak ma być? Może nam troszkę spowszedniało to dobro, ta łaska,
bowiem codziennie ją otrzymujemy, to znaczy, że Bóg musi tak dawać?
Dzisiaj
uwielbijmy Boga, bo prawdziwie jest pośród nas, prawdziwie jest w naszych
sercach, prawdziwie Jezus w każdym z nas zamieszkał i prawdziwie nasze serca
stały się monstrancjami Żywego Najświętszego Sakramentu, samego Boga. Pomijając
już wszystkie dotychczasowe łaski – czy dostrzegamy ten Dar? Czy Go doceniamy?
Czy nasze serca z radością przyjęły Jezusa? Czy przygotowaliśmy swoje serca na
to przyjście? Czy staramy się o to, by nasze serca były czyste, święte? Czy
staramy się w każdym momencie dbać, by niczym nie zasmucić Jezusa, niczym nie
zranić, niczym nie zabrudzić duszy? Czy Jezus, który jest w nas, jest naszą największą
Miłością? Czy prawdziwie jest Gościem najcudowniejszym, upragnionym i
utęsknionym? Czy może przyzwyczailiśmy się do tego, że do nas tak często
przychodzi? Czy rozumiemy to wyróżnienie, tę niezwykłość przyjścia właśnie
teraz, czy rozumiemy tę Obecność, którą Bóg przyrównuje do obecności Jezusa w
Matce Brzemiennej?
Jezus jest tak
blisko ciebie, bo jest w tobie, jest w twoim sercu. Cały Bóg! Zapragnął
zamieszkać w tobie. I nie straszne Mu było, jakie znajdzie warunki w zamieszkaniu
twego serca. Kiedy ty masz skorzystać z jakiejś gościny, kiedy jedziesz na dni
skupienia, rekolekcje, pielgrzymkę, jakże ważne dla ciebie są warunki w jakich
masz nocować. I wybierasz, i oceniasz, i krytykujesz, i okazujesz swoje
niezadowolenie. Pomyśl, jakim Jezus znajduje twoje serce? Dwa tysiące lat temu
narodził się w grocie wykorzystywanej przez pasterzy, a więc w grocie wcale nie
przypominającej komnaty pałacu królewskiego. Czy twoje serce przypomina chociaż
grotę? Czy raczej oborę, stajnię, chlew? Czym jest twoje serce? Czy już stało
się pałacem, świątynią? Na ile świadomie przyjąłeś Jezusa do czystego serca, a
na ile zapomniałeś, aby przygotować serce na Jego przyjście, na Jego przyjęcie?
Na ile On cieszy się czystością twoją, świętością, a na ile smuci się, patrząc
na bród? Gdy ty miałbyś spędzić noc gdzieś w oborze, pewno byś z obrzydzeniem
patrzył na miejsce, gdzie masz spać. Do czego przyrównasz swoje serce? Przecież
Bóg ma przebywać w nim w sposób szczególny przez cały Adwent. Czy uczyniłeś świętym
swoje serce, aby było godne Świętego?
A Jezus
wysławia Ojca za to wszystko, czym obdarowuje ciebie. On nie wytyka tobie stanu
twojego serca. On wielbi Ojca za to wszystko, co objawia nam Bóg, czym obdarza.
Gdybyś choć odrobinę pojął, czym jest to przyjście Jezusa teraz, czym jest to
zamieszkanie Jego w tobie, abyś niósł Jezusa światu i objawiał światu Boga, nie
powstawałbyś z kolan, tylko pokornie trwał na modlitwie, chylił czoło do ziemi,
całował stopy Jezusa i wyznawał pokornie, żeś nie godzien; i dziękowałbyś, i
wielbiłbyś, i doświadczałbyś w sercu z jednej strony wielkiej radości,
rozkoszy, jakiej nigdy nie doświadczałeś; a z drugiej bardzo jasno
uświadamiałbyś sobie, że niegodny jesteś takiego Gościa. Czy są w tobie te
uczucia? Czy ta łaska i to błogosławieństwo, jakim Bóg obdarza ciebie,
Wspólnotę, czy ci nie spowszedniało?
Dzisiaj połóż
na ołtarzu swoje serce z tą prośbą, aby Jezus zalał twoje serce Krwią i
oczyścił je; z tą prośbą, aby dał ci zrozumienie, jak wielkim Darem jest Bóg
dla twojej duszy; jak wielka to łaska; jak bardzo niegodny jesteś tej łaski.
