Rozważania na okres Adwentu – cz. II. od 17 do 24 grudnia

13. On już nadchodzi, już jest blisko

Tak niewiele czasu zostało już do Bożego Narodzenia, tego wydarzenia, na które czekamy. Spróbujmy sobie dzisiaj znowu uświadomić na kogo czekamy. Co przyniesie Bóg schodzący na ziemię? Nie przychodzi przecież bez powodu. Przyjście Boga nie jest przyjściem zwykłego człowieka, a więc jest to wydarzenie na miarę wszechczasów, musi wiązać się z czymś ważnym, najważniejszym dla całej ludzkości.

Tak, Bóg przychodzi, aby w każdym z nas odrodzić swoje życie. Czym jest Boże życie w duszy? Tego tak naprawdę żaden człowiek nie jest do końca świadomy, nawet najmądrzejsi nie rozumieją tak do końca. Wiemy, w jaki sposób Bóg przynosi swoje życie – poprzez swoją mękę i śmierć. Ale do tego jeszcze trzeba dołożyć jeden fakt – zmartwychwstanie. Zmartwychwstanie jest pieczęcią, która zamyka całość wydarzenia męki i śmierci. Bez zmartwychwstania nie byłoby życia wiecznego. Jednak, czym jest to życie, które Bóg przynosi każdemu człowiekowi? Czy chodzi tylko o życie po śmierci? Czy człowiek nie jest w stanie doświadczyć życia Bożego w sobie, żyjąc na ziemi? Wspaniałe jest to, że Bóg przynosi życie, którym obdarza człowieka już tu na ziemi. Chociaż człowiek nie jest w stanie pojąć, czym jest Boże życie, nie jest w stanie docenić wartości tego niezwykłego daru, mimo to Bóg obdarza człowieka nim. Pozwala człowiekowi w różny sposób doświadczyć swego życia w nim samym. Daje swego Ducha i chociażby Apostołowie doświadczają obecności Ducha Jezusowego w sobie. Im bardziej człowiek otwiera się na życie Boga w duszy, tym bardziej upodabnia się do Niego i przyjmuje to, co wiąże się z życiem Bożym, a więc miłość, pokój, radość, poznanie.

Gdy spojrzymy na życie Maryi i obdarowanie Jej życiem Bożym, możemy zobaczyć pełnię tego życie w Niej. Możemy też zobaczyć, do czego prowadzi przyjęcie daru życia Bożego. Święci obdarowani są w Niebie tym życiem w sposób niebywały. Uczestniczą w życiu Boga już w Niebie w sposób pełny i świadomy. A to uczestnictwo wprowadza świętych we wszystko, co jest przejawem życia Bożego. A więc święci nie żyją sami dla siebie w Niebie, tak jak Bóg nie żyje sam dla siebie, ale nieustannie udziela się człowiekowi, nieustannie obdarowuje człowieka łaską, czuwa nad nim, go chroni, prowadzi, nieustannie wylewa Zdroje Miłosierne, nieustannie zbawia. We wszystkim tym mają swoje uczestnictwo Święci, w których już jest pełne życie Boże. I my na ziemi, choć jeszcze nie w pełni, a jednak możemy w dużym stopniu, przyjmując to życie uczestniczyć w Nim, doświadczając, przeżywając zupełnie inaczej swoją drogę na ziemi. Możemy już tu być zanurzeni w Bogu i podobnie, jak święci, uczestniczyć w Jego życiu, we wszystkich przejawach życia Bożego.

Powróćmy teraz do pytania. Czy wiemy na kogo czekamy? Czy rozumiemy, z czym Bóg przychodzi do nas, z jak niezwykłym darem?

