Rozważania

Nr. 44  To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie! (Mt 17,1-9)

Przyjrzyjmy
się dzisiaj Ewangelii
(Mt 17,1-9).
CO TEŻ TAKIEGO WYDARZYŁO SIĘ NA GÓRZE TABOR? Jakie wskazówki dla każdej duszy
płyną z tego fragmentu? JEZUS UKAZAŁ SIĘ TRZEM UCZNIOM W SWOJEJ BOSKIEJ
NATURZE. Przy Nim były dwie postacie – osoby już nie żyjące na ziemi, ale
uznawane za wielkie. Apostołowie patrząc na to, nie rozumieli, co się dzieje.
Reakcja Piotra również świadczy o tym, iż nie wiedział, co ma robić.
Zaproponował postawienie namiotów. Byli zdezorientowani, zmieszani – oto z
Jezusem dzieje się rzecz niezwykła.
Kiedy
człowiek doświadcza w swoim życiu rzeczy niezwykłych
, kiedy dotyka
go obecność Boga, również zdarza się, że zachowuje się w sposób nielogiczny.
Mówi i robi rzeczy, które nie są potrzebne, których Bóg nie oczekuje. Ale TAKIE
ZACHOWANIE ŚWIADCZY O OGROMNEJ MAŁOŚCI I SŁABOŚCI CZŁOWIEKA, O
NIEZROZUMIENIU SPRAW BOŻYCH. Dopiero, gdy Apostołowie słyszą Głos Boga, który
mówi im, Kim jest Jezus, i że mają Go słuchać, ich zachowanie staje się
właściwe – padają na twarz z drżeniem przed mocą, potęgą i majestatem;
przed Tym, którego tak do końca nie rozumieją. 
Bóg
wyraźnie mówi im, co mają czynić
– MAJĄ SŁUCHAĆ! 
  • Słuchać –
    oznacza nie tylko nastawić uszy, aby usłyszeć słowa. 
  • Słuchać – znaczy
    przyjąć sercem i tym żyć. 
Po
tym niezwykłym wydarzeniu Apostołowie są już inni. Ich serca dotknęła Boża moc.
Bóg objawił im, KIM JEST JEZUS. Jezus objawił im siebie. Byli bogatsi o to
poznanie, którego nie mieli inni. Od tego momentu nieco inaczej przebiegała
droga ich rozwoju, droga poznania Dzieła Zbawczego. Nadal nie rozumieli wielu
rzeczy, nadal byli słabi. A jednak ich serca zaczęły inaczej bić. Dusze inaczej
spostrzegały Jezusa.
Warto
dzisiaj poprosić Ducha Świętego
, aby również i nas WYPROWADZIŁ NA TĘ GÓRĘ –
by znaleźć się wraz ze wszystkimi bohaterami Ewangelii właśnie w tym miejscu, w
którym Bóg objawia siebie. Po co? Po to, aby DOŚWIADCZYĆ W SERCU, KIM JEST
JEZUS i doznać tej niezwykłej Bożej mocy; by usłyszeć to przynaglenie, ABY GO
SŁUCHAĆ. 
Usłyszeć
Głoś Boga – oznacza doświadczyć Bożego dotyku. To oznacza
przeniknięcie do głębi jestestwa obecnością Bożą. Kiedy Bóg przemawia do
człowieka, nie jest to zwykłe spotkanie – tak jak w przypadku dwóch osób.
Podczas spotkania z Bogiem – kiedy On przekazuje człowiekowi ważną wiadomość,
kiedy coś poleca – poruszenia doznaje całe wnętrze ludzkie i dusza czuje
ogromne przynaglenie, aby odpowiedzieć na Boże wezwanie; by od tej pory ŻYĆ W
ZGODZIE Z BOŻYM SŁOWEM.
Zamknijmy
teraz oczy swego ciała
, by dać się ZAPROWADZIĆ DUCHOWI ŚWIĘTEMU NA GÓRĘ
PRZEMIENIENIA.