Niech Bóg udzieli ci swego Ducha, abyś uwielbił Boga za tą dobroć Jego, za
objawiającą się tobie miłość. I niech rozpocznie się nowe życie w tobie,
prawdziwie z Jezusem, z tą świadomością Boga w sercu.
Modlitwa
Uwielbiam
Ciebie, Jezu! Twoja obecność, Twoje przyjście do duszy sprawia, że dusza czuje się
onieśmielona, że dusza drży wobec całego Twojego Majestatu. Uwielbiam Ciebie,
Jezu! Zachwycam się tym Darem, pojąć nie mogę. Ty, Bóg, a przychodzisz do
maleńkiej duszy, jakże to możliwe? Dlaczego? I mówisz jej o miłości, o
obdarowaniu, o Krzyżu, o cierpieniu, o Zbawieniu. I dusza pojąć nie może, choć
przeczuwa wielkość daru. Uwielbiam Ciebie, Jezu w Twojej Świętej Obecności we mnie,
w każdej duszy najmniejszej. Uwielbiam Ciebie, Jezu Ukrzyżowany, który jesteś w
duszy. Uwielbiam Ciebie, Jezu Zbawicielu, który nawiedzasz duszę. Uwielbiam
Ciebie, Jezu Zmartwychwstały, który odwiedzasz duszę. Uwielbiam Ciebie, Trójco
Przenajświętsza! Boże Jedyny, który gościsz w mym sercu! Uwielbiam Ciebie,
Boże! Twoją Wszechmoc! Uwielbiam Ciebie, Jezu!
Panie mój!
Wobec Twojej obecności, wobec Daru, jaki czynisz duszy mojej z samego siebie,
nie umiem już nic powiedzieć; nie pojmuję; to zbyt wielki Dar. Proszę, uzdolnij
serca dusz najmniejszych, aby potrafiły przyjąć Dar, Ciebie całego; Ciebie
Boga, Ciebie Stwórcę, Ciebie Ojca, Ciebie Syna, Ciebie Ducha Świętego. Dopomóż,
aby choć maleńki błysk świadomości miała każda dusza najmniejsza Kogo gości w sobie.
I wybacz nam, że nie rozumiemy, że nie doceniamy tego Daru, że nie potrafimy
należycie podziękować, uwielbić, że jesteśmy niczym wobec Ciebie, wobec tego,
co otrzymujemy. Jakakolwiek odpowiedź i tak jest niczym. Wybacz nam i dopomóż,
żebyśmy nie ranili Ciebie brakiem miłości, żebyśmy nie zasmucali Ciebie
zapominaniem o Tobie w nas. Dopomóż, daj dobrą pamięć, daj czyste serce,
otwartą duszę, udziel Ducha miłości. Och!, spraw, żeby każda dusza najmniejsza
odpowiedziała na Twoje zamieszkanie w niej. Udziel każdemu z nas, wszystkim,
którzy jednoczą się z nami, wszystkim duszom najmniejszym Twojego
błogosławieństwo. Niech odczują wszyscy, którzy należą do tej Wspólnoty, że im
błogosławisz, że udzielasz im tych łask, o które prosimy. Pobłogosław nas,
Jezu!
Warto zapamiętać!
Niech
miłość nieustannie gości w nas, byśmy tą miłością obejmowali Jezusa. Niech w naszym
sercu, w duszy, w naszym umyśle, w całym naszym jestestwie będzie tylko jedno
–kochać Jezusa, trwać przy Nim, pielęgnować Go, Adorować Go. Otrzymaliśmy od
Boga nieskończony Dar, nieskończenie wielki, nieskończenie piękny, niepojęty,
którego nie potrafimy zrozumieć, docenić, ale możemy aktem woli wyrażać swoją
miłość, swoje uwielbienie, pragnienie, by oddać Bogu chwałę. Człowiek nie jest
w stanie trwać nieustannie w uwielbieniu, sekunda po sekundzie, cały dzień,
noc, kolejny dzień. Jesteśmy za mali na to, ale możemy wyrażać pragnienie
trwania wolą. I to czyńmy. Za każdym razem, kiedy Bóg udzieli tej łaski, iż
przypomnimy sobie, że Jezus jest w nas, wyznawajmy Mu miłość i Adorujmy Go; i
rozważajmy ten niepojęty Dar miłości, jaki otrzymaliśmy – samego Boga! Niech ta
myśl o Jego obecności stale nas zadziwia i zachwyca; niech wprowadza nas w
głęboką modlitwę i zjednoczenie z Bogiem. A Maryja Matka Brzemienna niech nam
towarzyszy i błogosławi – W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.


<-- Powrót