Środa Popielcowa, Wielki Post – komentarze do czytań i modlitwy

O konieczności bycia posłusznym Bogu

Nadal pragniemy kontynuować temat o posłuszeństwie, o konieczności bycia posłusznym Bogu, ponieważ konsekwencją nieposłuszeństwa jest zniewolenie grzechem.

Posłuszeństwo Bogu często rozumiane jest przez dusze, jako posłuszeństwo wobec Dziesięciorga Przykazań, ogólne starania duszy, by te przykazania zachowywać. I często dusze traktują to bardzo zewnętrznie. Natomiast należałoby zwrócić uwagę na posłuszeństwo, które dusza powinna nosić w sobie, w swoim wnętrzu i kierować się tym posłuszeństwem w najdrobniejszych sprawach. Dusza niejako powinna mieć przed sobą nieustannie obraz Bożej obecności. Uświadamiając sobie ciągłą obecność Boga przy niej robić wszystko w tej obecności. Bo gdyby każdy z nas taką świadomość miał nie czyniłby wielu rzeczy, które czyni.

Chodzi tutaj o posłuszeństwo wewnętrznemu głosowi, który pojawia się bardzo często w duszy przy różnych sytuacjach. Świętość dusz, które Kościół uznał za święte polegała właśnie na takim posłuszeństwie do końca. Posłuszeństwie wewnętrznym, posłuszeństwie wszystkim głosom, pouczeniom, napomnieniom, które święty czuł w sobie. I w sytuacji zwykłej, kiedy chociażby rozmawiamy z drugą osobą, kiedy czynimy coś bardzo zwykłego i codziennego, czujemy, że powinniśmy postąpić w pewien sposób lub wypowiedzieć pewne słowa, a jednak nie czynimy według tego, co czujemy wewnątrz, dlatego że wygodniej nam zrobić inaczej. Dlatego, że pycha nam podpowiada takie czy inne słowa, dlatego, że miłość własna nami kieruje. I to są naprawdę bardzo zwykłe sprawy, zwyczajne rozmowy, wydawać by się mogło, że nieistotne. Ale we wszystkim przejawia się nasze ego, miłość własna, pycha, nasze wygodnictwo.

Dlatego dzisiaj zwracamy naszą uwagę na to, że nasze serca czują, co powinniśmy zrobić, powiedzieć, jak się zachować nawet w takich drobiazgach. Tyle, że nasze „ja” odsuwa niejako na bok to, co czujemy w sercu. Bo nasze „ja” jest ważniejsze. Odsuwamy głos Boga w sobie, bo ważniejsza jest nasza miłość własna. I w tych drobiazgach, zwyczajnych sytuacjach nie jesteśmy posłuszni Bogu, nie jesteśmy Mu wierni. Mówimy dziś o posłuszeństwie nie w wielkich sprawach, takich spektakularnych, kiedy wiadomo: nie wolno kraść, nie wolno kłamać, ale w tych drobiazgach, niuansach, kiedy bardzo ważna jest wierność i posłuszeństwo Bogu. Bo w tych drobiazgach najbardziej zaplątujemy się w sieci zła. I stajemy się niewolnikami. Dusza powinna ćwiczyć się codziennie w tym słuchaniu, co też Bóg jej mówi, w jaki sposób nią kieruje. A gdy słyszy te wskazania, wskazówki, powinna starać się je wypełniać.

Nie od razu będzie się to wszystko udawało, ale ważny jest ten moment, kiedy dusza sobie uświadamia, co powinna naprawdę zrobić. I uświadamia sobie wtedy, kto naprawdę jest dla niej najważniejszy. Widzi jasno. Ona sama jest dla siebie najważniejszą. Ten moment jest bardzo ważny, niemalże decydujący. W zależności od tego, co z tym dusza zrobi, będzie kroczyć ku świętości. Albo będzie stała w miejscu, a raczej cofała się. Zauważmy, że mówimy tutaj o takiej pracy wewnętrznej nad sobą, jaką podejmowali święci. Tak zwany „przeciętny katolik” raczej nie wsłuchuje się w głos swojej duszy aż tak bardzo. Jemu wystarcza zewnętrzne wypełnianie przykazań Bożych. Bóg pragnie uczulić nas na ten wewnętrzny Jego głos, któremu powinniśmy, jako dusze wybrane, być posłuszni. A to posłuszeństwo Bogu, którego mamy w swoich duszach, będzie nas dalej formowało. I to będzie nas uświęcać.