Starajmy się zobaczyć to wzniesienie, roślinność, krzewy i drzewa. Ta Góra nie
jest skalista. Jest, można by rzec, przyjazna. I na tej Górze starajmy się
zobaczyć Jezusa i trzech Apostołów. Podejdźmy do nich, aby mogli być razem z
nimi. Starajmy się poczuć to miejsce – lekki powiew wiatru, promienie
słoneczne, które dotykają i grzeją, zapach drzew, krzewów, traw. Rozejrzyjmy
się wokoło. Apostołowie są już zmęczeni – szli przecież na tę Górę dość długo.
Ale Jezus nie odpoczywa. Staje przed swymi uczniami. Staje również przed nami.
Apostołowie siedzą – tam, gdzie kto może. A Jezus patrzy na nich i nas, i bardzo
delikatnie uśmiecha się. On wie, co się za chwilę wydarzy. I rozpoczyna się to
niezwykłe wydarzenie. Twarz Jezusa – tak piękna i pełna miłości – zaczyna
jeszcze bardziej pięknieć i wyrażać miłość. Zaczyna jaśnieć. Jego szaty również
zmieniają wygląd. Zaczynają świecić. Od całej Postaci bije niezwykły blask. Ale
nie jest to światło, które znamy – to sztuczne, czy to słoneczne. Jest to
zupełnie inne światło. Apostołowie patrzą zadziwieni. Obok pojawiają się dwie
postacie, które rozpoczynają rozmowę z Jezusem. A Jego Postać jaśnieje coraz
bardziej – tak bardzo, że powoli w tej jasności znika, bowiem oko ludzkie nie
jest w stanie rozróżniać już kształtów. Piotr – zdezorientowany – woła do
Jezusa, że postawi trzy namioty. Wtedy jasność zakrywa już całkowicie postacie
i zaczyna otaczać ich obłok. Apostołowie nie rozumieją, co się dzieje. Są
przestraszeni. A z tego obłoku słyszą Głos Boga Ojca. Ten Głos i wiadomość,
którą głosi, przenika Apostołów, wnika w głąb ich dusz. A Bóg zapewnia: To jest mój Syn umiłowany. Wskazuje na
Jezusa: To jest mój Syn. I mówi: Jego słuchajcie. TO  POLECENIE BOŻE WYBRZMIEWA WE WNĘTRZU
APOSTOŁÓW, W ICH SERCACH I DUSZACH,  Z
TAKĄ SIŁĄ, ŻE PADAJĄ NA ZIEMIĘ, NA TWARZ PRZED BOGIEM. Doświadczają w niezwykły
sposób obecności Boga. I to doświadczenie Jego mocy w wypowiadanych słowach
każe im pochylić się do samej ziemi i oddać pokłon Bogu. Nadal nie rozumieją,
co takiego się dokonuje. 
Kiedy
Bóg objawia człowiekowi siebie
, ten doznaje przerażenia wobec Jego potęgi i majestatu. Dopiero wtedy
widzi, kim jest wobec Boga, jak bardzo jest maleńkim i właściwie nic nie
znaczy. WIELKOŚĆ BOGA SPRAWIA, ŻE JESZCZE BARDZIEJ DRŻY PRZED JEGO MAJESTATEM.
Apostołowie również drżą, są oszołomieni, zszokowani. Różne mieli wcześniej
myśli dotyczące Jezusa. Domyślali się, Kim jest. Ale dopiero teraz, gdy Jezus
przemienił się na ich oczach, kiedy Głos Boga objawił im, Kim On jest i
rozjaśnił ich serca – dopiero teraz zdają sobie sprawę, przed Kim klęczą; z Kim
przez ten cały czas przebywali. NIE ŚMIĄ PODNIEŚĆ WZROKU. 
Również
i my oddajmy cześć Bogu
poprzez schylenie się w swoich sercach do samej ziemi,
poprzez przyjęcie takiej postawy wewnętrznej. 
  • Starajmy się
    uczestniczyć w tym uniżeniu Apostołów i w ich doświadczeniu Boga. 
  • Niech to dokona
    się i w nas – niech zajaśnieje w nas Oblicze Jezusa. 
  • Niech On
    przemienia się w naszych duszach, ukazując swoją Boską naturę. 
