Rozważania

Nr. 34  „Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu!” (Mk 9,14-29)

Dzisiaj mówimy o wierze. Temat bardzo
ważny, ponieważ każdy z nas jest człowiekiem wierzącym, każdy z nas boryka się
z wątpliwościami w wierze i każdy częściej lub rzadziej zastanawia się: 
- Jaka jest
jego wiara? 
- Na ile
prawdziwie wierzy?
- Jakie są
owoce tej wiary? 
Spójrzmy na ojca chłopca, który prosi
Jezusa o pomoc.
Przychodzi zdeterminowany. Przez wiele lat jego rodzina
doznawała cierpienia. Teraz w jego sercu jest nadzieja. Wprawdzie uczniowie
Jezusa nie podołali temu zadaniu, ale może Jezus…? Jezus mówi znamienne słowa: „Wszystko jest możliwe dla tego, kto wierzy”.
Ten mężczyzna chwyta się tego zdania jako ostatniej deski ratunku. Co mówi?
Otóż mówi, że on wierzy, a jednocześnie prosi, by zaradzić jego niedowiarstwu. 
Te słowa są dzisiaj dla nas ważne.
swego rodzaju wskazówką dla każdej duszy, która idzie drogą wiary, przeżywając
na tej drodze różne chwile. Jeśli zastanowimy się nad swoją wiarą, możemy
stwierdzić, że nie jest ona taka głęboka, przynajmniej nie zawsze. Możemy na
swojej drodze zauważyć różne zachwiania w wierze, różne momenty, kiedy
zaczynaliśmy wątpić, bądź też ze smutkiem stwierdzaliśmy, iż bardzo mała jest nasza
wiara; potrzebna byłaby większa, aby w życiu dokonywały się jakieś szczególne
rzeczy, a jednak tej wiary nie posiadamy. Z pewną zazdrością niekiedy patrzymy
na Świętych, w życiu których zdarzały się cuda świadczące o wierze, bowiem to
właśnie ze względu na wiarę Bóg czynił dla nich różne rzeczy. Każdy człowiek ma
taki moment, kiedy marzy, że chciałby również mieć taką wiarę, aby działy się
cuda. 
Ojciec chłopca
jest świadkiem cudu, dokonanego dzięki jego wierze, a właściwie dzięki jego
pragnieniu, by wierzyć i by jego syn został uzdrowiony, ponieważ słowa: „zaradź memu niedowiarstwu!” właśnie o
tym świadczą. On bardzo chciał wierzyć, chociaż zdawał sobie sprawę, iż jego
wiara jest mała, ale on chciał wierzyć. 
Każdy z nas doświadczając w swoim życiu
różnych chwil, również doświadcza słabości, małości swojej wiary.
Potrzebuje wiary, pragnie pewnych zmian, czuje się bezradny, widzi, że nie
wystarcza wiara, jaką on ma; jest za mała. A gdy patrzymy na innych, w życiu
których wydaje się nam, że widzimy wiarę głęboką, prawdziwą, wielką, nieco się
wycofujemy stwierdzając, że my tak nie potrafimy. Jednak to, o czym mowa jest w
Piśmie Świętym, wszystkie cuda opisane w Ewangeliach i potem chociażby w
Dziejach Apostolskich, świadczą o tym, iż wiara jest dostępna dla zwykłego
człowieka i w życiu każdego zwykłego człowieka mogą dziać się niezwykłe rzeczy
świadczące o ingerencji Bożej mocy. Przecież Pismo Święte jest Księgą, która
niesie przesłanie ponadczasowe, która jest aktualna w każdym momencie i
skierowana do wszystkich ludzi, do wszystkich pokoleń, a więc do każdego
człowieka Bóg mówi: uwierz, a stanie ci
się. Wielokrotnie Jezus powtarza osobom, które doznały łaski uzdrowienia,
iż stało się to, dzięki ich wierze. Słowa te Jezus kieruje do każdego
człowieka, do nas również, iż dzięki wierze może dokonać się w naszym życiu
przemiana. TRZEBA TYLKO UWIERZYĆ. 
Co zatem robić, aby doświadczać owoców
takiej wiary?
