Rozważania

Nr. 13  Bóg każdego z nas powołał po imieniu

 
Dzień skupienia – Gietrzwałd, 21 stycznia 2012

 

Słuchając
dzisiejszej Ewangelii,
mogliśmy mieć wrażenie, iż znamy ten fragment, nie wnosi
on nic nowego do naszego życia. Jest zwykły. Jezus po prostu powołał apostołów.
A jednak Bóg pragnie ci powiedzieć, iż każdego dnia, kiedy jesteś na
Eucharystii, pamiętaj o bardzo ważnej rzeczy – Bóg, poprzez swoje Słowo,
właśnie tego dnia przemawia do Ciebie; poprzez to konkretne Słowo. To nie
szkodzi, że czytane jest we wszystkich kościołach na całym świecie. Bóg poprzez
to Słowo chce z tobą się spotkać i powiedzieć coś bardzo ważnego. I chociaż
jest to to samo Słowo, czyta się ten sam fragment, to każdemu sercu Bóg może
powiedzieć coś innego poprzez swoje Słowo, bo dopasowuje poznanie, dotknięcie
serca do każdej duszy indywidualnie. I każdy może zadziwić się czymś innym,
zachwycić się czymś innym, przeżyć co innego.

I tak dzisiejsze
czytanie i dzisiejszy fragment Ewangelii
skierowany jest do nas wszystkich
razem, do nas, do wspólnoty. Także każdy z nas przyjmie to Słowo troszeczkę
inaczej, gdyż inne mamy doświadczenie w wierze, inne doświadczenie modlitwy,
inne doświadczenie życiowe. Każdy z nas ma inne predyspozycje duszy. Jednak Bóg
mówi do nas dzisiaj bardzo istotną rzecz – każdego z nas powołał do tej
wspólnoty po imieniu. I tak, jak w Ewangelii wymieniane są imiona apostołów,
tak teraz należałoby wymieniać wszystkie nasze imiona. I to nie tylko nas tutaj
zgromadzonych w Gietrzwałdzie, ale wszystkich dusz najmniejszych na całym
świecie.

Bóg kieruje to
słowo konkretnie do każdego z nas,
powołując do życia w miłości, powołując do
życia w otoczeniu miłości, do życia w wypełnieniu miłością. Bóg powołuje nas do
życia w Kościele. I dzisiaj właśnie o tym powołaniu chcemy sobie powiedzieć
parę słów. Sprawy, zapewne dla wielu z nas wiadome, jednak warto je sobie
jeszcze raz przypomnieć, uświadomić i zrozumieć ich wielką wagę. Wielkim
szczęściem dla człowieka i wielkim błogosławieństwem jest Kościół i możliwość
życia i rozwijania się w Kościele. Tylko w Kościele  dusza może zaznawać rozwoju duchowego,
korzystając z sakramentów świętych i korzystając z wielu innych rzeczy, darów,
łask, które są w Kościele. I my, każdy z nas, poprzez chrzest święty został
włączony do wielkiej wspólnoty dusz, gdzie Głową jest Chrystus. Każdy z nas
korzysta z wielu łask, darów i wielkiego błogosławieństwa, jakie spływa
nieustannie na Kościół. A świętość jednych dusz jest darem i łaską dla innych
dusz. I my z tych łask korzystamy, ze świętości wielu dusz, które są w niebie. Nadal
korzystamy. Nie jesteśmy świadomi wielu z tych łask i trudno jest człowiekowi
pojąć całość, zrozumieć całość łaski, jaka spływa na Kościół, na poszczególne
dusze, poprzez te, które są święte, które zostały zjednoczone z Bogiem.

