Rozważania

Nr. 41  Czego może Bóg oczekiwać od swoich umiłowanych dusz? Dni skupienia, marzec

Wprowadzenie
 
Czego może Bóg oczekiwać od swoich
umiłowanych dusz?
Co może czynić dusza wybrana w czasie przygotowywania się
do największego wydarzenia, aby prawdziwie postąpić naprzód, by nie dreptać w
miejscu, ale by rzeczywiście rozwijać się, aby ten czas nie był zmarnowany?
Wskazania wydają się proste: modlitwa, post i jałmużna. A jednak nie jest to
tak oczywiste dla dusz. Dusze zazwyczaj dosyć powierzchownie rozumieją te
wskazówki i czynią je zewnętrznie, spełniają je zewnętrznie. Przecież, aby
zrozumieć głębiej ich znaczenie, trzeba duszom otworzyć się na świat duchowy.
To w świecie ducha dokonuje się to, co najważniejsze, zatem i przygotowania
mają być w sferze duchowej. Dopiero ze sfery duchowej płynąć będą później
zewnętrzne czyny i postawy. 
Przyjrzymy się dzisiaj, w jaki sposób realizować
zalecenia na Wielki Post: 
- by rzeczywiście było to
przygotowanie duchowe, zbliżenie się do Boga; 
- by rzeczywiście dusze doświadczyły
nawrócenia, 
- by doznały swoistego
oczyszczenia, 
- by już nowe spojrzały na Jezusa
wiszącego na Krzyżu i udzielającego całemu światu swego miłosierdzia; 
- by dusze mogły na nowo zobaczyć
miłość i zgłębić ją.
Błogosławię
was – W Imię ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.
 