Aby chociażby zacząć doświadczać takich owoców, jak to miało
miejsce w życiu pierwszych chrześcijan? Znowu powracamy do ojca chłopca. „Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu!”, a
więc KAŻDY CZŁOWIEK MA PROSIĆ O ŁASKĘ WIARY, bo jest to łaska. Wiary nie możemy
sobie wypracować, wysłużyć. Człowiek o własnych siłach nie zacznie wierzyć, do
tego potrzebuje Boga. Gdy Bóg tę łaskę daje, dotyka serca wiarą, człowiek
zaczyna wierzyć. Z tym, że jest to cały proces, cała droga, po której człowiek
ma iść. Człowiek ma się rozwijać na tej drodze, ma starać się pogłębiać wiarę.
Współpracując z łaską, którą otrzymał, ma starać się, by każdego dnia jego
wiara stawała się mocniejsza i by poprzez wiarę dawać świadectwo innym, by i
innych dotknęła łaska.
W czym jednak jest problem, że tak wielu
ludzi, choć chciałoby, nie doświadcza Bożego działania w swoim życiu, nie
zauważa cudów? Dlaczego nie dzieje się to, o co człowiek prosi, tak jak to
miało miejsce wielokrotnie w Ewangelii – osoba chora prosi o uzdrowienie i jego
doznaje; matka wstawia się za swoim dzieckiem i dziecko jest uzdrowione. Czy
tylko sprawa jest w wierze? Otóż, gdyby spojrzeć na tych, którzy przychodzili
do Jezusa z prośbą o uzdrowienie, gdyby spojrzeć na Świętych, którzy również
prosili Boga, wstawiając się w różnych sprawach, w różnych intencjach i którzy
doznawali działania Bożego, wtedy zobaczylibyśmy oprócz wiary jeszcze jeden
bardzo ważny element, który złączony jest z wiarą, a mianowicie POKORA. Ludzie,
którzy przychodzą do Jezusa proszą Go. Przychodzą zazwyczaj już bardzo
przygnębieni, załamani stanem, w którym są od dłuższego czasu. Przychodzą, bo
zawiedli lekarze, bo właściwie już nie mają żadnej nadziei, spróbowali
wszystkich sposobów, wszystkich środków. Często poświecili majątek, by ratować
zdrowie, życie. Przychodzą pokornie do Jezusa z prośbą, aby to On im pomógł.
Jeszcze bardziej widać tę pokorę u Świętych. Oni proszą Boga w jakiejś sprawie,
ale ich serce jest wolne od jakiegokolwiek przymusu, od jakiegokolwiek
zmuszania Boga, by uczynił to, o co proszą. W swoim sercu niejako dają wolność
Bogu, aby czynił, co chce. Są pokorni i przyjmują, że Bóg uczyni to, co On
uważa za najlepsze. A jednocześnie mają w swoim sercu głębokie przeświadczenie,
iż Bóg posiada nieskończoną moc, by dokonać rzeczy niemożliwej.
Kiedy zwykły człowiek prosi Boga w jakiejś
bardzo ważnej dla niego sprawie
, bardzo często tak mocno jest przywiązany
do swojej sprawy, do myśli, że musi się zmienić, że musi wyprosić coś, że musi
się coś wydarzyć i w swoim sercu nie daje Bogu wolności. Nie ma wtedy pokory. A
Bóg oczekuje od człowieka MODLITWY PROŚBY, MODLITWY POKORNEJ, bez
przywiązywania się do tego, o co prosimy; MODLITWY, W KTÓREJ CZŁOWIEK UZNAJE
WOLĘ BOGA, jaka by nie była; godzi się na to, co Bóg uczyni. Prosi z wiarą, że
Bóg jest w stanie dokonać tak wielkiej rzeczy, ale jeśli uzna, że to będzie
dobrem największym dla danej osoby. 
Często zdarza się, że człowiek modli się o
coś, ale z przeświadczeniem, że i tak nie otrzyma.