  • Niech w nas to
    przemienienie tak zajaśnieje, że w tej jasności już nic nie będziemy widzieć. 
  • I otwórzmy uszy,
    aby usłyszeć Głos Boży. A Bóg mówi: To
    jest mój Syn umiłowany. Pokazuje nam Jezusa – to jest Jego umiłowany Syn! 
BYĆ
UMIŁOWANYM SYNEM BOGA – TO COŚ NIEZWYKŁEGO. A Ten umiłowany Syn przychodzi do
nas każdego dnia! I Bóg mówi: Jego
słuchajcie. POCZUJMY W SOBIE TEN NAKAZ, TO POUCZENIE, TO PRZYNAGLENIE: SŁUCHAJCIE MEGO SYNA!
Po
chwili zniknęło wszystko, co było tak niezwykłe i Jezus znowu w swojej ludzkiej
Postaci stał przed Apostołami. Musiał ich dotknąć, powiedzieć do nich
kilka uspokajających słów, aby spojrzeli na Niego i już się nie bali. CAŁY CZAS
TRWALI JESZCZE W ZACHWYCIE, UNIŻENIU I DRŻENIU. Powoli dochodzą do siebie. Ale
nie są w stanie nic mówić. Stoją przecież przed Synem Boga. TERAZ JUŻ WIEDZĄ, Z
KIM ŻYJĄ OD PEWNEGO CZASU. Ten Jezus – wydawać by się mogło, taki zwykły
człowiek, który z nimi je rozmawia – jest Bogiem. 
  • Ten Jezus, który codziennie przychodzi na ołtarz,
    abyś ty mógł Go przyjąć do swojego serca – JEST BOGIEM. 
  • Ten Jezus, który wisi na Krzyżu – jest umiłowanym
    SYNEM BOŻYM. 
  • I Jego należy słuchać. 
Wszystkie
wskazania Jezusa
, każde Jego Słowo pouczenia znajdujące się w Ewangelii, jest
Słowem Świętego i każde tak należy traktować. 
-
Każde należy przyjąć do swojego serca i z wielką czcią realizować w swoim życiu
– z wielką czcią, z wielkim szacunkiem i z uwielbieniem. 
-
Należy klękać przed Ukrzyżowanym, przed Jezusem objawiającym się w Eucharystii,
w Ewangelii, w Jego Słowie – by za każdym razem pokornie pochylić głowę,
otworzyć oczy, uszy duszy i spotkać się z Bogiem; by Go usłyszeć,
doświadczyć, poczuć, doznać poruszenia serca. 
-
Teraz szczególnie trzeba przyjmować wszystko, co Jezus mówi o swojej Męce, i co
dzieje się z Nim podczas Męki. Bo przecież sam Bóg przyszedł na ziemię i
zgodził się na Krzyż dla każdego z nas.
Apostołowie
doznali przemiany
.
SCHODZILI Z GÓRY JUŻ ZUPEŁNIE INNI. 
  • Czy i my
    zejdziemy z tej Góry inni? 
  • Czy na tyle
    otworzyliśmy swoje serca, aby Słowa Boga poruszyły je i przemieniły? 
JEZUS
PRZYGOTOWYWAŁ APOSTOŁÓW DO ICH MISJI. NAS RÓWNIEŻ PRZYGOTOWUJE. 
  • Czy otworzyliśmy
    serca, aby mógł to czynić? 
Pozostańmy jeszcze chwilę na tej Górze.
Pobądźmy jeszcze w tej atmosferze, przywołajmy w pamięci raz jeszcze te chwile.
A gdy zejdziemy już z tej Góry, miejmy świadomość, z Kim spotykamy się
każdego dnia w Eucharystii i przed Kim klęczymy, adorując Krzyż; czyje Słowo
czytamy, biorąc do Reki Ewangelię.
Połóżmy
swoje serca na ołtarzu, aby Bóg mógł je przemienić.
 
Modlitwa
 
Jezu mój! Pragnę klęczeć przed Tobą i
oddawać Ci cześć. Pragnę uznać w Tobie mego Boga, mego Króla; Tego, który
stworzył cały świat, powołał moją duszę do istnienia i dał jej życie wieczne.
