Wielkopostne dni skupienia – Wielki Post 2014

2. Konferencja (1): Trzeba trwać u stóp Jezusa

Prawdziwa miłość zakłada całkowitą otwartość i ufność. Prawdziwa miłość jest całkowitym oddaniem siebie w wielkiej ufności, całkowitym powierzeniem siebie w wielkim zaufaniu, całkowitym oddaniem siebie. Prawdziwa miłość jest otwarciem się do końca, niejako obnażaniem siebie we wszystkim w zaufaniu, iż ta druga strona akceptuje, przyjmuje wszystko z miłością. Miłość jest otwarciem ramion ze świadomością, iż można być zranionym, a jednak tych ramion się nie zamyka.

Jezus na Krzyżu jest niezwykłym symbolem miłości poprzez fakt rozpięcia się na nim i przybicia dłoni i stóp do Krzyża. Jest całkowicie oddany człowiekowi, oddany do końca, otwarty na człowieka. Nie może nawet skrzyżować rąk w geście chociażby samoobrony przed uderzeniem. Miłość nie zakłada obrony przed tymi, których kocha. Miłość przyjmuje tych, których kocha takich, jakimi są bez względu na to, czy ranią czy kochają; czy przynoszą radość czy przynoszą cierpienie. Miłość Jezusa wobec Ojca ukazuje stronę całkowitej ufności i oddania się Ojcu, oddania do końca. Jezus właśnie taką miłość objawia podczas Męki – miłość, która kocha do końca, która nie cofa się bez względu na wszystko, ale nieustannie jest miłością. Jezus ukazuje miłość jako coś, co jest na zawsze, co posiada cechę stałości; jako coś, co jest bezwarunkowe. Miłość Jezusa objawiana człowiekowi jest miłością doskonałą. Trudno jest człowiekowi właśnie taką pełną miłością kochać Boga i bliźniego. Człowiek może starać się zbliżać ku tej miłości i w jakimś stopniu, dzięki Bożej łasce, osiągnąć choć część z tej doskonałości.

Miłość z Krzyża jest miłością na miarę wielkich świętych. Do takiej miłości Bóg w historii Kościoła powoływał naprawdę wielkie dusze. Ale do takiej miłości powołuje również nas, choć jesteśmy duszami maleńkimi. Dlaczego Bóg powołuje do tak wysokiego lotu dusze, które wydawać by się mogło zupełnie się do tego nie nadają, nie są stworzone do takich lotów? To są tylko pozory. Otóż miłość posiadająca cechy Boskiej miłości – miłość ofiarna, miłość w całkowitej ufności, w całkowitym oddaniu i otwarciu się na drugiego, miłość aż po śmierć, po oddanie swego życia – nie jest tylko domeną dusz wielkich, dusz wielkich świętych. W momencie, kiedy staniesz przed Bogiem w relacji całkowitej prawdy o sobie wobec Boga, kiedy uznasz tę prawdę, przyjmiesz ją i będziesz się jej trzymać, zdolny jesteś do najwyższej miłości. Wielkość umiłowania nie leży w wielkości osoby, ale w zobaczeniu i przyjęciu przez nią prawdy o sobie. Dusza mała, jeśli zobaczy swoją małość i ją przyjmie, ale jeśli będzie to prawdziwe przyjęcie swojej małości, dogłębne przeżycie tego, kim się jest tak naprawdę wobec Boga, jeśli będzie przyjmowała wobec Boga nieustannie postawę pełną pokory, bo jest świadoma, kim tak naprawdę jest wobec Boga, jeśli będzie pragnęła kochać Boga, wtedy możliwym jest miłość niemalże doskonała tej duszy i jej wysokie loty. Wtedy przysłowiowy wróbelek, będący jeszcze nieupierzonym pisklęciem może prawdziwie szybować ku słońcu. Miłość, pokora, całkowite oddanie się Bogu i ufność utworzą skrzydła, by dusza mogła szybować. Taka miłość przydałaby się każdemu z nas. Niektórzy jej pragną, ale niewiele osób ma świadomość, jaka to miłość i na czym polega. Wśród tych, które mają świadomość tylko nieliczne decydują się na nią, bo to wymaga odwagi. Mimo to, Bóg właśnie do nas kieruje zaproszenie do takiej miłości. Właśnie ze względu na naszą małość, poprzez pokorę, ufność, oddanie się Bogu i pragnienie, by kochać, Bóg może w naszych sercach dokonać cudów. Może wzbudzić w nas taką miłość. On sam żyjąc w nas pragnie kochać taką miłością.

