Rozważania

Nr. 4  Nasze serca mają być otwarte na Miłość

Mija kolejny kalendarzowy rok. Nasze
dusze stają się bogatsze o doświadczenie Boga, bogatsze o jego obecność,
bogatsze Jego łaską, bogatsze Jego błogosławieństwem, które jest nad nami, a na
które otwieramy się coraz bardziej. Przyjmijmy skierowane dzisiaj do nas parę
słów, jako osób odpowiedzialnych za Dzieło, które Bóg przeprowadza poprzez nas
i naszą Wspólnotę w Kościele.

Nasze serca mają być otwarte. Słyszymy
to nieustannie i staramy się otwierać na Bożą rzeczywistość. Jednak stale musimy
podkreślać: Nasze serca mają być otwarte
na miłość! Nasze serca mają być wrażliwe, mają być wyczulone na miłość!
Oznacza to, iż nieustannie będziemy w swoim postepowaniu zwracać uwagę na to,
czy wynika ono z miłości? Czy nasze postępowanie, postawa, słowo rzeczywiście
płynie z miłości i czy jest miłością? Jeśli bowiem mielibyśmy jakieś wątpliwości
lepiej nie czynić i nie mówić. Bóg oczekuje doskonałości naszych serc w
miłowaniu, oczekuje wydoskonalenia się naszych dusz w byciu miłością. Bóg
oczekuje, że pomimo słabości, jakie posiadamy, będziemy dążyć ze wszystkich sił
do tego, by kochać. Do tego, by nic co wychodzi od nas nie było pozbawione
miłości. Aby wszystko, co jest naszym, było miłością.

W rozpoczynającym się roku, któremu
towarzyszy program duszpasterski „Kościół naszym domem”
szczególną uwagę będziemy
zwracać na życie każdej duszy w Kościele, na życie prawdziwe w nim. Wspólnota
jest cząstką Kościoła. To w niej uczymy się jak żyć w Kościele? To we
Wspólnocie uczymy się właściwych relacji między sobą, ale jednocześnie relacji
w odniesieniu do Boga, do tego, kim On jest. To właśnie tutaj we Wspólnocie uczymy
się miłości do Kościoła. Uczymy się, iż miłość jest dawaniem, iż jest
wyrzeczeniem się samego siebie na rzecz innych. Uczymy się tego, iż miłość jest
ofiarą. I chociaż nie zawsze jest to prosta nauka, łatwa, nie zawsze jest
przyjemna, jednak rzeczywiście coraz bardziej wchodzimy w prawdziwe życie
Kościoła. Stajemy się jego prawowitymi członkami, członkami żywymi. Wymaga to
od każdego z nas nieraz bardzo wiele. I wielu z nas przechodzi różne trudne
chwile. Wielu z nas przechodzi, doświadcza nawet pewnych cierpień. Jednak
ufajmy, że ofiarowane w intencji Wspólnoty stają się one skarbem jej i łaską,
bowiem Bóg przemienia to wszystko w łaskę tworzenia prawdziwej wspólnoty, w
łaskę jedności naszych dusz i serc, w łaskę tworzenia prawdziwego Kościoła.

Kościół jest zjednoczeniem wszystkich
dusz, które do niego należą.
Jednak pośród nich są te bardziej świadome i te
nieświadomie żyjące w Kościele. My mamy stawać się jak najbardziej świadomymi
członkami Kościoła. Tymi, którzy będą w nim dążyć do jedności całym swoim
sercem, którzy świadomi czym jest Kościół dla nas będą poświęcać samych siebie,
by tworzyć wspólnotę dusz, wspólnotę serc. O tworzeniu wspólnoty również byliśmy
już pouczani.

To prawda. To, o czym Bóg mówi w
odniesieniu do Kościoła jest pewnego rodzaju doskonałością.
My do tej
doskonałości będziemy dążyć przez całe swoje życie. Teraz często wydaje się nam
to nieosiągalne, bo słabości nas przerastają, są silniejsze. Jednak w dążeniu
do celu jest cały sens. To nasza droga: dążyć
do celu, pragnąć i starać się rzeczywiście jak najdoskonalej realizować Boże
pouczenia. My, których Bóg wybrał, jako osoby stojące na przedzie tej
Wspólnoty, szczególnie jesteśmy odpowiedzialni za otrzymywane pouczenia i za
ich realizację. Będzie się to mogło dokonywać wtedy, gdy przede wszystkim nasze
serca pokonywać będą wszystkie przeciwności, by całymi sobą zanurzyć się w
miłości. Gdy nasze serca pokonywać będą wszelkie wątpliwości i wszelkie pokusy,
by prawdziwie tylko kochać. Dlatego też wszystko, czego doświadczamy jako
trudności, czy jako wątpliwości, jako ataki szatana na jedność naszej Maleńkiej
Wspólnoty, mamy starać się od razu odrzucać, szukając ratunku w objęciach Maryi,
w Jej Sercu, które całe należy do Boga. A Maryja cała zanurzona w Bogu również
i nas będzie w Nim zanurzać. Wiemy również, że przeciwności, trudności być
muszą. I to przede wszystkim poprzez ich pokonywanie dusza szczególnie wzrasta
i otrzymuje wiele łask, osiągając to, do czego Bóg ją powołuje. Dlatego niech
serca nasze nie smucą się, ale radują, gdy doświadczamy czegoś, co wydaje się
nam, iż przeszkadza naszej jedności. Pamiętajmy, aby zawsze zanurzać się w
Sercu Maryi, w Bożej miłości, a nie rozpatrywać swoich różnych wątpliwości, a
nie rozważać trudności, jakie napotykamy na swojej drodze.