Każdy z nas
powołany został do wspólnoty Kościoła.
Dzięki połączeniu wszystkich dusz mocą
Ducha Świętego, stanowimy jedno i we wszystkich nas, jako we wszystkich
członkach, zostaje rozlewana nieustannie łaska. W organizmie krąży krew;
wszystkie członki są połączone dzięki krwi, która przepływa przez cały
organizm, człowiek żyje i wszystkie członki żyją, mogą funkcjonować normalnie i
spełniać swoje zadanie. My jesteśmy również połączeni ze sobą nawzajem. To nic,
że tego nie doświadczamy, nie czujemy. Cały Kościół jest złączony, połączony ze
sobą. I w momencie, kiedy jeden z członków Kościoła, jedna dusza, otrzymuje
łaskę, to ta łaska, ze względu na wspomniane połączenie wszystkich dusz ze
sobą, rozlewa się na wszystkich. Dusza święta nie na darmo nazywana jest
kanałem Bożej łaski, bo rzeczywiście takim kanałem Bożej łaski się staje.
Nieraz jedna święta dusza powoduje odrodzenie całego organizmu. Tak stało się
ze znanym nam św. Franciszkiem. Tak stało się ze św. Tereską od Dzieciątka
Jezus, ze św. Teresą z Avila, z innymi świętymi, poprzez których Bóg zlewał
swoją łaskę na cały Kościół i uświęcał go, odradzał. Jednocześnie do tego
Kościoła powoływał kolejne dusze, ratując te, które już szły na potępienie.

My jesteśmy
członkami Kościoła.
Może bliżej, łatwiej zrozumieć nam będzie tę łączność we
wspólnocie. Wspólnota jest większą częścią organizmu Kościoła i każdy z nas,
każda dusza najmniejsza tę wspólnotę tworzy. I, tak ja w Kościele całym, tak i
we wspólnocie, wszyscy razem złączeni otrzymujemy łaski. I modlitwa każdego z nas,
ofiara każdego z nas, cierpienie każdego z nas wyprasza te łaski. Można
powiedzieć, że raz przez tę duszę, raz przez inną te łaski spływają i rozlewają
się na całą wspólnotę. Taka wspólnota, taka jedność dusz jest Bożym darem. Sama
jedna dusza nie uprosiłaby tylu łask, nie otrzymałaby ich tyle, ale we
wspólnocie korzystamy. Każdy korzysta z łask, które otrzymują inne dusze, i
staje się o te łaski bogatszy. Nas jest już bardzo dużo, to już nie dziesiątki,
to nawet nie setki, to już zaczyna iść w tysiące. I chociażby w ciągu jednej
minuty tylko jedna dusza z tego tysiąca otrzymała łaskę, to i tak ta łaska
staje się udziałem wszystkich nas. W kolejnej minucie inna dusza otrzymuje
łaskę, ale ona spływa na nas wszystkich. I w ten sposób otrzymujemy niesamowitą
ilość łask. A ponieważ każdy z nas w jakimś stopniu stara się odpowiadać na
Słowo Boże, otwiera się na działanie Ducha Świętego, to tych dusz, które
otrzymują te łaski jednocześnie jest o wiele więcej niż jedna. Zatem wszyscy
uczestniczą w wielkiej obfitości łask. Dary, charyzmaty, jakie otrzymuje
wspólnota, nie są darami dla jednej osoby i nie dzięki tej jednej osobie. Są
darami, łaskami, które wyprosiła sobie wspólnota, jako jedność wszystkich dusz.
I modlitwa wszystkich dusz, jedność w cierpieniu i w ofierze, w wyrzeczeniu,
wszystko razem przyczyniło się do różnych darów, charyzmatów, które otrzymuje
wspólnota. Zatem każdy z nas może czuć się udziałowcem charyzmatu, daru, łaski.
Miejmy świadomość, iż każdy przyczynia się chociażby do tego, iż słuchamy teraz
Słów Ducha Świętego. Każdy z nas. A im bardziej jednoczymy swoje serca z Bogiem
i ze sobą nawzajem, tym większą moc ma charyzmat i z większą mocą działa na
wszystkie serca. Z większą mocą dotyka, otwiera i oświeca.

