Rozważania

Nr. 11  Droga Krzyżowa na Rok Miłości – rozważania

  Stacja I


Pan Jezus skazany na śmierć krzyżową

 



Duszo będąca
Moją do końca, na zawsze, na wieki. Pragnę prowadzić ciebie drogą miłości. Tą
drogą jest Krzyż. Moja Droga Krzyżowa to Droga Miłości Miłosiernej. Oczekuję,
że pójdziesz Moim śladem. Śladami Miłości ofiarnej i Miłosierdzia. Chcę, Moja
miłości, abyś przemieniona we Mnie, stawała się na tej drodze jako Ja. Bądź
ofiarą Miłości Miłosiernej. Ja prowadzić ciebie będę, ciebie – Moją maleńką
duszę ofiarną.

Pierwsza rzecz
na tej drodze, to milczenie. Druga to przyjęcie w tym milczeniu tego, co ciebie
spotyka na co dzień. Trzecia to miłość. Bowiem można milczeć, przyjąć, ale
serce będzie pełne nienawiści. A tu chodzi o miłość totalną. O całkowite
zanurzenie w miłości, o zadanie śmierci sobie samej. Bądź Moją ofiarą całopalną
złożoną na ołtarzu Miłości Miłosiernej. Niech woń kadzideł unosi się do samego
Nieba. Niech chwała Boga Miłości rozniesie się po całej ziemi. Niech
rozbrzmiewa w każdym sercu. Jeśli ty dla Mnie staniesz się ofiarą, Ja rozleję
łaskę Miłosierdzia na wszystkie dusze. Bowiem twoje serce i dusza staną się
Moimi „przekaźnikami” miłości miłosiernej. Święte dusze, czyli dusze należące
całkowicie do Mnie, są kanałami Mojej łaski przez całe wieki. Nie tylko za
życia. I to jest ta wielkość i ta moc ofiarowania się duszy Bogu. Wtedy Bóg
dokonuje wszystkiego w tej duszy i poprzez tę duszę.

Błogosławię
ci, Moja duszo ofiarna, na tej Drodze Krzyżowej. Łącz swoją ofiarę z ofiarą
Jezusa.

 

Stacja II


Pan Jezus przyjmuje krzyż na swoje ramiona

 



Duszo Moja.
Patrz na Miłość. Nie patrz na ból, nie patrz na cierpienie. Patrząc tylko na
nie, doznasz przerażenia. Uciekniesz. Wpadniesz w rozpacz. Zagubisz swoją
wiarę. Ty masz patrzeć na Miłość. Miłość jest większa, mocniejsza. Miłość jest
ponad wszystko. Spójrz na Mnie. Gdyby miłość Moja mniejsza była niż wasze
grzechy, cierpienie przygniotłoby Mnie do ziemi i nie byłbym w stanie podjąć
Krzyża. Czy rozumiesz Mnie? Moja miłość jest nieskończenie większa od waszych
grzechów i słabości. Przewyższa cierpienie, jakie mi zadają dusze swoimi
grzechami. I chociaż cierpię przeogromny ból, to Moja miłość zgadza się na to,
by was ratować od śmierci, by was od niej uwolnić, byście mogli zaznawać
szczęścia miłości w Niebie.

Oczekuję teraz
od ciebie, Moja umiłowana duszo ofiarna, iż kochać Mnie będziesz taką miłością.
Ja wiem, że twoje możliwości są żadne. Dlatego wyposażyłem twoje serce bogato w
Moją łaskę. Obdarzam ciebie nią od pewnego czasu za pośrednictwem Mojej Matki.
Bowiem Ona przyjęła do serca Miłość Doskonałą w pełni i dzięki temu cierpienie,
jakie było Jej udziałem, nie pokonało Jej. Miłość, jaką miała w sercu, była
ponad to cierpienie. Moja Matka przekazuje ci tę Miłość. Moja Matka poucza
twoją duszę o tej Miłości. Jesteś w stanie, duszo Moja, podążać Moim śladem
drogą miłości, bo udzielam ci ku temu sił. Oczekuję zatem od ciebie miłości
czystej. Oczekuję, ofiaro Mej Miłości Miłosiernej, iż otworzysz serce
całkowicie, by przyjąć Moją miłość w pełni i tą miłością obejmować będziesz
dusze. Oczekuję, że ufając Mojej miłości, podejmować będziesz cierpienie, jako
wyraz Mojej miłości do ciebie, a twojej do Mnie. Oczekuję, że nigdy w twojej
głowie nie powstanie myśl przeciwna miłości, nieakceptująca łaski cierpienia.
Bowiem cierpienie niesie ze sobą łaskę.

Pamiętaj. W
tobie złożyłem swoją Miłość. Jest większa ponad każde cierpienie. Podejmując
zaś cierpienie z miłością, okazujesz miłość Mnie i duszom. Uczestniczysz w
Mojej Drodze Krzyżowej, której celem jest zbawienie świata. Zobacz. Tak maleńka
dusza, tak maleńkie życie, którego przecież świat nie zauważa, a może
uczestniczyć w największym Dziele Bożym. 

Do tego ciebie
zapraszam i błogosławię cię. Pójdź za Mną.

 

Stacja III


Pierwszy upadek Pana Jezusa

 



Dziecko Moje,
duszo umiłowana. Upadam pod ciężarem twojej nieufności. Cierpienie spowodowane
brakiem ufności dusz wybranych, dusz szczególnie umiłowanych i powołanych do
wyższej doskonałości, jest bardzo dotkliwe. Ono przytłacza Mnie do ziemi. Ono
staje się ciężarem, pod którym uginają się kolana. Pod którym zaczyna brakować
Mi oddechu. Serce ściśnięte żelaznymi obręczami, nie może bić miarowo. Krew nie
roznosi tlenu do tkanek i cały słabnę. Do tego złośliwe poszturchiwania,
kopnięcia oprawców, kamienie pod nogami. Tak więc potykam się i upadam.

Wiem, Moja
miłości, że sama nie posiadasz żadnych sił. Wiem, że jesteś cała słabością. Ale
ja tym ciągłym podejmowaniem Krzyża, wypraszam ci ufność, wiarę, nadzieję. Ja
dla ciebie, wbrew Mojej fizycznej słabości już na początku drogi Krzyżowej,
wyjednuję tobie, duszy ofiarnej łaskę siły w dźwiganiu twojego Krzyża
codzienności. To Ja poprzez Matkę, która idzie krok w krok dźwigając wraz ze
Mną ciężar Zbawienia, daję ci łaskę współuczestniczenia w tym Dziele.

