Rozważania

Nr. 59  Wielka Środa (Mt 26,14-25)

Serce Jezusa pogrążone jest w smutku.
Jego Serce już przeżywa Mękę. Maryja widziała w oczach Jezusa smutek, gdy
patrzyła na Niego w tych dniach,. On starał się nie dać poznać po sobie, jak
bardzo przeżywa to, co ma nadejść. Jednak Jej Serce czuło bardzo dobrze, co
działo się w Nim. W Jej obecności Jezus starał się pokazywać pogodną twarz. Nie
chciał martwić swojej Matki. Nie chciał, aby jeszcze więcej cierpiała. A jednak
przecież Ich zjednoczone Serca dobrze wiedziały, co się w nich dzieje – On
wiedział, co dzieje się w Sercu Matki; Ona wiedziała, co dzieje się w Sercu
Syna. Widziała smutek Jezusa, gdy Apostołowie nie rozumieli Jego słów, gdy
chciał im jeszcze coś wytłumaczyć, gdy chciał, aby byli przygotowani na to, co
nadejdzie. Oni jednak nie wszystko rozumieli. Wtedy czuła wyraźnie samotność
Jezusa. Choć otoczony ludźmi, był sam w oczekiwaniu na Mękę. W niedzielę, gdy
traktowano Go jak Króla, euforia Apostołów doszła do szczytu. Ileż snuli planów
związanych z przyszłością! Ileż mieli pomysłów wobec Jezusa, samych siebie!
Teraz więc, tym bardziej nie potrafili przyjąć słów Jezusa, którymi tłumaczył
im pewne rzeczy. Byli zamknięci. Bardzo mocno trzymali się swoich pomysłów i
swojego wyobrażenia, co do przyszłości. 
Maryja patrzyła na Jezusa. Te kilka dni
bardzo zmieniły Jego wygląd. Przez te kilka dni bardzo się postarzał. Rysy
twarzy były surowsze. Oczy jakby lekko zapadnięte, pod oczami sińce. Dużo teraz
się modli, chociaż przecież całe życie był w cudownej jedności z Ojcem i dużo z
Nim rozmawiał. Teraz jeszcze więcej czasu poświęcał na spotkania z Nim. Smutek,
świadomość Męki lekko Go przygarbiła i postarzała. Nadal był jednak młodym
mężczyzną, Jej Synem, Teraz częściej znajdował chwilę czasu, aby przytulić się
do Matki, aby Ją przytulić do Siebie. Choć były to krótkie chwile, Maryja wiedziała,
jak bardzo są Jemu potrzebne. Jakże chciała w tych krótkich chwilach przekazać
Mu całą swoją miłość. Ona również modliła się. Wiele godzin w nocy spędzała na
prośbach kierowanych do Boga Ojca. Choć Jezus tłumaczył Jej, co się wydarzy,
choć rozumiała sens tych wydarzeń, choć już wcześniej zostało Maryi objawione,
Kim będzie Jej Syn, z jaką misją przyjdzie na ziemię, to jednak była Matką i
Jej matczyne Serce ze wszystkich sił pragnęło wołać do Boga, by uchronił Jezusa
od tak wielkiego cierpienia. Błagała, by Bóg wziął Ją, by Jej dał cząstkę tego
cierpienia, by mogła część tej Męki wziąć na siebie. Wydawało Jej się, że ma do
tego prawo jako Matka. To prawo matki, by brać ciężary swego dziecka, by je dźwigać
razem ze swoim dzieckiem.
Jezus przed Męką przyszedł do Matki. Od
razu wyczuła straszliwy lęk w Jego Sercu, ogromne cierpienie. Przyszedł do
Matki, przyszedł jako Dziecko. Uklęknął przede Nią i wtulił się w Nią. Maryja
objęła Go, gładziła Jego włosy i modliła się. Nie musieli wiele mówić.
Dokładnie czuła Jego cierpienie w swoim Sercu. Widziała Jego oczy, Jego twarz –
najmniejsza rysa twarzy mówiła Jej wszystko. Widziała nowe zmarszczki. To cierpienie
już tworzyło bruzdy na Jego policzkach. Twarz wydawała Jej się jeszcze starsza.
Jezus starał się uśmiechnąć, aby pocieszyć swoją Matkę. Ale smutny był to