Kazanie
 
Modlimy się, ale czy się dobrze modlimy?
Czynimy jałmużnę, ale czy dobrze to czynimy? Pościmy, ale czy dobrze pościmy? 
Każdy katolik zna wskazania na Wielki Post,
by modlić się, pościć, by dawać jałmużnę. Wiele osób stara się podejmować
te wskazania, a jednak owoce poczynań ludzkich właściwie nie są wielkie, a
nieraz są po prostu żadne. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego czas Wielkiego
Postu, który powinien być zbliżeniem się duszy do Boga, który powinien być
wielkim krokiem naprzód, tym krokiem nie jest? Dlaczego po Wielkim Poście i po
Świętach Wielkanocnych dusza wychodzi niezmieniona, nie wzrosła, nie
wydoskonaliła się w miłości? Może nie wie, w jaki sposób się modlić, pościć i
czynić jałmużnę? Większość osób podejmuje te wskazania, jednak czyni je bardzo
zewnętrznie. 
A czymże jest Dzieło Zbawienia? Jest
owocem miłości. Miłość zaś to nie materia, to sprawa ducha. Owszem objawia się
również w zewnętrznej formie, ucieleśnia się w Osobie Jezusa i w Jego Męce, ale
Męka nie jest niejako pierwszą sprawą; tą pierwotną jest miłość płynąca z
ducha. To w sferze ducha dokonuje się Dzieło Zbawienia, pokonany zostaje
szatan, zwycięża miłość, która obejmuje sobą wszystko, cały wszechświat. 
Zatem, by dobrze przygotować się do
przeżywania Triduum Paschalnego
, by choć trochę zrozumieć, czym jest Dzieło
Zbawcze, przede wszystkim trzeba wyjść od ducha i zająć się sprawami ducha, przygotować
się duchowo. W miarę, jak człowiek będzie rozumiał sprawy duchowe, przekładać
się one będą również na zewnętrzną formę, a więc na modlitwę, na post, na
jałmużnę. Wszelkie wskazania, jakie podaje Kościół płyną z Ducha Świętego,
który ten Kościół ożywia; z Ducha, który jest Źródłem życia Kościoła. To życie
przyjmuje widzialną formę – zewnętrzną, ale wskazania płyną z Ducha. Tak samo
wyrzeczenia, postanowienia, które człowiek podejmuje w okresie Wielkiego Postu
mają wypływać z duszy; z Ducha, wobec którego dusza klęka prosząc o światło,
prosząc o mądrość, prosząc o pokierowanie nią. 
Dlaczego modlitwa, post i jałmużna?
Dlaczego taka forma?
Spójrzmy na Jezusa wiszącego na Krzyżu. On zbawił świat
poprzez Ofiarę – Ofiarę Miłości złożoną Bogu Ojcu. Niekiedy Jezus i Bóg Ojciec
przedstawiani są w formie, jakby Jezus Ukrzyżowany był we wnętrzu Boga Ojca,
bądź też jest obejmowany ramionami Boga Ojca. Co to może oznaczać? Czy Bóg
Ojciec nie mógłby inaczej okazać swojej miłości swemu Synowi? Czy Jezus nie
powinien być ukazany jako radosny, szczęśliwy, siedzący na łonie swego Ojca? A
jednak ukazywany jest w ramionach Ojca jako Ukrzyżowany. W ten sposób ukazana
jest OFIARA MIŁOŚCI, którą ponosi zarówno Syn, jak i Ojciec. 
Większość ludzi rozumie, że Syn ponosi
Ofiarę.
Natomiast, jaką Ofiarę ponosi Ojciec? Dokładnie tę samą, bo Ojciec
i Syn jedno są. Miłość Ojca do Jezusa jest nieskończona, a jednak ze względu na
małego, słabego człowieka posyła Syna na ziemię. Posyłając – cierpi, widząc
swego Syna idącego drogą krzyżową – cierpi, widząc Go Ukrzyżowanego – cierpi.
Współcierpi z Jezusem! A ponieważ Ich zjednoczenie jest doskonałe, tak
głębokie, że właściwie trudne do zrozumienia dla człowieka, tym bardziej
wzajemne doświadczanie cierpienia jest jeszcze głębsze niż może to sobie
człowiek wyobrazić. CIERPIENIE SYNA JEST DOKŁADNIE CIERPIENIEM OJCA. 
Obraz Jezusa na Krzyżu, będącego w
ramionach Ojca
symbolicznie
ukazuje, w jaki sposób każdy człowiek ma przyjmować swoje życie, swoje
powołanie i w jaki sposób ma starać się przygotować do Triduum Paschalnego, do
przeżywania wydarzenia Dzieła Zbawczego. Człowiek buntuje się przeciwko cierpieniu.
Coraz trudniej zwykłemu człowiekowi wyrzec się czegoś, tak bardzo nastawiony
jest na to, by zaspokajać wszystkie swoje potrzeby i zachcianki. Gdzieś odsuwa
się w dal kształtowanie charakteru, jakie było dawniej. A jakże ono było
potrzebne! Jezus poszedł na Krzyż, nie dlatego, że miał takie „widzi mi się”,
ale dlatego, że z miłości do Boga, z miłości do człowieka realizował wolę Ojca.
A wiec z miłości zrezygnował z Siebie, by realizować wolę Ojca. Na miejscu
Jezusa każda dusza może umieścić siebie. To ONA MA ZAWISNĄĆ NA KRZYŻU będąc w ramionach
Boga. W sposób szczególny ma zawisnąć na krzyżu w czasie Wielkiego Postu, by w
ten sposób ZREZYGNOWAĆ Z SIEBIE, WYRZEC SIĘ SAMEGO SIEBIE, by z miłości do Boga
STARAĆ SIĘ REALIZOWAĆ JEGO WOLĘ. 
Co znaczy realizować Jego wolę? Czynić
dokładnie to, co czynił Jezus. On
przez całe swoje ziemskie życie nic innego nie czynił, TYLKO KOCHAŁ. Z Jego
miłości, a więc sfery ducha, wypływało wszystko, co czynił, jak postępował,
jaką miał postawę, co mówił – wszystko płynęło z miłości. To miłość
zaprowadziła Go aż na Krzyż. Z miłości rezygnował z wygodnego łóżka, ze
spokojnego życia, z wypoczynku, z ulubionych potraw, które mógłby jeść będąc u
siebie w domu, rezygnował z dobrego imienia w oczach faryzeuszy, REZYGNOWAŁ Z
SAMEGO SIEBIE Z MIŁOŚCI DO BOGA OJCA I DO CZŁOWIEKA. Nie ważne było Jego
zmęczenie, Jego pragnienie, Jego zachcianka, Jego marzenie. Nie ważne było to,
że przez kogoś został skrytykowany, ośmieszony, wyszydzony. Nie podnosiło się w
Nim Jego „ja”, tak jak to ma miejsce w każdym człowieku, który broni swego „ja”
i to w drobnych sprawach. Jego jedyną odpowiedzią była miłość. A więc na
wyszydzenie, ośmieszenie, na jakieś ostre słowa, później na tortury, na
opluwanie odpowiadał tylko miłością, w sercu nie mając ani odrobiny złości,
nienawiści, chęci odwetu. 
Jezus na Krzyżu w ramionach Ojca, a
więc całkowicie zjednoczony z Nim
, z miłości realizujący Jego wolę, rezygnujący
ze wszystkiego, co jest Jego – Jezusowe. Każda dusza w czasie Wielkiego Postu
NIECH SAMĄ SIEBIE UMIEJSCAWIA NA MIEJSCU JEZUSA, by Z MIŁOŚCI CAŁKOWICIE
REZYGNOWAĆ Z SIEBIE, jednocześnie mając świadomość, że ramiona Ojca ją
otaczają. Z obrazu ramion Ojca, który otacza Krzyż, który trzyma Krzyż swego
Syna, obejmuje, płynie wielka nadzieja i siła, płynie ufność, bowiem dusza nie
jest sama, jest w ramionach Ojca. Jeśli tylko próbuje na wzór Jezusa UKRZYŻOWAĆ
SWOJE „JA”, WYRZEC SIĘ SAMEJ SIEBIE, znajduje się od razu w Bożych ramionach,
które ją umacniają, które jej pomagają, nie jest sama. Znajduje się we właściwym
miejscu. 
Gdy dusza GODZI SIĘ NA UKRZYŻOWANIE,
nawet nie musi myśleć o tym, w jaki sposób realizować modlitwę, post czy
jałmużnę, ponieważ ona je realizuje. Codziennie rano ODDAJE SIĘ BOGU, poddając
swoje dłonie i stopy, WYRZEKAJĄC SIĘ SIEBIE, prosząc by BÓG REALIZOWAŁ SWOJĄ
WOLĘ W NIEJ. – To oddanie, to ofiarowanie, to modlitwa! Wtedy prowadzona jest
przez Ducha Bożego. Jej post niekoniecznie musi oznaczać wyrzeczenie się
jakiegoś pokarmu. Jej postem może być chociażby sam fakt rezygnacji z siebie i ze
swego „ja”. Jej ofiarowanie się całej siebie Bogu jest jałmużną. Im dusza
bardziej zjednoczona z Bogiem, tym bardziej zdaje sobie sprawę, jak marna to
jałmużna i tym bardziej się ofiarowuje, pragnąc realizować wolę Bożą, bo
wie, że tylko wtedy, z takiego ofiarowania MOGĄ ZRODZIĆ SIĘ WIELKIE OWOCE. Z oddania
się Bogu, które jest bardzo wewnętrznym aktem woli duszy, jest głębokim
zrozumieniem, płynie postawa, płyną pewne zachowania. Dusza prowadzona przez
Ducha Świętego wie, czego Bóg od niej oczekuje, a więc wie, czy ma podjąć to,
czy jakieś inne postanowienie na okres Wielkiego Postu, bowiem Bóg
niekoniecznie oczekuje od każdej duszy, aby każda na okres Wielkiego Postu
podjęła jakieś wyrzeczenie w formie zewnętrznej, tak jak to większość rozumie (na
okres Wielkiego Postu np. dusza wyrzeka się słodyczy lub oglądania telewizji lub
przyjmuje jeszcze inną formę). Zazwyczaj jest tak: im bardziej dusza
zjednoczona z Bogiem, żyjąca w bliskości z Bogiem, tym Boże oczekiwanie wobec
niej jest bardziej duchowe, dotykające wnętrza duszy i jej pracy nad sobą, jej
słabości, jej postaw. Wtedy dusza nie czyni zewnętrznych form postu,
jałmużny czy modlitwy, ale to wszystko zostaje bardzo uwewnętrznione i
następuje intensywna praca duszy nad sobą, ogromny wysiłek, by sprostać Bożym
oczekiwaniom.
A czegóż Bóg może oczekiwać od dusz
najmniejszych?
Idąc za obrazem Jezusa Ukrzyżowanego w ramionach Ojca, wobec
dusz najmniejszych Bóg oczekuje UKRZYŻOWANIA MYŚLI, SŁÓW I SERCA. A więc
oczekuje, iż dusze:
  • ODDADZĄ BOGU SWOJE MYŚLI – starając się nad nimi
    panować; 
  • ODDADZĄ BOGU SWOJE SŁOWA – starając się
    wypowiadać tylko to, co konieczne, tylko to, co płynie z miłości;
  • OFIARUJĄ BOGU SWOJE SERCE – by wszystko, co we
    wnętrzu się rodzi, co potem skutkuje jakimś słowem czy czynem, by wszystko to
    było zgodne z miłością. A jeśli rodzi się coś innego, dusza natychmiast to
    oddaje Bogu, nie chcąc tym w ogóle się zajmować ani się w to angażować.
To będzie i jałmużna i ogromny post duszy,
bowiem naraz się okaże, że jeżeli dusza nie chce mieć myśli niepotrzebnych, to
właściwie nie bardzo ma o czym myśleć. Jeśli nie chce wypowiadać słów
niepotrzebnych, okazuje się, że właściwie zaczyna dużo milczeć i widzi, że musi
bardzo pracować nad swoimi różnymi emocjami i uczuciami, nad pragnieniami,
które rodzą się w jej wnętrzu. Stale coś musi oddawać Bogu. Jeśli robi to
rzetelnie, jeśli stara się to robić cały czas, sekunda po sekundzie, po krótkim
czasie widzi, jak bardzo jest to wyczerpujące, jak bardzo absorbujące duszę,
jak bardzo wymagające czujności i uwagi. Okazuje się, że nie jest to takie
proste. Jeżeli dusza będzie się starała to podejmować, niczego innego Bóg
nie będzie oczekiwał od duszy. 
Zauważmy, że wszystko to dzieje się w
sferze duchowej
. Na zewnątrz niewiele będzie widać. Być może, ktoś zauważy,
że człowiek jest bardziej milczący, może ktoś zauważy, że człowiek jest
częściej uśmiechnięty lub też doświadczy od takiej duszy jakiegoś dobra,
łagodności, uczynności, życzliwości, bo to będzie płynąć z serca duszy, która
przecież wyrzekła się siebie a przyjęła Boga. Tak pracując cały czas, dusza
powinna STARAĆ SIĘ NIEUSTANNIE ZAGŁĘBIAĆ SIĘ W SWOJE WNĘTRZE, by tam spotykając
się z Bogiem SŁUCHAĆ JEGO POLECEŃ, Jego wskazań, natchnień Ducha. Stąd dusza
będzie w stanie ciągłej modlitwy, a właściwie otwartości na obecność Boga, będzie
ciągle słuchać. A właśnie tym jest modlitwa – otwartością na Boga,
słuchaniem, wpatrywaniem się w Niego, oczekiwaniem, co On chce duszy powiedzieć. 
Dusze najmniejsze wiedzą
- iż mają trwać
pod Krzyżem, 
- że codzienna
Eucharystia jest Źródłem ich życia, 
- że Adoracja
Najświętszego Sakramentu umacnia je, 
- że umocnienie
mają też czerpać ze Słowa Bożego.
Wszędzie
tam spotykają się z Bogiem. Dusze starają się, w mniejszym lub większym stopniu
to realizować i nadal w okresie Wielkiego Postu mają to czynić, zwracając
teraz jeszcze większą uwagę na swoje myśli, słowa i na to, co rodzi się w
sercu. Starajmy się przypominać o obrazie Jezusa Ukrzyżowanego,
obejmowanego przez Boga Ojca i UMIESZCZAJMY SAMYCH SIEBIE w tym obrazie właśnie
NA KRZYŻU JEZUSA, pamiętając o tym, że mamy przecież UPODOBNIĆ SIĘ DO JEZUSA. 
Złóżmy na Ołtarzu swoje serca, prosząc
Boga, aby udzielił nam swego Ducha, a więc swojej mądrości, światła, ale i
miłości, bowiem wszystko, cokolwiek będziemy czynić, czy to w sferze ducha, czy
w sferze zewnętrznej czynić mamy z miłości – TYLKO Z MIŁOŚCI, tak jak Jezus. 
 