Modli się, jak gdyby dla
świętego spokoju swojego, że oto i on również uchwycił się i tej ewentualności,
i tego sposobu, aby pomóc sobie, czy komuś, ale modląc się nie wierzy. Kiedy w
człowieku jest taka rezygnacja, brak wiary, należy prosić Boga o wiarę, bowiem modlitwa,
w której człowiek prosi, a jednocześnie od razu zakłada, że i tak nic z tego
nie wyjdzie jest modlitwą, która rani Boga, która Go obraża. Kiedy człowiek
zwraca się do Boga o coś, w jakimś celu, ma cały czas mieć świadomość, do Kogo
się zwraca, a więc nie może traktować Boga jako równego partnera, jako kolegi
lub koleżanki z pracy, jako kogoś, kogo można lekceważyć. Modlitwa, w której od
razu zakłada się, że nie będzie wysłuchaną jest swego rodzaju lekceważeniem
Boga. Można by powiedzieć po ludzku: to po co zawracasz głowę Panu Bogu? 
Ponieważ człowiek doświadcza małości swojej
wiary
, doświadcza niewiary, doświadcza wątpliwości w wierze, więc ma
chwycić się dzisiejszego fragmentu i wraz z ojcem chłopca powtarzać: Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu! Przymnóż
mi wiary! Chcę wierzyć! Proszę, pomóż mi wierzyć! Proszę, daj mi Ducha wiary! Ze
strony człowieka musi również wyjść swego rodzaju inicjatywa, ponieważ Bóg daje
łaskę, wprowadza człowieka na drogę wiary, ale oczekuje, że człowiek też będzie
o tę wiarę dbał i będzie ją niejako pomnażał; starał się, by ona w nim
wzrastała. Bóg oczekuje: 
- że człowiek
nie usiądzie z założonymi rękami i nie zrezygnuje w swoich wątpliwościach, ale
że rozpocznie swoistą walkę o wiarę; 
- że chwytając
się łaski, którą otrzymał, będzie starał się o to, by jego wiara się umacniała.
Będzie robił wszystko, by nie tylko utrzymać łaskę, którą otrzymał do Boga, ale
będzie starał się, by dar został pomnożony, przysłowiowe talenty zostały
rozmnożone.
Patrząc na Świętych, możemy zobaczyć –
w różnych etapach ich życia – walkę o przymnożenie wiary.
Święci na swojej
drodze doświadczają takiego etapu, w którym Bóg dopuszcza wątpliwości – nieraz
bardzo duże – kiedy wydaje się, że pozostawia duszę samą sobie, jej własnym
siłom, a sam jak gdyby się ukrywa. Dusza ma wtedy pomimo wszystko starać się
wierzyć i żyć nadal na drodze ku zjednoczeniu z Bogiem. To, że jest ciemno nie
znaczy, że słońca nie ma, że zgasło. Tak samo to, że człowiek w danym momencie
nie doświadcza Bożej obecności, która była cudowną Obecnością, która pociągała
serce i sprawiała, że człowiek biegł do Boga; to, że teraz tego nie odczuwa
wcale nie znaczy, że Bóg go zostawił, albo, że Boga nie ma. Natomiast może oznaczać,
że Bóg oczekuje, iż teraz człowiek ze swojej strony wykaże pewną inicjatywę, a
więc ZAWALCZY O SWOJĄ WIARĘ.
Jedną z form walki jest PROŚBA SKIEROWANA
DO BOGA.
Pomimo ciemności duszy, pomimo pustki, którą człowiek odczuwa
wokół siebie, jest prośba: Wierzę, przymnóż
mi wiary! Wierzę, proszę daj mi
wiarę! Wierzę, proszę zaradź memu niedowiarstwu! Chcę wierzyć! I Bóg
odpowiada człowiekowi na tę prośbę. Nigdy nie pozostawia człowieka samego. Tylko
człowiek musi się wykazać cierpliwością, ponieważ ta odpowiedź niekoniecznie
musi być dana natychmiast. Być może dusza potrzebuje trochę czasu na tę
walkę, być może musi się w tej walce trochę zahartować; być może poprzez
dłuższą walkę ma przygotować się na przyjęcie jakichś większych łask. Tego
dusza nie musi wiedzieć, natomiast dusza ma: 
- pokornie
prosić o wiarę, 
- pokornie, ze
wszystkich sił starać się trwać przed Bogiem, 
- jeśli
przeżywa jakieś trudności i o coś prosi, pokornie prosić i czekać na objawienie
się woli Bożej, 
- pokornie w
swoim sercu godzić się na to, co Bóg zechce uczynić, 
- pokornie trwać,
czy to słońce, czy ciemność, czy wiatr, burza, czy deszcz, dusza ma trwać.