Otrzymujesz
wzór do naśladowania. Maryja szła i cierpiała. Przyjmowała w swoim sercu całość
Mojej męki. Nie buntowała się. Ona wręcz błagała Ojca, by dał Jej część Mojego
cierpienia, by chociaż w ten sposób mogła Mi pomóc. Cicha, milcząca, z
zaczerwienionymi od płaczu oczami, pogodzona zupełnie z wolą Boga, wchodziła w
głębię Mojego cierpienia. Zanurzała się w nim cała. Każde miejsce Mojej męki,
każdy Mój ślad naznaczony został Jej łzami, Jej miłością, Jej bólem, Jej
uwielbieniem Boga i oddaniem Mu czci. Nikt tak nie potrafi kochać, czcić,
wielbić Boga w Mojej męce, jak czyni to Matka. Nikt z taką ufnością nie
powierzył Mi swojego życia i nikt z takim zawierzeniem nie przyjmował Mojej
woli, szczególnie tej związanej z cierpieniem. Toteż patrz na Maryję i ufaj, bo
tę ufność wybłagała tobie Moja Matka, bo tę ufność wyprosiłem tobie u Ojca
przez ciągłe powstawanie mimo cierpienia nie do uniesienia.

Pamiętaj czym
jest dla Mnie twój brak ufności.

 

Stacja IV


Jezus spotyka swoją Matkę

 

Duszo
najmilsza. Oto widzisz spotkanie Miłości. To szczególnie piękna scena Drogi
Krzyżowej. Piękna pięknem Miłości Dwóch Serc. Scena, którą należałoby
nieustannie kontemplować, bowiem jest objawieniem Miłości. Jest jej wyrazem.
Jest jej uobecnieniem. Miłość ofiarna spotyka się z Miłością współcierpiącą,
która przez współcierpienie staje się sama Miłością ofiarną. To umocnienie Syna
miłością Matki oraz umocnienie Matki miłością Syna. To wielki wylew Miłości na
całe otoczenie tej sceny, przy jednoczesnym ogromnym cierpieniu Dwóch Serc. Ich
cierpienie nadaje Miłości najwyższą wartość i czyni ją czynnikiem zbawczym.

Ta stacja
skierowana jest do ciebie, duszo umiłowana. Bowiem tutaj pokazane jest
znaczenie Miłości współcierpiącej. Wartości jej nie da się przecenić. Maryja
poprzez swój udział na drodze Krzyżowej, poprzez współcierpienie z Jezusem
stała się Współodkupicielką ludzkości. Teraz Bóg oczekuje od ciebie takiego
współuczestniczenia na drodze zbawienia. Zawierzając się Maryi, stając się Jej
dzieckiem, Jej sługą i niewolnikiem, będziesz przez Nią wprowadzana w Jej
życie, które przecież poświęcone było Jezusowi. To razem z Nią pójdziesz śladem
Drogi Krzyżowej, by współuczestniczyć w cierpieniu Jezusa. Również dzięki Niej
twoja miłość współcierpiąca zamieniona zostanie w ofiarną. Maryja nada jej
rangę zbawczą. Ofiaruje Jezusowi, a wraz z Jego ofiarą – Bogu Ojcu.

Pośrednictwo
Maryi jest kolejną tajemnicą, cudowną i wnoszącą w życie duszy wielką ufność i
nadzieję. Jest wyrazem Bożego Miłosierdzia i ogromnej Jego łaski. Przyjmij tę
łaskę. I razem z Matką towarzysz Jezusowi na Jego Drodze Krzyżowej. Stań się
duszą ofiarną, współcierpiącą z Nim i współuczestniczącą w Zbawczym Jego
Dziele.

 

Stacja V


Szymon Cyrenejczyk pomaga Panu Jezusowi nieść Krzyż

 

Dusze Moje
umiłowane. Jesteście wybranymi. Bóg u zarania dziejów widział was w swoim sercu
i cieszył się wami. Już wtedy radował się waszą oddaną, ofiarną miłością, waszą
ufnością i nadzieją składaną w Nim. Zamysłem Boga było stworzenie dusz, które
towarzyszyłyby Jezusowi podczas męki. Stwórca wiedział, jakim jest człowiek.
Znał doskonale słabości ludzkie. Ale miłość do swojego stworzenia
przezwyciężyła wszystko i nadał On niepojętą rangę ludzkiemu cierpieniu. To, co
przecież miało być konsekwencją grzechu, upadku człowieka, niejako karą, stało
się czymś niezwykle cennym. W ten sposób Bóg dał człowiekowi „narzędzie”
zbawienia – cierpienie. Dokonał tego przez swojego Syna.

Jezus – Syn
Boży faktem wejścia w ludzkie ciało, faktem życia w tym ciele, a przede
wszystkim faktem zgody na mękę, by zbawić człowieka, wywyższył do najwyższej
godności cierpienie, które nieodłącznie związane jest z ludzkim życiem. Ma ono
moc zbawczą. Człowiek sobie tego nie uświadamia. Gdyby zdawał sobie sprawę z
wartości cierpienia, błagałby Boga na kolanach o jego zsyłanie. W waszych
rodzinach tyle jest problemów, tyle cierpienia, tyle trudności. Zanieście je
wszystkie na Krzyż, zjednoczcie się z Jezusem. 
Ratujecie w ten sposób dusze. Nie tylko te, wam dobrze znane.

Dzieci!
Dlaczego na drodze Jezusa pojawił się Cyrenejczyk? Abyście wy zobaczyli, mieli
wzór, co czynić, jak postępować! Dysponujecie tak wielką mocą! Macie daną w
dłonie ogromną siłę! Możecie dzięki niej przybliżać dusze do Nieba. A cóż może
być cenniejszego dla Boga jak dusze! To Jego dzieci, Jego miłość! Zrodzone w
sercu, stanowią Jego cząstkę. Odejście duszy, to oderwanie fragmentu serca
Boga! To ból, którego nic nie jest w stanie ukoić! Toteż podchodźcie jak
najbliżej Jezusa i podejmujcie wraz z Nim Krzyż zbawienia! Wiedzcie, że Krzyż,
który wy dźwigać będziecie, nawet w połowie nie jest tak ciężki, jak Jezusa. A
jednak stanowi jego cząstkę. Bóg udziela wam tej niezwykłej łaski podejmowania
Krzyża Jezusa! Niesienia Krzyża Boga. Przyjmowania na siebie Jego cierpienia.