Pragnę, Jezu, oczami duszy zobaczyć Ciebie jako Syna Bożego. Chcę ujrzeć w Tobie
tę niezwykłą Boskość. Daj przenikliwość moim oczom, abym patrząc na Hostię, nie
widział tylko tego, co zewnętrzne – opłatka, ale by moje spojrzenie przenikało
w głąb i bym zobaczył Boga. Pomóż moim oczom, pomóż memu sercu. Spraw, aby i w
nim dokonało się to przemienienie; by zadziwiło się Tobą – Bogiem; by na dźwięk
słowa Jezus upadało i oddawało Ci
pokłon, uznając w Tobie Króla; aby drżało przed Tobą – Bogiem wielkim, potężnym.
Proszę, Jezu, niech we mnie dokona się Twoje Przemienienie.
Składam u stóp Twoich, Jezu, całą moją
słabość. Składam wszelki brak umiejętności do wszystkiego. Składam moją
skłonność do złego. Składam moją niecierpliwość, jakże często niechęć do modlitwy,
moje milczenie na modlitwie. Składam, Jezu, mój brak zrozumienia spraw Twoich.
Składam moją głuchotę na Twoje Słowo, ślepotę na Twą obecność. Składam całego
siebie. Nie czuję się zupełnie na siłach, aby podejmować cokolwiek, a już na
pewno nie Dzieło, które Ty przeprowadzasz przez nasze serca. Składam u stóp
Twoich wszystkie relacje z ludźmi – jakże czasami są trudne. Składam Ci moje
życie, moje zdrowie i siły fizyczne, bo tych najbardziej mi brakuje. Proszę,
włącz mnie całego w to Przemienienie, przemień wszystko. Proszę, Jezu!
Ty, Jezu, jesteś moją mocą. Ty dajesz mi
siły. Ty obdarzasz mądrością, udzielasz zrozumienia wszystkiego. Ty sprawiasz,
że pracuję, wykonuję swoje obowiązki. Ty możesz sprawić też, że wszystko będę
czynić z miłości do Ciebie, i że wszystko czynić będę z miłością, dając
świadectwo o Tobie. Nie chcę niczego innego. Chciałbym po prostu kochać – żyjąc
tym zwykłym życiem, podejmując każdego dnia swoje obowiązki. Proszę, Jezu,
dotknij mojego serca tak, bym wierzył, że Ty przemieniasz mnie, dajesz miłość;
jesteś tą Miłością we mnie. Ty we mnie kochasz; wszystko, co czynię przepojone
jest Twoją miłością – dlatego, że Tobie oddałem serce, całego siebie. Umocnij
mnie, Jezu, w tej wierze i ufności, w tym trwaniu w Tobie i kochaniu w
codzienności. 
Pobłogosław mnie, Jezu.
 
Refleksja
 
  • Otwartość na Boga, 
  • na Jego obecność, pouczenia, 
  • prostota w przyjmowaniu tej duchowej rzeczywistości
    i miłość – 
TO GWARANCJA ŻYCIA DUSZY WEWNĄTRZ BOGA, ŻYCIA
W ZJEDNOCZENIU Z NIM. 
Można
usłyszeć bardzo wiele pouczeń, można przeczytać wiele mądrych ksiąg, ale nie
żyć w zjednoczeniu. Dużo jest osób, które stale czytają i pochłaniają coraz to
nowe książki i mylą to z życiem duszy. Trwają w złudzeniu, myśląc, że to jest
ich życie. 
My starajmy się
o PROSTOTĘ, OTWARTOŚĆ i MIŁOŚĆ. Nie szukajmy w wielu miejscach. MAMY
OBRANĄ JEDNĄ DROGĘ I NIĄ IDŹMY. Tutaj mamy: 
- spójność
kolejnych pouczeń. 
-
Ta sama droga stale jest pogłębiana. 
I na tej
drodze starajmy się o otwartość, prostotę i miłość.
Niech Bóg
przemienia nas.
Niech
spotkanie z Nim za każdym razem przemienia nasze dusze.
Każda Eucharystia
niech będzie Górą Tabor. Pozwólmy Bogu na to.