Gdy dusza będzie prosić, gdy będzie pokorna
w swojej prośbie o wiarę
, gdy będzie pokorna i poddana woli Bożej we
wszystkich sprawach, doświadczy, zobaczy Boże działanie w jej życiu. Będą dziać
się cuda. Cuda dzieją się również w naszym życiu, czasem tylko brakuje pokory,
aby zobaczyć je. Bóg jest Bogiem, który działa tu i teraz. Nie jest Bogiem,
który działał wtedy, kiedy Jezus chodził po ziemi; nie jest Bogiem, który tylko
opiekował się narodem wybranym; nie jest Bogiem przeszłości. Jest Bogiem, który
działa tu i teraz. Gdy coś czyni, gdy coś mówi, gdy kieruje swoje Słowo do człowieka,
to to Słowo jest wieczne, to Słowo skierowane jest do każdego człowieka, to
Słowo wybrzmiewa, choćby było wypowiedziane nad narodem wybranym kilka tysięcy
lat temu, to Słowo wybrzmiewa nad współczesnym człowiekiem i ono się staje w
życiu współczesnego człowieka. Dlatego, POSŁUCHAJMY DZISIEJSZEGO FRAGMENTU
EWANGELII, POSŁUCHAJMY JEZUSA, który mówi, że WSZYSTKO JEST MOŻLIWE, TRZEBA
TYLKO WIERZYĆ. I posłuchajmy odpowiedzi. 
„Wierzę,
zaradź memu niedowiarstwu!”
Niech
to Słowo wybrzmiewa w naszym życiu! Niech to Słowo w nas staje się i z naszego
serca wypłynie w kierunku Boga. Niech to Słowo niejako sprowadzi na nas łaskę
wiary. Niech się stanie w nas!
Złóżmy swoje serca na Ołtarzu, prosząc,
by Bóg udzielił łaski wiary każdemu z nas, by dawał światło Ducha Świętego, w
jaki sposób prosić o wiarę, w jaki sposób odnajdywać się w sytuacjach, gdzie ta
wiara jest szczególnie potrzebna, a doświadczamy jej braku. Złóżmy swoje serca
na Ołtarzu!
 
Modlitwa
 
Mój Panie!
Klękam przed Tobą, aby z wielką czcią i miłością przyjąć Ciebie w moim sercu. Pragnę
przed Tobą, Boże, uniżać się. Pragnę pokornie chylić przed Tobą swoją głowę,
pragnę, by i serce moje pokornie chyliło się ku ziemi, abyś Ty został
wywyższony, aby Ciebie godnie przyjąć. 
Dzisiaj, Jezu,
pouczasz nas o wierze. Te słowa, choć wydają się takie oczywiste, to jednak nie
są proste do realizacji, ponieważ człowiek musi przełamać w sobie niewiarę.
Musi pomimo braku wiary wypowiedzieć słowa: „Wierzę,
zaradź memu niedowiarstwu!”. Nie zawsze jest się tak zdeterminowanym, jak
ojciec tego chłopca. Nieraz, Jezu, jest się zmęczonym i zniechęconym i wtedy
nie ma się siły, aby wypowiedzieć takie słowa. Potrzeba wtedy jakiegoś
wydarzenia, aby człowiek obudzony nim szukał ratunku i w Tobie upatrywał ten
ratunek. Jednak pragnę, Jezu, poczuć w sobie siłę, aby prosić Ciebie o wiarę
bez dodatkowych wydarzeń i sytuacji. Chce się obudzić, chcę wstać ze zmęczenia,
zniechęcenia, by z wiarą modlić się i spotykać się z Tobą. Więc, choć cała moja
dusza przeczy temu, ja pragnę Cię prosić Jezu: Wierzę, przymnóż mi wiary, zaradź memu niedowiarstwu! Przyjdź, Jezu, do
mojego serca i w moim sercu uczyń Cud!. Niech ono wierzy, niech ufa! Proszę,
przymnóż mi wiary, aby w moim sercu była pewność Twojej Obecności. Proszę,
zaradź memu niedowiarstwu, aby w moim sercu zajaśniało światło, aby moje serce
obudziło się do życia, aby zapragnęło wielbić Ciebie, dziękować Tobie. Proszę,
zaradź mojej słabości, aby moje serce na nowo zapłonęło miłością i aby
zapragnęło Ciebie jako jedyne Źródło miłości, jako jedyne zaspokojenie miłości;
jako Tego, do którego moje serce będzie nieustannie dążyć i w którym będzie upatrywać
cel swój, swoje szczęście. Jezu mój – wierzę, zaradź, memu niedowiarstwu!
