Rozważania

Nr. 114  „Nie bierzcie nic na drogę…” (Łk 9,1-6)

Dosyć ciekawa jest dzisiejsza Ewangelia (Łk
9,1-6).
Daje pewne wskazówki dla każdej duszy wybranej, w jaki sposób ma ona
realizować swoje powołanie.
Otóż dusza, którą Bóg powołuje na drogę
ściślejszego zjednoczenia z Bogiem powinna całkowicie i do końca zdać się na
Boga.
Dusza ta na swej drodze nie potrzebuje niczego oprócz Boga. Nie
potrzebuje żadnych zabezpieczeń ludzkich, niczego, ponieważ Bóg jest
wszystkim dla duszy. Jest wszystkim w sposób dosłowny. On wszystko
daje duszy, On wszystko przewiduje, On kieruje każdą myślą, każdym krokiem,
każdą decyzją, każdym dniem; w każdym dniu kieruje każdą minutą i sekundą. 
Dusza zatem, ma zdać się całkowicie na
Boga.
Żyjąc tylko dla Niego nie musi już szukać żadnych podpór, żadnych
zabezpieczeń zewnętrznych, a więc tego, czego zawsze szuka człowiek.
Człowiek zawsze zabezpiecza się na przyszłość, zawsze stara się wszystko
przewidzieć, zaplanować; tak zorganizować, aby to, co zamierza można było
zrealizować i aby mógł być przygotowany na przeróżne, nawet zaskakujące
wydarzenia. A więc człowiek w ten sposób z jednej strony – owszem, wykazuje
roztropność, ale z drugiej – bardzo często popada w pewną pychę, sądząc, że
jest panem samego siebie, swego czasu, swojej przyszłości, że on panuje nad
wszystkim i że on może pokierować swoim życiem. Dusza wybrana ma się inaczej
zachowywać.
Dusza wybrana przede wszystkim żyje duchem.
Od strony duchowej patrzy nie tylko na to, co duchowe, ale również duchem
przenika zwykłą ziemską rzeczywistość, ziemskie sprawy, obowiązki. Spojrzenie z
perspektywy ducha powoduje, iż inaczej rozumie zarówno obowiązki, które ma
właśnie wykonać, jak i to wszystko, co ją czeka w przyszłości – to znane i
nieznane, bowiem ona wszystko uzależnia od Boga i Bogu wszystko powierza.
Ona ufa, że Bóg wszystkim się zajmie. O ile dusza, która sama chce stanowić o
sobie i o swojej przyszłości, stara się przewidzieć wszelkie ewentualności i
przygotować się na nie, zabezpieczyć się w miarę możliwości, o tyle dusza
powołana przez Boga do ściślejszego zjednoczenia przede wszystkim myśli o
Bożych sprawach. Nie zaniedbuje swoich obowiązków, czyni to, co konieczne, ale
bez przywiązania serca do doczesności; bez niepotrzebnej, zbytniej troski o to,
co będzie w przyszłości, bez niepokoju o każdy dzień, bowiem swoje serce składa
w Bogu, a Bóg jest Pokojem i dusza żyje pełna pokoju. 
Zatem, porównując dzisiejszy fragment
Ewangelii do życia duszy wybranej, można powiedzieć, że dusza taka nie bierze
nic ze sobą, nie zabezpiecza się chociażby dodatkowym odzieniem, nie
zabezpiecza się sandałami, nie zabezpiecza się niczym innym.
To oczywiście
symbolika. Dusza cała zdaje się na Boga. Bóg jest i pokarmem, i zapewnieniem
odzienia, zapewnieniem pożywienia, zapewnieniem przyszłości. Bóg jest
wszystkim. 
Cóż otrzymuje w zamian? To też jest w
dzisiejszym fragmencie. Bóg udziela duszy swego Ducha. Wraz z tym Duchem
udziela przeróżnych darów, które w życiu duszy ujawniają się w różny
sposób. Dusza często sama zadziwia się tym, co Bóg czyni w jej życiu. Zadziwia
się mniejszymi i większymi cudami – zadziwia się tym, że Bóg zaspokaja
jej potrzeby, również materialne; że wysłuchuje jej modlitw; że to, co jest
potrzebne, to, co konieczne jest na czas. Nieraz musi czekać do ostatniego
momentu, ale potem rzeczywiście Bóg na czas wszystko daje. Bóg wszystko
przewiduje, Bóg daje duszy pewne natchnienia. Jeśli dusza idzie za nimi,
zadziwia się mądrością, logiką kolejnych wydarzeń, tym, co w jej życiu się
dzieje. Jest zaskoczona drobnymi sprawami, które układają się niczym puzzle,
jakby je ktoś, kto zna te puzzle bardzo dobrze, układał poprzez jej serce – ona
tylko na to pozwala. 