Dar życia Bożego jest największym darem, jaki otrzymuje człowiek od Boga. Dopiero w Niebie dusza zacznie rozumieć, czym jest ten dar i będzie wielbić Boga, będzie Mu dziękować, będzie wyznawać Mu miłość przez całą wieczność. Ten dar jest składany w każdej duszy i może nim żyć dusza na ziemi. Im dusza bardziej pokorna, im bardziej kocha, tym bardziej zaczyna żyć tym darem, choć niekoniecznie musi być tego świadoma. Dar życia Bożego urzeczywistnia się w niej samej. To, co nazywamy, iż widać w człowieku, że jest święty, że Bóg działa w nim, że żyje w zjednoczeniu z Bogiem jest objawianiem się życia Bożego w tej duszy. Jednak, czym jest życie Boga złożone w każdym z nas, nie jesteśmy w stanie pojąć, ale dobrze jest rozważać je. Bóg daje duszy światło, daje swoją łaskę, dzięki czemu dusza może doświadczać, w jakimś stopniu poznawać, rozumieć. Jest to w niewielkim wymiarze, mimo to dla duszy wydaje się być nieskończonym ogromem, cudem i niestworzonym pięknem.

Starajmy się otwierać swoje serce na przychodzącego Boga z darem Jego życia. Dziękujmy Mu z radością, oczekujmy Go i prośmy, by Jego życie w nas urzeczywistniało się, byśmy prawdziwie żyli życiem Boga.

***

Tak niewiele czasu zostało, te ostatnie godziny tak ważne są, a najczęściej tracimy je w wirze zewnętrznych przygotowań. Nie tego oczekuje Bóg. On oczekuje otwartych serc, które nieustannie wyglądają Boga. On pragnie być oczekiwany. On chce, aby każdy z nas czekał na Niego, tęsknił za Nim, aby pragnął Go spotkać. Niestety jesteśmy mali i słabi, rzadko kiedy prawdziwie wierzymy, że On nadchodzi. Gdybyśmy bowiem prawdziwie wierzyli, że ma przyjść Bóg, czy zajmowalibyśmy się kuchnią, domem? Jeśli prawdziwie byśmy kochali, czy nasze serce i umysł byłyby w nerwowych przygotowaniach? Gdybyśmy prawdziwie kochali, prawdziwie czekali i wierzyli, że Bóg nadchodzi, czulibyśmy do głębi swej istoty, że Bóg jest już blisko. Bylibyśmy w tym oczekiwaniu niespokojni. Nie moglibyśmy o niczym innym myśleć, niczym się zajmować, tylko zajmowalibyśmy się Bogiem. Gdybyśmy wierzyli, że Bóg ma się narodzić w naszych sercach nieważne by było dla nas, co pomyślą nasi bliscy, czy nasi znajomi, jeśli nie przygotujemy odpowiednio Wigilii, bo zajęci będziemy Bogiem. Gdyby Bóg był najważniejszy dla nas, nie przywiązywalibyśmy takiej wagi do tego wszystkiego, co jest tylko otoczką tego wydarzenia, a co jakże często nie ma z Nim nic wspólnego.

Już niedługo Jezus przyjdzie na ziemię. Sam Bóg narodzi się w sercach ludzkich. Przyjdzie do nich, by w każdym ludzkim sercu mieszkać, żyć. A ta obecność Boża w każdej duszy ma niezwykłe znaczenie. Bóg udziela się tej duszy, żyje w niej, Bóg daje tej duszy swoje życie. Czy zastanawiałeś się kiedykolwiek, co oznacza, że Bóg w tobie żyje, że daje tobie swoje życie, że udziela się twojej duszy? Czy pomyślałeś kiedykolwiek o tym, że ten potężny Bóg, Stwórca wszechświata z całą mocą przychodzi do twojego serca? Czy zastanawiałeś się nad tym, że przychodzi do twojego serca z miłości? Nie ma innego powodu – przychodzi, by obdarować ciebie wszystkim, co posiada, czym jest. Czy zastanawiałeś się, że Bóg przychodzi aby uczynić cię dziedzicem swego Królestwa i wszystko, co do Niego należy staje się twoją własnością? Czy zastanawiałeś się, co to oznacza?

