Środa Popielcowa, Wielki Post – komentarze do czytań i modlitwy

 „Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie”

Nie bądźmy wielomówni, jak czyni to wiele osób. Nie bądźmy gadatliwi. Częściej milczmy, a mniej rozmawiajmy. Żeby dusza mogła żyć w zjednoczeniu z Bogiem, musi zamilknąć. Żeby mogła się z Nim spotkać, musi zamilknąć. Żeby mogła doświadczyć prawdziwie Jego obecności, musi milczeć. Żeby mogła usłyszeć Jego głos, musi milczeć. Żeby dusza prawdziwie spotykała się z Bogiem, musi milczeć. I to nie chodzi tylko o milczenie podczas modlitwy, chodzi ogólnie o wyciszenie się i zaprzestanie rozmów. I to zarówno tych  zewnętrznych, z innymi osobami, jak i tych wewnętrznych, które każdy człowiek prowadzi bardzo dużo.

Bóg mieszka w każdym z nas. Zamieszkał w każdym człowieku. W każdym! Bez wyjątku. Jednak człowiek poprzez swój sposób bycia, zwłaszcza swoje bycie na zewnątrz a nie wewnątrz siebie, zaprzepaszcza łasce spotykania się z Bogiem żyjącym w duszy. A do tego życia na zewnątrz przyczynia się również gadatliwość. Jeśli człowiek nie pohamuje swoich myśli, które stale pchają go do tego, by o czymś rozmawiać, o czymś mówić i rozmawiać z kimś na jakiś temat, jeśli nie pohamuje swoich myśli, które sprawiają, że prowadzi dyskusje wewnętrzne, to niestety nie spostrzeże Boga, który pełen pokoju, czeka na niego w duszy. Aby móc spotkać się z Bogiem, aby móc spotykać się z Nim często, najlepiej stale, trzeba stać się człowiekiem wewnętrznym, człowiekiem duchowym. Krokiem ku temu jest powściągliwość w mówieniu. Nie jest to łatwe, ale jeśli człowiek zda sobie z tego sprawę, jeśli postanowi sobie i zacznie pracować nad tym, jest w stanie rzeczywiście zmienić siebie. Oczywiście, zależy to również od temperamentu, osobowości. Jeden człowiek ma już taką osobowość bardziej skupioną na zewnątrz, inny do wewnątrz; jeden jest żywiołowy i swoje emocje natychmiast wyraża również w słowach, inny te emocje, uczucia chowa. Ale jeden i drugi prowadzi dyskusje: jeden bardziej na zewnątrz, drugi bardziej do wewnątrz, ale dyskusje prowadzi. Chodzi teraz o to, by skierować wszystko ku Bogu, swoje myśli ku Bogu, bo zarówno ten, który żyje na zewnątrz wyrażając siebie, swoje emocje, uczucia, jak i ten, który niby na zewnątrz ich nie ujawnia, ale w środku cały czas prowadzi dyskusje.

Każdy musi zacząć od przystopowania swoich myśli, musi próbować, zacząć próbować panować nad swoimi myślami, a co za tym idzie, nad wyrażaniem tych myśli w jakiś sposób. Jeśli zaczniemy nad tym pracować, zauważymy te chwile, te momenty, kiedy niepotrzebnie otwieracie usta, zajmujemy stanowisko w jakiejś sprawie, o co w ogóle nikt nie prosił i o co nie pytał. Zauważymy wtedy, jak wiele tematów poruszamy, chociaż wcale tego robić nie musieliśmy. Zauważymy też, ile swoim gadulstwem potrafimy uczynić złego. Bowiem nasze słowa wywołują jakieś emocje w drugim człowieku; i nie zawsze te emocje są pozytywne. Jeśli nasze słowa często są oceniające, zobaczymy to. Trzeba je koniecznie powstrzymać. Człowiek nie powinien wypowiadać słów oceniających. Owszem, są pewne sytuacje, kiedy trzeba te słowa wypowiedzieć, ale jakże często wypowiadamy je naprawdę niepotrzebnie. Podsumowujemy ludzi, oceniamy, dopiero potem reflektujemy się; czasem jest nam przykro, a czasem głupio; czasem przepraszamy danego człowieka, a czasem po prostu klękamy przed Bogiem. Ale w większości przypadków nawet nie widzimy ile złego czynią nasze słowa.