Dlatego warto
przed każdym spotkaniem modlić się w intencji siebie nawzajem o jedność, o
miłość i o otwartość na Ducha Świętego.
Ale po co to wszystko? Otóż nie dla
zabawy, nie dla nas indywidualnie, chociaż również dla każdego z nas z osobna,
ale przede wszystkim dla całego Kościoła. Bowiem ta wielość łask rozlewa się na
wspólnotę, wspólnota wzrasta, wspólnota uświęca się i poprzez to uświęca się
cały Kościół. I wspólnota służy Kościołowi. Oczywiście, łatwiej zrozumieć jest nam
służbę chociażby poprzez fakt, iż na przykład zostanie wydana jakaś książka przez
wspólnotę i rozejdzie się w wielu nakładach, dotrze do innych dusz nie
należących do wspólnoty. To łatwiej zrozumieć. I tak też się dzieje. I nasze
płyty docierają do różnych dusz, i konferencje, i wszystko, co dzieje się w
innej formie też dociera do zewnętrznej strony, a więc do innych dusz, które
nie należą do wspólnoty, a które niekiedy zaczynają interesować się życiem
wspólnoty i potem stopniowo przychodzą. Jednak to działanie łaski jest jeszcze
głębsze w sferze Ducha. Nawet trudno jest ludzkim językiem wytłumaczyć, w jaki
sposób ta łaska rozlewana jest na cały Kościół. I jak wielkie znaczenie ma nasze
tutaj zgromadzenie, nasza wspólna modlitwa dla życia całego Kościoła, dla jego
istnienia, dla życia wielu, wielu milionów dusz.

My korzystamy
z niezliczonej ilości łask
, które spływają na Kościół dzięki innym duszom, nie
należącym do naszej wspólnoty. Korzystamy z tych łask, które wypraszają nam
dusze święte już teraz żyjące w niebie. Korzystamy z możliwości rozwoju w
Kościele, z sakramentów, korzystamy z możliwości kontaktu z kapłanem, korzystamy
z jego posługi. Korzystamy ze wszystkiego, co jest bogactwem tego Kościoła, a
które to nagromadziło się przez całe wieki jego istnienia. Wszelka mądrość,
która jest w Kościele, która jest zarówno w kapłanach, w osobach świeckich, w
Księgach, wszystko to, z tego wszystkiego my korzystamy w różnej formie, w
sposób duchowy, intelektualny, osobiście poprzez kontakt z innym człowiekiem,
osobiście poprzez kontakt z książką, ale korzystamy również poprzez Ducha,
który jest w Kościele, Ducha Świętego. Dzięki temu rozwijamy się. Dzięki temu
jesteśmy na pewnym etapie rozwoju duchowego, każdy na innym. Dzięki temu już
reprezentujemy sobą pewien poziom duchowy, pewną głębię, w którą wchodzimy. Ale
cały czas słyszymy teraz o tym, iż otrzymujemy. A jesteśmy powołani do miłości.
Miłość jest dawaniem siebie, dzieleniem. Miłość jest ofiarą.

Zatem, czym
jest nasze powołanie, na czym ma polegać to powołanie?
Otóż, każdy, każda
dusza, nie tylko tu we wspólnocie, każda dusza w Kościele powołana jest do
tego, by kochać, a więc, by dawać samą siebie Kościołowi. By dzielić się tym,
co ma w sobie z Kościoła. By składać z siebie ofiarę na rzecz Kościoła. Nie
może być tylko biorcą. To nie jest cecha miłości – brać. Cechą miłości jest
rozdać siebie. Zatem powołani jesteśmy do miłości, a więc do tego, by rozdawać
siebie. Mamy być świadomymi członkami Kościoła, którzy wiedząc o swoim
powołaniu, czynią wszystko, aby to powołanie zrealizować. Dlaczego? Ze względu
na miłość Boga do nas. Bardzo trudno jest poświęcić swoje życie dla drugiego
człowieka, dla jakiejś sprawy, ideału, choć i to ludzie czynią. Ale czasem jest
tak, że spalają się w jakimś działaniu na rzecz czegoś, kogoś. I przychodzi
moment wypalenia, i naraz nie widzą dalszego sensu, z jakiegoś powodu, coś się
wydarza, co otwiera im oczy, że właściwie to co robili do tej pory, nie miało
sensu. Bo zostali zranieni, bo zostali wykorzystani, bo okazało się, że dla
pustki to robili. Jedynie z miłości do Boga i ze względu na Jego miłość do
człowieka warto rozdać siebie w miłości. Warto ponieść ofiarę z miłości. Tylko
ze względu na miłość Bożą. Nic innego nie da nam tak głębokiego sensu tej
ofiary. Nic innego nie jest tego godne, tylko miłość Boża. I ona też nadaje
sens naszemu ofiarowaniu się na rzecz innych dusz. Miłość Boża nadaje ten sens.
Miłość Boża nadaje ten sens naszym poczynaniom na rzecz drugiego człowieka.
Miłość do Boga i miłość Boga do nas.

