Rozważania

Nr. 58  Wielki Poniedziałek – namaszczenie w Betanii (J 12,1-11)

Rozpoczął się już najważniejszy czas oczekiwania – najgorętszy czas,
szczególnie trudny dla Jezusa. Do tego oczekiwania wraz z Jezusem zaproszona
jest każda dusza najmniejsza: 
- każda dusza, która miłuje Jezusa, 
- która pragnie żyć blisko
Jezusa, 
- która pragnie żyć w
zjednoczeniu. 
Zaproszona jest każda dusza,
która chciałaby coś dać Jezusowi z siebie, w jakiś sposób wesprzeć Go. Nie musi
wiedzieć jak to czynić. Ważne, by W DUSZY BYŁO PRAGNIENIE JEZUSA, bycia razem z
Nim.
Jeśli w sercu jest miłość, to miłość
podpowiada duszy, co ma czynić. Miłość niejako nastraja duszę do tego, w
jaki sposób zachować się, jaką przyjąć postawę.
CZAS WIELKIEGO
TYGODNIA POWINIEN BYĆ PRZEPOJONY MIŁOŚCIĄ, otwieraniem się serca na obecność
Boga. Cały człowiek powinien być nastawiony na Jezusa, na Jego samotność, Jego
cierpienie, Jego oczekiwanie na Mękę. W tym czasie człowiek powinien wykonać
swoje najważniejsze obowiązki, zadania, ale resztę czasu POWINIEN POŚWIĘCIĆ
JEZUSOWI. Każda myśl skierowana do Jezusa POWINNA BYĆ PEŁNA MIŁOŚCI, czułości,
troski. Człowiek nie jest w stanie zmniejszyć cierpienia Jezusa, zmniejszyć
Jego Krzyż. Natomiast zadaniem duszy jest: 
- otoczyć Jezusa miłością, 
- otwierać się na to, co dzieje
się w Sercu Jezusa, by starać się współczuć, starać się współodczuwać. 
Gdy dusza stara się rozumieć, co
się dzieje w Sercu Jezusa
, wtedy w duszy wzrasta miłość. Jest ona balsamem na
poranione, zasmucone Serce Jezusa. 
Przepiękny obraz pokazuje dzisiaj Ewangelia (J 12,1-11). Zatrzymamy się na chwilę przy tym obrazie. Jezus jest w
domu swoich przyjaciół. Zwróćmy szczególnie uwagę na dwie osoby: Jezusa i
Marię. Dzieje się dużo różnych rzeczy wokół Jezusa. Wiele dzieje się w umysłach
ludzkich, dzieje się wiele w sercach. Jest dużo słów, dużo emocji. A jednak
najważniejsze w dzisiejszej Ewangelii jest to, co czyni Maria, choć wydawać by
się mogło, że nie czyni nic wielkiego. Gdyby ktoś oczekiwał jakiegoś wielkiego
czynu heroicznego, pełnego męstwa, to się zawiedzie. W zachowaniu Marii nie ma
żadnego bohaterstwa, nie ma jakiejś walecznej postawy, w której ona okazałaby
swoją miłość, stając chociażby po stronie Jezusa w obronie, wygłaszając jakąś
przemowę, tłumacząc faryzeuszom ich błędne myślenie. Jej zachowanie jest bardzo
ciche i pokorne. Całym swoim zachowaniem wyraża miłość. Każdy gest, każde
spojrzenie, wszystko jest miłością. Ta miłość otula Jezusa. Ona jest u Jego
stóp. Nie jest na poziomie Jego wzroku – nie stoi przy Nim, nie siedzi przy
Nim, a więc jak gdyby nie ma jej w tym pomieszczeniu. Wszystkie inne osoby są
mniej więcej na poziomie Jezusa, jeśli chodzi o usadowienie, bo to one prowadzą
rozmowę. A Marii jak gdyby nie ma. A jednak to woń jej miłości rozprzestrzenia
się na całe pomieszczenie. To jej miłość zwraca uwagę. To ona dotyka Serca
Jezusa i ona jest Jego pocieszeniem. W przepięknym geście namaszczenia stóp
Jezusa drogim olejkiem, w przepięknym geście wycierania stóp własnymi włosami
ukazuje swoje uniżenie w stosunku do Jezusa, poddanie, uznanie Go za kogoś
Najważniejszego, za Pana, za Władcę, za Miłość. Ona dotyka Jego stóp z wielką
czcią, z wielką miłością, z wielką czułością. A jest to czysta miłość,
prawdziwa wdzięczność za okazane przez Niego miłosierdzie, za Jego miłość w
stosunku do niej.
Gdybyśmy mieli możliwość wejścia w głąb
serca Marii
, doznalibyśmy zadziwienia jej piękną miłością w stosunku do
Jezusa. Są osoby, które myślą z pogardą o Marii. Nie biorą jednak pod uwagę
tego, że miłość Jezusa całkowicie przemieniła jej serce. Uczyniła to serce
nowym. Jego miłość uczyniła jej serce świętym. Jej dusza stała się czysta. Jej
sposób myślenia, pojmowania, sposób patrzenia, jej miłość – wszystko zostało
oczyszczone i przemienione mocą miłości Jezusa. A więc jest nowym człowiekiem.
W jej sercu jest niezmierna wdzięczność do Jezusa, który jako jedyny okazał jej
taką miłość, choć ona sama sobą pogardzała, nie mówiąc już o otoczeniu. To, co
ona sama o sobie myślała, jak siebie traktowała, było straszne. Nie miała do
siebie żadnego szacunku i inni też go jej nie okazywali. Jezus ją szanował,