Każda dusza, która pragnie żyć w zjednoczeniu z Bogiem powinna zwrócić uwagę na swoje myśli i na ich wypowiadanie. Powinna starać się milczeć i powstrzymać bieg swoich myśli, aby nie prowadzić wewnętrznych rozmów z samą sobą. Aby nie powracać do tego co było, ani nie wybiegać do tego co będzie. Nad tym co było, nie ma już co się zastanawiać, bowiem nie dokonamy zmiany. A kto z nas może cokolwiek zmienić w przyszłości? Kto z nas może przedłużyć swoje życie, chociażby o sekundę; kto z nas wie co będzie za godzinę, za dzień, czy za pięć lat? Zatem, nie ma sensu wybiegać w przyszłość. Ale też nasze myśli często nurtują nas odnośnie nas samych w szarej codzienności, w teraźniejszości. Powstrzymujmy więc bieg i tych myśli; zastanówmy się czego dotyczą. Zobaczymy, że i one bardzo często są myślami pełnymi pychy, zarozumialstwa, egoizmu, wygodnictwa.

Każdy z nas, każdy człowiek powinien pracować nad sobą, aby prawdziwie skupić się jedynie na Bogu, bowiem do tej pory skupia się na sobie. Wszelkie myśli, wyrażanie ich na zewnątrz, wszystko to służy naszej chwale, pysze, służy nam. Czy warto marnować energię, czas na siebie samego, skoro jest się prochem, skoro jest się niczym, skoro się nie ma żadnej mocy i nie dokona się niczego dobrego, nie zbuduje się niczego, nie stworzy niczego dobrego? Czy warto aż tyle czasu poświęcać sobie? Lepiej ten czas poświęcić Temu, który jest wieczny, który ma moc, który tworzy, stwarza, buduje, czyni dobro, który kocha. Jemu warto poświęcić każdą chwilę, Jemu oddać każdą sekundę, by On dokonywał wszystkiego w nas i poprzez nas. Nie jest to łatwe i często dusza łapie się na tym, że znowu wypowiedziała niepotrzebnie wiele słów, że znowu zajmowała się sama sobą, że znowu marnuje czas, siły własne, energię na coś, co przecież przemija. Bóg jest wiecznością i to On tą wiecznością obdarza człowieka; człowiek sam siebie wiecznością nie obdarzy. Zatem, czy warto zajmować się samym sobą?

Zajmujemy się swoimi problemami, troskami. Bardzo dużo energii pochłania nam martwienie się o coś, odzyskanie czegoś, chociażby dobrej opinii, według nas, przywrócenie czyjegoś zdania o nas, stworzenie własnego obrazu takiego, jakiego chcielibyśmy, aby był, aby inni nas spostrzegali. Czy to warto poświęcać temu czas? My nie zbudujemy niczego trwałego, sami nie zbudujemy niczego dobrego, nie jesteśmy stwórcami. Wszystko, co stworzymy o własnych siłach, przeminie, upadnie, runie. Czy warto marnować czas, siły i energię? To prawda, człowiek już taki jest, egocentryk, zwrócony nieustannie na siebie, myślący o sobie. W pewnym stopniu musi taki być, aby żyć, aby przetrwać, aby zadbać o siebie, niemniej jednak jeśli czyni zbyt wiele dla siebie, przestaje to być dobrym dla niego. Człowiek musi zadbać o swój byt, musi zadbać o swoje zdrowie, to prawda. Musi zadbać o różne rzeczy wokół siebie, to są jego zwykłe obowiązki wobec siebie, wobec bliskich. To prawda, ale w tym wszystkim należy swoje myśli skupiać ku Bogu. Należy nieustannie starać się o Nim myśleć, powracać myślami do Niego. Należy, podczas zetknięcia się z innymi ludźmi, w kontaktach, w relacjach z innymi, pamiętać, że w naszym sercu nieustannie z nami jest Bóg. Należy pamiętać i myśleć, czy Jemu podoba się to, co mówimy, czy to co mówimy jest miłością, czy to co mówimy tworzy miłość, czy to co mówimy jest zwycięstwem miłości, czy to służy miłości, czy raczej służy nam samym?