 
***
Pragnę Jezu,
pomimo tak licznych wątpliwości, pomimo tak wielkiego niedowiarstwa, modlić się
ze wszystkich moich sił. Pragnę mówić słowa, pomimo braku wiary, aby samo wypowiadanie
słów budziło wiarę, aby umacniało mnie. To, co tak często Tobie mówię, Jezu, co
jest radością mojego serca, teraz zdaje się być ciężarem. Tak trudno
wypowiedzieć słowa, kiedy w sercu jest ciemno, kiedy w sercu wydaje się, że nie
ma wiary. Ale, Panie Jezu, ja chcę wierzyć, chcę kochać, chcę otwierać serce,
aby przyjmować Ciebie, więc teraz mocą wiary otwieram moje serce aktem woli i
zapraszam Ciebie. Pragnę, Jezu, przed Tobą się uniżyć i uznać w Tobie mojego
Pana. Oddaję Ci hołd, mój Jezu, i wyznaję, że jesteś moim Królem, Królem mojego
serca. Chociaż moje serce jest słabe i wiary w nim nie ma właściwie żadnej, to
chcę Ci powiedzieć Jezu, że wierzę w Twoją miłość, w Twoje Zmartwychwstanie, w
pokonanie śmierci, grzechu; wierzę w to, że mnie zbawiłeś. Proszę, zaradź memu
niedowiarstwu, aby moja wiara wzrastała z chwili na chwilę, z dnia na dzień.
Jezu mój! Pragnę moim całym sercem przylgnąć do Ciebie już na zawsze. Pragnę
tulić się do Twojego Krzyża, ponieważ właśnie na Krzyżu dałeś dowód miłości, na
Krzyżu okazałeś mi swoje miłosierdzie, na Krzyżu mnie zbawiłeś. Więc ja chcę,
Jezu: 
- przylgnąć do
Krzyża, 
- chcę Go
adorować nieustannie, 
- chcę kochać
Krzyż, 
- chcę, Jezu, z
Tobą się spotykać, z Tobą Ukrzyżowanym; 
- chcę przy
Tobie być, kiedy doznajesz bólu, cierpienia, 
- chcę każdą
Twoją Ranę opatrywać, każdą adorować, 
- chcę, Jezu,
każdą Twoją kroplę Krwi zbierać do mojego serca i w sercu przechowywać, kochać,
adorować, 
- chcę Jezu! 
Wypowiadam
moje słowa modlitwy samym aktem woli. Nie ma w tym uczucia, nie ma w tym zbyt
wielkiej wiary. Sam dobrze o tym wiesz, Jezu. Ale wiem, że nawet, by wypowiadać
te słowa musiałam otrzymać od Ciebie łaskę, ponieważ o własnych siłach nie
jestem w stanie modlić się, nie jestem w stanie uczynić znaku Krzyża, nie jestem
w stanie wypowiedzieć do Ciebie ani słowa. Więc dziękuję Ci za tę łaskę, za
Twojego Ducha, który modli się we mnie, który podpowiada mi, jakie słowa
wypowiadać. Dziękuję Ci Jezu za to, że moje serce budzisz, że moje serce
powstaje z letargu. Dziękuję Ci, że przechodzi uśpienie, że mija zmęczenie,
zniechęcenie. Dziękuję Ci, że modlitwa pod Twoim kierownictwem sprawia, iż
zaczynam inaczej, Jezu, patrzeć na Ciebie. Budzi się we mnie wiara, choć
maleńka, to jednak już czuję łaskę, którą mi dałeś. Już inaczej patrzę na
Ciebie i już inaczej, z innym nastawieniem serca, wypowiadam słowa modlitwy.