Bóg wybierając duszę, powołując do życia w
zjednoczeniu z Nim, oczekując od duszy oddania, całkowitego powierzenia siebie
Bogu, zapewnia duszy wszystko, czego ona potrzebuje na swojej drodze.
To
nie znaczy, że ma ona spełnione wszystkie swoje marzenia i pragnienia. Ona
oddając się Bogu, oddaje również swoje pragnienia, swoje oczekiwania, oddaje
swoje marzenia, oddaje wszystko rezygnując z nich. Bóg więc, realizuje swój
plan wobec niej i to co On uzna za potrzebne to daje, to co uzna za konieczne –
daje. Daje również od czasu do czasu drobne prezenty, które sprawiają duszy
radość przyjemność. Ale dusza ma mieć świadomość, że całkowicie należy do Boga,
że On jest Panem jej życia, jej całej osoby, wszystkiego, co ją otacza; jest
Panem strony materialnej, duchowej, fizycznej, wszystkiego. A jako, że jest
Panem, to ma prawo czynić, co chce. Dusza nie pyta (przynajmniej stara się nie
pytać), dlaczego tak czy inaczej dzieje się coś, co jej się wydaje dziwne,
czasem niepokojące. Ona nie pyta, dlaczego? Przecież taką decyzję podjął jej
Pan. Pan jest Panem wszystkiego i ma prawo decydować o wszystkim. Dusza na to
się godzi, zezwala. 
Życie duszy powołanej do zjednoczenia z
Bogiem, powołanej do tego zjednoczenia w konkretnym celu, jaki Bóg zakłada dla
niej i wraz z tą duszą zakłada dla całego Kościoła, pociąga za sobą rzeczywiste
wyrzeczenia nawet po cierpienie.
Ale zakłada również wielkie łaski, wiąże
się z wielkimi łaskami. Nie może być wręcz inaczej, ponieważ dusza, gdy
posłusznie idzie tą drogą zbliża się nieustannie, konsekwentnie do Boga.
Jest ciągle ubogacana Jego obecnością. A ta obecność Boga to obecność
wszystkiego, Kim jest Bóg i czym jest Bóg. Zatem wszystko to, co Boże staje
się udziałem duszy, staje się dla niej łaską, darem, staje się jej własnością.
Czasami podziwiamy Świętych, podziwiamy cuda, których dokonują, przeróżne cuda.
Podziwiamy zadziwiające zjawiska, jakie towarzyszą różnym wydarzeniom w życiu
Świętych, a nie bierzemy pod uwagę tego, że to Bóg, który żyje w nich dokonuje
wszystkiego. To Jego moc, Jego łaska, dar – to wszystko w tych Świętych się
urzeczywistnia i staje się obecne, widoczne dla innych ludzi. 
Dlaczego nie miałoby się urzeczywistniać w naszym
życiu?
W powołaniu na drogę świętości – tej wyższej świętości, wyższej
doskonałości – też mamy swoje życie oddać Bogu i dać się poprowadzić, uczynić w
swoim sercu mieszkanie dla Boga i pozwolić Mu żyć w sobie. A On żyjąc w nas
będzie czynił wszystko. Jego moc, Jego łaska, Jego dary będą naszym życiem. 
Życie Bogiem oznacza życie niezwykłe, gdzie
dusza ustępuje miejsca Bogu, pozwalając Mu, by czynił to, co uzna za najlepsze,
za stosowne w życiu duszy.