            Błogosławię was. W Imię Ojca i Syna
i Ducha Świętego.

 
Konferencja: 
Należy patrzeć
na drugą osobę poprzez pryzmat obecności Boga w niej
 
Jesteśmy
wszyscy dziećmi Boga.

ON MIESZKA W KAŻDYM Z NAS. Wiemy o tym, iż należy patrzeć na drugą osobę jako
na tę, która jest dzieckiem Boga, i w której mieszka Bóg. O tym czytamy w
Piśmie Świętym, o tym naucza Kościół. NALEŻY PATRZEĆ NA DRUGĄ OSOBĘ POPRZEZ
PRYZMAT OBECNOŚCI BOGA W NIEJ. A jednak trudno jest to czynić i tak na co dzień
się o tym zapomina. 
Gdy
Bóg powołuje dusze do jakiegoś dzieła
, do bliższej relacji z Nim, oczekuje
miłości.
Ta miłość ma przejawiać się zarówno W STOSUNKU DO BOGA, jak i DO BLIŹNIEGO.
Jednak trudno jest kochać bliźniego. Człowiek jest słaby. Wydaje się mu, ze
łatwiej jest kochać Boga, gdyż On jest doskonały, idealny, święty. Z bliźnim
bywa różnie. 
  • Takim
    sprawdzianem relacji duszy do Boga jest jej stosunek do drugiego człowieka. 
  • Sprawdzianem, na
    ile rzeczywiście człowiek:
-
kocha Boga, 
-
wierzy w Niego 
-
i słucha Go, 
jest
miłość do bliźniego. Dlatego dzisiaj zwróćmy na to naszą uwagę. 
Ponieważ
trudno jest kochać bliźniego
– bo widzi jego różne słabości, bo jest
inny od nas – 
  • należy ciągle
    uświadamiać sobie, kim jest ta druga osoba; 
  • pamiętać, że
    jest dzieckiem Boga i mieszka w niej Bóg. 
  • I ze względu na
    Boga trzeba ją kochać. 
Miłość nie musi oznaczać uczuciowego
zaangażowania. 
  • To raczej
    dążenie do czynienia dobra względem drugiej osoby – chcę dobra dla niej. 
  • Ta miłość – to
    staranie się o to, by nie wypowiadać słów, które mogłyby zranić, ale tylko
    takie, które będą budować przestrzeń miłości, pocieszać, stwarzać dobro. 
  • Miłość do
    bliźniego oznacza, iż pomimo wszystko – może niezbyt dobrych dotychczasowych
    wzajemnych relacji – wychodzę do drugiego z miłością. Przebaczam, to co było;
    przechodzę ponad jego słabościami czy przyzwyczajeniami, które mnie drażnią,
    denerwują, nie podobają mi się i postępuję tak, jakbym pierwszy raz spotkał tę
    osobę, nie mając tych złych doświadczeń. Patrzę na nią jak gdyby czystymi
    oczami, nieskażonym wzrokiem jako na tę, która jest dzieckiem Boga, i w której
    mieszka Bóg. 
  • Ze względu na
    miłość do Boga chcę dobra dla niej i postępuję z miłością względem niej. 
We
wspólnocie bardzo ważne są te wzajemne relacje
. One świadczą o
tym, JAKA JEST WSPÓLNOTA. W zależności od tego, na czym buduje się te relacje, WSPÓLNOTA
BĘDZIE TRWAŁA ALBO NIE PRZETRWA PRÓBY CZASU. W tych relacjach miłości nie może
być przesady. 
Chodzi
o prostotę
, zwyczajne zachowania – ale kierowane miłością, która ma być
w moim sercu i w sercu drugiej osoby. Poprzez tę miłość chcemy się
kontaktować ze sobą. 
Na
ile osoby, które są w większej mierze odpowiedzialne
za wspólnotę, żyją w
relacji miłości między sobą, na tyle cała wspólnota żyje tą miłością. Jest
powiedzenie, że PRZYKŁAD IDZIE Z GÓRY. I coś w tym jest. 