To mistyczne
przyjmowanie cierpienia jest zjednoczeniem z Bogiem. Ty będziesz cierpiał to,
co spotkasz na swej drodze, ale jeśli przyjmiesz to z miłości do Jezusa, stanie
się cząstką Jego Krzyża! Ty będziesz dźwigał Jego Krzyż, poprzez który zbawiony
został świat! Czyż nie jest to wyróżnienie! Czyż nie jest to wywyższenie
człowieka! Czyż nie jest to podzielenie się z człowiekiem swoim dziedzictwem!
Czyż nie świadczy to o tym, iż Bóg zaprosił ciebie do pełni swego życia!
Uwielbij Go w Krzyżu! Uwielbij w każdej sekundzie twego cierpienia! Bowiem
dostępujesz w ten sposób wielkiej łaski! Raduj się! Dziękuj Mu choćby przez
łzy, ale dziękuj! I nie lękaj się, bo jesteś wtedy najbliżej Jezusa. Idziesz po
prostu razem z Nim, niosąc jeden Krzyż.

Kocham was,
Moje dusze ofiarne! Gdybyście rozumiały wagę swego powołania, płakałybyście ze
szczęścia i przyjmowały wszystko z dziękczynieniem!

 

Stacja VI


Weronika ociera twarz Panu Jezusowi



Dzieci. Dusze
Moje, które tak umiłowałem. Na Mojej Drodze stanęła Weronika. Dusza choć
maleńka, to mężna. Nie ulękła się niczego, bo jej odwagą była miłość. Serce
dyktowało jej czyny. Oczekuję od was takiej miłości. Miłości, która zdobywa się
na gesty, z pozoru niewiele znaczące, ale wyrażające miłość waszą do Mnie. To
otarcie Mojej twarzy było całą miłością Weroniki włożoną w tę zwykłą czynność.

Chcę, abyście
potrafili zdobyć się na takie drobne gesty dla Mnie. Abyście w to wkładali całą
swoją miłość. Czyńcie to rozważając Moją mękę. Czyńcie z wielką ochotą. Ale
czyńcie to również w swoim życiu codziennym wobec Mnie zamieszkującego dusze
waszych bliskich. Miejcie tę odwagę, a jednocześnie uśmierćcie swoje „ja” i w
zwykłe obowiązki domowe, czynności, gesty wobec rodziny wkładajcie całą miłość
do Mnie. Tak często cierpię w waszych bliskich. Tak często idę Drogą Krzyżową w
ich sercach. Starajcie się dostrzec Mnie, Moje cierpienie. Podchodźcie i ocierajcie
Mi twarz.

Ale wasz gest
musi być czyniony z miłością. Ponieważ Moja twarz jest bardzo poraniona,
opuchnięta. Boli przy każdym dotyku. Krew i pot zalewają Mi oczy. Korona
uciska, a każdy ruch głowy powoduje jeszcze większy ból z powodu cierni rozdzierających
rany. Tylko miłość może uczynić waszą pomoc delikatną. Tylko miłość może
sprawić, że wasz czyn będzie ukojeniem w bólu, a nie podrażnieniem ran. Boli
Mnie każdy centymetr twarzy. Opuchlizna, krwiaki, sińce, rany – to Moja twarz.
Oczu prawie nie widać spod zapuchniętych powiek. Trudno rozpoznać rysy.
Bardziej sercem rozpoznalibyście Jezusa w tej twarzy niż wzrokiem ciała. Bo tak
została zmasakrowana, umęczona, udręczona. Wzbudźcie w swoim sercu wielką
czułość do Mojej twarzy, wielką delikatność, wzruszenie. Niech tkliwość obejmie
duszę, która zapłacze nade Mną. I otrzyjcie Moją twarz z największą miłością,
na jaką was stać. Otrzyjcie ją w waszym sercu. Otrzyjcie ją w waszych bliskich.
Drobne gesty, ale czynione wobec nich z miłością, procentować będą Moją
Miłością.

Czymże było
odbicie Mojego oblicza na chuście? To Moja Miłość. W ten sposób dałem wyraz
Mojej Miłości pełnej wdzięczności. Jeśli wy będziecie w swoich bliskich widzieć
Mnie i w ich duszach będziecie z Miłością ocierać Moją twarz, Ja wam to
wynagrodzę. Odpowiem z Miłością. Oddam wam całą Miłość. Odbiję jej oblicze w
sercach bliskich, w waszych i w waszym życiu. Naznaczę Moją Miłością wasze
spawy, trudne sytuacje, problemy. Wy tylko bardzo kochajcie. I czyńcie wszystko
z miłością i z miłości do Mnie. Błogosławieństwo Mojej miłości trwale odbije
się w was.

Błogosławię
was, Moje dusze.

 

Stacja VII


Pan Jezus upada po raz drugi

 



Dzieci Moje.
Umiłowane dusze maleńkie, najmniejsze. Moje upadki miały ogromne znaczenie,
sens bardzo głęboki. Doznawałem wszystkiego, czego wy zaznawać będziecie. Moja
słabość spowodowana była męką jakiej doznawałem przyjmując na siebie wasze
grzechy. Obarczyłem się nimi, by je zdjąć z was. Moim doświadczeniem był brak
sił, chwilami tak wielki, że obejmował całą Moją postać. Upadałem, i to nie
trzy razy. Wy rozważacie jedynie te trzy, jakże bolesne dla mnie upadki. Było
ich więcej.

Jednak patrząc
na Mnie zobaczcie raczej trud powstawania. Ten nieustanny wysiłek, mimo
osłabienia torturami, udręczeniem duszy, mimo upływu krwi, mimo gorączki i
choroby serca, mimo spiekoty na dworze. Ja ciągle się podnosiłem. Faryzeusze
krzyczeli wściekli, że mogę im umrzeć na tej Drodze Krzyżowej, a przecież oni
chcieli mieć widowisko do końca. Chcieli Mnie jeszcze bardziej upokorzyć i wylać
całą swoją złość i nienawiść na Mnie.

Ja jednak
myślałem wtedy o was, dusze najmniejsze. Widziałem was tak bardzo słabymi.
Widziałem wasze nieustanne upadki. I widziałem wasze serca spragnione miłości,
szczerze chcące pomóc Mi, szczerze pragnące towarzyszyć Mi podczas męki. Widząc
waszą słabość, a jednocześnie wasze 
pragnienie bycia przy Mnie, przy Krzyżu, doznawałem wzruszenia. Ja wtedy
właśnie dla was powstawałem. Dla was ponownie dźwigałem Krzyż. Dla was błagałem
Ojca, by wytrwać do końca, do wypełnienia całości Jego woli. Jesteście miłością
Mego serca – dusze najmniejsze. Jesteście bodźcem dla Mnie, by wstać i iść
dalej.

