Rozważania

Nr. 32  „Pytały go tłumy: Cóż więc mamy czynić?” (Łk 3,10-18)

Patrząc na
dzisiejszą Ewangelię (Łk 3,10-18)
można powiedzieć, że przybyliśmy, tak jak i
przybywali do Jana Chrzciciela Żydzi z różnymi pytaniami. Pytali go o to, co
mają czynić w swoim życiu, odnośnie swoich zawodów, swoich własnych spraw
prywatnych. Jeśli przyjrzymy się tym wszystkim odpowiedziom, zobaczymy, że te
odpowiedzi wszystkie właściwie były jednakie: bądź uczciwy wobec Boga i żyj w zgodzie z Jego przykazaniami. Bo
właśnie to zalecał Jan, a mówił konkretnie: celnikom, co celnicy mają robić,
żołnierzom, co oni mają czynić. A te odpowiedzi wskazywały na uczciwość wobec
Boga, wierność, posłuszeństwo przykazaniom. 
Można
powiedzieć, że my dzisiaj również przychodzimy tutaj, aby pytać, co mamy
czynić?
Spróbujmy posłuchać odpowiedzi Jana, co mamy czynić? Skoro odpowiada on
wskazując na Boga, więc i dla nas odpowiedź będzie podobna. Słuchajmy Boga i
bądźmy Mu posłuszni. Bądźmy wierni swemu powołaniu i wypełniajmy je uczciwie.
O powołaniu
już wielokrotnie mówiliśmy.
Znamy je. Zostaliśmy wezwani do tej Wspólnoty i
przez jakiś czas żyliśmy dla niej poznając to, czego Bóg od niej samej i od jej
członków oczekuje. A potem niektórzy z nas zostali powołani do odpowiedzialności
za tę Wspólnotę. A więc możemy konkretnie zadawać pytania, co mamy czynić jako członkowie
Wspólnoty, jako członkowie stowarzyszenia Konsolata, jako Członkowie Zarządu
tego stowarzyszenia, jako dusze odpowiedzialne za Wspólnotę? I każdy z nas może
indywidualnie zadawać to pytanie, ponieważ każdy ma nieco inne w naszym gronie zadanie.
Jednak nie
spodziewajmy się niezwykłych odpowiedzi.
Ta odpowiedź będzie taka, jaką dzisiaj
Jan daje w Ewangelii. Masz wykonywać swoje zadanie, wypełniać swoją misję w
zgodzie, w posłuszeństwie Bogu. To posłuszeństwo Bogu oznacza nieustanne
stawanie przed Nim w prawdzie i refleksję nad swoim sumieniem, nad tym, co
czynię, w jaki sposób. Czy rzeczywiście wypełniam swoje powołanie należycie?
Czy ze wszystkich sił staram się to czynić tak, jak tego Bóg oczekuje? I czy w
swojej posłudze nie nadużywam czyjejś dobroci, nie nadużywam swoich możliwości,
swojej swobody? Czy rzeczywiście w tym wszystkim, co czynię na rzecz Wspólnoty
jest prawda, jest czystość intencji, jest prawość?
To bardzo
trudne.
Tak jak trudne było dla tych, którzy słyszeli od Jana: bądź uczciwy, ponieważ do tej pory
zarówno celnicy jak i chociażby żołnierze przyzwyczajeni byli do pewnego
rodzaju zachowań, ponieważ większość tak postępowała. A tutaj słyszą: nie czyń nic ponad to, co należy do twoich
obowiązków; od siebie nie dodawaj, jeśli chodzi o żołnierzy; dla siebie niczego
nie bierz, jeśli chodzi o celników. To trudne pytanie. Czy rzeczywiście to
moje powołanie wypełniam tak, jak tego oczekuje Bóg? Czy staram się ze
wszystkich sił czynić to, co do mnie należy? Czy dbam o ten zakres obowiązków,
spraw, rzeczy, jaki został mi przydzielony? Czy prawdziwie dobro Wspólnoty leży
w moim sercu? Czy myślę o tej Wspólnocie? Czy czynię wszystko to, co jest w moich
możliwościach, aby zyskała Wspólnota? Czy w moim sercu jest nieustannie Bóg,
gdy czynię coś na rzecz Wspólnoty? Czy czynię to rzeczywiście z myślą o Bogu, o
dobru drugiego człowieka?
