Rozważania

Nr. 32  Bóg wybrał ubogich tego świata na dziedziców królestwa (Jk 2,1-9)

Czy zauważyliśmy, że dzisiejsze czytania
zwracają uwagę na wyróżnienie, jakie Bóg czyni duszom najmniejszym
, duszom
ubogim, duszom biednym? (por. Jk 2,1-9). Dlaczego Bóg właśnie takie dusze
wyróżnia? Dlaczego w różnych miejscach Pisma Świętego zwraca uwagę na
maluczkich? Dlaczego każdy z nas powinien cieszyć się, że należy do grona dusz
najmniejszych?
Otóż Bóg z wielkiej miłości swego Serca stworzył
świat, stworzył dusze.
Sensem istnienia dusz jest miłość, dążenie do
zjednoczenia z Bogiem w miłości. Jednak po grzechu pierworodnym całkowicie
odmieniła się sytuacja człowieka. Poprzez grzech człowiek odrzucił wszystko i
potem w życiu, jakim dysponował stawiał na pierwszym miejscu samego siebie jako
pana swego życia. To jest pycha. Odwrócenie się od Boga, powiedzenie Bogu nie
ma straszne konsekwencje, ponieważ człowiek odwrócił się od Tego, który jest Źródłem
jego życia, odwrócił się od Tego, który jest sensem istnienia, od Tego, który
jest mocą, od Tego, który jednoczy, tworzy harmonię, który daje szczęście. Dopóki
człowiek uznawał Boga za swego Stwórcę, za swego Pana, cieszył się wszystkim,
czym Bóg się z nim dzielił. A Bóg dzielił się Sobą, dając życie wieczne, a w
tym życiu wiecznym od razu dając byt pełen szczęścia – bez smutku, bez
cierpienia, bez śmierci. W momencie odwrócenia się człowieka od Boga człowiek
zrezygnował z tego wszystkiego, przez co jego życie ma kres, naznaczone jest
cierpieniem i smutkiem; człowiek nie korzysta ze szczęścia, które daje mu Bóg.
Będąc w raju, przyjmując Boga, uznając Boga za swego Stwórcę, za swego Pana,
człowiek był pokorny, był na swoim miejscu. W momencie popełnienia grzechu,
człowiek zmienił swoje miejsce – postawił siebie nie tam, gdzie powinien;
postawił siebie w miejsce Boga. Zaczął zaznawać cierpienia, bólu, chorób,
śmierci, lęków, całkowicie odwróciło się jego życie. Od tej pory człowiek jest
niejako nie na swoim miejscu. Jego dusza to rozumie. Człowiek jest ciągle
istotą poszukującą. 
Bóg pomaga człowiekowi odnaleźć jego
miejsce, pomaga odnaleźć miejsce w relacji do Boga.
Bowiem, kiedy człowiek
odnajdzie swoje miejsce, jakie powinien zająć w relacji do Boga, dopiero wtedy
wszystko odzyska, a więc ponownie powróci do relacji, jaką miał żyjąc w raju. 
Bóg prowadząc naród wybrany dał człowiekowi
Przykazania
, pouczał, w jaki sposób ma postępować. Gdy czynił źle,
strofował człowieka, aby naprowadzić go na właściwą drogę. Jednak człowiekowi
jest bardzo trudno, będąc skażonym grzechem, powrócić do właściwej relacji,
ponieważ w nim cały czas pojawia się pycha. Cały czas chęć kierowania sobą,
panowania sprawia, że człowiek nie potrafi stanąć przed Bogiem w pozycji
poddanego, w pozycji kogoś, kto należy do Boga, kto całkowicie od Niego zależy.
Skaza grzechu, kiedy człowiek chciał być panem siebie, chciał być na miejscu
Boga, chęć bycia jak Bóg we wszystkich sferach życia, we wszystkich ważnych i
małoważnych sprawach, cały czas przewija się przez wszystkie pokolenia aż do
dzisiaj. 
Jezus, gdy przyszedł na ziemię w sposób
niezwykły i doskonały pokazał na swoim przykładzie
, jaką relację powinien mieć
człowiek do Boga. On pełnił wolę Ojca. Pełnił ją do samego końca; do takiego
stopnia, że zupełnie odsunął swoje pragnienia, odsunął swoje obawy, strach,
zgodził się na wszystko, na straszne cierpienie wiedząc, jakie ono będzie, bo
realizował wolę Ojca. Nadał każdemu człowiekowi – poprzez swoją śmierć na
Krzyżu – powtórnie synostwo Boże, które to synostwo upoważnia każdego z was,
każdą duszę i pomaga stawać przed Bogiem jako Jego dziecko. Podniesienie
człowieka do niezwykłej rangi, zadziwić może z tego względu, że człowiek nie
zasłużył na nagrodę, raczej na karę. Powinien być sługą i niewolnikiem, a Jezus
uczynił człowieka ponownie dzieckiem Boga. Wywyższył człowieka, pomagając mu w
ten sposób na nowo budować relację z Bogiem. Patrząc na małość, na słabość
ludzkiego serca, na pychę łatwiej człowiekowi stawać w relacji dziecka do Ojca
niż sługi i niewolnika. 
Wielokrotnie też w Piśmie Świętym mówi się
o pokorze wobec Boga, o uniżeniu
, o tym, że CI, KTÓRZY SĄ UBODZY DUCHEM, KTÓRZY
SĄ MALI, CI POSIĄDĄ KRÓLESTWO NIEBIESKIE – ci otrzymają wszystko, ci zdobędą
nagrodę, będą pierwszymi, ci są szczególnie umiłowani, w ręce tych Bóg składa największe
dary, oni będą panować. Dlaczego? Dlatego, że kiedy człowiek uniża się przed
Bogiem, kiedy przyjmuje dar synostwa powraca na swoje miejsce, które miał przed
grzechem pierworodnym. A gdy powraca na swoje miejsce może zostać
przywrócona właściwa relacja człowieka z Bogiem. 
  • Tą relacją była niezwykła harmonia i obdarowanie
    szczęściem wiecznym. 
  • Tą relacją jest posiadanie Boga w całej pełni, a
    więc wszystkiego, co w Jego wnętrzu jest, wszystkiego, co jest w Bogu, co Go
    stanowi. 