Ponieważ Bóg
daje nam samego siebie w Kościele,
zatem i my mamy oddać całego siebie w
Kościele, we wspólnocie, we wspólnocie rodziny, we wspólnocie parafialnej i w
innych wspólnotach. To powołanie do miłości jest najważniejszym powołaniem
każdej duszy. Wiadomo, że każdy z nas ma takie, niejako pośrednie powołania, a
więc żyje w rodzinie, czyli że powołany do życia w rodzinie; pracuje z
powołania i daje całego również siebie właśnie tej pracy, czy jakiejś pasji.
Można dawać siebie w różnej formie i mieć powołanie do różnych rzeczy, spraw,
ale wszystko ma się łączyć w powołaniu do miłości. I przez pryzmat tego
powołania do miłości, w Kościele człowiek ma wykonywać wszystkie inne rzeczy,
zadania, misje i ma realizować inne powołania. Jeżeli zajmie się bardziej
jakimś innym powołaniem, jakimś innym zadaniem, inną misją, która zajmie jego
serce bardziej niż powołanie Boże, powołanie do miłości, nastąpi zdeformowanie
tego powołania, wypaczenie idei powołania i człowiek nie będzie mógł
zrealizować siebie w swoim życiu, spełnić siebie, ponieważ nie będzie dotykał
istoty swojego bytu. Nie będzie w zgodzie z tym powołaniem, dla którego Bóg go
stworzył. A odejście od tego powołania, od tego głównego do miłości, sprawia,
iż człowiek żyje nieszczęśliwy, iż robi złe rzeczy, siebie samego i swoich
bliskich wciąga w tryby zła, tryby schodzenia na inną drogę, odłączania się od
Boga. Wciąga w jakieś wypaczone, zdeformowane formy życia, które nie przynoszą
człowiekowi szczęścia, spełnienia i człowiek cały czas nie potrafi poczuć, iż
to co czyni rzeczywiście ma głęboki sens. Żyje we frustracji, w jakimś
niepokoju, w smutku, w poczuciu bezsensu życia. Ciągnie się to nieraz długo,
latami. Niekiedy człowiek popada w stany psychiczne, depresje, choroby; choroby
somatyczne i choroby psychiczne, bowiem nie jest w jedności z tym, co Bóg
złożył w jego duszy, a wbrew pozorom i twierdzeniom wielu ludzi, jedność
człowieka z duchem, jest najważniejsza, aby człowiek mógł zrealizować siebie i
być szczęśliwym; aby stać się w pełni człowiekiem, a nie tylko jakąś namiastką;
aby w pełni zrealizować swoje człowieczeństwo, a nie tylko cząstkę.