Tak, jak
Weronika, jak Cyrenejczyk, jak niewiasty płaczące, tak i wy, jesteście tymi,
które są Mi pomocą na Drodze Krzyża, Drodze do Zbawienia ludzkości. I chociaż
wasze słabości całkowicie przygniatają was do ziemi, to wasze pragnienie
kochania Mnie, towarzyszenia Mi niweluje waszą grzeszność. Bo dla Mnie ważne
jest serce człowieka, otwartość tego serca, pragnienie miłości, wysiłek
podejmowany przez to serce, by trwać w miłości, by tulić się do Krzyża, by być
przy Mnie, by współczuć ze Mną. To jest dla mnie miarą jakości tego serca. Tym
człowiek zjednuje sobie Moje szczególne umiłowanie. Przecież kocham wszystkich.
Ale serca maleńkie, pokorne i bardzo kochające – szczególnie.

Idąc tą drogą
nieustannie błogosławię was, Moje maleńkie, umiłowane dusze. Podejmuję ten
nadludzki wysiłek, by wam wyprosić tę wytrwałość powstawania. Nie załamujcie
się swoimi słabościami. Patrzcie raczej na swoje serce. Wtedy trzeba się
załamywać, gdy serce jest zimne i zamknięte. A widząc was, nabieram sił, bo
doświadczam od was miłości. Miłości niewielkiej, takiej, jaką może Mi dać dusza
najmniejsza. Jednak jest to miłość dawana w całkowitej wolności, a więc
prawdziwa, cenna. Kocham was, Moje umiłowane dusze najmniejsze.

 

Stacja VIII


Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty

 



Dusze Moje
umiłowane. Dusze wybrane. Dusze ofiarne. Dusze najmniejsze, które wyróżnia
miłość. Podczas Mojej Drogi Krzyżowej tak bardzo samotnej, że z powodu
opuszczenia Moje cierpienie wzmagało się, napotkałem niewiasty. One współczuły
Mi. W tamtych warunkach, w tamtej kulturze niewiasta nie miała takich praw, jak
obecnie. Nie było tzw. równouprawnienia. Kobieta w pewnym sensie stała nieco niżej
od mężczyzny. Już sam fakt, iż te niewiasty zdobyły się na to by pójść zobaczyć
Jezusa, że miały odwagę mieszać się z tłumem, który nie zachowywał się
spokojnie i kulturalnie, świadczy o ich miłości.

W dużej mierze
w tłumie byli przeciwnicy Jezusa, przekupieni krzykacze, wściekli faryzeusze,
wojsko, ludzie o niskich instynktach, dla których Ukrzyżowanie, cała męka
Jezusa była ciekawym widowiskiem wzbudzającym duże emocje. Kobiety te
przestraszone były zarówno widokiem Jezusa, jak też tym rozszalałym tłumem,
który nie zwracając uwagi na nikogo, brutalnie parł naprzód, by nadążyć za
skazańcem. Gdyby w porę nie usunęły się, byłyby zepchnięte z drogi. To Jezus je
zauważył. On zobaczył ich współczujące serca. Zatrzymał się na chwilę. To
współczucie dodawało Mu otuchy, przydawało sił.

Otoczony
nieustannie tymi, którzy odrzucali Jego Miłość, ogromnie przeżywał ten fakt, iż
widzi dusze, które nie przyjmują Zbawienia. Szatan chciał wpędzić Go w poczucie
beznadziejności, w poczucie braku sensu Jego ofiary, bo oto nie ma przy Nim
nikogo, dla kogo warto się tak trudzić. Wszyscy odrzucają Jego miłość, Jego
ofiarę, mękę, cierpienie. Sami jeszcze przydając Mu bólu swoim zachowaniem. Co
rusz szatan chciał wzbudzić w nim wątpliwości w sens całej Drogi Krzyżowej.
Dlatego Bóg Ojciec postawił na tej Drodze słabe niewiasty. Niewiasty, które
same bałyby się przyjść. Owszem był przy nich mężczyzna, sługa, ale to dzięki
natchnieniu Bożemu, umocnieniu Duchem, odważyły się przyjść. Nauki Jezusa,
których słuchały, teraz procentowały miłością.

Chciałbym,
abyście zdali sobie sprawę, iż tymi, którzy na Drodze Krzyżowej współczuli
Jezusowi, towarzyszyli Mu, mimo lęku, byli najmniejsi. To byli ludzie, którzy z
racji swojej pozycji społecznej, płci, poglądów, a przede wszystkim umiłowania
Jezusa, mieli pełne prawo obawiać się o siebie i nie przyjść. To były nieliczne
osoby. Stanowiły mniejszość wobec opozycji tak hałaśliwej, krzyczącej, groźnej.
A jednak znalazły w sobie odwagę. To miłość dawała im sercom tę odwagę. I mimo,
że stanowili nieliczną grupkę osób, odważyli się przyjść i swoją obecnością
wspierali Jezusa. Wystarczyła ich sama obecność. Ona mówiła wszystko. Z resztą
Jezus będąc Bogiem znał ich serca i doznawał pocieszenia od nich. To zadanie
dla najmniejszych. Nie stanięcie naprzeciw tłumu i walka z nim, ale cicha
obecność przy Jezusie idącym na ukrzyżowanie. Tym pocieszają Jego serce, tą
obecnością dodają Mu sił i wspierają Jego wiarę w niepojęte znaczenie Ofiary
Krzyża.

Dusze
najmniejsze nie rozumieją znaczenia swego powołania. Często chcą walczyć,
działać robiąc dużo zamieszania. Powołaniem ich jest towarzyszenie Jezusowi
podczas męki, kochanie Go całym sercem. I to wystarczy. To wszystko, co mogą
dać. To jednocześnie największy dar, bo dar serca, dar miłości. Prosty, zrozumiały,
taki w sam raz dla dusz najmniejszych. Dar pocieszania Boga w Jego cierpieniu.
Bądźcie duszami pocieszającymi Jezusa na Drodze Krzyżowej. Bądźcie po prostu
przy Nim. Kochajcie, współczujcie. Niczego więcej nie potrzeba. To Jezus zbawia
świat. A wy macie przy Nim być szczególnie w tym czasie.

Błogosławię
was, dusze najmniejsze, miłujące swego Zbawiciela i swoją miłością pocieszające
go podczas męki.

