Środa Popielcowa, Wielki Post – komentarze do czytań i modlitwy

Jezus zna ludzkie serca i doznaje głębokiego smutku

Witam was w dniu, w którym coraz większa boleść Jezusa splata się z Jego oczekiwaniem na Mękę, oczekiwaniem niecierpliwym. Trudno człowiekowi jest pojąć te uczucia Bożego Syna. Człowiek zazwyczaj albo smuci się z jakiegoś powodu, albo się cieszy; albo przeżywa cierpienie, ból, albo radość, euforię, dlatego trudno jest zrozumieć to, co było w Sercu Bożego Syna. A w tym Sercu, z jednej strony była straszliwa boleść, smutek, osamotnienie. One wzrastały, każdego dnia były coraz większe, ale jednocześnie Jezus czekał na te dni z niecierpliwością. Był przecież Bogiem i pragnął zbawienia ludzkości, zatem z radością witał te nadchodzące dni, wydarzenia. Niepojęte to jest dla ludzkiego umysłu to złączenie smutku, bólu i radości, niecierpliwości oczekiwania. Tak samo jak niepojęta jest Boża miłość, która już niedługo objawi się całemu światu. Niepojęte jest dla ludzkiego umysłu to, co się będzie wydarzać, niezrozumiałe, zbyt wielkie, aby człowiek mógł nawet dotknąć swoim umysłem wielkości wydarzenia, mądrości tego wydarzenia, niezwykłości.

Oto bowiem zbliżamy się do wydarzeń historycznych, wydarzeń jedynych w całych dziejach ludzkości, w dziejach istnienia całego Kosmosu, stworzenia; wydarzeń, które jako jedyne dokonały takich zmian; zmian tak cudownych, tak wspaniałych; wydarzeń, w których w sposób niebywały objawiła się doskonała Boża miłość. Serce Matki Bożej boleje nad tym, że żaden człowiek nie potrafi zrozumieć słowa „miłość”, bowiem pod to pojęcie każdy z nas podkłada własne doświadczenie. A czymże ono jest wobec Boga? Tak samo jak prochem jest człowiek, tak i jego doświadczenie miłości jest prochem, jest niczym. Tak samo jak pyłkiem jest człowiek wobec Boga, tak i jego pojęcie, rozumienie Boga jest niczym. Człowiek nie jest w stanie objąć, ogarnąć swoją myślą istoty Boga, Jego miłości, Jego piękna, Jego wielkości. Jest człowiek niczym i do tego „nic”, do tego pyłku schyla się Bóg, przychodzi z całym bezmiarem swojej miłości. Składa samego siebie w ręce tego „nic”, tego pyłku, oddając się. To Miłość doskonała ofiarowuje się światu. Wobec tej Ofiary człowiek nie potrafi się zachować, cokolwiek nie zrobi, niczym nie jest w stanie ani podziękować, ani oddać czci, ani złożyć odpowiedniego hołdu przed Bogiem. W żaden sposób człowiek nie jest w stanie odwdzięczyć się Bogu. Już niedługo, już dzielą nas tylko godziny od objawienia się tej cudownej Miłości.

Człowiekowi wydaje się, że to kosmos jest nieskończony, wielki, niezbadany. Człowiek ma różne narzędzia, którymi stara się zbadać kosmos, dotrzeć jak najdalej i rozkłada ręce, bo stale czuje ograniczenia; nieskończoność kosmosu go przerasta, jego wielkość i tajemnice. Ten kosmos jest pyłkiem w ręku Boga. A my pyłkiem w kosmosie, jak maleńki jest człowiek, jak wielki jest Bóg. I Bóg pozwala człowiekowi uczestniczyć w tak niepojętym wydarzeniu. Zaprasza człowieka i wywyższa go, sam siebie uniżając, bo przecież dla tego „nic”, dla tego pyłku najmniejszego, Bóg godzi się na cierpienie, pohańbienie, na Mękę, na Krzyż, na śmierć. Ten Nieskończony, oddaje siebie nam. A człowiek nic nie rozumie, nic nie widzi. Małość człowieka, ograniczoność jego serca i umysłu sprawiają, że nie potrafi docenić, zrozumieć jaka jest wartość tego wydarzenia. A nawet, gdy próbuje w jakiś sposób zrozumieć, podziękować, to grzeszność jego natury bierze nad nim górę i stale upada, co rusz raniąc i zasmucając Boga. Wobec tak wielkiej miłości, wobec jej bezmiaru, wielkości, człowiek nie potrafi zrobić nic, nie potrafi odpowiednio się zachować; odpowiedzią człowieka stale jest grzech. Jezus to wszystko ma w Sercu swoim, tę świadomość, że człowiek nie jest w stanie odwdzięczyć się, podziękować, nie jest w stanie zrozumieć tego czynu Jezusa.

