Rozważania

Nr. 11  Święto św. Szczepana, pierwszego męczennika

Miejcie się na
baczności przed ludźmi!
Będą was wydawać sądom i w swych synagogach
będą was biczować. Nawet przed namiestników i królów będą
was wodzić z mego powodu, na świadectwo im i poganom.
(Mt 10,17-18)
Ten
fragment Ewangelii jest nadal aktualny.
Chociaż nie doświadczamy tego podobnie jak
apostołowie, jednak zapowiedź Jezusa realizuje się w tych czasach zarówno w
naszym życiu, jak i życiu chrześcijan na całym świecie. Bezpośrednie
prześladowania mają miejsce obecnie w wielu krajach. My żyjemy na tyle
spokojnie, iż nie zdajemy sobie sprawy, jakie cierpienia dotykają innych
katolików. Media tego nie rozgłaszają. Szatan nie pozwala, aby takie wiadomości
były szczególnie podkreślane, czy komentowane. Przesłania nam oczy innymi
sprawami, aby odwrócić uwagę od tego, co rzeczywiście istotne. A codzienne
męczeństwo katolików w wielu krajach jest faktem. I do nich szczególnie
odnoszą się dzisiejsze słowa z Ewangelii. Tak wielu jest tych, którzy doznają
teraz, w wieku XXI, prześladowań z tytułu wiary w Jedynego Boga; którzy
cierpią, bo otwarcie przyznają się do Jezusa. Za nich powinna płynąć nasza
nieustanna modlitwa. Jakże wielu świętych zbierają współczesne czasy – cichych,
żyjących w szarej codzienności i borykających się z trudnościami z powodu
swojej wiary. Im należy się szczególna wdzięczność, bo dźwigają Kościół i
chronią przed upadkiem. Módlmy się za tych braci i siostry, którzy codziennie
toczą walkę o wytrwanie w swej wierze, cierpią z powodu Boga, za wyznawanie
Jego Imienia idą na śmierć. Bo to, niestety, dzieje się w tak zwanym cywilizowanym
świecie. 
Słowa
dzisiejszego fragmentu skierowane są również do nas
– żyjących, wydawać by się
mogło, spokojnie w kraju katolickim, o historii bardzo zakorzenionej w tradycji
i kulturze chrześcijańskiej. Jednak niech to nie uśpi naszej czujności.
Owszem, historia naszego kraju związana jest z Kościołem. Kultura i tradycja
mają w nim swe korzenie. Wyrosły w oparciu o wiarę. Kościół wprowadził nasze
państwo do tzw. cywilizowanego świata. Jednak świat ten odwrócił się od Boga i
próbuje nas – Polaków – również od Niego odciągnąć. Ponieważ nastał czas złego
ducha. Szatan czyni wszystko przeciwko Bogu, który cierpi – prześladowania w
zakładach pracy, podczas spotkań towarzyskich, w domach, na ulicy, w sklepach.
To cierpienie ogarnia całe Jego Ciało i całego Ducha. Każdy przejaw odrzucenia
Bożej miłości On odczuwa boleśnie jako kolejne tortury. Każde przekroczenie
przykazania, bluźnierstwo, wyszydzenie, wyśmianie jest wielkim cierpieniem
Boga. Wszystko co dzieje się na naszych oczach, to próba zniszczenia Kościoła,
czyli nas. Częściowo to odczuwamy. Niestety, wiele dusz tak przesiąkło tym
światem, że nie widzi zagrożeń, nie odczuwa prześladowania. To jest szczególnie
dla Boga bolesne. Jego dzieci nie odróżniają dobra od zła. Nie mogą więc stanąć
w obronie dobra. Nasza wiara zatraciła klarowność – „tak” – znaczy „tak”, a
„nie” – znaczy „nie”. 
Kiedy
słyszysz na ulicy wulgarne słowa, módl się: „Jezu, Maryjo kocham Was, ratujcie
dusze!”
Niech ten akt miłości będzie twoją bronią i tarczą. Gdy widzisz
niestosowną reklamę, módl się. Akt miłości stanie się lekiem na zło, które
ciebie atakuje i już obejmuje twoje serce. Jeśli w telewizji, w radio