Wszystko to staje się, mocą wysłużonej
łaski przez Jezusa, własnością człowieka
– człowieka pokornego.
Dusza uznając swoją całkowitą nędzę, swoje „nic” zostaje
umiejscowiona w najwspanialszej relacji z Bogiem. Tak naprawdę, Bóg nieustannie
kocha, kochał i będzie kochać człowieka i nieustannie traktował i będzie
traktować każdą duszę jak swoje dziecko. Jednak postawa duszy albo ją otwiera
na przyjęcie synostwa – bycia dzieckiem Boga, albo ją na to zamyka. A więc ALBO
DUSZA BĘDĄC POKORNĄ PRZYJMUJE DAR I KORZYSTA Z PRZYWILEJU DZIECKA BOŻEGO albo
też ZAMKNIĘTA NA TEN DAR, PEŁNA PYCHY NADAL ZAJMUJE NIE SWOJE MIEJSCE I ODRZUCA
DAR BOGA i wszystko, co się z nim wiąże. Sam Bóg pomaga człowiekowi otworzyć
się na dar dziecięctwa Bożego. Sam Bóg nieustannie wskazuje człowiekowi jego
miejsce, aby mógł on w pełni korzystać z tego wszystkiego, co od samego
początku Bóg udziela człowiekowi. 