Gdy jesteśmy sami zastanówmy się, gdzie biegną nasze myśli i starajmy się je skierować ku Bogu, by z Nim przeżyć kolejną chwilę, by być przy Nim. Teraz, w okresie Wielkiego Postu szczególnie jesteśmy zaproszeni, by być przy Jezusie cierpiącym i to nieustannie, by stale myśleć, co teraz Jezus przeżywa, czego doświadcza, jaki jest kolejny krok w Jego cierpieniu, w Jego męce. Kiedy tak będziemy czynić, powoli nauczymy się być ludźmi wewnętrznymi, żyjącymi z Bogiem, ludźmi, którzy nie rozpraszają się na to, co zewnętrzne, na świat zewnętrzny. I samych siebie nie rozdrabniają na świat zewnętrzny, bo każde słowo powoduje nasze wyjście na zewnątrz. Tak samo jak każde spojrzenie, gdzie nie powinniśmy patrzeć, też nas oddala od naszego wnętrza, od Boga, który żyje w nas, rozprasza nas na świat zewnętrzny.

Tak więc postarajmy się nie nadużywać słów, wypowiadać jedynie słowa miłości, mówić wtedy, kiedy jesteśmy pytani, kiedy wymaga tego miłość bliźniego, kiedy jest taka rzeczywiście potrzeba, kiedy będzie miało to na względzie dobro drugiej osoby; wtedy, kiedy nasze słowa będą zwycięstwem miłości w naszym życiu, w życiu tych, którzy razem z nami idą naszą drogą. Postarajmy się jak najczęściej jednoczyć z Bogiem w naszym wnętrzu. A gdy będziemy się modlić, nie rozpędzajmy się w słowach. Również i na modlitwie człowiek może służyć sobie i karmić swoją pychę, zamiast przebywać z Bogiem i z Nim prawdziwie rozmawiać. Zwróćmy na to uwagę, czemu służy nasza modlitwa, jakie słowa wypowiadamy, dlaczego właśnie takie? Jakie są nasze intencje, gdy te słowa wypowiadamy, chodzi o intencje głęboko gdzieś schowane, nie te zewnętrzne, którymi się przykrywamy.

Jeśli staniemy się ludźmi wewnętrznymi, to nie będzie różnicy w naszym życiu między modlitwą na klęczkach a modlitwą nieustanną (wewnętrzną), kierowaną do Boga podczas naszych różnych obowiązków. Nie będzie granicy, bo nieustannie żyć będziemy z Bogiem, nieustannie w zjednoczeniu z Nim, nieustannie w akcie miłości, nieustannie skierowani na Boga, stale rozmawiający z Nim, a właściwie należałoby powiedzieć stale otwierający serce na Niego, na Jego obecność. Bo przecież nie trzeba wielu słów, potrzeba serca do modlitwy. Prawdziwa modlitwa, to otwarte serce, to spotkanie z Bogiem mieszkającym w sercu, to spotkanie, w którym Bóg przejmuje inicjatywę. I to On mówi, a my milczymy; to On obdarowuje, a my otrzymujemy; to On wychodzi do nas, a my otwieramy się na to Jego przyjście.