Bóg przychodzi na ziemię i nie znajduje wiary. Nie jest przyjęty, bo prawie nikt nie wierzy, że Bóg prawdziwie przychodzi do ludzkich serc. Gdybyś uwierzył, że Bóg rodzi się w twoim sercu, stałbyś się w jednym momencie innym człowiekiem. Twoje życie zmieniłoby się radykalnie. Gdyby każdy uwierzył, na ziemi byłoby już Niebo, po ziemi chodziliby sami święci, dokonywałyby się nieustannie same cuda. Z Aniołami byśmy żyli za pan brat. Nikt nie doznawałby lęku, nie byłoby wojen, a każdy z radością jednoczyłby się z Jezusem przyjmując wszystko. Cierpienie zyskałoby zupełnie inny wymiar. O, gdybyż choć kilka osób uwierzyło, że prawdziwie Bóg rodzi się, wystarczyłoby kilka osób, a zmieniłoby się oblicze świata. Kościół doświadczyłby niezwykłej przemiany, odrodzenia, uświęcenia. Jaśniałby niezwykłym blaskiem. Wystarczyłoby kilka dusz, które by uwierzyły.

Co oznacza, że uwierzyłyby, przyjęłyby całego Boga? Otworzyłyby się tak, że On zjednoczyłby się z nimi i od tego momentu one żyłyby Jego życiem. To wszystko, co jest życiem Boga byłoby życiem tych dusz, uczestniczyłyby w Jego życiu. Oddając swoją wolę, pełniłyby Jego wolę, traktując jako swoją i wszystko, co Boże, wszystko, co w Bogu należałoby do nich. Moc Boża również, pokój Boży, miłość Boża również. Dusze te w swoim sercu miałyby zrozumienie prawd Bożych, pojmowałyby Boże tajemnice, dzięki czemu rozumiałyby o wiele więcej z wydarzeń, które mają miejsce na ziemi. Mając to zrozumienie, wiedziałyby jak postępować. A Bóg udzielałby im mocy, by czynić zgodnie z tym, co rozumieją, jakie mają poznanie. Ich słowa miałyby moc Bożą, przekonywałyby innych. Żyjąc Bogiem, a więc miłością obdarzałyby tą miłością wszystkich wokół. I inni doświadczając tej miłości zaczynaliby zmieniać swoje życie, tak jak miało to miejsce, gdy Jezus chodził po ziemi. Bóg przychodzi. Niestety brak wiary sprawia, że nie dokonują się przemiany. I chociaż wiele serc chciałoby doświadczyć przemian, bardzo wiele modli się w różnych intencjach, wiele oczekuje, iż Bóg dokona różnych rzeczy w ich życiu i w życiu Kościoła. Niestety zapominają o jednym – trzeba wierzyć. A wierzyć oznacza pójść za tym, w co się wierzy, otworzyć serce. Trzeba z miłością oczekiwać, z ufnością przyjąć i trwać w tym, co stało się życiem duszy.

Bóg pragnie przyjść do każdego z nas i każdego z nas obdarzyć swoim życiem. On pragnie życia w zjednoczeniu z duszą. Pragnie obdarzać ją różnymi łaskami. Pragnie, bo kocha, a ponieważ jest Wszechmocny, to i wielkie dary chce składać w sercu, które odpowiada na Jego zaproszenie. Bóg daje wielkie dary, ale nikt nie wyciąga dłoni, aby je przyjąć. Nikt nie wierzy, że Bóg obdarza go swoim życiem. Jest to największy dramat człowieka i ogromny smutek Boga. Człowiek nie rozumiejąc darów Bożych i tego największego – daru życia – nie oczekuje za bardzo tego daru. Owszem kapłani, teologowie próbują zgłębiać, czym jest Boże życie darowane człowiekowi, ale również oni sami bardziej intelektualnie to czynią. Brakuje i w ich sercach prawdziwej wiary. Bóg coraz bardziej staje się kimś odległym, coraz bardziej zasnuwa Go mgła i traci rys realności. Staje się wyobrażeniem, jakimś marzeniem, postacią nierzeczywistą – dla osób wierzących, również dla osób, które swoje życie rzekomo poświęciły Bogu. To dramat współczesnego człowieka i ogromny smutek Boga!