Zatem, my
jesteśmy powołani do miłości.
Żyjemy w Kościele, zatem tę miłość mamy
realizować w Kościele. I to, co otrzymujemy od Boga, niejako oddawać Kościołowi
poprzez miłość, poprzez służbę Bogu, służbę innym duszom. To, co otrzymujemy we
wspólnocie, chociażby wszelkie pouczenia, wskazówki, są darem Boga. Odpowiedzią
naszego serca powinno być umiłowanie Boga i pragnienie służenia Mu w Kościele.
Świadomość tego, iż w zależności od tego jaką przyjmujecie postawę i na ile
przyjmujemy Bożą miłość, na tyle możemy służyć Kościołowi, jesteśmy przydatnymi
członkami Kościoła. Jednocześnie powinniśmy mieć świadomość wielkiej
odpowiedzialności, zarówno za otrzymywane dary, jak i za Kościół. Bowiem
świadome marnowanie darów jest grzechem. Zatem, jeśli my przyjmujemy tak wiele
od Boga poprzez Kościół, a potem nie odpowiadamy miłością, nie czynimy nic, by
żyć w miłości, popełniamy grzech, z którego powinniśmy się spowiadać. Przyznajmy,
że nie do końca byliśmy tego świadomi i nie spowiadaliśmy się w ten sposób. Co
należy czynić? Otóż, z całych swoich sił, całym swoim sercem, całą swoją duszą
starać się odpowiadać na miłość i na wszystkie przejawy Bożej miłości w naszym
życiu. Najprościej to wytłumaczyć na przykładzie wszelkich pouczeń, jakie
otrzymujemy. Gdy otrzymujemy takie pouczenia, starajmy się żyć tymi pouczeniami
na ile potrafimy i mamy siły. Oczywiście, wiadomo, że będziemy upadać, że nie o
wszystkim pamiętamy, i że nie mamy tyle sił, by od razu wszystko w naszym życiu
stawało się ciałem. Jednak Bóg patrzy na podejmowany wysiłek i czeka. Natomiast
efekty będą różne. Jeśli coś się uda – dziękujmy Bogu, to oznacza, że On dał
kolejną swoją łaskę i umożliwił nam, ułatwił nam odpowiedź na miłość. My mamy
otworzyć serce i odpowiedzieć; naszą odpowiedzią jest próba, wysiłek, trud
podejmowany. Ciągły, trud, ciągły wysiłek, ciągłe powstawanie. To będzie nas,
wasze serca formować. I z czasem te serca będą na miłość otwarte i będą odpowiadały
na miłość. I to wszystko będzie służyć wspólnocie i całemu Kościołowi. To
jednocześnie będzie naszą odpowiedzią pełną odpowiedzialności za otrzymywane
dary i odpowiedzialności za Kościół, któremu mamy odpowiedzieć miłością za
wszystkie dary. Na tym ma polegać służba dusz najmniejszych w Kościele. Służyć
mamy całym swoim sercem, kochając. To jest nasze powołanie. Powołanie, które
realizujemy wobec Boga, wobec Kościoła, wspólnoty dusz najmniejszych i w
rodzinach.

Jest to trudny temat i trudno jest duszy zrozumieć w pełni istotę tego
powołania.
Jednak przyjmijmy to pouczenie, również mając na uwadze, iż cały
Kościół również zwraca nam uwagę na wagę życia duszy w Kościele. Sami kapłani,
biskupi, którzy ten temat podejmują, zwracają nam na to uwagę. Zaufajmy
mądrości Kościoła, przejawiającej się również poprzez kapłanów. Wiedząc, że
Duch Święty prowadzi Kościół, Duch Święty posługuje się ludźmi, przyjmijmy z
wiarą dzisiejsze to pouczenie. W nawiązaniu do całego tematu na rok
duszpasterski, przyjętego przez Kościół w Polsce i odpowiadając całym sercem na
ten temat, na to wezwanie, próbujmy realizować powołanie do miłości ze
świadomością służenia Kościołowi. Podczas tej Mszy św. ofiarujmy całych siebie,
z prośbą, by Bóg w naszych sercach dawał nam zrozumienie tego, czym jest
Kościół. I zrozumienie naszego powołania, prosząc, by Duch Święty nas prowadził
i pomógł nam to powołanie jak najlepiej wypełniać. Módlmy się za siebie
nawzajem, wtedy tworzymy jedność. I wtedy, poprzez tę jedność łaski spływają na
wszystkich.


<-- Powrót