Jezus zna ludzkie serca i doznaje głębokiego smutku, ponieważ jako Bóg widzi całą ludzkość, każdego człowieka z osobna. Widzi każdy grzech, każde odrzucenie Jego miłości, tej Nieskończonej Miłości. Widzi wszystkie odejścia, wszystkie bluźnierstwa, wszystkie oszczerstwa, wszystkie kłamstwa na temat Kościoła. Widzi wszystkie schizmy, fałszywe nauki, wszystko dotyka Jego miłości, rani Go, zasmuca. Im bliżej jest Męki, tym bliżej są Jezusa wszystkie te doznania, ta prawda o człowieku, tym bliżej Jego Serca są wszystkie kłamstwa, fałszerstwa, bluźnierstwa, wszystko, co obraża Jego miłość, zbliża się coraz bardziej do Serca Jezusa, wszystko co sprzeciwia się miłości, coraz bardziej Go otacza. A On sam coraz bardziej cały przemienia się w Miłość, choć jest nią od zawsze. Im bardziej doświadcza tego braku miłości, sprzeciwu na miłość, tym bardziej jeszcze On sam w tę Miłość się przyobleka i niejako rośnie jeszcze bardziej potęga Jego miłości; na przekór wszystkiemu, co zaprzecza miłości.

Bardzo trudno jest zrozumieć ludzkiemu sercu co działo się z Jezusem w Wielkim Tygodniu, jak coraz bardziej, z każdą godziną On sam niejako jeszcze bardziej stawał się Miłością. Wzrastała niejako potęga tej miłości, wobec wzrastającego zła, które zbliżało się coraz bardziej do Niego. Jego Serce mężniało miłością, wzrastało miłością, szykując się do największego boju, bo przecież przeciwko Niemu stanie cała potęga piekła. Szatan wytoczy każdą broń, wszystkie swoje siły, bo przecież wie jaka jest stawka. Jezus zaś, cały przyoblekał się w Miłość i swoje człowieczeństwo w tej Miłości ukrywał. Swoje człowieczeństwo swą miłością przenikał, bo chciał stanąć do tej walki jako człowiek, za ludzkie przecież grzechy. Chciał ocalić człowieczeństwo. Dlatego nie stawał do tej walki jako Bóg, stawał przede wszystkim jako człowiek.

Tym bardziej powinniśmy dzisiaj, jutro być przy Synu Bożym, uświadamiając sobie Jego przygotowania, uświadamiając sobie, co może dziać się w Jego Sercu. I chociaż nasze wyobrażenia o tym i tak są niczym, jednak na miarę naszego serca mogą okazać się zbawiennym i przybliżyć nasze serce do Boga. Bądźmy z Jezusem. Nie możemy nic innego uczynić, ale możemy być przy Nim, być sercem, możemy Go kochać. To prawda, nasza miłość jest taka jak my wobec Boga, pyłkiem i wydaje się nic nie znaczyć, a jednak jakże potrzebuje Bóg tej miłości maleńkich serc. Jakże my potrzebujemy tego, by kochać Go i być przy Nim, ponieważ to przede wszystkim my otrzymujemy wtedy bardzo dużo. Jakże człowiek niczego nie rozumie. Wydaje mu się, że daje coś z siebie, a tak naprawdę nie daje nic, a tylko otrzymuje od Boga. I Bóg nagradza człowieka niepojętymi łaskami. Żeby człowiek wiedział jak wielka jest hojność Boża, jak wspaniałe, cudowne są Boże dary, jak cudowna może być wdzięczność Boga wobec duszy, która chce kochać Go. Mówimy: chce, bo dusza nie potrafi, ona może chcieć. Gdyby dusza to wszystko wiedziała klęczelibyśmy nieustannie przed Bogiem w zachwycie, płakalibyśmy ze szczęścia, pragnęlibyśmy ponosić wszystkie trudy, wyrzeczenia i cierpienia dla jednej łaski Boga. Otrzymujemy ich tak dużo, a tak trudno podjąć nam jakiś trud, wysiłek dla Jezusa. Dopiero w wieczności, Boże mój, dopiero wtedy zrozumiemy co to jest piękno, co to jest szczęście, czym jest miłość, jaki jest Bóg. Dla tej wieczności warto wszystko poświęcić. A my mówimy, tylko dzisiaj spróbujmy, tylko jutro trwajmy. O tak niewiele jesteśmy proszeni. Znając naszą małość i słabość Bóg nie oczekuje od nas żadnych wielkich czynów, czy męczeństwa, bo Jezus nie oczekuje od nas niczego, ale spragniony jest naszej miłości. I z miłości do Niego starajmy się być przy Nim.