Weźmy również pod uwagę, iż to posłuszeństwo powinno być również wobec osób, które są dla nas przedstawicielami Boga tutaj na ziemi. A więc nasze posłuszeństwo wobec kapłana. Posłuszeństwo w zakonie wobec swoich przełożonych. Posłuszeństwo regule zakonnej. To wszystko, jeśli brane jest bardzo głęboko, wewnętrznie, najlepiej i najtrwalej kształtuje dusze. To wręcz rzeźbi głęboko tę duszę. I można to przyrównać do rzeźbienia w skale, a więc w materiale twardym, trudnym do uformowania. A jednak te mocne uderzenia w skalę, to wręcz wyrywanie fragmentów skały pozostawia trwałe ślady na zawsze. To wewnętrzne posłuszeństwo wobec głosu Boga przyrównuje do tego bolesnego niekiedy, ale bardzo mocnego rzeźbienia w skale. Glinę kształtuje się zupełnie inaczej. Jest miękka. Można jej nadać różny kształt, można ten kształt zmienić. W skale, jeżeli odpryśnie fragment, nie da się go na nowo przymocować tak, aby to znowu była jednolita skała, to będzie fragment przyklejony. A tu chodzi o to, aby kształt naszej duszy był jak kształt rzeźby ze skały, z kamienia, gdzie żaden element nie będzie doczepiony. Ta rzeźba zrobiona ręką Mistrza jest przepiękna i jest trwała.

To rzeźbienie w skale, w kamieniu jest byciem posłusznym Bogu w najdrobniejszych sprawach wewnątrz swojego serca. To nasłuchiwanie, w jaki sposób Bóg chciałby, aby dusza postąpiła jest tym rzeźbieniem. Próba odpowiedzi na ten głos jest tym rzeźbieniem. Próba naginania swego „ja”, odrzucenia miłości własnej, swego wygodnictwa, swojej pychy, podeptania tego zupełnie jest takim rzeźbieniem w skale. Szczególnie wtedy, kiedy w imię miłości do Boga będziemy rezygnować z samych siebie, chociażby w momencie, gdy zostaniemy delikatnie zranieni przez bliską osobę jakimś słowem czy gestem, jeśli w imię miłości do Boga odpowiemy uśmiechem, dobrym słowem, miłością – to będzie to trwałe rzeźbienie w skale.

Wielu duszom wydaje się to niemożliwe, aby w swoim sercu słyszeć głos Boga. A przecież jest to podstawa wiary. Dlaczego nie wierzą? Owszem, jeżeli człowiek tego nie czynił, to początki mogą się wydawać trudne. Ale można się w tym ćwiczyć. Spróbujmy ćwiczyć się w tym słuchaniu Bożych podpowiedzi w naszych sercach. Zacznijmy od słuchania. A zaraz potem niech idzie próba posłuszeństwa tym wskazaniom. W duchu odpowiedzialności za wspólnotę sami od siebie powinniśmy wymagać coraz więcej. Święci zawsze byli rygorystyczni wobec samych siebie. Łagodni wobec bliźnich. Wzorujmy się na nich. Taka jest miłość – łagodna wobec innych, wyrozumiała, miłosierna. A jednocześnie wobec siebie bardzo wymagająca.

Czas Wielkiego Postu sprzyja tej pracy nad sobą. Starajmy się dążyć do tego, co już wcześniej było powiedziane. Do wszystkich wskazań związanych z życiem z Jezusem, z trwaniem pod Krzyżem, z nawracaniem starajmy się jeszcze dołączyć tę sprawę słuchania i bycia posłusznym. Zobaczymy, że to wszystko jest ze sobą powiązane. Może otrzymamy łaskę, iż Jezus towarzyszyć nam będzie nieustannie. I widzieć Go będziemy wewnętrznie. I wtedy łatwiej nam będzie ze względu na Niego podejmować różny wysiłek związany z posłuszeństwem.

Na ten czas niech nam Bóg i Jego Matka błogosławi. W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>