Dusze święte, to dusze milczące. To dusze, które stale skierowane ku Bogu, wpatrzone w Niego, wsłuchane, nieustannie starają się odczytać co też Bóg oczekuje od nich, czego pragnie. To dusze, które zapomniały o sobie, nie słuchają swoich pragnień, nie patrzą na siebie, one wręcz już nie potrafią patrzeć na siebie, bo zapatrzone są w Boga. I to Jego wola kieruje ich wolą, ich sercem, Jego wola jest ich życiem, wyznacznikiem drogi, celem. Te dusze wiedzą, że w Bogu jest wszystko, a więc i miłość, i mądrość, i dobro. Zatem nie mówią zbyt wiele, bo po co na darmo mówić, skoro nie ma się nic mądrego, dobrego do powiedzenia. Całą mądrością jest Bóg, całą dobrocią – Bóg, całą miłością jest Bóg.

Wszystko, w co Bóg wyposażył człowieka, ma służyć miłości. Człowiek ma wykorzystywać wszystko, by przymnażać miłość. Również język ma wykorzystywać do tego, by budować miłość. Jeśli wypowiada słowa, które tej miłości nie niosą, to sprzeciwia się Bogu, to źle pożytkuje ten dar od Boga dany. Pomyślmy czasem o tym, po co nam są dane uszy, oczy, ręce, nogi, po co dany jest umysł? Po co różne zdolności, umiejętności, po co wiedza? Kiedy sobie zdamy z tego sprawę, po co to otrzymaliśmy, starajmy się od tego momentu nie sprzeciwiać się Bogu źle używając i nadużywając wszystkiego,. Postarajmy się, by wszystko, co otrzymaliśmy służyło Bogu. By wszystko pomagało nam w uświęceniu się, w dojściu do Boga. Czasem warto nie posiadać wielu rzeczy, aby dość do Boga. Czasem gubimy się bogactwem, które otrzymujemy od Boga, wykorzystujemy w złych celach i grozi nam potępienie, marnujemy to co otrzymaliśmy bo wykorzystujemy w złym celu.

Poprośmy dzisiaj, by Bóg udzielał nam swojego światła, mądrości, by pokazywał nam te chwile, te momenty, kiedy źle wykorzystujemy Boże dary, kiedy niepotrzebnie wypowiadamy słowa lub też kiedy prowadzimy niepotrzebne wewnętrzne rozmowy. Niech nam pokaże naszą gadatliwość, co czyni nasze życie nieustannie na zewnątrz i niech pomoże nam wejść nieustannie we własną duszę, by zacząć żyć z Nim, w skupieniu, by stawać się człowiekiem wewnętrznym, człowiekiem duchowym. By Bóg pomagał nam pełnić Jego wolę w sposób doskonały we wszystkim, na każdym kroku, w każdej sferze naszego życia.

Modlitwa

Jezu mój! Jesteś ciszą mojego Serca, jesteś pokojem mojego Serca. Serce każdej duszy potrzebuje ciszy i pokoju, potrzebuje Ciebie. Ale jak to często bywa, człowiek czyni wiele rzeczy przeciwnych pokojowi i ciszy. I nie spotyka się z tą ciszą, i nie otrzymuje tego pokoju. Proszę Ciebie, pomóż duszom maleńkim, by zdawały sobie sprawę z tego, czym zagłuszają pokój i ciszę Twoją. Pomóż im zobaczyć w sobie samych, w tym co czynią, co mówią. Pomóż zobaczyć jak bardzo zagłuszają Ciebie, jak bardzo odgradzają się od Ciebie. Pomóż im uświadomić sobie w różnych momentach dnia, co sprawia, że nie mogą wejść w głąb swojej duszy, by obcować z Tobą, by zaznawać Twojego pokoju, by cieszyć się ciszą. Dopomóż zamykać uszy, zamykać oczy na zewnętrzny świat, aby nie wchodził w duszę, ale jednocześnie dopomóż, by dusze maleńkie same nie wychodziły do zewnętrznego świata poprzez rozmowy, poprzez swoje myśli, poprzez ich wypowiadanie. Dopomóż duszom żyć w skupieniu. Dopomóż pohamować chęć mówienia; dopomóż zatrzymać bieg myśli. Dopomóż przystopować, pokazuj im te momenty, kiedy za dużo rozmawiają zewnętrznie lub wewnętrznie. Dopomóż im, Jezu.