Z jednej strony wydaje się, jeśli popatrzeć
pobieżnie,
tak jedynie z wierzchu, to wypełniamy swoje obowiązki, czynimy to,
co do nas należy, spotykamy się co miesiąc. To prawda, ale należy wejść
głębiej. Czy w tym wszystkim, co czynię jest czysta miłość do Boga? Czy jest
miłość do bliźniego? Czy moje myśli są pełne miłości czystej, czystej miłości
do Boga i do bliźniego? Czy te wszystkie intencje, z którymi coś czynię, czy są
czyste, pełne miłości? Czy każda decyzja, każda rzecz, którą podejmuję, czy
rzeczywiście kierowana jest miłością? Czy słowa są wypełnione miłością? Czy
przypadkiem nie daję się niekiedy ponieść emocjom, jakimś wrażeniom, bardzo
powierzchownym? Czy rzeczywiście poświęcam siebie na rzecz tej Wspólnoty? Czy
jest to tylko marginalna sprawa, a więc to, co mi zbywa, ten czas, który mi
gdzieś tam pozostaje, to wtedy poświęcam Wspólnocie?
Czy pamiętam o
Wspólnocie w mojej modlitwie?
Czy rzeczywiście obejmuję sercem w każdym akcie
miłości tę Wspólnotę? Przecież każdy z nas jest odpowiedzialny za nią, a więc
każdemu z nas powinna ona leżeć na sercu. Odpowiedzialny, czyli przed Bogiem
odpowiadasz za tę Wspólnotę. Przed Bogiem! Czy czujesz tę odpowiedzialność? Czy
prawdziwie myślisz o tej Wspólnocie, troszczysz się o nią? Czy stajesz przed
Bogiem i przed Nim rozważasz różne jej sprawy i problemy? Czy wszystko, co w tej
Wspólnocie się dzieje, czy leży tobie na sercu? A więc, czy przejmujesz się
różnymi sprawami tej Wspólnoty? Czy dowiadujesz się, jeśli nie masz codziennego
kontaktu? Czy dopytujesz się? Czy pytasz, czy nie potrzebują inne osoby pomocy
w jakimś względzie, w jakiejś sprawie?
I z jednej
strony tutaj chodzi o takie zwykłe przyziemne sprawy,
chociażby dzisiejsze nasze
przygotowania, by spędzić czas nie tylko na modlitwie, ale i by posiłek był
takim przyjaznym spotkaniem. Tu chodzi bardziej o zainteresowanie życiem
Wspólnoty i o troskę o każdy szczegół tego życia, o modlitwę w każdej sprawie,
o przejęcie się chociażby słowami kapłana, gdy relacjonuje swoje kolejne
spotkanie z pasterzami, kolejne wydarzenia związane chociażby z załatwianiem
tej, czy innej sprawy. Czy interesujemy się, dopytujemy, co się wydarzyło, co
potrzebuje modlitwy, jakie sprawy leżą na sercu innym osobom? Czy obejmujemy
modlitwą zarówno całość tworzenia naszego duchowego Centrum, jak i poszczególne
jego elementy? Czy może życie nasze prywatne, osobiste tak bardzo dominuje, że
to, co dzieje się we Wspólnocie pozostaje na marginesie? Wtedy, kiedy jest
czas, wtedy tym się interesuję.
I znowu
przypominam pytanie dzisiejsze zadawane Janowi: co mam czynić?
Otóż odpowiedź mamy codziennie dawaną podczas
spotkań, podczas Eucharystii, podczas Adoracji, podczas dni skupienia,
Wieczerników. Odpowiedź daje sam Bóg poprzez swoje pouczenia. Mówi o
konkretnych sprawach, którymi powinniśmy żyć. Ja wiem, że bardzo często wydają
się zbyt trudne do realizacji, zbyt wielkie. Wydają się nie na miarę dusz
maleńkich, ale na miarę wielkich świętych. A dusza maleńka ma nie zastanawiać
się nad tym, czy to, co mówi Bóg jest zbyt trudne do realizacji. Dusza maleńka
ma po prostu słuchać i iść za tym, co słyszy, realizować na miarę swoich
możliwości, nieustannie jednocząc się z Bogiem i oczekując Jego mocy, oczekując
Jego łaski. Ufnie zdawać się na Boga, skoro mówi, prosi, pokazuje, to znaczy,
że mam tak czynić bez zastanawiania się, bez rozważania na ile potrafię, mogę,
czy podołam; bez rozważania, że w mojej rodzinie jest tak czy inaczej, jest to
niemożliwe. Dusza maleńka nie jest od tego, aby filozofować, na ile to, co mówi
Bóg skierowane jest do niej, a na ile do innych; na ile są to wskazania na
przyszłość, na ile dla wielkich świętych. Dusza maleńka jest maleńka, a więc
nie dla niej teologiczne wywody, mądrości książek i wielkie dzieła. Ona po
prostu idzie za swoim Panem, słucha Go i stara się Nim żyć. A więc i my tak mamy
czynić.