 

Stacja IX


Pan Jezus upada po raz trzeci

 



Dzieci Moje!
Ten upadek ma miejsce już blisko samego szczytu. Blisko szczytu cierpienia,
blisko chwili śmierci. Ten upadek, tak bardzo bolesny, jest zbliżeniem się Moim
do dusz, które szczególnie pogubiły się w życiu. Ja na swojej Drodze dochodzę
już do kresu. Dusze te już stoją u kresu swoich dni, w dodatku znajdując się
nad przepaścią. Uparcie tkwią w swoich grzechach. Ból Mój nie ma granic. Jest
nieporównywalny z żadnym waszym bólem serca, rozpaczą czy tragedią. Wy
doświadczacie cierpienia np. z powodu utraty bliskiej wam osoby. Ja codziennie
doświadczam cierpienia z powodu utraty tysięcy dusz – Moich dzieci. Wy żyjecie
nadzieją spotkania w wieczności. Ja wiem, że już nigdy z potępionymi nie będę
dzielił Miłości. Nie możecie sobie nawet wyobrazić, jak wielkim jest to
cierpienie. Ono przyprawia Mnie o agonię, zabiera siły, dręczy Mojego ducha,
uderza w Serce.

Cierpienie
przygniata Mnie do ziemi. Jednak w sercu pojawia się iskierka nadziei. Przecież
powołałem do życia dusze najmniejsze! One Mnie kochają! Ich uczucie jest w
prawdzie maleńkie, słabe, ale szczere. Wy – dusze najmniejsze, dysponujecie
niepojętą mocą! Jest nią miłość dawana Bogu w wolności, co sprawia, że
wzruszone Jego Serce niejako nie może inaczej wam odpowiedzieć, jak samą
miłością, jak z miłości spełnić wasze prośby. 
Wy możecie kochać Mnie – Boga za te dusze. Możecie wypraszać dla nich
ocalenie. Możecie dołączać do modlitwy ofiary. I wierzyć, że Bóg wysłuchuje.
Wasze powołanie to przecież miłość. Obejmijcie miłością wszystkie dusze! Ze
względu na Mnie. Kochajcie je ze względu na Mnie! Módlcie się za nie ze względu
na Mnie! Przecież mieszkam w nich. Przecież są Moimi dziećmi!

Dzieci.
Wystarczy, że będziecie Mnie bardzo kochać, że będziecie starać się żyć
miłością, zanurzać się w miłości. To wystarczy. Ja przemienię wasze serca i
zaczną z troską myśleć o innych duszach. Uwierzcie, że wystarczy tylko kochać,
a rzeczywiście Ja uczynię wszystko za was. Dusz odrzucających łaskę zbawienia
jest coraz więcej, coraz więcej! Moje cierpienie w związku z tym jest
niewyobrażalne! Zbliżam się do szczytu! Dzieci, zbliżam się do kresu! Ziemia
zbliża się do kresu, bowiem odrzuca Boga, obraża Go, lekceważy Ofiarę. Potrzeba
Miłości, by przezwyciężać nienawiść. Potrzeba Miłości, by ratować tysiące dusz
dziennie. Potrzeba Miłości, byście wy nie ulegli pokusie szatana, byście nie
ulegli pokusom tego świata, byście nie dali się zwieść! To ciągłe zbliżanie się
do Miłości, zanurzanie w niej, jest potrzebne również wam. Ono wam daje siły,
by wybierać Boga, by stawiać na Miłość, by próbować żyć Miłością. Liczę na was.
Oczekuję tego od was!

Już niedaleko
szczyt Golgoty, już nieodwołalnie zbliża się czas ukrzyżowania. Te słowa
kieruję do ziemi! Do całej ludzkości! Jedynie Krzyż daje ocalenie! Jeśli
człowiek nie przyjmie Mojego Krzyża, doświadczyć musi go na sobie! Bóg pragnie
ocalenia dusz. Jeśli one nie przyjmą Zbawienia z rąk Jezusa Ukrzyżowanego, same
będą musiały przejść Drogę Krzyżową, by zwrócić swój wzrok na Boga, by
zrozumieć swój grzech, by w porę się nawrócić. Kto ma uszy niechaj słucha.

Błogosławię
was, Moje dzieci – dusze umiłowane. Łączcie swoje ofiary z Moją, kochajcie, a
wszystko z Miłości do Mnie dla dusz!

 

Stacja X


Pan Jezus z szat obnażony

 

Dusze Moje
umiłowane! Oto doszedłem na szczyt. Oto doniosłem Krzyż. Teraz chcąc Mnie
jeszcze bardziej upokorzyć, zdzierają ze Mnie szaty. Nie rozumieją, że Moje
przyzwolenie na to, chociaż pełne bólu i cierpienia, niesie im i wam wszystkim
ogromną łaskę. Pozwalam na obnażenie do końca. Działałem jawnie. Niczego nie
robiłem skrycie. Nauczałem w synagogach, na placach. Przyjmowałem każdego, kto
chciał się ze Mną spotkać. Jednak potrzeba było ten kielich wypić do końca.

Nic nie
zostało ukryte, co by nie miało być poznane. Wprawdzie krew z ran cieknąca
obficie po zdarciu szat, zasłoniła Mnie, to ta stacja obnażenia ma ogromne
znaczenie. Podczas niej wypraszam dla was, Moje maleńkie dusze, łaskę stanięcia
przed Bogiem w nagiej prawdzie, bez osłonek, bez masek, bez fałszywych
tłumaczeń. Bardzo ważnym jest dla rozwoju duszy, by potrafiła ona patrzeć na
siebie z wielką otwartością, by miała odwagę przyjąć to, co zobaczy w sobie, by
szczerze w tej Prawdzie stawała przede Mną. Dusza taka prawdziwie czuje się
zupełnie obnażona, ogołocona ze wszystkiego.

Bardzo trudno
jest duszy pozwolić na takie obnażenie. Do tej pory zawsze, chociaż odrobinę,
ale znajdowała jakieś wytłumaczenie swoich słabości. Jej samej łatwiej było
myśleć o sobie, gdy przystroiła się nieco w barwne piórka. Nie dopuszcza ona
myśli, że może być aż tak grzeszna, aż tak słaba, a jej serce aż tak brudne.
Toteż to stanięcie w Prawdzie jest niekiedy cierpieniem, bólem, na który tak
trudno duszy się zdobyć. Jednak bez tej stacji w waszym rozwoju duchowym nie
będziecie mogli pójść dalej. Musicie zdobyć się na to, by przeżyć tę stację.

Patrzcie na
Mnie. Mimo, że błagałem Ojca, by chociaż to zostało mi oszczędzone, to jednak
zgodziłem się wiedząc, jakie będą konsekwencje. Chociaż cierpiałem ogromnie,
stawałem przed Ojcem oddając się całkowicie Jemu, wiedząc, że Moja zgoda,
pokora, Mój ból, wyjedna wam odwagę, siły, nakłoni was do pójścia całkowicie za
Prawdą.