uśmiech. Maryja całe swoje Serce Jemu dawała. Boże! Wszystko by Mu dała.
Wszystko! Aby nie musiał tak cierpieć. 
Przez nieco dłuższą chwilę byli tak
przytuleni.
Miłość otaczała Ich Serca. Maryja wiedziała dobrze, że Bóg
Ojciec był z Nimi i udzielał swojej łaski. Łączył Ich Serca jeszcze ściślej i
wysłuchiwał modlitwy Matki Najświętszej, aby i Ona miała swoją cząstkę w
cierpieniu Jezusa. Choć nie mogła za Niego ponieść Krzyża, to Bóg sprawił, że
cierpiała razem z Nim, uczestnicząc w Jego Dziele. Poprzez to zjednoczenie Jej
miłość, Jej Serce wspierało Jezusa. Po ludzku chciała iść na Ukrzyżowanie za Syna,
bo w ten sposób wydawało się, że może Go uchronić od cierpienia. Ale miała też
mocą łaski Ducha Świętego objawione, że Jej miłość ofiarowana Bogu, Jej
zjednoczenie z Synem jest czynnym uczestnictwem w Jego Męce, że razem podejmują
to cierpienie, razem dźwigają Krzyż. Pomimo łaski, jaką otrzymała, cierpienie w
Sercu Matki Bolesnej wołało, by ratować swojego Synka. Ileż chciała powiedzieć
Jezusowi, a jednak żadne słowo nie mogło wyjść z Jej ust. Jej Serce chciało
błagać Go, by się schronił, przecież mieli przyjaciół. To była ludzka strona
duszy Maryi, ludzkie uczucia matczyne. Ale wiedziała, że takie słowa tylko by
Go zasmuciły, byłyby wyrazem niezrozumienia, przecież Jezus wszystko Jej
wyjaśniał. Maryja była tylko człowiekiem i po ludzku chciała Go chronić. Bóg
był w Jej Sercu. Z Nim przecież żyła całe życie, Jemu życie oddała. Jego
światło, Jego mądrość, Jego łaska kierowały Nią. Były silniejsze nad tym, co
tak małe i ludzkie. 
Maryja całowała włosy swego Syna, całowała
Jego czoło, policzki.
Ona  również –
tak jak i On – starała się uśmiechnąć. Jeszcze raz przytulili się do Siebie. A
potem musiał już iść. I chociaż wyszedł Ich Serca były złączone ze sobą. Nie
było chwili, aby Maryja nie modliła się za Niego; nie było chwili, aby nie
myślała o Nim; nie było chwili, aby Jej Serce nie drżało; nie było chwili, aby
nie czuła cierpienia, które było w Nim. Nie była z Nim fizycznie przez cały
czas, nie mogła uczestniczyć we wszystkim – nie wszystko dane jest kobietom –
ale Sercem czuła to, co dzieje się w Jego Sercu. Tej nocy również nie spała,
tak jak i On nie spał. Wielokrotnie wychodziła z domu. Ileż niepokoju było w
Sercu Maryi! Tak bardzo chciała być przy Jezusie. Czuła Jego samotność.
Wysyłała swoją miłość, aby towarzyszyła Mu we wszystkim. Słyszała, jak w chwilach
cierpienia wypowiadał w myślach słowo: Mamo.
Ona wtedy odpowiadała: Jestem przy
Tobie Syneczku. 
Maryja wie, bardzo dobrze wie, jak wielkie
znaczenie dla Jezusa ma miłość serca, które stara się być przy Nim. Wie, ile
znaczy dla Niego miłość Jej Serca. Wie też, jak ważna dla Niego jest obecność
dusz umiłowanych podczas Jego Męki. Dlatego:
  • STARAJMY SIĘ BYĆ RAZEM Z NIM W SWOIM SERCU! 
  • STARAJMY SIĘ TOWARZYSZYĆ MU, MYŚLEĆ O NIM, WYRAŻAĆ
    SWOJĄ MIŁOŚĆ! 
Nie potrzeba wiele. To nic, że
trudno nam czasem wyobrazić sobie, co w tym momencie może czynić Jezus. KLĘKAJMY
U STÓP KRZYŻA I MÓWMY MU O MIŁOŚCI! Po prostu: KOCHAJMY GO! Jego wdzięczność
będzie wielka – Bóg obdarzy łaską uczestniczenia w Dziele Zbawczym.
Złóżmy swoje serca na Ołtarzu, prosząc
o tę łaskę, o wytrwanie, o miłość, wielką miłość do Jezusa szczególnie w tych
dniach. 
 