On już nadchodzi, już jest blisko, dlaczego twoje serce nie drży? Dlaczego nie ma w nim radości i cierpliwości, aby jak najszybciej spotkać Go? Dlaczego nie ogarnia ciebie Jego moc? Dlaczego nie padasz na twarz? Czyżbyś też nie wierzył? Czy i w twoim sercu Bóg nie znajdzie wiary i miłości? Kiedy przyszedł na ziemię nie znalazł zrozumienia. Żydzi wyczekiwali kogoś innego i nadal czekają. Ci, którzy mieli Go przyjąć nie przyjęli. Ci, do których przyszedł z miłością – zabili Go. To jest dramat człowieka. Człowiek nie chce Boga. Wystarczy, że dusza otworzy się na Boga, na Jego miłość, która zechce Go przyjąć, a doświadczy rzeczy wielkich, pięknych. I za pośrednictwem tej duszy, w której Bóg dokonywać będzie wielkich rzeczy i cały świat dozna przemiany. Wystarczyło, że Maryja powiedziała Bogu „tak”  i z wiarą przyjęła, a narodził się dla świata Jezus. Przyszedł Król, Władca, który pokonał szatana, śmierć. Przyszedł Ten, który umiłował odwieczną miłością każdego człowieka. Przyszedł, aby obdarować go swoim życiem.

Teraz jest podobna sytuacja, jaka była wtedy. Wszyscy przygotowują się do Świąt, do tzw. Bożego Narodzenia, ale jest to tylko nazwa Boże Narodzenie  i nie ma w tej nazwie żadnej treści. Ludzie nie wiedzą na co czekają. W ich życiu jest pustka, którą wypełnią teraz jakieś świecidełka, prezenty, zastawiony stół, godziny pustych rozmów, nic nie dających, nie zmieniających ich życia. Wystarczy jedna dusza, aby zajaśniało wschodzące z wysoka Słońce i rozproszyło te mroki ciemności. Kto przyjmie życie Boga, aby On mógł udzielać się innym? Kto otworzy się na to życie i zacznie nim żyć, by żył w nim Bóg i działał? Nie znamy daru życia, bo w nas jeszcze tego życia nie ma. Owszem, Bóg składa siebie samego w nas, ale jeszcze zamknięci jesteśmy i nie żyjemy tym darem. Nie ma w nas jeszcze takiej miłości, aby zostawić wszystko i biec na spotkanie z Bogiem. Nie ma w nas takiego czekania, aby zgodzić się na wędrówkę do Betlejem, na zwykłą grotę pasterską, na wszelkie niewygody. Jeszcze nie ma.

O, Panie mój, proszę Ciebie za tymi sercami, abyś dał swojego Ducha, który choć trochę rozjaśni je dając poznanie i zrozumienie Twojej miłości, pokazując im istotę Twego przyjścia na ziemię. Proszę Ciebie, Panie mój, dotknij tych serc miłością, aby zapłonęły nią. Przecież Ty wiesz, miłość wszystko wytłumaczy. Miłość sprawia, że serce rozumie. Miłość też pomaga wierzyć, wlewa ufność w serce i nadzieję. Proszę Cię, Jezu, abyś tym sercom udzielił swojej łaski, by z wiarą oczekiwały na Twoje przyjście, by z wiarą przyjęły Ciebie i by z wiarą rozpoczęły nowe życie – życie w Tobie, z Tobą, aby było to już Twoje życie w nich. Tak słabe są te serca, tak słabe, Jezu. Potrzebują Ciebie, Twojej łaski. Nie są w stanie same wznieść się ponad swoją niewiarę, ponad swoją ciemność. Nie są w stanie. Dlatego Ty, Jezu, pochyl się nad nimi i zejdź do ich mroków ciemności. Zejdź tak bardzo nisko, do ich niewiary, do braków miłości. Boże mój, jeśli Ty tego nie uczynisz ani oni nie będą w stanie przeżyć Bożego Narodzenia, ani świat nie będzie w stanie. Bez Twojej pomocy, bez Twojej łaski zanurzy się jeszcze bardziej w otchłaniach nienawiści, bólu. O, Panie, pozwól tym sercom doświadczyć Twojej łaski, otworzyć się na Twoje przyjście i spotkać się z miłością Twoją.