Czas Wielkiego Postu jest dogodnym czasem, kiedy Bóg szczególnie udziela łask, abyśmy poznali Jego miłość i zaczęli nią żyć. Toteż i dla nas – dusz najmniejszych – jest to niezwykły czas, kiedy warto podjąć to zaproszenie, bo w tym czasie łaski Bóg szczególnie pomaga duszy, by zaczęła żyć taką miłością. Stwarza takie sytuacje, wlewa do duszy takie dary, by mogła kochać miłością doskonałą. Pomaga rozwinąć się skrzydłom. Więc mimo, że mamy maleńkie, jeszcze nieupierzone skrzydełka, niczym pisklęta wróbla, mimo, że są słabe, niewykształcone jeszcze dobrze mięśnie, to spróbujmy z ufnością pójść za Głosem Boga. Spróbujmy uwierzyć Mu tak do końca, że możliwe jest wszystko w Nim, który jest Wszechmocny. On może uczynić nas orłami szybującymi ku słońcu. Może sprawić, że będziemy kochać miłością największą.

Trzeba zbliżyć się do Boga, by napełnić się tą mocą. Trzeba być bliziutko, by uzyskiwać Boże dary i łaski. Trzeba trwać u stóp Jezusa, by poznawać miłość, którą Bóg pragnie wlewać w nasze serca. Bóg nie oczekuje niczego innego. Nie chce od nas wielkich ofiar, wielkich wyrzeczeń, wielkich postów, wielkich umartwień, takich, jakie sami sobie zadawali ludzie żyjący w dawniejszych wiekach. Bóg tego od nas nie oczekuje. Natomiast, jeśli w naszym sercu powstało pragnienie, by kochać Go jeszcze więcej, by nasza miłość była miłością największą, miłością samego Boga, to uwierzmy, wystarczy, że będziemy trwać u stóp Jezusa. Wystarczy, że będziemy starali się być Mu posłuszni, zaufamy Mu do końca, oddamy się Jemu; że przyjmiemy swoją małość, nieudolność, bezradność, bezsilność; że będziemy pokazywać nieustannie puste ręce jako znak, iż niczego nie jesteśmy w stanie zrobić, nic w sobie nie posiadamy, żadnej siły, a liczymy tylko na Boga. To wystarczy, a Bóg napełni nasze serca swoją miłością, bo pozbawione wszystkiego, co jest ludzką pychą, zarozumiałością będą mogły przyjąć Bożą miłość.

Modląc się tak samo stawajmy przed Bogiem z pustymi rękami, bo przecież to nie my nawracamy, zbawiamy dusze, ratujemy. To czyni Jezus, a my tylko stajemy u Jego boku i prosimy za nimi. Tylko tyle. Módlmy się z pokorą, ze świadomością, że Jezus dokonuje wielkich, cudownych rzeczy w sercach ludzkich, a my możemy w tym uczestniczyć. Mamy swoją maleńką cząstkę – trwanie u boku Jezusa. Tylko tyle, ale to jest najwięcej i najlepsze, co możemy zrobić. A nasze pokorne przyjęcie takiej swojej roli, że nic innego czynić nie możemy, że to nie my zbawiamy, sprawi, że Bóg poprzez nasze serca kochać będzie inne dusze miłością doskonałą, Boską. Doświadczać będziemy tego w sobie, radować się, a jednocześnie będziemy mieli świadomość, że to nic od nas nie pochodzi. Kochamy, ale nie swoją mocą, tylko mocą Bożą. Wraz z innymi radować się będziemy miłością i dobrem, które będzie procentować również poprzez nasze serca. Stańmy u boku Jezusa i módlmy się.