Dusze Moje
najmniejsze! Proszę was, abyście podejmowały wysiłek docierania do Prawdy o
sobie. Abyście nigdy nie rezygnowały z Prawdy. Abyście otwierały się na Mnie,
zbliżały do Mnie, a poprzez to zbliżanie się, będziecie poznawały Mnie.
Poznając Mnie- Stwórcę, będziecie coraz lepiej rozumiały, czym jest stworzenie.
Będziecie uświadamiały sobie własną nędzę i nicość. Zdacie sobie sprawę z tego,
że każdy człowiek jest słaby i grzeszny. Każdy potrzebuje Boga, by zostać przez
Niego uświęconym. To Bóg jest Święty. Tylko On. I może tą świętością obdarzyć
człowieka. Ale nie obdarzy nią maski człowieka, jego pozorów, jego fałszywego
wyobrażenia o sobie. On świętością chce obdarzyć duszę, która chociaż
najsłabsza, to przyjmuje z pokorą swoją nicość i jako nicość staje przed
Bogiem. Bóg pochyla się nad pokornymi i tych wywyższa.

Zatrzymujcie się przy tej stacji dłużej, abym mógł obdarzyć was łaską
stawania w Prawdzie. Abym mógł obdarzyć was odwagą przyjmowania prawdy o sobie,
uległością wobec Boga, który pomoże wam obnażyć wasze prawdziwe „ja”.
Błogosławię szczególnie tych, którzy słabi i mali, godzą się w sercu na to, by
takimi być przed Bogiem i ludźmi.

 

Stacja XI


Pan Jezus zostaje przybity do Krzyża

 



Dzieci Moje
umiłowane! Cały stałem się ofiarą za was. Cały, do końca dałem siebie za was.
Przyjąłem pełnię boskiego cierpienia spowodowanego grzechami waszymi, bo pełnia
Mojej miłości tego oczekiwała i pragnęła. Nie zrozumie tego żadna dusza, jeśli
Ojciec Mój nie udzieli jej ku temu łaski. Proszę zatem o nią dla was – dusz
najmniejszych. Na tym przecież polega wasze wybranie – poznanie pełni miłości,
by się z nią zjednoczyć. Bóg Ojciec z powodu tej miłości pozwolił na Moją mękę.
Pozwolił na okrycie całego Mojego ciała ranami, na niewymowne cierpienie,
byście wy znajdowali w nim swoje szczęście, swoje zbawienie.

Przyjdźcie
zatem i zanurzcie się w ranach Moich, bowiem przechodząc przez nie, wstępować
będziecie do Nieba. Doświadczać będziecie cierpienia, a jednocześnie wielkiego
szczęścia. Bowiem po ich drugiej stronie Bóg da wam poznanie bezmiaru miłości,
która doprowadziła Boga na samą Golgotę. Dopiero wtedy zobaczycie jak wielką
Miłością darzy was Bóg, skoro godzi się na taki niewypowiedziany ogrom
cierpienia, bólu, męki. Nie bójcie się podchodzić do Krzyża. Jest on
najcudowniejszą relikwią, do której należy się tulić. Jest jedynym takim
przedmiotem, z którego na was spływa niepojęty dar życia. Życia wiecznego.

Jednocześnie
Bóg oczekuje od was uczestnictwa w tym Krzyżu. Oczekuje umiłowania go ponad wszystko.
Trwania przy nim nieustannie. Dusza maleńka ma ciągle stać pod Krzyżem i
wyznawać miłość Ukrzyżowanemu. Sama będąc nicością, ma być, tylko być przy
Jezusie. Kochać Go tak, jak potrafi i wyznawać tę miłość. Jej obecność, jej
współcierpienie z Jezusem, jest dla Niego ulgą w cierpieniu, jest kroplą wody
na spieczone usta, lekkim, ciepłym podmuchem wiatru na Jego rozgorączkowane
ciało, jest balsamem na straszne rany.

O, nie znacie
i nie doceniacie wartości adoracji Krzyża. Jezus okazuje swoją wdzięczność tym,
którzy Go adorują. Wynagradza im ten czas i trud tysiąckrotnie. Niewspółmiernie
do waszego wysiłku. Dusza prawdziwie kochająca doznając tej wdzięczności, czuje
się bardzo mała. Nie może pojąć, jak ta marna jej modlitwa może budzić taką
wdzięczność, miłość, wzruszenie. Pragnie zatem jeszcze gorliwiej modlić się i
więcej czasu poświęcać na adorację. Modli się żarliwie, angażuje w to całe
serce i oddaje się Jezusowi, bowiem nie ma niczego innego, co mogłaby Mu
ofiarować. Jest przecież ubogą, małą duszą. Ale to małe, szczere serce
podarowane Ukrzyżowanemu jest dla Niego najcenniejszym darem. To serce
współczujące, przyjmujące dobrowolnie współcierpienie z Jezusem, jest
szczególnie umiłowanym, jest wybranym, hołubionym, bowiem poprzez swój
dobrowolny dar z siebie upodabnia się do Jezusa, staje się jak On, chociaż
nadal jest sobą. Nie zdajecie sobie sprawy, jak wielkie łaski płyną na was z
Krzyża. Nie potrzeba wiele, tylko być, tylko kochać, a Bóg otwiera swoje
wnętrze, by wylewać na was całe zdroje łask. Docenia każdy wasz wysiłek, każde
słowo modlitwy, każde samozaparcie się, każde wyrzeczenie, każdy trud, każdą
łzę.

Dzieci! Nie znacie wartości adoracji Krzyża!. Adorujcie Krzyż! Łączcie
swoje małe cierpienia z ofiarą Jezusa na Krzyżu! Ofiarujcie Mu swoje serca!
Niech w nich złoży siebie samego! Niech błogosławieństwo Jego ran będzie
nieustannie nad wami.

 

Stacja XII


Śmierć Pana Jezusa na Krzyżu

 



Dzieci Moje.
Oto rozwarłem ramiona. Dałem je przybić do Krzyża, aby nigdy ich przed wami nie
zamknąć. Oto całym sobą zasłoniłem was przed karą Naszego Ojca. Oto cały
stanąłem przed Nim, by za was przyjąć Jego gniew. Od was wziąłem cały grzech.
Obarczyłem się nim całkowicie. Przejąłem wszystko. Zdjąłem z was wszystek brud.
Was uczyniłem wolnymi od niego, czystymi. Sam zaś ugięty pod jego ciężarem
oddałem się w ręce Ojca. Przyjmując wasze winy, skupiłem Jego wzrok na sobie.
Toteż Bóg pozwolił, bym to Ja odczuł całą boleść wiecznego opuszczenia duszy,
abym to Ja doświadczył bólu odrzucenia przez wszystkich, abym to Ja będąc cały
w grzechach waszych, doznał niepojętego cierpienia duszy będącej daleko od
Boga. Aby to Moim doświadczeniem był brak miłości, zarówno ze strony duszy
zbrukanej grzechem, jak i niemożność dotarcia Bożej miłości do duszy, która
cała wymazana w grzechu odgrodzona jest od Boga murem potępienia.