Dziękczynienie
 
Mój Jezu!
Kiedy przychodzisz do mnie, ogarnia mnie pokój, moje serce wypełnia pokój, moja
dusza odpoczywa w Tobie. Dziękuję Ci Jezu za dzisiejsze spotkanie, za Twoje
przyjście. 
Dziękuję Ci za
to, że przedstawiasz mi obraz – Twój obraz w ramionach Boga Ojca – i że
zapraszasz mnie, chcąc włączyć do tego obrazu. Uświadamiasz mi Jezu, że mogę
być duszą, tak jak większość dusz, które po prostu godzą się na Twoje
cierpienie, doświadczając przez to Twoich łask. Ale mogę też być duszą, która
godząc się na własne cierpienie jednoczy się z Tobą, z Twoim cierpieniem, a
wtedy płyną łaski dla wielu dusz, dzięki mojej zgodzie na cierpienie. Z Twego
Krzyża, Jezu, płyną łaski. Mogę po prostu je przyjmować lub też uczestniczyć
niejako w ich namnażaniu. Gdy godzę się by i to, co moje zostało włączone w
Twoje cierpienie, wtedy uczestniczę w rozlewie łask na inne dusze. 
Niezwykła to
głębia. Wydaje się, że rozumiem, a jednak w momencie, gdy doświadczam pewnych
trudności, bronię się przed nimi, bronię się przed cierpieniem. Chcę jednak
Jezu w czasie Wielkiego Postu świadomie przyjmować wszystko, przyjmować w
zjednoczeniu z Tobą, a więc być razem z Tobą w ramionach Ojca na Krzyżu. Wtedy
wszystko nabierze większego sensu, mocy, wtedy moje serce dozna przemiany,
dozna zjednoczenia z Tobą, otworzy się na Twoją miłość, pojmie ją głębiej,
lepiej zobaczy. Pragnę tego Jezu: zrozumieć, zobaczyć, przyjąć, zjednoczyć się.
 