Nasza Wspólnota Dusz Najmniejszych ma
przepiękną nazwę; nazwę, która podoba się Bogu; nazwę, która wskazuje na
to, czym tak naprawdę jest każda dusza, w jaki sposób powinna na siebie
patrzeć. Samo przyjęcie tej nazwy i wraz z nazwą właściwej postawy wobec Boga
już sprowadza na nas Boże błogosławieństwo, a z tym wszelkie łaski. Skoro tak
wiele w Piśmie Świętym mówi się o obdarowaniu maluczkich, o wywyższeniu tych,
którzy się uniżają, to możemy radować się i każdy z tych fragmentów przyjmować
konkretnie do siebie, a wszystkie obietnice z tym związane przyjmować jako
dawane nam, bo my jesteście najmniejszymi, bo my jesteście najsłabszymi,
maluczkimi, ubogimi duchem, biednymi. 
Jeśli będziemy się utożsamiać właśnie z
duszami, o których jest mowa
, jeśli będziemy się starać każdego dnia żyć
duchem dziecięctwa, możemy spodziewać się wielkich łask i wielkiej Bożej
opieki. To właśnie ci najmniejsi mają obiecane bardzo dużo. Jednak małość
nasza, nędza nasza polega na licznych słabościach, Jedną z tych słabości jest PYCHA.
Dlatego należy szczególnie pamiętać o tym: 
- by
nieustannie starać się zajmować właściwe miejsce w relacji do Boga; 
- starać się
być czujnym, by ta słabość, pycha nie pociągnęła nas na inną drogę;
- byśmy mogli
korzystać ze wszystkiego, co obiecane jest maluczkim. 
Pycha sprawia, że dusza uznaje siebie za
wielką.
Ona nadal może twierdzić, że jest mała, ale to, w jaki sposób żyje,
jaką postawę przyjmuje, jak się wypowiada i jak traktuje innych – to świadczy o
niej, o jej pysze. W związku z tym już nie jest małą, więc nie może korzystać z
przywilejów, jakie dawane są najmniejszym. Dlatego NIE WYSTARCZY JEDYNIE
TWIERDZIĆ, ŻE SIĘ JEST NAJMNIEJSZYM, TRZEBA NIEUSTANNIE CZUWAĆ, badając swoje
serce: 
- czy
rzeczywiście uniża się ono przed Bogiem, 
- czy daje
pierwszeństwo Bogu, 
- czy Boga
stawia na pierwszym miejscu.
Ponieważ diabeł wie, jak wielkie znaczenie
dla życia ma pokora duszy
, więc stara się on nieustannie wbić człowieka w
pychę i czyni to z każdym człowiekiem. Może być dusza szczególnie święta, ale
nadal szatan będzie próbował wbić ją w pychę. Święta dusza będzie odkrywać
działania szatańskie, spostrzeże je, ale mimo wszystko on nadal będzie
próbował, ponieważ PYCHA ODWRACA CZŁOWIEKA OD BOGA. Człowiek poprzez pychę mówi
Bogu „nie”; mówiąc „nie” rezygnuje ze wszystkiego, co się wiąże z przyjęciem
Boga; rezygnuje z całego daru, który Bóg w momencie stwarzania człowieka z miłości
dał człowiekowi. Rezygnuje z samej istoty sensu stworzenia człowieka – Bóg
stworzył człowieka, by dzielić z nim miłość, życie, szczęście, wieczność; człowiek
rezygnując z Boga, rezygnuje z tego wszystkiego. Będąc zatem, dumnymi, że
należymy do dusz najmniejszych, ciesząc się z tego, BĄDŹMY NADAL CZUJNI, by
pycha nie sprowadziła nas na manowce, byśmy nie stali się wielcy.
Złóżmy swoje serca na Ołtarzu prosząc Boga,
by On dopomógł nam w czujności i by On pomógł nam zrozumieć, gdzie jest nasze
miejsce, bo tylko zajęcie właściwego miejsca, życie w zgodzie z wolą Bożą
przyniesie nam wieczne szczęście. 
 
Modlitwa
 
Mój Boże!
Klękam przed Tobą i kłaniam Ci się do samej ziemi. Z twarzą przy ziemi pragnę
tak pozostać, wyrażając wielką cześć dla Ciebie; wyrażając to, iż Ty jesteś
moim Królem, Ty jesteś Panem. 
Panie mój!
Dajesz mi łaskę, iż czuję się mała przy Tobie, iż doświadczam swoich słabości i
to w nadmiarze. Cierpię z tego powodu, a jednocześnie w moje serce wlewasz
wielkie pragnienie przebywania z Tobą, bycia z Tobą, otwarcia serca na Twoją obecność,
zatopienia się w Tobie. Pociągasz moje serce tak bardzo, że wyrywa się ze mnie,
chciałoby biec do Ciebie. Jednocześnie jestem tylko człowiekiem ograniczonym
swoją cielesnością. Nie jestem w stanie sama, Jezu, przekroczyć granicy między
Twoim światem, a moim – materialnym. Sama nie jestem w stanie tak otworzyć
duszy, aby przebywać z Tobą sam na sam, wpatrując się w Ciebie. 
Jednak jest we
mnie pragnienie, które się wzmaga, a szczególnie wtedy, gdy przyjmuję Ciebie w
Komunii św. Wtedy, mój Jezu, zaczynam Ciebie tak bardzo pragnąć, że przez to
cierpię. To wielka tęsknota za Tobą, która sprawia, że nic już mnie nie cieszy,
że mój wzrok skierowany jest tylko na Ciebie i całą sobą wyrywam się do Ciebie.
Moje serce, moja dusza, całe moje jestestwo rwie się do Ciebie. Jakże wielkim
cierpieniem jest, Boże, konieczność pozostawania tutaj, skoro czuję całą sobą,
że Ty jesteś Źródłem moim, moją Ojczyzną! Cierpieniem jest niemożność przekroczenia
wejścia w Twój świat – do tego potrzeba Twojej łaski. Udziel mi jej proszę, tak
pragnę Boże, tak tęsknię za Tobą. Wydaje się, że moje serce z bólu nie
wytrzyma, ono pęknie. 
  • Ty, Boże, możesz jedynie dać zaspokojenie memu
    sercu! 
  • Tylko Ty możesz dać spełnienie! 
  • Tylko Ty możesz sprawić, że przylgnę do Ciebie i
    czerpać będę nieustannie z cudownego źródła Twojej miłości, z Twego Serca, że
    pić będę, bo teraz, Jezu, ciągle tylko pragnę. 
Wszystko
przyczynia się jeszcze do mojego poczucia, iż jestem ograniczona swoim
człowieczym życiem na ziemi, ograniczona skażonym człowieczeństwem, ograniczona
słabościami. Jakże ograniczona! A chciałabym ulecieć, chciałabym do Ciebie,
Jezu, przylgnąć już na zawsze. Wiem, Jezu, że udzielasz mi wielkich łask,
naprawdę wielkich. Sam o tym mówisz, widzę to. Ale te łaski, one jeszcze bardziej
pobudzają moje serce do pragnienia i moja tęsknota jeszcze bardziej się
zwiększa: 
- kiedy dajesz
mi Siebie, 
- kiedy mogę
Ciebie przyjmować w Komunii św., 
- kiedy dajesz mi
swój Krzyż i Siebie na Krzyżu, 
- kiedy dajesz
mi swoje Rany, 
- gdy Sam
zanurzasz mnie w boku swoim, pozwalasz dotykać swego Serca, 
- kiedy
zalewasz mnie swoją Krwią i każesz mi ją dysponować, by cały świat w tej Krwi
zanurzać. 
Wiem, Jezu, to
są szczególne łaski. Ale one razem z wielkim szczęściem, jakiego zaznaję,
wprowadzają we mnie jeszcze większe pragnienie, tęsknotę i ból, bo ja pragnę całkowitego
zjednoczenia z Tobą, bo czuję, że to nie jest moje miejsce, nie jest mój dom;
żyję na wygnaniu. 
 