Jezus potraktował ją inaczej, Jezus jej przebaczył. Podniósł znowu ją do
godności człowieka; nie przedmiotu, ale człowieka.
Maria przez cały czas tej sceny jest u stóp
Jezusa
. W całym pomieszczeniu roznosi się piękny zapach olejku nardowego.
To zapach miłości. Jej miłość – choć nie wypowiada ona żadnego słowa – wypełnia
pomieszczenie. Jej miłość otula Jezusa. Jej miłość łagodzi wszystko, czego
Jezus doświadcza od ludzi.
Jezus zna myśli ludzkie, uczucia, zamiary.
I to wszystko w Niego uderza, dotyka Jego Serca. To wszystko jest bardzo
agresywne ze strony faryzeuszy, uczonych w Piśmie. Jezus doznaje agresji. Ale w
momencie, kiedy Maria wylewa olejek na Jego stopy, kiedy wyciera swoimi
włosami, kiedy całuje Jego stopy, kiedy zalewa łzami, kiedy z pieszczotą dotyka
Jego stóp, Serce Jezusa jest otulane miłością, niczym balsamem. Te wszystkie
agresywne zranienia, dotknięcia, to wszystko, co jest nienawiścią skierowaną do
Jezusa, zostaje łagodzone miłością Marii. Jezus zaznaje pokoju dzięki tej miłości.
To nie znaczy, że zmienia się Jego stosunek do Męki, że teraz już o niej nie
myśli. On obraz Męki ma cały czas przed sobą, obraz tych Dni, które za chwilę
nadejdą. Wszystko dobrze wie, jak się potoczy. Zna każdą chwilę, każdą minutę
kolejnych dni. Dobrze wie, co się dzieje w sercach tych, którzy knują teraz
zdradę, którzy knują zabójstwo. Ale ta miłość, która jest przy Nim, tak cicha,
tak niezauważalna, ta miłość wszystko łagodzi. Czyni pokój w Jego Sercu,
pocieszenie. Jezus doświadcza miłości. Ma siły do przeżywania kolejnych dni. To
czyni miłość. 
Maria nie dokonuje wielkiego czynu. Nie
staje żywą fizyczną tarczą w obronie Jezusa. Nie załatwia niczego, chociażby
adwokatów, którzy by bronili Jezusa. Nie wykupuje wolności Jezusowi. Nie czyni
nic wydawałoby się wielkiego, nic zauważalnego. ONA JEST U STÓP JEZUSA – POKORNA,
CICHA.
W tym tygodniu będzie wiele krzątaniny,
wiele spraw do załatwienia.
Jezus też będzie przeżywał różne chwile. Dobrze
byłoby, aby dusze przez Boga wybrane przyjęły właśnie taką pozycję Marii. W
wirze różnych obowiązków, spraw dobrze byłoby w swoim sercu: 
- zatopić się w miłości, 
- być cały czas u stóp Jezusa, 
- wylewać miłość swoją na Jego
stopy, 
- patrzeć na Niego z miłością, 
- korzyć się przed Nim w wielkiej
wdzięczności za Jego miłość, jaką ukazuje nieustannie każdej duszy, 
- czynić tak, aby woń miłości –
tak jak woń olejku nardowego – otulała Jezusa, otaczała Go, chroniąc Jego Serce
przed złem, przed nienawiścią, przed agresją; 
- chronić Go przed całą tą
krzątaniną, zabieganiem, przed wszystkimi sprawami, które trzeba niby załatwić. 
Pamiętajmy, że w naszych sercach mieszka
Jezus.
Tam W SERCU POWINNA BYĆ OAZA MIŁOŚCI, w której Jezus będzie cały
czas zanurzony, a z którym my cały czas będziemy przebywać chroniąc Go przed
nienawiścią, tuląc Jego Serce. W Ten sposób Jezus i my będziemy przygotowywać
się do Triduum. Nie ma innego przygotowania, bo cóż może zrobić najmniejsza
dusza? 
Co mogła zrobić Maria? Powiemy: miała
pieniądze, mogła załatwić adwokatów, załatwić ochronę, żołnierzy, wywieźć
Jezusa gdzieś. Jezus po to przyszedł, aby zbawić. A więc przyszedł, aby wziąć
Krzyż i aby potem na nim zawisnąć. Nie potrzebuje, więc takiej obrony.
Natomiast On oczekuje: 
- uczestnictwa dusz w Jego
Dziele, 
- uczestnictwa dusz, które
otworzą się na miłość. 
Nie będą brały Jego Krzyża, ONE
BĘDĄ TYLKO KOCHAĆ, ale to będzie aż, a nie tylko. 
By dobrze przygotować się do Świąt
potrzebna jest miłość, a nie szczotka, ścierka i płyny czyszczące.
Do
przygotowania do Świąt nie potrzeba wiele i stół może być skromnie zastawiony,
bo NAJWAŻNIEJSZYM GOŚCIEM, NAJWAŻNIEJSZĄ OSOBĄ I POKARMEM BĘDZIE JEZUS. Nie
potrzeba ani nikogo innego, ani niczego. Jeśli dusza przyjmie Jezusa
Zmartwychwstałego, jeżeli On zmartwychwstanie w niej, nie potrzebuje już
niczego, bo JEZUS będzie: 
- jej ŻYCIEM, 
- jej POKARMEM, 
- jej ISTNIENIEM, 
- jej KRÓLEM, 
- jej SZCZĘŚCIEM, 
- WSZYSTKIM. 
Złóżmy swoje serca na Ołtarzu, prosząc
o pełne zrozumienie, w jaki sposób mamy przygotować się do Świąt, o pełne
zrozumienie w swoim sercu i o siły, by podjąć właśnie w ten sposób
przygotowania. 
 