Adoracja Najświętszego Sakramentu  (1)
 
Dziękuję Ci
Jezu, że jesteś tak blisko. Jesteś przede mną na Ołtarzu i jesteś we mnie, bo
przyszedłeś w Komunii św.. Dziękuję Ci, że jesteś. 
Z Ciebie,
który jesteś we mnie płynie pokój. Z Ciebie, który jesteś we mnie płynie miłość.
Jak to dobrze, Jezu, że jesteś tak blisko. Mogę być przy Tobie, mogę patrzeć na
Ciebie, mogę z Tobą rozmawiać i z Tobą milczeć, po prostu być. Jak to dobrze
Jezu! Moje serce doświadcza odpocznienia w Tobie. Nie odczuwam już, Jezu,
żadnych pragnień. Jesteś tylko Ty i to jest najważniejsze. Niczego już nie
chcę, o niczym innym nie myślę, tylko o Tobie. Sprawiasz, Jezu, że zapominam o
sobie, zapominam o świecie, gdy Ty jesteś we mnie. Dzieje się tak dzięki Tobie,
dzieje się tak w kaplicy, kiedy kapłan wystawia Najświętszy Sakrament, dzieje
się tak, gdy przyjmuję Ciebie w Komunii św.. Kiedy idę do swojego życia znowu
myślę o sobie. Ale teraz napełniona pokojem, miłością cała, Jezu, oddaję się
Tobie. Chcę, aby mój umysł i moje serce przeniknięte Twoją obecnością, do
Ciebie zwrócone, zajmowało się tylko Tobą. Daj mi w Tobie odpocząć! Bądź
uwielbiony, Jezu!
 
***
Jezu!
Sprawiasz, że jestem szczęśliwa, że moje serce do Ciebie się przytula i niczego
nie pragnie, jak tylko trwać w tym przytuleniu. Dziękuję Ci za wszystko, czym
obdarowałeś mnie dzisiejszego dnia, za każdą sekundę, za każdą minutę. Chcę Ci
podziękować za każdy obowiązek, każde wydarzenie, każde spotkanie, każdą osobę.
Chcę Ci podziękować za wszystko, co było przyjemnością i za wszystko, co było trudem,
wysiłkiem, za wszystko, co było cierpieniem. Chcę Ci podziękować za to, że to
wszystko było jednoczeniem mojej duszy z Tobą. Za każdą chwilę, która była
szczególnym zjednoczeniem w cierpieniu – dziękuję Ci. 
Jezu! Mówisz o
tym, iż i Ty jesteś cały czas w Ojcu; o tym, że Twój Krzyż jest w Ojcu; o tym,
że Bóg Ojciec obejmuje ramionami Ciebie Ukrzyżowanego. Jest to cudowny widok,
który można rozważać całymi godzinami. Ale jeszcze wspanialsze jest to, że
zapraszasz mnie na swój Krzyż i właśnie zapraszasz mnie do zjednoczenia w
objęciach Boga Ojca. Nie wszystko, Jezu, rozumiem, ale czuję sercem niezwykłość,
wielkość tego zaproszenia. Teraz, kiedy wpatruję się w Ciebie, gdy jesteś tak
blisko, pragnę, abyś jednoczył mnie ze Sobą na Krzyżu i pragnę być w ramionach
Twego Ojca. Wiem też Jezu, że gdy przychodzi cierpienie, to już nie jest mi tak
łatwo pragnąć. Wtedy boję się. Ale skoro teraz dajesz mi tę łaskę, abym choć
trochę zrozumiała, czym jest zaproszenie na Krzyż, czym jest zjednoczenie z
Tobą i czym jest wtulenie się w ramiona Ojca, to chcę wyrazić Jezu, moją wolę –
Tak, Jezu! Pragnę wszystkiego, czego Ty
pragniesz dla mnie. 
Zachwyca mnie
Twój Krzyż i zachwyca mnie to, że znajdujesz się cały czas we wnętrzu swego
Ojca. Budzisz we mnie miłość do swojego Krzyża i moje serce wyrywa się na ten
Krzyż. To niepojęte, bo przecież tak normalnie boję się krzyża, ale teraz jest
on największym moim pragnieniem. Przyciąga mnie, bo przyciąga mnie miłość;
miłość Twoja, miłość Twojego Ojca, miłość doskonała, nieskończona, miłość
czysta, miłość ofiarna. Widzę, Jezu, piękno Twojej miłości nie do opisania. To
Piękno, Jezu, Twojej miłości płynie z Krzyża. On jaśnieje tym pięknem,
promienieje miłością. Jakże cudowny to widok! Jakże pragnę znaleźć się w
ramionach Twego Ojca, wraz z Tobą na Krzyżu!
 