***
Mój Jezu!
Wiem, że oczekujesz ode mnie zgody na Twoją wolę, dlatego, Jezu, godzę się w
swoim sercu, cierpieć tyle na ziemi, ile Ty zechcesz, abym tu pozostała. Nie
będę przyspieszać, ani opóźniać tej cudownej chwili, do której tęsknię całą
sobą, choć wiesz Jezu, ile to kosztuje moje serce. Ten czas, mój Jezu,
przeznaczę na to: 
- aby z każdą
chwilą, z każdą sekundą jeszcze bardziej, jeszcze goręcej przyjmować Twoją
wolę; 
- aby z każdą
chwilą z jeszcze większą świadomością przyjmować swoją małość; 
- by z każdą
chwilą jeszcze bardziej uznawać Twoją wielkość, Twoje panowanie nade mną i nad
całym światem; 
- aby z każdą
chwilą jeszcze bardziej Ciebie kochać; 
- aby
nieustannie walczyć o ciągłe trwanie przy Tobie, trwanie w miłości, o walkę, w
której Ty będziesz zdobywać kolejne dusze. 
Niczym jestem
– bardzo dobrze o tym wiem i bardzo boleśnie doświadczam tego każdego dnia. Ty,
Panie, dajesz mi to poznać, ale przy tym dajesz mi poznać nieskończoną swoją
miłość, która ratuje mnie od rozpaczy, a podnosi mnie do najwyższego szczęścia.
Więc proszę
Ciebie, abyś nieustannie trzymał moją duszę w swoich dłoniach, abyś nieustannie
pomagał mi widzieć, kim jestem, ale w promieniach Twojej miłości, abyś pomagał
mi ciągle odnajdywać moje miejsce, by pełnić Twoją wolę. Pomagaj mi w tym,
Jezu! Twoje błogosławieństwo będzie mi pomocą, drogowskazem, przewodnikiem,
moją siłą, mocą, wytrwałością. Proszę, pobłogosław nas, Jezu! 
 
Refleksja
 
Cieszmy się, że jesteśmy mali! 
Cały czas pielęgnujmy w sobie tę
MALEŃKOŚĆ! 
Czuwajmy, byśmy w swoich oczach
nie stawali się wielcy! 
Starajmy się o POKORĘ! 
A wtedy Bóg
obdarzać nas będzie wielkimi łaskami. Jego obietnice będą się realizować. Wtedy
nasze życie – gdy odnajdziemy swoje miejsce i będziemy trwać – będzie życiem w
zjednoczeniu z Bogiem, życiem pełnym piękna. Już tu na ziemi rozpoczniemy swoje
kroczenie ku wieczności, poprzez miłość, poprzez zanurzanie się w wieczność. 
Na tej drodze was błogosławię – W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Amen. 


<-- Powrót