Jezu, to Ty jesteś mocą, to Ty jesteś silny, to Ty jesteś wytrwały, Ty jesteś doskonały. Człowiek jest zaprzeczeniem Ciebie. Zadziwiające jest to, że powołałeś człowieka do jedności ze sobą. Jakże człowiek ma to uczynić, przecież nie posiada sił, mocy, niczego. Udzielaj człowiekowi wszystkiego, czego potrzebuje, aby zbliżać się do Ciebie, aby się doskonalić. Pomagaj duszom, aby wchodziły w głąb siebie, zamykając się na świat zewnętrzny i by żyły z Tobą, by były wytrwałe w pokonywaniu własnych słabości, w ciągłym powstawaniu; by nie zatrzymywały się widząc swoje niedoskonałości; by nie marnowały czasu, ani sił na rozpamiętywanie swoich grzechów, ale by stale, nieustannie powstawały i próbowały dalej. Pomóż. Pomóż zamilknąć, pomóż powstrzymać się każdemu z nich od niepotrzebnych słów. Pomóż pohamować wewnętrzne dialogi. Pomóż wyciszyć się. Pomóż przyjąć Ciebie, który jesteś pokojem. Ty możesz, Boże, im w tym pomóc, bo Ty jesteś wszystkim. Udziel im, proszę, Twego błogosławieństwa, aby na nowo podejmowały trud realizacji Twoich planów, zamierzeń, Twoich pouczeń, Twoich oczekiwań. Pobłogosław ich, Jezu.

Refleksja

Niech nie przeraża nas wielkość naszych słabości, ilość tych słabości. Nie zastanawiajmy się nad nimi. Nie marnujmy swojej energii i czasu, by rozpamiętywać to, co się nie udało. Należy stale powstawać. Zatrzymywanie się nad swoją słabością, trwanie w smutku jest przyczyną radości szatana. Natomiast powstawanie i pójście z ufnością w kierunku Boga, jest radością Boga. Czyńmy to, co jest radością Boga, a co jest jednocześnie dla nas zbawiennym.         Kiedy powstajemy, kiedy zwracamy swój wzrok ku Bogu, ufnie, z nadzieją, triumfuje w nas miłość i dokonuje się zwycięstwo Boga. I tak, pomimo upadku, potem dokonuje się zwycięstwo, więc nigdy nie pogrążajmy się w tym brudzie, w tym błocie. Nie pozostawajmy w nim, tylko od razu dążmy do Boga. Za każdym razem, gdy zorientujemy się, że znowu straciliśmy tyle słów niepotrzebnie, od razu prośmy o przebaczenie i o siły, by trwać w milczeniu. Zawsze, gdy zobaczymy, iż ulegliśmy gonitwom myśli, od razu powstawajmy, stawajmy pod Krzyżem, prośmy o obmycie Krwią Jezusa; prośmy, byśmy mogli trwać sercem przy Nim, i by serce całe było zwrócone do Niego. Nie od razu nabędziemy tę umiejętność milczenia, ale praca nad sobą przyniesie efekty. Tak naprawdę, wszystkie pouczenia prowadzą do tego, aby duszę skierować ku Bogu i trwać w Nim, w Jego miłości. Podejmujmy stale ten wysiłek, prosząc nieustannie Boga o siły i o wytrwałość. Prośmy, by Matka Najświętsza też stale prosiła o to dla nas.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>