***
Wiem, Jezu, tłumaczy
mi to Kościół, że w czasie Wielkiego Postu należy w sposób szczególny zwrócić
uwagę na modlitwę, na post i jałmużnę, by poprzez nie przygotować się na
Triduum. Do tej pory czyniłam to zewnętrznie. Moje serce nie było aż tak
zaangażowane, nie płynęło to z mojego wnętrza. Raczej było to narzucanie sobie
formy zewnętrznej, doświadczanie jako ciężaru. Więcej zwracałam uwagę, by
dopełnić wszystkiego niż na Ciebie. Teraz jednak, Jezu, mówisz, że
najważniejsza jest miłość i że to moje przygotowanie do Triduum Paschalnego ma
być przede wszystkim otwarciem się na miłość, ma być czynieniem wszystkiego z
miłości. 
Pragnę więc,
Jezu, kochać jak najwięcej i wtulić się w Ciebie na Krzyżu. Ufam, że gdy
ofiaruję się tak jak Ty Ojcu, z miłości, gdy wyrzeknę się samej siebie, gdy z
miłości zrezygnuję ze wszystkiego, co moje, w zjednoczeniu z Tobą, to moja
ofiara będzie przyjęta. Wierzę, że wtedy moja dusza dozna poznania, zrozumienia,
w jaki sposób ma przeżywać kolejny dzień. Moja dusza, rozumiejąc istotę każdego
wydarzenia czy sytuacji, będzie wiedziała, jak postąpić, co mówić. Ufam, że
wtedy podpowiesz mi, w jaki sposób realizować i modlitwę, i post, i jałmużnę,
aby były zakorzenione głęboko w mojej duszy, w miłości i by miały swój wymiar i
swoją moc w świecie duchowym, by przemieniały mnie. Jednocześnie, by wypraszały
łaski dla innych dusz. 
To wszystko,
Jezu, jest tak głębokie, ma tak wielkie znaczenie, a Ty objawiasz to tak marnym
duszom. Kimże ja jestem, Jezu? Nikim. Ani mądrości nie posiadam, ani
inteligencji, niczego nie potrafię, nie zajmuję żadnego ważnego stanowiska.
Gdzie, Jezu, zaniosę to, co umieszczasz w moim sercu? W jaki sposób objawię
światu tę głębię, to piękno? Ufam w Twoją Wszechmoc. Nie potrzebujesz, Jezu, mądrości
ludzkiej ani ludzkiej siły, ani władzy, ani stanowisk. Możesz posłużyć się
zwykłym patykiem, aby objawić wielkość swojej miłości, aby objawić piękno
miłości, moc. A więc możesz posłużyć się i mną, aby inne dusze mogły poznać Twoją
miłość. Nie martwię się więc swoją słabością, nicością i wszelkimi brakami. Ty
posiadasz wszystko i to wystarczy. 
 
***
Przede mną,
Jezu, długi czas Wielkiego Postu, przynajmniej tak mi się wydaje. Z drugiej
strony jednak, biorąc pod uwagę to, że minęły już dwa, właściwie trzy dni, a ja
stoję w miejscu, to czy zdążę, Jezu, uczynić choć jeden krok ku Tobie na tej
drodze? 
Przedstawiasz
mi, Jezu, perspektywę, że oto u końca tych dni, tych przygotowań, jest
niezwykłe wydarzenie. Pragniesz objawić mi swoją miłość. Pragniesz ukazać mi tę
miłość tak, jak jeszcze nigdy dotąd. Chciałabym, Jezu, uczestniczyć w tych
wydarzeniach. Dodaj mi proszę odwagi i siły, aby całą sobą nieustannie starać
się zbliżać do Ciebie, do miłości, starać się być Tobie posłuszną, wierną Twoim
słowom, by z czasem, gdy będzie już Triduum Paschalne, Twoja miłość dokonywała
zwycięstwa we mnie, by we mnie był triumf Twojej miłości, by moja dusza cała
była zanurzona w Tobie i uczestniczyła w tym, co Twoje. 
Gdy myślę,
Jezu, o Twojej Męce, moje serce doznaje takiego ogromu, że omdlewam nie mogąc
pojąć jak wielka jest moc Twojej miłości, jaka Potęga, jaki Majestat, siła. Zadziwiam
się, zachwycam. Moja dusza wobec takiej miłości słabnie. Zaczyna drżeć.
Jednocześnie przyciągasz mnie Boże, przyciąga mnie Twoja miłość. Moja dusza,
która jest tak maleńka, która jest niczym wobec takiego ogromu, pragnie tej
miłości, pragnie cała tą miłością się napełnić, pragnie się w nią przemienić,
pragnie ją posiąść. Wiem, że to Ty wzbudzasz we mnie te pragnienia. Proszę,
zrealizuj je we mnie, bo tylko Ty możesz to zrobić. Moja dusza pragnie Ciebie
Boże, moja dusza tęskni za Tobą, moja dusza wyrywa się ze mnie do Ciebie. Te
pragnienia stają się cierpieniem. Nie chcę niczego, tylko Ciebie. Moje oczy
wypatrują Ciebie. Cała jestem wypatrywaniem. Tak bardzo tęsknię, Boże! Tak
bardzo chcę przynależeć do Ciebie, że z tej tęsknoty umieram, usycham, słabnę.
Czyń ze mną, co zechcesz Boże. Radością moją będzie Twoja wola we mnie. Przyjdź,
proszę, z błogosławieństwem. Umocnij mnie w moich pragnieniach i spraw, aby ten
piękny obraz, który przedstawiłeś dzisiaj – obraz Ukrzyżowanego Jezusa w
ramionach Ojca, obraz mojej duszy zjednoczonej z Ukrzyżowanym – urzeczywistnił
się. Proszę, pobłogosław nas, Jezu!
 