Bóg nieustannie udziela człowiekowi łaski, każdemu, każdej duszy, nawet tej najsłabszej, tej, która najbardziej grzeszy. Stale, nieustannie daje szansę. Tę szansę miał dawaną również Judasz. Ileż łaski Jezus udzielał mu, chociażby podczas Ostatniej Wieczerzy; ileż szans mu dawał, napomnień, które Judasz dobrze rozumiał i mógł jeszcze w ostatnim momencie uchwycić się. Nawet wtedy, gdy zdradzał Jezusa pocałunkiem otrzymywał tę łaskę, tę szansę. Jak wielka jest Boża miłość do każdego grzesznika. Trzeba tylko przyjąć tę łaskę, przyjąć tę miłość, uwierzyć w miłosierdzie. Cierpieniem Jezusa, szczególnym cierpieniem, są dusze, które nawet w tym ostatnim momencie swojego życia, kiedy Bóg daje jeszcze łaskę powrotu, odwrócenia się, łaskę miłosierdzia, jak wielkie jest cierpienie wtedy, kiedy dusze tej łaski nie przyjmują. Jak wielkim bólem jest to dla Jezusa. Wobec tych dusz Jezus przyobleka się przecież w całą potęgę miłości. Wobec tych dusz Bóg wylewa największą swoją miłość chcąc ratować.

Bądźmy dzisiaj z Jezusem, starajmy się być jutro z Nim sercem, myślą; tak jak potrafimy, na ile możemy. Po prostu bądźmy. Kochajmy, tak jak potrafimy. Starajmy się swoim sercem choć troszeczkę rozumieć Jego Serce, które już przeżywa Mękę, a jednocześnie pragnie tej Męki, bo kocha.

I dzisiaj swoje serca oddajmy Jezusowi, niech te serca już na stałe będą przy Nim. Mówmy Mu, że pragniemy być Jego niewolnikami z wyboru, z miłości, niech przywiąże nasze serca do swojego, nie chcemy od Niego odchodzić. Niech czyni wszystko, aby nasze serca trwały przy Nim. Niech udziela łaski Ducha Świętego, mocy swojej, byśmy byli przy Nim. Również i do tego przecież potrzebujemy pomocy Boga, bo słabość nasza jest ogromna. Matka Najświętsza w swoim Sercu wszystkich nas składa Jezusowi u Jego stóp. Jeśli tego pragniemy, będziemy w Jej Sercu przez cały czas Jego oczekiwania na Mękę, przez cały czas Jego Męki. Wystarczy jedynie, że zapragniemy i poprosimy o to.

Modlitwa

Jezu mój! Moja Miłości! Widzę Twój smutek, widzę Twoje Serce, które przepełnia cierpienie i pragnę być Jezu przy Tobie. Bardzo chciałabym odjąć Ci tego cierpienia, wziąć je na siebie i proszę o to Ojca. Ale wiem, że to Ty jesteś Zbawicielem i to Ty musisz wziąć na siebie wszystko. Więc pragnę być przy Tobie. Pragnę być, patrzeć, swoją obecnością wspierać Ciebie. Będę modlić się przy Tobie, prosząc Ojca, aby mimo wszystko ulżył Twoim cierpieniom, dając mi chociaż maleńką cząstkę ich do serca. Wiem mój Synku, wiem, że ogrom grzechów wszystkich ludzi w całej historii jest nie do przyjęcia dla człowieka. Wiem, że ja nie jestem w stanie unieść niczego. Ale wiem też, że miłość dodaje sił, że miłość sprawia, iż człowiek jest zdolny do rzeczy niemożliwych. A ja przecież uwierzyłam miłości. Dlatego całą potęgą swojej miłości obejmuję teraz Ciebie, całą potęgą mojej miłości proszę Ojca, aby podzielił to cierpienie na nas dwoje. Całą moją miłość stawiam przeciwko złu, jakie pragnie Ciebie dotknąć, jakie pragnie Ciebie pokonać. Całą moją miłość oddaję Bogu, aby wsparła Twoje siły, Twoje Serce. Będę Syneczku cały czas przy Tobie. Wiem, że moja miłość będzie wspierać nieustannie Ciebie. Wiem, że potrzebujesz mojej miłości. Oprócz tego, że jesteś Bogiem, jesteś również Synem moim, Synem Człowieczym. Potrzebujesz Matki, matczynej miłości. Całą moją miłością dotykam Twojego Serca i kocham Ciebie.