Otrzymujemy
bardzo dużo, zarówno w formie pouczeń, jak i różnych rzeczy, spraw.
Dokonuje
się tak wiele w tej Wspólnocie, dzięki łasce Boga. To niezwykły dar dla całej
Wspólnoty. Należy dostrzegać to, co otrzymujemy, dziękować Bogu. Powinno to
wzbudzać w sobie wielką ufność, co do dalszej naszej drogi. A gdy słyszymy
kolejne pouczenia, które wydają nam się trudne do realizacji, pomyślmy o tym
wszystkim, co już otrzymaliśmy. Pomyślmy o drodze, jaką przeszła Wspólnota od
małej grupki osób (7 osób w sierpniu 2003 r.) po ogromną, liczącą setki. Pomyślmy,
od czego zaczynała ta grupa osób, co posiadała, a co teraz jest w posiadaniu
Wspólnoty. I nie tylko o sprawach materialnych tutaj mowa, ale o sprawach
duchowych. W tej Wspólnocie jest wielkie bogactwo Ducha i serca są już bogate.
Dusze już w jakimś stopniu są uformowane. Już żyjemy Bogiem i już niesiemy Boga
innym. Każdy z nas ma już pewne doświadczenie, ma pewną wiedzę, już żyje, jest
dla innych świadkiem Boga, Jego miłości. Już czerpiemy z tego bogactwa, które
zapadło w naszych sercach, już tym bogactwem żyjemy. Nawet nieświadomie, ale
żyjemy.
Więc znowu
powróćmy do pytania: co mamy czynić?
I do odpowiedzi Jana, który wskazuje na
wykonywanie swoich obowiązków, obowiązków swego stanu, obowiązków i tych
związanych z rodziną, i tych związanych z zawodem, ale i tych związanych z
powołaniem jako obowiązków czynionych przed Bogiem w wielkiej uczciwości i
posłuszeństwie. Niech każdy z nas stanie w prawdzie z tą refleksją nad swoim
wypełnianiem obowiązków powołania. Łatwiej jest słuchać o tym, co Bóg daje, o
tym, czego dokonuje, jak to wspaniale jest we Wspólnocie, ale trudniej jest
czynić tę refleksję nad sobą, nad tym, na ile przyjęło się to, czym obdarowana
jest Wspólnota i na ile się to wprowadza w życie. Nie zawsze czyni się to chętnie,
ale jest to ważne, aby czynić. Człowiek, co jakiś czas powinien czynić taką
refleksję, aby zobaczyć, na jakim etapie rozwoju jest, aby zobaczyć tę
rzeczywistość, nie to, co jest w wyobraźni człowieka, ale to, co jest
faktycznie, co jest rzeczywistością. I należy podjąć pewne postanowienia, co
czynić dalej, co może zmienić, na czym się skupić. To postanowienie jest bardzo
ważne, konkretne postanowienie, ponieważ dopiero wtedy, kiedy człowiek nazywa
rzeczy po imieniu, podejmuje decyzję, stara się ją realizować, wtedy dokonuje
zmian. Wtedy faktycznie rozwija się.
Niech każdy z nas
uczyni teraz w chwili ciszy taką refleksję.
Niech podejmie jakieś
postanowienie. To postanowienie wraz ze swoim sercem niech złoży na Ołtarzu,
aby Bóg pobłogosławił naszym refleksjom i postanowieniom, aby serca wypełnił
miłością, byśmy mogli z miłością dokonywać zmian, iść za Bogiem, słuchać Go i
uczciwie wypełniać swoje powołanie.
Adoracja
Witam Cię Jezu,
Moje Maleńkie Dzieciątko!
Witam Cię w moim sercu, w duszach maleńkich! Witam
Cię pełnią miłości, jaka jest we mnie, dzięki Tobie. Witam Cię, że
przychodzisz, aby przynieść pokój, radość, miłość, aby dać szczęście każdemu
człowiekowi. Witam Cię Jezu, moja Miłości, Serce moje i Duszo moja, Życie moje.