Wprowadzenie w drugi dzień
 
Będziemy zbliżać się do tajemnicy Bożej
miłości i uwielbiać Boga w tej tajemnicy. Postaramy się otwierać nasze
serca na miłość, która wypływa z Krzyża. Postaramy się, by i nasze serca: 
- zapragnęły kochać taką
miłością, 
- zapragnęły żyć taką miłością, 
- zapragnęły stać się taką
miłością. 
Bóg jest Miłością, cały jest Miłością.
Nie ma w Nim niczego innego, tylko miłość. Wszystko, cokolwiek robi i myśli,
wszystko jest miłością, wynikiem miłości, płynie z miłości. Człowiek MA STARAĆ
SIĘ UPODABNIAĆ DO BOGA, a więc do miłości, by i on był cały miłością, by każde
jego spojrzenie i każdy ruch też wyrażał miłość. Możliwym się to staje wtedy,
gdy: 
- dusza oddając się Bogu wyrzeka
się samego siebie, 
- gdy przyjmuje Krzyż Jezusa, 
- gdy przyjmuje wszystko z rąk
Boga, 
- gdy godzi się na to, co Bóg
daje. 
Godząc się, doświadczając
cierpienia odkrywa niezwykłą miłość Bożą właśnie w cierpieniu, odkrywa ją w
Krzyżu. Otwierają się oczy duszy na głębię tajemnicy Krzyża. 
Nie należy bać się krzyża, choć to
wydaje się naturalne, że człowiek nie chce cierpienia, boi się go. A jednak
podchodząc do Jezusa, zagłębiając się w tajemnicę Zbawienia dusza otrzymuje
łaskę i odkrywa w Krzyżu niezwykłe piękno, bogactwo i zaczyna być przez miłość
pociągana ku Krzyżowi. Rozważając Krzyż widzi tak wiele piękna, że sama pragnie
w tym pięknie uczestniczyć. Jej ludzka natura przeciwstawia się, ale jej dusza
ciągnie ku Krzyżowi, ku Bogu, ku miłości, ku zjednoczeniu. To walka, ciągła
walka pomiędzy tym, co ludzkie, cielesne, słabe, a tym, co duchowe, pochodzące
od Boga. Nie myślmy, że Święci bez wahania i bez sprzeciwu ich ludzkiej natury
przyjmowali krzyż. Oni też doświadczali w sobie tej walki, też przełamywali
samych siebie, przekraczając pewną granicę, by móc przebywać z Bogiem, by móc
się z Nim jednoczyć. 
Uwielbijmy
Boga w Jego miłości na Krzyżu. Błogosławię was – W Imię Ojca i Syna, i Ducha
Świętego. Amen.
 
Adoracja Najświętszego Sakramentu  (2)
 
Jezu! Moja
Miłości! Przeczuwam sercem niezwykłą tajemnicę w Krzyżu. Sercem przeczuwam, iż
z Krzyża udzielasz mi niezwykłej łaski. Przeczuwam sercem, iż Krzyż jest
wszystkim dla mnie, dla mego życia, iż jest sensem mego istnienia. Przyciągasz
Boże, moją duszę do Krzyża. Trudno mi zrozumieć te pociągnięcia duszy, gdy tak
po ludzku najzwyczajniej po prostu boję się cierpienia. A jednak moja dusza
pragnie zbliżać się do tajemnicy Twojej, do Krzyża, by odkrywać, chociaż po
trochu, kolejne elementy tej tajemnicy. 
Moje serce,
gdy klęczy u stóp Twoich, Jezu, doświadcza miłości. Czuję wtedy bardzo
wyraźnie, że miłość wiąże się z Krzyżem, że właśnie na Krzyżu objawiasz mi
największą swoją miłość, pełnię miłości, że ją wylewasz na mnie. Serce moje
jest poruszone i pragnie też odpowiedzieć miłością taką samą. Jednak ja jestem
tylko bardzo słabym człowiekiem. Dzięki Twojej łasce budzą się we mnie takie
pragnienia, ale bardzo mocno odczuwam swoje ludzkie słabości. Moja natura lęka
się. Ty, Jezu, możesz pomóc mi przełamać we mnie to, co ludzkie, co takie
słabe, to, co powoduje, że się boję, że staję z daleka, z rezerwą patrząc na Krzyż.
Proszę, Jezu,
abyś udzielał mi swojego Ducha, który pomoże mi stawać tak jak Ty przed Ojcem
prosząc, by dopełniła się Jego wola. Chciałabym, tak jak Ty, ucałować krzyż.
Chciałbym, Jezu, tak jak Ty odpowiadać tylko miłością na wszystko. To dla mnie
niepojęte – Twoja droga krzyżowa, Twoje zachowanie na tej drodze. Tak pełen
byłeś bólu, cierpienia, doświadczałeś tyle zła od ludzi, a Twoją jedyną reakcją
była miłość. Jak musi być ważna miłość! Jak wielką musi być mocą, że nawet w
obliczu tak wielkiego zła, tak wielkiego cierpienia Ty pozostałeś Miłością. Nie
dałeś się pokonać cierpieniu, złu, ale byłeś ponad to wszystko. I choć cichy i
pokorny, to z wielką mocą pokonywałeś szatana. Wielka moc miłości objawiła się
na Golgocie! Daj mi swego Ducha, Jezu, abym mogła przyjąć Twoją miłość i też
doświadczać jej mocy w przezwyciężaniu swoich ludzkich słabości.
 
***
Moja Miłości!
Dziękuję Ci, że jesteś tutaj na Ołtarzu i że mogę być tak blisko Ciebie.
Dziękuję Ci, że Twoja bliskość dotyka mego serca i sprawia, że moje serce
otwiera się na Ciebie, na Twoją miłość. Zachwycam się pięknem Twoim, pięknem
Twojej miłości, zachwycam się Tobą. Sama jestem niczym, ale czuję w sercu Twoje
zaproszenie, by zostać przemienioną, by stać się miłością. Zapraszasz mnie,
Jezu, do Siebie i chcesz przemienić mnie w miłość. To niezwykłe! Chcesz nie
tylko uczynić mnie podobną do Siebie, Ty chcesz po prostu żyć we mnie,
przemieniając wszystko, każdą moją cząstkę w miłość, w Siebie. To niepojęte, co
chcesz czynić z duszą! Tak po ludzku wydaje mi się to niemożliwe, ale Ty
zapewniasz mnie, że w Tobie możliwe jest wszystko, że takiej przemiany
dokonywałeś wielokrotnie w swoich Świętych. Teraz my patrząc na nich widzimy
Ciebie, Twoją miłość, Twoją moc, Twoje dobro, Twój pokój. Doświadczamy tego wszystkiego
właśnie za pośrednictwem Świętych. 
Nie wiem,
Jezu, jak pragniesz to uczynić. Nie czuję się w żaden sposób ani odrobinę
bliska świętości. Dobrze widzę swoje słabości, boleśnie ich doświadczam każdego
dnia. Ale, gdy klęczę przed Tobą, gdy wpatruję się w Ciebie, w sercu rodzi się
tak wielkie pragnienie, aby przytulić się do Twojego Krzyża, abyś objął mnie
ramionami Krzyża, byś zjednoczył moje serce ze swoim i uczynił jedno. Choć nie
rozumiem tego, przecież boję się wszystkiego, to pragnę Twojego Krzyża.
Chciałabym razem z Tobą znaleźć się w ramionach Ojca, który obejmuje Ciebie
Ukrzyżowanego. Chciałabym by i moje oblicze jaśniało miłością, by i moje serce
rozlewało miłość. A Ty Jezu, otwierasz przede mną tajemnice swojej miłości.
Wystarczy, że choć trochę odpowiem na Twoje zaproszenie i wyrażę pragnienie
kochania i bycia miłością, a Ty otwierasz przede mną swoje Serce, swoje wnętrze
i dajesz zrozumienie dotyczące swojej miłości. Dziękuję Ci, Jezu!
Cudowna jest
Twoja miłość, jej wielkość, jej moc, jej siła, jej potęga tak wielka, że serce
moje truchleje przed Tobą, Boże. Nie umiem wyrazić, jaka jest Twoja miłość.
Mogę jedynie oddawać Ci cześć. Mogę jedynie trwać w uniżeniu przed Tobą. Mogę
jedynie pokornie wyznać, że wobec Ciebie jestem niczym, a wszelkie moje
rozumienie i pojmowanie miłości jest też niczym. 
- Zanurz mnie w Sobie, Miłości! 
- Obejmij mnie, Miłości! 
- Wypełnij mnie! 
- Przemień każdą cząstkę mego
ciała i mego ducha! 
- Poprowadź mnie! 
- Pragnę Ciebie!
 