DLATEGO TERAZ, W TYM CZASIE WIELKIEGO
POSTU, GDY STARAMY SIĘ JESZCZE BARDZIEJ OTWIERAĆ NA JEZUSA UKRZYŻOWANEGO,
POZNAWAĆ TĘ UKRZYŻOWANĄ MIŁOŚĆ I ODPOWIADAĆ NA NIĄ SWOJĄ MIŁOŚCIĄ, TYM BARDZIEJ
NIE MOŻNA ODDZIELIĆ TEJ MIŁOŚCI DO BOGA OD MIŁOŚCI DO CZŁOWIEKA. Inaczej będzie
wielkie zakłamanie pomiędzy tym, jak zachowuję się na modlitwie, a jaką
stwarzam przestrzeń pomiędzy sobą a drugą osobą we wspólnocie. To będzie wręcz schizofrenia. 
Z
Krzyża i z tej miłości objawiającej się w nim można czerpać ogromne siły
do tego, by
później w relacji z drugą osobą kochać, przebaczać, przechodzić ponad czymś, co
nam w kimś nie odpowiada. Im bardziej autentyczne, głębokie i świadome jest
spotkanie z Bogiem, tym większa łaska i moc, by zbudować relacje miłości z
drugim człowiekiem. Jednocześnie, mając już tę świadomość budowania relacji z innymi
na bazie miłości, nasze starania w tym kierunku procentują miłością do Boga.
Jedno z drugim jest powiązane. 
Dlatego
starajmy się zwrócić uwagę na wzajemne relacje
– w tej Wspólnocie,
jaką stanowimy, ale jednocześnie z członkami całej Wspólnoty. Każdy z nas jest
inny i każdy ma inny sposób bycia i zachowania. Ta różnorodność, z jednej
strony, jest bogactwem. Z drugiej jednak – czasem stanowi trudność do
zaakceptowania czyjejś inności. Różnimy się temperamentami i pewne cechy
drugiego mogą nam nie odpowiadać. DLATEGO CZERPMY JAK NAJWIĘCEJ MIŁOŚCI Z
KRZYŻA, by potem – mając w sercu tę miłość i świadomość, iż na jej bazie mamy
budować wzajemne relacje –  idąc do
drugiego człowieka, mamy: 
-
pamiętać o miłości, 
-
zwracać uwagę  na swoje słowo, gest,
postawę. 
-
Starajmy się być czujnymi w intencjach i oczyszczać je. 
Gdy
zbadamy swoje serce
, przyjrzymy się swym zachowaniom i słowom, które
wypowiadaliśmy, wtedy zdamy sobie sprawę, że często choć coś wydawało się
neutralne, czynione było z intencją niezbyt dobrą. Nie chodzi tutaj o to, że
ktoś chce czegoś złego dla drugiej osoby. Intencja, w której człowiek myśli o
sobie i ze względu na siebie podejmuje jakieś działania – nawet, jeśli wydaje
się, ze nie czynią nikomu niczego złego – jest kierowana egoizmem, pychą i nie
pozostaje bez echa w świecie duchowym. NAMNAŻA SIĘ ZŁO, BO MY TO ZŁO W JAKIEJŚ
FORMIE CZYNIMY. Na zewnątrz można nie powiedzieć ani słowa, zachowywać się „w
porządku”, ale myśli czy intencje mogą być inne. 
A
w świecie ducha szatan wykorzystuje te intencje i staje się mocniejszy
. Dla nas coś
wydaje się drobnostką, czymś mało ważnym, niezauważalnym przez innych, a jednak
jest to UMOCNIENIE ZŁA. Może się wydawać, że mówimy o sprawach mało istotnych,
że nie jest to wielkie zło popełniane przez nas. O wiele większym wydaje się na
przykład jakaś kradzież czy nawet słowa – ale takie, które ranią. A intencja
czy myśl, która nawet nie ujrzała światła dziennego? 
Jednak
trzeba mieć świadomość
, ŻE DUSZE, KTÓRE BÓG SOBIE WYBRAŁ, SĄ INACZEJ
SPOSTRZEGANE W ŚWIECIE DUCHOWYM. One nie popełniają takich grzechów, jakich
dopuszczają się inni. Nie popełniają grzechów ciężkich. ALE SZATAN JEST
SZCZEGÓLNIE NASTAWIONY, BY TE DUSZE Z ICH DROGI SPROWADZIĆ. I właśnie to, 
-
co one czynią, wykorzystuje ku złemu. 