Witam Ciebie Jezu!
Obdarzasz nas
Jezu niezwykłą miłością.
Najpierw pragniesz, abyśmy zrobili swoisty rachunek
sumienia z tego, w jaki sposób realizujemy Twoje wskazania. A gdy nasze serca
nieco zasmucone kładziemy na Ołtarzu, bo zdajemy sobie sprawę z tego, że ta
realizacja średnio nam wychodzi, to Ty przychodzisz do nas. Przychodzisz w
Postaci Dziecięcia, aby rozjaśnić nasze dusze i wlać w nie nadzieję, aby mogły
rozpocząć nowe życie, by mogły rozpocząć od nowa realizację swoich zadań.
Dziękuję Ci Jezu za to, że jesteś; za to, że zstąpiłeś z Nieba, by w każdym
sercu zamieszkać i w każdym sercu zakrólować. Panie mój! Jakże to cudowne,
Twoja obecność w sercu! Bądź uwielbiony Jezu!
Jakie to
szczęście Jezu, że w tej postaci Dziecięcia Małego
przychodzisz do każdego z
nas, przychodzisz do serca i przynosisz nam, każdemu z nas, to dziecięctwo
duchowe. Przynosisz prostotę, przynosisz radość, przynosisz miłość. Dziękuję
Ci, że w każdym sercu postanowiłeś odrodzić, uczynić nowym życie Boże; że w
każdym sercu od nowa czynisz duszę dziecka; w każdym sercu dajesz od nowa
życie. Dziękuję Ci, że każde serce może dzisiaj zacząć nowe życie, mając w
sobie świadomość swego powołania; mając w sobie świadomość tego, co nie zawsze
wychodziło. Każda dusza może rozpocząć od nowa z Tobą. Każda może zacząć od
nowa ze świadomością tego, że jesteś w sercu. Każda dusza może wypełniać swoje
obowiązki nieustannie pamiętając o Tobie, do Ciebie odnosząc wszystko, czyniąc
dla Ciebie z miłości wszystko. Dziękuję Ci Jezu, dziękuję Ci Maleństwo Boże za
Twoje przyjście do serca.
O mój Jezu! To
niezwykłe, przychodzisz taki Maleńki,
a obdarzasz tak wielką mądrością, tak
wielką miłością. Taki Maleńki, a obdarzasz niezwykłym powołaniem i oczekujesz
od duszy wielkich rzeczy. Jak niezwykła jest w Tobie świadomość rzeczy Bożych!
Jak Ty sam jesteś mądry, Wielki! W Tobie Maleńkim odbija się cały Boży Majestat
i władza, potęga i moc. O Panie mój! Wzbudzasz zarazem w sercu wielką czułość i
tkliwość do siebie jako do Małego Dziecka, a jednocześnie dusza przed Tobą
chyli czoło do ziemi, doznając spotkania z Bogiem, Bogiem Wielkim,
Wszechwładnym.
Panie nasz!
Pragniesz, abyśmy nieśli Ciebie wszystkim swoim bliskim, całemu światu.
Pragniesz
poprzez serca nasze objawiać się innym. Chcesz, aby w naszych sercach była
wielka miłość do Ciebie i zjednoczenie z Tobą, by poprzez to łaska Bożych
Narodzin dotarła do innych ludzi. Nie możemy tego do końca zrozumieć, jak to
się stanie, ale przecież Duch Święty, On wszystko czynić będzie. Dlatego Jezu
nasz, pragniemy Ciebie przyjąć do serca i postanawiamy Ciebie pielęgnować,
kochać, troszczyć się o Ciebie i żyć z Tobą na miarę naszych możliwości, sił,
świadomości naszej, rozumienia spraw duchowych. I ufamy, że narodzisz się w
wielu sercach na świecie; że objawisz się jako Bóg wielu sercom, które do tej
pory jeszcze w Ciebie nie wierzą lub tę wiarę straciły. Ufamy, że nasze życie
ukryte w Tobie, z Tobą przyniesie owoce dla całego Kościoła. Wierzymy, że Ty
Maleńkie Dziecię jesteś prawdziwym Bogiem, naszym Zbawicielem, jesteś naszą
Miłością. Ufamy Tobie i pragniemy się Tobie oddawać. Bądź uwielbiony w naszych
sercach!