Tego nie da
się opisać, Moje dusze. To opuszczenie, to odrzucenie, to niezrozumienie, to
poczucie potępienia na wieki, poczucie beznadziejności, niemożności uczynienia
już czegokolwiek, by chociaż na krok zbliżyć się do Boga – te uczucia są
straszną męką duszy. Przyjąłem tę mękę, aby uwolnić was od niej. Nadal jednak
cierpię odrzucenie Mojej miłości, niezrozumienie jej. Wy stale Mnie
Krzyżujecie. Stale żyjecie w dziwnym zaślepieniu, jak Żydzi dwa tysiące lat temu.
Nie rozumiecie, czego dokonałem. Nie znacie Mojej męki. Nie zastanawiacie się
nawet nad nią. Lekceważycie Mnie i Moją Miłość. Szatan omotał wasze dusze!
Życiem swym służycie jego zachciankom.

O, dzieci
Moje! Zaślepieni, pędzeni jesteście na samo dno otchłani. Poddajecie się temu z
ochotą, bawiąc się, w dziwnym szale dajecie się gnać ku przepaści. Sami
wkładacie ręce w kajdany, podkładacie głowy pod cugle, pozwalacie założyć sobie
wędzidło, stopy wkładacie w łańcuchy. Szatan przewiązuje was powrozami w pół i
ciągnie, gna, pędzi, strzela z bata. A wy śmiejąc się jak człowiek chory
psychicznie nierozumiejący sytuacji, niepotrafiący ocenić jej obiektywnie, z
ochotą poddajecie się mu we wszystkim.

Dusze Moje
umiłowane! Dusze maleńkie! W was Moja nadzieja! W was złożyłem Moje Serce pełne
cierpienia! Oczekuję od Moich wybranych ofiary z siebie samych. Oczekuję od
Moich wybranych ciągłej próby towarzyszenia Mi podczas konania. Oczekuję, że
będziecie starać się wczuwać w Moją agonię, by przeczuwając sercem Mój ból,
modlić się za dusze, które przecież tak kocham! Oczekuję otwarcia na Mój Krzyż!
Oczekuję umiłowania Mojego Krzyża do końca i na zawsze. Oczekuję, iż należeć
będziecie do Mojego Krzyża! Oczekuję tego od was, Moje umiłowane dusze
najmniejsze! Świat uratuje Miłość przychodząca do ludzi przez dusze
najmniejsze! Z Krzyża płynie cała jej pełnia! Wy tuląc się do Krzyża,
otrzymacie ją w całości! A przez was, otrzyma ją świat. Przyjdzie nie
„odgórnie”, ale rozprzestrzeni się między wami, przez wasze oddane Mi serca.
Świat Ducha zakróluje w was!

Błogosławię was, Moje najmniejsze, najsłabsze i najukochańsze dusze!

 

Stacja XIII


Ciało Pana Jezusa zdjęte z Krzyża

 

Dusze –
oblubienice Mojego Serca! Dusze – umiłowane Mojego Krzyża! Dusze ofiarne, dusze
zjednoczone z Krzyżem! Zapraszam was do tej stacji w sposób szczególny. Czekam
na was leżąc w ramionach Matki po zdjęciu z Krzyża. Pragnę, abyście
towarzyszyły Mnie i Matce podczas tych ostatnich chwil przed złożeniem do
grobu. Przyjrzyjcie się Maryi. Zobaczcie miłość, z jaką tuli Moje bezwładne
ciało. Zobaczcie łzy, którymi obmywa Mnie, Moje rany, Moje członki. Z jaką
delikatnością i czułością wyciera Moją twarz i obsypuje pocałunkami.

Naśladujcie
Matkę w adoracji Mojego ciała. Zraszajcie je swoimi łzami, obdarzajcie pocałunkami,
otulajcie swoją miłością. Nie zważajcie na swoją nieudolność. Kochajcie!
Miłujcie! Czule obejmujcie! Jednocześnie ze współczuciem myślcie o Maryi –
Matce zabitego Syna. Ją wspierajcie, Ją pocieszajcie, z Nią razem się módlcie!
Czyńcie wszystko razem z Moją, ale i waszą Matką. Jeśli będziecie starali
zjednoczyć się z Maryją w adoracji Mego ciała, Bóg udzieli wam tej łaski i
pozwoli, by Jej uczucia były w was, Jej miłość, czułość, delikatność, Jej
cierpienie, Jej ból. Bóg pozwoli, aby duch Maryi zawładnął waszymi duszami,
zjednoczył z wami i kochać będziecie Mnie, Ojca i Ducha Jej Sercem. Jej czułość
ogarnie wasze serca i drżąc cali dotykać będziecie Moich ran.

Przeżyciem
ogromnym dla was będzie otrzymanie Mojego ciała z rąk Matki. Bowiem ona sama przekaże
wam Syna, by dać wam możliwość doświadczenia bliskości Mojej. By umożliwić wam
to niepojęte doznanie czułej, tkliwej miłości, pełnej cierpienia, pełnej bólu.
By wzbudzić w was to nieznane większości duszom uczucie zjednoczenia z Bogiem
do końca. Zjednoczenia z Bogiem, który cierpi, przeżywa straszliwą agonię,
oddaje ducha Ojcu, a ciało Matce. Wszystko, cały Bóg będzie niejako należał do
was. Dałem siebie całego ludziom. Nie pozostawiłem sobie nic, bo nawet po
śmierci daję wam siebie, by umożliwić wam zbliżenie się do Mnie, zjednoczenie
waszych serc ze Mną.

Nie pojmie
tego nikt, kto nie pragnie i nie doświadcza tego. To dla wybranych, dla tych,
którzy ukochają do końca. Którzy zdobędą się na trwanie przy Mnie – zawsze, do
końca! Bez względu na okoliczności. Którzy zakochają się w każdej stacji Drogi
Krzyżowej, również w tych ostatnich. Którzy zapragną pełni Bożej Miłości, Boga
całego, a nie tylko niektórych wybranych fragmentów Jego życia. To uczucie,
które rodzić się będzie w was podczas adoracji Mojego ciała, kształtować będzie
wasze serca, wasze dusze. Będziecie dojrzewać do zjednoczenia z Miłością, do
pełnego zjednoczenia z Bogiem. Wasze dusze nabierać będą boskiego kształtu. O
cudzie duszy zjednoczonej z Bogiem! Duszy, która przemieniona w Boga, jaśnieje
Jego blaskiem! Która uformowana według Bożej formy, staje się niczym On,
promienieje Jego miłością, obdarza wszystkich świętością samego Boga!