Modlitwa
 
Mój Jezu!
Razem z Matką Najświętszą pragnę patrzeć na Ciebie i kochać Ciebie. Dziękuję Ci
za to, że mogę oglądać Twoją twarz; za to, że przychodzisz tutaj do nas; za to,
że potrzebujesz nas, oczekujesz od nas miłości, obecności. Dziękuję Ci Jezu!
Moje serce wyrywa się do Ciebie. Razem z Maryją pragnę, Jezu, przytulać Ciebie.
Choć jesteś Bogiem, to jednak, gdy przychodzisz przed Męką, stajesz się taki
bezbronny i taki samotny. Jestem przy Tobie, Jezu! Kocham Ciebie! 
  • Całuję, Jezu, Twoją głowę, przygotowując w ten
    sposób na przyjęcie korony. Niech moja miłość już teraz będzie balsamem, który
    choć może odrobinę zmniejszy Twoje cierpienie. 
  • Całuję, Jezu, Twoje oczy. Podczas Męki będą
    strasznie zapuchnięte, zalane Krwią. Trudno Ci będzie przez nie patrzeć.
  • Całuję Twoje policzki, Jezu. Już niedługo będą
    na nich sińce i rany. Ale teraz widzę, Jezu, że cierpienie spowodowało, iż
    Twoja twarz jest bardziej szczupła, wychudzona, poszarzała.
  • Przytulam, Jezu, Ciebie. Wiedz, że Cię kocham i
    chcę Ci towarzyszyć we wszystkim.
         Ja wiem, Jezu, że wcale nie jestem
odważniejsza od Apostołów. Nie jestem też od nich mądrzejsza. Też mam swoje
wyobrażenia o Tobie, też mam swoje marzenia, pragnienia, też jestem słaba i
cała przepełniona strachem. Wcale nie czuję w sobie siły, aby być odważną. Na
miejscu Apostołów pewnie zachowałabym się tak samo. Ale, Jezu, jest we mnie
wielkie pragnienie, aby Ciebie kochać, aby poprzez miłość towarzyszyć Tobie.
Bardzo pragnę, aby moja miłość była w każdym momencie Twojej Męki. 
  • Więc wraz z Maryją będę posyłać moją miłość i do
    Wieczernika, gdzie sprawujesz Najświętszą Ofiarę, i do Ogrodu Oliwnego, gdy się
    modlisz, a szczególnie w momencie, Jezu, kiedy przychodzi do Ciebie Judasz.
    Och, wysyłam moją miłość! Jakże Twoje Serce jest biedne i zbolałe z powodu tej
    zdrady! 
  • Będę wysyłać moją miłość na każdy Twój krok, gdy
    prowadzą Ciebie takiego związanego, jak niewolnika. 
  • Posyłać będę moją miłość, gdy uwięziony będziesz
    torturowany. Będę z Tobą, Jezu! Będę duchowo Ciebie przytulać, będę opatrywać
    Twoje Rany, Jezu, i mówić Ci o miłości, abyś mógł wytrwać. 
  • Będę podczas przesłuchań i podczas biczowania.
    Przeraża mnie, Jezu, biczowanie. Nie mogę pojąć, jak można tak nieludzko. Nie
    wiem, Jezu, w jaki sposób mogę moją miłością pomóc Ci, gdy Cię biczują. Otulam
    Ciebie moją miłością. Ale wiem, że moja miłość, tak słaba, nie jest tarczą, nie
    obroni Ciebie. Kocham Ciebie, Jezu!
 ***
Pragnęłabym,
Jezu, moją miłością niczym lekarstwem dotykać Twoich Ran, ale wiem, że moja
miłość jest zbyt mała, a każdy dotyk sprawia Ci ból. 
  • Kocham Ciebie, Jezu, teraz szczególnie, gdy tak
    bardzo cierpisz, gdy leżysz we własnej Krwi po biczowaniu! 
  • Kocham Ciebie, Jezu, gdy ciągną Twoje bezwładne
    Ciało i pozostaje po Tobie długi ślad Krwi! Pragnęłabym zebrać całą Krew i
    przechowywać jak relikwie. 
  • Wysyłam moją miłość, Jezu, gdy naśmiewają się z
    Ciebie, obwołują królem, wciskając cierniową koronę, narzucając brudną szmatę,
    niczym płaszcz, bijąc Ciebie! Wiedz, Jezu, moja miłość klęka przed Tobą i
    prawdziwie uznaje Ciebie za Króla. Moja miłość widzi w tej cierniowej koronie
    prawdziwą koronę. Dla mnie, Jezu, jesteś Królem! Widzę Twój Majestat, wielką
    godność.
  • Wysyłam moją miłość szczególnie do Twojego Serca
    wtedy, gdy Piłat daje do wyboru, kogo ma uwolnić! Wtedy słyszysz, jak wołają,
    żeby Ciebie ukrzyżować. Jakże rani to Twoje Serce!
  • Wysyłam moją miłość do każdego Twojego kroku z
    Krzyżem, do każdego Twojego upadku pod Krzyżem!
  • Otaczam Ciebie miłością, aby wszystkie uderzenia
    najpierw dotykały mnie!
  • Ślę moją miłość pod Twoje stopy, pod Twoje kolana,
    gdy upadasz, pod Twoją głowę!
  • Moją miłością otulam Twoje Serce, aby cały czas,
    choć doznaje ogromnej nienawiści, ogromnych zranień, aby miało siły kochać! 
  • Wysyłam moją miłość do Ciebie, gdy stoisz biedny
    obnażony z szat! Moja miłość klęka u Twoich stóp i oddaje Ci cześć jako
    Najświętszemu ze Świętych, jako Doskonałemu, Czystemu Królowi wszechświata. 
  • Moją miłość kładę na Twoje dłonie i stopy, aby
    poprzez moją miłość najpierw przechodziły gwoździe!
  • Moja miłość podtrzymuje Twoją głowę, ociera
    Twoje łzy! Niech będzie też napojem na Twoje spieczone, spragnione wargi.
  • Moją miłością otulam Ciebie, gdy zaczyna wiać
    przeraźliwie zimny wiatr, gdy drżysz cały z zimna, z osłabienia!
  • Moja miłość, Jezu, jest przy Tobie w tej
    ostatniej chwili! Nie jesteś sam, Jezu! Wiem, że doświadczasz straszliwego
    opuszczenia, że moje ludzkie serce nie jest w stanie nawet sobie tego
    wyobrazić. Wiem też, że moja miłość jest niczym wobec Twojego cierpienia. Mimo
    to, Jezu, wiedz, że jestem przy Tobie do samego końca.
  • Jestem również, gdy zdejmują Twoje Ciało z
    Krzyża! Podtrzymuję je, by czyniono to jak najdelikatniej. I obsypuję
    pocałunkami Twoje biedne bezwładne Ciało, Twoje dłonie, Twoje stopy. Znowu,
    Jezu, przeraża mnie ogrom Twojej Męki. Nie mogę pojąć, jak można tak
    straszliwie torturować człowieka! W tym momencie Jezu, uświadamiam sobie, że
    przecież to również moje słabości, moje grzechy do tego się przyczyniły. Więc w
    pokorze, w uniżeniu całuję każdą Twoją Ranę, przepraszając Ciebie, kochając. 
  • Wraz z innymi zanoszę Ciebie, Jezu do Grobu! Jeszcze
    ostatnie spojrzenie, Jezu! Pozostawiam moją miłość przy Tobie, aby mogła być
    przy Twoim Zmartwychwstaniu. I zasuwają Grób. Moje serce, Jezu przeniknie wszystkie
    skały i będzie przy Tobie cały czas. Dla miłości nie ma żadnych granic, nie ma poczucia
    przestrzeni, odległości, czasu. Moja miłość przy Tobie czuwa i czeka, Jezu, na
    Twoje Zmartwychwstanie.
Pragnę, Jezu,
cały ten czas być przy Tobie. Bardzo chciałabym, aby moje serce nieustannie
kochało, by moje myśli były tylko przy Tobie. Chciałabym być, gdy cierpisz, gdy
lękasz się przed Męką, gdy przygotowujesz się, a potem, gdy już w tej Męce
trwasz. Proszę Ciebie, abyś mi pomógł, Jezu, udzielił takiej łaski, abyś
wzmocnił moje serce i sprawił, że prawdziwie będę miłością trwać przy Tobie.
Nie chcę Ciebie niczym zasmucić, niczym zranić. Chcę być dla Ciebie wsparciem.
Proszę, Jezu, udziel mi swojego błogosławieństwa. Udziel mi swojej łaski!
 