***
Poprowadź mnie
Jezu w głąb swego Serca, w głąb miłości, w głąb tajemnicy miłości. Spraw, abym
żyła już tylko w Tobie, uczestnicząc w Twoim życiu, uczestnicząc w Twojej
miłości, w Dziele Zbawienia. 
Dobrze wiem,
Jezu, że jestem niczym, dobrze wiem, że nie posiadam żadnych sił. Nic nie potrafię,
ale ośmielam się prosić Ciebie o to z tego względu, że Twój Krzyż, Twoje
cierpienie daje mi tę śmiałość. Twój Krzyż pokazuje mi, że Ty dajesz mi
wszystko, że dla mnie jest Twoja miłość, dla mnie jest Twoje Serce, dla mnie są
wszystkie dary miłości Twojej. Pozostawiam, Jezu, na boku swój umysł,
inteligencję, bo na nic się teraz zdają i proszę z ufnością, niech moje serce
zostanie złączone z Twoim na zawsze. Nie chcę, Jezu, najmniejszą swoją cząstką
uczestniczyć w czymkolwiek innym niż Dzieło Zbawienia. Nie chcę oddawać czci
szatanowi, ulegając swoim słabościom. Nie chcę ranić Ciebie poprzez swój
grzech, nie chcę Ciebie zasmucać, nie chcę wywoływać Twoich łez, ale jestem tak
słaba. Moje upadki są dla mnie cierpieniem, bo wiem, że ranię Ciebie odrzucając
Twoją miłość. Nie chcę upadać! 
- Obejmij mnie ramionami swego
Krzyża! 
- Wtul mnie w swój Krzyż! 
- Ukryj mnie w swoim Sercu! 
W Tobie
wszystko jest możliwe, a więc możliwym jest również to, że od tej pory będę żyć
w Tobie i nie będę ranić Ciebie, bo nie chcę tego. Tak cudowne jest Twoje
Serce, tak cudowna jest Twoja miłość. Pragnę jej całą sobą. Pragnę Cię kochać
taką miłością, jaką Ty kochasz mnie. Wiem, że to zbytnia śmiałość z mojej
strony, może zarozumiałość, może zuchwałość, ale gdy poznaję Twoją miłość,
pragnę być taką samą miłością, jaką jesteś Ty. Wiem, że nie stać mnie na taką
miłość, ale Ty możesz uczynić mnie taką miłością. Skoro poszedłeś dla mnie na
Krzyż, to znaczy, że chcesz mi dać swoje życie, swoją miłość, że chcesz, abym i
ja żyła tak jak Ty, że chcesz, abym żyła w zjednoczeniu z Tobą. Doskonałe
zjednoczenie możliwe jest wtedy, kiedy jedna i druga strona jest tym samym, a
więc przemień mnie w Siebie!
 
***
Dziękuję Ci
Jezu za wszystko, czego dokonujesz we mnie, za wszystko, co mi dajesz i co
objawiasz. Dziękuję Ci za Twoją obecność, za to, że dajesz mi Siebie. Ten czas
u Twoich stóp jest cudowny i chciałabym go przenieść do mojej codzienności.
Więc proszę Ciebie tak jak zawsze, umocnij mnie w miłości, w pragnieniach, w
dążeniu do Ciebie swoim błogosławieństwem, abym mogła z wielką ufnością
podejmować moją codzienność, z wiarą, że jesteś przy mnie, że to wszystko, co
tutaj się dokonuje, o czym tutaj mówisz, że to wszystko realizuje się każdego
dnia we mnie. Pobłogosław nas, Jezu!
 