Mój Synku! Nie jestem sama. W moim sercu są dusze maleńkie. Przychodzę do Ciebie wraz z nimi. Bardzo je ukochałeś i prowadzisz je od pewnego czasu, przygotowując ich serca do wielkiej miłości. Teraz więc już w pewnym stopniu przygotowane pragną być razem z Tobą w tym trudnym czasie i swoją miłością chcą być tej miłości siłą. Pragną wspierać Ciebie, otaczać Ciebie, pomagać Tobie, być przy Tobie. Uczysz, że najważniejsza jest miłość, uczysz, że miłość dokonuje wszystkiego, uczysz, że miłość jest najpotężniejszą siłą, uczysz, że ona zwycięża. Te dusze wierzą Twoim słowom. Ufne w Twoje słowa pragną wraz ze mną po prostu kochać Ciebie, być przy Tobie kochając. Doświadczają swojej małości, uświadamiają sobie, iż nie są w stanie uczynić nic innego. One już wiedzą kim są, tym bardziej Jezu pragną być przy Tobie, kochać, aby tą miłością choć odrobinę z Tobą współczuć. Bądź uwielbiony Jezu w ich sercach!

Jezu mój! Przytulamy się wszyscy do Twojego Serca. Czujemy Twoją samotność, widzimy Twój smutek. Nie możemy odjąć tego cierpienia, ale możemy być przy Tobie. Nie chcemy, abyś czuł się samotny i opuszczony. Masz nas, naszą miłość. Całym sercem pragniemy pomagać Tobie, pocieszać Ciebie, ulżyć Tobie. Chcemy być w każdym momencie. Chcemy być wtedy, kiedy będziesz przygotowywał się do tej Ostatniej Wieczerzy. Chcemy być przy Tobie, kiedy będziesz dawał swoje Ciało i swoją Krew apostołom. Chcemy być przy Tobie, kiedy będziesz umywał im nogi, kiedy będziesz ich pouczał jak sprawować Eucharystię. Chcemy być przy Twoim Sercu, które będzie cierpieć ogromnie, bo Judasz Ciebie wyda. Chcemy być przy Tobie, kiedy będziesz smutny szedł do Ogrodu Oliwnego, by tam modlić się. Nie chcemy spać, chcemy czuwać wraz z Tobą. Chcemy być przy Tobie, gdy będziesz się modlił i gdy wszystkie zjawy zła będą chciały napaść Twoje Serce, kiedy wszystkie wątpliwości będą uderzać w Twoją duszę, kiedy szatan będzie pastwił się nad Tobą, aby zniechęcić Ciebie do Męki. Chcemy i wtedy być przy Tobie. Chcemy wspierać Ciebie, kiedy osłabiony tą przeżywaną już męką wewnętrzną będziesz się słaniał i będziesz się pocił krwawym potem. Chcemy podpierać Twoje ramiona, Twoje Serce, całą Twoją postać. Chcemy być wtedy, kiedy przyjdzie Judasz. I chcemy dać swoje serca na każde miejsce Twojego Ciała, które będzie skrępowane, związane i które będzie zaznawać bólu. Chcemy kłaść nasze serca w te miejsca, gdzie będziesz upadał raniąc sobie kolana, ręce, twarz. Chcemy Jezu być przez całą noc przy Tobie, gdy już pastwić się będą nad Tobą i czynić straszliwe rzeczy, o których ludzkość nawet nie wie. Chcemy być przy Tobie podczas przesłuchań, aby wspierać Twoje Serce.

Jezu mój! Chcemy otaczać Ciebie, gdy będą Ciebie biczować, osłaniać Twoje Ciało swoimi sercami. Chcemy kłaść swoje serca wokół Ciebie, gdy Krew będzie spływać podczas biczowania, aby spadała wprost do naszych serc. Chcemy Cię wspierać, gdy będą Tobą pomiatać. Jezu mój! Chcemy być przy Tobie, aby pomagać Ci powstać, aby Cię podtrzymywać, gdy się chwiejesz z osłabienia stojąc przed Żydami w koronie cierniowej, w brudnej narzuconej na ramiona szmacie i kiedy krzyczą, by Ciebie ukrzyżowano. Chcemy być z Tobą Jezu, gdy całujesz Krzyż, by razem z Tobą go ucałować, potem razem z Tobą go podnieść z ziemi. Przez całą drogę chcemy ścielić nasze serca, byś nie uraził swoich  stóp, kolan, całego ciała, głowy o kamienie upadając. I otoczymy Ciebie naszą miłością od tego tłumu odgradzając, który napiera, który bije, nadal biczuje, popycha. Chcemy być przy Tobie już tam na Golgocie w każdym momencie, gdy czekasz, aż przygotują Krzyż wrzucony do jamy. I gdy z Ciebie zdzierają szaty, zasłonimy Ciebie naszą miłością. A tym razem z Tobą położymy się na Krzyż i damy swoje dłonie i swoje stopy. Niech gwoździe przechodzą przez naszą miłość.