Dziękuję Ci, Jezu, Synu Maryi. Ty zawsze wysłuchujesz modlitwy Twojej Matki. Nie pozostawiaj nas samymi. Wierzymy, że za pośrednictwem Bożej Rodzicielki, Jezu, przyjmować będziemy Twoją łaskę i pomoc, aby owocnie przeżyć Twoje przyjście.

Podczas Mszy św. połóżmy swoje serca na Ołtarzu z ufnością, że Jezus tej łaski nam udzieli. Prośmy o nią. Prośmy, aby nasze serca potrafiły otworzyć się na przyjście Jezusa.

Modlitwa po Komunii św.

Panie mój, bardzo ciężko jest mi na sercu. Uświadomiłeś mi mój brak wiary, brak miłości. Świadomy jestem, całkowitej swojej niemocy. Jednak jest we mnie, Jezu, ogromne pragnienie, abyś narodził się we mnie. Czuję swoją niemoc. Wiem, że nie potrafię sam w sobie wzbudzić miłości, że nie potrafię uwierzyć. Wiem, że nie potrafię w sposób właściwy oczekiwać na Ciebie i Ciebie przyjąć. Nic nie potrafię. Jestem całkowitym brakiem miłości, całkowitym brakiem wiary, totalną nieumiejętnością. Jednak jest coś, co dzięki Tobie posiadam – pragnienie. Panie mój, tak bardzo pragnę Ciebie, tak bardzo tęsknię za Tobą. Czuję, że nie potrafię wierzyć, ale tęsknię za Tobą. Nie potrafię tego wszystkiego wytłumaczyć logicznie, ale ja tęsknię za Tobą, Jezu, pomimo tego wszystkiego, czym jestem. Pomimo tej całej nędzy, jaką jestem, pragnę Ciebie, Jezu! Nie umiem Ciebie przyjąć do serca, ale Ciebie pragnę. Nie umiem przygotować się na Boże Narodzenie, ale ja Ciebie pragnę. Niczego nie potrafię, Panie, ale pragnę Ciebie. Proszę Cię, Jezu, wspomóż mnie swoją łaską, dotknij mego serca. Otwórz moje serce na miłość, wlej do mego serca wiarę. Pomóż mi przyjąć Ciebie. Proszę Cię, Jezu!