 Konferencja
 
Należy jeszcze raz uświadomić sobie, że
przygotowujemy się do wielkiego objawienia miłości
, że ta miłość objawia
się podczas Triduum na Krzyżu, że dokonuje wielkiego zwycięstwa, które wszystko
obejmuje, cały wszechświat. Należy uświadomić, iż dusza ma starać się
przygotować tak jak wskazuje Kościół, jednak musi czynić to w formie bardziej
wewnętrznej, a więc przygotować się na to, co jest duchowe poprzez ducha. By
zagłębić się w tajemnice miłości, trzeba samemu wejść w głąb siebie, w głąb
swojej duszy i przygotowywać się poprzez miłość, poprzez otwieranie się na
miłość, poprzez kroczenie do miłości. 
Bóg pokazuje pewien obraz – Jezus
Ukrzyżowany w ramionach Ojca
, a więc Miłość, która całą siebie oddaje Ojcu,
wypełniając Jego wolę. Jednocześnie z drugiej strony Ojciec, który miłuje
miłością doskonałą, całkowitą Syna i obejmuje w związku z tym Syna i Krzyż.
Obaj zjednoczeni w miłości i cierpieniu. Dusza nie może niczego innego się
spodziewać, ale tego samego. Nie ma to być jakimś straszeniem dusz, raczej zaproszeniem
do niebywałej miłości. By zrozumieć piękno tej miłości, by zrozumieć, jak jest
cudowną i by doświadczać takiego pragnienia zjednoczenia z tą miłością, trzeba
stawać w pokorze przed Bogiem, w wielkim uniżeniu. Trzeba prosić o łaskę, o
objawienie miłości w sercu. 
Należy starać się przyjąć to, co Bóg daje
człowiekowi; nie to, co sobie człowiek sam chce wziąć, co sobie wymyśli
jako swoją drogę, co sobie obierze jako swój krzyż, bo jest to pycha, a
jednocześnie ucieczka od tego, co Bóg daje. CZŁOWIEK MA UCZYNIĆ TO SAMO, CO
JEZUS, a więc: 
- pozwolić się wziąć Bogu Ojcu w
ramiona na swoim własnym krzyżu, na tym, który dał Bóg, 
- ofiarować się Jemu całkowicie,
przyjmując Jego wolę. 
Wtedy człowiek otrzymuje łaskę poznawania
miłości.
Poznaje się ją nie raz na zawsze, ale poznaje się po cząstce. Bóg
niejako odsłania przed człowiekiem kolejne fragmenty tej tajemnicy. A nieraz
czyni to, jakby wchodząc w głąb tej tajemnicy, a więc nie poszczególne elementy
obrazu, ale niejako bierze lupę, mikroskop i wnika w głąb tajemnicy.
Doświadczenie duszy może być różne, ale
wiadomo, że jest ono pięknym doświadczeniem, które pociąga duszę ku Bogu, które
sprawia, że dusza jeszcze bardziej chce żyć z Bogiem. Jest z Nim złączona,
związana i nie chce już od Niego się odwracać, nie chce odchodzić. Ona wręcz
prosi i błaga Boga, by nie pozwolił jej upaść, by On nie pozwolił jej na
jakikolwiek grzech, który przecież rani Go, zasmuca. 
A więc wraz z otwieraniem się na miłość,
poznawaniem miłości dokonuje się w duszy przemiana sposobu patrzenia na miłość
i przemiana relacji z Bogiem. Staje się ona relacją bliższą, głębszą. A dusza
poprzez doświadczenie i otrzymane łaski lepiej rozumie, czym jest ta miłość i w
związku z tym może lepiej odpowiadać na zaproszenie miłości. Stale postępuje
naprzód, coraz bliżej jest miłości, coraz bliżej jest doskonałości. Po trochu
upodabnia się do miłości. Małymi kroczkami przybliża się do sensu, do istoty
miłości, która objawia się podczas Triduum Paschalnego. Trzeba więc, każdego
dnia STARAĆ SIĘ OTWIERAĆ, TAK ŻYĆ, BY KAŻDY DZIEŃ ZBLIŻAŁ DO TRIDUUM, BY KAŻDY
DZIEŃ PRZEMIENIAŁ DUSZĘ, SERCE, by w końcu, gdy nadejdzie ten czas MIEĆ JAK
NAJPEŁNIEJSZE UCZESTNICTWO W TYCH WYDARZENIACH i być w samym środku, dając
swoją duszę, dając swoje serce Bogu, by zjednoczone z Nim też doświadczało
triumfu miłości. 
Na ten czas
błogosławię was – W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.
 
Zakończenie
 
Miłość Boga jest tak wielka, tak piękna i
tak wspaniała
, że gdybyśmy choć w połowie poznali tę miłość ze szczęścia
byśmy się unieśli do Nieba. Gdy mowa jest o oddaniu się Bogu, ofiarowaniu swego
życia Jezusowi, o wyrzeczeniu się samego siebie, o przyjęciu krzyża, to NIE
NALEŻY SIĘ OBAWIAĆ, LĘKAĆ, TYLKO Z WIELKĄ RADOŚCIĄ I UFNOŚCIĄ RZUCIĆ SIĘ W
RAMIONA MIŁOŚCI. Och, żebyśmy wiedzieli, jak czułym spojrzeniem Bóg otacza te
dusze, które decydują się na wypełnianie Jego woli, które z ochotą podejmują
się codziennie każdego krzyża, które pragną zjednoczenia z Jezusem na Krzyżu.
Te dusze w sposób szczególny są otoczone miłością Boga. One jednoczą się z
Krzyżem będąc wewnątrz Bożego Serca. 
Toteż starajmy się rozważać zjednoczenie z
Krzyżem
, ofiarowanie się w miłości, nigdy w osamotnieniu, ponieważ dusza,
która podejmuje krzyż jest otoczona miłością, jest szczególnie otoczona Bożą
troską. Tak jak Jezus jest w Ojcu, Jego Ofiara, Jego Krzyż jest w Ojcu,
znajduje się w łonie Ojca, tak każda dusza, która naśladuje Jezusa w Krzyżu też
znajduje się w łonie Ojca, znajduje się wewnątrz Boga. Wiem, że samo cierpienie,
trudności nie są przyjmowane z ochotą przez dusze. Człowiek doświadcza bólu,
nie pozbędzie się go. Jednak WARTO ZAUFAĆ KRZYŻOWI, WARTO ZAUFAĆ MIŁOŚCI. To,
co człowiek otrzymuje w zamian jest nieskończenie większe, nieskończenie
cudowniejsze, wspanialsze od tego, co oddaje Bogu, w czym się ofiarowuje. Ten
koszt, jaki człowiek ponosi jest niczym wobec bogactwa, w którym jest
zanurzany. Ty dajesz przysłowiowy wdowi grosz, a otrzymujesz całe królestwo. 
Nie lękajmy się podjąć krzyż, ponieważ DUSZOM,
KTÓRE ZAUFAJĄ I PODEJMUJĄ KRZYŻ BÓG DAJE NIESKOŃCZENIE WIĘCEJ, obdarza licznymi
łaskami, prowadzi. Te dusze żyją w cudownej bliskości Boga, w zjednoczeniu z
Jego Sercem. 
Błogosławię was – W Imię ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.


<-- Powrót