Panie mój! Ja wiem, że to wszystko jest niczym wobec czekającego Ciebie cierpienia. Cóż więcej możemy zrobić? Nie jesteśmy w stanie powstrzymać oprawców, którzy siłą rozciągać będą Twoje Ciało, rozrywając mięśnie, kości. Będziemy przy Tobie, gdy będziesz konał przez te straszliwe trzy godziny. Jezu mój! Moja miłości! Chcemy być przy Tobie, by słyszeć każde Twoje Słowo z Krzyża, by miłością otaczać Twoje Ciało, Twoje Serce i Twoją opuszczoną duszę, by miłość była tą kroplą rosy na Twoje spragnione usta i by miłość koiła Twój ból. By nasza miłość pomagała Ci oddychać, by ona wspierała Twoje Serce w miłości. Chcemy być przy Tobie, gdy oddasz swojego Ducha Ojcu. I chcemy być również potem, gdy świat zostanie obmyty Twoim Miłosierdziem wypływającym z Serca. Zdejmować będziemy razem z innymi Twoje Ciało delikatnie i tulić w swoich ramionach. Namaszczać będziemy swoją miłością i złożymy Je do grobu. A potem z wiarą, którą nam daje miłość, czekać będziemy na Zmartwychwstanie.

Jezu mój! Proszę Ciebie o dar przeżycia Triduum wraz z Tobą dla każdego serca najmniejszego. Proszę Ciebie, abyś każdego z nich zanurzył w swojej Męce, abyś uczynił to, co zapowiedziałeś, że w ich sercach będzie Jerozolima, Ogród Getsemani, Kalwaria, Grób i Zmartwychwstanie. Proszę, aby dokonały się Twoje Słowa, aby dokonało się podczas tego Triduum, aby już teraz wypełniały się, bo wiem, że pragniesz w sercach Twoich umiłowanych przeżywać to Triduum.

Proszę Ciebie o błogosławieństwo na ten czas.

Refleksja

Teraz naprawdę nie potrzeba już niczego innego, teraz naprawdę Jezusowi nie potrzeba niczego innego, prócz naszej miłości. Już niewiele czasu dzieli Jezusa od Męki. Uwierzmy, że prawdziwie możemy w niej uczestniczyć, że nasze serca mogą prawdziwie jednoczyć się z Bogiem. Ale musimy tego zapragnąć i zostawić wszystko. Bóg od duszy oczekuje, iż dusza cała będzie Jego, wtedy On cały udziela się duszy. Jeśli dusza cała oddaje się Bogu, Bóg cały oddaje się duszy. Jeśli tylko cząstkę siebie poświęcasz Bogu, nie dziw się, że niewiele doświadczasz. Jakże Bóg może dać tobie całego siebie Nieskończonego, skoro ty otwierasz tylko niewielką cząstkę swojego serca? Czy przez maleńką dziureczkę można wlać cały wodospad? Otwórz się, niczym ogromne zagłębienie skalne, aby ten wodospad mógł wpłynąć do twojego serca, abyś doświadczył tego szumu, tej potęgi i siły, aby woda ta ciebie obmyła. Musisz cały siebie dać, cały się otworzyć, abyś mógł przyjąć całego Boga.

To tylko trzy dni. Warto te trzy dni swojego życia dać Bogu. Całe dni. Pełne dni. Zyskamy nieskończenie więcej. Cóż wobec naszego życia na ziemi znaczą te trzy dni? Nic. Ale oddane Bogu nabierają wartości całej wieczności. Aby się przekonać o tym, trzeba spróbować. Maryja jest cały czas z Jezusem. Jeśli tylko tego zapragniesz, wystarczy, że powiesz: Matko, weź mnie do swojego Serca, abym w Twoim Sercu uczestniczył w życiu Twoim i Jezusa. I tak się stanie. Możesz prosić: Matko, uczyń mnie Jerozolimą dla Jezusa, aby wszystko dokonało się we mnie. Możesz prosić, aby Bóg otworzył twoje serce, napełnił miłością, a otrzymasz.

Błogosławię cię, Duszo Najmniejsza – W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>