Modlitwa
 
Jak dobrze
jest, Jezu, być u Twoich stóp! Jak dobrze, że jesteś, Jezu! Pragnę dzisiaj, tak
jak św. Maria Magdalena być przy Tobie, by wyrażać swoją miłość i wdzięczność.
Zobacz, Jezu, że nawet można porównać: Ty jesteś na Ołtarzu, tak jak i w tej
scenie z Ewangelii siedziałeś, a Maria Magdalena była u Twoich stóp bardzo
niziutko. Ja też, Jezu, chcę być tak bardzo nisko, by dotykać Twoich stóp.
Pozwól mi, Jezu, Będę wylewać swoją miłość na Ciebie. Będę całować Twoje stopy.
Już niedługo będą strasznie poranione. Ale już teraz, Jezu, całuję Twoje stopy,
przygotowując je na Mękę. Pragnę, Jezu, aby moja miłość otuliła Ciebie całego,
aby objęła Twoje Serce. Chcę, abyś zaznał ukojenia, pokoju, pocieszenia. Wiem,
że niewiele mogę zrobić. Nie posiadam żadnej mądrości, aby się wykłócać o
Ciebie, nie posiadam też żadnej siły, aby Ciebie bronić. Ale Maria Magdalena
pokazuje mi dzisiaj, co może czynić dusza maleńka – być u Twoich stóp,
namaszczać Ciebie miłością. 
Niech woń mojej miłości dotrze do
Ciebie i niech będzie dla Ciebie radością! 
Niech pocieszy Twoje zasmucone
Serce! 
Niech umocni Ciebie w oczekiwaniu
na najważniejsze Dni! 
Kocham Ciebie, Jezu! 
 