a) Modlitwa u stóp Jezusa Ukrzyżowanego

Dziękuję Ci, mój Umiłowany, że zapraszasz mnie pod Krzyż, że czynisz możliwym w ciągu dnia, iż mogę zupełnie odłączyć się od spraw doczesnych, a przytulić się do Ciebie, zanurzyć się w świecie duchowym. Dziękuję Ci, Jezu, że możliwym jest znaleźć się na Golgocie, że Ty zapraszasz dusze na Golgotę, Ty je wołasz. Ty chcesz, abyśmy przychodzili pod Krzyż. Dobrze wiesz, że być pod Krzyżem jest niezwykłą łaską, Nie chcemy zmarnować jej, chcemy dobrze ją przyjąć, otwierając się na nią, by dobro, miłość, miłosierdzie mogło spłynąć nie tylko na nas, ale na cały świat. Przytulamy się, Jezu, do Twojego Krzyża. Przytulamy się do Twoich stóp, całując Rany na Twoich stopach. Tulimy się do nich, dziękując Ci, wielbiąc Ciebie za tę możliwość.

Szczęściem dla nas jest móc być pod Krzyżem, móc adorować Ciebie, Jezu, który konasz. Kiedy podchodzimy tak bliziutko Krzyża, obejmuje nas Twoja miłość. Serca topnieją pod wpływem Twojej miłości. Doświadczamy pokoju i szczęścia. O, Panie, jakże miłujemy Twój Krzyż i pragniemy go całym sercem, całą duszą, całymi sobą. Wiemy, Jezu, że umiłowanie Krzyża, te pragnienia zjednoczenia z Nim dla zwykłego człowieka są niezrozumiałe. Człowiek inaczej patrzy na Krzyż, lęka się go, ucieka od cierpienia. Robi wszystko, aby zapobiec mu albo, aby go ominąć. A w nas wzbudziłeś umiłowanie Krzyża. Miłość do Ciebie, Jezu, nas przyciągnęła. Patrzymy z czułością, ze wzruszeniem na Ciebie, gdy wisisz na Krzyżu. Coraz bardziej otwieramy serce, aby przyjąć Zdroje Miłosierdzia. Gdy patrzymy na Krzyż budzi się w nas pragnienie, by należeć do Ciebie. O, Panie, to Ty budzisz w nas pragnienia, by kochać na miarę Krzyża i by wszystko czynić na miarę Krzyża. Dziękujemy Ci, Jezu! Kochamy Ciebie! I wielbimy Ciebie!

***

Moja Miłości! Pragnę być przy Tobie, trwać, adorować. Nie chcę zajmować się niczym innym, choć wiesz, że mam swoje ludzkie słabości, rozproszenia, pragnienia. One odciągają mnie od Ciebie. Jeszcze nie tak dawno nie było we mnie pragnień Krzyża, a modlitwa była czymś obowiązkowym, nie pragnieniem serca. Teraz pragnę. Ale Ty wiesz, Jezu, że moim pragnieniem jest po prostu być przy Tobie. Nie umiem się modlić, nie potrafię odmawiać różnych znanych modlitw, ale jest we mnie pragnienie, aby być, aby trwać, aby obejmować Cię moją miłością. Kiedy dajesz mi ten czas, różnie go spędzam. Nie zawsze potrafię wytrwać. Mimo to, w moim sercu jest wielka ufność, że jestem Twoim umiłowanym dzieckiem, że patrzysz na mnie trochę tak, jak dorośli patrzą na małe dzieci w kościele. Te dzieci niewiele rozumieją, bardziej bawią się niż się modlą, ale to jest ich rodzaj modlitwy. Więc i ja ufam, że gdy się rozpraszam, gdy nie potrafię, wtedy patrzysz na mnie, jak na małe dziecko – z miłością i z czułością. Obdarzasz mnie swym serdecznym uśmiechem. Wiem, Jezu, pobłażasz mi. Pozwalasz mi, bo mnie znasz.