Jezu mój!
Jesteś dla naszych serc największym skarbem.
Wszystko inne wobec Ciebie
blednie. Stajesz się bogactwem naszym. Wybacz nam, ze nie potrafimy docenić
wartości tego bogactwa, tego skarbu. Pragniemy Jezu ofiarować się Tobie,
pragniemy całe swoje życie Tobie oddać. Choć jesteś Maleńki, to właśnie Tobie
chcemy zawierzyć wszystko, chcemy zaufać do końca. Pragniemy dać się
poprowadzić Tobie. Prosimy, abyś realizował w nas swoje zamiary. Tak jak
prosisz, będziemy starali się żyć z Tobą w każdej chwili dnia i nocy. Będziemy
starali się zbliżać nieustannie do Twojego Serca, by napełniać się Twoją
miłością. Będziemy modlić się za wszystkie dusze, aby podczas Świąt przeżyły
prawdziwie Narodziny Boga w swoich sercach. Będziemy modlić się, aby ci, którzy
do tej pory Ciebie nie znali, aby mogli Ciebie poznać. A ci, którzy odrzucili
Ciebie, aby mogli powrócić. Będziemy modlić się o radość z Twoich Narodzin w
sercach ludzkich, o głębokie przeżycie tych Świąt. Będziemy prosić Ciebie, abyś
zesłał na rodziny swoją miłość, byś odradzał tę miłość w każdej duszy. Będziemy
modlić się, aby cały Kościół przeżywał radośnie i głęboko tę niepojętą
tajemnicę Narodzin Boga, tę tajemnicę Twojego przyjścia na świat, tę tajemnicę
przyniesienia Twojego pokoju, tę tajemnicę zwycięstwa miłości, tajemnicę
nadchodzącego Zbawienia.
Zobowiązujemy się Jezu do zwiększenia
wysiłków,
by podejmować odpowiedzialność, jaką złożyłeś w naszych sercach za
Wspólnotę. Zobowiązujemy się stawać przed Tobą uczciwie, w prawdzie, by
prawdziwie słuchać Ciebie i wszystkie Twoje pouczenia starać się wdrażać w
życie. Zobowiązujemy się do posłuszeństwa, wierności i do miłowania Ciebie.
Zobowiązujemy się do miłowania swoich bliźnich, siebie nawzajem. Jezu nasz!
Zobowiązujemy się być wiernymi Tobie zawsze. A Ty króluj w naszych sercach,
panuj w naszych sercach. Dysponuj nami jak tylko chcesz. Niech Twoja chwała
króluje w nas! Niech nasze dusze wyśpiewują chwałę Tobie wraz ze wszystkimi
Aniołami, wszystkimi Świętymi w Niebie.
Pragniemy Jezu
rozpocząć dzisiaj to ścisłe przygotowanie do Twoich Narodzin.
Powierzamy Ci
siebie, swoje serca Ci oddajemy, wyznajemy Ci miłość i prosimy, abyś nas
pobłogosławił na ten czas. Pobłogosław nas Jezu.
Refleksja
Czy troszkę
nie zapomnieliśmy o tym, iż każdy z nas należy do Boga; nie należy do siebie,
ale do Boga. W tej Wspólnocie oddaliśmy się Jemu na własność i obiecaliśmy Mu
służyć wiernie. To zobowiązuje, by realizować powołanie dane każdemu z nas. Dzisiaj
Jezus na nowo dał nam siły, na nowo wzbudza w nas tę ufność i wiarę, iż możliwe
jest realizowanie powołania wymagającego tak wielkie oddanie Bogu.
Rozpocznijmy dzisiaj z miłością Adorację Jezusa przychodzącego na świat!
Cieszmy się Jezusem w swoim sercu! Niech każdy z nas z wiarą przyjmie, iż Mały
Jezus prawdziwie zszedł z Nieba na ziemię i zstąpił na każdego z nas do duszy.
Z radością Go pielęgnujmy. On daje siły, by realizować powołanie we Wspólnocie.
A odpowiedzialność nasza przed Bogiem jest przecież tak wielka. Co mamy czynić?
Być posłusznymi Bogu, słuchać Boga i wypełniać Jego Słowo. Niech Jego Słowo
żyje w nas! Przyszło przecież na ziemię, zeszło do naszych serc. Niech więc
żyje w nas! Błogosławię was –  w Imię
Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen 


<-- Powrót