-
To, co czynią dusze wybrane, ma ogromne znaczenie w oczach Boga i w świecie
ducha. 
I
NIE MOŻNA JAK GDYBY PORÓWNYWAĆ GRZECHÓW ZWYKŁEGO, PRZECIĘTNEGO KATOLIKA Z
GRZECHAMI DUSZY FORMOWANEJ PRZEZ BOGA I PRZYGOTOWYWANEJ DO WYPEŁNIENIA
JAKIEGOŚ SPECJALNEGO ZADANIA. Nie można myśleć, iż moja niezbyt czysta myśl i
poważny grzech kogoś innego nie mają porównania – tam jest grzesznik, a tu prawie
święty. Niestety, tak nie jest. 
Bóg
większą uwagę zwraca na to, co dzieje się w duszy wybranej.
Oczekuje CZYSTOŚCI
KRYSZTAŁU, CZYSTOŚCI ŹRÓDLANEJ, by dusza mogła wypełnić Boże zadanie. Nie
wypełni go dobrze, jeśli skażona będzie licznymi słabościami. Dusza ma więc
starać się o czystość we wszystkim – również w myślach i intencjach.
Wracając
do relacji we wspólnocie
– mamy starać się O MIŁOŚĆ W KAŻDYM CALU, WE
WSZYSTKIM, CO NAS STANOWI. Gdy zaczniemy od swojego wnętrza, zrozumiemy, że z
tego, co jest w środku, wychodzi to, co później przejawia się na zewnątrz –
niewłaściwe słowo, zachowanie… Jeśli zadba się o to, by wnętrze było czyste –
wszelkie myśli, intencje, pragnienia – wtedy i relacje staną czyste, nieskażone
słabościami. Wtedy będzie można rzeczywiście budować relacje miłości. Kiedy
dusza rzeczywiście zagłębia się w siebie, otrzymując łaskę od Boga – bo do tego
potrzeba łaski – zaczyna widzieć i rozumieć prawdę o tym, co jest w jej
wnętrzu. Wtedy – cokolwiek zauważy w danym momencie – od razu ma uciekać się do
Boga z prośbą, by ją chronił i pomógł nie ulegać złu; by zabierał wszystko.
Dusza nie jest w stanie sama zwalczyć tych złych intencji, myśli, uczuć,
powstrzymać chęci wypowiedzenia słów bez miłości. Potrzebuje do tego Boga. Gdy
więc dostrzeże, że rodzi się w niej jakieś zło, od razu ma się uciekać do Boga,
by On w niej to pokonał.
W
czasie Wielkiego Postu
, gdy staramy się trwać pod Krzyżem, to właśnie Krzyż i obmycie
Krwią Jezusa daje duszy siłę do pracy nad swoimi słabościami i do otwierania
się na miłość Bożą, która przez nas będzie kochać innych. Zatem im więcej
adorujemy Jezusa Ukrzyżowanego – niekoniecznie na klęcząco, im bardziej staramy
się z Nim jednoczyć podczas swoich obowiązków, tym więcej siły czerpiemy do
tego, by w chwilach trudnych, w chwilach pokus, znowu uciec się do Niego.
Ta więź duszy z Jezusem Ukrzyżowanym staje się coraz mocniejsza. A wtedy
łatwiej budować relacje miłości z innymi – ze względu na miłość do Boga, od
Niego otrzymując wszystko.
Od
dzisiaj zwracajmy więc uwagę na relacje miłości z drugą osobą – na bazie
miłości Bożej.

Ze względu na nasze powołanie do Dzieła Zbawczego, miejmy świadomość, iż to, co
w przypadku innej duszy będzie w oczach Boga mniej istotne, jeśli dotyczy
nas, jest dla Niego bardzo ważne. Od nas Bóg wymaga więcej.
Na tej drodze powołania błogosławię was. W Imię Ojca i
Syna i Duch Świętego.


<-- Powrót