pojawią się słowa skierowane przeciwko Kościołowi, Jego sługom – ty módl się,
by akt miłości dał tchnienie Ducha tym, przeciwko którym to zło jest
skierowane. Być może boli cię zachowanie twoich bliskich, którzy odnoszą się
źle do Kościoła, wiary i Boga – módl się aktem miłości. Niech stanie się on
modlitwą wstawienniczą o ich nawrócenie. I jeśli w pracy dotknie ciebie
boleśnie słowo, myśl, stosunek do Boga – módl się aktem miłości. Niech twoja
modlitwa przemieni serca tych, którzy swoją postawą świadomie prześladują Kościół
i sługi Boga. 
Módlmy
się nieustannie aktem miłości.
Bowiem nadejdą czasy (one już są), gdy bliscy
wyśmieją twój stosunek do wiary, wyprą się Boga i jawnie wyznają, że
bogiem im są pieniądze lub kariera. Ty z powodu swej wiary i praktyk
religijnych będziesz wytknięty palcami jako dziwak, wprawdzie mało szkodliwy,
ale żyjący w swoim świecie, nie pasujący do otoczenia. Niestety, Kościół nie będzie
oszczędzony. Oszczerstwa uderzą w sługi Boże. Będą niszczyć i dręczyć też dusze
wybrane, konsekrowane. Prześladowania pod różnymi postaciami dotkną Kościoła.
Tych, którzy otwarcie wyznają swoją wiarę i wykażą prawość, prześladowcy ciągać
będą po sądach, rzucać na nich kamienie, by poniżyć, zaszczuć, uciszyć. Aby w ten
sposób niszczyć cząstka po cząstce Kościół święty, którym my jesteśmy. Niech
naszą odpowiedzią będzie miłość; bronią – akt miłości i wejście w głębsze
relacje z Bogiem miłości. 
Celem
wszystkich ataków szatana jest oderwanie dusz od Boga.
Zatem naszym działaniem
ma być żarliwa walka o życie w Bogu – nieustanne trwanie przy Nim, nieprzerwana
miłość, ciągła adoracja. Odpowiedzią już teraz ma być pogłębienie wiary, świadome
uczestnictwo w życiu Kościoła i nieustająca modlitwa w jego intencji.
Skoro szatan wyśmiewa przykazania i prawdy Boże – naszą postawą powinno
być właśnie wzmożone życie nimi. Zły duch lansuje grzech i nazywa to miłością.
My mamy więc przeciwstawić się temu, żyjąc w czystości, kochając samą głębią
Bożej miłości, trwając pod Krzyżem, z którego płynie miłość doskonała. 
Otrzymaliśmy
wszystko co niezbędne do walki z szatanem, tylko zapominamy o tym
i nie
bronimy się. Mamy Krzyż i Zdroje Miłosierne, Eucharystię, Ciało i Krew Boga,
przykazania i pouczenia w Piśmie Świętym, żywe Słowo Boga – to źródło poznania
prawdy. Sakramenty są kolejną bronią i tarczą. I modlitwa – tej potrzeba
najwięcej. Nad wszystkim zaś ma królować miłość w naszych sercach. Bowiem
dzisiaj Bóg wysyła do walki z szatanem apostołów miłości – rycerzy
rozmiłowanych w Bogu i Niepokalanej, kochających Słowo i nim
żyjących. Na te czasy potrzeba dusz całych zamienionych w miłość do Boga i
bliźnich, odpłacających miłością za każdy przejaw zła. 
Walka
rozpoczęta. Szatan nie śpi.
Zwarł swe szeregi i rusza do boju. Podnieśmy swoje
sztandary! Niech zobaczy na nich Krzyż i Maryję. Podnieśmy tarcze! Niech dojrzy
Boga pod postaciami Eucharystycznymi. Niech zadrży ziemia, niech zadrżą
czeluście piekielne. Bo oto oręż nie do zwyciężenia, nie do pokonania. A my,
dusze maleńkie i słabe, nie bójmy się. Chwyćmy sztandary i tarcze! Weźmy broń
do ręki. I naprzód! Niech zwycięża Miłość Boga! Niech zatacza kręgi i obejmuje
kolejne dusze, tych, którzy tak daleko odeszli od źródła życia! Miłość naszą
przewodniczką! Miłość naszą bronią! Miłość zwycięży świat! Niech Bóg błogosławi
nas i nasze apostolstwo miłości.


<-- Powrót