O, dusze, dusze powołane do tej wielkości i chwały – chwały życia w
zupełnym zlaniu duszy z Duchem Boga. Wzywam was! Powołuję was! Czekam na was!
Pragnę was! Tęsknię za wami! Przyjdźcie do Mnie, przyjdźcie do Matki i bądźcie
razem z Nią, trwajcie razem z Nią pod Krzyżem i razem przejmujcie Moje ciało
zdejmowane z Drzewa hańby i Zbawienia zarazem. Ja zaś błogosławić będę każdemu,
kto jednoczyć się będzie ze Mną przy tej Stacji.

 

Stacja XIV

Złożenie ciała Pana Jezusa do Grobu.

 

Duszo Moja
umiłowana. Składają ciało Moje do zimnego grobu. Proszę, ogrzej mnie swoją
miłością. Ogrzej Moje członki wytrwałością w miłości. Ogrzej serce Moje swoją
czułością. O, jaki chłód ogarnia duszę Moją. Chłód serc, ich obojętność,
lekceważenie Mojej miłości. Miłości posuniętej aż do ofiary z życia. Ofiary
całkowitej, całopalnej. Ofiary, której wymiaru nie znacie. W niebie w wieczności
będzie czas, by odkrywać kolejne jej tajemnice.

Dusze Moje!
Chociaż męka Moja nie jest wam znana, chociaż słabość uniemożliwia wam
wchodzenie w głębię Mojego cierpienia, jednak wzywam was: Rozważajcie mękę
swego Boga! Sama próba wchodzenia w te tajemnice Miłości ofiarnej jest dla
duszy czasem łaski! Bóg bowiem wylewa na nią swoje dary. Dotyka swoją miłością,
otwiera na Ducha, uwrażliwia na cierpienie Jezusa, sprawia, iż dusza więcej
rozumie, więcej przyjmuje sercem, zbliża się do Boga, wchodzi niejako w
ściślejszy „krąg” przebywania z Nim. Sam fakt, iż właśnie poprzez to cierpienie
dokonało się zbawienie świata, powinien skłaniać was do częstego rozważania
tegoż cierpienia. Zbliżanie się do tak wielkiej tajemnicy odkupienia powinno
być przecież niebywałym wydarzeniem dla duszy. Nie ma on sobie równego.

Wszystkie
sensacje świata są niczym wobec tajemnicy Zbawienia ludzkości, pokonania
grzechu, strącenia szatana do otchłani, przepaści piekła! Wobec zejścia Boga na
ziemię! Jego uczestnictwa w życiu każdego człowieka. Wobec cudu dokonującego
się za każdym razem w Eucharystii! Człowiek żyje swoją chwałą, oddaje cześć
różnym bożkom, chociaż nie nazywa swoich „pasji” w ten sposób. Jednak zbytnie
angażowanie serca w jakieś sprawy, wydarzenia, nieproporcjonalne do
rzeczywistego ich znaczenia, przesadne uwydatnianie ich roli i poświęcanie im
zbyt dużej ilości czasu, energii, sił i pieniędzy, często kosztem rodziny,
najbliższych, jest oddawaniem czci bożkom! Pieniądz, sport, polityka, praca,
zainteresowania stają się waszymi bogami! Według nich kierujecie swoim życiem.
Gromadzenie ciągle nowych rzeczy, jedzenie, telewizja, komputery, gry
komputerowe – to pożeracze waszych dusz!

Bóg daje wam
siebie, a wy odwracacie głowę, by obejrzeć kolejną reklamę i pójść za nią! Czy
zdajecie sobie sprawę, że na jednej szali kładziecie Boga, a na drugiej śmieci!
Każdy wybór, dotyczący najdrobniejszych spraw, może zbliżać was do Zbawienia
lub od niego oddalać. Bowiem w każdym wyborze oddajecie cześć Bogu albo
szatanowi! Nie ma innej możliwości. Istnieje Dobro i zło. Nie ma czegoś
pośredniego, bo to byłoby kłamstwem!

Dzisiejsze
czasy naznaczone śmiercią można ocalić jedynie za pomocą Krzyża. Co to oznacza?
Otóż Jezus zmazał wasze grzechy swoją ofiarą Krzyżową. Zło, jakie nagromadziło się
we współczesnym świecie jest tak wielkie, że jedynie ta zbawcza ofiara niejako
zwielokrotniona w poszczególnych sercach ludzkich może uratować świat. Jedynie
Ofiara Jezusa ma moc zwycięstwa! Ratunkiem dla was jest Krzyż! Ciągłe
wchodzenie w mękę Jezusa, ciągłe jej poznawanie, współcierpienie z Jezusem i
Jego Matką, przemienia ludzkie serca. Dokonuje się obmycie, oczyszczenie duszy,
przewartościowanie poglądów. Dusza wchodzi w bliższą relację z Bogiem, jest
dotykana Jego miłością, doskonałością, świętością, mądrością. I mimo, że często
dusza nie odczuwa nic nadzwyczajnego, ona staje się naczyniem łaski, kanałem
miłości. Zaczyna żyć życiem Boga. Staje się to powoli, stopniowo.

Ale to nie wszystko. Istotnym w tym jest, iż jeśli wyrazi na to zgodę,
staje się duszą ofiarną. Ona idzie krok w krok z Jezusem Drogą Krzyżową.
Przesycona Jego cierpieniem, przyjmuje na siebie część Jego męki. Jest to
naprawdę bardzo mała cząstka. Jeśli tych dusz jest więcej, a wszystkie idą
zjednoczone z Jezusem Jego Drogą, niosąc Krzyż Zbawienia, to w każdym takim
sercu jest „drugi” Chrystus dokonujący ofiary, przez którą zbawia świat! Jaka
to potęga Miłości mająca swe odbicie w coraz większej liczbie dusz! Jak bardzo
potrzeba takiej armii dusz ofiarnych, bowiem świat pogrąża się coraz bardziej w
grzechu! Jedynym jego ratunkiem jest Krzyż! Nic nie może was uratować, tylko
Krzyż. Stawajcie codziennie przy Jezusie Ukrzyżowanym, by napełnić się choć
odrobiną tajemnicy Jego męki i powoli być przemienianym w Niego samego. By w
ten sposób współuczestniczyć w zbawczym Jego Dziele. Błogosławię was Moje dusze
najmniejsze.


<-- Powrót