Chcę Ci podziękować za to, co czynisz z moim sercem; za to, co czynisz z duszą moją; za to, jaki obraz Twój mam w swoim sercu. Dziękuję Ci za poznawanie miłości. Dopiero teraz zaczynam rozumieć, czym jest miłość, na czym polega. Podoba mi się Twoja miłość – jest zachwycająca, jest cudowna. O, Panie, jak to dobrze, że Ty kochasz taką doskonałą miłością i że nie zważasz na nasze słabości, ale podnosisz nas, wywyższasz i zapraszasz ku doskonałości, ku wyżynom, które tak normalnie nie są osiągalne dla nas.

O, Panie, pragnę kochać miłością największą. Pragnę kochać miłością doskonałą, ofiarną. Pragnę kochać Twoją miłością. Pragnę umiłować Krzyż miłością największą. Pragnę stopić się z nim, zlać się tak, abyśmy byli jedno, aby już nie można było nas rozłączyć. Miłuję, Jezu, Twoje Rany i w nich się nieustannie zanurzam. Pragnę Twoich Ran, Panie! Krwi Chrystusowa, jakże Święta i cudowna! – Daję Ci moje ciało, abyś płynęła we mnie. Serce Jezusa – zapraszam Ciebie do mnie, abyś we mnie biło, abym żył życiem Boskim, życiem Jezusa; abym kochał.

O Panie! Czy nie za wielkie dajesz mi pragnienia? Czy nie czynisz mnie szalonym w oczach świata? Panie mój! Sprawiasz, że rodzi się we mnie gotowość, by poświęcić wszystko, by wszystko oddać. O, Panie, pragnę tego! Twoja miłość mnie tak pociąga, tak wzrusza, tak tęsknię za Twoją miłością, że nieszczęściem staje się oczekiwanie, życie wśród ludzi. Choć, Jezu, nie chcę wyrzekać się obowiązków, chcę je wypełniać, aby przypodobać się Tobie. Chcę je czynić z miłości dla Ciebie. W takich chwilach, gdy jesteś blisko, tak blisko, że aż trudno to wyrazić, pragnę rzeczy niemożliwych. O, Panie, wtedy jest we mnie tak wielka wiara; wiara, że Ty masz moc uczynić wszystko. O, Panie, czyń wszystko ze mną, wszystko we mnie! I nawet taka mała dusza jak moja może wzlatywać wysoko jednocząc się z Bogiem.

O, Panie, daję Ci całego siebie, abyś czynił, co zechcesz. Daję Ci całego siebie, Jezu. Wszystko! Daję Ci moją duszę, moje serce, mój umysł, moje ciało. Rozporządzaj mną do woli. Ufam Tobie! Kocham Ciebie! O, Panie mój, jesteś wszystkim! Jesteś wszystkim we mnie! Czyń, co tylko zechcesz!

***

Moja Miłości! Dobrze mi jest u Ciebie. Dobrze mi jest, kiedy przytulam się do Twojego Krzyża. Dobrze mi jest, gdy mogę być u stóp Ołtarza i patrzeć na Świętą Hostię. Dobrze mi jest, Panie, gdy jesteś obecny w tak cudowny sposób we mnie i wokół mnie. Dobrze mi jest z Tobą razem, gdy dotykasz mnie swoją miłością. O, Panie, pragnę Ci podziękować za cuda, które czynisz w moim życiu, które aż trudno mi pojąć i trudno opisać. Ale ja wiem, że to właśnie Ty dokonujesz tego wszystkiego. Chcę Cię uwielbiać we wszystkich trudnościach, problemach, kłopotach, we wszystkich przeciwnościach i cierpieniach. Panie mój, widzę spływającą łaskę na mnie w każdym z nich. Widzę i doświadczam, że przyjęte z Twojej ręki wszystkie te doświadczenia owocują w tak niezwykły sposób. Czuję, Jezu, Twoją opiekę nade mną. Ona mnie wzrusza, zaskakuje, raduje. Sprawia, że moje serce chce wielbić Ciebie, chce wychwalać, chce mówić wszystkim o Twojej dobroci i miłości. Dziękuję Ci, Boże!