Jeśli dusza rzeczywiście oddaje miejsce Bogu w
swoim sercu, żyje z Nim w ogromnej bliskości. I chociaż doświadcza przeróżnych
wyrzeczeń, chociaż i cierpienie też jej doświadczeniem, to jednak najważniejsza
w jej życiu staje się obecność Boga w niej. To Bóg daje jej największą
radość, szczęście. A im bardziej jest zjednoczona z Bogiem, tym bardziej Go
jeszcze pragnie i za Nim tęskni; tym bardziej widzi swoją małość; tym bardziej
widzi, jak mało jeszcze wierzy i ufa, jak mało jeszcze się oddała Bogu. Stara
się to czynić coraz więcej. I znowu, im bardziej się oddaje, tym bardziej się
zbliża i tym bardziej poznaje swoją nędzę. Tym bardziej pragnie Boga i jeszcze
bardziej tęskni i cierpi, ponieważ coraz więcej widzi, jak jeszcze jej daleko
jest do cudownego zjednoczenia w wieczności; coraz lepiej widzi, jak jej bardzo
daleko do doskonałości. Im bardziej Bóg duszy daje się poznać, tym bardziej ona
widzi swoją małość, brak wiary, miłości i chce kochać więcej, chce wierzyć. Doświadcza
tego, że rzeczywiście jest duszą maleńką, która nie ma sił. Pokornieje przed
Bogiem. A pokora sprawia, że Bóg się nad nią pochyla i ją do Siebie przybliża. 
Cudowne są te chwile zbliżeń do Boga, kiedy
Bóg bierze duszę niczym ojciec na ręce.
Sam tę duszę zbliża do swojego
Serca. On cieszy się nią, cieszy się jej pokorą i zalewa ją różnymi łaskami,
przede wszystkim obdarza ogromną miłością. W różny sposób dusza może odczuć te
zbliżenia. A chociaż trwają krótko, dusza pamięta o nich, ponieważ nie da się
zapomnieć bliskości Boga, zalewającej miłości, obejmującej serce. Jest to
doświadczenie, którego nie da drugi człowiek, doświadczenie na wskroś duchowe,
choć obejmujące całego człowieka. Duch ma wielką moc. 
Zatem połóżmy dzisiaj na Ołtarzu swoje
serca, prosząc by, Bóg uzdolnił je do całkowitego oddania siebie Bogu, by
uzdolnił do rezygnacji z wszelkich zabezpieczeń, takich zwykłych, ludzkich.

By uzdolnił do tego, aby dusza – tak jak w dzisiejszej Ewangelii Apostołowie –
mogła iść bez niczego, ale za to pełna Bożego Ducha, Jego mocy, pokornie
poddająca się działaniu tego Ducha i odkrywająca z zadziwieniem i z zachwytem
Boże działanie w sobie. 
Modlitwa
Uwielbiam Ciebie
Jezu! Przychodzisz do mojej duszy, czynisz z niej świątynię dla Siebie. To
niezwykłe! To cudowne i niepojęte! Przyzwyczailiśmy się już, że przychodziłeś
do Świętych, że z nimi rozmawiałeś, że w ich sercach czyniłeś cuda, ale teraz
przyszedłeś do mnie tak jak do Świętego, choć świętą nie jestem wcale. Chcesz
tak jak z innymi Świętymi obcować, rozmawiać, dawać natchnienie, swoją moc,
przemieniać miłością. Dziękuję Ci Jezu! Cóż mogę Ci odpowiedzieć na to, co
czynisz? To cudowne i piękne, to niepojęte. Moje serce nie potrafi objąć Twojej
Obecności, nie potrafi dotknąć, nie potrafi otworzyć się. Całe struchlałe leży
u Twoich stóp. Nie śmiem, mój Boże, podnieść wzroku na Ciebie. Tyś Wielki Pan,
Wielki Bóg! Wszechmocny! A jednak uniżyłeś się tak bardzo, aby gościć w moim
sercu. Ze wzruszenia, mój Boże, nie jestem w stanie modlić się, wypowiadać słów,
chociaż w moim wnętrzu tak wiele uczuć, tak wielkie emocje. Wobec Twojej
Obecności żywej, prawdziwej, świętej wszystko staje się małym, staje się
niczym. A jednak, mój Boże, rodzi się w moim sercu wielkie pragnienie, aby
otworzyć się jeszcze bardziej, by zbliżyć się do Ciebie, abyś dokonał zjednoczenia;
zjednoczenia, jakiego jeszcze nigdy nie dokonałeś w mojej duszy. Przedstawiasz
memu sercu przedsmaki tego zjednoczenia, zapowiadasz je. A kiedy wyrażam pragnienie,
kiedy moje serce wyrywa się do Ciebie, nie zrywasz ostatniej zasłony i
pozostawiasz mnie w wielkim cierpieniu, w niepojętej tęsknocie, w pragnieniu
tak wielkim, że zdaje się, że rozsadzi serce. Wiem Boże, jestem tylko małą
duszą. Zapewne tylko wielcy Święci dostępowali cudu zjednoczenia z Tobą. Ale
dlaczego dajesz memu sercu tak wielkie pragnienie ku temu? Już nic nie
rozumiem. Chcę Ciebie słuchać, chcę iść tylko za Tobą, tylko do Ciebie należeć.