Dziękuję Ci, Jezu! Jakże potrzebuję Twojej łaski wiary! Jakże potrzebuję
Ciebie, Jezu! Bez Twego błogosławieństwa, bez Twojej łaski, Jezu, niczego nie
jestem w stanie zrobić. Nie jestem w stanie spojrzeć na Ciebie, nie jestem w
stanie uczynić znaku Krzyża, modlić się, wierzyć, ufać, kochać; nie jestem w
stanie myśleć o Tobie, o wierze, nie jestem w stanie sięgnąć po Pismo Święte –
do niczego nie jestem zdolna bez Ciebie. Ale, kiedy jesteś ze mną, kiedy mnie
wspierasz – Panie mój – Niebo staje przede mną otworem. Do tego Nieba
wprowadzasz mnie i moje serce na nowo może oddychać prawdziwym pokojem,
prawdziwą miłością. Znowu zaczyna pragnąć, znowu tęskni za Tobą, znowu z wielką
czułością moje serce tuli się do Twojego Krzyża. Wiem, Jezu, wszystko jest
łaską; bez niej umieram, ale z Twoją łaską powstaję do życia. Jestem
najszczęśliwszą duszą, którą Bóg sam podnosi na wyżyny miłości. 
Więc chcę
Ciebie uwielbić Boże, uwielbić całą mocą mego serca, tak jak potrafię. Bądź
uwielbiony, Jezu, w niezwykłych łaskach, we wszystkich dobrodziejstwach Twego
Serca, które zlewasz na nas! Bądź uwielbiony w tym, że budzisz serca, że
wlewasz wiarę! Bądź uwielbiony! Bądź uwielbiony w tym, że dajesz mojemu sercu
na nowo siły, że mogę czerpać z Ciebie, że każdego dnia mogę na nowo wstawać,
na nowo spojrzeć na Ciebie i rozpoczynać na nowo życie. Bądź uwielbiony! Jesteś
wszystkim moim: i życiem, i miłością, i pokojem. Jesteś siłą i mocą, energią do
życia, jesteś modlitwą moją, pragnieniem serca, tęsknotą, jesteś czułością.
Jesteś wszystkim, Jezu, czego pragnie moje serce, czego potrzebuje. Bądź
uwielbiony, Jezu, moje wszystko! 
Proszę Ciebie,
by moje serce mogło wyśpiewać Tobie miłość, uwielbienie. Samo nie jest zdolne,
ale dzięki Twemu Duchowi może wszystko. Bądź uwielbiony, Jezu!
 
***
Mój Jezu!
Ożywiłeś moje serce, na nowo zaczęło żyć. Na nowo nabrało ufności i wiary, na
nowo zapragnęło Ciebie, zapragnęło wielbić, kochać, zapragnęło być razem z Tobą,
zapragnęło trwać przy Tobie. Po prostu dałeś życie memu sercu od nowa. Dziękuję
Ci Jezu! I proszę Ciebie, aby Twoje błogosławieństwo umocniło moje serce, aby
Twoje błogosławieństwo sprawiło, iż moje serce będzie cały czas kochać,
wierzyć, trwać, wpatrywać się w Ciebie, adorować Ciebie. Proszę, pobłogosław
nas, Jezu!
 
Refleksja
 
W chwilach, kiedy doznajemy trudności wiary,
kiedy trudno nam jest wierzyć, kiedy trudno się modlić, kiedy ogarnia serce
zniechęcenie czy też zmęczenie, wątpliwości, MÓDLMY SIĘ SŁOWAMI Z DZISIEJSZEJ
EWANGELII. Starajmy się wypowiadać słowa modlitwy, pomimo, iż nie czujemy w sobie
żadnej mocy, iż nie czujemy słów, które wypowiadamy. Mówmy Bogu, że wypowiadamy
je aktem woli. Prośmy i dziękujmy, a zobaczymy, iż Bóg udzieli nam łaski i
przemieni jałową ziemię w niezwykle urodzajny ogród, przepiękny ogród; ogród
pełen cudownych roślin, pełen cudownych zapachów, pełen cudownych owadów i
śpiewu ptaków. Niezwykłe jest Boże działanie. Bóg jest w mocy uczynić wszystko,
jest w mocy pobudzić nasze serca do życia, wlać w nie prawdziwą wiarę,
przenoszącą góry.
Błogosławię was – W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen. 


<-- Powrót