Refleksja
 
Jezus zamieszkał tutaj. A Jego cudowna
obecność wypełnia cały ten Dom. Poczujmy sercem tę Obecność w każdym
pomieszczeniu, w sposób szczególny tutaj w Kaplicy.
Przychodźmy do tego Domu, w którym
mieszka Bóg! 
Przychodźmy z radością! 
Tęsknijmy za pobytem tutaj! 
Niech to będzie Dom, w którym czujemy
się najlepiej; Dom, w którym, przychodzimy do Boga, w którym doświadczamy Jego
miłości, bo On tutaj jest, tutaj mieszka. 
Niech to miejsce będzie przez nas
kochane! 
Okazujmy troskę temu miejscu ze
względu na Jezusa!
Teraz, gdy
zaprosił nas do wspólnego przeżywania Triduum szczególnie potraktujmy to
zaproszenie do bycia razem z Nim. Ze wszystkich sił OTWIERAJMY SERCA I STARAJMY
SIĘ TRWAĆ PRZY BOGU! Wyrażajmy swoją miłość! Nie zrażajmy się swoją
nieudolnością, słabością, nieumiejętnością! To nie jest ważne. Ważna jest
miłość! 
Miłość dokonuje cudów! 
Miłość przemienia świat! 
Miłość daje nowe życie!
Błogosławię, was – W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen. 


<-- Powrót