Nie wszystko rozumiem. Gdy nie rozumiem, nieraz źle przyjmuję Twoją wolę. Czasem się smucę, czasem niepokoję, czasem chciałbym uciec. Wybacz mi! Ale w ostateczności w końcu przyjmuję. O, Panie, a Ty wynagradzasz mnie milion razy więcej. Och, Jezu, kocham Ciebie! Proszę, abyś nas pobłogosławił, umacniając nasze serca. Sprawiając, że będą złączone z Tobą w miłości. Będą odważne w miłości, będą pokorne, ufne, całe oddane, będą przyjmować Twoją miłość, aby nią żyć, kochać nią. O, Panie, Kocham Ciebie! Pobłogosław nas, Jezu.

b) Wskazania na drodze naszego powołania (1)

Bóg zaprasza nas do zjednoczenia ze Sobą, do życia w wielkiej miłości. To, co czyni, to, co przed nami objawia, rozpościera, jest wielkie. Wywyższa nas przez to. Nasze małe serca nie rozumieją wielkości tego zaproszenia, obdarowania. Nasze serca nie przeczuwają, do czego tak naprawdę Bóg każdego z nas zaprasza.

Patrzymy na świętych, podziwiamy ich. Czasem zrodzi się jakaś nutka zazdrości. Chcielibyśmy tak jak oni doświadczać Boga, żyć z Nim w przyjaźni, w bezpośrednim kontakcie. Ale nas Bóg też do tego zaprasza. Kiedy mówi, że pragnie, abyśmy stanęli przy Nim pod Krzyżem – to przyjmujmy to poważnie. Jeśli stoi przed nami w cierniowej koronie, strasznie poraniony, z narzuconym brudnym płaszczem, taki samotny – to z ufnością i z wielką miłością podejdźmy do Niego, by swoją miłością Go wspierać. Uwierzmy, że wszystko to jest możliwe, że wszystko to się dokonuje. Cóż z tego, że nie widzisz Osoby Jezusa. Nie wszystko musi być zrozumiałe i oczywiste. Przecież nie znasz zasady działania telefonu, a jednak rozmawiasz z drugą osobą, która jest na końcu świata i czynisz to poważnie. Wiesz, że rozmawiasz właśnie z nią.

Uwierz w niezwykłą, cudowną obecność Boga w twoim życiu. Uwierz w świat duchowy, który otwiera się przed tobą. Przyjmij Boże zaproszenie do zjednoczenia! Trwaj u stóp Jezusa! Pozwól, by Jego miłość spływała na ciebie i obejmowała ciebie. Daj się pociągnąć tej miłości. Zakochaj się w Krzyżu! Zapragnij go całym sercem i daj się ponieść miłości do Krzyża! Nie patrz na podszepty gdzieś z boku, z tyłu, które będą ci mówić: to niemożliwe, to nie dla ciebie. Tylko szaleńcy zdobywają Niebo. Daj się ponieść miłości!

Jezus w cierniowej koronie staje przed tobą. Niech ten obraz Jezusa pozostanie w twoim sercu. Patrz na Niego. Poprzez samo przypatrywanie się w twoim sercu zrodzi się pragnienie, by podejść bliżej, zrodzi się współczucie. W twoim sercu będzie miłość, tylko trwaj przed Jezusem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>