Jedność naszych serc w miłości to jedyne
zapewnienie rozwoju tej Wspólnoty.
Jednocześnie to główny cel, jaki każdy z nas
powinien sobie postawić. Pamiętając o tym, iż tylko miłość jest siłą, która
potrafi budować i która potrafi łączyć starajmy się o miłość w nas. Miłość na
każdym kroku i w każdym momencie, o każdej porze, we wszystkich sytuacjach,
bowiem zwycięstwo miłości w każdym momencie, w którym się znajdujemy i w każdej
sytuacji będzie zwycięstwem dla jedności. Będzie kolejną łaską jednoczącą nas
bez względu na to, czy dane postępowanie, słowo będzie dotyczyło bezpośrednio nas,
czy zupełnie nie będzie związane nawet z życiem naszej Wspólnoty. Ważne są
zwycięstwa miłości w naszym życiu! Ważne są zwycięstwa miłości w naszych
rodzinach! Wszędzie!

Każda dusza uczestniczy w życiu różnych
społeczności.
Tą najmniejszą jest rodzina. Ale uczestniczy w życiu wspólnoty,
uczestniczy w pewnym sensie w życiu swojego otoczenia, gdzie pracuje,
uczestniczy w życiu swojego kraju, w różnych społecznościach. W różnych też,
tam gdzie stara się kochać, zaczyna tworzyć zawiązki Kościoła. To prawda, mówi
się, że rodzina jest pierwszym Kościołem, że wspólnota tez jest Kościołem,
jednak mówimy, iż zaczynamy tworzyć zalążki. Dlaczego? Bowiem tworzyć
prawdziwie Kościół oznacza prawdziwie żyć w jedności, w miłości. My uczymy się
tego i do tego dążymy. Jesteśmy włączeni w życie całego Kościoła – ogromnego
organizmu, który w sobie ma wszystkie dusze. Ale wewnątrz tego Kościoła dopiero
próbujemy, dopiero uczymy się kochać, aby stanowić wartościowe członki Kościoła,
aby stanowić życiodajne członki Kościoła, pożyteczne, które wnoszą życie, które
wnoszą świeżość, które odradzają, które karmią, które są pożyteczne.

I chociaż żyjemy w Kościele i dajemy z
siebie bardzo dużo, pamiętajmy – Kościół karmi się miłością.
To jest prawdziwy
pokarm dla całego organizmu – miłość. A tej miłości tak niewiele jest w sercach
ludzkich. Dlatego mówimy o początkach, o próbach, o tworzeniu zalążków, o tym,
że uczymy się. Uczymy się być wartościowymi członkami Kościoła, żywymi, w
swoich małych skupiskach, w Kościele domowym, we Wspólnocie, w pracy, w kraju i
obejmując cały świat. Chociaż ludzkość istnieje od tysięcy lat, chociaż Jezus
od 2 000 lat szczególnie podkreśla wagę miłości, która zwyciężyła grzech,
pokonała śmierć, to jednak człowiek nadal uczy się jak żyć we wspólnocie.
Dopiero człowiek poznaje, każdy indywidualnie w swoim życiu, wagę miłości.
Niestety, jakże wielu członków Kościoła nie zna tej prawdy. I mimo, że czynią
wiele, wydaje im się, że czynią bardzo dużo dla Kościoła, jednak brakuje w
sercu miłości. I te różne poczynania nie łączą poszczególnych dusz i nie
przyczyniają się do jedności w Kościele, bowiem zabrakło miłości w sercu, w
intencjach.

Dlatego nasza Wspólnota prowadzona jest
ku temu.
Zauważmy, że we Wspólnocie wcześniej była mowa o miłości („Rok
miłości”), jeszcze wcześniej o miłosierdziu („Rok miłosierdzia”), potem o
jedności z Bogiem („W komunii z Bogiem”), dopiero potem jedność poszczególnych
członków („Kościół naszym domem”). Ma to głęboki sens. Jedno bez drugiego nie
może zaistnieć. Otrzymaliśmy w darze Zdroje Miłosierne, które nieustannie
oczyszczają nasze serca. Czystymi sercami uczymy się otwierać na Bożą miłość i
ją przyjmować. Dzięki tej miłości zbliżamy się ku jedności z Bogiem. W Bogu
zaś, który jest Jednością zaczynają łączyć się poszczególne dusze tworząc
jedność, jedność wszystkich dusz w Bogu, a więc Kościół. I my się tego
wszystkiego uczymy. Do tego prowadzi nas Bóg. Tak Bóg prowadzi nas ku
doskonałości. Nie jest ona łatwa, niejako wręcz wbrew grzesznej naturze
człowieka. Ale nie wbrew pierwotnemu powołaniu, którym jest jedność z Bogiem.
Dlatego pokonując swoje słabości, pokonując swoją słabą naturę, pokonując
grzech, dążmy do jedności, do jedności z Bogiem, w Jego miłości do jedności ze
sobą nawzajem. Dążmy do doskonałej miłości, aby móc jaknajdoskonalej wypełniać
powołanie, które nam jest dane. Byśmy będąc doskonałymi mogli poprowadzić dalej
powierzoną nam Wspólnotę, będącą żywym Kościołem, odradzającym się Kościołem,
odradzającym się w miłości. Byśmy wszyscy razem, dusze najmniejsze, stanowili
cudowny ożywczy pokarm dla całego Kościoła. Byśmy byli miłością, która wzmocni
Kościół i która da jemu wzrost. Zacząć zawsze trzeba od siebie.

Niech Bóg i Matka Najświętsza błogosławią nas – w Imię
Ojca i Syna i Ducha Świętego.


<-- Powrót