***
Jezu!
Zapraszasz moją duszę do trwania przy Tobie, do niezwykłego uczestniczenia w
Twoim cierpieniu. Budzisz we mnie pragnienie, aby być tak blisko, aby
nieustannie adorować Ciebie. A jednocześnie, Jezu, pozostawiasz mnie samą
sobie. Stale upadam, stale zapominam, stale zajmuję się czymś innym i moje
serce nie trwa przy Tobie. Kiedy mi przypomnisz wracam do Ciebie skruszona i
serce moje płacze, bo wiem, że znowu byłeś samotny. Znowu Twoje Serce doznawało
zranień, a mnie nie było przy Tobie. Bardzo chciałabym, Jezu, czynić wszystko
zgodnie z Twoją wolą. Bardzo chciałabym z miłości do Ciebie nieustannie trwać u
Twoich stóp, wykonując swoje czynności, ale w sercu jednoczyć się z Tobą. 
Czy mogę
prosić, Jezu, abyś udzielił mi takiej łaski, iż w tym tygodniu prawdziwie
pozostawię wszystko, co niepotrzebne, a będę cały czas przy Tobie? Będę Ciebie
pocieszać, Jezu! Będę Ciebie kochać! Razem z Tobą będę myśleć o Męce. 
Jezu, ja już w
sercu widzę Twoją Mękę i już, Jezu, całuję Twoje Rany. Nie mogę pojąć, Jezu,
jak to jest. Dajesz łaskę, że widzę. Przychodzisz do mojego serca, a potem
rzucasz mnie samą w wir moich obowiązków. A ja wiem, że teraz to ja mam być przy
Tobie, że to Ty teraz potrzebujesz mego serca. Ale ja potrzebuję Twojej łaski.
Proszę, więc, Jezu, daj mi tę łaskę: 
- abym z miłością stale zwracała
się do Ciebie, 
- abym zagłębiała się w swoją
duszę i była przy Tobie, 
- abym mogła wpatrywać się w
Twoje oczy, 
- abym mogła tulić się do Twego Serca
i czuć jego bicie. 
Będę przy
Tobie w każdej sytuacji. Nie pomogę Ci w rozmowach z faryzeuszami, Ty sobie
bardzo dobrze sam radzisz, ale ja będę Cię kochać. Moją miłość będę wysyłać
cały czas jako tarczę przed nienawiścią, przed złem; jako ochronę na Twoje
Serce, jako balsam. I tak w każdej minucie, w każdej godzinie będę z Tobą,
Jezu. Przygotowywać się będę wraz z Tobą do Twojej Męki, do Twojego Ukrzyżowania,
do śmierci, ale i do Zmartwychwstania. 
Proszę, udziel
mi swego błogosławieństwa. Niech ono mi towarzyszy, niech mi pomaga, niech
podpowiada, niech przypomina mi, co mam czynić.
 
Refleksja
 
WYSTARCZY
KOCHAĆ! Naprawdę, wystarczy tylko kochać. Serce prawdziwie kochające chce być
przy tym, kogo kocha. Daleko jeszcze duszom najmniejszym do prawdziwej wielkiej
miłości, ale PODEJMUJMY STARANIE, PODEJMUJMY WYSIŁEK, a Bóg udzieli swojej
łaski według własnego uznania. Sam dobierze czas, sposób. MY MAMY SIĘ WYKAZAĆ
STARANIEM O TRWANIE PRZY JEZUSIE: 
- ciągłym powstawaniem, 
- ciągłym zaczynaniem od nowa, 
- wytrwałością w powstawaniu, w
powracaniu. 
A z czasem
łaska sprawi, że będziemy nieustannie przy Sercu Jezusa. Maryja będzie wraz z
nami oczekiwać tych wydarzeń. Razem z nami będzie przy Sercu Jezusa i będzie Go
wspierać. 
Błogosławię was – W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.


<-- Powrót