***

Panie mój, nie potrafię kochać moich bliskich, nie potrafię przebaczać. Nie potrafię wszystkiego przyjmować jako Twoją łaskę, nie potrafię godzić się na to, co dajesz. Nie potrafię się modlić, wytrwać długo na modlitwie, ani Ciebie adorować. Nie potrafię patrzeć sercem, bo zajmuje mnie ten świat i sprawy tego świata. Jestem przeciwieństwem tego wszystkiego, o czym mówisz, jak powinna żyć dusza. Jestem totalną słabością, nicością. Nieustannie upadam, ale doświadczam, Boże, niezwykłej Twojej miłości, objawiającej się w tym, że moje serce pragnie Ciebie. I choć wszystko sprzeciwia się temu, ja Ciebie pragnę. Choć wszystko sprzeciwia się nadziei na Twoje przyjście w moim sercu, bo jestem niczym, to ja Ciebie pragnę. To Twoja miłość sprawia, ja to wiem, czuję, jestem pewien. To Twoja miłość sprawia, że moje serce pragnie, tęskni za Tobą, wygląda Ciebie. Robię to nieudolnie, to też wiem, ale Panie mój, czuję tak wielką Twoją miłość dzięki temu pragnieniu, że nie potrafię wyrazić słowami, jak wielka to miłość. Twoja miłość wzrusza mnie, Twoja miłość, Panie, tak jest cudowną, ona ratuje mnie od rozpaczy i ona właśnie sprawia, że proszę Ciebie, abyś przyszedł do mojego serca, abyś je przemienił. To Twoja miłość sprawia, że mam odwagę prosić, abyś moje serce odmienił, by zaczęło kochać, by zaczęło żyć Twoim życiem, by było tylko dla Ciebie, by było Tobie posłuszne, wierne. O, Panie, tak bardzo pragnę przyjąć Ciebie z wiarą i z miłością, choć wszystko mówi mi, że moje pragnienia nie mają sensu, bo jestem nikim, to ja mimo to mając ufność w Twojej miłości, która wzbudza we mnie te pragnienia, ja będę Cię prosić, byś pozwolił mi być duszą, która Ciebie przyjmie z wiarą i miłością. Jest tylko jedna sprawa – Ty musisz być we mnie tą wiarą i tą miłością, bo ja nie mam ich w sobie.

Uwielbiam Ciebie, Boże, bo obdarzyłeś mnie niezwykłą łaską, pragnieniem Boga, tęsknotą za Bogiem. I dałeś mi odwagę, aby te pragnienia wyrażać, choć wszystko mówi, że moje pragnienia nie mają sensu przy tym, jaki jestem. Dziękuję Ci, Boże, za Twoją miłość, która wylewa na mnie Twoją łaskę. Chcę ufać, że ten czas, który pozostał będzie czasem szczęśliwym dla mego serca; że w tym czasie dotkniesz mego serca, wzmocnisz swoją wiarą i miłością. Ja wiem, proszę o kolejne łaski, ale myślę, że proszę w zgodzie z Twoją wolą. Przygotuj mnie, Jezu, tak mało czasu zostało. Ale przecież dla Ciebie nawet sekunda jest za dużo, aby przygotować serce. Więc Ci je oddaję, prosząc, abyś na miarę mego pragnienia i mojej tęsknoty za Tobą udzielił łaski przygotowania serca, udzielił łaski wiary i miłości, abym mógł przyjąć Ciebie, tak jak pragniesz być przyjęty.

Kocham Ciebie, Boże, całą moją nędzą, całą moją słabością, nicością moją, bo tylko to posiadam. I pragnę, abyś wszedł w tę nicość, cały Ty. Nie proszę Ciebie o żadne wielkie rzeczy, proszę o jedno – proszę o Ciebie, przyjdź do mojego serca nie zrażając się tym, jakie ono jest. Niech Twoja łaska przygotuje moje serce. Proszę, Jezu, pozwól memu sercu, choć nie jest zupełnie godne tego, przyjąć Ciebie z wiarą i miłością. Na ten czas, tak krótki już potrzebuję Jezu, Twego błogosławieństwa, bo bez Twego błogosławieństwa, bez Twojej podtrzymującej łaski, Panie, zdolny jestem do najgorszych rzeczy. O Panie, Ty wiesz. Pobłogosław mnie, Jezu.

Módlmy się, aby nasze serca przyjęły Jezusa i dały Go światu

Bóg przychodzi z darem swojego życia. Jest to dar niepojęty. Prośmy Boga o to, abyśmy posiadali wiarę i miłość, by przyjąć Boga i ten dar. Prośmy, by Bóg w nas znalazł dusze, które staną się Betlejem, grotą dla rodzącego się Jezusa. To nie będzie hotel czterogwiazdkowy, to będzie grota, w której mieszkały zwierzęta, ale jednak Bóg w niej się narodził. Módlmy się, żeby w nas Bóg zobaczył właśnie takie dusze, które mogą przyjąć Boga, by dać Go światu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>