Pozostawiam, to, co ziemskie. Obiecuję Ci, będę wypełniać wszystkie swoje
obowiązki, ale sercem będę już z Tobą. Będę Cię adorować. Wraz z Aniołami będę
Cię wysławiać, wielbić, śpiewać Tobie. Wraz ze Świętymi będę wypraszać łaski
dla wszystkich dusz, dla całego Kościoła. We wszystkim będę ufać, że Ty
przyjmujesz moją marną modlitwę, bo ukochałeś mnie. A dowodem tego jest Krzyż,
jest Eucharystia i ta Biała Hostia, którą również dla mnie codziennie kapłan
kładzie na Ołtarzu. 
Dziękuję Ci
Jezu za to wszystko, co jest doświadczeniem mojej duszy, za to wszystko, co
jest poznaniem Ciebie. Dziękuję Ci za każde natchnienie, za każde światło, za
każdą mądrość, którą wlewasz we mnie. Dziękuję Ci za to, że nakłaniasz moją
duszę, by szła za Tobą. Dziękuję Ci, że kierujesz mną, że prowadzisz. Wszystko
dobro – dzięki Tobie Jezu, wszystko, co wydarza się w moim życiu – dzięki Tobie
Jezu. Doświadczam Twojej opieki tak cudownej, tak wspaniałej we wszystkim. Nadziwić
się nie mogę, jak to wszystko ładnie zaplanowałeś, jak wszystko urządziłeś.
Dziękuje Ci! Nieustannie zaznaję Twoich łask na każdym kroku. Proszę, mieszkaj
we mnie. Zapraszam do mojego serca was Aniołowie i was Święci, i was dusze
czyśćcowe, byście adorowali Jezusa i abyście mnie wspierali w tej Adoracji i
mnie o niej przypominali. Pragnę nieustannie adorować Ciebie Boże, myśleć o
Tobie, czynić wszystko dla Ciebie. Chcę pamiętać, że żyjesz we mnie, że we mnie
jest Bóg. Wspieraj mnie całe Niebo, by Bóg w moim sercu był uwielbiony. A Ciebie
Boże, który jesteś moją mocą, moim życiem proszę, pokieruj tak moją duszą, by
rzeczywiście żyła tylko dla Ciebie, tylko Tobą, by już na nic innego nie
patrzyła, ale wpatrzona była w Ciebie. Ty możesz to uczynić. Więc proszę, pobłogosław
mnie Jezu.
Refleksja
Jeśli dusza
potrafi zrezygnować z różnych zabezpieczeń, jeśli potrafi zrezygnować z tego
wszystkiego, czym się podpierała do tej pory, czym się asekurowała, doświadcza
wolności, ona rzeczywiście staje się wolna. Cała należąc do Boga i Jemu ufając
– jest wolna. Wtedy nie czuje się przymuszona żadnymi potrzebami, żadnymi
niepokojami. Jest szczęśliwa i podejmuje wszystkie decyzje i kroki w wolności,
że niczego nie musi. Wtedy może prawdziwie z radością służyć Bogu, bo to, co
czyni, czyni ze względu na Niego, a nie ze względu na swoje jakieś obawy, czy
swoje potrzeby. Trudno jest prawdziwie zrezygnować ze wszystkiego, prawdziwie i
do końca zaufać, ale ta dusza, której się to udaje, która stara się o to,
bardzo szybko postępuje w doskonałości. Ta dusza dotyka Nieba. 
Spróbujmy w
swoim życiu zauważyć wszystkie nasze podpory, zabezpieczenia, spróbujmy
zauważyć to wszystko, co jest naszą asekuracją. A potem spróbujmy z tego
rezygnować, czyli zaufać Bogu, spojrzeć na wszystko z Jego perspektywy. On jest
przecież Panem, On jest Wszechmocny. Dlaczego obawiać się człowieka i praw
ludzkich, różnych ludzkich ustanowień, skoro Bóg jest Panem, Władcą, Królem i
od Boga wszystko zależy?
Na
tej drodze błogosławię was – W imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego. Amen.


<-- Powrót